Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Zjawa Komisarza
Zjawa Komisarza
Zjawa Komisarza
Ebook140 pages2 hours

Zjawa Komisarza

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Komisarz Vincent Germano jest staroświeckim policjantem urodzonym w San Francisco, ale żyjącym we Włoszech od momentu, w którym, będąc dwudziestoletnim chłopakiem, pewne spotkanie całkowicie zmieniło jego życie. Castelli Romani, prowincja na południe od Rzymu, są tłem dwóch sytuacji, które postawią pod wielkim znakiem zapytania talent śledczy Germano i jego ludzi: sędzia piłkarski "na pozycji spalonej" i zaginiona dziewczyna. 

LanguageJęzyk polski
PublisherBadPress
Release dateJan 1, 2019
ISBN9781507103326
Zjawa Komisarza
Author

Claudio Ruggeri

Claudio Ruggeri, 30岁。出生于Grottaferrata (罗马)。现为从业人员,前裁判员。他遍游各地,在美国呆了很久,2007年回到意大利。写作是一直以来他的最大爱好。

Read more from Claudio Ruggeri

Related to Zjawa Komisarza

Related ebooks

Related categories

Reviews for Zjawa Komisarza

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Zjawa Komisarza - Claudio Ruggeri

    Nota autora

    Książka ta jest owocem wyobraźni.

    Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i/lub osób naprawdę żyjących, które pojawiają się w utworze, jest czysto przypadkowe.

    Spis treści

    Prolog

    Rozdział 1

    Rozdział 2

    Rozdział 3

    Rozdział 4

    Rozdział 5

    Rozdział 6

    Rozdział 7

    Rozdział 8

    Rozdział 9

    Rozdział 10

    Rozdział 11

    Rozdział 12

    Podziękowania

    Prolog

    „Tato, pobawimy się w policjanta i złodzieja" – Luca miał zwyczaj zadawać to pytanie, gdy był przygnębiony. Zabawa w gonitwę po domu sprawiała mu prawdziwą frajdę, była właściwą pociechą za złe oceny.

    Jego tata za każdym razem, gdy tak się działo, zanim odpowiedział, stawał na chwilkę w milczeniu, spoglądał na niego uważnym i badawczym wzrokiem, próbując odgadnąć przyczynę i kiedy rozumiał, że jego syn miał po prostu wielką potrzebę pobawienia się, nie potrafił mu odmówić.

    „Dobrze, już dobrze, ale uważaj, bo tym razem mnie nie przechytrzysz!"

    „Cha, cha, lepiej, abyś ty uważał, tato, bo zsiwiały ci już nawet włosy..."

    Na te słowa ojciec instynktownie odwrócił się do lustra w jadalni. Ośmioletni syn miała rację.

    Zaczynali gonitwę znienacka, tak, jak lubili; zazwyczaj to ganianie się po domu trwało niewiele dłużej niż minutę, czas, który Luce zajmowało podjęcie decyzji o wtargnięciu do pokoju, gdzie często wieczorem była mama i próbowała uśpić dwie roczne bliźniaczki. 

    Scena, która następowała zaraz po tym, jak wbiegał krzycząc na całe gardło To jest napad! i Ręce do góry, była zawsze ta sama: bliźniaczki zaczynały płakać, mama Arianna obiecała mu klapsa, a na koniec pojawiał się ojciec, który go aresztował i odprowadzał do jego pokoju.

    Jego tata to Vincent Germano, komisarz policji, nie mógł nie czuć pewnego rodzaju obawy za każdym razem, gdy był zmuszony aresztować kogoś w domu.

    Urodził się 54 lata temu w San Francisco z rodziców Włochów. Gdy miał 23 lata jego rodzina wymyśliła na prezent dla niego na zakończenie studiów wspaniałą podróż: podróż do Włoch, do tych Włoch, skąd przybyli wiele lat temu matka, ojciec i wujostwo.

    I tych Włoch Vincent już nie opuścił. Poznał Ariannę, zakochali się w sobie, a wkrótce potem wziął udział w konkursie, zapewniającym mu pracę w policji; niektóre osoby rodzą się po to, aby pracować tylko w jednym zawodzie, on się urodził, aby być policjantem tak, jak jego ojciec, który pracował w FBI.

    Wiele po ojcu nie odziedziczył. Jeśli by nie liczyć ich wspólnego powołania, to łączyło ich głębokie spojrzenie i zwyczaj nazywania każdej operacji w policji po anglosasku.

    Gdy do siebie dzwonili, można było słyszeć cenne rady starego Germana, które w niektórych śledztwach okazywały się wręcz kluczowymi.

    Intuicja i motyw, intuicja i motyw, słowa, które młodemu Germanowi jeszcze do dzisiaj były powtarzane; w sytuacjach, gdy jego śledztwa stawały w martwym punkcie, prosta refleksja nad tymi słowami ojca wydawała mu się czymś prostym i zarazem czymś nadzwyczaj trudnym.

    W niektórych przypadkach, aby móc ujrzeć coś wyraźniej, trzeba się troszkę oddalić, spojrzeć na całość z dystansu. Tylko wtedy, gdy ma się ogólny obraz, można zagłębić się w szczegóły, nie wcześniej.

    Komisarz musiał za każdym razem starać się, aby zastosować się do tej właśnie kolejności myśli, zbyt wiele razy angażował się w przypadki, które miał rozwiązać; błąd, pewnie, ale on kochał powtarzać, że kiedy musisz ścigać morderców, gwałcicieli czy szantażystów, nie możesz się zachowywać jakbyś wlepiał mandat za zakaz parkowania.

    Tego wieczoru na początku wiosny czuł się zbyt zmęczony, aby pójść na swój codzienny wieczorny spacer z Blackiem, swoim psem, i po odprowadzeniu swojego syna do pokoju wolał sprawdzić, co leciało w telewizji. Po szybkim zappingu zatrzymał się na meczu Milan-Roma - początek mistrzostw.

    Mecz wydawał się interesujący, zapalił więc papierosa i już był przekonany, że tak właśnie zakończy się jego wieczór: na oglądaniu dwudziestu dwóch mężczyzn biegających za piłką.

    Kiedy do końca brakowało już jedynie parę minut, zadzwonił telefon. Domyślając się, że to do niego - o tej godzinie nie mogło być inaczej - pozwolił odebrać żonie.

    „Vinnie, Vinnie to do ciebie...".

    Germano przyciszył telewizor i odebrał w salonie.

    „Słucham".

    „Dobry wieczór Komisarzu, to ja Di Girolamo".

    „Zamieniam się w słuch".

    „Jutro jest niedziela...".

    „Doskonale, zobaczymy się o szóstej trzydzieści na komisariacie, uprzedź Pennino, Fiorini i Venditti, Inspektorem Parisi sam się zajmę".

    „Dobrze, do jutra".

    „Dziękuję, do jutra".

    Na następny dzień zaplanowany był wyborny obiad, miał być gościem w restauracji teściowej, ale przybyć miał z niewielkim spóźnieniem.

    1

    Operacja EXTRA TIME (czas dodatkowy) narodziła się miesiąc temu po tym jak młody sędzia piłkarski przybył na komisariat, aby zgłosi

    , że był poważnie szantażowany oraz że mu grożono podczas meczu dzień wcześniej.

    Sędzia De Simoni opisał dokładnie szczegóły tego, co musiał znosić od kibiców miejscowej drużyny, podczas i po meczu Virtus-Real, dwóch reprezentacji z Castelli Romani[1].

    Tamtego poniedziałku zgłoszenie przyjęła funkcjonariusz Valentina Fiorini, dziewczyna mająca około trzydzieści lat, będąca od czterech lat w policji; po znaczącym doświadczeniu na Krotonie zdecydowała się poprosić o przeniesienie na komisariat w Castelli Romani. Wniosek przyjęto w dosyć krótkim czasie.

    „Czyli, podsumowując, jest pan, panie De Simoni, pewien, że grozili panu tylko kibice Virtusa?"

    „Jestem przekonany. Podczas przerwy próbowali nawet wedrzeć się do mnie do przebieralni, trzymali w rękach martwego kota, mówiąc, że to samo czeka i mnie".

    „Ale tak naprawdę, to o co im chodziło?"

    „Według nich powinienem był wyrzucić paru z Reala i przyznać im przynamniej jednego karnego."

    „Ludzie zaczynają świrować... - policjantce Fiorini wymknęło się to zdanie. Domyślając się ze spojrzenia sędziego, ile przeżył dzień wcześniej, westchnęła i wróciła do przesłuchania.

    „Niech pan zapisze wszystko w oświadczeniu, a my postaramy się zrobić co w naszej mocy. Jak się nazywała drużyna?"

    „Virtus"

    „Kategoria?"

    „Rejonowa Juniorów"

    Pożegnali się uściskiem dłoni i sędzia De Simoni wyszedł z komisariatu. Przez chwilkę Fiorini pozostała w bezruchu, zastanawiając się, czy mówić o tym Germanowi, czy nie.

    Komisarz wrócił późnym popołudniem, kiedy było już całkiem ciemno, był koniec marca, a w czasie zimowym zmierzch nadchodził jeszcze zbyt szybko.

    Agentka Fiorini odczekała parę minut, potem wróciła do biura swojego przełożonego, aby opowiedzieć mu o nieprzyjemnościach, które przytrafiły się sędziemu.

    Valentina, ty co o tym myślisz?, Germano, gdy mógł, zwracał się do wszystkich po imieniu.

    „Ci kibice z Virtusa muszą być prawdziwym bydłem..."

    „Zrozumiałem, spróbuj w następujący sposób, przedzwoń do FIGC i zapytaj się, czy nie ma innych zgłoszeń dotyczących tego całego Virtusa, potem daj mi znać".

    „Dobrze, Komisarzu".

    Po paru dniach agentka Fiorini przyszła do Germana.

    „Mam wiadomości o Virtusie".

    „Jakie?".

    „W ubiegłym roku zdarzyły się dwa razy podobne sytuacje, z autami sędziów, zostały uszkodzone, grożono karami spółce, ale w tym roku wydawało się, że się uspokoili."

    „Albo stali się jeszcze bardziej niebezpieczni do tego stopnia, że nakłaniają sędziów, aby ich nie zaskarżali".

    „Dokładnie".

    „Co dziś mamy za dzień?".

    „Czwartek".

    „Dobrze. Sprawdź, gdzie Virtus

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1