Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Ogrzać Różę
Ogrzać Różę
Ogrzać Różę
Ebook85 pages58 minutes

Ogrzać Różę

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Roztargniony ogrodnik zapomina przykryć płaszczem przeciwmroźnym jedną z róż imieniem Anastazja.
W pierwszy dzień mrozów Anastazja pozbawiona ochrony zamarza, co w konsekwencji spowoduje, że wiosną ogrodnik może ją ściąć i spalić w ogniu. Aby zapobiec tragedii, protagonista noweli Amadeusz decyduje się na opuszczenie różanego ogrodu w poszukiwaniu leczniczej maści w dalekim dzikim lesie.
Podczas wędrówki Amadeusz spotyka rezolutną stokrotkę imieniem Ariadna, która entuzjastycznie ofiarowuje pomoc. Na tej samej łące Amadeusz spotyka Narcyza, który choć zapatrzony w siebie dołącza do misji,
W czasie wędrówki spotykają dwa negatywne charaktery; pozbawionych skrupułów: Łopian i Pokrzywa, którzy staną się dla bohaterów wielką przeszkodą w kontynuowaniu ich epickiej wędrówki. Łopian i Pokrzywa pracują dla chciwego Osta, który będzie usiłował sprzedać Amadeusza z zyskiem dla profesora Maka. Dziki las oddala się coraz bardziej a z nim perspektywa pozyskania lekarstwa dla Anastazji.
Czy Amadeusz zdoła wydostać się z tarapatów i wrócić do ogrodu na czas z lekarstwem dla Anastazji?
LanguageJęzyk polski
Publishere-bookowo.pl
Release dateAug 21, 2015
ISBN9788378595526
Ogrzać Różę

Related to Ogrzać Różę

Related ebooks

Reviews for Ogrzać Różę

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Ogrzać Różę - Marta H. Smyk

    2015

    I – Mróz w ogrodzie

    Nad największym różanym ogrodem w okolicy słońce z wolna zmierzało ku zachodowi. Długie alejki i rozległe różane rabatki wciąż jeszcze zachwycały mnóstwem barw i zapachów, ale popołudniowy chłód już zwiastował rychłe nadejście zimy. Także tutaj niebawem rozpoczną się przygotowania do niej. Póki co jednak, różany ogród wciąż był jednym z najlepszych miejsc, gdzie można było zadumać się nad pięknem i jego istotą.

    Róże wszelkich kolorów i odmian świętowały pożegnanie ciepłej pory roku. Jak dotąd nic nie wskazywało na to, że niebawem w ogrodzie wydarzy się coś, co nigdy wydarzyć się tu nie powinno. Póki co Anastazja, róża o głębokiej czerwieni, jedna z najpiękniejszych, przechadzała się zgrabnie między koleżankami różami. Dziękowała każdej z nich za wspólnie spędzone, radosne chwile słonecznego lata.

    Wszystkie róże wiedziały, że istnieją po to, by odurzać zapachem i sycić oczy kolorami, zachwycać i sprawiać radość człowiekowi – to niezwykle ważne zadanie.

    – Życzę nam wszystkim, abyśmy pięknie kwitły następnego lata – powiedziała śpiewnym głosem Anastazja.

    – O tak, obyśmy pięknie kwitły przyszłego lata! – zawtórowały róże przyjaciółki.

    Anastazja była widoczna z każdego zakamarka ogrodu, sprawiała to intensywna czerwień jej płatków a długa łodyga przydawała wdzięku księżniczki. Jej zapach natomiast wprawiał wszystkich w absolutny zachwyt, ponieważ woń ta była nadzwyczaj przyjemna i koiła zmysły.

    Dobry nastrój udzielał się wszystkim mieszkańcom ogrodu, toteż róże zgodnie orzekły, że doglądane czujnym okiem i pielęgnowane wprawną ręką starego ogrodnika spędziły w nim błogie lato.

    W dni upalne, gdy żar lał się z nieba, nigdy nie brakowało im wody – ogrodnik pasjonat dbał o nie z największą starannością. Rozpoczynał pracę wczesnym rankiem i zawsze nucił jakąś melodię. Róże w jego ogrodzie były najpiękniejsze i najdelikatniejsze w okolicy – mógł być z nich dumny. Czuł się wśród nich jak król z baśniowej krainy, władca barw i aromatów.

    Tego dnia stary ogrodnik jak zwykle zajął się swoją pracą. Jak co roku musiał okryć róże ciepłym kubrakiem, by zabezpieczyć je przed mroźną zimą. Cieplutkie, ręcznie wydziergane kaszmirowe okrycia dla róż były dziełem jego żony. Pracował bardzo ciężko – tak ciężko, że krople potu spływały po jego czole pokrytym zmarszczkami i po zaczerwienionych pucołowatych policzkach, spadając na ziemię.

    – Oho, wiek już nie ten i schylać się ciężko – pomyślał, od czasu do czasu prostując zesztywniałe plecy. Miał brudne dłonie, bo nigdy nie zakładał do ogrodu rękawic. Chciał czuć ziemię i nie przejmował się zbytnio kolcami róż.

    Po kilku godzinach pracy udało mu się zabezpieczyć prawie wszystkie róże, gdy nagle niesforne okulary zsunęły mu się ze spoconego nosa i spadły prosto na kamień, także szkła roztrzaskały się w drobny mak.

    – Ojej, moje okulary! Jutro znów będę musiał zamówić nowe! – zmartwił się ogrodnik, bo rozbił już drugie szkła w tym miesiącu. – Niezgrabność czy pech? – pomyślał, brudną ręką ocierając pot z czoła. Schylił się, zebrał rozbite szkło, podniósł okulary, włożył je do kieszeni i poszedł do domu, kręcąc głową ze smutku i zdenerwowania. Już nawet nie szedł alejkami, tylko na skróty, przez rabatki, prosto do domu położonego przy końcu różanego ogrodu. Zaaferowany sprawą z okularami zapomniał przykryć ostatnią różę w ogrodzie, Anastazję.

    – Och wracaj, wracaj! – wołała zapomniana róża – jeszcze ja nie mam zimowego okrycia! Co ja teraz zrobię? – rozpaczała. Z jej różanego policzka spłynęła łza. Łzy zawsze oznaczają radość lub smutek, ta łza jednak z pewnością zwiastowała nieszczęście i kłopoty.

    – To przypadek czy przeznaczenie? – wyszeptała, trzęsąc się ze strachu i niepewności.

    Wiadomość o pechu Anastazji szybko rozeszła się po ogrodzie. Każda wieść zwykle rozchodzi się z prędkością światła, tyle że jednych zachęca do działania, drugich – tylko do gadania.

    Róże natychmiast zgromadziły się przy wielkiej fontannie, żeby się zastanowić, jak pomóc Anastazji. Nigdy dotąd nie przytrafiło im się coś aż tak strasznego. Po raz pierwszy w ogrodzie zapanowała niepewność, także niektóre czerwone róże na wieść o tym strasznym zaniedbaniu ogrodnika zbladły z przerażenia.

    Gdy deliberowały, jak pomóc koleżance, zimny wiatr z północy wpadł do ogrodu i na gałązkach żywopłotu zagrał preludium do zimy, przed którą biedna Anastazja nie miała jak dotąd żadnej osłony.

    Róże zadrżały o przyszłość Anastazji.

    – Wszyscy poczekamy z tobą, aż ogrodnik wróci – powiedziała stanowczo Izabela, najbliższa przyjaciółka Anastazji.

    Izabela była piękną, żółtą różą o czarujących manierach. Była ciut niższa od Anastazji i miała grubsze kolce. Obie znały się od bardzo dawna, chociaż Anastazja mieszkała na wschodniej rabatce, a Izabela – na zachodniej.

    Teraz Izabela rozglądała się niecierpliwie na wszystkie strony, wypatrując ogrodnika, ale starszy pan siedział już wygodnie w ciepłym domu, jadł kolację i odpoczywał po ciężkim dniu. Róże nadal zastanawiały się, jak pomóc Anastazji.

    – Wnieśmy ją na zimę do garażu – zaproponowała Izabela, zadowolona ze swojego pomysłu, który jednak szybko okazał się niezbyt mądry, czego nie omieszkała wyrazić róża o imieniu Lilianna.

    – Oszalałaś?! Do garażu?! Przecież tam nie ma światła ani wody. Anastazja tam zginie!

    – Lilianna ma rację – zgodnie potwierdziły róże.

    Lilianna była jedną z młodszych róż w ogrodzie. Miała opinię „młodej gniewnej", bo wszystkim wytykała ich błędy. Miała pretensje do wszystkich i o wszystko – nawet o to, że rabatki były w tym roku za krótkie. Izabela zrugana przez młodszą koleżankę szybko wycofała się z pomysłu i zamilkła zawstydzona.

    Niestety tego wieczoru nieoczekiwanie pojawił się pierwszy przymrozek i nakrył ogród srebrzystym płaszczem. Anastazja wiedziała, co mróz może zrobić nieosłoniętej róży. Znów poczuła paraliżujący lęk, niepewność i dokuczliwe zimno, które potęgował wiatr z północy.

    Anastazja – jak każda róża – stokroć bardziej wolała cieplutkie lato

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1