ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki. Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniej. 2 FERDYNAND GOETEL Patrzc wstecz WSPOMNIENIA 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdask 2000 4 Sowo wstpne Jestem dzieckiem okresu, kiedy to ludzie, ich idee i zamysy ruszyy naprzd w zawrotnym tempie. Wiele spraw, ktre w dziecistwie moim uchodziy za urojenie, zostao urzeczywist- nionych. Nastpiy odkrycia, o ktrych nam si nie nio. Wiedza wyniesiona przeze mnie ze szkoy posiada dzi wzgldne tylko warto. Zaamay si niewzruszone zdawao si zasady fizyki. Rozpad si niepodzielny atom. Prawo Newtona wzgldne ju tylko posiada znaczenie. Zamiast materii, czasu i energii mamy podobno jedynie energi. Biologia, jak j kiedy poj- mowano, wydaje si dzi dziecistwem. Od wiecy i lampy naftowej do neonw taki przeskok jak od kota parowego do atomowego stosu. Tak wiec wiele hipotez, doktryn i hase, ktre w modoci mojej uchodziy za rewolucyjne, zostao obalonych a nawet skompromitowanych. Urzekajca nas kiedy teoria Darwina nie wytrzymaa prby czasu. Socjalizm zdegenerowa si w komunizmie lub sta si si statyczn, powie kto: reakcyjn, skoro nasycona w wielu pastwach warstwa robotnicza zaja w sto- sunku do innych stanowisko uprzywilejowane. Feminizm, jeden z czoowych swego czasu po- stulatw tak zwanego postpu, zdoby rzec mona wszystko, co kiedy gosi, lecz rwno- uprawnienie z mczyzn nie wyzwolio kobiety z krgu jej pci. Secesja, domniemane wielkie przeobraenie w dziedzinie sztuki i architektury, wydaje si dzi aosn chimer. Film z jego fantastycznymi, jak sdzilimy, moliwociami artystycznymi, sta si ordynarn rozrywk, a poeniony z radiem w telewizji, potwornym narzdziem ogupiania ludzi. Wyszydzany przez nas brak smaku w zamiowaniach kulturalnych bogatego i drobnego mieszczastwa u schyku XX wieku, jest nadal udziaem tych, ktrzy sobie mog pozwoli na wysze sposoby uycia. Od wznowionych przez barona de Coubertin olimpiad, kiedy to na ateskim boisku wystpo- wali bezinteresowni zawodnicy, do dzisiejszych monstrualnych widowisk, w ktrych fanatyzm propagandy zdoa zniszczy wszystko, co w dawnej Grecji byo idealistyczne, przebieg pro- ces ujawniajcy fasz tego, co w utartym pojciu nazywamy popularyzacj zdrowej idei. Za w nadczowiek Ibsena czy Nietzschego?... Kiedymy modzi demonstrowali nasze nadczo- wieczestwo strojem, obyczajem i zuchwaymi poczynaniami na pohybel buruazji i fili- strom, nikt nie przypuszcza, e pogard okazywan przez nas hoocie, znajdzie szczytowy wyraz w nadczowieczestwie takich zbrodniarzy jak Stalin i Hitler. W sumie wic rzec mona, byem wiadkiem pocztku i koca wielu nowych er. Nic przeto dziwnego, e umiecham si pobaliwie, gdy sysz znowu o erze, ktra si od dzi zaczyna, gdy oto Sputnik dolecia do Ksiyca, artyci za odkryli sztuk abstrakcyjna, nie baczc, i samo pojcie sztuki jest abstrakcj. Niechaje nikt nie oczekuje od mych rozwaa jakich rewelacji. To, czego si spodziewa- em, okazao si zbyt trudne dla ludzkoci, cho nieraz ju za mego ycia byo gromko goszo- ne w owiadczeniach tak zwanych opatrznociowych mw. Mam na myli tak spoeczno ludzk, w ktrej idee wolnoci i zasady moralne stan si treci ycia publicznego. Gdy kto ukae mi jaki przykadny kraj na tej czy tamtej pkuli, odpowiem: jestem Polakiem, synem narodu pozbawionego wolnoci i wydanego na pastw demoralizacji wskutek egoizmu innych spoecznoci ludzkich. Dzi, u schyku ycia, znalazem si wiec tam, gdzie byem za modu i znowu deniem mym gwnym jest przywrcenie Polsce niepodlegoci. 5 Moja Rodzina Pochodzenie, pokrewiestwa, powinowactwa moje nie ciekawiy mnie nigdy. Nie wiem wic nic o koligacjach mojej rodziny, nie wiem o skandalach czy chwalebnych postpkach moich przodkw czy krewnych. Ojciec mj, Walenty Gttel, pochodzi z osadnikw niemieckich. Dawnymi laty, a moe i wieki, Gttlowie ci przybyli do Polski, aby pracowa w salinach Wieliczki i Bochni. Rodzim ich osad bya wie Nowy Gaww opodal Bochni. Gttlowie jednak, ktrzy z czasem zna- leli si w Warszawie, utrzymywali, e pocztek ich polskiej gazi da Napoleon Bonaparte, gdy przodkowie ich, rodem z Alzacji, brali udzia w kampanii roku 1812, a po rozbiciu wojsk niemieckich, wspomagajcych Napoleona, osiedli w Polsce. Wersja ta wydaje mi si mao prawdopodobna. Przytaczam j, gdy wskazuje, jak bardzo z czasem Gttlowie ulegli oglnopolskiej legendzie napoleoskiej. Ojciec mj, mam wraenie, wyszed wprost z Nowego Gawowa szukajc zarobku w mia- steczkach i miastach. Oderwawszy si raz od gminy, straci z ni wszelk czno, take i dlatego e rycho przeszed na katolicyzm, podczas gdy pozostali na wsi Gttlowie byli z da- wien dawna ewangelikami. Nazwiska matki mego ojca nie znam. Przypuszczalnie bya Polk, gdy ojciec po niemiecku mwi sabo i, jak mi to matka opowiadaa, by nieprzejednanym patriot polskim. Matk m pozna i oeni si z ni w Krakowie, aby si rycho przenie do Suchej, gdzie zarabia na chleb jako kelner w restauracji kolejowej. Skd jednak zmiana nazwiska z Gttel na Goetel? Ot, proboszcz w Suchej urodziem si 15 maja 1890 wystawiajc metryk w acinie, zamieni na oe a jedno t opuci. Ojca straciem wczenie, bo ju w roku 1896. Powodem bya grulica, ktrej nabawi si, pracujc po opuszczeniu Suchej jako konduktor. Gdy ju na rok przed mierci nie dopusz- cza prawie do siebie ni mnie, ni mego braciszka, posta jego zostaa w mej pamici jako zwoki lecego w otwartej trumnie na dnie krypty w kociele Pijarw. Tym silniej dziaaa na moj wyobrani dua podobizna ojca mego zrobiona przez krakowskiego fotografa Se- balda. Pikna i, co tu gada, szlachetna jego twarz nasuwaa myl nie tyle o prostym koleja- rzu, ile o czowieku wysokiej umysowej miary. Jako czowiek ju dorosy rozpoczem mudne i spnione starania, aby si o ojcu swym czego dowiedzie. Na jedyny, wty zreszt trop naprowadzi mnie Adolf Nowaczyski. Czy pamitam twego ojca? Ale tak... znali go wszyscy modzicy szwendajcy si tro- pem Modej Polski, od Krakowa po Zakopane. Walu, kelner w Suchej, dorwnywa nam, a nieraz i bi nas inteligencj i oczytaniem. O rodzinie matki wiem wicej. Ojciec jej, Florian Koehier, wywodzi si z Niemcw su- deckich, a miasteczkiem jego rodzinnym bya Odrawa nad grn Odr. Karier yciow dzia- dek rozpocz jako pomocnik mynarza w teje Odrawie. Zacignity do wojska austriackie- go, suy w nim 25 lat dorobiwszy si licznych medali i stopnia chorego. Bi si pod Ra- deckim we Woszech, a w roku 1846 znalaz si na czele oddziau austriackiego wkraczaj- cego do zbuntowanego Krakowa. I oto tu, na ulicy Grodzkiej, przestrzelia mu nog kula po- wstacza. Z chwil t wierny, ale i lepy onierz cesarza Austrii przejrza i j patrze na wiat innymi, polskimi oczami. Zwolniony z wojska, zostaje komendantem wizienia w. Marcina. Kiedy nadeszo powstanie roku 1863, musi to stanowisko opuci, a to za dopoma- ganie w ucieczce wizionym u w. Marcina powstacom. W mieszkaniu swym przechowuje proch dla Langiewicza. Nie opuszcza Krakowa i eni si z lzaczk nazwiskiem Byczek. Ma z ni dwie crki: Matyld i matk moj, Juli. Wychowuje je po polsku w szkoach krakow- skich. Na staro, owdowiay i po raz drugi onaty, powraca do Odrawy. Crki wychodz za Polakw i pozostaj w Polsce. Dziadka pamitam dobrze, gdy jedzilimy na wakacje do 6 Odrawy a do roku 1903. By to czowiek twardy, autokratyczny i bardzo prawy. Ciekawe i nowe dla mnie wiato rzuciy na listy jego przechowane w rodzinie Bijakw i pokazane mi dopiero w roku 1923 przez generaa Bijaka. Niech pan to czyta mwi genera zobaczy pan, jak wiele literackiego talentu za- wdzicza pan dziadkowi swemu. Byem wwczas zbyt jeszcze mody i zajty sob, aby doceni znaczenie tych obszernych opisw, w ktrych dziadek bystro i krytycznie nakrela obraz Krakowa z lat 1860 do 1880. Najbardziej uderzy mnie ostry, bezwzgldny osd tych, czcigodnych skdind, obywateli Krakowa, ktrzy wzbogacili si na powstaniu i powstacach. Jake teraz bdzie z wpywem pochodzenia niemieckiego na bieg mego ycia? Krwi nie- mieckiej mam w yach, jak sdz, 50 procent. Nie byo chwili w yciu, abym przypisywa temu jakiekolwiek znaczenie. Poczucie moje narodowe urabiao rodowisko polskie, ksika, pie, a take i to, czym pachnie nasza ziemia, nasz chleb ytni; czym jest budzca si dugo i burzliwie polska wiosna, czym pospno naszej jesieni, czym chata ze strzech somian i bielonymi z niebieska cianami. Nie mwi tu o Wawelu, bo to zbyt grne i podniose. Mo- na tam roi historyczne sny, ale wrasta si w gleb. 7 Krakw Krakw zwyko si uwaa za przysta spokojnej staroci. Dla nas, ktrzymy najmodsze lata spdzili w Krakowie, by on gniazdem najszczliwszego dziecistwa. Mury, wietne budowle i witynie, ich niezachwiana niczym stao, zielony rogalik Plant, do uroczy, aby sprzyja marzeniom i do may, aby ustrzec przed niebezpieczn przygod, pogodna i uroz- maicona okolica, wyrczay rodzicw w trudach wychowania dziecka i oszczdzay im ko- potu, aby wbija w gowy modemu pokoleniu, e Polska to wielka i pewna rzecz. Pierwsze moje wraenie, ktre zapamitaem, dzieci owego Krakowa, by to pogrzeb Matejki. Byem wtedy zbyt maym, aby poj istot manifestacji. Zapamitaem jednak trum- n na wysokim wozie, chorgwie, wiece, piewy aobne. Kondukt przesuwa si w kierunku kocioa Mariackiego. Rycho odezwa si Zygmunt. Co wielkiego i patetycznego przeszo pomimo. Zrodzi si wtedy, sdz, mj instynktowny respekt dla stolicy Jagiellonw. Poczucie tego, e si jest Polakiem byo w tym miecie czym przyrodzonym i tak oczywi- stym, jak to, e si jest czowiekiem. Prawda, e na zamku wawelskim mieciy si jeszcze koszary austriackie, do starej za wiey ratuszowej dobudowano jakie skrzydo niby to go- tyckie. Mieci si tam odwach. Nad zamkiem i nad koszarami strzelay jednak wiee wawel- skiej katedry, a na dachu jej zociy si insygnia Jagiellonw. Za na odwachu penia sub na zmian trzynastka, zoona z krakowskich dzieci lub te cwancygery, czyli dwu- dziesty puk ze znanymi z zadzierystoci mokrymi bkami rekrutowanymi na Podhalu i w okolicach Tarnowa. Na co dzie draniy oko to-czarne skrzynki do listw oraz takie pa- siaste obramowanie urzdw i trafik. Jzyk polski panowa jednak wszdzie. W szkoach, w urzdach, w policji, sdzie i, rzecz jasna, w kocioach. Nawet K. u k. Armee, gdzie podofice- rami i oficerami byli Polacy, posugiwaa si niemieckim tylko w sowach komendy. Mar- schieren, Direktion: ta czarna krowa na kopcu woay andrusy do wiczcych pod Krako- wem oddziaw. Jzyka niemieckiego na ulicy krakowskiej tak jak nie syszano. Prawda, e w niedziele i wita paradowali po linii A-B strojni oficerowie austriaccy szwargocc z wiedeska i ko- kietujc damulki wysiadujce w cukierni Maurizzia. Prawda, e niejeden mieszczuch, co to zapdzi si z wizyt a do Widnia, nuci po powrocie z rozrzewnieniem: Wien, Wien, nur Du allein...
; w szkoach za naleao wyku wiersz za Monarchy. Cesarsko-krlewskie sentymenty urzdnikw krakowskich i sporej czci mieszczastwa nie stanowiy jednak przeciwwagi dla sugestii, ktr narzuca Krakw i jego piewna, barwna okolica. I jeli co wspzawodniczyo z polskim jzykiem, gdzie u gbokich podstaw kultury i obyczaju, to nie jzyk niemiecki, a acina. Widzielimy j na metrykach naszych, na licznych napisach zdobicych stare gmachy, na dyplomach wreszcie uniwersyteckich. Nie wspomniaem nic o wpywie wywieranym na miasto przez arystokracj. Paac Pod Baranami, a nawet redakcja Czasu, byy to za wysokie progi dla krakowskiego modzika. W krgu tym jzykiem, a i manier towarzysk, nie bya dworsko wiedesko-habsburska a francuszczyzna. Hodowa jej rwnie i elegancki kler. Opowiadano, e pewien znany z wykwintnych manier ksidz, posypujc popioem gowy wiernych w rod popielcow, zwyk by, zauwaywszy wrd klczcych znajom hrabin, szepn jej przed dokonaniem obrzdu: vous permettez, com- tesse. Nie sposb jednak przemilcze, e w czasach mego dziecistwa j si rodzi bunt prze- ciwko zbyt lokalnemu, krakowskiemu czy jagielloskiemu pojmowaniu swego naleenia. W zasiedzia wygod rodowiska krakowskiego uderzy pierwszy Stanisaw Wyspiaski. Miaem lat dziewi, gdy po raz pierwszy ukazao si w teatrze krakowskim Wesele. Nie wiem, czy byem z matk i Turliskimi na premierze, czy na ktrym tam z rzdu przedsta- 8 wieniu. Przewodu pierwszych dwu aktw zrozumie nie mogem. Poruszy mnie dopiero Wernyhora. Miaem o nim niejakie ju pojcie z obrazu Matejki. A pniej kosy, zamierzony pochd na Warszaw i tragiczny koniec, dla dziecinnej duszy nie do przyjcia. By to drugi impuls, ktry pamita miaem cae ycie. Waniejszy od pogrzebu Matejki, okazywa kieru- nek deniu i denie takie nakazywa. 9 Turliscy, teatr, Paon Po mierci ojca opucilimy smutne teraz mieszkanko przy ulicy Mikoajskiej i za- mieszkalimy u wujostwa Turliskich przy ulicy Basztowej. Ferdynand Turliski, popularna w Krakowie posta i gony restaurator, by moim ojcem chrzestnym, a po mierci ojca, opie- kunem moim i starszego ode mnie o rok brata, Walerego. Nie wiem, jak matka moja, skazana teraz na zaleno od siostry swojej Matyldy Turliskiej, odczua t zmian. Dla mnie, wpro- wadzenie si na ulic Basztow do zamonych krewnych, stanowio otwarcie nieznanych, powikszonych horyzontw. Z chwil, gdym znalaz si na Basztowej w krgu Plant, teatru i synnej kawiarni Pod Pawiem, zacz oddziaywa na mnie inny ju Krakw. Ferdynand Turliski by postaci barwn odnotowan w pismach Przybyszewskiego, Boy- a-eleskiego i innych. Z ciotk Matyld pobrali si w Czerniowcach, gdzie zdoby imi am- bitnego modego restauratora. Rycho potem pojawia si w Krakowie i pierwszy wawrzyn uzyskuje, urzdzajc w Sukiennicach wielki bankiet dla Ignacego Kraszewskiego. W tym samym czasie dokonywuje majstersztyku swego zawodu, doprowadzajc do skutku bankiet dla 1500 uczestnikw Wszechsowiaskiego Zjazdu Przyrodnikw i Lekarzy. Sowiaska ta biesiada odbya si pod goym niebem a w Ojcowie. Wujo mj musia uwija si konno midzy Krakowem, Ojcowem a okolicznymi dworami, aby zebra do kupy inwentarz i straw dla podjcia tylu goci w tak osobliwych warunkach. Mj drogi opowiada mi kiedy furda jeszcze bigosy, flaczki i gulasze, ktre przywiozem w kodach z Krakowa; furda beczki z winem i piwem: ale te kurczta z mizeri!... moesz to sobie wyobrazi? Nie wiem dokadnie, w ktrym roku Turliski wydzierawi rodzaj dworka czy pawilonu drewnianego na ulicy Szpitalnej, aby naprzeciw teatru otworzy swj wsawiony pniej Pa- on Nonchalant. Wybr nie by chyba przypadkiem zwaywszy skonnoci Ferdynanda, za- kochanego w sztuce, artystach i dobrej kuchni. Midzy Basztow, teatrem z okalajcymi go Plantami, Paonem i szko ludow na Maym Rynku potoczyy si teraz cztery szczliwe lata mojego dziecistwa. Moda Polska szumica w Paonie bya dla mnie legend, zamion nieco czstymi sporami midzy ciotk a wujkiem; bo Ferdynand mwi o niej z rozrzewnie- niem, a ciotka z przeksem. Zgadzali si natomiast w admiracji Adama Asnyka, ktry przy- chodzi codziennie, nie na parter, bro Boe, zapowietrzony Mod Polsk, lecz na pierw- sze pitro. Tam jada obiad z wiartk wina. Pamitam to dobrze, gdy sdziwy mistrz, nie tylko poeta, lecz i powstaniec przecie, zwyk by zaprasza mnie do stou i czstowa win- kiem. Obok Asnyka by drugi faworyt Turlinskich, a take i mj. Mniejszy nieporwnanie od wieszcza, co to sawi owiaty kaganiec, owieca si ma biblioteczk doborowych ksi- ek, ktre gromadzi i przechowywa w swej izdebce za pawilonem Paonu. By to Walu, suga nie suga, czowiek do wszystkiego, mdry i pogodny samotnik, dobry duch Paonu. Walu posiada tajemnic rozbrajania Turliskiego, ulegajcego czsto napadom gniewu. Sposoby mia proste, ale bynajmniej niegupie. Gdy wic rozsierdzony o co Turliski wyle- wa swj gniew w piwnicy rozbijajc o cian butelki z winem, Walu w pewnej chwili pod- suwa mu bez sowa buteleczk z bardzo rasowym trunkiem. Rzuciwszy okiem na etykietk, pan dyrektor uspokaja si w mgnieniu oka i z naboestwem odstawia butelk na miejsce. Naprzeciw Paonu by teatr. Jake olniewa mnie przepychem ksztatw, wiate i tajem- niczoci przedstawie odbywanych pn wieczorn godzin, kiedy to dzieciom ju dawno przystao spa, a i miasto byo wyludnione i ciche. Sanktuarium to, zamknite dla wielu dzie- ciakw krakowskich, chociaby ze wzgldu na pen pokus kurtyn Siemiradzkiego, a take i dekolty siedzcych w loach dam, nieraz si przede mn otwierao. Pierwsze co ujrzaem to by Kociuszko pod Racawicami. Fantazja Anczyca przemawiaa tym bardziej do przekona- 10 nia, e na Rynku Krakowskim stawao si ju nieraz u pyty wieszczcej, e tu wanie Ko- ciuszko przysiga narodowi polskiemu. Widziaem pniej sztuk Tamten Zapolskiej, ktra spowodowaa, e z wikszym jeszcze ni przedtem przekonaniem piewaem: Kto mi powie e Moskale S to bracia nas Lechitw, Temu pierwszy w eb wypal Pod klasztorem Karmelitw. Po Tamtym przysza Warszawianka i Wesele. Miaem wreszcie dosta si i za kulisy, bo oto wystawiano sztuk Jojne Firukes Zapolskiej. Jak wiadomo, piewa tam za scen dzieci- cy chr. Ja, e to pod rk, a znany z silnego gosu, byem faworytem modego zespou. Po- znany zza kulis teatr nie straci dla mnie nic ze swojej tajemniczoci. Przesuwajcy si koo nas aktorzy, przestawiane kulisy, mrok, zaduch, skupiona cisza z dobiegajcymi ze sceny echami, wyday mi si wiksz krain czarw ni ogldane z widowni przedstawienie. Chodnik za dokoa teatru, otwarty z jednej strony ku Plantom, sta si pierwsz aren me- go zabijactwa. Teren ten uwaaem, wraz z wybranymi kolegami, za sw niepodzieln wa- sno. Jest tam taka grka, czy raczej wzniesienie terenu, od strony Plant. O posiadanie jej toczyy si zaarte walki. Nie trzeba by psychologiem, aby w tych bezinteresownych bojach dojrze waciwoci pokolenia, ktre za wszelk cen postawi chce na swoim. Brat mj w harcach tych niewielki bra udzia. Spokojniejszy ode mnie i pracowitszy, oszczdza si, gdy w domu panowa wiadomy mu przesd, e ma po ojcu sabe puca. Szkoa moja miecia si na Maym Rynku w starym poklasztornym budynku zrosym z kocioem w. Barbary. Miny lata, nim uznaem, e by i pikny. Koledzy moi nie stanowili bynajmniej zespou tak zwanych maminsynkw. Prowodyrem klasy i zaka jej zarazem, by Lejczak, syn przekupki, co to miaa stragan z jarzynami tu u szkolnej bramy. Dyrektor Pesz- kowski mg wic atwo poskary si mamie, ktra po wyjciu synalka ze szkoy, na miejscu dublowaa baty wymierzone mu przez tercjana. Na nas, ktrzy przygldalimy si tym sce- nom wsuchani w znakomite wyzwiska pani Lejczakowej, bya to pogldowa lekcja krakow- skiego folkloru, jake odmienna od wychowawczych poucze czcigodnego dyrektora. W Barbarce, bo tak nazywano nasz szko, zyem si z biednymi, prostymi chopakami, co, sdz, miao wpyw na mj pniejszy stosunek do ludzi. Prowodyr z urodzenia, zdobyem z czasem mir, wikszy moe od Lejczaka. Nie tylko jednak dlatego zapamita mnie zacny dy- rektor. Kiedy skoczyem czwart klas i miaem na zawsze opuci Barbark, zostaa mi przyznana nagroda od biedy tylko, bo pilno miaem zawsze do dobr, a z kaligrafii do- statecznie. Program zakoczenia nauki obejmowa zebranie wstpne w gmachu szkolnym, uroczyste naboestwo w kociele Mariackim i powrt do szkoy, gdzie wrczenie wiadectw i nagrd. Starym zwyczajem otrzymalimy przed wyjciem do kocioa kaamarze, ktre, cho w szkole uywane, stanowiy kupion przez nas wasno. Zakoczenie nauki postano- wiem uczci wasnym sposobem i, znalazszy si na Maym Rynku, trzasnem kaamarzem o jezdni. Zachwyceni koledzy poszli natychmiast za moim przykadem. Pech chcia, e pod- czas naszych modw w kociele Mariackim przejeda powozem przez May Rynek jaki miejski dygnitarz. W obliczu rozrzuconego szka wonica gwatownie zatrzyma konie, a obu- rzony dygnitarz, dowiedziawszy si od przekupek, kto to zrobi, wyczeka na dyrektora i od- powiednio go skarci. Rozdanie nagrd poprzedzio krtkie ledztwo. Wydany przez kolegw, wytrzymaem mnie ostrzegawcze na drog ycia kazanie dyrektora, ktry z aski tylko, po przyrzeczeniu przeze mnie poprawy, wrczy mi jednak nagrod. Byy ni pamitniki wywie- zionego na Sybir generaa Kopcia. W domu czekay mnie wymwki, uciski i... tort a la Turliski. 11 Ksika o Sybiraku jak i dyrektor Peszkowski miaa mi si przypomnie wiele lat pniej, gdym, uciekszy z Rosji bolszewickiej, wyda pierwsz swoj ksik pod tytuem Przez po- ncy Wschd. W par miesicy potem otrzymaem serdeczny, pisany ju chwiejn rk list od mojego Peszkowskiego. Pyta, czy sobie przypominam starego nauczyciela i zajcie z nagro- d. 12 Figury i dni Krakowa Figury... Nie byy to postacie, cho tych w Krakowie te nie brako. Jeeli taki Stanisaw Tarnowski byszcza gronostajami i swad w auli Uniwersytetu Jagielloskiego; jeeli Adam Asnyk przysiada na aweczce w zacisznym kcie Plant, to tylko wybrani wiedzieli kto zacz. Figury nominowaa ulica. Niektre otaczaa respektem, innym dokuczaa, z wszystkich bya po swojemu dumna. Figury nabieray znaczenia w zetkniciu z tumem; nie unikali go wic tak jak dostojnicy. Szyderstwa i wyzwiska gwarantoway ich popularno, podobnie jak wy- razy uznania. aden przycinek nie spotka Eminowicza, pierwszego wrd figur krakowskich. Powsta- niec, nie gorszy od Asnyka, zjednywa sobie ludzi jawnym jeszcze i oczywistym bohater- stwem. By mianowicie naczelnikiem stray poarnej. Ilekro trbka pdzcej do ognia stray potrzsaa ospaymi mieszkacami miasta, a za beczkami i pompami cwaowa w powoziku sam Eminowicz, wiedziano, e kroi si co wielkiego. Jake byo wtedy pozosta w domu i nie podziwia siwobrodego powstaca, gdy w byszczcym hemie, przypiekany un, dowo- dzi strategi drabin i sikawek! Stan wwczas u pompy i w najlepszej wierze przeszkadza straakom, byo to co, co przypominao staropolskie pospolite ruszenie. Jeeli dom zgorza doszcztnie, a by przy tym Eminowicz, powiadano: To ci poar! Sam Eminowicz nie poradzi! Drugim zasi by malarz Tondos. Akwarele jego zdobiy witryny wielu sklepw krakow- skich. Lubowali si w nich zarwno kupcy starozakonni, jak i handlarze dewocjonaliami. Malowa zabytki. Nie tylko Wawel w stu odmianach, lecz i malutkie kociki, murki przy- plantowe, zauki, aby tylko nie secesj. Rysunek mia pewny. Niektre jego obrazki s dzi dokumentami. Gdy jednak ponosia go kolorystyka, chlasta cynobrem, ochr i ultramaryn. Deszczowego nastroju nie uznawa. Kocikom jego przywiecao zawsze soce w oprawie pognbionych obokw. Mistrz, bo jake inaczej mona byo tytuowa pdzlarza, co to mie- sza farby samemu Matejce, ceni swj rodowd a nadto. Nikt tak jak on nie nosi si po rdmieciu, nikt jak on nie mieszy gawiedzi. Wrogiem jego posgowoci by bowiem bar- dzo may wzrost. Andrusy przypiy mu przezwisko gutapera. Etymologia wyzwisk ulicz- nych wymyka si uczonym dociekaniom. W gutaperze owej mieci si moe przytyk do sztywnoci mistrza, a moe do laski podobnej do buawy. Nie rozstawa si z ni nigdy. Sy- szc za plecami wyzwisko z dodatkiem wrrrr, traci w mgnieniu oka posgow dostojno, odwraca si i rusza z lag na napastnikw. Widowisko to naleao do programu niedzielnego linii A-B. Kt z dawnych krakowian nie sysza anegdoty, jak to paru andrusw zawoao ladem Tondosa: Patrz-no, taki may a chodzi. Kiedy za malarz odkrzykn co, swoim zwyczajem, jeden z urwisw dorzuci: I godo! Mdrzykowski... O popularnoci jego stanowi jeden tylko dzie. Ale jaki!... Wianki! Tym, ktry w obliczu caego Krakowa zdawa wwczas rokroczny egzamin, by pirotechnik M- drzykowski. Mwiono o nim od samego rana. e to wymyli znowu jakie niebywae fon- tanny wietliste i oberrakiety. e sawa jego imienia dosza ju dostojnych uszu Franciszka Jzefa. e nawet by na jajku wielkanocnym Pod Baranami! Kiedy na Wile straszyy aby plujce ogniem, na niebie za rozgrywa si koniec wiata w harmiderze rakietowych grzmo- tw i gwiazd... najwikszym z yjcych stawa si Mdrzykowski. Po rakietach jego ju ani dymu, ale pami o nim nie zgasa nawet tu, na emigracji. Kiedy bowiem pewnego dnia omawiano w londyskiej kawiarni rakiet ksiycow zoon z kilku czonw, jeden ze sta- rych krakowiakw zauway: 13 Wielkie rzeczy! Nasz Mdrzykowski zna si ju na tym siedemdziesit lat temu. Poborcy, wiadomo, nie ciesz si sympati obywateli. Wiedz o tym niezawodnie i staraj si by niezauwaeni. W wiecie nowoczesnym ciganie opat podatkowych odbywa si z dyskrecj. Dawniej byo inaczej. Poborca miejski stuka pa w drzwi swej ofiary, a komornik przybywa ju z halabard. Zapatrzony w przeszo Krakw duej od innych miast zachowa starowieckie relikty. Na jednej i drugiej ulicy wisiay jeszcze acuchy znaczce dawne ro- gatki. Na rogatkach pniejszych acuchw ju nie byo. Rol ich spenia szlaban, podno- szony i opuszczany przez miejskich finansw. Tu bowiem pobierano kopytkowe za prawo wjazdu do miasta; tu macano szpikulcami, czy jaki wieniak nie przemyca wieprzka pod wizk siana. Rogatka, styk przedmiecia z miastem, drgaa wasnym, urozmaiconym rytmem ycia. Jeeli jaki sztubak wyraa mamusi yczenie przejcia si za rogatki, usysza zazwy- czaj ostrzegawcze tylko uwaaj! Dyrektorem rogatek, i to w dawnym stylu, by Staszczyk, dyrektor miejskich ce. Nie wiem, jak go celnicy tytuowali. Nadradc chyba, naczelnikiem moe. Nam, comy skwapli- wie wybiegali za rogatki, Staszczyk przypomina opowiastki o poborcach z dawnych lat. Wa- y grubo ponad sto kilo. O adnej dyskrecji nie mogo wic by mowy. Kiedy magistrack bryczk zajeda przed rogatk, ceremonia wysiadania stawa si podobn rozrywk przed- miecia jak na Rynku igraszki z Tondosem. Podmiejska przebiego umiaa jednak wyzyska praktycznie wak inspekcj. Gdy bowiem gramolcego si z bryczki Staszczyka oblegali usuni celnicy, bokami rogatki przemykay si do miasta baby z koszykami. Niejedna cze- kaa cae godziny na przyjazd ciemiyciela a mimowolnego wybawcy. I wreszcie pan Hock, kapelmistrz orkiestry pukowej krakowskich dzieci. Znaa go za- rwno publiczno teatralna jak, lepiej jeszcze, ulica. W teatrze repertuar i aktorw zmieniano czsto; Hock wystpowa codziennie. On to przecie dyrygowa podcignitymi do godnoci smyczka grajkami trzynastki. Muzyka w te czasy bawia bowiem publiczno w przerwach pomidzy aktami. Gdy dawano dramat, szy uwertury; sztukom patriotycznym towarzyszyy polonezy; komediom niezawodny Strauss. Dniem Hocka by jednak pierwszy dzie Wielka- nocy. Ju przedtem odznacza si jego puk, kiedy to co strojniejsi onierze trzymali stra u grobu Chrystusa w katedrze wawelskiej. Na Te Deum za wielkanocne stawa przed katedr honorowy oddzia trzynastego puku z listkiem dbowym u czapki. Obok muzyka. Gdy przed otarzem biskup zaintonowa Alleluja, ci na dziedzicu gruchnli trzykrotn salw karabinw. Nieskrpowana rado gawiedzi wybucha z chwil, gdy orkiestra odprowadzaa honorowy oddzia do koszar, okrn drog przez cay Krakw. Przewodzi jej sam pan Hock, nieskon- ny zazwyczaj do wywijania buaw przy byle jakich okazjach. Nie masz to wiary jak w naszym znaku, Na bakier fezy, do gry wsy... Upajajcy modzie Marsz uaww rozsadza wsk gardziel ulicy Grodzkiej. Powietrze drgao jeszcze wstrzsajcym pogosem Zygmunta. *** Dni... Nikt ich nie reklamowa. Artyci ani reyserzy nie dorzucali tu swych trzech groszy. Turystw nie wabiono. Obchody te powstay samorzutnie. Zahaczay o pradzieje, obrzd po- gaski i chrzecijaski. W dziewitnastym wieku wczy si do ich cyklu wiek owiecenia. Wszystkie mieciy si w okresie wiosny. Nie wszystkim patronowao szacowne obywatel- stwo, ale wszystkie byy witem gawiedzi. Cykl otwieraa Rkawka w trzeci dzie wielkanocnych wit. Koci i w tym wypadku przygarn pogaski obchd do swego ona. Powizanie nie mogo by silne, skoro zabawa 14 odbywaa si na trawnikach i skakach Krzemionek, jedyna za w tym miejscu kapliczka staa nad urwiskiem pogrzeckim. Pobliski kopiec Krakusa te niewiele tu way, gdy nie wiado- mo czy legendarny wadca by chrzecijaninem. Czy naprawd kiedy zabawia si tu poga- ski ludek, czy naprawd znosi tu w rkawach ziemi, by usypa kopiec krakowskiemu szew- cowi, co to sta si krlem, nie dociecze nikt. Na Rkawk nie chodziy paniusie z rdmie- cia, chyba e w asycie warujcej ich nietykalno. Organizatorami zabaw byli podmiejscy spryciarze. Wic boiska taneczne przy dwikach harmonii. Pi centw bilet. Bosym wstp wzbroniony. Wic sup wysmarowany mydem. Na szczycie szynka, prawdziwa, pontna, ale tak przymocowana, e szczliwy zawodnik rzadko kiedy mg j zdj. Std liczne pre- tensje o zwrot opaty i nieodczne mordobicie. Tancerzom bosym przygryway na ubo- czach katarynki. Mapki cigny losy dla spragnionych szczliwych wrb. Bywao, e z gr przywdrowa i Cygan z niedwiadkiem na acuchu. W straganach sprzedawano kiszone ogrki i bardzo kolorowe lemoniady. Z koszyczkw dobywano wzbronion wdk. Niewy- bredne amory w starych fosach austriackich mciy woania dziewczt: Anto, skocz no po starszego brata. Z Rkawki wracao si z oberwanymi guzikami, a nieraz i z guzem. Prze- zorna policja zjawiaa si dopiero o zmierzchu, by pozbiera niedobitki. Po Rkawce areszt policyjny pod Wawelem, zwany telegrafem, by z reguy przepeniony. Pogotowie ratun- kowe miao gorcy dzie. W niedziel po witach Emaus. Biblijna nazwa obchodu wskazywaa na zbone chci Kocioa, aby owieczki swoje zjednywa nie tylko procesjami, lecz i zabaw. Emaus ten oznacza w rzeczywistoci huczny odpust na Zwierzycu, najbardziej krewkim z przedmie krakowskich. Tu gromadzia si nie tylko gawied miejska, lecz i wocianie z pobliskich Przegorza, Liszek, Piekar, nawet Tyca i Bronowic. Dla ptnikw wsiowych stawiano u otwartych na ocie wrt kocioa kramy z dewocjonaliami. Wzdu ulicy rozkada swe bo- gactwa pstry splendor jarmarczny: kolorowe pierniczki, wsteczki, chusteczki, koraliki. Z fur mona byo za to naby rnite w drzewie zabawki, grzechotk, byo, e i sztuk lnianego ptna; po cichu i synn kiebas lisieck, co to z czasem miaa zawojowa ca Polsk. Tacw nie byo, e to koci w pobliu i piewy w nim nieustanne. Wdki ukradkiem nie sprzedawano, bo byy na Zwierzycu sawne bardzo szynki i zajazdy. Honor murarzy zwierzynieckich mia tu aren do mierzenia si z honorem parobczakw odzianych w kiere- zyje. Pawie pira u chopskiej rogatywki groway nad zatknitym na bakier kapeluszem, ale orczyk nie zawsze wytrzymywa z podmiejskim majchrem i kastetem. W caoci, Emaus do- stojniejszy by od Rkawki. Najbardziej dawa si we znaki przybyszom o dziurawych bu- tach. Pogoda bywaa w te dni zmienna, gociniec za i plac pod Salwatorem ton w lepkim, biaawym wapiennym botku krakowskim. Pod wieczr cichy organy i przestaway terkota grzechotki. W opustoszaym szynku zodziejaszki podmiejskie obliczay marne upy. Od dro- gi podbielaskiej dolatyway piewy z oddalajcych si furmanek chopskich. Na Emausie Krakw brata si z wsi. Spotkania byy nieraz burzliwe i niejeden z tej lub tamtej strony przysiga sobie, e noga jego wicej tu nie postanie. Zwierzyniec nie darmo jednak nazywa si wtedy Pwsie Zwierzynieckie. Swary w rodzinie ukrywa si. Po roku na Emausie znowu byo peno. Inny zgoa charakter miao wito Trzeciego Maja. Trop siga tu bliej ni w pogaskie czy biblijne legendy. Zabroniony przez wiele lat, nawizywa mudnie i uparcie do tradycji Sejmu Czteroletniego. Haso wicenia Trzeciego Maja rzuci kiedy Mickiewicz. Roman- tyczny zew podj wiele lat pniej Roman Dmowski i uczyni z niego postulat ju politycz- ny. Formy realne nadao mu samo ycie, sam instynkt narodu. Narastanie znaczenia obchodu odbywao si na moich oczach. Kiedym by w szkole ludo- wej, nauczyciel Peszkowski, bez odgrnego chyba zalecenia, a w porozumieniu z innymi na- uczycielami, powica w tym dniu godzink wzruszajcej opowiastce o zrwnaniu wszyst- kich stanw. piewano Wiwat Maj... jutrzenka swobody i na tym koniec. W szkole redniej 15 pogadanka trzeciomajowa pczniaa, staa si porankiem, a w kocu witem szkolnym. W sali gimnastycznej zamienionej na teatrzyk grano Kordiana, Dziady, chr uczniw piewa piosenki onierskie i patriotyczne, historycy wygaszali referaty o Sejmie Czteroletnim. W miar jak puszczay szwy monarchii austro-wgierskiej. Trzeci Maj stawa si wewntrzn narodow galwk. Ciekawe kiedy Wydzia Krajowy, a moe i Sejm Galicyjski, zarzdzi zawieszenie nauki w dniu trzeciego maja. Od wita szkolnego krok tylko do uroczystego naboestwa, std do zamknitych sklepw, urzdw samorzdu, przystrojonych domw i pochodu ulicznego. Tu jednak powstaa kolizja. Z t sam bowiem szybkoci, z jak narastaa patriotyczna wiadomo obywateli, wzmaga si w Galicji ruch socjalistyczny. Pierwszy maj bliski trze- ciemu. Gdy w porodku niedziela, poblie to zaostrzao spraw, kto ma witowa. Gwo- dziem robotniczego wita by te pochd uliczny. U tych wic sztandary czerwone, u tam- tych biao-czerwone. Z jednymi cechy, z drugimi zwizki. Ci piewali krew nasz dugo lej katy, tamci jeszcze nie zgina. Towarzysze zaczynali uroczysto od wiecu, obywate- le od naboestwa. Jedni i drudzy dyli pod pomnik Mickiewicza, przez obie strony anek- towanego. Ostra walka polityczna w okresie pierwszych wolnych wyborw do parlamentu wiedeskiego i Sejmu Krajowego odbijaa si na przebiegu rywalizujcych obchodw. Do- czy chytrze do pochodu socjaw i rozbi go, oto czsty manewr patriotw; zamiesza szyki reakcji to rewan socjalistw. Rozdwik ten mala, im silniej haso walki o niepodlego ogarniao obz socjalistyczny. Nadszed wreszcie dzie, gdy radni i zwizkowcy spod znaku PPS pomaszerowali rwnie w pochodzie trzeciomajowym. Chcc jednak da wyraz swemu radykalizmowi, piewali pgbkiem tylko Jeszcze Polska nie zgina, a na cay gos Gdy nard do boju wystpi z orem, panowie w stolicy radzili. Romantyka patriotyczna nie pomina obchodu, ktry z natury rzeczy by przejawem ra- cjonalizmu. Do kokardek, chorgwi, deklamacji, pieww, do wystawianych w oknach podo- bizn Napoleona i Kociuszki doczya si wieczorna iluminacja miasta. Gdy za iluminacj czczono dotychczas dzie Franciszka Jzefa, prymat galowego dnia zosta Austrii odebrany. Niedoceniony racjonalizm nie chcia jednak da pola romantykom. wieo zaoone Towa- rzystwo Szkoy Ludowej postanowio wyzyska narodowe wito dla swych celw. Napole- onw i wiece zastpiy w oknach nalepki wiadczce, e ten oto obywatel wykupi tyle a tyle na T.S.L. Fundusz towarzystwa wzrs, ale barwno obchodu zblaka. Cykl dni Krakowa zamykay witojaskie Wianki. Te godziy wszystkich. Lewych i pra- wych, hootk i janie wielmonych, filistrw i dyrektorw wieego powietrza. Wianki odbywano na Wile opodal Wawelu. Nie byo z pewnoci miasta w Polsce z tak wspania dla Wiankw dekoracj, co to opieraa si z jednej strony o jagielloski zamek, z drugiej o starodawny klasztor Norbertanek i nad nim kopiec Kociuszki. Widowisko urzdza Sok. Dla honorowych goci wznosi na Groblach trybun, dla orkiestry pawilon, dla po- mniejszych stawia proste awy. Posplstwo, a z nim synalkowie dostojnikw z trybuny, zale- gao zbocza Wawelu, dbnicki brzeg rzeki galary wreszcie i odzie pychwki. Amatorzy podmokych galarw opacali si piaskarzom. Lecz oto pyn Wis wianki. Ju nie te dawne, z ziela i kwiatkw i z listem chopca do niewiadomej dziewczyny. Pyny rzdami, nie-wywrotne, lecz sztuczne jakie, rnobarwne, zbyt jaskrawo wiecce. Niekiedy wplt si midzy nie wianuszek zrobiony na star mod. Ton w p drogi, obaowany z cicha przez tum. Przydugi ten wstp do wielkiego widowi- ska urozmaica orkiestra pod batut pana Hocka. Wizanka pieni polskich echce patrio- tyczne serca. Nim pojawi si ywe obrazy, zmontowane na galarach pod Norbertankami, pan M- drzykowski zakrci swoje mynki ogniste. Widownia si rozgrzewa. Od mostu dbnickiego sycha ju oklaski. Sunie pierwszy galar sokoli w otoczeniu rasowych odzi sekcji wiolar- skiej. 16 Ospay i gnuny, zgrzybiay ten wiat grzmi kapela Hocka i Chr Akademicki. Dru- howie na galarze wywijaj w takt maczugami. Na szkaratnym podwyszeniu stoi nad nimi druhna wyobraajca Poloni. Posta jej okazaa, dumna, przedrozbiorowa. Z rogw galaru ziej ogniem mdrzykowskie petardy. Rzga rakiet choszcze mroki gnunego wiata. Nadjeda i legendarna Wanda. W szacie niedbaej, z rozpuszczonym wosem, tragicznie zaamanymi rkami, mierzy okiem wilan to ze skay z papendeklu. Pospno chwili roz- prasza pan Hock ywym krakowiaczkiem do tekstu: Ley Wanda w naszej ziemi co nie chciaa Niemca... Skoczna melodyjka rozpogadza zzibnit Wand i przypomina widzom, e mimo wszyst- ko: dobra nasza. Bywao, e widowisko koczyy gromy niebieskie. Gdy jednak pogoda niekiedy zawodzi- a, nie zawid nigdy kunszt pana Mdrzykowskiego. Jego bomby, rakiety, myce, grzmiay i wieciy nawet pod ulew. Czy warto wspomina tak bahe rzeczy? Wszelako, yje si nie tym, co potoczne, a midzy tym, co byo i moe kiedy by. Gdy jednak dzie jutrzejszy zici si nam ju nieraz, przyno- szc zawd oczekiwaniem, odwracamy si od pokus przyszoci i marzymy, patrzc wstecz. W tym sia wspomnie urzekajca. 17 Odrawa Osobny rozdzia w mym modocianym yciu stanowiy wakacje spdzane z reguy w Od- rawie. Byy to jak gdyby prbne wypady w krain wielkiej przygody. Dalsz, ciekawsz, bar- dziej obiecujc ni podkrakowskie Bielany czy kopiec Wandy w Mogile. Dziadek mj, do- suywszy si emerytury, osiad w Odrawie na stae. Mia tam domek z ogrodem. Pokoi w nim niewiele. Za to strych! Dwupitrowy, zawalony kuframi, butelkami, starymi kalendarza- mi i rocznikami ilustracji. Kry w sobie nie mniej niespodzianek ni lasy i pagry pododraw- skie. Odrawa, pooona u poudniowo-wschodniego kraca Sudetw, bya miasteczkiem prze- mysowym przeplecionym wsi. Za lat tamtych, austriackich, nazywaa si Odrau. Za- mieszkali w niej zamoniejsi obywatele byli Niemcami. We wsiach okolicznych ludno bya mieszana, a nazwy osiedli sowiaskie. Zauchtel, gdzie do linii krakowsko-wiedeskiej przy- tykaa bocznica odrawska, oznaczao tyle co Suchy D. Makowice, blisze Odrawie, mwi same o sobie. I dalej: Pochorsch, Wessidel, Hen... aw musieli tu kiedy gniedzi si So- wianie. Osobliwoci Odrawy byo, e pooony obok Rynku Herrenschloss z obszernym parkiem nalea do Stanisawa Potockiego. Wraz z polsk obsug, oszklonymi korytarzami penymi trofew myliwskich, stanowi enklaw charakterystyczn dla struktury wczesnej Austrii, w ktrej wszdzie mona si byo natkn na einen polnischen Edelman. Czy trzeba przypomnie, e krakowianin wyruszajcy w owe czasy kolej w podr kil- kugodzinn, zaopatrywa si w ywno, jakby chodzio o dalek wypraw? Na dworcu w Odrawie czeka nas powz wynajty przez dziadka. Stary weteran, onaty po raz drugi po mierci naszej babki, nie bra udziau w yciu miasteczka. Cieszy si wic niezmiernie na- szym przybyciem. Rozmawia z nami po polsku i przymusza do tego babk, cho bya Niemk i Krakowa na oczy nie widziaa. Nawiza mimo tego czno z surowym a dziar- skim starcem nie byo atwo. O wicie wstawa do pracy w ogrodzie, oporzdzanym z nie- prawdopodobn wrcz pilnoci i dokadnoci. Wiedzia, ile jest gruszek na gruszy, ile renklod na liwie. Podkra co w takim ogrodzie byo wic niemoliwoci. W dugiej, oszklonej sieni prowadzcej do ogrodu stay rzdem warsztaty, zachta do pracowitoci, ale nie do figlw, z dutami, heblami, pilnikami. niada- nia, obiady biada babce, jeli nie do gorce kolacje podawano z zabjcz punktualno- ci. Rygor jak na wakacje byby dla nas trudny do zniesienia, gdyby dziadek nie mia swo- istych do pogldw na nasze wybryki. Gdy wic jako may jeszcze chopczyk miaem zwy- czaj rzuca na ziemi oprniony talerz czy szklank, dziadek tumaczy rozgniewanej matce: Zostaw to. Chopak ma charakter. Byway te i chwile, gdy dziadek stawa si naszym wesoym i dobrym towarzyszem. Zbiera si chopaki! Idziemy na wycieczk. Wycieczka ze starym wojakiem oznaczaa daleki, szybki marsz z postojami na grach, w dolinach, a bywao i w gospodzie przydronej. Bra dziadek ze sob star, oniersk torb skrzan, a w niej nieraz butelk z winem, kawa kiebasy no i lunet polow, przedmiot na- szej podliwoci. Pod okiem dziadka i pod jego przewodnictwem dojrzewaa wtedy moja pasja wdrwki i poznania wiata. Mimo i chodzi ostro, wyrywaem mu si nieraz naprzd, nigdy nie syty wrae. Sudety to niejako freblwka mojego pniejszego taternictwa i wczgostwa po szerokim wiecie. O swoich przeprawach wojennych dziadek milcza i nigdy nie moglimy si dowiedzie, za co i kiedy dosta swoje odznaczenia. Raz jeden tylko obnay nog i pokaza blizn rany otrzymanej na ulicy Grodzkiej. e to niby bardziej pamitkowe i cenne ni wszystko inne. Wystpi wreszcie i raz publicznie. Naprzeciw domku jego by mianowicie duy Bauern- 18 hof, posiado antypatycznego chopa o dziwnym nazwisku Tempus. Zdarzyo si, e wa- nie w tej zagrodzie odby si zlot okrgowej chyba organizacji Narodowych Niemcw (Deutschnationale). Wywieszenie na domu flagi o pruskich barwach uzna dziadek za rzucone mu wyzwanie. Ubra si wic w swj czarny szlusrok, naoy ordery onierskie, przysta- wi drabin do domu Tempusa i flag zerwa. 19 Na Starowilnej Wykreli lini graniczn pomidzy dziecistwem a okresem dojrzewania nie sposb. Upraszczam to zadanie i dat, od ktrej rozpocz si w proces zrazu ledwo zauwaalny, jak pierwsze podmuchy wiosenne, i narastajcy a do huraganowej szybkoci, przesun j wstecz do naoenia pierwszych dugich spodni. W Galicji spodnie takie byy podwjn dystynkcj, skoro oznaczay rwnie i prawo noszenia mundurka gimnazjalnego. Los zrzdzi, e w roku 1900, kiedy to wstpiem do gimnazjum w. Anny, Turliscy zbankrutowali, opucili Paon i przenieli si do Lwowa. Matka moja bya tym samym zdana na sam siebie, cilej, na trud swych rk, gdy znaa si na krawiectwie. Wynaja mieszka- nie w oficynie jednego z domw na ulicy Starowilnej. Planty krakowskie, teatr i Paon prze- stay wic by pasjonujcym terenem mego ycia. Starowilna nie miaa tyle wytwornych urokw, przemawiaa jednak prawd ycia trudnego, przedsibiorczego i penego tej wesoo- ci, jak daje widok z dugiego ganku na zakazane przedmiecie Grzegrzek, poprzez cudze sady kuszce do wypraw na cudze jabka i gruszki. Nad dachami kryy tu gobie. Za ulic Dietla cign si poforteczny tor kolejowy, a za torem byy bagienka, zwane przez andrusw chepliwie stawami. Budnik kolejowy nazwiskiem Mrz wynajmowa tam dki, a zim urzdza lizgawk za pi centw wstp. Nie wiem., co byo powodem, e nas, chopcw z niezbyt wykwintnej dzielnicy, i ze sfer towarzysko nie bardzo, zapisano nie do bliszego nam gimnazjum w. Jacka, lecz a do w. Anny, na Groblach. Chodzio widocznie matce naszej i Turliskim, aby nas, chlub i nadziej rodziny, ksztaci w najbardziej czcigodnej szkole redniej Krakowa. Pomidzy atmosfer klasy szkolnej na Groblach a podwrkiem domu na Starowilnej by do wyrany rozbrat. Tam nie wywietrzay jeszcze scholastycyzm starej szkoy Nowodworskiego, tam tpe bisku- py, czyli kandydaci na ksiy z Bursy Puzona, czyli niepopularnego kardynaa Puzyny, tam straszliwe belfry od aciny i greki tu obyczaj i sowniczek andrusowski i ten jaki za- czyn buntu, swoistego przedmieciu. Nie wszystko, rzecz prosta, byo na Groblach nudne i sztywne. Modzi suplenci
kandydaci na profesorw gimnazjalnych z Jerzym uawskim
na czele (wykada matematyk i fizyk) a take Ryszardom Ordyskim (by wwczas polonist), umieli nas nie tylko zaciekawi, ale i rozmieszy. Na wielkiej pauzie pasjonowaa nas walka o pierwszestwo popisu gimnastycz- nego na kkach midzy dwoma akrobatami, Maluszk (pniej Osterw) a Benkiem Mille- rem (pniej pukownikiem). Nie trafia nam natomiast do przekonania inny suplent, Szuba, rwnie nieznony, gdy nam kaza odrnia ranunculus acer od ranunculus bulbosus, jak i wtedy, gdy organizowa gimnazjalne wojsko, ustawia nas w czwrki i wodzi po Bo- niach na egze-cyrk. Szubie marzyo si oczywicie wojsko polskie, a istot tych modocia- nych manewrw bya ju wtedy myl o przysposobieniu. Lecz nas pocigay otwarte Bonia zacht do ruchomych gier, a Sikornik i Lasek Wolski, gdzie kazano nam zbiera okazy do zielnika, korci do gry w zbjw i andarmw. Uczyem si w tym gimnazjum sabo, wia- dectwa przynosiem z kwan ocen postpy do dobre. Myl moja krya ju jakimi szlakami pragnie i marze, ktre rycho miay przybra kierunek bardziej okrelony. Gdym tak zda swym szkolnym szlakiem przez polubion jako ulic Poselsk, uderzaem nieraz zamylonym bem w cian lub latarni i musiaem si potem gsto tumaczy przed matk, e ten czy w guz nie pochodzi z bitki, a z gapiostwa. Matka zarabiaa na ycie krawiectwem. Zatrudniaa trzy, cztery szwaczki. Obecno tych niezbyt chyba pontnych dziewczt w naszym mieszkaniu budzia we mnie jednak ch po- dobania si, e to niby jeszcze chopak, a rycho mczyzna. Gdy wic zima przykracaa har- ce po gankach i Grzegrzkach, a stawy Mroza jeszcze nie zamarzy, zabawiaem panny z 20 drugiego pokoju popisami wokalnymi. Repertuar mj obejmowa wycznie pieni patrio- tyczne. Gdy si tak darem, furczay maszyny i fruway igy. Raz na par dni przychodzia pani kupcowa na przymiark. Syszc z drugiego pokoju grymasy jej, nieraz aroganckie, wyrywaem si myl na Rynek, gdzie spod Mickiewicza wygasza ju przemwienia Ignacy Daszyski, wdz ludu. Zdarzyo si raz, e na obiad w domu zabrako, a na kolacj te pienidzy nie byo. Widzc zafrasowan matk, zdobyem si na heroizm i owiadczyem, e pjd na miasto znale co do jedzenia. Zamysy, zakrojone na miar Janosikow, spaliy na panewce ju przed bram domu. Resztk impetu wszedem do sklepu pani Dorfnerowej. Prosz pani wystkaem. Ja bym kupi co z wiktuaw, ale nie mam czym zapaci. Czy Fredzia matka przysya? przyjrzaa mi si kupcowa. Nie. Ja sam zawoaem. Matka nic by na kredyt nie chciaa. No, i przyniosem do domu p upieczonej ju gsi z licznymi przynalenociami. C rzec o podwrku mojego domu i moich tam przyjacioach i kolegach? Wiele lat p- niej miaem tak o nim pisa w pomiertnym wspomnieniu o Wadysawie Skoczylasie: *** Pamitam w latach 1900 do 1904 jedno podwrko krakowskiej kamienicy otoczone gan- kami oficyn zamieszkaych przez biedot drobnomieszczask. Kamienica miaa trzy pitra, a na kadym z nich krloway, na gankach zwaszcza, nieznone i awanturnicze chopaczyda. <Andrusy>, jak mwi front kamienicy. Byo tego z jaki dziesitek, w jednym prawie wieku. Wszyscy chodzili do gimnazjum, cho w domu brakowao nieraz grosza na najniezbdniejsze potrzeby. Uczyli si... rnie i kaprynie. W niektrych przedmiotach wyskakiwali ponad po- ziom, w innych zbierali dwje. Na stole ich leaa nieraz nowo wydana ksika obok procy, szczerbatego scyzoryka czy drumli. Zwoywali si wistem, ktry przyprawia o atak nerwowy wszystkich lokatorw, a do wciekoci doprowadza <strugola> (dozorc). wist bywa zwia- stunem okropnego harmideru, tupotu ng, krzyku i nieraz trzasku wypadajcych szyb. Byway wiksze bezecestwa, zaczepki porzdnych ludzi, strzay nawet i wybuchy zagraajce bezpie- czestwu publicznemu. Byway i napady zbrojne z kijami, noami i zepsutym, ale ogromnym pistoletem na powracajce ze szkl dziewczta. Bito si te gsto miedzy sob. Do guzw i do krwi. Bjki byy przeplatane naradami penymi namaszczenia i powagi, rozprawami fanta- stycznymi a gorcymi, namitnymi dyskusjami i wylewem uczu przyjacielskich, patriotycz- nych, spoecznych, raz zapalczywymi i zuchwaymi, to znw smutnymi i penymi melancholii. Klan kamienicznych obuzw mia bratnie organizacje w innych punktach miasta, na przedmieciach zwaszcza, Dbnikach, Grzegrzkach, Zwierzycu. Wszyscy stanowili jak gwardi anonimow, ktra dzierya prym nie tylko na swoich podwrzach, ale i na boiskach, na wzgrzach Krzemionek i Panieskich Skaach, na szkolnym korytarzu i w ulicznej awantu- rze. Miaa swe <chody> i swe <stosunki>. Wiedziaa, kiedy szykuje si pochd demonstra- cyjny i umiaa wlizn si na wie katedraln, aby (wyrn w Zygmunta>. Pedagodzy i <sfery wychowawcze uwaay t zgraj za element <stracony>. Dzi, gdy przypominam sobie dziesitk z mojej kamienicy, nie mog doliczy si tylko paru. Dwu jest prokuratorami, jeden kustoszem muzeum, jeden wybitnym lenikiem, jeden profesorem szkoy akademickiej, jeden powanym handlowcem, jeden zgin <honorn> mierci w wyprawie grskiej... no i jeden jest literatem. Jak na biedni kamieniczk krakowsk niezy plon. Czasy byy to dziwne i nikt nie wytumaczy, skd si wzia gorczka ksztacenia dzieci, ktra ogarna Galicj, na przeomie XIX wieku. Nie byo jednak wtedy do biednego czowieka, ktry by nie mia pasji wypchania syna do gimnazjum, do matury i dalej, jak si tylko dao. Ideay przywiecajce temu pdowi byy moe powszednie, bo ma- rzenia rodzicielskie koczyy si na zdobyciu dla potomka posady urzdniczej, kocielnej, w 21 najlepszym razie profesorskiej. Wrd chopcw przeznaczonych z gry na urzdniczych sza- rakw, zdarzay si jednostki tgie i bujne i szy samopas od najwczeniejszych lat, zrazu w szkole obuzerskiej prby wiernoci i przyjani, pniej w ruchu owiatowym, socjalistycznym i niepodlegociowym, wreszcie zygzakiem przygd osobistych i wojennych, ku wyynom y- cia, o jakich si nie nio pokoleniu wychowawcw. Bieda, z ktrej wyroli, nauczya ich pro- stoty i przestawania na maym, bruk uliczny, wzgrza i lasy wpoiy im w krew wolno, stare i szlachetne mury Krakowa umiowanie tego, co wyrasta ponad codzienno. Z bujnej mo- doci wyrosa pasja pracy, podsycana nieustannym twrczym niepokojem. Moda ta gwardia, nawet gdy sobie nie znana, umiaa po latach pozna si i porozumie paru sowami, umiechem, uciskiem doni, aby na nowo utworzy gwardi dojrzaych i wia- domych swych de ludzi. *** Sowa te wydaj mi si dzi zbyt moe pochopne, zbyt dytyrambiczne. Gdy jednak piszc je byem bliszy latom swej modoci, ni jestem teraz, zamknem w nich co, czego nie jestem w stanie ju z siebie wykrzesa, a co zwyklimy nazywa duchem czasu. 22 Pocztek buntu Mwi dnoci dziecka ksztatuje dom rodzinny, bliskie mu rodowisko i szkoa. W blo- ku tym s jednak liczne szczeliny. Sczy, e charakter i si przez nie nurt nieustannej prze- miany pchajcy wiat, dawniej powiedziabym: naprzd, dzi powiem w nieznanym kierunku. Modzik, wraliwy i ciekawy nieznanego, czstk tylko swej duszy zwie si z tradycyjnymi okopami. Nie jest to wszystko. Dochodzi tu jeszcze tajemnica duszy ludzkiej, owadnite, czym, co nazwabym poczuciem wasnej wartoci, wartoci zmuszajcej do uwaania si za czowieka odrbnego, a wic skconego ju z natury rzeczy z otoczeniem. Gdy w modocianym wieku owo poczucie wewntrzne nie moe si jeszcze wyrazi w konkretnym dokonaniu, nastp- stwa takiej postawy s gorzkie i powoduj przykre konflikty. Od wczesnych lat uchodziem za chopca krnbrnego. Niekiedy dodawano: bezczelny. Nauczyciele, z wyjtkiem paru, nie lubili mnie. Wrd chopcw wzbudzaem tyle niechci, podyktowanej obaw, co te przyniesie im obcowanie ze mn, ile uznania jako buntowniczy prowodyr. Krnbrno moja bya nastpstwem niezadowolenia modzika, ktremu doroli nie chc czy nie umiej odpowiedzie na wyrywajce si naprzd pytania. Szukaem wic owej prawdy poza domem, szko i szacownym spoeczestwem kra- kowskim. Byski jej znajdowaem w ksikach, przygodach i w podszeptach wewntrznych podpowiadajcych: rb po swojemu, a nie tak, jak mwi ludzie. Matka moja zdawaa si rozumie mnie i dawaa mi niezwyk w tamtych czasach swobo- d myli i postpowania. Moe by, e skania j do tego jej wasny los. Takie czy inne po- wcigliwe wyznanie wskazywao, e ycie jej wypaczy przymus podporzdkowania si konwencji. Nie syszaem nigdy wyrzutu z powodu miernych stopni w nauce. Raz pokazaa mi matka swe wiadectwo szkolne, a w nim same sehr gut (za jej modych lat wiadectwa wystawiano po niemiecku). Zamierzenie byo chyba pedagogiczne, c, kiedy matka spoj- rzaa w pewnej chwili na swoj pracowni krawieck i rzeka: no, i co z tego? Gdym wier- ci si w domu, dowiedziawszy si, e na Wile rusza kra, lub, e zatrzymana przez Wis Rudawa zalewa Bonia, wysyaa mnie sama na wypraw, zakoczon nieraz podartym czy przemoczonym ubraniem. Pniej, gdy zmienne moje decyzje sprawiay matce powane kopoty, nie wywieraa na mnie nigdy nacisku, a ostatnie jej sowo brzmiao zawsze: rb, jak ci lepiej. Dawaa mi wic woln rk. Nie mogem jej jednak nazwa matk zapatrzon lepo w swe dzieci. Gdy kto opowiada cuda o swym potomku, zwyka bya odpowiada: ach! te liczne i mdre dzieci! Tylko skd na wiecie tylu cymbaw? Braem nieraz baty. Na milczco, bez kaza- nia. Rzadko ktry pedagog pochwali taki system wychowawczy. Bybym moe ucierpia z powodu tak wielkiej wyrozumiaoci, gdyby nie przykad pracowitego i cichego ycia mojej matki, od ktrej nigdy nie usyszaem sowa skargi lub pretensji do ludzi i losu. Bywao, e odprawiwszy szwaczki, nalewaa gorcej wody do miednicy i moczya w niej dugo praw rk. Buntowniczo moja nie miaa wic w domu wiele do roboty. Terenem jej narastania i wynikych z tego kolizji staa si szkoa. W pokoleniu mym niedowiarstwo znajdowao cht- ny posuch. Nie jest zadaniem tych wspomnie roztrzsa, w jaki sposb tak zwane wolno- mylicielstwo, zrodzone po rewolucji francuskiej i zatajone nastpnie w loach masoskich, przeniko rnymi nurtami i trafio w kocu do umysw krakowskich sztubakw. Gdy mia- em lat trzynacie znalazem si i ja w krgu jego oddziaywania. Pki modliem si co rana w domu wraz z matk, bya to dla mnie naturalna cz y- cia. Modlitwa ranna w szkole przed rozpoczciem lekcji wydaa mi si ju niepotrzebnym 23 rygorem. Niedzieln msz obrzydzi mi troch dziadek Florian, ktry co wito wid nas na ptoragodzinn sum. Musielimy j wysucha, mimo i na chrze popisywaa si straszli- wa orkiestra dta i faszujcy chr mieszany odrawskiego obywatelstwa. A ucho miaem mu- zykalne. Jake si tu byo skupi, jak modli przy takiej kakofonii! Religijno, sdz, jest wewntrzn cech kadego czowieka. Zdawaoby si, e wychowawcy, w tym wypadku ka- techeci i ksia, powinni byli pamita o tym zaponie w duszy dziecka i podtrzymywa go mdrze, delikatnie, wpywem osobistym, dziaaniem na wyobrani, perswazj, a nie poprze- stawa na surowym schemacie katechizmu czy na rygorystycznych praktykach religijnych. Wszystkich mych katechetw mam w zej pamici, prcz jedynego ksidza Bystrzanowskiego w tyme gimnazjum w. Anny. Uczy nas jednak tylko p roku. By, jak si okazao, za m- dry na katechet gimnazjalnego i obj katedr uniwersyteck. Niech moja do szkolnych praktyk religijnych wyrazia si najsilniej w stosunku do przymusowej spowiedzi. W latach owych uczniowie musieli spowiada si cztery razy do roku, a spowiednikowi zostawi kartk z nazwiskiem. Dowd ten dostawa si nastpnie do rk katechety. Gdy z czasem uczniowie uciekali si do takich oszustw jak nieznaczne podrzu- cenie kartki ksidzu zajtemu spowiedzi; gdy znajdywali si i tacy, ktrzy za szstk (10 centw) spowiadali si przy dwch konfesjonaach pod swoim i cudzym nazwiskiem, pojawi si w kociele i ksidz ledzcy chopcw. Nic wic dziwnego, e idc do spowiedzi czuem si jak aresztant dostawiany na urzd ledczy. Jednego pamitnego dnia w roku 1903, gdym natrafi na jakiego wyjtkowo nierozumnego spowiednika, ktrym moim dziecicym wt- pliwociom przeciwstawi uparcie wieczne potpienie, zemdlaem przy konfesjonale. Ser- deczne sowa obecnego w kociele ksidza Bystrzanowskiego nie zdoay wypeni wyrwy we mnie wwczas dokonanej. Rycho potem zdarzy si wypadek, ktry rozjtrzy mnie ju na dobre. Podczas pauzy rzu- ciem kamykiem w stron ktrego z mych kolegw. Przypadek chcia, e kamyk ugodzi w rami dyurujcego na boisku profesora Bielawskiego. Ten nie wysucha mych wyjanie, zaprowadzi mnie do dyrektora i obwini o zamach na jego osob. Prawda, e uprzednio nara- ziem si Bielawskiemu jak impertynencj; prawda, e i dyrektor zna mnie jako chopca niesfornego, przewina bya jednak drobna. Nie miaem przecie najmniejszego zamiaru ude- rzy kamykiem w nauczyciela. Zdarzenie to miao skutek nieoczekiwanie doniosy. Zostaem mianowicie wydalony z gimnazjum w. Anny, z kwanym dopiskiem: moe by przyjty do innego zakadu. Innym zakadem miao by pite gimnazjum... we Lwowie. Odprowadzony na dworzec przez skopotan, cho podwjnie serdeczn matk, wyjechaem tam z mocnym postanowie- niem znalezienia ujcia dla nurtujcego mnie buntowniczego niepokoju. 24 Zmienne koleje pod Wysokim Zamkiem Lww Za tamtych czasw nie nazywano Lwowa kresowym miastem. Pojcie kresw na pou- dniowym wschodzie Polski zastrzeg niejako Sienkiewicz dla ukrainnej niziny i dzikich na niej pl. Tam to by Bar, by Kamieniec, byy kresy. Tu bya Galicja. Mwic o niej, wspo- minano czasem Czerwon Ru, niekiedy Ksistwo Halickie. Podole znaczyo tyle co yzne ziemie naddniestrzaskiego niu, Podolacy tyle co osiade na nich ziemiastwo polskie. Jak tu zreszt myle o kresach, gdy Lww by stolic Galicji i w nim, a nie w Krakowie, wayy si pilne sprawy koronnego kraju. Cesarsko-krlewskie Namiestnictwo, Sejm i Wy- dzia Krajowy, stoeczno miasta, doczesna, a nie jagielloska jak w Krakowie, odwracay uwag od ywego nurtu, ktrym ttni Lww, gniazdo w rzeczywistoci kresowe. Za ludek lwowski?... Kto by tam docieka, jakiej by krwi i jakiego pochodzenia. Cz jego znaczn, a najmniej chwalebn, zwan urgliwie ykiem czy kotunem. Ot ten yk. Pamitamy wietny obraz dulszczyzny skrelony zamaszystym pirem Gabrieli Zapolskiej. wiadectwo, rzec mona, odraajce. Nic jednak lepiej nie powie nam, czym rni si Lww od Krakowa, jak zestawienie bohaterw Zapolskiej z komicznymi laleczkami utworw Ba- uckiego. I tu, i tam mieszczastwo, zacofane, godne politowania. O ile drapieniejszy, bar- dziej gwatowny i koniec kocw ludzki jest yk Zapolskiej od mieszczusia Bauckiego! Nie mia Lww wietnego Wawelu, nie mia budujcego Kopca Kociuszki. Nad miastem panowa Wysoki Zamek z resztk baszty wielokrotnie burzonej przez najedcw. Obok by Kopiec Unii Lubelskiej, dalekie i bezosobowe przypomnienie dziejw. Jeeli co poruszao Lwowiakw ywym jeszcze i jtrzcym przypomnieniem dziejowych zdarze, to krzy powicony Kapuciskiemu i Winiewskiemu, powieszonych na Kleparowie w roku 1847. Kleparw nie przypomina w niczym krakowskiego Rynku, na ktrym przysiga Kociuszko. Na Kleparowie gniedzio si posplstwo i stamtd pochodziy najgroniejsze batiary lwow- skie. Tym wiksze znaczenie miaa Gra mierci, jak patetycznie nazwano niewysoki pa- grek strace. Gdy w 1918 roku przyszy dni obrony Lwowa, nie trzeba byo poucza Klepa- rowa, o co si ma bi. Lwowiak w oczach naszych to co bardzo typowego. Syszy si prze- cie czsto: pan X to rasowy Lwowiak.... Rasowy?... Lwowiak by mieszanin, jakiej nig- dzie w Polsce nie spotka. Tu, na wielkim rozdrou narodw, krzyoway si temperamenty polskie, niemieckie, ruskie, ormiaskie, wooskie, tatarskie, ydowskie. Z wiru takiego po- wstao po tamtej stronie Karpat miasto Tschernowitz, wiedeskie, jeli chodzi o naladow- nictwo, a w treci swej nijakie, najmieszniejszy chyba bkart wczesnej Europy. Wesoy Lww nie zosta jednak wesokiem, jak Czerniowce. W herbie mia lwa i jedyny w swoim rodzaju historyczny zapis: Leopolis Semper Fidelis. Modzie bya tu gorca, skonna do zwady, artu i piosenki, nie tak moe obkuta jak kra- kowska, lecz jutra ciekawsza. I tak jak myl Lwowiaka, cho przywizana do swego gniazda, wybiegaa w wiat, tak i on chtnie wyrusza z miasta na zdobywcze wyprawy. Kiedy w po- cztku XX wieku rozwija si taternictwo, prym w zdobywaniu nietknitych szczytw i cian wiedzie synna lwowska trjka: Zygmunt Klemensiewicz, Roman Kordys i Jerzy Malanka. Spod Wysokiego Zamku wyruszy na doywotni wdrwk po Polsce arcyazik i krajoznaw- ca Mieczysaw Orowicz. W kawiarni Sznajdera
naradzaj si narciarze lwowscy, jak rozpra- wi si z legend nieprzystpnoci Karpat Wschodnich w porze zimowej. Nie minie par lat, 25 a K.T.N. (Karpackie Towarzystwo Narciarzy), stanie si czoow organizacj tego typu, za Maksymilian Dudryk
niezrwnanym znawc nienych szlakw nad pooninami. Tu, wresz- cie, powstaje pierwszy w Polsce klub piki nonej: Czarni. Jeli przed okresem Modej Polski witkiem literackim Krakowa by pozytywista Asnyk, tu wielbiono jake romantycznego Kornela Ujejskiego. Na liryczne wylewy Modej Polski odpowiada Leopold Staff poezjami o wymownym tytule Sny o potdze. Mieszkacw liczy Lww niewiele wicej od Krakowa, y jednak zdaniem swym po wielkomiejski!. Noce byy tu gwarne; widowiska rnorodne i liczne. Kawiarnie szumiay do pnej godziny. W salach hotelu George rozprawiano o wytrysku nafty w Tustanowicach; w Imperialu o cukrowniach i burakach podolskich. W Wiedeskiej sza wielka polityka, by- najmniej nie prowiedeska. Po jedenastej w nocy brano na jzyki teatr i sale koncertowe. Pu- bliczno lwowska, cho cita na jzyk, miaa ucho muzykalne jak adna w Polsce. piew- no mowy ta-jojw wiadczy o tym po dzi dzie. Niefrasobliw pozornie atmosfer Lwowa przeszywa niekiedy strza tak grony, jak ten, co pozbawi ycia namiestnika Andrzeja Potockiego. Wstrzs by silny, ale uwag publiczn zaprztaa blisko innego historycznego przeomu. Tak tedy Lww, miasto pene niespodzianek i pokus, dygocce przeczuciami, zarozumiae i przekorne, z batiarska wielkopaskie, mia si znakomicie przyczyni do okresu mego doj- rzewania. 26 Rozgldam si na nowych mieciach Wyjazd mj do Lwowa zbieg si ze mierci babki Koehierowej. Sdziwy ju dziadek potrzebowa kobiecej opieki, matka wic moja zwina mieszkanie krakowskie i wyjechaa do Odrawy. Brat Walery zosta na stancji w Krakowie. Ucze celujcy, zyty z gimnazjum w. Anny, z zamiowania ju wtedy geolog, nie chcia rozsta si z wyobion kolein ycia. Turliski dzierawi wwczas restauracj w hotelu Imperial przy ulicy Trzeciego Maja. W pojciu swoim nieco zdetronizowany, skoro karmi teraz i poi nie Mod Polsk, a zamo- nych mieszczuchw Lwowa i przybyych do wesoego miasta Podolakw, wynagradza sobie ten upadek stosunkami z wysoko postawionymi osobistociami. Znawca kuchni niepospo- lity, polski Ragueneau jak go nazwano w Krakowie, zwyk by mawia, e gwny wrg dobrej kuchni to woda, mka i saby ogie. Pamitam list wuja Ferdynanda do matki mojej w Krakowie. Ferdkowi pisa potrzeb- na jest mska rka... Mj Boe! Miaem ju niejakie pojcie o tej mskiej rce. Dziadek Koehier nieraz mi ni grozi. Gdy jednak obieca mi da w skr i rzgi w beczce moczy, przypomina sobie, e pora i spa. Turliski, dobrotliwszy jeszcze od dziadka, mia do mnie dodatkow sabo, e to i po nim niewiele sobie za modu obiecywano. Ciotka Matylda bya innego zdania. Walu mawiaa to wykapany twj ojciec. A byt to wity czowiek. Po- chwaa taka nie przekonywaa mnie. Modzik trzynastoletni, wewntrznie ju zbuntowany, chciaem si dopatrze w ojcu czego wicej. Turliski wiedzia chyba, e jego mska rka zawiedzie, gdy znajd si z nim pod jed- nym dachem. Po przybyciu moim do Lwowa odda mnie przeto na przeszkolenie do przy- szywanej ciotki Krudzielskiej. Syn jej Zdzisaw, modzieniec impetyczny, sta si na par miesicy moim mentorem. Nie wiem, kto komu da si wwczas wicej we znaki. W kadym razie poskromiciel mj uwaa mnie przez dugie lata za nicponia. W dojrzaym wieku darzy mnie za to przyjani, ktra wytrzymaa wszystkie prby. Po tym mao zachcajcym wstpie, wyldowaem na- reszcie w obszernym i wygodnym jak zawsze mieszkaniu Turliskich. Odetchnem. Przyjty z pewnymi zastrzeeniami do pitego gimnazjum, nieufnie i ostronie stawiaem pierwsze kroki po obcym miecie. Ciasny pasa Hausmana, to nie Grzegrzki i stawy Mroza; restauracja Imperialu, nie Paon. Nikt mnie tu nie prosi na winko, jak stary Asnyk za mych dziecicych lat. W gimnazjum belfry przyjy mnie na jea, jak kadego wypdka. Twar- da krakowska wymowa, zwana tu z niewiadomych powodw mazurzeniem, mieszya moich kolegw. Stoeczne pretensje Lwowa, uzalenionego administracyjnie od Wiednia wicej ni Kra- kw, jego bijca nieraz w oczy cesarsko-krlewsko, draniy i zociy mnie. Od hotelu Imperia do Parku Jezuickiego niedaleka droga. A tam, na honorowym miejscu, pomnik Age- nora Gouchowskiego, za nim za gmach z napisem: C. k. Namiestnictwo. Agenor jednak Agenorem, a co innego mj nowy korepetytor, Aleksander Kowalski. R- wienik i kolega szkolny, mieszka na ulicy Balonowej w osawionej dzielnicy Zamarstynw. Nim zatem przystpowalimy do Julii Caesari Comentari de Bello Gallico, wysuchiwaem narwanych nowinek z Zamarstynowa i barwniejszych piosenek jako to: Hej tam na Grdku lud si zbira, hej tam na Grdku jaki gwar... lub Tam za drgiem u Kiyka fajno ciuchra se muzyka.... I wreszcie: Jeden kafar zafajdany co frak sprzeda za korony.... Nie zliczy re- pertuaru kolegi Kowalskiego. Powiao wic inaczej, weselej, swobodniej. Oficyny cesarsko- krlewskiego Lwowa byy przekorne i buczuczne. Polubiem szczerze swego korepetytora. Z czasem sta si z Kowalskiego Kowalem, towarzyszem wypraw tatrzaskich, wiadkiem 27 niejednej mej yciowej przeprawy i niezawodnym zawsze przyjacielem. Po wielu, wielu la- tach mielimy si spotka, ju u schyku ycia, na londyskim bruku. Wesoy towarzysz nie by jednak jedyn pociech w owe dni. Nurty z zachodu przepy- wajce przez Lww, mimo austriackich szyldw i batiarskiej swojszczyzny, miay dopa i mnie w najbardziej zacisznym kcie. U Turliskich mieszkaa wychowanka i siostrzenica wuja, Lota Rzeszotko. Starsza ode mnie o kilka lat, inteligentna i oczytana, koczya wanie konserwatorium muzyczne. Nie byo dnia, abym godzin lub dwie nie wysiadywa przy jej pianinie wsuchany w Kreislerian Schumanna, w utwory Schuberta czy Dworzaka. Los chcia, e na cianie pokoju gdzie stao pianino, wisiao wielkie ptno Paonu. Zapatrzony w chimeryczne rysunki, aforyzmy i wiersze, wgbiaem si w ten testament Modej Polski i zaczem pojmowa to, co w dziecistwie mym byo tylko legend. Impuls dany moim ma- rzeniom pchn mnie ku dalszym poszukiwaniom. Signem po ksik; w szkole odnala- zem kolegw podzielajcych moje utsknienia. Dotarem na galerk teatru, umiaem si wkrci na koncerty. Rycho znalazem si w krgu rozgadanej, przejtej nowoczesnymi problemami modziey obojga pci. Pojcia intelektualizmu wwczas tak jak nie znano. Uczuciowe pobudki powodoway ule- go modnym nastrojom. Nastrojem takim, przeniesionym na fali niemieckiej muzyki i nor- dyckim demonizmw, by Weitschmerz, czyli tragiczna zaduma nad nicoci tego wiata. Zwamy przecie: z utworw Sienkiewicza ceniono w tamte lata nie Trylogi czy Quo Va- dis?, lecz Bez dogmatu. Panna Mery Tetmajera, e to skoczya samobjstwem. Doktor Ju- dym, e to wyrzek si Joasi, Anzelm z Ry, e go nikt nie woa zawojowali wyznaw- cw weltszmercu. Gdy za modzian obdarzony potnym barytonem rykn na popisie Ich grolle nicht Schumanna, wprawia w drenie serca kobiece i stawa si bohaterem dnia. Na- pominanie o samobjstwie naleao do najbardziej skutecznych zabiegw jednania panienek i dam. Byem zbyt mody jeszcze, aby mnie dopuszczano do rozpraw nad wltszmercem, Bjrns- onem, Kierkegaardem, niech by i Hymnami Kasprowicza. Skoro jednak z takim przejciem rozprawiali o tym starsi, uznaem, e musz zaznaczy swoje w tej sprawie stanowisko. Za- kochawszy si zabjczo w czternastoletniej rwieniczce, zapdziem si a na Wysoki Za- mek z zamiarem popenienia samobjstwa. Pod paszczem ukryem ogromny pistolet po dziadku. Zaszyem si w krzaki i wystrzeliem na prb jeden z trzech naboi nie wystrzelo- nych na wojnach generaa Radeckiego. Przeraony hukiem i dymem, pierzchem do domu ogldajc si na kadego policjanta. Czy mog dzi powiedzie, e poknita w tych czasach trutka weltszmercu przemina bez ladu? Chyba nie. Smutek tak charakterystyczny dla wczesnego modego pokolenia, ktre miao pene prawo nazywa si postpowym, nie mg by podyktowany jedynie narzucon z zewntrz mod. Zawodna to rzecz, gdy si przerzuca mosty w dalekie dni. Moe jednak by, e w smutku modych pionierw postpu, czaio si przeczucie tego, co miao nastpi w pniejszych o wiele latach. Tymczasem nadbiega wiatr, co mia rozpdzi czady przywiane z Niemiec i Skandynawii. Wrd zawodnych chci i rygorw W latach 1905 do 1910 na Galicj poczo oddziaywa Krlestwo i jego powstacza le- genda. Zwrot ten przeczu Wyspiaski piszc Warszawiank i Wesele. Nim napisa Noc Li- stopadow uda si do Warszawy, aby odby wizyjny pochd na Belweder szlakiem podcho- rakw. To, co si nio Wyspiaskiemu, miao rycho sta si jaw. Krlestwo miao w zanadrzu zarwno testament pozytywizmu, w postaci Poradnika dla Samoukw, jak i rewolucyjn i niepodlegociow myl. Jedno i drugie nieli dobrowolni i 28 przymusowi wychodcy, bojowcy P.P.S., dziaacze radykalni rnego znaku, zbiegowie z Syberii, nade wszystko za modzie szkolna i uniwersytecka. Exodus modych, porwanych hasem bojkotu szk rosyjskich, ponis buntownicze dusze na wszystkie strony wiata. We Lwowie powstao najwiksze skupisko tych Krlewiakw. Ruchliwi i zdobywczy, obsadzili rycho wysze uczelnie, trybuny publiczne i kawiarnie. Drog mociy im ksiki Mochnac- kiego, Limanowskiego, eromskiego, a take poezja wielkich romantykw, ktra od wielu ju lat drya umysy wychowanych w Galicji pokole. Kiedy wic ksiki nie byy nowo- ci, nowym by duch konspiracji swoisty gociom z pnocy. Modzie miejscowa poddaa si mu chtnie, nie baczc, czy by potrzebny. Zawizywane w tym czasie tajne organizacje nie narobiyby tylu kopotw swym zwolennikom, gdyby znaczn cz powierzonych sobie zada sprawiay jawnie. W liberalnej Austrii istniay przecie moliwoci, o jakich nie nio si Krlewiakom. Przykre nastpstwa spiskowania miaem odczu i ja. Wcignity zrazu do kka samo- ksztacenia kierowanego przez akademick organizacj ycie, staem si rycho czonkiem tajnego Zwizku Socjalistycznej Modziey Szk rednich Galicji Wschodniej, gdzie, o dzi- wo! obarczono mnie obowizkami sekretarza. Komu nie zabrzmi to dzi pociesznie! Byy to jednak czasy szczeglne. Dojrzewao si szybko, nie poprzestawao si na przyntach pierw- szych z brzegu i chono wszystko, co wbrew wygodzie wryo zmian trybu ycia, ktry nam si wyda przedawniony, zatchy, nieznony. Tak. Chci byy wielkie. Zmiana miejsca zamieszkania i gorczka epoki dziaay na mnie jak drode. Przemarsz od weltszmercu poprzez kka samoukw do pierwszej linii walki o nowy ad, rozdygota mod gowin. Trzeba byo nie tylko wybiera, czemu da pierwsze- stwo, nie tylko godzi weltszmerc z postaw rewolucjonisty ale i wytrzymywa cigane na siebie gromy. A to jest wiele, zbyt wiele, jak na czternastolatka. Tak czy owak, zrobilimy jeden front z Krlewiakami. C, e w Krlestwie po 1905 roku przycicho, a nastroje tamtejsze przechylay si na rzecz ugody z Rosj. Wychodcy, raz jesz- cze w naszych dziejach, podjli haso o niepodlego w dzielnicy swej zarzucone. Zadanie ich byoby atwiejsze, gdyby nie rwnolegy z niepodlegoci socjalizm. Ziemiastwo i mieszczastwo, niechby i patriotyczne, kler, niechby wiadomy encykliki Rerum Novarum, zaniepokoiy si ywo niespodziewanym obrotem rzeczy. Sposb, w jaki modzie postpo- wa ja manifestowa swe nowe nastawienie, by po warszawsku bezceremonialny. A wic pochody, gdzie trzeba bicie szyb, utarczki z policj... nawet, o zgrozo, wtoczenie figurze Agenora Gouchowskiego nocnika na gow. Gwny atak ideowy szed na Rosj. Gdy jed- nak hakatystyczna polityka Prus dawaa raz po raz o sobie zna, Austria za drania bezpo- redni bliskoci, trzeba byo obdzieli wszystkich. Pamitam w tych latach demonstracje, raz przed konsulatem niemieckim, raz przed rosyjskim. W jednej wystpiem i ja. Szedem w tylnych szeregach, gdy zadaniem nas sztubakw byo obrzucenie konsulatu kaamarzami z atramentem, podczas gdy czowka studentw miaa tuc szyby, a pewno i urzdnikw. Poli- cja nie dopucia do gmachu, ja za oberwaem pazem. Jake si tu dziwi, e czujne od pierwszej chwili oko dyrektora Prchnickiego, a take i ucho katechety ksidza Ciemniewskiego ledzio pilnie kady mj krok. Zaczo si do niewinnie od czterech godzin szkolnego karceru za scysj z profesorem Friedbergiem. Zacny ten historyk, synny z obelywych uwag o Marii Teresie, by wielkim rygoryst i raptusem zarazem. Zaczepiony przez niego o ukon lekcewacy, zamiotem czapk ziemi, wywoujc miech kolegw. Po rekolekcjach w karcerze przyszy rekolecje wielkanocne. Klasie naszej wypado zaj miejsce pod sam katedr. Kaznodzieja, za tych dni widocznie nie w humorze, straszy uparcie rych mierci i wiecznym potpieniem. Dziecko drogie, za drzwi wyjdziesz i trupem padniesz... dwiczy mi w uszach po dzi dzie. 29 Westchnem tedy tak aonie, a tak gono, e ksidz na chwil przerwa exort, a ja wyleciaem za drzwi i ponownie znalazem si w karcerze. Wreszcie gruba ju awantura z profesorem Szczyrskim. Zoliwy ten i nie cierpiany gra- matyk zosta pewnego dnia wytupany i przez nasz klas; przy czym dla wikszego efektu zapalono i kilka abek. Huk, byski i dym ogni sztucznych sposzyy profesora i zaalarmo- way ca szko. Rzecz uszaby mi pazem, gdybym po ucieczce profesora nie by zaintono- wa Krew nasz dugo lej kty. Prowadzone przez dyrektora ledztwo dotyczyo nie tyle samego zajcia, ile owego Zwizku Socjalistycznej Modziey. Pierwszy raz w yciu natkn- em si wtedy na zjawisko Akt Personalnych. By to zeszycik tylko. Zawiera spis mych pierwszych przekrocze spoecznego adu. ledcza ta kroniczka z pewnoci dawno ju zagi- na. Miejsce jej zajy inne, ponad miar okazae i przechowywane w rnych szacownych urzdach. Wydalenia ze wszystkich szk Galicji uniknem tylko dziki zabiegom Turli- skiego u Ekscelencji Germana w Wydziale Krajowym. Z not obyczaje naganne zostaem skierowany wprost do szstego gimnazjum pod twar- d rk dyrektora Danysza. Ten nazwa mnie z miejsca obwiesiem spod szubienicy, budzc oburzenie i ostr replik wujka. Nadszed rycho i smutny, cho, jak zawsze, agodny list od mojej matki. Sumienie moje, wystawione na prb pogodzenia modzieczych przekona z tym, co winno si osobom bliskim, znalazo si w rozterce. Przycichem wic i powcign- em zuchwao. Posadzony w nowej szkole w pierwszym rzdzie awek, a wic na karnym miejscu, nie szukam wrd kolegw przyjaci ani zrozumienia. Dyrektor Danysz, wykadowca gramatyki greckiej, wyrywa mnie raz po raz i raz po raz karci za nieuctwo z wyranym zamiarem po- stawienia mi dwi i pozbycia si mnie raz na zawsze. Katecheta, ksidz Soczek, kae mi tak czsto suy do mszy i chodzi do spowiedzi, e koniec kocw wrabia mnie znw do karce- ru. Zamknity i milczcy, wyrabiam sobie opini tpaka. Jedyny wyom w niechtnym mi froncie czyni polonista Janelli. O czym tak marzysz chopcze? spyta mnie jednego dnia, gdym na p tylko obecny bdzi wzrokiem po widocznych za oknem klonach. Nic, nic, panie profesorze. Uwaam. Gdy za wujek na wywiadwkach sysza same niemal skargi i nagany, Janelli pociesza: To nie jest zwyky chopak. Trzeba by z nim cierpliwym. Niepewnie czuj si i we Lwowie. Dowiedziawszy si, e zarzd owego zwizku socjali- stycznej modziey skreli mnie ze swego grona, bior to za dowd nieufnoci, gdy nie wiem jeszcze, co znaczy czowiek spalony. Chykiem przemykam si teraz do Pasau Mi- kolasza. Tam, w lokalu zwizku metalowcw, znalazo gocin ycie. Tam, modocianych obywateli czy towarzyszy uwiadamiaj dojrzali postpowcy. Czoowe ich postacie to Galicjanie Stanisaw Kot i Marian Kukiel. Pierwszy gromi wycho- wawcze metody Kocioa. Drugi, wielbiciel ksicia Jzefa, i Mochnackiego zarazem, wyzna- nia swe ideologiczne utosamia z treci wiersza Sowackiego Do Autora Trzech Psalmw. Trjki dopenia Adam Uziembo, jedyny Krlewiak. Ten bodaj e najbardziej nas porywa. By przecie nie tylko synem zbiegego z Warszawy robociarza i bojowca, lecz i doskona- ym deklamatorem. Nic bardziej nie trafiao nam do dusz jak w jego ustach Grb Agamemno- na . Widz do dzi towarzysza Uziemb jak w mundurku omioklasisty, poblady ze wzru- szenia, koczy tyrad Sowackiego: Bo nie masz siy przekln, niewolnico! Rok 1905 wzmg przypyw modziey z Krlestwa. Grupa zoona z Boczy- Uzdowskiego, Fabrycego, Miedziskiego, Sosnkowskiego, Stamirowskiego i Woskowicza staje si rycho orodkiem, ktry poczyna way na wewntrznym sporze lewicy. Bieg wy- padkw nie wry, aby wiatowa rewolucja socjalna miaa w najbliszych latach przywrci Polsce niepodlego. Po licznych i gorcych debatach, wspdziaajcy z Pisudskim Sosn- 30 kowski przystpuje wrcz do organizowania Zwizku Walki Zbrojnej. Kka samoksztacenia powstae dokoa ycia zaczynaj si przeobraa w pitki i semki bojowe na wzr dawnych bojwek PPS. Nie wiem, co spowodowao, em po skoczeniu czwartej klasy dosta dwj z greki bez monoci tak zwanej poprawki. Czego nie dokonaa twarda rka opiekunw, miao zosta powierzone wojskowym rygorom kadeckiej szkoy. Pozbawiony wyboru, poczuem si jak szczuty pies, ktry chroni si do pierwszej z brzegu budy. Czy jednak wszystko ju przepado? Wallenrodyzm y w kadym z nas. Tak przy- najmniej pocieszaem si, gdym przybity pierwsz yciow klsk, stan przed bram z napi- sem: K. und K. Infanterie Kadettenschule. Ritter von Chmielowski nie zbawi mej duszy Pukownik Ritter von Chmielowski, komendant szkoy, przewodniczy osobicie egzami- nom wstpnym. Przejrzawszy me wiadectwo z gimnazjum, pokiwa gow powtpiewajco. W miar jak odpowiadaem rozpogadza si i wreszcie zawoa przyjanie: C to z panem? Umie pan o wiele wicej, ni wskazuje wiadectwo z gimnazjum. yczliwy ton, jake odmienny od uytego przez dyrektora Danysza, osodzi gorzkie chwile przerzucenia si w mundur wojskowy i cikie tygodnie rekruckiego wyszkolenia. Zupena izolacja od rodziny, kolegw i towarzyszy, nowy i obcy mi mechanizm ycia, jzyk niemiecki w nauce i stosunkach subowych, wszystko to Sprawia, e przez dugi czas zachowuj si jak czowiek chodzcy wrd cierni. Pniej oswajam si jako. Wikszo mych kolegw to Polacy. Rozmawiam z nimi swobodnie po polsku, bo w Austrii i mowa ma- cierzysta (Landessprache) winna by szanowana. Nauczyciele s zabawniejsi ni ci z gimna- zjum. A wic taki Ottokar von Krafft. Uczy, i to niegupio, niemieckiego. Zamiowanie jego waciwe to filozofia. W ksigami Poonieckiego mona ujrze za szyb wystawy jego ostat- ni prac pod tytuem Eine Glosse zu vier Weltrtsein. Oto co si roio w gowach oficerw starej monarchii. Niedoszy filozof, czy raczej niedoszy wojak, nie poprzestaje, jak profesor Janelli, na przyjaznej ocenie mego marzycielstwa, lecz pisze wrcz na jednym z moich wypracowa: Passen Sie auf! Aus Ihnen wird ein Schriftsteller. Inaczej Oberleutnant
Andrejkovic von Jelacic Otocaner Ifanterjeregiment. Ten udziela francuskiego. Znudzony gramatyk ju w poowie lekcji, dopomaga sobie wesoymi piosenkami, ktrym musielimy wtrowa: ...et elle s'cepelle, s'apelle, s'apelle 1'hirondelle, 1'hirondelle... ciga mnie przez cae ycie soczysty bas Andrejkovica. Metoda bya mieszna, piosenka idiotyczna, ale pedagog zrobi swoje, skoro tekst w pamitam po dzi dzie. Kapitan Miszkiewicz z 77. puku wkuwa nam regulamin subowy. Subist by jednak osobliwym. Spotka mnie raz w korytarzu szkolnym obok komendantury. Nad wejciem do niej wisia portret nastpcy tronu, Franciszka Ferdynanda. Ta ty widzia tego idiot zwierzy mi si z niejak poufnoci. Niech tylko stary Franc wycignie kopyta, a ten cay interes si rozleci. Jake si tu dziwi, e w bibliotece cesarsko-krlewskiej szkoy znajdoway si ksiki, ktrych na prno szukabym w gimnazjum. Przodowa Maksym Gorki, eb w eb z Karolem Mayem. Za nimi Ibsen, Knut Hamsun
i wiele biecych nowoci. Gdy ponadto brat zasila mnie z Krakowa lektur le widzian, zaczynam czyta coraz wicej i przetrawiajc prze- czytan tre, coraz to lepiej rozumie istot kierujcych mn pobudek. 31 Latem roku 1905 wyjedam na wakacje nie do Odrawy ju, a do Zakopanego. Pierwszy pobyt w Tatrach nie wry, czym rycho sta si miay dla mnie wysokogrskie ustronia. Umocni mnie jednak, pobudzi, zwrci uwag na kierownicz lini mego ycia, na p ju zarzucon. Z pocztkiem drugiego roku u kadetw staj wic przed dylematem: uczy si usilnie i zdawa do szkoy sztabowej, czy w ogle porzuci myl o karierze oficera. Wybieram drugie i staj si znowu marnotrawnym synem. Czeka mnie tym razem powana prba si. Komen- dant szkoy, jak i wychowawca mj, sympatyczny i prawy porucznik Zieritz, namawiaj mnie, bym stan do egzaminu sztabowego. Dla namysu otrzymuj urlop tygodniowy. Osa- czony nie tylko przez wujostwo, lecz i przez innych ludzi dobrej woli, przeywam ostatnie ju we Lwowie a cikie dni i... stawiam na swoim. Nie mam ju co tu zostawa, choby godzili si na to Turliscy. Wypdek z paru szk, zbuntowany kadet, na prno szukabym we lwowskim okrgu dyrektora gotowego mnie przyj. Jedyne wyjcie to stan w Krakowie do egzaminu wstpnego jako eksternista z wy- ksztaceniem domowym. I tak, wysany przed trzema laty do Lwowa, wracam z powrotem do krakowskiego gniazda. Matka ju porzucia Odraw, gdy dziadek Florian zameldowa si przed rokiem w niebiesiech, u Radeckiego czy moe u Langiewicza. Z bijcym sercem wspinam si na trzecie pitro starego domu przy ulicy Floriaskiej. Tam czeka na mnie dwupokojowe mieszkanie, warsztat krawiecki mej matki, biblioteczka mego brata i przywitanie bez sowa wyrzutu. 32 Cyganeria i owiecenie Dzie, w ktrym odesaem do Lwowa mundur kadecki, stanowi o rozstaniu si mym na dugie lata z mniemaniem, i przystosowujc si do narzuconych mi okolicznoci, dopn milczkiem swego. Nowy strj: peleryna, fonta, kapelusz z opuszczonym rondem, bluza po bracie i potna laga wyraay dobitnie przeskok w krain cyganerii. Po trzech latach spdzo- nych we Lwowie dobrotliwy kiedy Krakw sta si dla mnie krain nowej, ryzykownej przy- gody. Kolekowie z podwrka przy ulicy Starowilnej kryli gdzie wasnymi drogami. Do- koa szerokiej klatki schodowej domu przy ulicy Floriaskiej gniedziy si zakalcowate mieszczuchy. Ciemn t i zatch studni przejedao si jednak atwo na drewnianych po- rczach schodw. Tam za, na ulicy, na Boniach, w gwarnych lokalach i dalszych alejach Plant, wycigali do mnie ramiona urzekajcy ludzie, ktrzy, cho starsi ode mnie, nie uwaali mnie ju za podrostka i tytuowali kolego, obywatelu, towarzyszu. Byy to ywe, najywsze moe, lata Krakowa od czasu Wiosny Ludw i Rzeczpospolitej Krakowskiej. Z placu schodzia ju co prawda Moda Polska, lecz miejsce jej zajy wolne dusze wystpujce, kada na sw rk, do walki z konwencj. Modzik jak ja, nad wiek rozbudzony, z barwnym yciorysem, nabity postanowieniami jak bomba, by nawet i dla nich nowoci. Jedna z Krlewianek, stu- dentka o dziwnym przezwisku Konstytucja, nazwaa mnie Mowgli abk sigajc po wzr a do Kiplinga. Nikt nie pyta, co myl pocz dalej na szkolnej awie. Wolny Duch nie potrzebowa urzdowej legitymacji. Wszak sam Ignacy Daszyski, i wdz krakowskiego lu- du, nie uwaa za stosowne wyjania, z jakiego uniwersytetu i za co go wylano. Jeeli wic cyganeria to zaarte spory, wycieczki, nawet i nocne, w podkrakowskie gaje, burdy z policj, zaczepianie filistrw, demonstracje pod paacem biskupim z protestem za nie dopuszczone na Wawel witrae Wyspiaskiego. Bywa, e w czasach przeomowych postawy i zaoenia sprzeczne cz si, aby obali ustalony ad. Tak te, w najwikszej bliskoci cyganerii a zawsze z ni w zgodzie, dziaa i pozytywistyczny nurt owiecenia. Haso postpu pokrywao wszystko. Z czasem miao po- mieci rwnie i akcj niepodlegociow Pisudskiego. Kka samoksztacenia byy w Krakowie w penym ju rozkwicie. Dziaaczem w nich, bo- daje najbardziej niestrudzonym, by mj brat. Nic wic dziwnego, e zaprzg mnie do ma- lowania astronomicznych map i geologicznych schematw. Trzewy naukowiec, nie omiesz- ka jednake prosi mnie, bym mu przerysowa winiet Wyspiaskiego na licie do wyr- niajcej si koleanki. Gdy bowiem w owych czasach wypadao wiedzie, ile ksiycw ma Jowisz i na czym polega teoria Kanta-Laplace, to i za nieuka uchodzi, kto nie mia w rku poezji Kasprowicza z ilustracjami Okunia. Wolno byo nie wiedzie, kim by Seweryn Gosz- czyski, lecz nigdy, kim Henryk Heine. Znajomo muzyki Wagnera naleaa do przykaza naszego pokolenia. Rok pod sztandarem peleryny to najbardziej bujny okres mego ycia. Par godzin dziennie przygotowa do egzaminu wstpnego, cztery lub pi czytania ksiek. Newcombe, Tylor, Darwin, Schopenhauer, Kant, Nietzsche. Rwnolegle i na przemian: romantycy polscy, Victor Hugo i Zola, Kasprowicz, Staff, Wyspiaski, eromski. Nie sposb ni czci wyliczy. Czy- tao si szybko, zapamitale; wiey mody umys zapisywa poznane gboko i trwale. Gdy dzi to wspominam trudno mi poj, skd bierze si w pewnym okresie ycia chonno tak ogromna. I te siy! Nie siedziaem przecie kamieniem nad ksik. Przebiegem cay pier- cie wsi dokoa Krakowa. Pamitam do dzi ich urocze nazwy... Tyniec, Przegorzay, Sowi- niec, Zabierzw, Tonie, Zielonka, Olcza, Czyyny, Mogia i Mogilany, witniki. Z kamie- nioomu u wsi Zalas taszczyem potne nieraz skamienieliny Nautilusa. Graem na skrzyp- 33 cach, z pamici, lecz koniecznie melodie Schuberta czy Schumanna. Szkicowaem gotyckie i renesansowe odrzwia zaukw krakowskich. Chadzaem wreszcie pilnie na odczyty Uniwer- sytetu Ludowego i zebrania w domu Bujwidw. Uniwersytet Ludowy mieci si w starej kamienicy przy ulicy Grodzkiej. Patronw mia bodaje dwch. Jeden, towarzysz Moszoro, mieszka w budynku robotniczego owiecenia, odraajcym i ciemnym, bo owiata znaczya tyle, co ksika i sowo. Na czyste schody i malowanie cian pienidzy ju nie byo. Dostp do tego augura by trudny, gdy dogorywa na grulic i tylko wybrani mogli usysze z ust jego sowa socjalistycznej prawdy. Tym wiksza otaczaa go sawa. Drugi zasi, Scipio del Campo, by jakby polskim wcieleniem Amicisa. Gosi mio oglnoludzk, a pociga tym bardziej e podobno by hrabi, co to porzuci majtek i wzgar- dzi tytuami w imi dobra ludzkoci. Mieszka, ni to prorok, ni pustelnik, w wieyczce domu na Dbnikach. W wypoyczalni ksiek zbiegy z Krlestwa obywatel Wgrzynowicz deprawowa, jak mwili zacofani krakowianie, modzie gimnazjaln i robotnicz, podsuwajc jej postpowe ksiki. W pokojach za czytelni posowie dr Bobrowski
i Z. Klemensiewicz
zwoywali pepe- sowych dziaaczy na ciche konwentykle. W ten sposb zrodzio si potne pniej TUR, czyli Towarzystwo, Uniwersytetw Robotniczych. Drugim wrzodem na ciele zaytego Krakowa by dom profesora Bujwida na ulicy Lu- bicz. Tam krlowaa mama Bujwidowa i trzy wabne jej crki, podczas gdy najmodsza, Hela, ujedaa szkapy we wsi Czasaw. Przybran crk Bujwidw bya Mary Jdrzejow- ska. Angielskie brzmienie imienia przylgno do niej si legendarnych powiza. Urodzia si przecie w Anglii, gdzie ojciec jej, synny kiedy bojowiec, redagowa Przedwit razem z Pisudskim. Cztery adne panny i mama bez przesdw to a nadto, by przycign modzie, choby guch na idealizm. Zwyke tokowisko potacwek i towarzyskich gier nie mogo si jednak osta w domu, gdzie sami rodzice byli przykadem zwizku zawartego na zasadzie wsplnych usiowa i de umysowych. A wic herbatka i buki z szynk, strj im niedbalszy tym lepszy i arliwe dyskusje na nie- bosine tematy. Trzon bywalcw w domu Bujwidw stanowiy cztery braterskie pary: Wik- tor i Czesaw Kuniarowie, synowie krakowskiego kolejarza, Staszek i Franek Samkowie ze wsi tarnobrzeskiej, Stanisaw i Kazimierz Rouppertowie, synowie lekarza zdrojowego w Cie- chocinku, i wreszcie bracia Goetlowie. U modych przewaali zatem Galicjanie. Profesor Bujwid i jego ona pochodzili z gbokich kresw, a cz ycia spdzili w Petersburgu i Pa- ryu, gdzie Bujwid, ucze Pasteura zdoby powane nazwisko. Stae to grono dopenia arcy- peleryniarz Dubieski, gwna figura ulicznych burd, w polemice zawadiaka, ktremu nawet wrd nas byo za duszno. Ten utemperowa si z czasem najgruntowniej z wszystkich nas. Po wojnie by to ju zamony kierownik przemysowego biura, pogldw ustalonych, wa- ciwie nawet filister. Przygodnie wpada na sesje nasze jaki go z zagranicy przynoszc rewelacyjne wieci. Z elity tej, bo trudno j nazwa inaczej zwaywszy jej ambicje i dociekliwo, cz tylko wytrzymaa prb czasu. Najbliszy mi Staszek Samek, chopiec bardzo wraliwy i o gbo- kich zamysach, odebra sobie ycie w czasie pierwszej wojny. Franek, zdolny chemik, za- plta si w nieszczsn afer masek przeciwgazowych i opuci niepodleg ju Polsk. Naj- starszy w naszym gronie i wybitny ju geolog, Wiktor Kuniar, uleg katastrofie psychicznej. Znany ju za granic, wyrniany przez synnego geologa Lugeona, wyjecha na dopenienie studiw do Parya. Powrci tak urzeczony urokami paryskiego rodowiska, tak obezwad- niony ciarem kultury zachodniej, e nie zdoa si ju nigdy odnale. Wypadek to nie tak rzadki, jak si sdzi. Gdym go po powrocie odwiedzi w Zakopanem, gdzie przebywa chcc ukoczy prac o tektonice Tatr, siedzia za stoem wpatrzony z luboci w namalowan przed chwil akwarel. Na cianach izby nie wida byo wykresw geologicznych, a tylko 34 reprodukcje z Luwru, szkice kawiar paryskich, fotografi grobu Napoleona pod kopu In- walidw. Lubiany przez wszystkich Wika, przez par lat prezes Eleuterii, rzecznik po- wcigliwoci i silnej woli, skoczy jako alkoholik. Brat jego Czesaw dosta pomieszania zmysw, gdy by dyrektorem Instytutu Geologicznego w Warszawie. Zetknicie z szczyto- wymi zagadnieniami kultury moe by nieraz niebezpieczne dla natur ku temu nie przygoto- wanych. Norwidowski gupi Sowianin korzysta na Zachodzie, jeli przyswoi sobie jego sceptycyzm; lecz nie podniesie si nigdy, jeli padnie plackiem przed wielkim otarzem kultu- ry. U Bujwidw rozprawiano o wszystkim co nowe, co rewolucyjne. Kady z uczestnikw ze- bra by w mniemaniu innych fenomenalny. W zbyt ju oderwan, nazbyt genialn at- mosfer wdziera si niekiedy ostry wiatr zdarze. Stao si, e trzeba byo wyj na ulic i wzi w obron samego gospodarza. Odo Bujwid by nieraz gwatownie atakowany przez konserwatywny Krakw za swj domniemany ateizm. Gdy jednak zoy, bodaje pierwszy, powan sum na wieo zaoone Towarzystwo Szkoy Ludowej, urzdzilimy mu pochd z pochodniami. Wiwatowalimy na cze profesora nie na Lubiczu, a przed uniwersytetem, dajc w ten sposb do zrozumienia senatowi, e co goniejsi obywatele miasta trzymaj z wolnomylnym profesorem. Mama i jej panny uchodziy, rzecz prosta, za czowk polskich sufraystek. Co ozna- czaa wczesna sufraystka, trudno mi dzi powiedzie. Z wszystkich Bujwidzianek jedna tylko ukoczya wysze studia. Najstarsza, Kazia, zdobya dyplom szczeglnego rodzaju wy- biwszy szyby w paacu biskupim; najmodsza, Hela, odznaczya si podczas gonej demon- stracji przeciwko ksidzu Zimmermanowi, gdy go mianowano profesorem Uniwersytetu Ja- gielloskiego. Prawie wszystkie panny powychodziy za uczestnikw zebra na Lubiczu. We- sele Kazimierza Roupperta po lubie z Kazi miao wszystkie cechy modnego wwczas bra- tania si z ludem. Urzdzono je na wsi w Czasawiu. Nie by to folwark, w cisym tego sowa znaczeniu, gdy hodowano w nim konie celem zdobycia surowicy przeciw wcieklinie. Na wesele przybya jednak nie tylko czelad sadyby, ale i chopi wsiowi. Przygrywaa chopska kapela. Biolog i asystent Rouppert wycina krakowiaczki z dziewojami miejscowymi; anar- chista Dubieski goli gorza z gospodarzami. Lubicz stawi si in corpore. Po rdmieciu za szala Augustyn Wrblewski, bojownik wszelkiego rodzaju wstrze- miliwoci. Mianowano go to masonem, to teozofem, gdy mogo to znaczy wszystko. Gosi nie Eleuteri ju, a Eleusis, e to powciganie dz wszystkiego rodzaju, nie wy- czajc pciowej, unosi ducha na niebywae wyyny. Krakw by jednak zbyt plotkarskim ro- dowiskiem dla naszego apostoa. Anegdotki, podawane z ust do ust, pomawiay Augustyna o raczej przyziemny stosunek do niewiast z jego kapliczki. Bysnwszy wic jak meteor, po- miennooki Augustyn znik bez ladu. Nie wiedziano o nim ani w Zielonym Baloniku, ani w redakcjach miejscowych pism. Nie otar si o Strzelca ni pniej o Legiony. Po Krakowie kryo wtedy duo oryginaw. Nikt jednak jak on nie wpada w sza wystpujc na trybunie, nikt nie mia rwnie obezwadniajcej siy sugestywnej. Gdyby si by urodzi czterdzieci lat pniej zapdziby w kt niejednego matadora totalizmu. Pochonici samoksztaceniem, porwani w nurt wczesnego postpu, niepokojeni biegiem wydarze nie zwracalimy uwagi na modny wwczas Zielony Balonik, skd paday gromy na filisterstwo. Szyderstwo i art robi wyomy w szacu zastygych zasad, ale treci jego nie przerabia. Gdy za jako aren obierze nadscenk, piosenkarze i artownisie upodabniaj si do toreadorw rozpruwajcych watowane byki. Uwielbienie widowni upaja ich, ale nie wy- zbywa pogardy dla niej, skoro zdobyli j atwym sposobem. Std kabotynizm mistrzw nad- scenek, take i tych z Zielonego Balonika. Gdy u Michalika zbieraa si gar cyganw i filistrzy pozujcy na wolnomylicieli, co im si jednak opacao, tumek naszych dy do skrzyda klasztoru Franciszkanw, nie na nie- szpory, a na wykady Uniwersytetu Ludowego. Mdrzy ojcowie nie ulkli si ssiedztwa bi- 35 skupiego paacu i zdobyli ju wczeniej serca mylcej modziey, zapraszajc do polichromii swego kocioa Stanisawa Wyspiaskiego. Trudno powiedzie, czy dzieo mistrza nawrcio kogo, kto dotychczas omija szary koci. Zbliyo do Boga na pewno. Gest drugi, wicej jeszcze szeroki, sprowadzi do krugankw klasztoru tych, ktrzy odrzucali wszelk myl o wsppracy z zacofanymi klechami. A przecie gwnym wykadowc by Wilhelm Feld- man, ktry pochodzenia ydowskiego nie ukrywa, a by celem atakw wszystkich kleryka- w. Kady wystp redaktora Krytyki porusza ywo umysy. Co cichsze aweczki na Plantach szumiay po odczytach rozgwarem modych gosw. Trafiem do pierwszej szkoy realnej, ktrej uczniowie mieli w miecie saw znakomitych zabijakw. Realici z ulicy Studenckiej nosili, owszem, na czapkach keczko z liter R, lecz umieszczon pod ni jedynk starannie usuwali. Odium, spadajce na nich po takiej czy innej burdzie i odnotowanej przez strw porzdku publicznego, przenosio si w ten sposb na pokorniejsz drug realn. Szczeg ten agodzi nieco poczucie mojej klski. Profesorw mej nowej budy nie sposb byo nazwa belframi. Zastpujcy Petelenca dyrektor Krywult spoglda ojcowskim okiem na wybryki swych wychowankw. Uparty a- zik i wielbiciel podkrakowskich wzgrzy, rusza tam, co dzie niemal, na parogodzinn wy- cieczk. Zdarzao si, e w powrotnej drodze do szkoy natyka si na gromadk uczni prze- mykajcych si za szko do Lasku Wolskiego. Zdawa si wwczas tak skupia uwag na pobliskich pagrkach i drzewach, e nie zauwaa nicponi. Liberalizm Krywulta, synnego z lekcewacego stosunku do Austrii a wrcz pogardliwego do Rosji i Niemiec, jedna mu serca modziey wicej jeszcze ni pobaliwo dla psot. Nasta jednak dzie, gdy dyrektor uczu si zmuszonym ukara nasz klas popoudniowym karcerem. Niebyway ten wypadek posta- nowilimy uczci manifestacj. Zebralimy si wic w mieszkaniu trzech kolegw z Krle- stwa. Gdy zamwiony przez nas wz meblowy nie podjecha, wsiedlimy do kilku doroek i kazalimy si wie do szkoy przez ulic Floriask, Rynek, Szewsk i Studenck. Na Garn- carskiej zatrzyma nas spieszcy do szkoy dyrektor. Przyjrza si korowodowi z umiechem i rzek: A tocie, obuzy, nie mogli posa doroki i po mnie? Karna lekcja, kierowana przez Krywulta, bya wyjtkowo wesoa. Profesor fizyki, Jeziorski, nie ustpowa w dobrotliwoci dyrektorowi. By jednak impety- kiem. Psot na lekcjach nie lubi, a jeszcze wicej gniewao go czytanie pod awk domowych ksiek. Surowy w klasie, walczy jak lew o swych uczniw w czasie zdawania matury. Zgniewany raz niepokojem podczas wykadu fizyki, zawoa: Umr! Na tydzie przed matur umr. Bdziecie widzie, co si z wami stanie! Groniej zapowiada si spowodowany przeze mnie atak profesorskiego gniewu. Byo to w sali fizykalnej. Jezior, bo tak go nazywalimy, obstawi si przyrzdami i mrucza jaki wykad trzymajc kred w rku. Ja, swoim zwyczajem, czytaem ukryt pod awk ksik. W pewnej chwili zauwayem, e stary spoglda raz po raz ku mnie i krci w palcach kred. Za chwil rzucona zza katedry kreda przeleciaa obok mnie i ugodzia w czoo siedzcego za mn Chwastowskiego. Ten, impetyk nie mniejszy ni profesor, zerwa si, chwyci kred i trzepn j w kierunku katedry. Pocisk rozbi si na tablicy. Klasa struchlaa. Napicie roz- broi Jeziorski nieoczekiwanym, a jedynym moliwym orzeczeniem: Goetel za drzwi! Rycho znalaz si nauczyciel, ktry mia odegra du rol w moim yciu. By nim Jan Ptanik. W klasie sidmej obj po Krywulcie histori. Uczony duej rangi ju wwczas, upatrzy we mnie co w rodzaju swego asystenta; nie do historii politycznej, lecz kulturalnej. Podsuwa mi doskonae ksiki i co kilka tygodni kaza z nich zdawa tak zwan prywatn lektur. Mao tego; zorganizowa co w rodzaju popoudniowego uniwersytetu szkolnego. Kilkakrotnie powierzy mi tam wykady, sam za siedzia w awkach, obok mych kolegw. 36 Wszystko niemal co wiem o Egipcie, Grecji, Rzymie i Woszech zawdziczam mdrej rce kierowniczej Ptanika, pniejszego profesora Uniwersytetu Jagielloskiego. Wreszcie, niezapomniany Sylweriusz Saski. Uczy rysunkw i akwareli. Kiedy by obie- cujcym pono malarzem. Niektrzy utrzymywali nawet, e wybitnym, bo jake mogo by inaczej, skoro by uczniem Matejki. Z pracowni mistrza wynis w kadym razie umiejtno nauczania, za cygaska modo pozostawia po sobie poczucie humoru. Nie wiem, kiedy i w jaki sposb pan Sylweriusz sta si wacicielem sporej knajpy na ulicy Karmelickiej. W wolnych chwilach od zaj szkolnych mona go tam byo zasta, nie za lad bro Boe, lecz pod wasnorcznie namalowanym obrazem z dawnych jeszcze, matejkowskich lat. Nigdy nie zapomn dnia, w ktrym mistrz zaprosi nas do swego anstaltu. Oczekiwa nas w obszer- nej niszy, a nad gow jego widniao ogromne malowido przedstawiajce zoenie Chrystusa do grobu. Rzewna opowie o dawnych dobrych czasach, przeplatana dawnym dobrym trun- kiem wprowadzia mnie w jeden z zaktkw krakowskiego ycia dotd nieosigalnych. Powie kto, e Krakw, ten mieszczaski, z austriacka filisterski, uniwersytecki, muzealny, a w owe czasy miarodajny, nie znajduje wyrazu w tych wspomnieniach. Zapewne, e istnia, tylko ja, cho krakowianin, przesunem si mimo niego, nie z lenistwa, a chyba z nadmiaru zainteresowa. Do pracowni mojej matki przychodziy, owszem, panie z tamtego wiata, za pani Gadeska, wacicielka pierwszego w miecie salonu kapeluszy damskich, uchodzia nawet za jej przyjacik. Mia i siwowosa modystka pokpiwaa jednak dowcipnie ze swych klientek i zdawaa si podziela nasze o nich mniemanie. Tak wic spodziewana niewola szkolna nie pooya kresu mym deniom. W roku 1907 i 1908 naogom cygaskim i samoksztaceniowym zagrozi powanie ruch niepodlegociowy zwizany z socjalizmem. Pierwszego maja 1908 podyem na festyn pierwszomajowy urzdzony przez PPS w Par- ku Jordana. Niedawne to jeszcze lata, gdym na boiskach parku tego grywa w palanta, chodzi na szczudach czy po prostu maszerowa nucc sokolsk pie: Ospay i gnuny, zgrzybiay ten wiat. Spieszc na festyn uwaaem Sokoa za gniazdo pasibrzuchw, a mijajc jego gmach, pogwizdywaem Rozmaryna. W parku miaem si spotka z obywatelem Ziu- kiem, tym, co mia za sob Sybir, przewodzi PPS w latach rewolucji, kry po dalekich krajach... no, i Bezdany! Uprzedzony przez towarzyszcego mi Stanisawa Roupperta, e Ziuk chce si zoriento- wa w nastrojach krakowskiej modziey szkolnej, uoyem sobie przemwienie programo- we. C z tego, e wystpowaem w imieniu nieduej tylko grupy, a i tej nie pytaem o zda- nie. Mody zapaleniec uwaa si zawsze za przedstawiciela caego narodu, si swych daleko- sinych marze i zamysw. Nie tylko jednak to usposabiao ranie bojowo. Dzieci ziemi krakowskiej, pragnem przeciwstawi si, raz wreszcie, krlewiackiej legendzie. Wpajane mi od wczesnych lat przewiadczenie o wyszoci wiatej Galicji nad nieokrzesanym Krle- stwem, zachwiao si ostatnio w miar przybywania stamtd rewolucyjnej modziey. Dzi miaem stan przed jej boyszczem i przekona si, jak wypadnie zestawienie z naszym try- bunem, Daszyskim. Pisudskiego zastalimy w mleczarni parkowej w towarzystwie ony Marii. Otaczao go kilku panw o surowych, wydao mi si, obliczach. Urzekajca twarz Ziuka, bystre jego spojrzenie, wskazyway, e szepnite mi w ostatniej chwili przez Ro- upperta trzymaj si nie byo bezpodstawne. I oto pady pytania, ktre z miejsca unieszko- dliwiy moj zasadnicz oracj... Kim jestem... z jakiej szkoy... do ktrej organizacji nale- ... ilu kolegw myli tak jak ja? Odpowiadam burkliwie, uwaajc to za brak ufnoci. Wa- nym wydawao mi si nie to, ilu mam kolegw i co myl dzi, lecz to, co bd myle jutro. Podraniony nieoczekiwan rzeczowoci romantycznego bojowca, wybucham: Gdybymy stali twarz w twarz w obliczu moskiewskiej hordy, nie postpowalibymy inaczej ni wy; a emy wicej owieceni od was, mamy mono organizowania si w spo- sb jawny, nie mona nam tego bra za ze. O tym powinnicie pamita, wy z Rosji. 37 Nie przybylimy z Rosji, a z Krlestwa Polskiego ywo wtrcia pani Pisudska. O tym te trzeba pamita. Wcale nie zaperzyem si. Nie ma ju dawno Krlestwa, a jest tylko Rosja; tak jak i tu nie ma ju Wolnego Miasta, a jest tylko Austria. O tym wanie pamitamy. Czy zdawaem sobie spraw e, sponiewierawszy Wolne Miasto na rwni z Krlestwem, osabiem wag argumentu o dojrzaej i politycznie wyrobionej Galicji? Chyba nie. Jeszcze mniej dopuszczaem myl, e ci maomwni, nieufni ludzie idcy najtrudniejszym tropem, zaprawieni do dziaania w rnych okolicznociach w kraju i za granic, wiedzieli o wiecie wicej ni my z perspektywy krakowskiego Rynku, niechby i jagielloskiego. Zasig de Pisudskiego pociga nas, ale i oniemiela dalekosinoci. A tu w Krako- wie rozgryway si wane wypadki. Daszyski, ktry straci mandat poselski w jednym z okrgw wyborczych Krakowa, walczy wanie o zdobycie mandatu z Brono-wic i okolicy. Tam to wysa mnie i koleg Broniatowskiego szef akcji wyborczej PPS Zygmunt Klemen- siewicz. Dla dodania nam, wyrostkom powagi i pewnoci siebie kaza nam woy na drog czerwone opaski. By moe, e dziki nim wanie uniknlimy pobicia w rozagitowanych przez ludowcw Bronowicach. Zaledwie bowiem znalelimy si w obrbie wsi, pierwszy z brzegu gospodarz poszczu nas nieduym, ale zoliwym pieskiem. Zachwiani na duchu, roz- prawialimy w drodze powrotnej, jak to si waciwie stao, e bronowickiego wjta, Ptaka, wsawionego w Weselu, zwalcza bohater krakowskiego ludu, Daszyski. Zawioci tej nie zdoalimy, rzecz prosta, rozwiza. Poszarpane przez pieska portki zacerowaem osobicie, w tajemnicy przed matk. Nadszed egzamin dojrzaoci, ktry na dugi czas mia mnie rozdzieli z Krakowem. wiadectwo dojrzaoci nie wiem, kto wpad na pomys, aby smykom z meszkiem pod no- sem i sadzonkami wiedzy zawraca gowiny dojrzaoci otrzymaem jako chluba szkoy. O ile rozwaniejszy by w szkoach pruskich termin reif zu selbststaendiger Weiterentwic- klung (dojrzay do dalszego, samodzielnego rozwoju). C rzec jeszcze o tych przeomowych dla mnie latach? Rysowaem i malowaem; dobrze chyba, skoro profesor Saski da mi not celujco z odznaczeniem, a w czasie zdawania matury urzdzi ma wystaw moich rysunkw i akwarel. Kochaem si. Jake mogo by inaczej. Czy warto o tym pisa? Czy mona? Zapewne, w pniejszym yciu stawaem nieraz w obliczu spraw, ktre mi si zdaway o wiele doniolej- sze i godniejsze uwagi; a jednak nigdy nie rozmawiaem z kim bliskim z tak powag i z tak prawdziwoci wyznania, jak wwczas, gdy zamysy moje zwierzane dziewczynie byy czystym jeszcze marzeniem. A tego nie sposb odtworzy u schyku ycia. Zakochani pisuj wiersze. Niejeden erotyk wyszed te spod mego pira. Zapomniaem wszystkie. Niekiedy dochodzia do gosu i refleksja. wiadomo, e zasig mych zamiarw jest zbyt szeroki i e trzeba co powici, aby co uzyska, podszepna mi taki oto wiersz: W ogromie marze i poryww duszy, W szalestwie burzy co nam pier rozrywa Bd i gromy, ktre przebrzmi w guszy. Lecz jest te iskra, ktra wiat poruszy, Jest pozr mocy, jak i moc prawdziwa. I jeno trzeba, gdy si w rku zwinie I prynie miecz, co ci mia nieugicie, Nie wznosi nad nim rozpaczy witynie, Ale pamita: prdzej nili w czynie W pierwszym zrzeczeniu jest mocy poczcie. 38 W Tatrach Spotkanie z grami Nie sprostabym nigdy temu pamitnikowi, gdybym szed po tropie czasu. W warunkach ycia tak bujnych i zoonych jak te, ktre poprzedzay pierwsz wojn wiatow, odkrywa- em raz po raz jaki nowy i obiecujcy wiat. Wiele dozna, zdawao si, wielkiej wagi (ma- wialimy wtedy zasadniczych), przeszo bez wikszego wpywu na dalszy bieg ycia. Nie- ktre, pozornie marginesowe, zaciyy nad nim i wczyy si niepodzielnie w jego tok. Ta- kim wanie doznaniem stay si dla mnie Tatry. Poznaem je na par lat przed egzaminem dojrzaoci; musz je jednak wydzieli w osobny rozdzia, gdy poznawszy gry, byem im wierny przez cay czas pobytu w Polsce i jestem wierny i dzi, skoro sia tsknoty wychod- czej stanowi o treci mego ycia. Pasji wdrowniczej daem ju wyraz radujc si wycieczkami w Sudety i okolice Krakowa. To nie- uchwytne co, co cigno mnie nie tylko w dal, ale i w gr, musiao mnie w kocu zaprowadzi do Tatr. Sprzyjaa temu przecie i romantyka idealistyczna, ogarniajca mnie coraz silniej. Na acuch Tatr spogldaem ju nieraz; z Wawelu, Krzemionek czy Tyca. Mgawy, na poy nierealny, mia w sobie tajemniczo, ale i nieuchwytno legendy. Tu, w Krakowie, wizao czowieka tyle spraw zdawao si nieodzownych, budujcych, spoecznie poytecz- nych. A tam: skay, chmury, nieg. O Zakopane zawadziem w roku 1905, normalnie, wakacyjnie, bdc uczniem szkoy kadeckiej. W rok pniej podyem ku nim jako wolny duch. I dopiero ta wyprawa staa si dat w moim yciu. Wtedy bowiem zrodzia si moja tutajszo podhalaska, najsilniejsze moje przywizanie lokalne. Pierwszych Wielkich Wakacji w upragnionych grach nie wypadao rozpocz jazd w banalnym pocigu. Pojechawszy wic tylko do Suchej, ruszyem ku nim pieszo poprzez Za- woj, Babi Gr, Trsten, Zamki Orawskie, z madziarska Arva Varaglia. I dalej, dokoa gr na Polhor, Ciemnosmerczyny, Liliowe, a do Zakopanego i Krzeptwek. Na drog dostaem od matki dziesi koron i dobrze wypchany plecak. Wyekwipowany tak wspaniale, zosta- em przezwany magnatem przez towarzyszcych mi filozofa Staszka Sarnka i biologa Woliczk. Marsz lotn ciek do Zawoi i pierwsza noc spdzona przy ognisku w starym bo- rze na Markowych Szczawinach, by to jak gdyby pierwszy ucisk krzepkiej gralskiej doni, jak pierwsze spojrzenie jasnych oczu dziewczyny z Podhala. Spalimy tylko do pierwszego zapachu odmykajcych si o wicie storczykw. Wschodzce soce chcielimy powita na szczycie Babiej Gry. Kady, kto zy si gboko z przyrod i nie aowa powiconego ku temu trudu, wie, czym jest wit, zapowied narodzin dnia. Nigdy silniej jak wtedy nie czuje si, e ziemia jest czstk Boskiego wiata. Tatry widziane z Babiej Gry, a wic z ukosa, wydaj si bardziej zwarte i strzeliste. C dopiero, gdy szczyty ich zoci blask wschodzcego soca, a doliny drzemi w mgawej sza- roci. Ranek, cho czerwcowy, jest na Babiej rzewy, rosa lodowata, kwiatuszki grskie zale- dwie otwarte. A tu wstaje dzie i grzeje krew w zzibym ciele. Przyroda, choby si z ni wiele obcowao, ma takie chwile, gdy si czowiekowi objawia w caej swej potdze. Tak pamitn chwil by dla nas, chopcw krakowskich, w ranek na Babiej Grze. ...I dalej, noclegi byle gdzie, w gralskich i sowackich chatach, daj Boe u dobrego pro- boszcza, pod wierkami, w stogu, jak si da. W gowie nie byo mi jeszcze taternictwo. Nie przeczuwaem te jak wiele da mi nie znany dotd zaktek Polski. 39 Zakopane Trudno doprawdy opisa zaktek Polski, ktrego niezwyke dzieje mieszcz si w stulet- nim okresie. Wspomnienia moje, cho nie sigaj czasw Chaubiskiego, wi si jednak z jego legend. Cokolwiek wic chciabym powiedzie o Zakopanem moich dni, doprowadzi do starych rde. Gdyby istniaa monografia tej szczeglnej stolicy; gdyby kto zada by sobie trud przemylenia, jakie czynniki spowodoway jej powstanie i jej olniewajcy rozwj! Pomylmy zatem: Zakopane odkryto w dziewitnastym wieku, w okresie wielkich i go- rczkowych poszukiwa. Uwaga Polakw, przeraonych widokiem niewoli, zwrcia si ku sprawom lecym odogiem. Gromadzi, spisywa, umacnia, wzbogaca oto hasa, ktre po rozbiorach stanowiy o programie polskich de odbudowy. Tatry i Podhale byy jednak czym wicej ni zaniedbanym polem dziaania; byy lec odogiem dzielnic. Staszic bdzie pierwszym, ktry j dostrzee. Filar Szkoy Gwnej i pozytywista, pody w gry szuka kruszcw. O wychowawczym znaczeniu wdrwek tatrzaskich, o piknie przyrody Tatr wspomni tylko mimochodem. Szuka rudy elaznej, gdy myl jego biegnie ku Hucie Bankowej, ktr chciaby zaopatrzy rodzimym surowcem. Zudzony pytkimi od- krywkami, odejdzie niewiadom, e otworzy drog ku zupenie innym, na p tylko material- nym, skarbom Tatr. Drugi pozytywista, dr Matlakowski, przybywa do Nowego Targu z dalekiej Ukrainy. Przewodni jego myl bdzie grskie uzdrowisko dla chorych na grulic, plag polskiego narodu. Ten ju znajduje co wicej, ni poszukiwa. Porwie go budownictwo i zdobnictwo gralskie. Jedzi od wsi do wsi, mierzy, szkicuje, zbiera, aby po latach wyda pomnikowe Teki o budownictwie Podhala. Nie ominie Tatr i Kolberg. Przez dugie lata pomawiano go co prawda o zlekcewaenie pieni i muzyki Podhala. Dzi odkryto i teki jego powicone Tatrom. A zjawi si Tytus Chaubiski, ostatni z pozytywistw, a pierwszy z wielkich romanty- kw tatrzaskich. Od chwili tej idealistyczny romantyzm i pozytywistyczna uyteczno po- cz si, jak w caej Polsce, tak i na terenie Podhala, w jeden nurt. Ten przerobi Zakopane i podniesie je do wyyn, o jakich nie nio si ubogiej gralskiej wioszczynie. Tu bynie umys Stanisawa Witkiewicza; tu zaponie liryzm Kazimierza Tetmajera; tu bdzie wadzi i godzi si z Bogiem Jan Kasprowicz; tu nabierze lotu wyobrania Sienkiewicza. Na samotne podsu- chy muzyczne wyruszy std Mieczysaw Karowicz. Wymieniam jedynie nazwiska zapisane trwale w dziejach polskiej myli twrczej, cho nie zapominam, e przez Zakopane przesunli si rwnie Kraszewski, Asnyk i Wincenty Pol. Pomniejszych byo bez liku. Co ich tak cigno? Co im kazao porzuca wyprbowane ro- dowiska i wygody ycia? I nic nad Boga westchn w Kocieliskiej Dolinie Wincenty Pol. Odpowiednik to synnego Te Deum wzniesionego przez ksidza Stolarczyka na szczycie Gierlacha. Prawda, nazbyt ju podniosa, ustpia miejsca bardziej doczesnej formule. Nowe haso rzuci Franciszek Nowicki, autor Sonetw Tatrzaskich. Nazwa Tatry Otarzami Wol- noci. Okres niewoli nadawa hasu wydwik dwoisty. Gdy Polska odzyskaa niepodlego, o- tarze wolnoci oznaczay tyle co zmniejszenie zalenoci od rygorw spoecznych. Komu dokuczyy wygody i nawyki gromadzkie, zachystywa si swobod ycia wrd gr; zlu- niwszy obrcze, odnajdywa samego siebie, zagubionego ju w wierze cywilizacji. Za pionierami i pieniarzami podyli rycho maruderzy. Nie byo w Polsce miejsca, gdzie by wasao si tak wielu amatorw wieego powietrza i darmozjadw. Kady z nich pra- gn uchodzi za oryginaa, a nieraz nim by. Jedni udawali taternikw, cho bywao, e przez 40 Zawrat chadzali na czworakach. Drudzy obnosili si z wiecznie nie napisanymi lub nie na- malowanymi arcydzieami. Inni po prostu czarowali blag naiwnych goci. Mieszkali nie wiedzie gdzie, nazywao si, e w grach, ubierali si na kredyt, jedli i pili na cudzy rachu- nek. Niezwykym ubiorem, obyczajem nieraz zabawnym, a zawsze bezczelnym, przypominali statystw, bez ktrych stracioby na wyrazie wielkie widowisko u podna Giewontu. Kiedy, gdy przybyszw skupia Dworzec Towarzystwa Tatrzaskiego, ycie towarzyskie Zakopanego byo niejako wielk rewi. W salach dworca przybyy z dolin letnik spotyka takie sawy jak Kraszewski, Asnyk, Paderewski i wraca olniony, e zetkn si nie tylko ze szczytami gr, ale i szczytami myli polskiej. Lecz Dworzec spon, a miejsce jego zaj niewielki murowaniec, co w rodzaju schroni- ska i poradni dla azikw tatrzaskich. Letnikw za i posplstwa turystycznego przybywao. Ci swobod ycia u Otarzy Wolnoci pojmowali najatwiejszym sposobem. Zaprztnici se- zonow mioci; pocignici lekkoci, z jak w grach znosi si nadmiar trunkw i arcia; cenicy po stokro wicej Wr do Sorrento od twardej muzyki gralskiej spacer do Do- liny Stryskiej uwaali za wypraw, a przejadk do Morskiego Oka za szczytowe osi- gnicie wysokogrskie. Pospolici niemal wieczycie, czuli jednak podwiadomie, e obcuj tu z czym, co przerasta ich rozumienie. Postawieni oko w oko z potn przyrod, zniewoleni jej ywioowoci, oguszeni nazwiskami wielkich bywalcw, przeraeni dramatem zdobyw- cw gr stanowili w Zakopanem co w rodzaju widowni; raz cichej i oniemielonej, raz wybuchajcej zachwytem. Tak byo na Krupwkach. Za na uboczach Bystrego, Kasprusi, Skibwek i Krzeptwek powstawao pierwsze w Polsce i jedynie prawdziwe zbratanie si inteligencji polskiej z lu- dem. Przyja ksidza Stolarczyka i Sabay z Chaubiskim, zawarta na zasadach rwnych, nie bya tylko epizodem. Kogo nie powizao braterstwo broni z przewodnikiem tatrza- skim, ten znajdowa w gralskiej chacie bliskich sobie ludzi i zapomina o domniemanej wy- szoci czowieka z cenzusem. Nic lepiej nie obrazuje swoistego lotu myli, jak stary cmentarzyk obok drewnianego ko- cika wzniesionego przez ksidza Stolarczyka. Wchodzimy w okres millenium Polski. Wiele przemawia jednak za tym, e Skalne Podhale przyjo chrzest dopiero z rk ksidza Stolarczyka. Co wic Polska przesza w lat tysic, tu stao si w lat sto. Spjrzmy na skromne nieraz nagrobki tworzce t osobliw podtatrzask Skak. Ksidz Stolarczyk, Chaubiski, Sabaa to ludzie rzec mona tutejsi. Tu zmarli i tu ich byo pochowanie. Witkiewicz jednak, gdy umar w Lovranie, zwoki swoje powierzy trawnikom i krzewom zakopiaskiego cmen- tarzyka. Doktorostwo Duscy, za ycia jeszcze, tu zbudowali sobie grobowiec. Obok kompo- zytora Karowicza leg pniej muzykant Bartu Obrochta. Przewodnik Klimek Bachleda wzbogaci cmentarz o bohatersk legend zdobywcw gr. Przyjdzie czas, gdy przywioz tu zwoki doktora Duskiego, co to uczyni z Zakopanego stacj klimatyczn, i Karola Stryje- skiego, co to stworzy pierwszy plan nowoczesnej zabudowy Zakopanego. Stara przysta pomiertna jest nadal tsknot ludzi gr. Niedawno jeszcze temu pochowa- no tu malarza Kenara i Tadeusza Malickiego przyjaciela grali. Akademik Literatury Kornel Makuszyski zoy tu swj wawrzyn i umiech ostatni. Nie spotka w caej Polsce podobnego zjawiska. I nie ma chyba skromniejszego w wyrazie, a bardziej przeto wymownego pomnika chway. Jake teraz okreli, czym byo Zakopane, lub szerzej, Skalne Podhale w stosunku do ni- zinnej Polski? Czy zroso si z ni, na podobiestwo dzielnic niechby tak odludnych jak Pole- sie? Pozornie tak. S przecie w Zakopanem szkoy, muzea, hotele, urzdy. Dlaczeg jednak przybywajcych do Zakopanego ludzi ogarnia, ju na dworcu niezwyke podniecenie? Inny wiat... Nie sposb nazwa tego inaczej. Jeli wic inny, odmienny od polskiego, to przybycie do niego jest czym w rodzaju emigracji. Na prawach wychodczych yli tu nie tylko stracecy i nieszcznicy, nie tylko marzyciele, ale i ludzie czynu jak Pisudski i Lenin. 41 Wszake i ten co przybywa tu z workiem na plecach, by odby parodniow wycieczk, prze- skakiwa w krtki czas ca drabin cywilizacji. Obowizujce w dolinach prawo nie miao do dugiej i do krtej rki, aby dosign czowieka przywarego w jake kruchym pozor- nie schronisku grskiej chaty. Przelotno pensjonatw i hoteli bya jej te nieosigaln. Kto wytrzymay i wiadom swego, mg skupi si tu i tworzy lepiej ni gdzie indziej. Kto sab- szy, uleg i stawa si czowiekiem niczyim. Jak dzi na emigracji, chciaoby si powiedzie, gdyby nie to, e asymilowa si i sta si gralem byo niemoliwoci. Std te powsta typ czowieka zwany zakopiacem. Znaczyo to, e moe y tylko na Podhalu, cho do niego nie naley. 42 Bajeczny Giewont W roku 1907 zaczyna si moje ycie wrd gr od zabawnego wgldu w niezwyk, cho tym razem sezonow, spoeczno zakopiask. Zaczo si od wynajcia na Krzeptwkach nie wykoczonej chaupy, ktr stara a jurna Baszczakowa ofiarowaa w posagu swej crce. Matka moja wolaa poczeka, a si dom wykoczy i wysaa Walerego i mnie, bymy przy- pilnowali robt. Gdy jednak dwie izby i kuchenka byy ju gotowe, zaprosilimy niezwocz- nie kilku kolegw na wsplne z nami wagary. Rozgocilimy si gdzie kto chcia i uczynili- my przegld poznanych ju przedtem Krzeptwek. Uwag nasz przycign przede wszyst- kim lecy w gbi kotliny domek, wasno lepego Wawrytki. Nie eby uleg jakiej zmianie, lecz e powiewaa nad nim czerwona chorgiew. Miy skdind znak, obudzi z miejsca niech naszej grupy. Zaczlimy ledzi mieszkacw domku. Posugiwali si jzy- kiem rosyjskim, cho rozumieli po polsku. Moe zawarlibymy z nimi znajomo, ale ten sztandar czerwony.. . Przecie las to nie Planty krakowskie, a gralska chata nie redakcja Na- przodu. Naleao dziaa. Kliwe okrzyki cigaj fan lub kas ta waz nie odnosiy skutku. Sztandar jak wisia tak wisia. Pewnego dnia brat mj wykoczy gimnazjalne spodnie podczas wycieczki na Orl Per. Bezuyteczny czarny ach wywiesilimy na dugim kiju nad nasz kwater. Ci od Wawrytki zrozumieli kpiarsk intencj i postanowili wystpi czynnie. Pewnej ksiycowej nocy, gdy- my ju zagasili wiece, dostrzeglimy postacie skradajce si do naszego domu. W oknie ukaza si cie brodatego peleryniarza. Co znaczy ta czarna szmata? ukaza kijem ku grze. Pachniao bitk, bo nasza bra bya a nadto wojownicza. Tymczasem, jeden z naszych, Tadek wierz, wpad na mieszny koncept. To pan nie wie? Rok aoby narodowej. aob narodow ogosili rzeczywicie w tym czasie patrioci galicyjscy, a to z powodu wypadkw w zaborze pruskim. Odruchowa a cita replika zaskoczya napastnikw. Naradzili si i odeszli. Nazajutrz paru naszych ruszyo do nich. Tym razem odbya si zasadnicza rozprawa sowna na temat, kto bardziej postpowy i dlaczego; po czym czerwony sztandar znik, a w lad za nim i czarne portki. Kim byli nasi ssiedzi? Dlaczego odskoczyli na zacisze Krzeptwek, podobnie jak pniej Lenin zaszy si w Poroninie? W Zakopanem nie brako przecie w owe lata uchodcw z Krlestwa i Rosji, a niektrzy z nich mienili si czonkami Socjal-Demokracji Krlestwa Polskiego i Litwy stronnictwa cenionego przez komunistw. Powiadano mi pniej, e w grupie Wawrytko mg si znajdowa i Apfelbaum-Zinowiew . Gdy jednak o nim tak jak nic w dzisiejszych leksykonach komunistycznych, wspomniany epizod pozostanie zapewne jednym z przyczynkw do fantastyki Zakopanego. Do tych, ktrzy zrzucili mask konspiracji, dostawszy si na Podhale, dotarem tego lata po tropie taternickim. Prawda, e taki dr Kraszewski, przybyy tu przed rewolucj 1905, mao si w grach udziela; lecz ci inni... Bojowiec, bo za takich si uwaali, nie zoy atwo buj- nej gowy nad ksik czy nad warsztatem pracy. Skoro wic owe Pepeesiaki, posielecy, katorniki natkny si na grone ciany Tatr uwaay sobie za obowizek przypuci do nich szturm. O partyjnych organizacjach, o schadzkach, naradach, zapomnieli. Bojwk sta- nie si im Sekcja Turystyczna i Narciarska Towarzystwa Tatrzaskiego; placwk obywatel- sk Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Zapalczywy Loria, szalony Bednarz (Bednarski), prawy a zacity Lesik (Lesiecki), uczynny kpiarz Jzio (Oppenheim), gadatliwy Tat (Kale- ski), zwalisty Korni (Korniowicz), co to mia ucisk doni dugi i mocny jak zaprzysienie na sub sprawie oto najlepiej przeze mnie zapamitani. 43 No, i Mariusz Zaruski. Trzeba go wydzieli nie dlatego, by innym przewodzi, lecz e naj- barwniejsz by wrd swych postaci. Ci ktrzy pamitaj go jako szefa kancelarii wojsko- wej prezydenta Mocickiego, nieche wiedz, e ten genera, ozdobiony wielu odznaczenia- mi, z t sam powag obnosi po Zakopanem sw skromn godno taternika. Natura wypo- saya go w ciao krzepkie, twarz srog, cho bez ladu okruciestwa, wol tward, rozkazu- jcy gest. Do Zakopanego przyby z urzekajc legend Sybiraka i eglarza polarnych wd. Ledwie postawi stop pod Giewontem, przeobrazi si w zdobywc Tatr i ratownika ludzi, ktrych spotkao w grach nieszczcie. Poczynania jego taternickie i ratunkowe miay cha- rakter wojskowy. By nie tylko przewodnikiem, ile dowdc. Stosowane przez niego sposoby wojskowe wymiewaa szopka zakopiaska. Chodzio midzy innymi o telegraf Morsego, ktrym Pogotowie miao przesya wiadomoci ze ska. Ot, artowali szopkarze, przewod- nik jeden, wysany w cian na ratunek, nie mg sobie poradzi z chorgiewkami sygnao- wymi. Zaruski woa wic z dou: jaka litera? ... A odpowiada gral. Przypadek chcia, e podobn, cho pen ju, rozmow syszaem stojc pod cian Jaworowego. Przewodnik Tyka, znalazszy zwoki Szulakiewicza, krzykn wprost z gry do machajcego chorgiew- kami Zaruskiego: nie yje. Tak czy owak, bya to jak si mwi posta ze spiu. e jednak ludzka, miaa i swoje sa- bostki. Pan Mariusz pisywa wiersze, i to bardzo romantyczne. Wiersze pisywali wtedy wszyscy, powie kto wiadomy tych lat. Nie wszyscy jednak zajmowali si teozofi i spiry- tyzmem. Pan Mariusz, cho niezomny rzecznik woli, dawa chtnie ucho wrbom. Bawi si w wynalazki. My si w szczeglnie zbudowanej umywalni, nog przyciska jak dwigni i woda laa mu si na gow. Uywa czekana wasnego pomysu (nazwa go okrnym), spo- rzdzi szereg przepisw na smary narciarskie i zaprawianie butw tuszczem. Niespoyte siy dopraszay si o zadania, niechby i mao wane. Gdy jednak od innych wymaga tyle co od siebie, nie liczc si z ich siami, by w Zakopanem samotnikiem. Nie wiem, czy by nim rwnie, gdy rozstawszy si z Tatrami, powrci do eglugi. Umar samot- nie w roku 1940, kiedy to bolszewicy zabrali go z osady na Woyniu i uwizili w Homlu. Byo to podobno to samo wizienie, w ktrym osadzono go za caratu. O tragicznym kocu Zaruskiego milczy Polska ludowa, cho statek szkolny egluje pod jego nazwiskiem. Czsto za to pojawia si w prasie krajowej nazwisko znanego mi Wigiliewa. W Zakopa- nem pojawi si nieco pniej od innych, po roku 1906. W grupie uchodcw politycznych by jedynym Rosjaninem. Dlaczego upodoba sobie Zakopane, nie dochodzi nikt. Przebki- wano co o zajtych szczytach, to znowu o zainteresowaniach przyrodniczych sympatycznego przybysza. Nimb, jaki otacza rewolucjonistw rosyjskich co drugi inteligent galicyjski nu- ci dubinuszk czyni go szczeglnie pocigajcym take i dla inteligencji sezonowej. Do jakiej grupy lewicowej nalea, nie mona byo ustali. Wyraa si mile o wszystkich. Szczegln yczliwoci otaczaa go w latach 1911-1914 crka doktorostwa Duskich, Hela, a za jej spraw i jej rodzice. Kiedy za wadze austriackie doszy do przekonania, e zamieszkay w Poroninie rewolucjonista Lenin zagraa bezpieczestwu monarchii, Wigiliew ujawni si jako rzecznik, a moe i agent Lenina w wanym bd co bd rodowisku zako- piaskim. Kiedy z kolei Duski, Kasprowicz i Orkan porczyli za Lenina, co ustrzego ojca rewolucji przed aresztem i umoliwio mu wyjazd do Szwajcarii, Wigiliew okaza si w tej sprawie gorliwym porednikiem. Nie wiem, kiedy znik z Podhala, gdy czasy pierwszej woj- ny spdziem w Turkiestanie. Gdy wrciem do Polski, opowiadano mi, e Wigiliew wypy- n po wojnie polsko-bolszewickiej ju jako wana komunistyczna osobisto. Przypada mu rola, do ktrej zdawa si by powoany, skoro spdzi dugie lata na obcej ziemi. Zosta mia- nowicie rzecznikiem rosyjskim w komisji roztrzsajcej spraw powrotu do ojczyzny pozo- staych w Rosji Polakw. Na stanowisku tym zapisa si le. Zapomnia wida o gocinnoci, jakiej dozna od Polakw. 44 Dokoa domu Duskich W Tatrach znajomoci zawierao si atwo. Takie czy inne spotkanie, w grach lub w ka- wiarni, kojarzyo ludzi najrozmaitszych rodowisk na dugie nieraz lata. Tak i ja ledwiem postawi nog na Krzeptwkach, miaem zawrze przyjazn, cho burzliw, znajomo z doktorostwem Duskich i ich rodzin. Maestwo Duskich zostao zawarte na wychodstwie, tam gdzie si kojarzyy i po dzi dzie kojarz najszczeglniejsze zwizki. Kazimierz Duski pochodzi z rodziny kresowej. Studia medyczne zacz w Petersburgu. Przysta tam do organizacji rewolucyjno- socjalistycznej powizanej silnie z Rosjanami. Oskarony o udzia w spisku na ycie cara, skazany zaocznie na mier i sagany listami goczymi, schroni si do Parya, gdzie na wy- dziale lekarskim Sorbony powici si studiom chorb pucnych. Kto pozna Duskiego nie podejrzewaby w tym czowieku ani gronego spiskowca, ani pedantycznego specjalisty. y- wy, dowcipny, wybuchowy, znakomicie obeznany z literatur i sztuk, dla ludzkich przywar pobaliwy, a w dochodzeniu swego zacieky by arcyinteligentem swych czasw. Dzi na- zwano by go romantykiem. Moe i zreszt nim by; nie przeszkadzao mu to nalee do zna- komitoci lekarskiego wiata. Od chwili pojawienia si w Galicji sta si te jednym z przo- dujcych ludzi ruchu niepodlegociowego spod znaku Pisudskiego. Inn zupenie istot bya ona jego Bronisawa, z domu Skodowska. Wychowana w po- zytywizmie swoistym od paru pokole w rodzinie Skodowskich, ruszya do Parya w lad za siostr sw Mari, pniejsz on Piotra Curie. Skodowscy pochodz z Mazowsza. Nie chc tu prowadzi rozlegych docieka nad waciwociami ludzi z tej czy owej dzielnicy; lecz poznane przeze mnie w cigu ycia praktyczne, uparte, metodyczne Mazury, zblione w pockim ju do typu wielkopolskiego, rniy si bardzo od lotnych, miaych i ciekawych wiata kresowcw. Tak Duski, jak i panna Bronisawa naleeli do tak zwanych postpow- cw. Tak ona, jak i on studiowali medycyn. Wyniko z tego maestwo; moe nie idealne, cho i nie zakcone gronym sporem. Do objcia stanowiska dyrektora sanatorium pod Za- kopanem dopomoga Duskiemu przyja z Ignacym Paderewskim, poznanym w Paryu. Skomy si przed ludmi owych czasw, ktrzy umieli doj do porozumienia w susznej sprawie niezalenie od swych rnych przekona. Sanatorium, gdzie pani Duska, cho rw- nie lekarka, obja kierownictwo gospodarcze, Duski za zosta naczelnym lekarzem, obci- yo oboje nawaem pracy, ktra staa si gwn dewiz ich ycia. W jaki sposb zdoali mimo tego prowadzi otwarty dom, w ktrym spotykali si tacy jak Paderewski, Sienkiewicz, Witkiewicz i wielu innych byo tajemnic uroku, ywego umysu i umiejtnoci organizo- wania ycia doktora Kazimierza. Gdym zjawi si na Podhalu, dyrektorwka Duskich bya waciwie tylko okaza cha- up gralsk u kraca wsi Kocielisko. Tam te odbyo si pierwsze moje spotkanie z do- mem Duskich, a poprzez nich z rodzin Skodowskich. Sprowadzi mnie tam przypadek, jeden z tych, ktrych si szuka, nie zdajc sobie z tego sprawy. Std osobliwa logika przypadkw, bardziej przekonywujca ni to, co czowiek za- myli i to, co mu podsuwa normalny bieg ycia. Gdymy wic zakoczyli nasz wdrw- k ku Tatrom dodatkow wypraw na winic, zastalimy przy schronisku nad Czarnym Stawem Gsienicowym dwie samotne panienki: Hel Dusk i Marysi Skodowsk, crk warszawskiego lekarza Jzefa Skodowskiego. Modsze od nas o rok czy dwa, nieco onie- mielone naszym przybyciem, byy przez nas od razu osdzone jako smarkule, moe nawet burujskiego pochodzenia. Gdy jednak w grach pusto i cicho, napotkany czowiek budzi niepokojce pytanie: kto zacz? Wic naprzd docinki, potem popisy erudycji i w kocu w drodze do Kunic, wielka dyskusja. Hela nie uczszczaa jeszcze do szk i miaa wykszta- 45 cenie domowe. Okazao si jednak, e wie nie mniej od nas, otrzaskanych z krakowska post- powcw, wyznaje to samo co my; jest krtko mwic naszym czowiekiem. e bya crk Duskich miaem si dowiedzie w par dni pniej. Na ulicy Kocieliskiej dojrzaem miano- wicie powz sanatoryjny, a w nim znane mi ju z widzenia doktorostwo i moj panienk. Ta, na mj widok, zatrzymaa powz, rodzicom rzucia krtkie do widzenia, przedstawia mi si i zaproponowaa przechadzk pod Regle. Nastpny spacer odbyty w ulewny deszcz za- prowadzi nas do dyrektorwki. Pani Bronisawa pogodzia si z koniecznoci z narzuco- nym jej w tak nagy sposb gociem; lecz Hela bya rwnie nieustpliwa, a bardziej wybu- chowa ni jej matka. A potem przyszy codzienne niemal spotkania i nieustanna, arliwa wy- miana myli. W ten oto sposb zacza si dramatyczna przyja pomidzy chopcem, ktry w poznanej dziewczynie znalaz wszystko, co mu bliskie, a nie chcia ulec jej kobiecemu urokowi, a dziewczyn, ktra zawart przyja rozumiaa jako zwizek cakowity. Zmienne koleje losu pozbawiy mnie wszystkich pamitek, a wic i listw Heli pisanych do mnie w rnych oko- licznociach. Prawda, e umys jej wybiega daleko poza pojcia inteligentnej nawet modzie- y; lecz dociekliwo jej, gwatowno trawicych j konfliktw, sia przekona i wysokie pojcie o tym, co czowiek winien sobie i drugim, wyraay wszystko, co w tej czy innej mie- rze zaprztao nasze dusze. Nie bya to tylko wybujaa uczuciowo w rodzaju cierpie Wer- tera. Zapatrzenie w siebie bez czynnej walki z otoczeniem i upartego poszukiwania kierunku de byy nam czym przebrzmiaym. Wyznaniem wiary by nam prometeizm, a ten, u podna Tatr, nabiera szczeglnego wy- razu. Ju sama legenda o Prometeuszu przykua swego bohatera do szczytw Kaukazu. A tu stay Tatry. Przewdrowane przez Chaubiskiego, Witkiewicza i nastpcw, byy wci pierwotn dzicz. Pamitam dzie w roku 1907, gdy po pierwszej wyprawie narciarskiej na Babi Gr, nadjechalimy od pnocy na Gubawk i ujrzeli bielusiek kotlin Zakopane- go bez jednego ladu po nartach. Gdym za, latem tego roku, zapuci si w dolin Kacz, stanem w obliczu zupenego bezludzia. W Kaczym Stawie poiy si jelenie, zdziwione i bynajmniej nie przestraszone widokiem czowieka. Niedwied, zepchnity pniej do gsz- czy Wooszyna, grasowa jeszcze gsto w puszczy pod Krywaniem, a na ciekach Niewcyrki trzeba byo omija zastawione na oklepce. Ten oto wiat musia przemawia do wyobrani naszej zapowiedzi przyjani trudnej i trwaej, a tak niebezpiecznej jak gronymi byy bory, potoki i przepacie. Zaczo si od wycieczek zbiorowych na podobiestwo wypraw Chaubiskiego. Bez g- rali i muzyki, bo nas nie byo sta na tak wit; bez namiotw i kocw, bo ich nie mia kto nie. Wyzwaniem rzuconym starszemu pokoleniu by mieszany nasz zesp. Chopcy po rwni z dziewcztami. Naley pamita dziao si to wicej ni p wieku temu, gdy sza- nujca si mama nie puszczaa dorastajcej crki nawet na Planty krakowskie. A tu... wsplne noclegowiska w szaasach czy w lesie, objuczanie wtych jakoby dziewczyskich plecw potnymi workami i swoboda puszczonej samopas gromady. Prawda, e szacowne obywa- telstwo nie wychylao si poza Dolin Kocieliska, Regle i Morskie Oko; nie odpowiadao wic za to, co si mogo dzia w gbi gr. Czy mog powiedzie, e swoista nam wwczas, na poy programowa i nieraz wyzywajca swoboda obyczajw wysza nam na dobre? Gromadne wczgi nasze day pocztek niejed- nemu zwizkowi, trwaemu i tak przykadnemu jak maestwo Zosi Medweckiej z Tade- uszem Kowalskim, pniej znakomitym orientalist i ostatnim sekretarzem Akademii Umie- jtnoci w Krakowie. Byway przygody dorane o dramatycznych nieraz nastpstwach. Tych, sdz, byo jednak wicej w przyzwoitych pensjonatach zakopiaskich. Tak czy owak, obowizujce kiedy skrupuy rozluniy si z biegiem lat tak bardzo, e wiadomie czy nie, bylimy pionierami czego, co miao z czasem sta si now form obyczaju. 46 Przez lata te mieszkaem nieodmiennie na Krzeptwkach. Matka moja, wynajwszy raz pierwszy odleg od Zakopanego, a wic i tasz chaup gralsk, nie przypuszczaa nieza- wodnie, e gralskie na wskro Krzeptwki stan si z czasem ulubionym miejscem zboru letnikw ze sfer postpowych. Blisko sanatorium Duskich cigaa tu na lato pani Szalay- Skodowsk z crk Hani i pani Jadwig Skodowsk z crk Marysi i zbyt modym, jak na nasze potrzeby Wadkiem. Bywao, e z Sosnowca zjedaa pani Strzakowska z crk Zosi, gomi za Duskich byo rodzestwo Pawlewskich, dzieci rektora Politechniki Lwow- skiej. Kowalski, stary kolega ze Lwowa, poznaniak Troczyski, ten i w przygodny przybysz dopenia reszty. Md ta, jeli nie w grach, napeniaa wrzaw mieszkania mam, a z cza- sem i dyrektorwk. Modszych wiekiem, niechby tylko o par lat, mielimy w pogardzie. I tak, widz jak dzi szczupego chopaczka w mundurku gimnazjalnym przygldajcego si smtnym okiem naszym harcom. By nim Jzef Beck, pniejszy minister. Lub posta inna: chopiec z aski niejako uyczajcy nam swego towarzystwa, wygadany i peen niedomwie. To Hempel. Z czasem komunista; zamordowany w swej wymarzonej Rosji. Wreszcie przy- jazd Marii Skodowskiej Curie z dwoma dziewczynkami, Iren i Ew. Otaczajcy j nimb drani mnie i budzi przekor, podobnie jak to si stao, gdym u Duskich zasta pewnego dnia Paderewskiego i Sienkiewicza. Pamitam ma wycieczk z ni, bodaje na Hal Gsie- nicow. Przypada mi dziwna rola ni to przewodnika, ni to modego czowieka, ktremu wiel- ka ciotka Heli miaa si uwanie przyjrze. Nie przypuszczam, by pani Curie bya z gry do mnie uprzedzona, e to niby baamuc naiwn jej siostrzenic. Gdy jednak zadawaa mi ba- dawcze pytania, odpowiadaem cierpko i prawdopodobnie arogancko. Nie wiem, czy zacho- wabym si inaczej, gdyby nie wchodzio w gr zadranienie osobiste. Wyznawca hasa Wy- spiaskiego witoci nie szarga, boczyem si jednak na ludzi pasowanych za ycia na witych. Jeeli kto budzi mj respekt, to malarz Rembowski , jeden z licznych podopiecznych pastwa Duskich. Rembowski nalea do ludzi, ktrym grulica tak podcia skrzyda, e nie mogy ju unie go do wysoko i tym samym rozsawi. Uzdolniony ten i mdry brodacz mieszka opodal sanatorium w sporej izbie gralskiej. Malowa niezmordowanie, myl kr- y ustawicznie dokoa walki o niepodlego, a nie mia si, aby wzi w niej czynny udzia. Doy pierwszej wojny i zgas po nastaniu wolnoci. Testament jego, zarwno malarski, jak ideowy, to galeria portretw pisudczykw, ktre z czasem miay zawisn w Muzeum Naro- dowym w Krakowie. Jak teraz uj znaczenie tych rnorakich znajomoci i zdarze dla mego rozwoju i p- niejszego ycia? Zadufany w sobie, okazywan mi pobaliwo starszych braem zbyt czsto za aprobat mych poczyna. Burujami czy filistrami nazwa ich nie mogem: zdawao mi si jednak, e ustpliwo ich podyktowana jest obaw przed zajciem zasadniczej postawy wobec ycia i jego zagadnie. Z czasem zrozumiaem, jak ogldnie i przyjanie odnosili si do mnie, do modzika, ludzie o ile wysi pochodzeniem, dorobkiem i zasug. Za domnie- many podzia na klasy? Nigdy nie dano mi do zrozumienia, e bd co bd byem biednym tylko chopakiem, synem maej krawcowej. Jeeli istnieje co, co mona by nazwa ideaem demokracji, to idea taki oywia to rodowisko. 47 Gdzie szczyt tam i przepacie Nad dolinami i lasami, po ktrych wdrowao nasze gwarne bractwo, unosiy si wierzchy skaliste. Wczga w mieszanej gromadzie ustpia miejsca taternictwu. Nowe i trudne zada- nia byy ponad siy tak licznego grona. Kilka wstpnych wycieczek w trjk czy czwrk, pod opiek przewodnikw Pksy, Tatara i Wojciecha Suleji Tylka, szkoli nas w zdobywaniu urwisk. Od roku 1907 staj si taternikiem. Mam za sob par pierwszych przej i zostaj czonkiem sekcji turystycznej Polskiego Towarzystwa Tatrzaskiego. Sekcja, cho z nazwy tylko turystyczna, skadaa si z czoowych taternikw. Szaas, piewy przy ognisku, marzy- cielskie rozmowy, zabieganie o wzgldy dziewczt, trzeba si byo z tym poegna. Zdobywanie gr byo dla mnie i dla mego pokolenia przeyciem nie mniej silnym, jak dla wdrowcw czasw Chaubiskiego. C jednak e urwiska Tatr, bory i doliny, muzyka i surowe oblicze gralszczyzny pochaniay nas nie mniej od tamtych?... Zmieni si styl. Mie- czysaw Karowicz, drugi po Chaubiskim romantyk, w Tatrach jak on zakochany, chodzi po grach w pojedynk. Niestety, i to na prob matki, towarzyszy mu Klimek Bachleda, niekiedy niedosza towarzyszka ycia, Wanda Jerominwna. Potrzeba dozna osobistych, niweczona w gromadzie, skaniaa nie tylko Karowicza do poprzestawania na samym sobie. dza wdzierania si na coraz trudniejsze szczyty zmuszaa do doboru sprawnych i pewnych towarzyszy. Na kurczenie si gromadek zdobywcw oddziaywao w duym stopniu i kurcze- nie si dziewiczych szczytw. Bywao, e trzeba byo przemyka si chykiem mimo zato- czonego szlaku, uwaanego niedawno za per dostpn tylko wybranym. I kiedy Chaubiski rozprasza muzyk, tacami i gwarem nazbyt ju toczc gusz, mymy od gwaru musieli nieraz ucieka. Do mnocych si schronisk wchodzilimy z koniecznoci, by nie natkn si na gawied, rozkoszujc si piknem przyrody na rwni z kotletami i piwem. Nie bylimy ju krlami Tatr. Zdobywalimy je za to z wikszym trudem, a nieraz i z naraeniem yda. W miar jak Tatry przestaway by odludkiem, trzeba byo paci za samotno coraz to wy- sz cen. Zdobywszy szlify taternickie na grani wiodcej z Koprowego ku Cubrynie, poczynaem sobie zuchwale. Decyzj miaem szybk, wyczucie szlaku dobre, ale nie doceniaem czyhaj- cego niebezpieczestwa. Wraz z innymi uzbroiem si w cay rynsztunek techniczny, bez kt- rego trudne wyprawy byy nie do pomylenia. Niezwyky, na p rycerski strj skania do bohaterskiej pozy. Upaja mnie, lecz i mierzi z cicha. Gdy za taternicy stawali si pewnego rodzaju fachowcami i jli posugiwa si wasnym argonem, nastpi pewien przesyt psy- chiczny. Rycho ja nurtowa mnie i powaniejsza refleksja. Jest co osobliwego w stosunku taternika do gr. Zdobywajc i oznaczajc nieznane szlaki, udostpnia je innym. Std pewien zawd po odbytej wyprawie. Trudno si przecie oprze myli, e oto odebralimy przyrodzie co, co przez wieki byo jej wyczn wasnoci. Ucieczka od cywilizacji i jednoczesna jej pionierka to odwieczny dramat zdobywcw. Dzi, gdy rozprawia si tak wiele o sporcie wysokogrskim, nie baczc, e aren sportu jest boisko, a atmosfer poklask widowni, naley przypomnie, e z taternictwem czy si nierozerwalnie ywio grskiej przyrody; i jeli realista dzisiejszy nie zauwaa jej potne- go pikna, to przyjdzie przecie chwila, gdy przyroda objawi mu si w gronych, a bardzo realnych zjawiskach jak mga, zawieja, lawina. Najbardziej nawet rasowy sportowiec poj- mie wwczas, e nie chodzi tu o popis, a o walk na mier i ycie. Std myl zdobywcw gr zwraca si tak czsto ku zagadce istnienia. Jaki to rekordzista czerpaby siy duchowe z lektury Krla Leara, jak to czyni Mallory na urwiskach Everestu? Nie bd tu pisa dziejw polskiego taternictwa, gdy uczynili to ju inni. Wspomn po- krtce, e po Karowiczu i obok wci jeszcze czynnego Janusza Chmielowskiego, bero w 48 latach 1906 do 1914 objli Mariusz Zaruski z grupk wspomnianych bojowcw oraz owa trjka lwowiakw: Klemensiewicz, Kordys, Malanka. Dorodny Amerykanin Alexander Znamicki docza raz do lwowiakw, raz do Zaruskiego. Zdobywcza wyobrania lwowiakw sigaa widocznie poza niewielkie przecie i ju wy- zyskane Tatry, skoro nazwali si Klubem Himalaja. Modszy od nich o kilka lat zesp mj, zoony z krakowian: braci wierzw, braci Goetlw i Wadysawa Kulczyskiego, mia nie mniejsze ambicje i przeciwstawi tamtym nazw Klub Kilimandaro. Nowa firma taternicka musiaa si teraz wykaza. Po Koprowym, oko nasze pada na ostatni, najtrudniejszy pono, a wci nie zdobyty, fragment wielkiej grani Hrubego. Wspominam o niej, gdy wyprawa na w koguci grzebie pobudzia mnie do napisania utworu, ktry wiele lat pniej krytyk Kazimierz Czachowski
uzna za pierwsze moje dzieo literackie. Jeli tak jest, to wypada po- wiedzie, e pierwsz pobudk mej twrczoci bya przekora. Opis pomienionej wyprawy, zatytuowany WYCIECZKA, jak si o Niej nie pisze umieciem w Taterniku, organie sekcji turystycznej PTT. Wyszydzenie nowoczesnej techniki grskiej oraz liryzmu obowi- zujcego wci jeszcze w opisach wycieczek, wywoao burz. Na najbliszym zebraniu czonkw sekcji stanem prawie jako podsdny. Oskarycielem mym by Eugeniusz Pia- secki, wwczas profesor Uniwersytetu Lwowskiego. Ten utrzymywa, e cynizm mj godzi w narodowe ideay taternictwa i tradycje przekazane potomnym przez Chaubiskiego. W roli obrocy wystpi Jerzy uawski, pisarz wwczas ju znany i ceniony. Autorytet uawskie- go przeway; zwaszcza, gdy popar go Zygmunt Klemensiewicz imieniem Klubu Himalaja. Czy Czachowski mia suszno, niech osdzi czytelnik. Oto w skrcie: Wycieczka jak si o niej nie pisze LAO. Lao dzie, dwa dni, tydzie. Co wieczora zbierali si Taternicy u Dzikiewicza i u Przanowskiego w komplecie. Co wieczora mwiono przy dwudziestu stolikach o sprawach taternickich, o problemach, o taternikach przy danych stolikach nieobecnych, przeczuwa- jc u gry o taternikach przy danych stolikach nieobecnych, o ceprach, zadaniach turystyki i kandydatach na bambus 222 . Omawiano gono problemy, o ktrych si nikomu nie nio, a po cichu te, ktre miay pa. owiono chytrym uchem sowa padajce od stolika koryfew. Uwaano powszechnie, ze ideaem taternika jest kierunek estetyczno-kleteryzujcy, ale nie wierzono nikomu, e jest jego wyznawc. W ogle bawiono si doskonale. Nareszcie wypogodzio si i byo adnie dzie, dwa dni. Co wieczora biegli taternicy do Dzikiewicza i Przanowskiego, aby si przekona, czy ktrego nie brakuje. Co wieczora spo- strzegali, e s w komplecie i wracali spokojnie do domu. A dnia jednego zaniemg jeden ze znacznych i nie zjawi si. Czekano godzin z niepo- kojem, dwie z niecierpliwoci, trzy z rozpacz. W godzinie czwartej grucha wie, e nie- obecny nosi si skrycie z zamiarem zrobienia powanego problemu. W godzinie pitej zapa- cono przy dwudziestu stolikach i opuszczono lokal z minami ludzi skazanych na mier. Dnia nastpnego wieciy kawiarnie pustkami Taternicy poszli w gry. Poszedem i ja. Wytrzymaem bez nerwowego ataku arogancki wrzask budzika, obarczyem plecy straszliwym worem, przez piersi narzuciem lin, w rk czekan i poszedem. Spotkaem towarzyszy, z ktrymi czy mnie problem w kawiarni poczty; skonstatowalimy, e liczny dzie. Zerknlimy akomie ku zachodowi, skd zwykle idzie deszcz i ruszylimy przez Kru- pwki z minami ludzi majcych zabi cezara. Nie odpowiadalimy na ukony podrzdnych znajomych, nie ogldalimy si za kobietami, umiechem pobaliwym odpowiadalimy na sowa podziwu i zdumienia padajce z ust przeraonych ceprw. Czulimy w sobie potg zbliajcej si chwili. 49 Wkrtce spotkalimy ma nam podobnego. Zmin jagnicia zapyta, dokd zdamy. Ja- ko ludzie w podobnych sytuacjach dowiadczeni, oddalimy gos temu, co ga nie zmieniajc twarzy. Zaufany udzieli turycie wyczerpujcych wiadomoci o problemie dyskutowanym przez naszych konkurentw ze stolika ssiedniego i poegna go z nieporwnanie szczerym umiechem. Turysta oddali si, rad, e wie, dokd nie idziemy. A my szlimy do Ciemnosmreczyn z zamiarem dokoczenia grani Hrubego. Drog z Ku- nic do Zaworw opisaem w grnych mistrzowskich zwrotach i bybym ten opis niewtpliwie tutaj umieci, gdyby nie gupi zbieg okolicznoci. Opisaem tam zgroz i potg zbliajej si i przechodzcej burzy i...przeczytaem go jednemu z towarzyszy wycieczki celem usyszenia pochway. Miast odpowiedzi wycign zeszyt i przeczyta odnony ustp opiewajcy bez- oboczne niebo i gry socem zalane. Dotknit ytym delitatnym zarzutem, zwrciem si do trzeciego czonka wyprawy z prob o opini. Przysa artyku rozwodzcy si nad ponur melancholi gr nieustpliw mg spowitych. Nie chcc si tedy naraa na ewentualne oskarenie o minicie si z prawd, musiaem zaniecha umieszczenia tego opisu. Doszlimy tedy w dowolnych dla fantazji czytelnika warunkach atmosferycznych i pod- porzdkowanych im pejzay do Ciemnosmreczyn i zjadszy zwykym trybem rzeczy kola- cj, pooylimy si naturalnie spa przeklinajc tajemniczy szmer stumyka i odwieczn ba szumic po lesie. I rankiem mia nispodzianka: leje. I to uczciwie, po tatrzasku. Dla zamaskowania tater- nickiego humoru, zbieramy si mimo tego i ruszamy z powag, lecz ze spokojn pewnoci zawrcenia. Przy pirwsze jkolibie wolna narada i odwrt wrd protestw najsabszego i naj- tchrzliwszego kompaniona.Niezapomniany dzie, spdzony w schronisku przy odgosie trzaskajacych na ogniu kiebas, cigym pluskaniu przelewanej herbatki i opowiadaniu ka- waw. Dzie wstawa pikny i soneczny. Ruszylimy w dolin Hlisk. Straciwszy ze trzy razy doskonale znaczon ciek, dobilimy progu doliny, skracajc sobie czas wkuwaniem w pa- mi szczytw i turni widocznych. Na progu spoczynek i napenianie manierek wod, przeciwko czemu ja, jako szczliwy posiadacz ptoralitrowej butli, gwatownie prorestuj, przeczuwajc u gry rdo. Czas po- trzebny do osignicia grani sypicym si lebiskiem skraca mi obliczanie iloci kilogramo- metrw pracy, ktra marnuj windujc ptora litra wody z doliny na szczyt. Olbrzymi rezul- tat rachunku zabiera mi humor i mono obserwacji drogi i napawa irytacj, ktra ronie do apoplektycznych rozmiarw, gdy niedaleko grani znajdujemy naprawd rdeko. Wyado- wawszy swoje oburzenie w duszym monologu, spogldam z rozrzewnieniem jak wypady, spod nogi dobijajcego do grani towarzysza, gaz zmierza prosto ku kdzierzawej epetynie projektodawcy napenienia flaszek. Tene jednak, ostrzeony okrzykiem niezainteresowanego towarzysza, odskakuje w bok, gaz odbija si o cian w pobliu struchlaego ucha. Gdyby tam byo oko przypominaj mi si sowa dolatujce mnie zwykle z okna rodzinnego domu podczas ewolucji z flobertem. Wypadek powoduje ywy dialog midzy sprawc a niedosz ofiar, co mi powraca podani rwnowag ducha. Po dugim lawirowaniu z jednej i drugiej strony grani, wychodzimy na szczyt z dwugodzinnym opnieniem. Szczyt! Widok. Odczuwanie. Znaem taternikw, co zjadszy, nie odczuwali. Ale nie zna- em takich co by, nie zjadszy, odczuwali. To pewnik. Iloci i jakoci spoytej strawy nie na- ley jednak bra za kryterium nastpujcej bezporednio po tym wraliwoci na pikno przy- rody, gdy rezultaty mogyby by faszywe. Obok tej zasady, konieczna jest ch odczuwa- nia. wiadomo, e si odczuwa oraz duma, e si odczuwa lepiej i gbiej od ssiada. Nale- y take oznaczy chwil, w ktrej odczuwanie ma doj do maksimum. W chwili tej jest wskazanym wstrzyma na kilka sekund oddech i zamkn oczy. Kto speni wszystkie te wa- runki dozna wspaniaego uczucia wtopienia si w przyrod, penego pogardy dla ludzi i wiata. Po czym miao moe napisa artyku. Z wszystkich tych warunkw speniem ww- 50 czas tylko jeden. Zjadem. Nic te dziwnego, e nic dzisiaj nie pamitam z szczytowych chwil. Zjadszy i spoczwszy, ruszylimy ku przeczy dzielcej szczyt Hrubego od dziewiczych turni w jego grani. Gnany, prawdopodobnie rzeczywistym zapaem, dobiem jej w kwadrans przed towarzyszami; stanem, splunem na fenomenaln odlego, spogldnem na turni i bybym przysig, e zba w ni nie wbij. Podobnego zdania by zreszt mj brat zacy okrakiem z ostatniego zba na grani. Mimo zgodnej opinii, sprbowaem. Znalazem jaka listewk, trawersik, konik siedziaem na szczycie. I siedziaem dugo, spogldajc wciekym oczkiem na towarzyszy, posilajcych si w pogodzie ducha na przeczy. Zaczem prosi, nalega, wymyla. Wyczerpaem cae jzykoznawstwo zza rogatki zwierzynieckiej i ycza- kowskiej. Nareszcie wypyn zza bloku kdzierzawy eb i korpusik pana . Zacza si w- drwka grani. Chcc zabawi czytelnika, nie bd jej tutaj opiewa. Natomiast pozostawi t przyjemno jemu. A to w sposb bardzo prosty. Niech wemie rzeczowniki: trawers, kominek, chwyt, ko, powietrzno, trawka, ekspozycja, pyta, rozkosz, duma, asekuracja itp. i ukada je coraz to w innym porzdku. Wsadzajc co pewien czas sowo zjazd. Ktra z wariacji na pewno odpowie prawdzie. Skorzystam na tym i ja, gdy mgbym si w porzdku pomyli, co by do reszty moj, i tak zdyskredytowan w koach taternickich, opini pogry mogo. Wyobramy sobie moje ponienie, gdyby kto idc za opisem, znalaz na miejscu rysy konia! Albo zamiast trawnika rys! Nie miabym si wtedy ju po co w kawiarni pokazywa. Z ciekawych epizodw naley wspomnie o jednym. Przy zjedzie z ktrej turni pka gotowa ptla. Znalazem si wic niespodziewanie szybko i lekko na wskim upaziku nad przepaci, asekurowany z gry przez piciu ludzi. Wypadek napdzi strachu dziercym koniec liny; na mnie nie zrobi, nie wiedzie czemu, bez wraenia. Zlkem si dopiero p- niej, przeczytawszy odnony ustpik w Taterniku. Potrjnej ptli zakoczonej potworn pa wza najdoskonalszego, jaki kiedykolwiek widziaem, te si wspomnienie naley. Tu- dzie jedzie po niegu jednego z kompanii, zakoczonej tajemniczym znikniciem w wyta- janej dziurze. Przyjemne jest uczucie, gdy taternik, po kilkugodzinnym lawirowaniu nad przepaciami, osignie kocem buta pierwszy gaz na piargu, co do ktrego mam zawsze podejrzenie, e to ten, co mu z serca spad. Jeszcze przyjemniejsze, gdy wchodzi do schroniska i, wcigajc wonne zapaszki kuchenne w wydelikacone na wietrze nozdrza, oddaje niedbale ukony zwy- ciskiej braci zatopionej w bombie piwa. Nam byo tylko to pierwsze dane. Czeka nas za to jeszcze okropny powrt przez progi Niewcyrki i bagna Koprowej. Zmierzch kad ju po lesie ciemne aksamity, gdymy usiedli koo schroniska w Niewcyrce. Powrt przez Koprow nalea do najucialiwszych rzeczy, jakie robiem. Zmczeni i god- ni, spragnieni spoczynku, ciaptalimy bohatersko przez maki
i bota, zatrzymujc si tylko wtedy, gdy nam przerzynay drog jakie nie znaczone na mapie jeziora. *** Impertynencki bilet wizytowy zoony czcigodnoci taternickiej nie oznacza, rzecz pro- sta, rozstania z grami. Rok 1907 i 1908 to liczne noclegi wrd ska, ataki szczliwe czy nieudane na granie i ciany. Satyryczny artyku o wycieczce na Hruby nie wyczy mnie z krgu namitnoci kierujcych wczesnym taternictwem. Jedn z gwnych spryn pobu- dzajc wszystkich do zdobywania nieznanych jeszcze przej byo wspzawodnictwo. For- m jego, bodaj e bardziej szlachetn, staa si ch uprzedzenia Wgrw, Niemcw spiskich czy Szwajcarw, w zdobycznym pochodzie na Tatry. Nie zawsze nam si to udawao. Gdy- my na przykad atakowali cian Gierlachu od doliny Kaczej, musielimy odpa, gdy 51 brat mj omale prby tej nie przypaci yciem. W krtki czas pniej zdobya Gierlach t drog trjka Wgrw. Lepiej, i zabawniej, wyszo nam innym razem. Bya taka para madziarskich braci o polskim nazwisku: Ciula i Istvan Komarniccy. Inteli- gentni i pogodni, przyjanili si z Polakami; nikomu wic z nas nie nio si podebra im jakie pierwsze wyjcie. Latem 1908 Klub Kilimandaro wybra si w czwrk na szczyt Lo- dowy od Doliny Czarnej Jaworowej. Nie zdobyte a wspaniae to urwisko zachowao dziewi- czo chyba przez niedopatrzenie Chmielowskiego czy Klubu Himalaja. Rozeznanie ciany z dou okazao si zawodne. Gdymy bowiem wywinli si z kota na spadajcy ku dolinie filar, dostrzeglimy, e chcc osign punkt zwrotnikowy 2503, musimy pokona kilka sporych turni, gdy filar przechodzi u gry w tak zwan grzd. Przyjtym zwyczajem uoylimy na kadej turni kopczyki z kamieni i umiecilimy pod nimi bilety z naszymi nazwiskami. Wkrtce potem spotyka mnie w Zakopanem G. Komarnicki. Aber Goetel baczi! (ale drogi panie zawoa zrobi mi pan najwiksz przykro). Panu? pytam zdumiony. Jakim sposobem? Musi pan wiedzie, e ju od roku upatrzyem sobie t grzd z Lodowego ku Czarnej Jaworowej. Wanie z niej wracam. Bylimy z bratem przekonani, e staniemy tam pierwsi. A tu kopczyki. Kto nas uprzedzi? Naturalnie Polacy. Gratuluj. Czy si zgodzicie, bymy na- zwali te tumie Wielk i Ma Turni Lodow? Oczywicie. Ucisnlimy sobie donie. Nie kady taki incydent koczy si po przyjacielsku. Ambicja, by si znale w spisie zdobywcw, ogaszanym w wydawnictwach po obu stronach Tatr, powodowaa przykre nie- raz zatargi. Tu wanie mgbym znw usysze, e taternictwo jest sportem i niczym wicej. Jednake pucharw wdrownych czy plakiet w taternictwie nie byo. Zwalczajcy si wsp- zawodnicy spierali si o co, co materialnie nie przedstawiao wartoci ani nie przysparzao wygd. W roku 1909 moja wysokogrska pewno siebie zostaa upokorzona. Lipiec i sierpie spdziem do ospale. Ocknem si dopiero we wrzeniu. Wyczekawszy a staj pierwsze jesienne niegi, ruszyem na dusz wypraw w towarzystwie pocztkujcych taternikw, Wadysawa i Gustawa Jenknerw oraz Ryszarda Maluszki. Z nich tylko Wadek, wyprbo- wany sportowiec, budzi zaufanie. Na pierwszy ogie miaa pa pnocna ciana Wielkiej Buczynowej Turni. Po przebyciu do trudnego wstpu i paru przepacistych pyt, stanem przed wyborem osignicia grzbietu niezbyt trudnym kominem ku przeczce lub atakowania bardzo stromej i kruchej spaszty wprost na szczyt. Wybraem drugie, nie baczc, e wanie grna cz turni szklia si zlodowaciaym niegiem. Po trudnej bardzo wspinaczce nastpia katastrofa i wszyscy czterej, uwizani na jednej tylko linie, zlecielimy w d, nie na dno do- liny, na szczcie, lecz do opuszczonego wczeniej komina. Wypadek ten przypisywaem zrazu polizgniciu si Gustawa na onieonym zachodziku. Gdy jednak nastpni po nas taternicy, ktrzy na prno usiowali zdoby szczytow baszt, powoywali si zgodnie na niezwyk krucho skay, gotw byem przypuci, e strciy nas po prostu naruszone gazy. Jedyny wiadek zdarzenia, Zygmunt Limanowski, idcy tego dnia Orl Perci, opowiada mi potem, e w pewnej chwili doszed go rumor spadajcej lawiny kamiennej. Gdy osdzi, e stao si co zego a widzia nas uprzednio w cianie zaalarmowa Ochotnicze Pogotowie Tatrzaskie. Odzyskawszy przytomno po godzinach, pojem z wolna co zaszo. Maluszka lea, nieywy, z gow na moich kolanach. Wadek zaledwie mg si rusza, doznawszy powanego stuczenia miednicy, Gustaw na pozr wyszed z niewielkim szwan- kiem szczki; bdny jednak umiech jego wiadczy o wstrzsie mzgu. Kilkakrotny nasz sygna alpejskiego S.O.S. pozosta bez odpowiedzi. Krtki wrzeniowy dzie dobiega koca. Obawa, e mrona noc pozbawi nas resztek si i, co groniejsze, osabi wol dziaania, sko- nia mnie do podjcia prby dostania si na szczyt Buczynowej Turni, a tym samym na Orl 52 Per. Rankiem mgbym by wtedy zaalarmowa widoczne z Perci schronisko przy Piciu Stawach Polskich. Z ciko poranion gow zapuciem si sam jeden, w szczytow cian. W jaki sposb, ociekajc krwi, dostaem si w czarn noc pod sam szczyt, nie umiem wyjani. O wicie znalazem si w dogodniejszym nieco, cho przepacistym miejscu. Z rozterki, jak wyzyska resztk si, wybawiy mnie gosy druyny Pogotowia, posuwajcego si ku szczytowi. Luna- tyczny mj popis zadziwi tak bardzo ratownikw, e wyjanienia moje, skd si wrd nich znalazem uznali za objaw obkania. Dziwnej tej nocy, gdy ycie moje i pozostawionych w kominie Jenknerw wisiao na wo- sku, zdarzy si jeszcze jeden niezwyky wypadek. Druyna Pogotowia, ktre byo dopiero w zalku, nie bardzo dowierzaa opowiadaniu Limanowskiego. Wysza noc i znalaza si w Buczynowej Dolinie o drugiej nad ranem. Nie syszc woa, chciaa ju zawrci, gdy w cianie bysn pomyczek. To Wadek zapala papierosa. Nike wiateko zauwaono i druy- na ruszya pospiesznie na Orl Per. Wypadek rozleg si szerokim echem po caej prasie galicyjskiej. Matka moja, ktra w tym czasie bawia ju we Lwowie, wzia przy niadaniu do rki dziennik poranny, ujrzaa na pierwszej stronie zowrbn, a przesadzon wie i... zemdlaa. Wszake, w tydzie pniej, gdy doszy j szczegy o wypadku i fotografia moja nad szcztkami taternickiego rynsztun- ku, przesaa mi przekazem pocztowym dwadziecia koron z krtkim dopiskiem: na now lin. Rne s sposoby wychowania. Najlepszym jest ten, ktry podtrzymuje mstwo w ob- liczu poraki. Poddawa si nie mylaem, ale wypadek zrobi swoje. Jest podobno takie zjawisko, e lotnik, ktry raz uleg wypadkowi, nie siada wicej do samolotu jako pilot. Nie znam do dobrze dziejw alpinizmu, aby twierdzi, e to samo dotyczy wysokogrcw. Dla mnie bya to chwila przeomowa. Jedno co miaem jeszcze do zaatwienia z urwiskami jako taternik, to powtrna prba zdobycia pnocnej ciany Buczynowej. Dokonaem jej dwa lata pniej w towarzystwie Rafaa Malczewskiego i Pawa Kittaja. ciany szczytowej nie ruszalimy tym razem, a wywinlimy si na gra wspomnianym ju kominem. Buczynowa nie poddaa si jednak tak atwo. Na szczycie zaskoczya nas ogromna burza, tak e noc musielimy spdzi wrd gazw i przelatujcych mimo nas byskawic. Na wypraw t szedem ju, jak si to mwi, bez serca. Poderwany dwa lata temu stosunek do skalnych szczytw dozna na rok przed kocow rozpraw z Buczynow nowego wstrz- su. Pewnej mianowicie nocy podjechaa do naszego domu na Krzeptwkach furka najta przez pogotowie. W cianie Maego Jaworowego utkwi jeden z przyjaci moich. Sta Szula- kiewicz. Wyruszyem bezzwocznie, aby doczy do innych. Punktem zbornym bya Jawo- rzyna Spiska. Dojechalimy tam rankiem w jakiej takiej deszczowej pogodzie. Gdymy we- szli w Dolin Jaworow, rozptaa si jednak niebywaa jak na sierpniowy dzie zawierucha niena. Gdymy znaleli si pod cian, wspinay si ni ju trzy zespoy ratownicze. Tro- pem ukazanym przez Jarzyn, towarzysza wyprawy Szulakiewicza, podaa w gr najtsza trjka taternikw w osobach M. Zaruskiego, Henryka Bednarskiego i J. Lesieckiego. Towa- rzyszy im Klimek Bachleda, arcyprzewodnik, niezawodny w kadej okolicznoci. Gdym podszed do lewego filaru ciany, aby poczy si z brami wierzami, Zaruski, niewidoczny w nieycy, a jak si potem okazao bliski dogasajcego Szulakiewicza, da sygna przerwania akcji i zejcia ze ciany. Nie wszystkim to si udao. Bracia wierzowie musieli nocowa na urwisku. Chcc ich podtrzyma na duchu, podchodzilimy pod cian z pochodniami i krzepilimy ich rozmow. Nie widziaem w yciu rwnie zmczonego czowieka jak Bednarskiego. elazny Bednarz, ktrego nie imao si niebezpieczestwo, a tym mniej upadek ducha, podszed do gwnego ogniska, spojrza na nas fosforycznie byszczcymi oczami i rzek krtko: Pieko. Stracili- my czucie. 53 Nazajutrz rankiem zeszli wszyscy... prcz Klimka Bachledy. Jaworowy sta w nierucho- mych ju chmurach. adne woanie, aden znak ycia nie dochodzi z urwiska. Brakiem Ba- chledy nie przejmowa si nikt. Odczy si od nas opowiada Zaruski gdy postanowi przerwa poszukiwania. Puci si gdzie inn cian na skos ku przeczy. Nazajutrz bysno soce. Przybya wieo grupa przewodnikw, z Wojciechem Sulej Tylk na czele, wesza z kolei w cian. Przeylimy porywajc chwil, gdy trjka grali, uskrzydlona rzekby biaymi cuchami, dara si wzwy po pytach byszczcych nienym szkliwem. Po trzech blisko godzinach dostrzeglimy sygnay Wojciecha... Jest... Nie yje. Dramat poszukiwania Szulakiewicza zdawa si wic dobiega koca; tym bardziej, e kto przybyy z przewodnikami opowiada jakoby Bachled widziano w Zakopanem. Kto inny znw donosi, e przy Morskim Oku otrzymano telefonem wie z wgierskiej strony o przebywajcym tam Klimku. Wikszo uczestnikw wyprawy ruszya wic w drog powrot- n. Na pitrze Jaworowej Doliny min nas spieszcy w gr przewodnik Jzef Ciaptak: Gdzie Klimek?... Cocie zrobili z Klimkiem? woa, zy i niemal z rozpacz. Bo Klim- ka w Zakopanem ani po wgierskiej stronie nie byo. Zwoki jego znaleziono pod zaomem Jaworowego, roztrzaskane i obnaone. Opisuj ten wypadek nie baczc na liczne i dokadne o nim, sprawozdania. Z mierci Ba- chledy skoczya si bowiem era wielkich przewodnikw: Brzegi, Roja, Tatara, Wali. Praw- da, e pozostali przy yciu Suleja Tylka, Gsienica Tomkw czy Jdrzej Marusarz dorwny- wali tamtym jako towarzysze wyprawy; Bachleda by jednak ostatnim i najwikszym zarazem przewodnikiem-zdobywc. Przespawszy noc na cementowej pododze papierni w Jaworzynie Spiskiej, nie mam od- wagi podej do rodzicw Szulakiewicza, ktrzy przybyli ze Lwowa zabra zamarze ciao jedynaka. Gdym wraca do Zakopanego wygodnym powozikiem, umiechn si do mnie jeden z najpikniejszych dni. Niebo byo czyste, powietrze mikkie, nic nie poruszao koron drzew. Przytulno ta podrania mnie. Poczuem si zdradzonym. Nie chciaem ju zawierzy wdzikowi grskich zaciszy, skoro w rwnie pikny dzie Szulakiewicz wyrusza na mier. A potem... c? Jedna ju tylko i druga wyprawa i... wierno lasom, dolinom, potokom i grom... Doywotnia. Jesieni 1911 roku rozstaa si z taternictwem i Hela Duska. Szalony jej zamys samotne- go wejcia na bardzo trudny drugi komin w Dolinie Stryskiej koczy si kalectwem stopy i obraeniami czaszki. Ulubion jej przystani grsk staje si odtd stare schronisko w Rozto- ce, a niekiedy i pobliski domek gajowego Dziadonia. Jako dobra panienka z Synatorii znaj- duje ukojenie w przyjani grali. Zawd, jaki jej sprawio taternictwo, nie by wic zaprawiony gorycz. Trudno i mnie po- wiedzie, em wyszed z Jaworowej Doliny pogromiony i oddany na up sceptycyzmowi. Legenda taternickich lat oddalaa si ode mnie nieraz w cigu ycia; bywao nawet, em go- tw by przypisa j romantycznej chimerze. Dzi, gdy mam fotografi z jubileuszu Sekcji Turystycznej, raz jeszcze sprawdzam, jacy to ludzie byli mymi towarzyszami i czym si w pniejszym yciu wykazali. O losach niektrych z nich wiem niewiele. Lecz oto Drewnow- ski, elektryk, pniejszy profesor politechniki. Kilka lat spdzi w obozie koncentracyjnym w Dachau. Janusz uawski: dziennikarz, ofiara Gestapo, Korniowicz: pukownik, zi Henry- ka Sienkiewicza; zamordowany w Katyniu. Stefan Komornicki: kustosz Muzeum Czartory- skich, profesor Uniwersytetu Jagielloskiego, zmar z wyczerpania po zwolnieniu z Sachsen- hausen. Wanda Jerominwna: zamordowana w obozie Mauthausen. Przewodnicy Klimek Bachleda i Gsienica Siajny gin w grach. A nie ma tu przecie ani Zaruskiego, ani Bed- narskiego (zamordowanego w Owicimiu), ni M. Lesieckiego, ktry pad jako onierz I brygady Legionw. Jeli za chodzi o rang umysow to przecie by czonkiem Sekcji i synny fizyk Marian Smoluchowski. By nim rwnie wybitny pisarz, Jerzy uawski. Nie- 54 zgorsz, wida, bya ta romantyczna gwardia tatrzaska. Moe kto, znajcy lepiej ode mnie dzieje osb ukazanej tu grupy, a przeze mnie nie wyrnionych, dopeni tego sprawoz- dania; wanego nie tylko dla mnie, ale i dla kadego, kto zastanawia si nad wpywem Tatr na umysowo Polakw. Ostatnim sowem niechaje bd dwa sonety wpisane w owe czas do ksigi pamitkowej braci Schiele, towarzyszy licznych wypraw. Nocleg Nim na szczyt zdy, noc go zasza w cianie. Spojrza w koo: ni stopnia, ni krawdzi... Zrb krzesany. Gdzie san, noc przepdzi Owin si w p lina, zacisn ubranie. Stan krzepko, ramiony rozpar si na skale... Spojrza w d. Noc nadbiega rycho; ciana spod ng zapada w przepa czarna, cich Ciemno. Nawet stawu ju nie wida wcale. Tylko tam iskra bynie albo smuga Latarka spieszcego do domu towarzysza. Przywar do niej oczyma i bieg za ni dugo, A zagasa za progiem u halnego gazdy. Westchn... ju tylko noc wok i cisza, Szczytw mur zdruzgotany i niebo i gwiazdy. mier taternika Mylicie wytrwa?... Tak si zamie zwara. Wola!... Rozmaicie wichry si zwouj. A tamci?... Tamci w skaach ju nocuj. Gdzie ktry sta i gdzie go noc przypara. Dni dwa, cho skay lodem mrz spowinq, Zaginionego szukaj w zamieci. Na cianie mga. Niekiedy gos doleci: Nie ma... a w dole doszeptuj: zgina. Trzeciego dnia spucili nam na sznurach Zmarzego trupa. Z odkrytymi gowy Krg go otoczy druyny szczytowej. Milczc. Reauiem piewa wicher w chmurach, Chwila nieyste odsaniajc granie Ostatni raz... Na Wieczne Poegnanie. 55 Przyczajeni wrd gr Nie wszystkich przybyszw z nizin porywao pikno przyrody tatrzaskiej ani zwizana z ni legenda. Optani socjalistyczn doktryn, a przypadkowi chyba tu gocie, zamykali si w izbach niechby i gralskich na niekoczce si dysputy i spory. Trudno mi osdzi, czy opi- sana ju chaupa pod czerwonym sztandarem zwiastowaa dalsz inwazj bolszewikw. Wiemy, e ostatnim jej aktem by pobyt Lenina w Poroninie. Co spowodowao rosyjskiego spiskowca, e znalaz si wanie w Tatrach, nie podaje nawet jego obszerny yciorys w en- cyklopedii sowieckiej. Wiadomo natomiast, e Lenin chadza po grach atwiejszymi szlaka- mi, a jeden z nich, o ile mi wiadomo, nazwano dzi jego imieniem. Pisudski, wwczas obywatel Ziuk, po grach nie wdrowa. Ryzykowna to rzecz sta- wia hipotezy psychologiczne, lecz sdz, e jednym z powodw byo osiedlenie si w Zako- panem bliskich mu ludzi jak: Duski, Baj-Jdrzejowski, Witkiewicz; nie mwic o wielu pomniejszych. Przyszed czas, gdy Pisudski uczyni z Podhala i szerok baz dla swych strzeleckich oddziaw. W latach 1910 do 1913, kiedy si z nim w Zakopanem spotykaem, powica si z wrodzon sobie zapamitaoci studiom historycznym i pracom przygoto- wawczym dla urzeczywistnienia swych dalekosinych zamiarw. Pierwszy raz ujrzaem Ziuka w mieszkaniu Baja-Jdrzejowskiego. Stary i wierny towa- rzysz jego z dawnych lat, kiedy to przebywajcy w Londynie niepodlegociowcy redagowali Przedwit, koczy ofiarne ycie zapadszy na grulic. Urodzon w Londynie crk Ma- ry wzili pod opiek Bujwidowie; Jdrzejowski za wynaj mieszkanko w gralskiej chacie na ulicy Nowotarskiej, gdzie pogodnie i spokojnie oczekiwa niechybnej mierci. Atmosfera skromnej nad wyraz izby, penej wspomnie z szerokiego wiata i pamitek po dziwnych wydarzeniach; sam wreszcie obraz zapomnianego inwalidy, ktry zachowa nie tylko god- no, lecz i zapa, i rado w obcowaniu ze mn, modzikiem wszystko to pobudzao do rozmyla o chwale wyszej i ponad szczyty tatrzaskie. Pisudski, ktry, by moe, za- mieszka dlatego na biednawej Starej Polanie, aby by blisko dogasajcego przyjaciela, od- wiedza go czsto. Rozmawiali niezawodnie o tym, co zaprztao ich przez cae ycie. Przy mnie gwarzyli raczej dobrotliwie, z taternictwa mego niemale artowali, cho chciwym uchem owili wszystko, co mogo zawiadczy o naszym umiowaniu wolnoci. Gdy po raz drugi ujrzaem Pisudskiego, czasy byy gortsze. Zaprzysiony do Strzelca ju w Wiedniu, taternictwem zniechcony, baczyem uwanie na nowe prdy, ktre jy przewietrza zatch ju nieco atmosfer kawiar i pensjonatw zakopiaskich. Wic na c rozprawia o weltszmercach, Krlu Duchu i nihilizmie rosyjskim, kiedy w powietrzu wisiaa wojna. Pewnego dnia szedem Krupwkami, gdy dopad mnie rozdygotany Stachurek Ro- uppert. W rku trzyma nadzwyczajny dodatek Ilustrowanego Kuriera Krakowskiego. Wojna! zawoa. Rosja owiadczya si po stronie Serbii! Zmobilizowaa par guber- ni!. Le z tym do komendanta. Porwaem gazet i pobiegem na Star Polan. Nie byem tam jeszcze nigdy. Wiedziaem tylko, e Ziuk mieszka, tak jak Jdrzejowski, w chaupie gralskiej i lczy po nocach nad ksikami i papierami. Zastaem go w nieduej izdebce, z papierosem w ustach i przy szklance herbaty. Musia by czym zajty, gdy da mi znak, abym nie przeszkadza. W kocu oderwa wzrok od ja- kiego rkopisu i spyta obojtnie: No i c ta? Macie co pilnego? Tak! zawoaem. Wojna! Rosja mobilizuje. Pisudski przyjrza mi si spokojnie, przebieg wzrokiem podsunity mu dodatek i rzek: Gupstwa pisz. adnej wojny teraz nie bdzie. 56 Jak to! Spjrzcie tu ukaza na st. Teraz dopiero zauwayem rozoon na stole wielk map Rosji. Gdyby Rosji cign Ziuk chodzio o co wicej ni zastraszenie Austrii, mobili- zowaaby przede wszystkim Krlestwo i Litw, a nie gubernie odlege od granic Niemiec i Austrii. W rok pniej przemdrzao moja, jak twierdzili Krlewiacy: galicyjska, zostaa ponow- nie wystawiona na prb. Tym razem chodzio o zaoenie Skarbu Wojskowego dla uzbroje- nia kadry przyszego wojska polskiego. Z caego zespou osb zebranych w pewnej willi przy ulicy Sienkiewicza, zapamitaem Pisudskiego, Daszyskiego, Wgra Diveki, Orkana, Saw- ka, Studnickiego. Obarczony spisaniem protokou obrad, z koniecznoci suchaem uwanie referatw. Zagai dugim przemwieniem Studnicki. Warto tu zaznaczy, e niezmordowany ten czowiek, ktry mia nas opuci dopiero na wychodstwie w Anglii, wwczas ju wyda- wa mi si czcigodnym starszym panem. Mwi swoim zwyczajem o zaborczoci rosyjskiej, najgroniejszym niebezpieczestwie dla Polski. Daszyski nie mg si powstrzyma, aby w swe krasomwstwo nie wczy akcentw wiecowych o potdze midzynarodowego proleta- riatu. Chwilami przerywa, jakby si spodziewa okrzykw: haba! lub niech yje! Naj- bardziej poruszony zebraniem wydawa mi si profesor Diveki. Mwic o bliskoci charakte- rw i historycznych przeznacze Polski i Wgier, powoywa si na generaa Bema i poet Petfyego. Dzi wiemy, e myl jego oya w tragicznych dziejach ubiegej wojny i powsta- nia w Budapeszcie. Przemwienie zasadnicze zamkn Pisudski krtkimi sowami o znacze- niu narodu pod broni. Kierownictwo Skarbu uj w niezawodne rce Walery Sawek. Jakie znaczenie moe mie uchwaa dziesitka ludzi powzita na uboczu, a zlekcewaona przez tak zwane miarodajne sfery, przekonaem si pniej. Nauka nie posza w las. Kiedy wic sysz i czytam dzi, e containtment, e disengagement, e beznadziejne pooenie geograficzne Polski trudno mi przekreli dowiadczenia wasnego ycia i zwizan z nimi wiar w si irracjonalnego czynnika mioci ojczyzny. 57 Gralszczyzna Lud byo to w tamtych czasach wielkie dla nas sowo. Przez lud... Dla ludu... Lud potg jest, i basta. Chcc niejako zrwna si z ludem, wprowadzilimy w rozmwkach koleeskich zwrot wy w miejsce pan. e niby tej formy uywaj chopi. A chopi w tym wanie czasie jli zwraca si do siebie per pan. Gdy wic postpowy inteligent wita kmiotka z Zabierzowa: jak si macie, gospodarzu?, a nie jak si pan ma?, mg si na- razi na szorstk odpraw. Gardujc o ludzie, niewielk mielimy z nim styczno. Lud wiej- ski znaczy wci dla nas tyle, co Czepiec czy Ptak z Wesela Wyspiaskiego. Znajomo blisz, pogbiajc si z biegiem lat, zawrze miaem za to z gralami. Mia- em lat szesnacie, gdy przyjechalimy po raz pierwszy do Zakopanego. Wynajty dla nas domek nalea do Jaka Zaryckiego. Gdymy si jako tako rozgocili, gazda nasz zjawi si w pierwsze odwiedziny. Spokj ceremoniau, grzeczna, wykwintna niemal jego forma pooya od razu znak rwnania midzy nami. Nie zdawaem sobie jeszcze sprawy, ile czynnikw mu- siao si zoy na swoisty ten typ obyczaju. Zaskoczony, przysuchiwaem si rozmowie. Zarycki nie pyta konwencjonalnie o zdrowie i powodzenie, lecz o Krakw, o nasze zamiary na przyszo, a tu i wdzie wtrci uwag zdradzajc ciekawo i pozamiejscowych spraw. Krzeptwki byy w owym czasie siedzib czysto gralsk, a my w nich jedynymi go- mi. Naprzeciw Zaryckich staa na brzeku synna karczma Pod Giewontem. Waciciel jej, zwalisty Tellerman, zwany przez grali Talimanem wada waciwie jednym tylko j- zykiem, gralskim. Nie min tydzie, a usyszelimy, jak to karczma chodzi od bitki. Gdy matka zamkna dom na klucz, gazda nasz wystpi w karczmie jako rozjemca i spuci gw- nych zabijakw po schodach w d. Nabraem zaufania do krzepy swego gospodarza, lecz nie pozbyem si strachu, bo jak tu obcowa z ludmi, ktrzy podpiewywali sobie: Abo mnie zabijam, abo ja kogosi Bo mi si cupryna do gry podnosi. lub te: Chopiec ja ci chopiec, Bija ci mnie ociec. Teraz ju nie bija Bom go prasnon o piec. Przypiewkw nie naley jednak zbyt czsto przytacza chcc da prawdziwy obraz ycia grali. Cucha i cyfrowane portki nie zawsze s tak barwne i czyste, jak je widz letnicy w niedzielne naboestwo. Niedaleko od Zaryckich mieszka Mracielnik, ponury pijak i zabijaka. Z cian jego chaupy kapa brud. ona Mracielnika, nie mniej brudna od ma, stroia si w niedziel w jedwabn spdnic i chustk. Kiedy sza drog, sycha j byo z daleka, jak przystao najbardziej py- skatej babie na Podhalu. Od Mradelnika niedaleko do lepego Wawrytki. Dowiedziawszy si, e w lepiec jest to wanie Cindra opisany przez Witkiewicza w noweli Cindr fuko, pospieszyem pozna starego. Uderzy mnie stoicki spokj, z jakim, siedzc przed domem, wsuchiwa si w szum strumyka biegncego od Doliny Za Bramk. Jake to byo z jego urodziw crk? Gadziny nazyway j cierk, moe przez zawi. Wabna ta a dna przygd dziewczyna siaa prawdziwe spustoszenie, take i na Krupwkach. Gdy po roku po- znaem zaprzyjanionego z doktorem Duskim Jdrzeja Krzeptowskiego, ktrego uroda i oby- 58 czaj byy co si zowie wielkopaskie; gdy rwnoczenie synny blagier i oczajdusza Jzu Rj odraa chci przypodobania si zamonym gociom, pojem, e rodowisko grali ma, jak kade inne, swe niziny i szczyty. Tym trudniejsz do rozwizania stawaa si zagadka niezaprzeczalnej odrbnoci Podhala. Musiaem widocznie przypa do gustu tym zakaza- nym Krzeptwkom, skoro swojaki tamtejsze zaczli nazywa mnie Ferdkiem. Pami o ksidzu Stolarczyku, pierwszym proboszczu zakopiaskim, bya tu ywa, a po- sta jego nie tak legendarna i na inny sposb heroiczna jak w pismach Witkiewicza czy Cha- ubiskiego. Wicie panie opowiadaa mi stara Waszczaczka, jara jeszcze pomimo przekroczonej siedemdziesitki ksidz Stolarczyk to tu nieraz na Krzeptwki przychodzi. Dzieci si do niego zlatyway, a ja nimi. Wid nas tak po polach, do lewej rki doczepio si ze trzi, do prawej tyry, a sytka jego. I wy te? Jako ta fcecie. Dosiga mnie te muzyka gralska. S podobno ludzie gusi na jej czar. Wysilone pie- wanie grali nazywaj pijackim wrzaskiem. Piskliwo skrzypiec drani ich. Niektrzy mu- zycy tumacz szczeglne waciwoci podhalaskich nut uyciem gamy doryckiej (z pod- wyszonym czwartym stopniem). Moe to i prawda. Nowsi znw muzykolodzy odnajduj podobn melodyjk na Wgrzech i dokoa nich wzdu uku gr od Albanii a po Morawy. Gdy sysz niektre utwory Bartoka widz grali przebierajcych drobnego pod takt wytu- pywany przez Bartusia Obrocht. Wszystko to nie wyjania mi jednak gwatownej siy, z jak gralska muzyka narzucia si mi, i nie tylko mi. Porwaa przecie wyrafinowanego, arcywytwornego Karola Szymanow- skiego. C z tego jednak, e muzyka ta trafia mi do duszy jak adna inna. Jestem podobno mu- zykalny. Za modu miaem niezy gos, piewa po gralsku mogem jeszcze jako tako. Za- taczy nigdy. Mao tego. Nie znaem nikogo z nizin, ktry mg tego dokona; a byli prze- cie nawet wrd mieszczuchw znakomici tancerze mazura, oberka, kujawiaka. Ci ze wschodu wywijali koomyjki
gorzej od Hucuw. Wychowany w Zakopanem Stanisaw Mier- czyski, ktry przez ca modo grywa w muzykach gralskich a trudne basowanie mia w jednym palcu, nie pokusi si nawet wstpi w taneczne szranki grali. Dziewczyna, taczc drobnego, ma stosunkowo atwe zadanie. Ruchy jej, pozornie spo- kojne i opanowane, polegaj tylko na uniku przed nacierajcym junakiem. Gdy jednak ta czy owa panienka z Krakowa czy Warszawy usiowaa podrepta drobnego, tracia dech i poty- kaa si nie mogc wytrzyma byskawicy atwych niby to zwrotw. Najciekawsz postaci, jak poznaem w grach, by gajowy Dziado. Mieszka w niedu- ej chacie na skraju ysej Polany. Otoczony saw wielkiego ongi kusownika, a take i bo- hatera narodowego w okresie sporu z Wgrami o Morskie Oko, trzyma si na uboczu, nie dba o popularno Bajarza i jeli gawdzi to tylko w cztery oczy. Nie wiem, czy Kazi- mierz Przerwa Tetmajer zawita kiedy do jego sadyby. Nam, ktrzymy zdobyli jego zaufa- nie, przypomina archaicznych polowacy Skalnego Podhala. By jedynie gralem, synem Tatr. Prostym w jego ustach stawao si i to co dla nas heroiczne. Z obcowania z gralami okolic Zakopanego, do ktrych Dziado nie nalea, pamitam sporo zdarze zabawnych, a take i zastanawiajcych. Zaczn od zabawnych. Staszek Obrochta, jeden z licznych synw Bartusia, mia crk Marynk. Uczuciowa a uparta dziewczyna upatrzya sobie niemiego ojcu Jdrka Polankowego. Po wielu domowych burzach postawia na swoim i Staszek przyszed do mnie z prob, abym przyj godno sta- rosty lubnego i poprowadzi pann mod do gwnego otarza, pokoniwszy si wprzd ota- rzom bocznym. Przy sposobnoci nie omieszka mi powiedzie wszystkiego, co myli o Jdr- ku i rodzinie Polankowych. e Jdrek pijak i le, a Polankowie to dziady; gdzie im do Ob- 59 rochtw! e o Marynk pyta mynarz z Jurgowa, a ona nic tylko do Jdrka. Nieche mo cego fciaa. Na drugi dzie zjawi si stary Polankowy. Prosi na wesele. I znw posypa si acuszek wydziwia, tym razem na Marynk i Obrochtw. Ze dziwce wypakao sobie tylko Jdrka. Chopak, wiadomo, warny i mg wybiera gdzie chcia. A Stasek Obrochta powi- nien cicho siedzie na Krzeptwkach, bo si tu wkrci ino przez oenek z jedynaczk po Za- ryckim. A ojciec jego pijak i grajek. Patrzy ino, co mu panowie rzuc do skrzypiec. lub, a co waniejsze, i wesele odbyy si sprawnie i spokojnie. Co tam jednak musiao wisie w powietrzu midzy Obrochtami a Polankowymi, gdy na weselu pilnowao porzdku dwch znanych siaczy Staszek Wawrytko i Jzek Stopka z Maki zwany sucha rczka. Zabawniej moe jeszcze wyszo z Jdrkiem Krzeptowskim, synem wspomnianego Jdrze- ja. Zacignity do wojska, wstpi, rzecz prosta, do oddziau wysokogrskiego Dywizji Pod- halaskiej. Sprawny onierz i subista, zosta rycho podoficerem. Oddzia, w ktrym suy, kwaterowa na Kirach, opodal Doliny Kocieliskiej. Zdarzyo si pewnego dnia, e w pobli- skim Witowie byo wielkie wesele. Kilku swojakw z oddziau Krzeptowskiego dostao wy- chodne na ca noc i poszo do Witowa pohula. Dowdca oddziau, porucznik czy kapitan, prysn zabawi si noc w Zakopanem. Odpowiedzialnoci subow za oddzia obciy Jdrka. Wojacy, ktrzy poszli na wesele, nie spodobali si widocznie miejscowym, gdy wr- cili na Kiry z raportem, e ich w Witowie obraono i wygnano z weseliska. Po krtkiej walce wewntrznej, Jdrek postawi pod bro cay oddzia, wyruszy na jego czele do Witowa, wy- rzuci wszyciusiekich weselnikw na dwr i kaza im w deszczu i pod bagnetami sta, a powrci dowdca. W pniejszej przeprawie z wadzami (a sprawa opara si przez pukow- nika Wieniaw, a o marszaka Pisudskiego) Jdrek wyszed obronn rk. Honor onierza, jak twierdzi, i to jeszcze kompanii wysokogrskiej, musia by pomszczony. A teraz inne, powane ju, zdarzenie. Gazda mj, Jan Zarycki, czowiek niezwykej siy i zdrowia, przywiz sobie z pierwszej wojny grulic. Zmaga si z ni niecay rok, a wresz- cie zwoa rodzin na wysuchanie ostatniej woli. Za wiadka wezwa mojego brata. Przery- wanym, ochrypym gosem dzieli majtek pomidzy on sw, crk i zicia. Kiedy obdaro- wa on domem, wybucha paczem. Zarycki unis si nieco na ku i rzek ostro: Cicho baby! pole na Karpielwce przypado Hance. I znowu pacz i przycinek babskim lamentom. Gdy jednak i Staszek zarycza, stary zmarszczy si i wysili gos: Cicho! A ft tu umiro... jo, cy wy?! Wielu usiowao da charakterystyk gralszczyzny. Mao komu si to udao. Jednych urzeka egzotyka, innych bawia pewna teatralno grskiego wiata. Gdy mowa o niedzielnej zbirce grali przed kocioem, syszao si najczciej porwnania z baletem. W grach do- szukiwano si ballad. Zota Kaczka miaa pywa po Morskim Oku, a bogosawi jej Mnich. Giewont to sarkofag rycerza. W Dolinie za Kocieliskiej czuwa nad Pisan cay hufiec pi- cych rycery. Idc tym baniowym tropem, pierwsi zdobywcy Tatr dawali szczytom i graniom takie nazwy jak Orla Per, Zamara Turnia, Baszty, Zbjnickie Turnie. Zdarzay si i modo- polskie potknicia jak Wodogrzmoty Mickiewicza, jak gdyby nie starczaa nizinnym ro- mantykom liczna nazwa Roztoka. Razem, kraina harnasi i bardw. Biegunem tych opinii byo pomawianie grali o ciemnot, zdzierstwo, pieniactwo, sual- stwo i pocig do wdki. Kiedy nadesza druga wojna wiatowa, synonimem gralszcyzny sta si dla jednych sprzedawczyk Walu Krzeptowski i grono tak zwanych ostrogotw, dla innych bohaterska rzesza gocw krcych midzy Wgrami a Zakopanem. Zauwamy skrajno tych sdw. Czeg tu brak? rodka. A tego znale trudno. Czy jednak mogo by inaczej, skoro na terenie Zakopanego spotkay si dwa tak odmien- ne czynniki jak inteligencja z nizin i grale tatrzascy? Po jednej stronie stana wic spo- eczno archaiczna, nie rolnicza nawet, a pasterska. Tradycj jej bya twarda walka o byt; legend kusownictwo i rozbj. Pograniczne pooenie Podhala dooyo tu jeszcze i skon- no do przemytnictwa. W sumie wic, wiat surowej przyrody, zamknitym cisym krgiem 60 lasw i gr, a take i obyczaju niepodobnego do innych, z wyjtkiem jednych moe Kaszu- bw. Przybyszy z nizin przywioda tu ciekawo. Najwybitniejsi z nich nawizali entuzjastycz- nie do dawnych legend gralskich, znaczenie ich wyolbrzymili, a z codziennoci ycia na Podhalu upora si nie mogli. Zdawaoby si, e przegrod w ten sposb powsta powinna bya obali inteligencja ro- dem z Podhala. Tej nie brako ju po paru dziesitkach lat, od chwili gdy Tatry otwary swe kotliny caej Polsce. I oto dziwne doprawdy zjawisko: inteligenci rodem z Podhala nie osie- dlaj si w swoich stronach i nawet rzadko je odwiedzaj. Lekarze, inynierowie, wojskowi, nawet literaci miejscowi pierzchaj z Zakopanego, ktre dziki temu nie staje si stolic Podhala, a tylko jak nieokrelon letni stolic Polski. Powstae w Zakopanem miesz- czastwo stanowi (w drugim nieraz pokoleniu) przybysze. Zwizek Podhalan, ktry niczyim miastom i miasteczkom usiuje po dzi dzie przeciwstawi spoeczno gralsk, przypomi- na starodawne sejmiki wojewdzkie. Rozbieno zatem trwa i nic nie rokuje, by zostaa rycho wyrwnana. C wic zostaje? Juci, e dalsze rozwaania nad odrbnoci obyczaju, zdobnictwa, mu- zyki, budownictwa; inaczej mwic poszukiwanie rde. Praca to nieatwa, gdy trop zani- ka w niepamici wiekw, a to, co nazwalimy zagadnieniem kultury gralskiej, wisi nadal w powietrzu. Czy nie dlatego wanie ratowalimy si bani i ballad? 61 Lata daremnych prb Wspomniaem ju o pogodnym rozstaniu si z aw szkoln. W gronie chopakw prze- kornych i wesoych, idealizmem nieprzezwycionych, poznaem uroki modoci dotychczas mi nie znane. Polubiem tajne wyprawy na wdeczk, pont uganiania si za pik w bar- wach Cracovii czy honor solisty barytona w chrze szkolnym. Wszystko to oznaczao obnienie lotu z okresu midzy kadeck szko a egzaminem wstpnym. Gdyby mi jednak kto powiedzia, e stajc si z kolei prowodyrem beztroskiej gromadki, ulegam naogom raczej przecitnym, odparbym, e gwn pasj mego modocia- nego okresu w Krakowie bya nadal ksika. Podkrelam to tym bardziej, e dzisiejsze mode pokolenie nie zdaje sobie sprawy, czym dla nas w owe lata byo wychowawcze znaczenie ksiki; nie szkolnej ani nie zalecanej, lecz wybieranej dobrowolnie. Pedagog, nie tylko dzi- siejszy, orzekby, e siganie po ksik pierwsz z brzega nie tylko nie poszerza wiedzy, lecz powoduje zamieszanie w przyswojonych ju pojciach. Jeeli jednak czytelnik szuka uparcie czego, co mu bliskie i co mu uatwia rozumienie wiata, pozbierane tu i tam ogniwa wiedzy uo si w acuch logiczny, ktrego trzyma si potem czowiek przez cae ycie. Destruk- cyjn, bo i to si moe zdarzy, bdzie dopiero ksika, ktra za pniejszych lat acuch ten mu rozerwie. Mnie udao si umkn takiej katastrofy; moe i dlatego, e z czasem zaczem sam pisa ksiki. Gdym za rozsta si z Krakowem, poegnaem si z lektur na dugie lata. Raz jeden tylko, na zesaniu do rosyjskiego Turkiestanu, przeczytaem z dawn arliwoci zebrane pi- sma klasykw rosyjskich, od Dzierawina po Turgieniewa i Czechowa. Byo to tylko uzupe- nienie zapasu wiedzy zdobytej za modu i w niczym nie osabio jej znaczenia. C rzec o piknie, jakie powinny byy wycisn na mnie czcigodne mury Krakowa? Juci e w yciu pniejszym, tak nieraz burzliwym, biegem czsto myl do krakowskiego Rynku jak do niezawodnej w swej niezmiennoci oazy; byy to marzenia raczej emerytalne. Gdzie rzdzi stale spokj, tam i z czasem duszno. Z rodzimym miastem moim, cho doznaem w nim wicej dobrego ni gdzie indziej, rozstawaem si po szkole redniej bez alu. Wreszcie... dziewczta. Poznaem ich wiele; tak w Krakowie, jak i w Zakopanem. Orod- kiem naszych krakowskich koleanek byo postpowe gimnazjum panien Hindemith przy ulicy Wolskiej. Tu ksztaciy si crki krakowskich socjaw i wolnomylicieli, tu bya i bur- sa dla panien z Krlestwa. Znajomoci z hindemitkami zawieralimy z okazji raczej na- ukowych; bo jake nazwa inaczej kka samoksztacenia, wsplne wycieczki krajoznawcze itp. W rozdziale z Tatr wspominaem ju o nowym, swobodniejszym obyczaju w stosunkach chopcw i dziewczt. Chciabym tu doda, e panny byy pod tym wzgldem o wiele wicej postpowe ni my. To znaczy, e zdaway sobie wicej spraw z istotnych pobudek wik- szego ni dotd zblienia si obu pci i daway temu wyraz miay, niekiedy bezceremonialny. My za bylimy nieodmiennie, tradycyjnie rycerscy i romantyczni. W tym, e zawracalimy pannom gowy poezj nie byo nic szczeglnego, bo, odkd wiat wiatem, wiersze miosne pisywali mczyni, a nie kobiety. Gorzej, emy poprzestali na lansadach fantazji i wzdra- gali si sprowadza dziewczta z piedestau, na ktrym postawili i kadli kobiet wielcy ro- mantycy, a take i polonezowe rycerstwo. Zdarzyo si, e matka jednej z uwielbianych przeze mnie panien rzeka mi, po dugich ju latach: Wie pan... ja w tamte czasy mylaam, e mi pan crk uwid. Okazao si, e byo ina- czej. Jaka szkoda! Moe byaby bardziej szczliwa w pniejszym yciu. Nawet gdybycie si nie pobrali. A tak, pozostao uczucie zawodu po czym, co j mino i czego nigdy nie moga sprawdzi. 62 Zmiana klimatu Lata daremnych prb... czy by tym naprawd czteroletni mj okres wiedeski? Pewno, e popeniem wtedy duo pomyek i wiele poczyna poszo na marne. Ponoszc porak traci- my zudzenie. Zuboeni o nie zbliamy si wszelako do tego, co istotne i trwae. Burzliwy mj temperament i bujna wyobrania powodoway, em dochodzi swego zygzakiem. Praw- dziwa dojrzao, kiedy to ycie podporzdkowane jest jednemu tylko zadaniu, przysza z pnymi laty. Gdy zdaem egzamin dojrzaoci, po licznych uniesieniach i przygodach, postanowiem, postpi jak czowiek dojrzay. Cigoty wewntrzne kusiy mnie w stron sztuki; pan Syl- weriusz Saski przepowiada mi przecie nie byle jak karier malarsk. Kochaem si jednak w panience z dobrego domu i nawet uchodziem za jej narzeczonego. Powrt do peleryny i cygaskiego ycia byby wybranki mej nie odstraszy; ale c rzekliby jej rodzice? Postano- wiem wic poczy pikne z poytecznym i wybraem architektur. W modzie wwczas bya secesja, a my, postpowcy, stalimy pod jej znakiem. Dlaczego wic nie miaem jako architekt sta si burzycielem starego adu, skoro taki Otto Wegner poruszy cay Wiede, stawiajc pierwsz secesyjn kamienic tu pod cesarskim Burgiem. Gdybym by przejrza dokadnie program nauk wczesnych politechnik, moe bym by jednak wyldowa na architekturze w krakowskiej Akademii Sztuk Piknych. W Wiedniu wchodziy wanie w mod konstrukcje elazne i elbeton. W lad za tym logarytmy i for- muy cakowe. Wszystko to wymagao obcej mi cierpliwoci. C, kiedy zdaem wietnie matur; wic wujek Ferdynand osdzi, e politechnika lwowska to za mao, jak na tak go- w, ozdob rodziny. Wyprawiono mnie wic do Wiednia. Na wstpie pierwszy a wielki zawd. Oto pozostawiona w Krakowie panienka nie doce- niaa mej rozsdnej ofiary i ulega wdzikom kolegi swych braci. Kilka mtnych wierszy a la Moda Polska osodzio moje upokorzenie. Czy postpuj susznie bagatelizujc to zdarzenie? Z odlegoci wiele spraw blaknie, a wakim wydaje nam si to, co nas w danej chwili dotyczy. Podobnie i z cierpieniem. Napisa- nych wwczas wierszy nie pamitam. Gdybym je przeczyta dzi, umiechnbym si tylko. A jednak... kiedy brzmiay mi prawdziwie. Jest rzecz wiadom, e w pewnych okresach dziejw modzie uczy si pilnie, a w innych niedbale; pokolenie pracowite zdaje si odrabia opieszao swych poprzednikw. Wymaga- nia wadz szkolnych te nie bywaj jednakie. Surowe prawa stosowane dzi w szkoach wy- szych, za tamtych czasw byy tak jak nieznane. Zota wolno uniwersytetu oznacza nie tyl- ko nienaruszalno studenckiej swawoli, ale i mono korzystania w czasie dugotrwaych studiw z pomocy i uatwie uniwersyteckich jak dugo kto chcia. Do poszczeglnych egza- minw mona byo przystpowa a do znudzenia profesora, ktry koniec kocw macha rk i stawia not dostatecznie. Przejty od Grekw pogld, e szkoa wysza jest wity- ni nauki mia niewiele wsplnego z dzisiejsz wytwrni fachowcw. W wityni tej dojrza niejeden wielki umys, ale i wasao si wielu uwiconych prniakw. Tytu elaznego studenta, a by nim nie tylko dugowosy marzyciel, lecz i brzuchaty piwosz, nie przynosi ujmy nikomu. Ulica arcyliberalnego Wiednia honorowaa waciciela legitymacji studenckiej tytuem Herr Doktor; za policjanci i urzdnicy tylko w ostatecznoci dawali odczu stu- dentom, e w lekkomylnym Wiedniu istnieje take i wadza. Wyrozumiao ramienia policji odczuem zaraz na wstpie, w dniu imatrykulacji. Wysa- ne na ni delegacje burszw wszech-niemieckich i tych spod znaku christlich soziale wy- suchay, owszem, przemwienia rektora, lecz po skoczonej uroczystoci wszczy bjk, ktra si przeniosa za bramy Politechniki i dalej a w gb Karlsplatz. Uwaajc, wraz z paru 63 wieo przybyymi Polakami, e trzeba i nam dziaa, wstpilimy w bitewne szranki. Nie rozumiejc, kto kogo bije i dlaczego, podwaylimy stojc pod Knstlerhaus kad z desz- czwk i obryzgalimy wod kordon policjantw. No, no... wczenie panowie zaczynaj zauway komisarz, gdy nas doprowadzono do urzdu. I na tym poprzesta. Do kawiarni Museum weszlimy jak zwycizcy; a kiedy usyszaem od kelnera: jake tam poszo, panie doktorze? poczuem si panem stworzenia. Polonia wiedeska czy polski Wiede? Pojcie Polonii, jako rzeszy Polakw osiadych poza granicami kraju, powstao w Amery- ce. Z czasem objo emigrantw naszych w Niemczech i Francji, w kocu wszystkie ich sku- pienia w szerokim wiecie. Polacy osiedli w Wiedniu na przeomie wiekw XIX i XX Polo- ni tak nie byli. Nikomu przecie nie przychodzio do gowy, aby w stolicy pastwa o tak mieszanym skadzie narodowociowym dba o zachowanie polskoci, ktrej nic nie grozio. Zamieszkay w Wiedniu urzdnik Polak mg by kadej chwili przeniesiony do Galicji. Nic nie stao na przeszkodzie, aby wysoki urzdnik austriacki, Tadeusz Rittner, pisywa utwory dramatyczne na przemian po niemiecku i po polsku i wystawia je raz w Burgtheater, raz w teatrze krakowskim czy lwowskim. W Purkersdorf Ort mieszka sobie pan Wohnout, radca dworu. Zajmowan przeze will Wanda dekorowa krakowski malarz Mehoffer. Syn pana radcy, Wiesaw, ksztaci si nie w Theresianum, do czego mia prawo, a w polskim gimna- zjum w Wiedniu. O c chodzio panu radcy? Gimnazjum to nie podlegao austriackiemu ministerstwu owiaty, a Wydziaowi Krajowemu we Lwowie. Podrczniki wic byy pisane przez pedagogw polskich, a profesorowie mianowani ze Lwowa. Oto wczesna Austria! Gdy jeszcze dodamy, e syn pana radcy, znalazszy si z kolei wraz z ojcem w Krakowie, zosta sekretarzem socjalistycznego zwizku murarzy, a w kocu dziennikarzem i literatem, otrzymamy zabawn lini rozwoju znamienn dla wielu umysw, ktre wykluy si w cie- plarni monarchii austro-wgierskiej. Proci ludzie rozumowali po prostu. Kupiec, rzemielnik czy przedsibiorca marzy nie tyle o zdobyciu pienidzy, co w niedawnym Wiedniu atwym nie byo, ile o reputacji czo- wieka, ktry zawodowe przeszkolenie odby a w stolicy pastwa. Gdy wic na ulicach Wiednia widziao si mnstwo szyldw z nazwiskami czeskimi, pol- skich tak jak nie byo. Osiedla si na stae w Wiedniu chcia rzadko ktry Polak. Skde jednak wzia si stara organizacja polska o wymownej nazwie Strzecha? Zao- yli j dawnymi czasy Polacy, ktrzy widocznie bali si wynarodowienia, pamitajc pierw- sze dziesiciolecia panowania Franciszka Jzefa. Poczciwym rzemielnikom naszym patro- nowali zrazu bogobojni wielmoe. Std jaseka, gwiazdka, baranek wielkanocny, niekiedy i obchd narodowy. Od lat dziewidziesitych pojawiaj si na wyszych uczelniach polscy studenci. Pierwsza ich fala to synowie zamonych ziemian z Krlestwa, Podola, Biaej Rusi. Rycerscy i hojni, olnieni swobod ycia w nowym rodowisku, zjednali sobie rycho wie- deczykw i podbili wiedenki. Zblake ju pojcie der edle Pole (rycerski Polak), co to po- wstao chyba za odsieczy Wiednia, a oyo w okresie Wiosny Ludw, nabrao znw kolorw. Dziarskie chopaki przycigny pod Strzech crki i ony polskich dygnitarzy. Nie mino kilka lat, a polski bal sta si wydarzeniem karnawau. Wodzirejami bywali ludzie o gonych nieraz nazwiskach. Ja znaem tylko jednego. By nim Jzef Targowski, pniejszy dyplomata w subie Rzeczypospolitej, mecenas sztuki i wicemarszaek senatu. Czas jednak nie spa. Bale, pijatyki i miostki studenckie ustpoway miejsca naradom, ze- braniom, spiskom. W gorcych gowach zachowawczej jakoby modziey zatlio si Zarze- wie i pomie jego obj rycho Strzech. 64 ladem synw obywatelskich podya zza kordonu i modzie o wyranym ju zabarwie- niu lewicowym. Ta, wraz z tak zwanymi postpowcami z Galicji, powoaa do ycia Spj- ni. Najwiksz ilo czonkw dostarczya nowej organizacji Politechnika. Zauwaylimy, e podobny podzia si nastpi i we Lwowie, gdzie macierz ruchu socjalistyczno- niepodlegociowego staa si rwnie Politechnika; podczas gdy uniwersytet tamtejszy nie by bynajmniej skonny do radykalizmu. Spjnia nie miaa zrazu wyranego oblicza. Przekonania spjniakw zamykay si w oglnej, a nie wystarczajcej ju formie postpu. Na zarzewiakw, e to i narodowcy, i ziemianie, ci z Politechniki spogldali kosym okiem. Do star nie dochodzio, gdy na terenie Wiednia istniaa jeszcze solidarno poszczeglnych grup narodowociowych. Mona byo od biedy i postpowemu spjniakowi wyzwa na szable niemieckiego bursza, lecz nie wypa- dao rodaka, choby i dobrze zalaz za skr. Zoyo si, e Spjnia rozpada si wczeniej, nim wygaso Zarzewie. Od pierwszej chwili jej powstania trawi j cichy wewntrzny spr, czemu da pierwszestwo: rewolucji socjalnej czy walce o niepodlego. Rozam wywoao dopiero zdarzenie z zewntrz. Odbyty w roku 1910 zjazd modych dziaaczy socjalistycznych, z przewag Krlewiakw, rozpar PPS na dwa obozy: PPS lewic, zblion do Socjaldemokracji Krlestwa Polskiego i Litwy, oraz PPS frakcj rewolucyjn, za ktr sta Pisudski. Zebranie to odbyo si w lokalu PPS galicyjskiej. Lewicy, przewodzili bracia Strzeleccy i Zygmunt Limanowski, syn Bolesawa. Uparci i nieskonni do ustpstw, musieli zaj stanowisko obronne wobec gwatownych atakw niepodlegociowcw. By to najgortszy spr, jakiego byem wiadkiem. Zdumia mnie, ale i poruszy, gdy wwczas do- piero pojem, jak bardzo wzili sobie do serca ide socjalistyczn niektrzy ludzie mego pokolenia. W dramatycznym przemwieniu Downarowicza dwiczaa nuta humanitaryzmu, ktry by silniejsz od doktryn pobudk polskich socjalistw. Nic tu nie byo sycha o Mark- sie; nic o kapitale i proletariacie, a tylko o prawie czowieka do wolnoci. Wierny nici przewodniej swego ycia, cho i delegat Spjni, gosowaem za Frakcj. Sztandar postpowcw przej wtedy Promie, a w kocu Filarecja. Swoista mi, a w skutkach opakana, gorliwo spoeczna spowodowaa, e w krtki czas po zjedzie zostaem prezesem Promienia. W przewodniczeniu Filarecj wyrczy mnie starszy kolega nazwi- skiem... Campbell. 65 Nad bkitnym Dunajem Dunaj pod Wiedniem nie by wcale bkitny, jak to czarowa Jan Strauss. Myl o niebie- skich migdaach umilaa za to ycie wiedeczykom i atmosfera beztroski unosia si nad tym miastem. Nie znale gorzkich wspomnie o Wiedniu z tamtych lat. Zdarza si, e chylca si do upadku potga zakwita wdzikiem i radoci ycia, jak gdyby nie wiedziaa, co j czeka. W stolicy Austro-Wgier wszystko byo wolno i wszystko ucho- dzio bezkarnie, z wyjtkiem jaskrawego przekroczenia prawa. Prawda, e w cesarskich paa- cach Schnbrunn i Burg panowa rygor najcilejszej w Europie etykiety; tene sam jednak Franciszek Jzef, legendarnie srogi pki u siebie, stawa si jednym z poczciwych wiede- czykw, gdy par siwkw jecha przez miasto do pani Schratt na partyjk zechcyka (sze- dziesit sze). mi cygaro Virginia, ulubione rwnie przez fiakrw wiedeskiego rdmie- cia. Rzadko ktre miasto na wiecie pobogosawia tak hojnie przyroda. Na wzgrzach Wiener Wald hodowano winogrona i pdzono z nich winko, kwane, bo kwane, ale bijce do gowy. W lasach Prateru
osadziy si budy rozrywkowe i tanie winiarnie i piwiarnie. Co knaj- pa to damska orkiestra. I kiedy mniej wybredne a niecierpliwe parki poprzestaway na amo- rach w gszczach Prateru, marzycielom otwieray si cieki piknych wzgrzy Wiener Wald. Muzyczka, niekiedy ckliwa a zawsze posuwista, cicha u progu oper i sal koncertowych, gdzie Strauss i Lehar oddawali batut wielkim dyrygentom jak Manier, Weingartner i Nedbal. Sale koncertowe wypeniaa publiczno niekoniecznie z wyszych tylko sfer. Wiede by miastem naprawd muzykalnym. Jeeli w czasach moich chorowa na Wagnera, to podobnie dziao si na caym wiecie. Za kawiarnia... Ci, ktrzy pamitaj j z Warszawy, kiedy to przy stolikach toczya si rzesza rozprawiajca nerwowo o wydarzeniach dnia, o sztuce, polityce, skandalach nie bd w stanie wyobrazi sobie nastroju kawiarni wiedeskiej. Dominantami jej byy znakomita kawa i pieczywo, gazety i bilard. Wygodne fotele i kanapy, szklaneczka zimnej wody, dope- niay caoci. Sjesta, a nie wzmoenie wielkomiejskiego podniecenia, bya zadaniem kawiar- ni. Prasa caego wiata, podsuwana uwanie przez kelnerw, przypominaa wiadomoci nie zawsze tak bogie jak atmosfera miasta; przyjmowano je jednak protekcyjnie, w poczuciu mocnego za sob zaplecza. A byy nim nie tylko dzieje wielkiego rodu Habsburgw, lecz i pogodny barok naddunajski, niezachwiana jeszcze rwnowaga obcowania z przyrod, obyczaj wreszcie odwieczny, ktrego przejawem w miar gnunym, w miar dobrotliwym, a przy- chylnym wszelkiemu stworzeniu, bya synna Gemtlichkeit. Kawiarni powiciem a nadto wiele czasu. Gorzej poszo z dziewcztami. Nie robiy trudnoci, lecz e moje romantyczne nawyki byy zbyt grne jak na gusta sentymentalnych a rzeczowych panienek. Jake to ja, wiatoburca, miaem jedna sobie Mizzi czy Gretchen, skoro czua si dobrze i pewnie w zagroonym przeze mnie wiecie. Z jedn Leni doszedem do adu, gdy nie miaem monoci zawraca jej gowy romantyk. Leni bya crk imitatora gosw zwierzcych, u ktrego wynajem pokj. Chodzi z ni na spacery czy na muzyk, nie byo potrzeby, a i monoci, skoro rodzice baczyli, aby nie zadawaa si z sublokatorem. C, kiedy jej ojciec, przygotowujc si do nowego wystpu w jakim teatrzyku, urzdza w domu prby, a wtedy zapamitywa si tak bardzo, e zapomina o Boym wiecie. Gdy wic w pokoju jego odezway si wstpne ryki i miauczenia. Leni wlizgiwaa si do mnie i zapo- wiadaa obiecujco: Papa hat probe. Nie obeszo si, rzecz prosta, i bez burd. Gortsze koczyy si w komisariacie. Pi koron bya to najmniejsza kara pienina za naruszenie porzdku. Za awantur nastpn dziesi, i dalej a do stu. Gdy zapobiegliwy chuligan osiga rekord pieninej kary, a nie chcia jej 66 zapaci, powinien by j odsiedzie. Tak te i przysza kreska na buczucznego Adama Sta- niszewskiego. Wiecie co? owiadczy raz w kawiarni. Mam dosy nachodzenia mnie przez szpic- lw. Id jutro odsiedzie moje kary, i to na dwa tygodnie. Zdumia nas, gdy niedocigniony w awanturach, by ponadto artyst w wodzeniu za nos policji. Nie mino trzy dni, gdy triumfujcy Ada zjawi si ponownie przy bilardzie. Wykrciem si jednak zauwayem. Gdzie tam! Odsiedziaem swoje. Rzecz w tym, e trzeba zna przepisy. Ot: jest po- wiedziane, e skazany na areszt administracyjny ma prawo posya po obiad na miasto i po- nadto ma prawo do jednej bomby piwa. Ile razy moe posa po jedno piwo prawodawca ju nie napisa. Wic rozumiecie, posiedziawszy troch, puciem w ruch wszystkich policjantw. Za przyniesienie piwa otrzymywa kady te po jednej bombie. Kiedy przyszed na dyur komisarz, posterunek by pijany. Komisarz przekreli ca list mych przewinie; owiad- czy, bym mu si nie pokazywa na oczy i tak si rozoci, e poszed nawet ze mn na piwo. Takie to byy, zwyczajne w owe lata, studenckie wybryki, o ktrych peno w literaturze. Groniejszymi stay si starcia podbarwione politycznie. Federalny ustrj Austrii nie zaznaczy si niczym osobliwym na gruncie wiedeskim, pki nie zaczli przybywa do stolicy studenci z budzcych si do ycia dzielnic obcojzycznych. wiadectwem coraz to wikszych sprzecznoci wewntrz monarchii stay si bitki uliczne i wielkie burdy na terenie uniwersytetu. Pamitam takie zdarzenie spowodowane przez Wo- chw, ktrzy tak jak nie lubi wojen, tak skorzy s do bjki. Rzecz zacza si na Grabenie, nastpnego dnia powtrzya si na korytarzu uniwersytetu, gdzie jeden z burszw niemiec- kich uderzy w twarz skaczc mu do oczu Woszk. Obecni Polacy dali krtk odpraw burszom, a nastpnego dnia tysice studentw, Polakw, Chorwatw, Czechw, Sowakw i Wochw, wymaszeroway z wszystkich wyszych uczelni, aby obsadzi szczelnie ramp uniwersytetu i nie dopuci do niego Niemcw. Blokada, przeplatana gsto bitkami, trwaa cay dzie, a rektor osobicie poprosi do siebie delegacj przybyych i nakoni ich do opuszczenia gmachu. Nie obeszo si bez koncesji ze strony magnificencji. Uniwersytet na- stpnego dnia mia by zamknity dla wszystkich. Dzienniki przyniosy alarmujce sprawoz- dania o tych wypadkach, a jeden z nich nazwa je bitw narodw. Ogniskiem szczeglnie ywym, a nieraz i jtrzcym polityczne namitnoci, bya Arka- denkaffee, w ssiedztwie uniwersytetu. Tam to poznaem Jana Masaryka. Pniejszy prezy- dent Czechosowacji, a wwczas wieo upieczony nadzwyczajny profesor uniwersytetu wie- deskiego, lubi otacza si modzie. Rozprawia dobrodusznie i do ostronie o biecych zagadnieniach politycznych, nas Polakw jedna przyjacielskim stosunkiem, a zdumiewa naiwnymi pogldami na Rosj. Nie znaem jeszcze wtedy przedziwnej nienawici, jak w kadym Czechu budzia myl o Rakuskou, czyli Austrii. 67 Co mi zostao z tych lat. Wspomniaem ju jak bardzo myli si modzik osiemnastoletni mienic si czowiekiem dojrzaym. Wyjedajc do Wiednia na studia, sdziem, e wreszcie ujem ster mego ycia. Po paru latach wypad mi z rk. Architektura przestaa mnie zajmowa, dziaalno polityczna ciya mi jako zobowizanie, konieczne, lecz nie do wane, by sta si dominant de. Znuenie wewntrzne rozpraszay wycieczki narciarskie; kawiarniany czad usypia wzrastaj- cy w duszy niepokj. Do ksiki wrci ju nie chciaem, gdy jak to bywa z ludmi na p wykolejonymi, na nic nie miaem czasu. C mi wic zostao? Co wartociowego zapamitaem z tamtych lat? Juci, e synnego aktora Jzefa Kainza w roli Marka Antoniusza; juci, e koncert mistrza Sarasate albo te wystp tenora Schmedesa, jak to grajc Zygfryda, nie mg ruszy z oa gry tuszczu w postaci Walkirii budzcej si ze snu. Silniej za to zary mi si w pamici pierwszy wystp modocianego Artura Rubinsteina. Pianista odby wanie wstpne tournee po Ameryce. Teraz w roku 1910 stawa przed surowym areopagiem krytykw wiedeskich, co miao zawa- y na jego wziciu w Europie. Protektorami wystpu byli hrabia Karol Lanckoroski i ksi Wadysaw Lubomirski; aren maa sala Bsendorfera. Jak na koncertach tego rodzaju, ogo- sze nie byo, a zaproszenia zastpoway bilety. Paczk zaprosze dla siebie i kolegw otrzymaem od Lanckoroskiego. Poszlimy dygocc z ciekawoci, no i rozpierani ambicj, bo to artysta polski wystawiony na cik prb. Podczas recitalu spogldaem uwanie na starego Bsendorfera, ktry cho nie pisywa o koncertach, mia wielki wpyw na zdanie krytykw. Od Bsendorfera biegem wzrokiem ku podium i oywionemu modziecowi z bujn czupryn. Zdawa si mie mniej tremy ni my. W pierwszym rzdzie siedz dwaj ma- gnaci dyskretnie zamieniajc uwagi. Dalej dwa rzdy krytykw, tyle entuzjastw muzyki no i my, polska darmocha i ochotnicza klaka zarazem. Bsendorfer siedzi z boku na dosta- wionym stoeczku. Rk trzyma przy uchu. Z lekkich ruchw gowy nie sposb doj: podzi- wia czy powtpiewa, w kocu polonez As-dur, magiczny utwr Chopina co to, niechby jak przyswojony, spada na suchacza jak grom. Kolega z prawej jak zerwa si z krzesa przy pierwszym werblu poloneza tak stoi skamieniay. Bsendorfer podchodzi ku estradzie i ciska oburcz do pianisty. Notesy krytykw zamykaj si z haasem. Lanckoroski przesya nam w tylne szeregi wesoe znaki. Triumfujemy. Rubinstein zdoby Wiede, a wic i Europ. Jaki z kolei miaa przebieg wystawa krakowskiej sztuki? Malarstwo polskie byo w owe czasy niejasn legend, nie tylko dla wiata, lecz i dla Wiednia. W muzeum sztuki mona byo co prawda obejrze cykl rysunkw Grottgera nazwany Lituania; tabliczka jednak z napi- sem, e jest to dar Franciszka Jzefa zaciemniaa osob mistrza, jak i rodowd obrazw. Na wystaw retrospektywn, obejmujc cao polskiego malarstwa, nie byo ani czasu, ani pie- nidzy. Obrazy Sztuki wystawiono w galerii Moderne Kunst, odgradzajc si tym samym od Knstlerhaus, ostoi akademizmu. Dziea naszych malarzy nie tyle zachwyciy, ile zasko- czyy Wiede. ywio folkloru promieniejcy z obrazw Chemoskiego, Wodzimierza Tet- majera, Faata, Wyspiaskiego, rozsadza i niepokoi mieszczask wyobrani zamiowan w landszaftach, kwiatach, martwych naturach czy te scenkach rodzajowych. Symbolizm Malczewskiego, ktry nie zawaha si przysa do Wiednia Bdnego Koa i Melancholii, wyda si mieszczuchom czym wrcz niepojtym. W powodzi temperamentw romantycz- nych nik znakomity Stanisawski, wyrniony przez nielicznych krytykw. Niemniej, wy- stawa bya wydarzeniem rzec mona historycznym. Bystrzejsi znawcy zrozumieli, e polskie malarstwo, cho nie dorwnuje Francuzom, przewysza wszystkie inne kraje Europy. Feuer- bach, Bcklin, Max Klinger, cho byli w modzie, schodzcy ju z areny szwajcarski Woch Segantini, natarczywy Repin nie mogli sprosta Polakom. 68 Obracam si cigle w krgu mieszczaskiego Wiednia. Gdzie jednak wpywowa warstwa arystokratw rnego pochodzenia? Historycy, nie tylko marksistowscy, nazywaj Austri z owych lat ostatni ostoj feudalizmu. Powouj si nie tylko na dwr Habsburgw, ale i na liczne w Austrii i na Wgrzech rodziny magnackie w ten czy inny sposb uprzywilejowane. O hermetycznoci austriackiego dworu wspomniaem na innym miejscu. Jeeli jednak ce- sarz sam rozpta fal liberalizmu, ktra z czasem miaa rozsadzi jego pastwo, to Burg chcia zachowa dla siebie. Wszake i w to zamczysko straszce tradycj wlizn si duch czasu. W roku 1910 prezydent Stanw Zjednoczonych, Teodor Roosevelt, powzi niejakie wtpliwoci czy doktryna Monroe
sprosta nowym zadaniom dziejw. Krewki do przesady, postanowi zbada rzecz na miejscu i wyruszy w podr do Europy, ku zdumieniu swych obywateli. Teddy by znany ze swobodnych, z amerykaska demokratycznych, manier. Potrafi przecie obudzi czcigodne rody z Vermont i Bostonu, uganiajc si z lassem w stroju kowboja. Spotkanie takiego dzikusa z monarch habsburskim zapowiadao nie lada sensacj. Rozmowy polityczne przeszy jednak gadko. Skandal zdarzy si dopiero za bie- siadnym stoem. Franciszek Jzef jada niewiele i to bardzo szybko. Gdy odkada widelec i n, lokaje stojcy za krzesami zabierali talerze gociom. Znajcy ten obyczaj dostojnicy posilali si przed cesarskim przyjciem u Sachera czy u Meissel und Schnaden i spokojnie oczekiwali egzekucji. Roosevelt by mczyzn okazaym, apetyt mia kowbojski. Gdy wic cesarz ukoczy krtki swj posiek, Roosevelt najspokojniej w wiecie przytrzyma rk lokaja si- gajcego po jego talerz i, zajadajc, bawi cesarza rozmow. Gocie zmartwieli. Wytrawny dynasta znalaz jedyne moliwe wyjcie, gdy kaza sobie poda ponownie pmisek. Wydarzenia takie nie potrzsaj tronami, nie sposb jednak nie uzna ich za wrebne. Progi Burgu byy dla mnie a nadto wysokie. Bardziej dostpnym okaza si paac polskie- go wielmoy przy Jacquingasse, 18. Nalea do hrabiego Karola Lanckoroskiego, szambela- na dworu i jednego z pitnastu kawalerw Zotego Runa. O Lanckoroskim syszaem jeszcze przed przybyciem do Wiednia. Zaustriaczony, jak biadali patrioci, magnat przyczyni si tym niemniej walnie do opuszczenia Wawelu przez wojska austriackie; po czym z wielk troskliwoci czuwa nad odbudow i konserwacj katedry i zamku. Katedr ozdobi neokla- sycznym sarkofagiem krlowej Jadwigi, duta Madeyskiego. Paac jego w Wiedniu by, obok paacu Kiskich, najwietniejsz galeri prywatn. Znakomite dziea sztuki jak trzy Rem- brandty, liczne Holendry i Wochy, rarytasy wreszcie jak ptna Ucella czy Massacia, pocho- dziy bd to z galerii krla Stanisawa Augusta (przez Rzewuskich), bd to z zakupw. W porodku obszernego westybulu sta grobowiec starogrecki przywieziony z Azji Mniejszej, pamitka podry odbytej w towarzystwie Jacka Malczewskiego. Cenne meble, lektyki, ro- bieski
rozrzucone po licznych komnatach. U wstpu do paacowego dziedzica strowa uroczysty portier. Cerber taki nie przepuciby nigdy wyzywajcego modzika z bujn czu- pryn; stao si jednak, e odwiedzaem paac, witajc pana portiera poufaym guten Mor- gen. Zaporedniczya kuzynka moja, wspomniana uprzednio Lota Rzeszotko. Polecona pani Lanckoroskiej, zostaa wychowawczyni jej crek, Karoliny i Adelajdy. Zadaniem jej byo zapozna dziewczynki z muzyk i, co waniejsze, z jzykiem i pimiennictwem polskim. Rzecz godna uwagi, skoro ostatnia ona hrabiego, z domu Lichnowsky, pochodzia ze starej rodziny pruskiej, a brat jej by ambasadorem Niemiec w Londynie. Excellencja Lanckoroski, czowiek wyksztacony i znawca sztuki, urzdza niekiedy ze- brania dyskusyjne w zamknitym gronie. Pamitam ciekawy jego wykad o urbanistyce. Utrzymywa w nim, e dalekie i otwarte perspektywy uliczne dziaaj przygnbiajco, gdy wzrok przechodnia nie ma na czym spocz. Inaczej dzieje si w ulicach i uliczkach za- mknitych pikn budowl. Powstae tam przywizanie do wasnego gniazda ma niewiele wsplnego z dum mieszkaca nowoczesnych stolic. 69 Osadzenie w Wiedniu zbiorw Lanckoroskiego budzio liczne zastrzeenia ze strony Po- lakw, e to cz ich najcenniejsza naleaa kiedy do Stanisawa Augusta. Sycha byo i gosy za przeniesieniem zbiorw do Galicji, chociaby do paacu w Komarnie czy Rozdole Podolskim. Obydwie miejscowoci nale dzi do Zapadnej Ukrainy. W czasie pierwszej i drugiej wojny przechodziy z rk do rk. Co stao si z krlewskimi Rembrandtami nie trudno si domyle. Dzi, po wielu przygodach ostatniej wojny, uratowane zbiory Karola Lanc- koroskiego znajduj si w posiadaniu jego dzieci. Nie tak wane jak arrasy Wawelu, czekaj na okres dziejw warujcy jakie takie bezpieczestwo polskim zasobom kulturalnym. Pierwsze me spotkanie z Excellencj odbyo si w zabawnych okolicznociach. Portier, uj- rzawszy modego czowieka w kapeluszu a la Rinaldini, zapyta, czy nie pomyliem adresu. Odprawiem go uwag, e chc si zobaczy z kuzynk, Lot Rzeszotko. Wyczekawszy a portier porozumie si z paacem telefonem wewntrznym, co odpowiednio podwyszyo moj temperatur rewolucyjn, zostaem z kolei wpuszczony do wspaniaego przedsionka. Staem tam z kapeluszem na gowie, czekajc, a si kto pojawi. Przypadek chcia, e w tym samym czasie hrabia Lanckoroski udawa si do cesarza w stroju szambelana. Wspaniaa gala zje- ya mnie wicej jeszcze. Gdy za Excellencja zapyta po niemiecku was wuenscht der junge Herr, zakipiaem i odparem po polsku: Mwiem ju raz, e chc si zobaczy z Lot Rzeszotko. Szambelan skin gow, zawoa lokaja i kaza mnie zaprowadzi na pierwsze pitro. Lota, e to miaa o hrabim zupenie inne pojcie, zwymylaa mnie za grubiastwo. Gdy jednak potem usiowaa mnie wytumaczy i powoywaa si na moje radykalne zbakierowa- nie, hrabia umiechn si i powiedzia: Droga pani. Kto nie jest socjalist majc lat dwadziecia pi, nie ma serca; kto jest nim po czterdziestce, nie ma rozumu. Przywizanie do Wiednia skonio hrabiego Karola do pozostania w Austrii i po pierwszej wojnie wiatowej. wiadomy, e przenisszy si do Polski, musiaby w podeszym ju wieku wzi udzia w politycznym yciu modej Rzeczypospolitej, na co brako mu dowiadczenia i znajomoci zaboru rosyjskiego, postanowi dokona starych lat w starym domu. Tam te uj- rzaem go po raz ostatni, gdym w roku 1925 udawa si z mym bratem na kongres geografw do Kairu. Brat Walery by ju profesorem Akademii Grniczej w Krakowie; ja miaem za sob cztery ksiki. Hrabia powita nas jak starych znajomych. O socjalizmie nie byo mowy, gdy zbliaem si do owej czterdziestki i miaem za sob wspomnienia z rewolucji bolsze- wickiej. 70 W pogrzu Alp i w Karpatach Wschodnich Jesieni roku 1909 przyjechaem na studia do Wiednia nieco spniony. Zabandaowana gowa po wypadku na Buczynowej Turni stanowia dostateczne usprawiedliwienie wobec ciaa profesorskiego; kolegom raczej imponowaa. Tak wic, podczas rysunkw aktu, pod- szed do mnie nieznany sympatyczny modzieniec i rzek z wyranym uznaniem: Pan Goetel, czy tak? Jestem Alexander Schiele, z Warszawy. Prbuj z bratem szczcia w taternictwie, jak pan moe ju sysza. Ludzie gr przyjani si szybko. Znajomo z bliniakami Olem i Kaziem Schiele ubar- wia mi nie tylko wiedeskie lata, ale i niejeden sezon spdzony w Tatrach. Kto prbowa szczcia w taternictwie, poszerza rycho swe zapdy przyswajajc sobie narciarstwo. Nie mino par miesicy, a Schilaki podyli za mn w pogrze Alp. By to czas, gdy Austria walczya z Norwegami i Finami o prymat ideowy w pojmowaniu narciarstwa. Norwegowie jli ju budowa skocznie i nadawa narciarstwu kierunek sporto- wy; Austriacy, ze synnym Matiasem Zdarskym 304 na czele, gosili, e najwyszym osigni- ciem narciarza winny by dalekie i trudne wyprawy po onieonych grach. Spr by gorcy, zwycizc zdawa si by Zdarsky. Siedzib jego bya miejscowo Lilienfeld w Pogrzu Alp. Pan Matias, ktrego poznaem ju pierwszej zimy wiedeskiej, przypomina pod wielu wzgldami naszego Zaruskiego. Prostolinijny i uparty jak tamten, posta mia krzepk, wiar w znaczenie wychowawcze grskich wypraw niemal idealistyczn. Prostota i przychylno w stosunku do ludzi jednaa mu wielu zapalonych zwolennikw. Najwietniejsz postaci w jego otoczeniu by Polak, Henryk Bobkowski, ojciec przeby- wajcego na wychodstwie pisarza, Andrzeja. Trudno o lepszy dowd przyjani czcej pana Henryka ze Zdarskym jak to, e Zdarsky wanie trzyma maego Andrzejka do chrztu. A jak- e to byo z maestwem dorodnego pana Henryka? Polegam na otrzymanym niedawno licie Andrzeja. Ot, pan kapitan Henryk, ktremu dowdztwo armii austriackiej przekazao ksztacenie narciarskie onierzy i cywilw, prowadzi kurs na Kalatwkach pod Zakopanem. Wrd uczennic znajdowaa si mia mu panienka z Naczowa Lubelskiego. Owiadczyny wisiay w powietrzu, ale pan kapitan, jak miaym by czowiekiem w wojsku i wrd gr, tak traci si w obliczu panny. Wybra sposb rycerski a niezawodny. Jest nad Kalatwkami syn- ny Suchy leb. Zjecha nim szusem znad kamienia rzadko kto potrafi. Pan Henryk wyszed wic a ponad kamie urwa gazk koswki, uj j ustami, rzuci si w d szusem z r- kami w kieszeniach i gazk ofiarowa olnionej uczennicy. Cokolwiek by si o tym gadao, zawsze to pikniejsze od rzeczowych umw przedmaeskich. Kto spojrzy dzi na podobi- zn Henryka Bobkowskiego, osdzi, e owszem, byo mu do twarzy w mundurze wojskowym i mg by ponadto miym czowiekiem i wietnym sportowcem. Ja, gdym z nim odby par wypraw narciarskich, nabraem wikszego o nim pojcia. Niezawodny jako towarzysz w g- rach, na postojach w schronisku zadziwia wiedz, oczytaniem i niezalenoci myli. Nalea do ludzi, ktrych nie zapomina si mimo przelotnej z nimi znajomoci. Wierni hasu, e narciarstwo jest przede wszystkim now form turystyki grskiej, trzy- malimy ze Zdarskym i Bobkowskim. Gdy za Zdarsky wyzwa gonego przedstawiciela norweskiej szkoy na wycig z Schneeberg przez spadzist Breiter Riss, przy czym kady upadek mia by policzony jako karny punkt oczekiwalimy z napiciem wyniku. Norweg nie stan, co susznie poczytano za zwycistwo Zdarskyego. Zwolennicy szkoy sportowej czy te turystycznej, nie przewidzieli jednego: entuzjazmu, jaki obudzio pojawienie si narciarstwa w rodkowej Europie. Dugowiekowa obawa przed zim, ktra trzymaa ludzi w zamknitych i przegrzanych domach, ustpowaa miejsca rado- snej wiadomoci, e przyroda jest rwnie dostpna w mrony dzie jak i latem. 71 Szybko, z jak narciarstwo brao prym nad tradycyjnym ywiarstwem, bya w Wiedniu zawrotna. Zim 1908/9 roku par tylko miejscowoci grskich, wcznie z popularnym uzdrowiskiem na Semmeringu, cigao tylko garstk zapalecw. W rok pniej szy ju w rne strony Alp osobne narciarskie pocigi i trzeba byo dobrze si zwija, aby w niedziel o pitej rano znale miejsce w przedziale. Niezapomniane byy chwile, gdymy spieszc na pocig w karnawaowej porze, mijali si z powracajcymi z zabaw caonocnych. Tu zmite fraki i toalety, zaspane oczy, blade lica, zmczenie i przesyt a tam rany krok, plecak i w oczach oczekiwanie oywczej przygody. W dziennikach, raport o stanie niegu j wypiera kalendarzyk balowy. Na przeczach i w dolinach wyrastay nowe schroniska suce gwnie zimowej turystyce. W miejscowo- ciach atwo dostpnych i gonych z piknego pooenia stawao si toczno. Szczciem, zaplecze grskie Wiednia byo rozlege. Kto wycierpia trzy, cztery godziny niewygodnego podjazdu ku grom, ldowa na pustawej wci stacyjce i wybiera ten czy w szlak; nie to, e dziewiczy, lecz za to odludny. Przygd, i to nieraz gronych, nie brako. Pogrze Alp ma pogod kapryn. Wiejcy z poudnia Foehn, rodzaj tatrzaskiego hal- niaka, moe obrci w niwecz wszystkie przewidywania. Pamitam wypraw na Raxalp w dzie wigilijny 1909 roku. Jest to rozlega gra stoowa przeryta licznymi urwiskami i wwo- zami. Niezbyt wielka odlego od stolicy i perspektywa wypoczynku w jednym z dwu schro- nisk na paskowyu, uczynia z niej popularny cel wypraw zimowych. Gdy za w owe lata moda spdzania wit poza domem stawaa si coraz bardziej powszechn, wycieczka nasza zapowiadaa atw i przyjemn rozrywk, tym bardziej e miaa by poczona z wigilijn wieczerz na wysokociach. Pewnoci siebie dodawa nam przodownik, inynier Tadeusz Smoluchowski, wytrawny alpinista i znawca Raxalp. Na przeczy, opodal schroniska Otto Haus, stanlimy ju okoo drugiej po poudniu. Dzie by szary. Nad grami zwisa nieru- chomy puap chmur. Gwar przepenionego schroniska skoni nas do wykorzystania resztki dnia. A moe by za jednym zamachem osign i pooony dalej Karl Ludwig Haus? Smolu- chowski osdzi, e w par godzinek powinnimy tam zdy. Zaledwie stracilimy z oczu wzgardliwe schronisko, opada nas niepamitna burza niena. Wichura wyrywaa z rk ma- p, bijcy w oczy nieg odbiera wiadomo kierunku i zamazywa punkty wytyczne. Kiedy zapada noc, nie sposb byo zapali latarki. Okoo pnocy postanowilimy wkopa si w nien wydm i doczeka ranka, gdy nagle do moja sondujca nieg uchwycia drut ... linia telefoniczna! Czste na Raxie huragany spowodoway, e przewd telefonu czcy oba schroniska poprowadzono tu nad ziemi. Po drucie tym dobrnlimy po drugiej nad ranem do Karl Ludwig Haus. Wdmuchnici do izby, podobni do lodowych maszkar, wzbudzilimy podziw i wspczucie biesiadujcych w najlepsze, a niele ululanych Austriakw, zdylimy przyjrze si choince, wysucha koldy O Tannenbaum i pokadlimy si do snu na sto- ach, gdy i tu byo przepenienie. Bywao, e zimow por wpada z Zakopanego do Wiednia ywioowy Bednarz. Tereny tatrzaskie ju mu si naprzykrzyy. No co chopcy... czemu w miecie siedzicie?.- jadziem, jadziem! I wyruszalimy w wysokie ju Alpy, na dusze wyprawy. Jak nazwa upodobania tego rodzaju? Jak wple je w potoczny dzie? Jakie miejsce wy- znaczy w hierarchii spraw tej drugiej, tak swoistej, legendzie ycia? Optani ni ludzie ule- gali jej nawet podczas sprawiania zawodowych obowizkw. By na Politechnice wiedeskiej profesor matematyki, Schruttka von Reichenstein, namitny alpinista i narciarz. Krtko przed mym egzaminem u niego wywichnem lekko rk na jednej z wycieczek. Znajc sabo profesora do gr, obandaowaem prawic i zawiesiem na temblaku. Co si panu stao? zapyta profesor. Drobiazg odpowiedziaem wywichnem rk zjedajc tydzie temu ze Schneeber- gu. 72 Ze Schneebergu! zawoa. Czy moe przez Breiter Riss? Egzamin zamieni si w oywion rozmow o grach. Ciche stukanie w drzwi przypo- mniao profesorowi, e w poczekalni siedzi kilku jeszcze studentw oczekujcych egzaminu. Niech no pan jeszcze do mnie zajrzy spostrzeg si profesor... jest o czym pogada. No, ale egzamin? Naturalnie. Dawaj pan indeks. Wpisa na wszelki wypadek tylko gut. Sdz, e byo i tak za duo. Ten gest lekcewae- nia okazany swemu zawodowi w imi legendy wysokogrskiej nie by wyjtkiem. Synny a przedwczenie zmary fizyk, Marian Smoluchowski, przenosi si od razu myl w inny wiat, ilekro rozmowa zesza na Tatry. I kiedy sysz dzi, e w Zakopanem spotykaj si starzy a synni taternicy jak profesor Z. Klemensiewicz, inynierowie J. Malanka i Janusz Chmielow- ski, gotw jestem uwierzy, e skadaj hod czemu, co okazao si trwalsze od wszystkiego, na czym chcieli polega. Ci, co mieszkaj wrd gr, powiedz: Jaka tam legenda! Codzienne ycie. Pewnej czno- ci z codziennoci nie tracilimy te i my mieszkacy Krakowa czy Wiednia, udajc si w gry na krtkie wyprawy. Szlaki nasze byy znane, a mono porozumienia si z porzuco- nym wiatem urywaa si na krtkie chwile. Inaczej byo z zimowymi wyprawami w Karpaty Wschodnie. Boe Narodzenie czy te Wielkanoc spdzaem najczciej we Lwowie. Wyprawa std nie bya ju niedzieln prze- jadk, skoro dostanie si na wyjciow wgiersk stron oznaczao caonocn jazd kolej. Dodam, e cae poacie tych gr nie tkna jeszcze w owe czasy ludzka stopa. Narciarz by wtedy zdany na to, czym si objuczy. Nocowao si w pustym nieraz szaasie bez okien i drzwi. Spotkania z wilkami nie naleay do rzadkoci. Bywao, e ludno huculska na widok narciarzy uciekaa lub robia znak krzya. Jak dziwnym, niedzisiejszym by ten wiat przeko- naem si dowodnie, gdy cznie z bratem, Maxem Dudrykiem i Mitkiem Lerskim przemie- rzylimy na nartach po raz pierwszy pasmo Czarnohory. Zima 1910 bya wyjtkowo mrona i niena. Gdymy opuszczali Lww, obcieni ogromnymi plecakami, termometr wskazywa minus 30 Celsjusza. Pust chat myliwsk na Okolu zasypa nieg a po dach. Na Maej Bratkowskiej, ktr osignlimy drugiego dnia, pierwszy i jedyny raz w yciu widziaem las nie to, e zasypany niegiem, lecz niejako po- kryty jego zwart pacht, tak, i wierzchoki rosych drzew zdaway si by rosymi choina- mi. Pod pierzyn tak bya pustka. Prawdziwa wyrypa odbya si nastpnego po Bratkowskiej dnia. Noc 31 stycznia, wia- domo, jest duga. A mielimy przeby okoo trzydziestu kilometrw graniami Czarnohory, w tym wiele nucych podchodw na jej poszczeglne szczyty. Na przecz pod Bratkowsk wyszlimy przed witem, przy latarniach. Pod Menczuem, kresem naszej wyynnej wdrw- ki, znalelimy si ju o zmroku. Daleko w dole wida byo wiata miasteczka Koeresmoese (Jasiny)
, po wgierskiej wwczas stronie. Ostatni nocny pocig do Lwowa odchodzi koo dziewitej. Pokona mielimy jeszcze pas poonin, a potem stromy i ciemny karpacki br. Gwiezdna a bezksiycowa noc mao sprzyjaa widocznoci. Po lesie hucza ju nadchodzcy halniak. Zaczlimy wic zjazd na sowo honoru. Dojecha dojedziemy, ale kiedy i jak? I oto prowadzcy Dudryk natkn si na niespodzian przeszkod. Kilku Hucuw korzystao z nocy sylwestrowej, aby podkra w lesie drzewo. Max zatrzyma si ostr kristiani, to samo ja i Lerski. Jadcy w kocu brat mj zahamowa za pno, podci nogi jednemu z Hucuw i przewrci go. Przygoda rozmieszya nas bardzo, gdy poszkodowany pad na kolana i prosi o przebaczenie mamroczc o didkach, czyli diabach. Niemniej zabawnym by koniec wy- prawy. Na pocig do Lwowa spnilimy. Nastpny mia odej dopiero nad ranem. Zmcze- ni i brudni, od czterech dni nie goleni, usiedlimy za stoem w dworcowej restauracji, wypili co i pogryli si w drzemce. Bya pnoc, gdy obudzi nas ognisty Rakoczy marsz. Oprzytomniaem, lecz zdawao mi si, e teraz wanie ni. Ujrzaem szeroko rozsunite 73 kotary do duej sali, a w niej adnie zastawiony st i towarzystwo w strojach wieczorowych. To miejscowa inteligencja obchodzia Sylwestra w dworcowej restauracji. Wynie si nie byo gdzie, a wieci niechlujstwem przykro. Rozwizanie znaleli Wgrzy. Dwch umundu- rowanych panw i wydekoltowana dama podesza do nas pytajc, skd jestemy. Odpowiedzielimy: ze Lwowa. Gone elyen a Lengyel (niech yj Polacy) i tusz orkiestry cygaskiej pooyy kres naszemu zakopotaniu. Po chwili siedzielimy za nieno biaym stoem, pojeni i goszczeni bez miary. Jake byo w tych warunkach odmwi paniom zaproszenia na lekcj czardasza. Troska o niewiecie nki kazaa nam zrzuci cikie bucio- ry i taczy w wenianych skarpetach. Gdy pocig wreszcie nadjecha, uczestniczcy w za- bawie naczelnik stacji zatrzyma go na gupie p godzinki. Jakie to dawne!... Prawda. A byo to tylko gupie p wieku temu. 74 Na postojach w Krakowie Jesieni roku 1910 skoczya si moja samotna kawalerka w Wiedniu. Towarzyszami mymi mieli si sta Rafa Malczewski i brat mj, ni to kandydat na wiedeski doktorat geolo- gii, ni to opiekun Rafaa. Znajomo nasza z domem Malczewskich wzia pocztek par lat wczeniej. Pewnego mianowicie dnia zjawi si na trzeciaku naszym przy ulicy Floriaskiej wykwintny pan z monoklem na czarnym sznureczku. Jestem Jacek Malczewski przedstawi si i ucaowa rk zdziwionej matki. Czyme mog suy? Niezwyky go zapyta, czy nie ma nic przeciwko temu, aby syn jej, Walery, dopomg w nauce jego synowi, Rafaowi, ktry jest wielki prniak i myli o niebieskich migdaach. Za- pytany o zdanie dyrektor gimnazjum w. Anny, poleci wanie Walerego jako wzorowego chopca. Nie wiem, jak tam sobie radzi mj Walery, ale jedynak matur zda. Wszake, mistrz Jacek uzna, e i po maturze roztargniony Rafa ma zosta pod okiem cnotliwego Walerka. Std pojawili si w Wiedniu. Std i ja znalazem si wraz z nimi w dwu- pokojowym apartamencie przy Stolzenthalerstrasse. Mieszkanie nasze, obwieszone lampa- mi i firanami, zastawione stokami, fotelami, nachtkastlikami i secesyjnymi szafami, nale- ao do solidnej wdowy po c.k. urzdniku. Z domu naprzeciw zaglday w nasze okna dziew- czta ukryte za doniczkami kwiatw. Niedaleko bya kawiarnia z dobrym bilardem, niezym melanem i niezawodnymi kajzerkami. Kto lubi dzieli czas na ery, a lata owe pamita, przyzna, e bya to wwczas era gry w karambol. Kawiarnia bez bilardu bya czym nie do pomylenia, a ilo godzin spdzona przez modzie uniwersyteck z kijem bilardowym w rku mona by porwna jedynie z czasem marnotrawionym dzi przy telewizji. W trjce naszej na Stolzenthalerstrasse jedynym, ktry wiedzia czym bdzie, i dy do tego systematycznie, by mj brat. Ja zdawaem sobie ju spraw z niefortunnego wyboru przedmiotu studiw; Rafa udawa, e zajmuje go raz rolnictwo, to znw humanistyka; w rze- czywistoci myla o malarstwie. Wsplne wahania sprzyjay wic powstaniu koalicji pomi- dzy mn a Rafaem. Rodzin Malczewskich poznaem bodaj jeszcze przed przyjazdem do Wiednia, kiedy to mistrz Jacek najmowa drewniany dworek z bujnym ogrodem u podna Salwatora, na kra- kowskim Zwierzycu. Ju wtedy zjednaa mnie niezwyka posta wielkiego artysty, ktry wydzielony z konwenansw si swego wizjonerstwa, by za pan brat z bardzo niesforn lud- noci przedmiecia. Ilekro szed do miasta, zatrzymywa si co chwil na pogaduszki. Gdym zaprzyjani si pniej z Rafaem, mieszkanie Malczewskich, ju przy ulicy Garn- carskiej, byo ulubionym miejscem mojego postoju na przejazdach z Wiednia do Lwowa czy te z powrotem. Miaem wtedy sposobno przyjrze si z bliska niezwykemu trybowi ycia Malczewskiego. Obecnym, naprawd obecnym, Jacek Malczewski by tylko w swojej pracowni malarskiej. Artystycznej samotnoci strzeg jak oka w gowie. Prcz starego sucego, ktry czuwa u wejcia, prcz modela czy modelki, nie mia prawa wej tam nikt. ycie potoczne uwaa za konieczno czowieka wygnanego z raju. Rajem jego byo marzenie. Wrodzony zmys hu- moru uatwia mu ycie codzienne. Wstajc rankiem nuci sobie rubaszne krakowiaki, nie szczdzc ni siebie, ni rodziny. Anegdot o dowcipie i fanaberiach niezwykego pana rektora kryo po Krakowie mnstwo. Przytocz jedn z nich, wwczas moe najsynniejsz. Bratniak studentw Akademii Sztuk Piknych postanowi pewnego dnia urzdzi loteri na swoje cele. Fantami miay by obrazy. wiadomi przynty, jak byoby dzieo uwielbiane- go mistrza, zwrcili si do niego, by im ofiarowa jeden ze swych obrazw. Mistrz odmwi i przesa im kwot w gotwce. Zawiedzeni a bezczelni modziecy, wystosowali do Pana 75 Rektora list zbiorowy z kocowym zwrotem: Cauj nas gdziesi, Jacku Malczewski. Pan rektor nie wytoczy dyscyplinarki, obliczy skrupulatnie podpisy i przesa Bratniakowi od- powiedni ilo biletw wstpu do ani w hotelu krakowskim. Prba omieszenia Pana Rektora zawioda, gdy buczuczne chopaki nie mogy si przez dugi czas opdzi pyta- niom: A co, by pan ju w ani? Tak wic popularno Malczewskiego jako malarza i czowieka rosa. W dziwnych tych czasach symbolizm obrazw Malczewskiego, z biegiem lat coraz wicej tajemniczy, nie od- strcza publicznoci. Dociekania, co te chcia wyrazi w zawiych kompozycjach, jak na przykad Zaklta Studnia, byy przedmiotem caych rozpraw. Obrazy mistrza ceniono wy- soko, w tysicach koron. On za targw nie lubi. I tak pewien warszawski amator jego malarstwa ujrza na wystawie Sztuki kompozycj Niewierny Tomasz. Usyszawszy w kancelarii, e obraz kosztuje dziesi tysicy koron, popdzi do mistrza. Zna go ju niele, lecz mimo tego popeni kosztowny bd. Widziaem Niewiernego Tomasza, drogi mistrzu. Arcydzieo! Ale ta cena... dziesi tysicy! Nie zmieniby mistrz co po starej znajomoci? Owszem. Dwanacie. O dalsze zmiany niefortunny mecenas ju nie pyta. Zapaci dwanacie tysicy i zabra obraz do Warszawy. Gdzie podziay si wielkie zarobki mistrza, trudno osdzi; e jednak znaczn ich cz rozdawa, wiedziano zarwno w Krakowie, jak i na Zwierzycu. Dowiadczyem tego i ja. Podczas jednego z mych postojw w Krakowie gospodarz mj zapyta wesoo: Chciaby si pewno zabawi, Ferdziu... a masz pienidze? Mam. Zreszt jutro jad ju do Lwowa. Masz? Poka! Okaza nie byo co. Pan Jacek sign do kieszonki swej tabaczkowej kamizelki i obdaro- wa mnie zot dziesiciokoronwk. Wedug jednych, wysoko postawionych, Malczewski by impertynentem, a nawet nie- okrzesacem. Wedug innych, uosobieniem delikatnoci. Takim go te zapamitaem. Brat mj mia koleg nazwiskiem Kirsch. Spokojny ten, a roztargniony chopiec, porzuci pewnego dnia gimnazjum i dom i poszed w wiat na doywotni wander. Po jakim czasie, zawodowy ju wczga, zajrza do Krakowa. Nocowa tu i tam, za przytuek i straw opaca si uczc dzieci swych dobroczycw i bawic starszych opowieciami o swych przygodach. Najwiksze zaufanie ywi do swych dawnych szkolnych kolegw. Zaliczy i mnie do nich si swego koleestwa z mym bratem. Wspieraem go jak inni i z zaciekawieniem suchaem jego melancholijnych, a filozoficz- nych wywodw o ludzkiej doli. Nadczuo jego w ocenie zjawisk miaa znale kiedy odbicie w postaci wczgi Schmidta przewijajcej si przez powie moj Z dnia na dzie. Ten oto Kirsch dowiedzia si wiadomym mu tylko sposobem, e w przejedzie do Lwowa zatrzymaem si u Malczewskich. Pewnego popoudnia zjawi si na Garncarskiej wyjtkowo zaniedbany, ndzny i brudny. W salonie bawio wanie sporo osb. Zgorszona suba zamel- dowaa, e przyszed do mnie jaki czowiek. Wysunem si do przedpokoju i byem w prawdziwym kopocie ujrzawszy Kirscha. Swoisty mu umieszek i tajemniczy wyraz twarzy zapowiada ch duszej pogawdki. Nie wiedziaem co pocz, sam bdc gociem, alici biedaka mego dostrzeg Jacek Malczewski. Kt to taki? spyta przyjanie, podchodzc do nas. Mj dawny kolega szkolny ratowaem Kirscha. Kolega? Czemu nie poprosisz go dalej? ukaza na drzwi do salonu. Wszed wic mj Kirsch do jasnego pokoju ozdobionego obrazami mistrza, usiad na fote- liku i wielce uszczliwiony rozglda si dokoa. Na zadawane pytania odpowiada tym ra- zem zwile i rozumnie. Odchodzc, kaza mi serdecznie podzikowa Malczewskiemu za wyrnienie swej marnej osoby. Tak wic ponis w wiat now i wspania opowie o do- mu wielkiego artysty, w ktrym by gociem rwnie honorowanym jak inni. 76 W stron Warszawy Rok szkolny 1911/1912 mia by ostatnim z mego czterolecia w Wiedniu. O skoczeniu studiw nie chciao mi si i myle. Praca w organizacjach akademickich wydaa mi si czcz, a atwo, z jak w Austrii zdobywao si laur burzyciela adu, przypominaa mi ope- retk. A tu zbliay si wypadki, ktre zdaway si wieczy moje wiedeskie wywczasy osigniciem wikszej miary. W narodowym Zarzewiu powstaway druyny na p woj- skowe: dokoa Filarecji skupia si Strzelec. Raz po raz wpada do Wiednia wysannik Pisud- skiego, wiza chtnych wojskow ju przysig na wierno sprawie niepodlegoci, urz- dza pod Wiedniem wiczenia i znika. Wielki wiec zwoany przez nas i przez Zarzewie doprowadza do utworzenia komisji poro- zumiewawczej obu obozw. Dzieem komisji staje si odezwa do modziey akademickiej. W dziarskim tym manifecie, zapowiadajcym walk zbrojn o niepodlego, sponiewieralimy wszystkich zaborcw, nie wyczajc sdziwego monarchy. Ospaa prokuratura austriacka oya. Odezw skonfiskowano, a sygnatariusze jej, midzy nimi i ja, otrzymali niepokojce danie wyjanie. Od czego liberalizm w pastwie zdemaskowanego przez nas tyrana? Od czeg towarzysz Daszyski? Stary lis parlamentarny umiechn si tylko przejrzawszy na- sz odezw. Zrobi jutro interpelacj w parlamencie zawyrokowa a za par dni bdziecie mogli rozpowszechnia to bez przeszkd. Jako, rycho moglimy si znowu poszczyci odezw, z maymi tylko zmianami: Dnia... pose Ignacy Daszyski zgosi na posiedzeniu parlamentu interpelacj tej treci: Urzdnicy cenzury naoyli konfiskat na odezw wydan przez stowarzyszenie modziey polskiej w Wiedniu. Oto jej tre: A potem tustym drukiem i w polskim ju jzyku... Rodacy!... tu pena tre odezwy cznie z naszymi podpisami. Pod tym, znw maczkiem i znw po niemiecku: Co zamierza uczyni pan minister spraw wewntrznych, aby zapobiec tego rodzaju nad- uyciom? Wtpi, aby dokument ten przechowa si w jakim archiwum. A szkoda. Powiedziaby wicej o wczesnej Austrii, ni niejeden akt mw stanu uznany za historyczny. Wytoczon nam spraw umorzono. Zabawny ten epizod wprawi mnie w dobry humor tylko na kilka dni. C z tego, e po- znaem dowodnie chwiejno Austrii, gdy sam poczuem si na trzsawisku. Niefortunny wy- br zawodu kosztowa mnie kilka lat prnej azgi. Powzite zobowizania spoeczne za- czy ciy jak dyktat, za Wiede?... byo mi tu duszno. Kawiarnie, dziewczta, barwne krawaty, burszowskie nawyki, nawet wyprawy w Alpy przestay mnie bawi. C jednak pocz ze sob? Krlestwo i Warszawa... za wczesnych lat znaem je jako le- gend walki, bohatersk, pki na szacu, krwaw, gdy na bruku ulicznym, po pogromie a- obn, wygnacz, syberyjsk. Widomym jej znakiem byli, w Krakowie czy we Lwowie, in- walidzi powstania szedziesitego trzeciego roku, na p tylko realni i podobni do witych. Wizyjny ten obraz nabiera ywszych barw w miar jak poznawaem przybywajcych zza kordonu Krlewiakw. Peni energii i radoci ycia, nam w tym stopniu nie znanej, budzili myl o wszystkim, tylko nie o cenzorach, szpiclach, andarmach i wizieniach rosyjskich. C ich tak oywiao i pobudzao do ustawicznego dziaania? Czy nie to wielkie rozdroe Europy, o ktrym kiedy prawi Ferdynand de Lesseps, zapatrzony w Warszaw? Wyjecha do Warszawy znaczyo tyle, co zacz ycie na nowo. Wychodcy nie pytaj, od czego zaczn w nowym dla siebie rodowisku. Na malarstwo nie byo co liczy. Zapdy moje 77 w tym kierunku stamsi profesor Veidt, ktry na Politechnice prowadzi kurs aktu i akwareli. Pod pedantyczn i osch jego rk... (dekoratif, vor allem, dekoratif!)
malowaem coraz go- rzej. Zostaoby wic piro. Umieszczony tu i wdzie artyku i wiersz nie uprawnia co prawda do zbytnich nadziei, lecz ch wypowiedzenia si artystycznego przeamywaa opory. Pozo- stawanie w Wiedniu stawao si przy tym o tyle trudniejsze, e wspierajcy mnie wujek Tur- liski popad w kopoty materialne. Powodem by nawrt zamiowa z czasw Paonu. Sporo grosza zarobi prowadzc restau- racj w hotelach Imperial i George. Przystpujc do otwarcia artystycznej kawiarni, tym ra- zem we Lwowie, liczy na saw swego imienia i nie wygas jeszcze modopolsk legend. Gdy jednak krakowski Paon powsta samorzutnie, dziki bujnoci rodowiska artystycznego, we Lwowie takiego zaczynu nie byo. Cyganeria tutejsza upijaa si w niewybrednym szynku Naftuy Toepfera albo skupiaa si u Szkowrona dokoa teatrzyku Ul, co to sta si zaczt- kiem Momusa i pniejszych nadscenek warszawskich. Niezmordowany Turlu nie zrazi si i zacz odgrnie. Wynaj mianowicie w pasau Andriollego pitro kamienicy wychodz- ce na Plac w. Ducha i urzdzi w nim lokal wykwintny, wic i kosztowny. Sal gwn zdo- bi fresk Wygrzywalskigo i Rosena. ciany pokrya polichromia secesyjno-egipska. Na drzwiach zawisy kosztowne kotary, w sieni pasau i na schodach kute w elazie latarnie. Kawiarni ochrzci nazw Sztuka. I oto artyci lwowscy zawiedli. Nie uratowa sprawy niezy kwartet czeski wyowiony a z Karlsbadu. Prawda, e podczas koncertw Sztuka wypeniaa si po brzegi; prawda, e damy dostaway wypiekw suchajc przy nastrojo- wym owietleniu pieni bez sw czy tacw wgierskich; godziny muzyki nie mogy jednak okupi sabej za dnia frekwencji. Po zwiniciu Sztuki Turliski, rzecz prosta, nie znalaz si na bruku. W roku 1912 uj- rzymy go znw w Krakowie, gdzie zarzdza restauracj Starego Teatru. Od biedy mg by wic nadal opaca koszta mych studiw. Gdy jednak nie mogem wzi zobowizania na ich ukoczenie, zrozumiaem, e musz si usamodzielni. Usyszawszy o moim zamiarze udania si do Warszawy, wujek nie okaza zachwytu. Masz do architektury... trudno. Sam nieraz zaczynaem wszystko od nowa. Ale dlacze- go a do Rosji?! Dla starszego pokolenia Krlestwo i Krlewiacy tak jak nie istnieli. Wiedzieli tylko o Ro- sji, a przeraajcym jej znakiem by kordon graniczny, gdzie rewizja paszportw, przeszuki- wanie walizek, zagldanie do ksiek i gazet, no i odraajce postacie andarmw. W cza- sach, gdy mona byo ca Europ przejecha bez wizy i pieninych ogranicze, a rewizja celna bywaa przykr jedynie dla upatrzonego przez celnikw czowieka granica rosyjska bya czym w rodzaju obecnej elaznej kurtyny. Zmianom, ktre podobno zachodziy za ni; opowieciom o zabawnych i tam przejawach ycia nie dowierzano. Warszawa to przede wszystkim szarujcy po ulicach kozacy. Znajomoci me z Krlewiakami odbiegay nieco od podobnych poj, ale ponuroci obra- zu nie rozpogadzay. e jednak istnieje take i inna, pogodna raczej, cho i przekorna War- szawa, zmiarkowaem ju poznawszy braci Schiele i ich rodzin. Rok w rok zjedaa si bowiem w Zakopanem, gdzie patriarcha rodu, stary Temler, zakupi will Mazowieck. By to warszawiak w penym tego sowa znaczeniu, mimo i przyby do Warszawy w roku 1848 nucc Marsyliank. Przedsibiorczy i pracowity, zdoby rycho majtek i jeli co pamita ze swych modych lat, to ulic i towarzystwo warszawskie upamitnione przez Kostrzewskiego. Wielomwny, a nadto, Lutas rozprasza bezlitonie moje strachy i uprzedzenia. Granica? Grunt patrze na nich z gry. Na miejscu nie ujrzy ich pan na oczy. A jednak trzeba si meldowa. Daj tam podobno jak pobytkart. Drogi panie... strachy na achy. Przyjedzie pan, no i w przecigu dwch dni zgosi si pan do prystawa ze swoim paszportem. Nie da mu pan tym razem nic. Z otrzyman od nie- go pobytkart pjdzie pan po trzech miesicach pobyt przeduy. Wtedy, rozumie pan, 78 trzeba midzy kartki paszportu woy srebrnego rubla. Prystaw niby to przeglda paszport, a trzyma go nad uchylon szufladk swego biurka. A kiedy usyszy, e rubel pacn na dno szufladki, przyoy z miejsca kazionnoju piecza. Pan Lutas biegoci w dawaniu apwek przewysza niezawodnie wielu warszawiakw. Gdy jednak mia si czym opaca, rady jego zday mi si nie na wiele. Niefrasobliwo, z jak rozprawia, rzucia za to snop wiata na nie znane mi sposoby niezalenego ycia po tamtej stronie kordonu. 79 Warszawa Warszaw mona atwo scharakteryzowa i rwnie atwo si pomyli. Swoista temu mia- stu byskotliwa werwa wprowadzia w bd niejednego przybysza. Niespodzianka wyzieraa tu zza kadego wga. Std czste zdania o nieobliczalnym miecie. Rok 1831, 1863 i 1905 wskazywayby co prawda na wysok u warszawiakw ofiarno w subie narodu, lecz histo- ria uczya rwnoczenie, e Warszawa szybko uprzta swe pogorzeliska i groby, przechodzc jakby do porzdku nad swymi uniesieniami. Do gosu dochodzi wwczas sawetna Warszaw- ka, nieco starowiecka, a przecie rozkochana w modzie, dowcipkujca, honorowa, dumna ze swojej kuchni i swoich kobietek. Na co dzie warszawiak jest wesoy, spojrzenie ma przedsibiorcze, gest lekkomylny, maniery wrcz wielkopaskie. Intencje jego s nieodga- de. Gdy ci tytuuj szanownym panem miej si na bacznoci, bo czciej jest to kpina ni objaw unienia. Gdym przyjecha do Warszawy w roku 1912 uderzya mnie przede wszystkim zupena niemal obojtno dla zagadnie politycznych nurtujcych Galicj i Europ. Wojny baka- skie i zwizane z nimi zatargi pomidzy Austri i Rosj wywoyway tutaj tylko wzruszenie ramion. I kiedy prasa galicyjska, take i zachowawcza, omawiaa nieustannie wypadki poli- tyczne; kiedy trybuny publiczne i kawiarnie oraz korytarze uniwersytetw po tamtej stronie kordonu pene byy namitnych rozpraw, co Polsce i wiatu przyniesie najbliszy dzie w Warszawie panowa icie zaciankowy dosyt i pogoda ducha. W cukierniach Semadeniego i Loursa rozprawiano o aktorach, starej Zimajerce i modej Messalce, o starym i modym Lesz- czyskim, o strojach pa na wentach kocielnych, o wycigach, o tym gdzie lepiej daj: u Lija czy Pod Bachusem. W przybytkach atwej rozrywki jak Aquarium i Renesans bawiy publiczno nie tyle dowcipne piosenki i scenki rodzajowe a la Momus, ile pudrowane de- kolty dziewczyn o obfitych ksztatach, orkiestry cygaskie i kozackie tace. Od czasu do cza- su wybuchaa przy wdce awantura, a w par dni po niej suny o wicie powozy do Lasu Bielaskiego, ulubionego miejsca pojedynkw. Nazajutrz opowiadano we wszystkich ka- wiarniach, kto z kim i o co si strzela, i w ktrym lokalu oblano puda i uciski pojednania. Forsa przehulana tu przez jeden dzie starczyaby na caomiesiczn zabaw Krakowa. Syrenie plsy Warszawki gorszyy, tym bardziej e aden wolny Galicjanin nie mg nie obruszy si na widok silnego tu pitna rosyjskiego. Na historycznym placu Saskim pysznia si wspaniaa cerkiew ze zocon kopu, rozmiarami, kosztownoci budulca i ozdb, gro- waa nad wtoczon w Starwk katedr w. Jana. Cerkwi moskiewskiej nie przypominaa. Bya na to zbyt elegancka, zbyt zalotna, jak gdyby twrcy jej chcieli przypodoba si szy- kownej Warszawie, ktra tak zawsze zachwycaa moskwiczan. Kto twierdzi, e Warszawa trci Azj, niewiele mia pojcia o Azji. Zaniedbanie, chaotyczno, brud, a i t nieokrelon barwno czasw za krla Sasa mona byo dostrzec za Wis, na Pradze. Na p wiejskie targowiska, zajezdne karczmy, kramy i bazary wiadczyy o ywocie obojtnym na warszaw- skie szyki. Tu wasa si poza sub sodat rosyjski, dla ktrego ulice Warszawy byy tak jak zamknite; tu w niedziele i wita zbieraa si w starej cerkwi ludno prawosawna, zo- stawiajc cerkwie na Placu Saskim uczestnikom galwek. W samej Warszawie akcenty bi- zantyjsko rosyjskie byy rzadkie, cho dla polskiego oka szczeglnie przykre. Najwicej ku w oczy Paac Staszica. Czcigodn siedzib Komisji Edukacyjnej oszpecono, moe i niewia- domie, przebudowujc j na ksztat ni to rosyjskiego dworca, ni to kazamaty. Na Krakowskim Przedmieciu, w podkowie paacu Potockich, sta posg osawionego umierzyciela gene- raa Paskiewicza . Podarowano go Warszawie w zamian za wywieziony pomnik ksicia Jzefa, ktry zdobi teraz ogrd tego Paskiewicza w Homlu. Za na Czerniakowie uwiecz- niono na brzowym obelisku jacy to gieroje rosyjscy, i z jakich pukw, polegli w bojach z 80 polskim miatieom. Nienaruszalnoci pomnikw niewoli pilnowaa cytadela, u granic Sta- rego Miasta. Wszystko to zdawao si by dla warszawiaka niedostrzegalne. Jeeli przy czarnej u Lo- ursa wspomnia o cerkwi, to w zwizku z plotkami o wzbogaceniu si paru przemylnych warszawiakw, ktrzy wyzocili na perowo zote jakoby kopuy. W lokalach pomniejszych opowiadano sobie historyjki, jak to nieznani sprawcy wysmarowali cok Paskiewicza wilcz juch, tak, i przez ca noc wyy dokoa pomnika bezpaskie psy. Opowieci o wilkach w pobliu Warszawy brzmi dzi jak bajka; naley jednak pamita, e niecay wiek temu oby- watele Warszawy przeprawiali si na Sask Kp, aby polowa tam na kaczki i zajce. Wszystko to dziwi musiao i gniewa przybyego z Galicji modzieca, ktry nie mg zrozumie niepisanej zmowy warszawiakw bojkotujcych nasanych tu Rosjan. Gdy wic w Krakowie nie oburzaa zayo wojskowych austriackich z ludnoci, tu na prno szukaby oficera gwardii w lokalu publicznym. O prostych onierzach nie byo i mowy, skoro nie wol- no im byo wchodzi do restauracji lepszego rodzaju, a ju najmniej do parkw rdmiecia. Zwyczajem przywiezionym z Rosji, wywieszano bowiem u bram ogrodw krtkie zarzdze- nie: Ninim czynam, jewrejom i sobakom wchd wazpreszczon, (Podoficerom i szerego- wym, ydom i psom wstp wzbroniony). Trzeba tu doda, e na terenie Rosji zarzdzeniem tym objto onierzy i psy, zwaywszy, i ydom nie wolno byo w ogle mieszka w duych miastach. O chaotycznej zabudowie Warszawy mona by wiele rozprawia. Galicjanin szuka Ryn- ku; e to, na wzr Krakowa, miejsce gwne i najbardziej dostojne. Rynku takiego w War- szawie nie byo. Starwka zdumiewaa po prostu ubstwem. Po pewnym namyle dochodzio si jednak do wniosku, e Stary Rynek i przylege do budowle to niejako czworaki wsiowe zamieszkae przez czelad obsugujc zamek krlewski i paace wielmow z okolic Kra- kowskiego Przedmiecia. Czelad owa, powizana z zamkiem wizami tradycji, stanowia trzon, do ktrego jy docza si w XIX wieku dzielnice mieszczaskie, przemysowe i ku- pieckie. Maniera warszawska, w gecie, obyczaju i poczynaniach powstaa na Starym Miecie zapatrzonym od wiekw w dworny szlachecki sposb ycia. Zepchnite w znaczeniu przez ruchliwe i bogate Nalewki ydowskie oraz dorabiajce si mieszczastwo z dzielnic przymar- szakowskich, zdystansowane ideowo przez robotnicz i rewolucyjn Wol, skurczyo si i zamkno w sobie zabytek niejako; tym bardziej osobliwy, i w krgu swym wci jeszcze ywotny. Prawa getta zawayy mocno i na odrbnoci Nalewek. Trzeba byo pierwszej wojny wiatowej, aby inteligencja ydowskiego pochodzenia przeamaa obrcz diaspory i staa si rwnorzdnym czynnikiem na terenie rdmiecia. Punktem zbornym dla wszystkich sta si z czasem Plac elaznej Bramy i jego rozlege targowisko. Wyruszano tam z wszystkich stron miasta, nie na pobiene zakupy, a na wielk przygod pen niespodzianek, a take niebezpiecznych nieraz okazji. ydowska nerwowo i dza zysku, zuchwalstwo i spryt knajakw, wszdobylstwo zapobiegliwych damulek, na- iwno przybyego tu prowincjonaa zleway si w haaliwy wir, a towar nabyty za elazn Bram przynosio si do domu jak trofeum. Zabawnych zjawisk nie brako. Mnie rozbawi najbardziej szyld sporego sklepu z nazwiskami wacicieli: Gohnsior i Thursch, co w pisowni mniej wykwintnej znaczyo tyle co Gsior i Tchrz. Podobiestwo do bazarw wschodnich przywabiao za elazn Bram i zamieszkaych w Warszawie Rosjan. Woleli przecie kpinki, a nawet obelgi motochu od lodowatej uprzejmo- ci w sklepach rdmiecia. Bojkot towarzyski dosiga ich zreszt wszdzie. Nikt tego ko- deksu obyczajowego nie spisa. Powsta samorzutnie. Hermetyczny, dla prawa nieosigalny, by jednym z powodw pewnoci siebie swoistej warszawiakom. Lodw dzielcych zwyciz- cw i pokonanych nie przeamyway huczne owacje Rosjan na operetce, ni nawet re i klej- noty genera gubernatora Skaona
zachwyconego Messalk. Bywao, e i skrzypek Barcewicz 81 przywiz z Petersburga wysadzon brylantami papieronic, dar cara. Klejnoty, owszem, przyjmowano, lecz chwali si nie wypadao. Osobliwy ten stosunek zaamaby si z czasem, gdyby nie coraz to wiksza chwiejno Rosjan na warszawskim gruncie. Zmiany ustrojowe po roku 1905 byyby dla pastwa za- chodniego lekkim wstrzsem. Inaczej stao si w Rosji. Ustanowienie Dumy, rozlunienie cenzury, ograniczenie praw ochrony i andarmerii, dopuszczenie do gosu samorzdw, po- dziaao na starych czynownikw (urzdnikw) jak grom z jasnego nieba. Nasany do Kr- lestwa urzdnik mg by niedoksztacony i gupi, lecz musia by bagonadionyj (prawo- mylny). Zasad jego bya wszczepiona mu wiara w misj samodzierawnoj Rasijej; wzo- rem postawy wyznania Murawiewa. Czowiek taki traci gow w obliczu zaszych zmian. Czego teraz oczekiwa, na co stawia? Osdzi przeto: dziej si, co chce, trzymam si posa- dy. Jake si dziwi, e w tych warunkach stosunki pomidzy zadufan w sobie ludnoci, a nie wiedzcymi co suszne urzdnikami rosyjskimi, regulowaa apwka. Moliwoci jej byy niekiedy niewiarygodne. I tak, w kabarecie Renesans wspomniany ju Lutas Templer bawi si haaliwie w loy pierwszego pitra. Napomniany przez komisarza policji, zrzuci go na by biesiadujcych na parterze goci. W niedawnych jeszcze czasach awanturnik tego rodzaju byby zesany na Sybir. Tym razem zaatwiono nieporozumienie apwk w wysokoci 10.000 rubli. Komisarz mego okrgu pobiera od w wysokoci stu rubli miesicznie; za wynajem mieszkania w wytwornej kamienicy paci 120 rubli. Skd bra reszt, nie pytano. yo si wic w Warszawie, jak kto chcia. Przyczajone w ruchliwym miecie gniazda spisku nie miay adnego niemal wpywu na opini publiczn. Nawet literaci, satyrycy i wol- nomyliciele warszawscy zdawali si y i tworzy w bogostanie ducha zapatrzonego we wasne podwrko. Poemat o ksiciu Jzefie Zdzisawa Kleszczyskiego, nagrodzony przez Tygodnik Ilustrowany w roku 1913, by tylko rakiet drzemicego buntu. Po Starym Mie- cie wasa si rzewny Or-Ot, piewca poczciwych rzemielnikw, sklepikarzy i sentymental- nych zaukw. Jeeli czasem uderza w strun patriotyzmu, to cofa si wspomnieniami a do Kiliskiego. Tadeusz Miciski, jak zawoa w synnym wierszu: W konie, Chryste Panie, tak szybowa myl midzy niebem a ziemi, niezrozumiay ni tu, ni tam. Buntowniczy i nie- sforny umys Andrzeja Niemojewskiego, redaktora Myli Niepodlegej, gorszy czytelni- kw klerykalnego Kuriera Warszawskiego dowodzeniem, e Chrystus jest jedynie symbo- lem astralnym. Za redaktor Muchy
Wadysaw Buchner, wraz ze wspredaktorem Kro- gulcem Orowskim, zdawali si zapomina o ostrych przycinkach pod adresem Rosji i dow- cipkowali tak, jak gdyby nadszed okres politycznej kanikuy. Paskie humoreski na temat wyborw do Dumy i samorzdu; kpiny z dziennikarzy przemielajcych sieczk mao wa- nych wiadomoci; monologi pana Walentego oto strawa, ktr sycono niewybredne mieszczastwo. Kto kto wysawia pniejszy dowcip warszawiakw na prno szukaby go w Musze; a byy to przecie czasy, gdy w Krakowie wychodzio dte Liberum Veto, za na amach jego wstpowa w szranki genialny pamflecista Adolf Nowaczynski. Zdemobilizowanie ducha wojowniczej Warszawy byoby nie do pojcia, gdyby nie powd realny. Po roku 1905 opucili Warszaw nie tylko czoowi prozaicy jak Daniowski, Siero- szewski, Strug
i eromski, lecz, co waniejsze, modzie akademicka. Wyniesiony przez nich zapon musia by silny, skoro rozgorza od niego polski Piemont, jak nazywano Galicj, a w lad za nim ugrupowanie polskie w miastach Europy i Rosji. I kiedy na uniwersytecie war- szawskim straszy zamrz porzuconego domu, w uczelniach Kijowa i Petersburga gromadzo- no arsena de niepodlegociowych. Gdzie jednak podziaa si bitno i zawzito ludu warszawskiego? Czy majsterkowie Starego Miasta naprawd zadawalali si podwrkow niezalenoci opiewan przez Or-Ota? Czy robotnicy Woli zapomnieli o barykadach i zamachach? Historia miasta, ktre pozornie guche i pogodzone z losem, czterokro w cigu jednego wieku porywao si do walki o za- 82 groon wolno, wskazywaaby na co innego. Zapewne stary spisek tli si tu i tam na kracach miasta; nowy powstawa i zawizywa wt jeszcze sie, szeroki og nie dawa mu jednak ucha. Kiedy w roku 1911 wylega na ulice ludno Warszawy, aby poegna zmarego Bolesawa Prusa, myl rzesz zwracaa si do pogodnych, dobrych lat pozytywistycznych d- e, a nie do wspomnie powstaczych. Byo w tej manifestacji moe i pewne przeczucie nadchodzcego niepokoju, nikt jednak nie przewidywa, e zmiana nastpi tak rycho. yo si bowiem beztrosko jak jeszcze nigdy. Energia warszawian zdawaa si by po- chonita wielkimi i szybkimi zarobkami. Ostatnie lata przed pierwsz wojn to niezwyka wprost koniunktura dla warszawiakw i fabryk caego Krlestwa. Cokolwiek wytworzy war- szawski Grzybw czy tkalnie Woli znajduje natychmiast odbir w Rosji. Przyrzdy miernicze Gerlacha, zastawy stoowe Frageta, Henneberga i Norblina, sodycze Fuchsa i Wedla, konfek- cja wszelkiego rodzaju popynie ladem tkanin i skr. I chocia przemysowcy Warszawy i odzi wiedz, e towar ich zaopatruje rwnie skady mobilizacyjne, nikt si tym nie przej- muje. Wojna moe by albo i nie; od lat ju przecie kipi na Bakanach. I nic. Im pniej wy- buchnie, tym dla Krlestwa lepiej. Program dorabiania si gosz ju nie tylko Narodowi De- mokraci, lecz i wieo powstaa partia Realistw. Rozpd bogaccej si Warszawy trwa dugo. Wybuch wojny w roku 1914 powitaa bier- nie; rzdy von Besselera obojtnie. Gdy wszake w roku 1916 zacza wita wielka dla miasta nowina, ulicami Warszawy ruszy ogromny pochd trzeciomajowy. Wszystko co pol- skie, od powstacw 63 roku poczwszy, po mieszczastwo, po rzesze robotnicze, po kaha i gmin ewangelick, stano do apelu. Kto si zanadto zapatrzy w potoczne ycie ubiegych lat, sta zdumiony w obliczu tej rewii. Gdy za w roku 1920 zagrzmiay pod Radzyminem armaty bolszewickie, Warszawa po- rwaa si do zbrojnej ju walki i wstpia w okres insurekcyjny, ktrego koca nie wida. 83 Trudy atwego ycia By sta si pywakiem, trzeba podobno skoczy na gbokie wody. Tak utrzymuj fachow- cy. Jake im si przeciwi, skoro utopieni milcz. Sytuacja, w jakiej si znalazem przybywszy do Warszawy, bya podobn do losw po- cztkowego pywaka na gbokich wodach. Upatrzonym celem moim by zawd literacki; legitymacj gos powoania. W susznym, jak si miao kiedy okaza zaoeniu popeniem bd modego wieku. Podobnie jak w Krakowie uznaem si za artyst zapuciwszy dugie wosy i zarzuciwszy peleryn, tak teraz mieniem si literatem i chciaem nie wyprbowanym pirem podbi nie znan mi Warszaw. By pisarzem, sdzilimy w czasach przeceniajcych natchnienie, znaczy tyle co mie talent i pisa. Kto by tam chcia chwyta si pierwszego z brzegu zarobku i przej cik szko ycia tak potrzebn powieciopisarzowi! Byby to dyshonor. Tym bardziej, mylaem, tu w Warszawie gdzie ja, owiecony Galicjanin, miaem tyle do powiedzenia! Wic adnej posady, cho trudno o ni nie byo, skoro tyle modziey warszawskiej wy- cieko za granic. Zatem, co pokrewnego literaturze: dziennikarstwo, tumaczenia, niechby i wierszyki do piosenek dla dzieci szkolnych. W ostatecznoci korepetycje jzyka niemieckiego lub, gorzej, matematyki. Miay min lata, nim Warszawa staa si miejscem dorodkowym dla inteligencji z caej Polski. Pewien ruch migracyjny z Galicji ju si jednak zaczyna. Pierwsi nadcignli aktorzy o gonych ju nazwiskach jak Jzef Wgrzyn czy Stefan Jaracz. Za nimi bra pomniejsza: ludzie wyksztaceni i nie doksztaceni, ex-studenci jak ja. Saw mona byo zdoby i w Kra- kowie, karier zrobi tylko w Warszawie. Cyfrowo ani jakociowo przypyw ten nie wyrw- nywa strat poniesionych przez polityczny exodus modziey warszawskiej. Pobudek jej ani losw Warszawa nie bya zbyt ciekawa. Zmiarkowali to nowi przybysze i, bknwszy co na wstpie o Krlewiakach tworzcych w Galicji zacztki wojska polskiego, starali si by przymilni starszemu zwaszcza a wpywowemu pokoleniu. Przezwani centusiami, zama- rzyli o rublach. Ci, ktrzy prbowali szczcia w literaturze lub dziennikarstwie, wyczuli w lot znaczenie i wpyw dam prowadzcych tak zwane salony. Od bynicia komplementami i pseudointelektualn swad na tej czy owej herbatce zaleao wiele: zoenie artykuu re- daktorce Bluszczu rozmowa z redaktorem Ehrenbergiem czy Olchowiczem. Z tygodnikami wiat i Tygodnik Ilustrowany byo trudniej. Wspzawodniczce te pisma niechtnie tylko dopuszczay nowicjuszw. A wydawcy? Mj Boe!... Niedawno przed mym przyby- ciem synna spka wydawnicza Gebethner i Wolf wzniosa przy ulicy Zgoda 12, wielopi- trowy gmach. Tam to, w archiwach firmy, przechowywano rkopisy Trylogii Sienkiewicza, Chopw Reymonta i wiele innych. W redakcji Tygodnika Ilustrowanego, gdzie rezydowa Zdzisaw Dbicki, gaworzyli tacy luminarze jak Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Antoni Lange, Or-Ot i Lemaski. Mody, tak jak przecenia swe siy, tak i nie docenia wyrozumiaoci star- szych wiekiem. Nowy gmach Gebethnera, a wraz z nim redakcja Tygodnika, wydawa mi si podobny do burgu o zwodzonych mostach. Jake si tam miaem dosta, bdny ryce- rzyna! Poszukaem wic innych progw i ... trafiem dobrze. Przypadek chcia, e jedyna moja protektorka, ktra w Warszawie co znaczya, pani Lucyna Kotarbiska, skierowaa mnie do Niklewicza, jednego z przywdcw Narodowej Demokracji. Nie uprzedzony czym pachnie ta wizyta, poszedem na spotkanie z wielkimi nadziejami. Jako, w gabinecie gospodarza zasta- em dwu jeszcze panw, Bolesawa Koskowskiego i Stanisawa Kozickiego. By to wic sztab endecji poszukujcy widocznie modych si dla Gazety Warszawskiej
czy Kuriera War- szawskiego. Prezentacja przesza gadko i panowie ci umiechali si mile suchajc mych 84 wypowiedzi. W pewnej chwili rozmowa zesza na Galicj. Zapytany, czy znam gon ksi- k Stanisawa Szczepanowskiego pod tytuem Ndza Galicji, odparem do lekcewaco, e owszem, syszaem co o tym, ale Galicjan zajmuje teraz co innego. C to takiego? spytano. Denie do niepodlegoci. Przeszkolenie wojskowe modziey Pisudski. I tutaj pka bomba. Koskowski mrukn co o Bezdanach i nazwa Pisudskiego bandyt. Zerwaem si, wark- nem co aroganckiego i wyszedem. Spotkawszy pniej pani Lucyn, owiadczyem jej, e dzikuj za rozmowy z warszawskimi durniami. yczliwa pani Lucyna zrozumiaa, czym grozi mi powtrzenie znajomym tak krewkiego sdu. Zetkna mnie jeszcze z redaktork Neufeid i nawet z Janem Lorentowiczem, felietoni- st wiata. Przybyy niedawno z Parya modny Lorentowicz przyj mnie z tak olimpij- skich wyyn, em odszed kwany i zniechcony. Nie byo wic mowy o zdobyciu Warszawy wstpnym bojem. Nie mogc dobra si do niej odgrnie, musiaem poprzesta na tym, co mi daway nieliczne znajomoci. Rodzin Skodowskich poznaem uprzednio w Zakopanem. Doktor Jzef Skodowski, prymariusz szpitala Dziecitka Jezus, by typowym przedstawicielem warszawskiej inteligencji ulegej wpywom pozytywizmu. Wyrozumiay sceptycyzm w stosunku do ludzi, a nawet i do medy- cyny, stanowi gwn bodaj jego cech psychiczn. Jako lekarz, syn z lekcewaenia specy- fikw. Farmaceutyka tumaczy zna na dobr spraw p tuzina niezawodnych rodkw. Gdy jednak zwariowanemu neurastenikowi nie sposb zapisa bromu czy pasyfloriny, sprytni farmaceuci produkuj na bromie lekarstwa o zawiych nazwach. Kosztuje to oczywicie dzie- si razy tyle co brom. To samo dzieje si w innych wypadkach. Dieta i higieniczny tryb y- cia to najwaniejsze. Higiena bya niezawodnie powodem, dla ktrego chodzi piechotk do szpitala. e jednak mia rwnie zamiowania uboczne, przeto idc do chorych czyta ksik. Najczciej Szek- spira i to po angielsku, gdy cich jego pasj byo poprawniejsze ni dotd przetumaczenie Hamleta na jzyk polski. Ulica warszawska znaa roztargnionego doktora, a przechodnie i dorokarze uwaali, by go nie potrci. Nastpn po anglistyce namitnoci doktora byy szachy. Jednostajno jego ycia przerywa od czasu do czasu wyjazd na konsylium prowin- cjonalne lub, rzadziej, do Zakopanego. Jak kady niemal pozytywista, nie ulega czarowi Tatr. Gdyby mia skonnoci bardziej ekscentryczne, mona by go nazwa dziwakiem, a dziwacy s nieraz wicej pouczajcy dla swego rodowiska ni przecitny czowiek. Znajomo z doktorem nie daa mi wic wiele, co by mi si mogo przyda w nowym rodowisku. Za pani Szalayowa... no tak! Prowadzia nowoczesn koedukacyjn szko prywatn. Dla niej to wanie ukadaem wiersze do gier w takt rytmicznej recytacji. W szkole pani Szalay, e to postpowa, dzieci pochodzenia ydowskiego stanowiy poow wychowankw. By to wic trop, na ktrym mona byo zaznajomi si z rodowiskiem wnoszcym pewien ferment w zastae nieco warszawskie pojcia. Od dzieci jednak do rodzicw daleka droga. C wic zostao dla modego badacza? Pierwsze, to pokoik wynajty u pani Guziskiej przy ulicy Wielkiej. Ju sama pani Guziska, rodem z niewielkiej szlachty, a z wielkim dla swych koligacji sentymentem, bya wymown przedstawicielk szerokiej w Warszawie sfery, ktra nie chciaa przyznawa si do mieszczastwa, cho naleaa do niego od kilku nieraz pokole. Nieyjcy ju m mojej gospodyni, niegdy kasjer gwny na stacji granicznej austriacko- rosyjskiej, zostawi wdowie kilkadziesit tysicy rubli zarobionych przy wymianie walut. Jedyny ich syn pracowa w zarzdzie kolei warszawsko-wiedeskiej. Nie by to dyshonor, gdy linia ta naleaa kiedy do Polakw, a urzdowym jej jzykiem by nadal polski. Owdo- wiaa pani wynaja obszerne piciopokojowe mieszkanie z ogromnym salonem. Ten, cho 85 bezuyteczny, wiadczy, e wacicielka jego naley jednak do lepszej sfery. Byem jedy- nym chyba literatem, ktry znalaz si z pani Guziska pod jednym dachem. Moe dlatego zawierzya z miejsca, e nim jestem i z wielkim respektem odnosia si do rozrzuconych na mym stole papierw. Pokj mj wychodzi na podwrze. Naprzeciw, o pitro wyej, mieszkaa starsza pani M. z synem poet i pikn synow. Urocze vis a vis przygldao mi si nieraz, gdym wysiadywa nad bia kart papieru. Pewnego dnia nie chciaem jako podnie ku niej oczu i oto usy- szaem brzk stuczonej nade mn szyby. Zniecierpliwiona obserwatorka rzucia kartoflem w okno. Nad czym pan tak medytuje? usyszaem poprzez podwrze. Powstaa std znajomo miaa sta si rycho wielkim dla mnie kopotem. Kime jednak byli nowo poznani? Teciowa mojej amazonki, pani M., posiadaa niezwyk resztwk opodal Woli. Przysta t, na p sielsk na pwielkopask, otaczay drewniaki zamieszkae przez podmiejsk zbieranin. W drewniakach wrzao ktni i muzyk; w parku szumiay stare drzewa i szemra ruczaj. W gbi pokryte zielskiem wzniesienie pamitao czasy elekcji. Tam wanie miaa okopa si szlachta wotujca na Batorego. Wrd drzew sta nieduy dwo- rek, a w dworku straszyo. Cao byaby opowieci o minionych latach, gdyby nie kilka wieo powstaych szklarni z szybami ju nadtuczonymi i kwiatami jeszcze nie rozwinity- mi. Szklarnie miay kiedy przynie duy dochd. Syn pani M. rozpowiada o tym wiele, na razie pisa wiersze wsuchany w poszum parku i legend elekcyjnego szaca. Bya to te Warszawa: bardziej sugestywna od wszystkiego... w tym miecie. Pochona mnie, tym bardziej e po parku przechadzaa si pikna ona marzyciela, coraz czciej w moim towarzyskie. Nad bezpieczestwem romantycznej przystani czuway ssiednie otrzyki. Kiedy, ju na zesaniu w Rosji, miaem si dowiedzie, e i ja byem pod ich opiek. C wicej? Nie sposb przecie pomin w pamitniku tego, co najwaniejsze. Nie jest to atwe zadanie. To co istotne dzi znieksztaca nieraz obraz tego, co byo prawdziwe kiedy. Bd wic oszczdnym. Mio wraliwego modzieca w owych czasach oznaczaa porusze- nie caej wyobrani i stawaa si dramatem wielkiego wymiaru, ktry pochania wszystkie jego siy, obejmowa wszystkie zamiary. Zakrojony na tak skal, wika ycie i utrudnia rozwizanie dzi, zdawaoby si, oczywiste. I tak, mgbym powiedzie, em wiele zmarno- wa w tak wanych dla mnie dniach spodziewania. Gdybym je by zmarnowa. U natur sil- nych, silne uczucia, nawet gdy daremne, przyspieszaj dojrzewanie. Poruszona do gbi dusza ulegnie niejednemu zudzeniu, ale ujawni co, co najbardziej wasne i tym samym niepodziel- ne. W ten sposb z Gustawa zrodzi si Konrad Mickiewicza. Wartki nurt warszawskiego ycia nie pozwoli jednak poprzestawa na sprawach cile osobistych. Jedn z cech tego miasta jest atwo, z jak przyswaja przybyszw. Przyja z brami Schiele zbliya mnie z kolei do tej czci mieszczastwa warszawskiego, ktra z przyczyn narodowo ju nieistotnych warowaa sw odrbno zwc si Gmin Ewangelick. Poznaem czonkw licznych rodzin o nazwiskach niemieckich jak Schiele, Temler, Pfeiffer, Manduk, Engeman, Patzer, lub szkockich jak Jung czy Machlejd. Imiona, o dziwo, przybierali najczciej polskie jak Wadysaw, Tadeusz, Kazimierz, Zbigniew. Prawdopodobnie chcieli w ten sposb zaznaczy tosamo z Polakami, lecz, rzecz ciekawa, unikali imion popularnych u szlachty jak Kajetan, Konstanty, Ksawery, Klemens i tym podobnych. Bj wypowiedziany przez Lutra acinie nie pozostawa widocznie bez ladu. Bya to jedyna chyba rnica pomi- dzy nimi a osiadymi w Warszawie szlachciurami. Weseli, psotni, ruchliwi, a zapobiegliwi i pracowici, stanowili czynnik tak ywotny, a tak przemawiajcy do wyobrani, e nie sposb ich pomin piszc o tamtych czasach. Wrd pokolenia nieco starszego ode mnie zdolnociami, temperamentem i fantazj gro- wa Wadysaw Pfeiffer, wspwaciciel ogromnej garbarni. Jak ludzie bardzo czynni, mia czas na wszystko. Zdarzao si, e po pracowitym dniu prowadzi u przyjaci mazura po- 86 przez wszystkie pokoje i... na uprztnitych stoach. Zawinwszy razu jednego siarczystego houbca spad ze stou i zama nog. Gdy go odwieziono do domu kaza zawezwa nie tylko lekarza, ale i muzyk, by mu umilaa operacj skadania koci. Zabawnego figla splatali ojcu synowie Stanisawa Schiele. Pan Stanisaw, znany browar- nik, przykada tyle uwagi do polowania, ile warzenia piwa. Raz ustrzeli zajca kul. Dum- ny z niezwykego wyczynu, zaprosi po powrocie do miasta kilku przyjaci. Zapowiedzia- nym gwodziem myliwskiej biesiady miao by znakomite trofeum. Znani z psot synowie jego zdyli jednak noc poyczy ze spiami zajczka i wpakowa w nieboszczyka par strzaw rucin. Gdy gocie zaczli raz po raz popluwa oowianym groszkiem, rozsierdzony ojciec poprzysig, e nazajutrz zastrzeli synw. Przezorna modzie znika z domu na kilka dni. Wspomniani ju bliniacy Olo i Kazio Schiele, synowie Kazimierza, rodzicom przykroci nie robili. Dobrze uoeni, do fanaberii nie skonni, szaleli jednak za sportem. Uprawiali na- mitnie zapanictwo, narciarstwo i taternictwo. Znali nazwiska wszystkich mistrzw wiata i wszystkie rekordy. Matka ich staraa si przeciwdziaa temu naogowi ukazujc na budujce przykady z ycia ich przodkw. Jednego dnia zawioda synw na cmentarz ewangelicki, gdzie lea dziadzio Temler, jeden z patriarchw gminy. Posuszny Olo wysucha opowieci o cnotach przodka, ale Kazio gdzie znik. Zjawi si dopiero u wrt cmentarza. Miaa mama racj zawoa. Dziadzio to niezwyky czowiek. Ma wicemistrzostwo cmentarza. Jeden tylko jest tu starszy od niego. Przekory nie brako wic w tym gronie. Nie ona jednak bya gwn jego cech. Postaw gminy oznaczaa stanowczo i odwaga w subie przybranej ojczynie. Wiele pa prowa- dzio w swych domach kursy literatury i historii polskiej, i to dla dzieci nie tylko swego krgu przodowaa w tym pani Herse, ona Bogusawa. Sumptem gminy powstao znakomite gimna- zjum prywatne imienia Mikoaja Reja. Wydawany przez Gebethnerw i Wolfw Tygodnik Ilustrowany to kawa dziejw kultury polskiej. Zwamy, e w tym samym czasie ludzie pochodzenia niemieckiego doszli do wielkiego znaczenia w Rosji jako narzdzie caratu. Ci w Polsce stali si ich przeciwnikami. Pewna pa- triarchalno i obowizkowo wyrniajca wybitnych czonkw Gminy Ewangelickiej po- wodowaa zawie nieraz nastpstwa. Kto pamita Warszaw sprzed drugiej wojny wiatowej wie, jakie kopoty sprawi miastu kompleks placw, fabryk i budynkw mieszkalnych przy ulicy Smoczej i Okopowej. Kiedy bya to niepodzielna wasno garbarni Temler i Pfeiffer. Z biegiem lat obciono t wasno tak licznymi umowami dzierawnymi i serwitutami r- nego rodzaju, e miasto postanowio przedoy spraw rzdowi do rozstrzygnicia w drodze ustawy sejmowej. Jake powsta kopot tak wielki? Rozrastajca si Warszawa gnbia coraz to wikszymi podatkami pustujc enklaw garbarni. Zarzd jej broni si budujc na swym terenie i wydzierawiajc rne warsztaty. Wznosi te i domy mieszkalne, lecz w domach tych oddawa na wasno mieszkania swym zasuonym pracownikom. Ci wanie stanowili najtwardszy orzech do zgryzienia, gdy w spraw wmieszao si spoeczne sumienie miasta. Inny wgld w Warszaw da mi dom pastwa Pietraszewskich. Pan Klemens i pani Karolina rozstali si ze wsi niedawno, w pierwszym czy drugim po- koleniu. Zbyt modzi, aby ulec zrodzonemu w miastach pozytywizmowi (Skodowscy byli inteligencj miejsk w czwartym ju pokoleniu), zachowali swobodny sd i wieo umysu nieuprzedzonego. On by celnikiem wyszego stopnia, ona piewaczk. Mieszkali przy ulicy Marszakowskiej, a dom ich rozbrzmiewa piewem pani Karoliny i jej uczennic, gwarem goci pana Klemensa i wrzaw haaliwej gromadki ich dzieci, Witolda, Stasia i Marychny. Pani Karolina, wraliwa na prawdziw niedol, a nieubagana tam, gdzie wietrzya fasz, przywioza z Mediolanu, gdzie uczya si piewu, Woszk imieniem Gemma. Mia ta panna, wygnana z domu przez jaki dramat osobisty, zamieszkaa u Pietraszewskich na prawach czwartego dziecka. Troch grosza zarabiaa lekcjami woskiego, troch pomagajc przybranej 87 matce. Mieszkanie Pietraszewskich byo dowodem, e przysowia o rodzcych si cianach na przyjcie goci nie wyssano z palca. Raz po raz kto przyjeda i nocowa. Co niedziel do- stawiano st, aby pomieci biesiadnikw. Pan Klemens i starszy syn Witold czytywali Ga- zet Warszawsk i po cichu wyznawali program Dmowskiego. Pani Klementyna zasi, Sta i Marychna zawzicie i gono trzymali za Pisudskim. Rozdwiku mimo tego nie byo. Poyjemy, zobaczymy mrucza pan Klemens. Doczekasz si, doczekasz zapewniaa pani Karolina. *** Nie pamitam rwnie zabawnych kolacji jak w tym domu. Gospodyni bya bowiem zwo- lenniczk kuchni jarskiej. Gospodarz i synowie, e to cenili kieliszek, mieli wiksze potrzeby. Nim wic siadano do stou, pan Klemens prosi normalnych ludzi na zaksk do swego ga- binetu. Bigosy te, flaczki i wtrbki, mam wraenie, przyrzdzaa lojalna pani Karolina. Nie dopuszczaa ich do stou ze wzgldw propagandowych. Wydawana przez ni kolacja zjed- naaby z pewnoci niejednego do kuchni jaroszw, gdyby nie bijca w oczy jej kosztowno. Rujnujesz mnie wzdycha pan Klemens. Ale ratuj twoje zdrowie, obartuchu. Przekomarzano si nie tylko przy stole. Synowie wykpiwali domniemane postpy uczennic matki. Ta wymiewaa ich amory. Zamieszkay po drugiej stronie schodw kuzyn i domow- nik zarazem przyapywa wraz z modymi koszyki z winem, ktre przemyca dla siebie ku- chennymi schodami pan Klemens. Jedyna Gemma, zamknita i harda, nie pozwalaa na uszczypliwoci. Nie by to, rzecz prosta, dom miarodajny dla sdw o mieszczastwie z okolic ulicy Mar- szakowskiej. Kipiao w nim ycie, a przez otwarte jego drzwi wchodzili nie tylko gocie, ale i wszelka nowina z szerokiego wiata. Na pulpicie fortepianu pani Karoliny pojawiay si ostatnie nowoci z dziedziny pieni; dobra ksika krya z rk do rk. Domownikw, cho rnych wiekiem i zapatrywaniami, cechowaa pewno swego, wesoa i beztroska, a czujna i gotowa na wszystko, niechby i najgorsze. Prawdziwie sielankow bya za to dzierawa Huta, w pobliu Miska Mazowieckiego. Go- spodarowali tam pastwo Jacuscy, krewni Pietraszewskich. Gdym do nich przyjecha, mia- em wraenie, e niewiele si tu zmienio od Piasta. Folwark by po staropolsku uniwersalny. Uprawiano tu wszystko, co potrzebne do ycia. W sadzie dojrzewaa caa botanika uytkowa. Po podwrku wasay si kaczki, gsi i kury, a psy goniy za wieprzkami. Skpa gleba ma- zowiecka dawaa tu dobre plony, gdy folwark osiad na porbie lenej. Szczelny krg boru odgradza od wiatowych niepokoi. Nie syszano tu chyba nigdy warkotu motoru, bo wybo- ista droga amaa osie nieopatrznym samochodom. yo si wic spokojnie, a nadto spokoj- nie. Dziwna starodawno tego rodowiska wydaa mi si maruderstwem spoecznym; e bya i kotwic umocowan gboko, u samych podstaw ycia, nie chciaem jeszcze rozumie. Ja- cuski co tam rozprawia o reformach, jakie by naleao przeprowadzi. Obiecywa sobie sprowadzi buhaja czerwonej polskiej rasy, zbieranin kurz zastpi zielononkami. Zamia- ry zamiarami, a tu dzionek pyn jeden za drugim; z Warszawy dojedali mili gocie, rno si z nimi w preferka, a o wicie donosi co trzeba Kurier Warszawski. Pani Karolina twierdzia, e Jacuscy si nie utrzymaj na folwarku. Nie eby ziemia bya kiepska i niedbaa gospodarka; nie eby skonno pana Jacuskiego do teoretyzowania i pre- feransa lecz pani... Jacuska. Pan sobie zdaje spraw tumaczya mi czym jest ycie kobiety w takiej dziurze? Je- eli do tego ma troch inteligencji i ciekawoci? Robtki rczne to mao; ksiki nie wystar- cz. P biedy jeszcze, gdy sama pisze wiersze. Zawie wsteczk, schowa... i co dalej? Wic ciy do miasta. Po babsku. Milczkiem a uparcie. Za rok, dwa zobaczy pan Jacuskich 88 w Warszawie. Zastanawia si pan niedawno, skd si w naszych miastach wzio tyle szlachty. Sprawiy to kobiety. Pozostawiam rozwadze socjologw, jak dalece feminizm przyczyni si do rozrostu miast. Z nastaniem roku 1914 coraz czciej nawiedza mnie myl, czy postpiem susznie wy- jedajc na los szczcia do Warszawy. Mono zarobku kurczy si, dzie literackich, jak nie byo, tak nie ma. Zacigam dugi, lekkomylnie, bo nie widz monoci zwrotu. Zapa- trzony niezmiennie w swe denia zawody, nie dostrzegam krzywdy, jak czyni osobom ywicym do mnie zaufanie. Kiedy, gdy w Krakowie otarem si o bohem, osdziem, e artystyczne powoanie zwalnia pomazaca od odpowiedzialnoci za potoczne ycie. Zaa- twiano to frazesem o pogardzie nalenej filisterii. Czy jednak bya filistrem takim moja matka, zmuszona do cikiej pracy jako magazynier- ka w sanatorium Duskich? Kilka sw, nie wyrzutu a smutku, rzuconych mi przez ni pod- czas krtkiego pobytu w Warszawie, przestrzegao przed dalszym pywaniem pod aglem romantycznego idealizmu. Wyboru jednak nie miaem. Chyba zoy bro i modo sw przekreli. Wewntrzny gos, cho ju trawiony wyrzutami sumienia, nawoywa do wytrwania na raz obranej drodze. Nieche wstawi si za mn wiersz napisany wtenczas: RZEKA Na starym mocie, wieczorn godzin Lubi przystan, by posucha wieci, Jakimi woda bieca szeleci I patrze w fale, ktre pyn... pyn. Cho mtna struga oka mi nie pieci, Przecie mi sprawia rozkosz to jedyn, e wody id, przebiegaj, gin Unoszc troski moje i boleci. Patrzc na rzek, nie pytam, skd spywa Ni dokd dy; gdzie jej prd si zmienia I gdzie si koczy... Jest cud zapomnienia W tej wielkiej rzece, co wszystko porywa! Bo tylko ciebie jedna myl wtpliwa Ju nie naruszy... o mocy denia! 89 Wojna Lato 1914 roku byo upalne, bezwietrzne, urodzajne. niwa uprztnito wczenie. Po la- sach ciy bki tak ostro, e trudno byo komi przejecha. Orzechy laskowe i woskie obro- dziy jak nigdy... bdzie wojna... mawiano po wsiach. Warszawa pogodzia si nareszcie z myl, e szczsne jej bytowanie moe by zamcone. Gdy jednak zamwienia z Rosji wzmogy si jeszcze, pienidz popyn rzek przez kasy i kieszenie obywateli. W przepenionych lokalach cz warszawiakw tracia wawo fors atwo zarobion, cz podja spr, z kim trzyma w razie wojny; z Austri, czy z Rosj? Przeciwnikami na terenie polityki wiatowej byy przede wszystkim te dwa mocarstwa. Niemcy, przypuszczano, moe nawet nie wezm udziau w wojnie. Po raz pierwszy od dugiego czasu nie wyjechaem tego lata do Zakopanego. Szukajc za- robku, ktry by mnie raz na zawsze uwolni od gonitwy za groszem, zapltaem si w wiel- kie, a nieprawdopodobne interesy. Zachcony przez koleg krakowskiego obdarzonego rw- nie bujn fantazj, dotarem do wanego handlarza rosyjskimi lasami. Po paru kolacyjkach i tuzinie p czarnej staem si wacicielem opcji na sprzeda dziesiciu tysicy wspaniaych dbw... ufimskoj gubernii. Zoty ten interes sprowadzi do Warszawy dwu porednikw francuskich, z Bordeaux, jeli si nie myl. Skwapliwo, z jak przybyli, skaniaa do przy- puszczenia, e i oni maj co wsplnego z literatur. Zaciekawili si nie tylko szczegami oferty, ale i czyst wdk, ktra zdaniem ich, przewyszaa wina francuskie. Trunkowi fi- nansici pobyli kilka dni w Warszawie, pomarzyli razem z nami, popiewali i wyjechali do Moskwy, gdzie mieszka waciciel kuszcej dbiny. Wrcili z niczym. Las sta, gdzie i jak obiecano, ale do najbliszej kolei byli kilkaset wiorst. Rzeki w pobliu adnej. Kupi i ci owszem; ale jak dostarczy odbiorcom we Francji? Strapionych zagranicznikw pocieszy jaki ksiulo warszawski handlujcy lasami na Kaukazie. Wyjechali z nim do Soczi... i prze- padli. Czy zdoali dotrze do Francji przed wybuchem wojny? Czym dla Francuzw ksidz pocieszyciel, tym dla mnie sta si mia egzotyczny wirtuoz Bujukli. By to pianista, podobno z Kaukazu. Chcc si uda z koncertami do uzdrowisk gali- cyjskich, szuka impresaria znajcego upatrzony teren. Polecony mu przez kogo, zoyem wizyt artycie, aby posucha jego gry. Bujukli wystpi w stroju narodowym, licho wie ja- kiego znaku. Na nogach mia mikkie cholewy, na ramionach wyszywan rubaszk i jaskra- wy kontusz nie kontusz, czerkieski paszcz czy co. Popis nie wypad najgorzej. Wojak mj gra biegle i zapamitywa si tak bardzo, e w chwilach gortszych wtrowa piewem grze. Z kompozytorw upodoba sobie Liszta. Na ewentualne bis rezerwowa wasne utwory, lecz wysuchania ich przezornie mi oszczdzi. Jak postpi, nie byem pewny. W Krakowie, we Lwowie nie ma co si z takim pokazy- wa; lecz dajmy na to Krynica, Rabka, Iwonicz... moe wanie spodoba si ten strj i te przy- piewki. Po prbie Tatarzyn mj zwierzy mi si z pewnego kopotu. Bo widzi pan, ja lubi wypi. Nie znam waszej publicznoci, ale wypiwszy mog prze- rwa granie i na przykad zataczy solo. To si moe waszym nie spodoba. W czasie objaz- du bdzie pan mnie musia pilnowa, abym nie tkn wdki. Zmarkotniaem, gdy obecna na popisie ona artysty spojrzaa bagalnie w gr, jakby chciaa zawezwa pomocy boskiej. Sprawy mimo tego nie zaniechaem. Wysaem kilka li- stw do zarzdw uzdrowisk i pozostaem w Warszawie, postawiwszy warunek Bujuklemu, aby na prb przesta pi ju przed wyjazdem. Odpowiedzi przyszy nijakie. Przezorni Gali- leusze powoywali si na niepewne ju czasy. Moe za tydzie, czy dwa... Wiedziaem ju. Ten tydzie czy dwa znaczyo wojn. Epizod mj warszawski dobiega koca. Nazwiska literackiego ani pienidzy nie zdobyem. I gdzie si podziay moje zobowi- 90 zania ideowe, skoro rok jeszcze temu spisywaem protok na zebraniu pisudczykw tworz- cych Skarb Wojskowy?. Nici z warszawskimi peowiakami nie nawizaem. Wstyd po- wstrzyma mnie od wyjazdu do Krakowa. Zdobywam si na to dopiero w przeddzie wybu- chu wojny. Wywalczam sobie miejsce w pocigu do Granicy. W zatoczonym przedziale zawieram znajomo z brami Jaraczami, Stefanem i Jzefem. Poruszeni i peni oczekiwa dojedamy do Zbkowic. Tu pocig witaj andarmi rosyjscy. Nikt nie pojedzie dalej. Wszyscy maj wraca do Warszawy. Obcy poddani zgosz si w komisariatach. W kilka dni po powrocie, na wie, e wojsko polskie spod znaku Pisudskiego zajo Kielce, ponownie prbuj szczcia. Usiuj przedosta si tam zygzakiem, od dworu do dwo- ru, i... zostaj zatrzymany przez andarma. Wykupuj si z trudem i powracam do Warszawy. C robi, drogi panie tumaczy dobrodusznie pan prystaw pojedzie pan do naszej Rosji. Krzywdy panu nie bdzie. Przemawiaby moe inaczej, gdyby na cianie komisariatu nie wisiaa ju odezwa Wiel- kiego Ksicia Mikoaja Mikoajewicza. Polacy! Wybia godzina, gdy serdeczne marzenie ojcw i dziadw waszych moe si spe- ni. Mino ptora wieku od czasu jak ywe ciao Polski rozdarto na czci. Ale duch jej nie umar. ya ona nadziej, e przyjdzie chwila zmartwychwstania narodu polskiego i brater- skiego pogodzenia si jego z Wielk Rosj. Wojska rosyjskie nios wam radosn, wie tego pogodzenia si. Niech znikn granice dzielce na czci nard polski, niechaj paczy si on w jedn ca- o pod berem Cesarza rosyjskiego. Pod tym berem odrodzi si Polska wolna co do swej wiary, jzyka i samorzdna. Jednego oczekuje od was Rosja: takiego poszanowania praw tych narodowoci, z ktrymi zwizaa nas historia. Z otwartym sercem i po bratersku wycignit doni idzie na wasze spotkanie Wielka Ro- sja. Wierzy ona, e nie zardzewia jeszcze miecz, ktry razi wroga pod Grunwaldem. Od brzegu Oceanu Spokojnego do mrz Pnocnych id puki rosyjskie. Zorza nowego y- cia wschodzi dla was. Niechaj zabynie na zorzy tej znami krzya, symbol cierpie i zmar- twychwstania narodw. Zwierzchni wdz naczelny Genera - Adiutant MIKOAJ 1/14 sierpnia 1914 Odezw podobnych, z pretensj do tytuu aktu historycznego, powstao w tym okresie wie- le. An meine Voelker (do moich ludw) zwraca si jednoczenie cesarz Franciszek Jzef. W czerwcu 1915 odezwa si i cesarz niemiecki. Ten doczy do odezwy piknie wydan broszur z obrazem Matki Boskiej Czstochowskiej na okadce. Warszaw zaprztn rzecz prosta gos Mikoaja Mikoajewicza. Dlaczego nie podpisa tego car, a tylko gwnodowodz- cy wojskami, pytali sceptycy. Moe rozdwik w carskiej rodzinie, poszeptywali inni powo- ujc si na ksicia Konstantego i Ksistwo Warszawskie. Nikt nie dopuszcza myli, e libe- ralne gesty moskiewskiego cezaryzmu s oznak niepewnoci w obliczu bliskiego upadku. Niemniej, zabieganie o wzgldy Polakw, uprawiane wczeniej ju przez Austri, a podjte oto przez Rosj, a pniej przez Niemcy, bawio warszawiakw i dodawao im pewnoci sie- bie. Co by tam nie byo, poszlimy w cenie. Na odczepne dla Rosjan, wadajcych jeszcze nad znaczn czci Krlestwa, uywano sobie na Niemcach w karykaturach, wierszykach, rza- dziej rezolucjach. Tradycyjna nienawi do Rosji zawayaby moe i teraz na postawie Warszawy, gdyby nie wie o spaleniu Kalisza na rozkaz majora Preusskera, ktry z oddziaem swym stanowi for- poczt inwazji niemieckiej. Nazwisko niesawnego bohatera przypominao Prusakw. Zglisz- cza Kalisza zdaway si by wrebnym znakiem, co oczekuje Krlestwo od brutalnego 91 sprzymierzeca lekcewaonej na og Austrii. Wstrzs by silny i tumaczy do pewnego stopnia wiernopoddacze owiadczenie zoone carowi Mikoajowi II przez polskich posw w Dumie petersburskiej. Czynniki radykalne skonne do posuchu dyrektywom Pisudskiego znalazy si wic w trudnym pooeniu i musiay zaj stanowisko wyczekujce. Jedynym widocznym znakiem ich dziaalnoci bya ksika pod tytuem Ksiga Tczowa Polakw. Zgromadzono tam wszystkie zarzdzenia i obietnice rosyjskie ilustrujce dobr wol w sto- sunku do podbitego narodu. Zbir ten wyda Edward Chwalewik; dokumenty wybraa i uo- ya Stanisawa Waroczewska. Wydawnictwo zdawao si i na rk polityce Rosji i prze- mkno si bez przeszkd cenzury. C, kiedy okadka, a na niej... gruszki na wierzbie! Gdy Tczowa Ksiga ukazaa si w sprzeday, cenzorom nie zostao nic innego jak udawanie, e nie dostrzegaj podstpnej okadki. Dostrzeg j, i to zaraz, nieszczsny Andrzej Niemojew- ski, wspomniany ju redaktor Myli Niepodlegej. Nieobliczalny w odruchach, donis o spostrzeeniu swym cenzurze i ksig skonfiskowano. Warcholski wolnomyliciel nie odzy- ska przez swj uczynek poderwanego ju dawniej zaufania prawicy; z lewic rozsta si raz na zawsze. Tak czy owak, chybiona historycznie odezwa Wielkiego Ksicia miaa dorane skutki do- broczynne, take i dla nas, poddanych austriackich i niemieckich. Pristaw mj, zapytany z kolei, jak si rzecz ma z moim wyjazdem, odrzek, e nie widzi popiechu. Niemcy jeszcze daleko, mog si wic rozejrze za wygodnym miejscem osiedlenia. Tymczasem Niemcy nastpowali ostrzej ni Austriacy. W listopadzie 1914 wojska gene- raa Litzmana zajmuj d, a w lad za tym wybucha w Warszawie prawdziwa panika wrd Rosjan. Lada dzie spodziewaj si Niemcw. Szereg urzdw otrzymuje rozkaz ewakuacji. Archiwa urzdowe s ju w drodze na wschd. Oko wadzy pada wreszcie i na mnie. Trzecie- go czy czwartego listopada otrzymuj polecenie, bym z wieszczami (rzeczami) stawi si w barakach na Pradze. O wyborze miejsca zsyki nie ma ju mowy. Pierwsze, co w takich okolicznociach przyj musiao do gowy Galileuszowi to Sybir, odwieczna kraina zesa. W czasach tych dziea sztuki oddziayway ywo na wyobrani. Tak sugesti wzrokow by jeden z rysunkw Grottgera. niena, beznadziejna dal, a na niej szlak wydeptany przez pochd skazacw. wiadom o ile agodniejszych okolicznoci swo- jej zsyki, po trochu nawet jej dny, przecie liczyem si ze spotkaniem nowej i nie byle jakiej udrki. egnajc si z dobrymi ludmi, przygotowuj si wic fachowo na spotkanie syberyjskiej zimy. Wyposaony w barani pkouszek i wierne utensylia turystyczne, zjawiam si na pra- skim etapie z niele wypchan waliz i kilku dziesitkami rubli. Przyjaciele warszawscy zdo- ali mnie pocieszy, e na skutek odezwy Wielkiego Ksicia powstay na terenie Rosji komi- tety opieki nad bieecami. Na czele ich stana Wielka Ksina Tatiana, a sporych fundu- szw dostarcza ziemiastwo zrzeszone w sojuzie ziemstw. Polacy na terenie Rosji potwo- rzyli byli wasne organy dziaania pod przemyln nazw Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. W ten sposb mogli dopomaga nie tylko wdowie po polegym na wojnie Polaku w subie rosyjskiej, nie tylko uchodcy z Krlestwa, lecz i jecowi cywilnemu (wojenno-abiazennyj) rodem z Galicji czy Poznaskiego. Rozstanie si z Warszaw wryo wic wielk zmian w mym yciu. Nowi ludzie, nowe strony, nowe zdarzenia... myl o tym nie przeraaa mnie wcale. Sybir... no tak. Bogosa- wiestwo tatrzaskich prb i niewygd, ycie postawione ju nieraz na kart, a w kocu obronione, pozwalao odnie si spokojnie do grottgerowskich wizji. Nieudana, katastrofalna niemal przygoda warszawska zachcaa do podjcia czego w zupenie nowych warunkach. 92 Pod ciemn gwiazd Na etapie Pierwsze chwile na praskim etapie nie byy zachcajce. Barak by brudny, okna zakrato- wane, barogi mia wywiechtane. W drzwiach staa stra. Wszystko tu tchno rosyjskim duchem uwiecznionym w patriotycznych utworach i malowidach. Poczucie obcoci nie trwa jednak dugo. Zaledwiem zdoby miejsce na jednej z prycz, rozmieszcza si obok Jzef Jaracz poznany w pocigu dogranicznym. Ta podr artuje uda si nam niestety lepiej od tej ku Granicy. Aha, niech no si pan wpisze na list. Id do pokoiku przypominajcego kancelari trupiarni i zgaszam swoje przybycie. Nic o mnie tu nie wiedz, wpisuj nazwisko pod ktrym tam numerkiem... i tyle. Pora rozejrze si po ludziach. Mieszanina jest dua, rozruch nieustanny, uwaga koniecz- na. Ci powani, zatroskani zauwaam obarczeni porzdnym bagaem, porzdkujcy zdobyty kt, to chyba tacy jak my. Lecz ci inni?... Ci inni zaradnoci i tupetem przypominaj ludek warszawski. Czuj si jak w domu i gwarz jak starzy znajomi, cho ich jest kilka dziesitkw. I jake rni! Tu elegancki kawa- ler za pan brat z obdartusem: tam stary ysy yd uera si z jasnookim tatuowanym a na do- niach dryblasem. Przy wieczornym raporcie imiennym zabrzmiao nam miesznie nazwisko Prawda. By to kdzierzawy a pyskaty rzezimieszek, jak si pniej okazao, handlarz ywym towarem. Rbek niepokojcej nas zagadki uchyla do niepozorny, a sympatyczny czowiek. Oczy ma piwne, ws podkrcony, na twarzy umiech ni to ironiczny, ni to pobaliwy. Odzia- ny w lekk zarzutk, z niewielk walizeczk w rku, wyglda jak warszawiak wybierajcy si do Milanwka. Nazywa si podobno Jzef Kuakowski. C to? pytam a pan tak lekko w tak drog? Nie byo czasu si ogarn umiecha si wieloznacznie. Dostawili mnie tu w kajda- nach wprost z mamra mokotowskiego. A tamci? ukazuj na jego towarzyszy. Rozmaicie. Niektrzy te z Mokotowa. Inni z Pawiaka, z ulicy moe... czy ja wiem? zdaje si nie dba o tamtych. Zrozumiaem rycho, e pan Kuakowski, krtko pan Jzef, musia mie za sob nie- zwyk kart przestpstw, skoro sta si wyroczni caej bandy. Nie pimy dugo w noc. Zapasy i wdeczka przepdzaj osowiao i rozwizuj jzyki. Od Jaracza dowiaduj si, e w lad za bratem Stefanem, prbuje szczcia na scenie. Na ssiednim barogu staje atletyczny drgal. Przypatruj mu si. Przecie to znany mi z dawnych krakowskich lat obroca w sobotniej druynie piki nonej, Stanisaw Pokj. Wiel- kim gosem zaprasza chtnych do pokazowej walki zapaniczej. Amatorw jest niewielu. Batut obejmuje z kolei pan Czupak, absolwent Szkoy Przemysu Drzewnego w Zakopanem. Niewybrednymi piosenkami i wrodzonym komizmem przenosi nas w atmosfer podkrakow- skiego szynku. Ino, ino, a to kino... A potem miesznym tenorkiem: 93 Mamciu droga, nie bd sroga. ja mam ju szesnacie lat... Jeszcze, jeszcze, panie komiczny! woaj. Pidziesity sidmy na granicy stoi. Pisze do Moskala, e si go nie boi. Pisze do Moskala czarnym atramentem, e do niego idzie caym regimentem. Popularno Czupaka jest ustalona. Nazajutrz po poudniu pora odwiedzin. Spotkania odbywaj si na ogrodzonym podwrzu, pod okiem stray. Powstaje zamieszanie tak wielkie, e trudno o lepsz sposobno ucieczki. Nie rozumiem zwracam si do Kuakowskiego na co wy waciwie czekacie. Paru drobniejszych zwiao odpowiada. Mnie to nie w gowie. Jedyna teraz okazja zmieni skr raz na zawsze. Co innego pokaza si w Warszawie po Mokotowie, a co innego po powrocie z takiej Wiatki. Logika tego wyznania jest nieodparta. Trzeciego dnia rankiem aduj nas do wagonw towarowych. Przed odjazdem do przy- kra rewizja. Zabieraj mi brzytw i przetrzsaj listy prywatne. W poudnie ruszamy. To s mementa, co si pamita zawodz w jednym z wagonw star wizienn pie. Chodziem na tace, kochaem si w Mace grzmi gdzie indziej rany pan Czupak. Jedziemy w krain wielkiej przygody. 94 Ku stepom poudnia Dokd nas wioz? Towarzyszca nam stra wizienna zdaje si o tym wiedzie rwnie mao jak i my. Maj nas dostawi do Smoleska, a tam odbierze transport kto inny. Jeeli jednak zdaj sobie spraw, kim s ewakuowani z wizie, to obecno nas obcych poddanych dziwi ich i niepokoi. Z tamtymi mog si z atwoci dogada. Na pierwszym postoju w Ba- ranowiczach opryszki nasze popijaj w miejscowym szynku razem ze stranikami. Nam nie pozwolono wyj poza najbliszy obrb torw. Korzystam ze sposobnoci i przechadzam si w cikim ju zmroku, spogldajc to na wschd to na zachd. Wspomnienia ostatnich lat s zbyt jeszcze ywe, bym poj donioso dokonujcej si przemiany i pogodzi si z myl, e oto cay okres mego ycia odrywa si ode mnie bezpowrotnie. wiadomo ta przysza p- niej; na razie dopado mnie tylko przeczucie. Myl o tej namacalnej linii granicznej dzielcej dwa wiaty. Dwa lata temu przekroczyem j na stacji Granica. Rewizja... badanie paszpor- tw... uwane spojrzenia andarmw wszystko to zdawao si mwi: wdrowcze, miej si na bacznoci. Sugesti graniczn rozwia pobyt w Warszawie, lecz Baranowicze przemwiy bardziej dobitnie. Obco... Nic innego mnie odtd nie czeka. Kuakowski te zdaje si nad czym rozmyla. Do szynku nie poszed. Siedzi w drzwiach pustego wagonu. Pan pierwszy raz w tych stronach... zatrzymuje mnie pan nie zwyczajny... pan si te- go jeszcze nauczy. Widziaem jak te dranie przerzucay paskie listy. Na drugi raz niech pan odda mi na przechowanie waniejsze rzeczy, a dostanie je pan nietknite z powrotem. W Smolesku duszy postj. Zmiana konwojentw. Wie o przybyciu pocigu z tajem- niczymi aresztantami musiaa si rozej po miecie, gdy dworzec zaroi si od gapiw. Chodz od wagonu do wagonu, przepatruj, w kocu zaczynaj nam wymyla do sukinsy- nw i germaskich szpionw. Od czeg jednak sowniczek zodziei otrzaskanych z folk- lorem wiziennym w gbi Rosji. Z drzwi ssiedniego wagonu wychyla si obywatel Prawda i recytuje istny poemat okropnych wyzwisk z biegoci moskiewskiego opryszka. Gapie suchaj z otwartymi gbami i nieledwie z zachwytem na twarzach. Niet syszymy eto nie szpiony. Eto budut warszawskije uliki. Dworzec pustoszeje. Nowej stray nie wida. Znudzony andarm wasa si wzdu na- szego pocigu. Lecz oto spieszy ku nam dziewczyna. Na ramieniu ma opask z polskim napi- sem: Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. Jeden z rzezimieszkw wyrywa si z oblen zaczep- k, lecz zostaje przywrcony przez towarzyszy. Stul mord! Nie widzisz?... Polka. Panienka podchodzi i do naszego wagonu, pyta o kobiety i dzieci, czy nie trzeba lekarstw, banday, ywnoci moe. Dzikujemy w serdecznych sowach. Wic moe listy... moe za- wiadomi rodzin... Po latach wielu miaem przypomnie sobie to troskliwe dziewcz. Kiedym si znalaz na katyskim pogrzebisku, wskazano mi na ssiadujce z nim stare mogiy. Na odkopanych tam szcztkach byy zachowane jeszcze medaliki i krzyyki katolickie. Wspomniaem wtedy o dziewczciu, ktre samo jedno pobiego, by dopomc dotknitym niedol. Zamyka wagony. Jedziemy dalej. Nowi konwojenci to starszy rocznik dobrodusznych re- zerwistw. Mono spdzenia kilku dni na wczdze, aby jak najdalej od frontu, nci ich i rozwesela. Zodziejaszkw nie odrniaj od jecw cywilnych. Brataj si atwo z jednymi i drugimi. No c, brat? Nam take nie usiedzie w domu. 95 Suniemy z wolna przez nadwoaskie nie. Wsie tu rozrzucone szeroko, drewniane domy przykuce, ni to przeraone dol, ni to ze strachu przed wielkim carem, co przygniata je a z Petersburga. Czstsze ju postoje w miasteczkach pozwalaj nam zaopatrzy si w ywno i potrzebne drobiazgi. Czasem w towarzystwie konwojenta, czasem bez niego. Opodal Penzy zatrzymu- jemy si na duej. Wida domki i pocigajcy sklepik. Wchodz tam po papierosy i dostrze- gam zodziejaszka Sierczyka i jednego z konwojentw. Zaskoczona najciem kupcowa usiuje zrozumie, jakich to papierosw domaga si Sierczyk. Zmuszona do przerzucenia zapasw tytoniu, odwraca si, a opryszek zdejmuje z haka za jej plecami tgi poe boczku, chowa go pod paszczem i najspokojniej wychodzi. onierz chce w pierwszej chwili zatrzyma zo- dzieja, dostrzega jednak drugi poe, zabiera go i pdzi ladem Sierczyka. Biedna babina szamoce si, by znale klucz, zamkn sklepik i pobiec ze skarg do pro- wadzcego transport sieranta. Ten odprawia j krtk uwag: Ciesz si, durna, e yjesz. Nie wiesz, e teraz wojna? Pyniemy dalej pod flag ciemnej gwiazdy. W Samarze pozwalaj nam co prawda zje obiad w niezej restauracji dworcowej, lecz w ogle nie wiedz, dlaczegomy si tu wzili i co z nami robi. Jestemy wiadkami zabawnej sceny. Subowy oficer da od naszego sier- anta urzdowych papierw z Warszawy, a ten ma tylko spis imienny nagryzmolony w bara- ku praskim. Sprawa idzie do miejscowego urzdu gubernialnego, ktry ni std, ni zowd, od- prawia nas a do Taszkientu. Wiadomo przynosi pewn ulg, bo jeli Taszkient, to i ciepo. Nowi konwojenci, czela- biscy Tatarzy daj nam do przykry przedsmak ciepego klimatu. Obchodz si z nami brutalnie i co chwila gro uyciem prikadu lub sztyku. Na postoju w szczerym stepie orenburskim dochodzi do gronej zwady pomidzy nimi a nasz chuligask braci. W ruch id kuaki, potem bro, w rku niejednego rzezimieszka byska n. Po bjce naradzam si z Jaraczem, jak udobrucha naszych Mongow. Osdzamy, e najlepiej bdzie podsucha ulubion ich piosenk i popisa si ni przy pierwszej sposobno- ci. Ajt medynnyn myn synaj Dynna dynnyn myn synaj... Nucimy na pustynnych piaskach Kara Kum. Tatarzy szalej z radoci. W dalszej drodze opiekuj si nami jak niaki. Im dalej na poudnie, tym silniejsz staje si wymowa azjatyckiego kontynentu, nieczuego jak gdyby na wszystko, co nas tu przygnao. Czowiek tu osiady zdaje si by pogodzony z dol, ktra tam, nad Wog, przeraa ludzkie osady. Rzecznicy wojny, jakoby wszechwiato- wej, jestemy na tych obszarach mao wanym epizodem. Wiatr przesypuje tu piachy jak od tysicy lat. Traktem tylko tubylcom znanym zmierza dokd wdrowny tabor Kirgizw. Ko- biety i dzieci na jukach przewieszonych przez grzbiet wielbda, mczyni na koniach. Ze psy o kwadratowych bach peni stra po bokach. Senny au oczekuje zimy pod pagrem. A teraz co jak bajka o dawnych bardzo latach. Oto przesuwa si przed nami strojny jedziec z sokoem na ramieniu. Obojtny na widok pocigu, wypatruje po niebie ofiary dla swego drapienika. Marzenia azjatyckie kocz si nagle na stacji w miecie Turkiestan. Sensacja! Pocig prowadzi maszynista Polak. Nas tu mieszka caa kupa. Od dugich ju lat. Mamy wasn szkk, biblioteczk, sal zebra. Wszystko kolejarze. W Taszkiencie zastaniecie par tysicy Polakw. 96 Czujemy si bardzo swojsko, bo i krajobraz oywa; mniej ju bajeczny, celniej trafia do duszy. Akacjowe gaje, sady, topole, otwarte targowiska i jestemy jak na poudniu Europy. Dobijamy. Na dworcu nie wida obiecanych Polakw; czeka na nas za to pluton onierzy. 97 W czwartym puku i dyscyplinarnej rocie W Taszkiencie wiedz o nas rwnie mao jak dotd wszdzie. Policja miejscowa nie ma podstaw, by nas wsadzi do kryminau. Zrwnani z jecami wojennymi, zostajemy osadzeni w koszarach czwartego puku piechoty, a wic w samym rodku miasta. Wybr miejsca od- osobnienia mg by celowym, jeli chodzio o nas, jecw cywilnych, ale nie zdoa ustrzec miasta przed przebieg szajk. Niewysoki gliniany mur mona byo przesadzi bez trudu. Czasowoj puszcza przez bram za par kopiejek. C wic zostao nam, ktrzymy, peni godnoci, oczekiwali przywrcenia nalenych nam praw? Juci, e liczy gwiazdy na wyiskrzonym niebie, wysya alarmujce listy do Krlestwa i dowiadywa si, czy naprawd mieszka w Taszkiencie par tysicy tajemniczych rodakw. Co w tym musiao by, skoro na pobliskim bazarze, dokd jednak wypuszczano nas w towarzystwie onierzy, mona byo spotka paniusie gwarzce po polsku a mio. Je- den z naszych zdoa si nawet dowiedzie, e jest tu koci katolicki, Dom Polski, a w nim i szkka. Zwrcilimy si i tam odpowiedzi nie byo. Tymczasem nieosigalna ojczyzna daa o sobie zna z bezporedniego poblia. Gdy bowiem prowadzilimy na podwrzu z Jaraczem nocne rodakw rozmowy, doleciaa nas z ssiedniego budynku piosenka: W dzie marcowy i ponury Z cytadelnej id gry Szeregami lwowskie dzieci, Id tumi si po wiecie... Okazao si, e tu obok przebywaj wzici do niewoli onierze trzydziestego puku pie- choty zwanego Lwowskie Dzieci. Wrd nich kilku jednorocznych. Modzi, jak wiadomo, rwnie mocno przejmuj si niedol, jak zapominaj o niej, spotkawszy bratnie dusze. Przez kilka nastpnych dni nie wychodzimy z baraku lwowiakw. Rado spotkania nie trwa jednak dugo, gdy lwowsk bra przeniesiono do obozu troicki agier, w ktrym skupiono wszystkich niemal jecw wojennych zesanych do wschodniego Turkiestanu. agier, jak opowiadano, by obszerny, malowniczo pooony na grskim zboczu. Doem biega wartka rzeka Czyr Czyk. Przyjaciele nasi cieszyli si bardzo, e opuszczaj obrzydliwe i duszne ko- szary. Ilu ich pozostao przy yciu? Tricki agier to, obok Tockoje pod Orenburgiem, haniebna karta rosyjska w pierwszej wojnie wiatowej. Ze skupionych w Troicku pitnastu tysicy je- cw zmaro w przecigu kilku miesicy ponad cztery tysice na tyfus plamisty. Wie o obo- zie mierci dotara jakimi drogami a do Petersburga, tak i w marcu 1915 przybya na miej- sce ksiniczka Tatiana z przedstawicielami Czerwonego Krzya. Pozostaych przy yciu jecw przeniesiono z zawszonych barakw pod namioty i rycho rozrzucono po rnych miejscowociach. Nie ma wic ju miych lwowiakw. Nastae nudy urozmaicamy sobie ledzeniem poczy- na naszej szajki. Wstpne ogldziny miasta zdoali ju przeprowadzi w czasie, gdymy si zabawiali nuceniem lwowskich piosenek. Przygldam si im uwanie, a z niektrymi zawie- ram przyjazn zgoa znajomo. Wiem, e los nigdy ju chyba nie zetknie mnie z tak niezwy- kym rodowiskiem. A gdy nas w koszarach nie pilnuj, do robt nie pdz, kiedy atwiej o nieprzymuszone rozmowy. Bystrzejsi spord wykolejonych s, rwnie jak ja, ciekawi po- zna niedostpnego im czowieka na rwnych z nimi prawach bytowania. Powzite ju w Warszawie przypuszczenie, e gwn osobistoci tamtej gromady jest pan Jzef, sprawdza si. U boku jego wypywa rycho dwu adiutantw: Osiecki to wielki ko- 98 niokrad i przemytnik. Odziany w cholewy, kouszek z barankowym konierzem i tak czap- k, wyglda na dzierawc folwarczku. Gb ma polsk, oczy siwe i biegajce, sposb bycia gospodarski. Koniokrada wziby za obraz. Ja, prosz pana tumaczy dobrotliwie, podkrcajc powego wsa nie potrzebuj tych koni kra. Wystarczy mi wej do stajni, a dr. Id potem za mn jak barany za owczarzem. Podprowadzam taki tabun do pruskiej granicy, przemycam na drug stron, sprzedaj za do- bre pienidze, kupuj eter czy lekarstwa i wracam. Grzybowski zasi jest zodziejem kolejowym. Elegant, ubrany z wielkomiejska, przypomi- na kupca czy przemysowca. W krawacie ma szpilk z per, pamitk chyba po zawodowej przejadce. Wytworni ten jest najbardziej wulgarny z caej zgrai, cho gdy trzeba, najbar- dziej ugrzeczniony. Musi pan mie bardzo lekk rk cign go pewnego razu za jzyk. Rk to mao spoglda ironicznie. Psychologia, szanowny panie. O, widzi pan, kie- dym pana zabawia historyjk o tym kuferku, com go sprztn sprzed nosa rabinowi, prze- niosem panu zegarek z kamizelki do lewej kieszeni marynarki. Niech pan uwaa, bo go zno- wu gdzie przenios. Jako, zagada mnie znowu i zegarek znalazem w spodniach. Kime jednak jest pan Kuakowski? Powoli i z pewnym zakopotaniem wprowadza mnie w dzieje swego ycia. Jest synem majstra gazowni warszawskiej, starego pepesowca. W do- mu byo ich troje rodzestwa. Starszy brat dziaa w partii, jak i ojciec. W roku 1905 wyrni si jako dowdca bojwki. ladem brata poszed i on, Jzwa, jak go wwczas nazywano. W starciu z andarmami dosta kul w pier. Zdoa zbiec do domu, a ojciec ukry go u znajo- mych towarzyszy. cigany listami goczymi brat zosta przerzucony przez parti do Szwaj- carii. Stao si le. Nikomu bowiem tak nie ufa jak bratu; nikogo tak nie sucha. W ojcow- skim domu nie mia si teraz co pokazywa, gdy i za nim chodziy teraz hinty. Zacz teraz rozbija na wasn rk. Mci si jak mg i jak umia. Nie rusza nigdy polskiego dobra. Grabi lub puszcza z dymem sklepy i skady monopolowe. Mechanik z zawodu, sta si z czasem wamywaczem. Poznali go na gocinnych wystpach w Petersburgu, Kijowie, Ode- ssie. Niekiedy musia uy broni. W obronie wasnej. Mokra robota jest w pogardzie u prawdziwych bandytw. Skd si tu wzi? Zgubia go prno. Bo widzi pan ociga si. Do wojny siedziaem nie na Mokotowie, a na witym Krzyu. Za jedn strzelanin. W Petersburgu. Zdoaem uciec z tej przeprawy, lecz dopadli mnie w pocigu na terenie Krle- stwa. Dlatego wyrok w Warszawie i wity Krzy. Siedziaem niedugo, bo zaraz wojna. Kiedy ci Strzelcy zajmowali Kieleckie, podjecha pod wizienie oddziaek setnych chopa- kw. Rozbroili stra, otwarli bramy i... hulaj bracie, gdzie chcesz. Bybym do nich doskoczy na t bitw z Moskalami, ale wiadomo, wstyd. Wic do Warszawy. Na Wol wprzd. Poka- za si staremu i siostrze. Niewiele mi byo pociechy z tego spotkania. Wic znw na bruk. I znw porachunek. Miaem tu w zej pamici jednego prokuratora. Wywszyem, gdzie mieszka, kiedy wychodzi i wraca, i dawaj przewraca mu mieszkanie. Chciaem ju wyj, a tu widz w szafie elegancki mundur andarma. Przebieram si w jeden mig. Korcio mnie poparadowa sobie po Warszawie, a i wle gdzie nie kadego wpuszczaj. Pech chcia, e w skrzydle szafy byo lustro. Przygldam si wic, czy mundur dobrze ley, wygadzam, a tu sysz: ruki w wierch. Wszed bestia przed czasem, dostrzeg skiebaszone mieszkanie, podkrad si, wyj nagana... i zrobi swoje. Dlatego ja na Mokotowie i tu. Polubiem z czasem tego czowieka. Postaw, a take jakim cichym alem nad zmarno- wanym yciem, wyrasta wysoko ponad swoje rodowisko. e by kiedy mechanikiem, i to tgim, wiadczyy na poczekaniu robione rysunki maszyn, narzdzi, zamkw. Pami mia niezgorsz. Ja pana ju dawniej widywaem. Gdzie to? Nieatwo byo uwierzy. 99 Pamita pan ten stary ogrd w Gorcach koo Woli? Przyjeda pan tam nieraz do tej piknej pani i chadza z ni po ciekach. A mymy tam w krzakach mieli swoje narady. Ona o tym wiedziaa; przysuchiwaa si nam i miaa. Opiekowalimy si po swojemu mieszka- cami tych Gorc. Pana uwaalimy za gocia. Warszawski splot zacieni sympati m z panem Jzefem. Pan Jzef ni jego adiutanci koszar nie opuszczali. Pomniejsza bra zodziejska, rozejrzaw- szy si w miecie, tym wawiej ruszya na wyprawy. Gruba trjka patrzya do obojtnie na wybryki szpany, jak nazywano zodziejskie mty. Najsprawniej po miecie porusza si Sierczyk. Zodziejska namitno uniosa go wszak- e tak dalece, e ukrad mi ulubion fajeczk. Kradzie zauway jeden z moich ssiadw. Poskaryem si od razu panu Jzefowi. Ten skin na przechodzcego Sierczyka. eby mi tu za godzin leaa fajka wskaza na stolik. Jaka fajka wygiwa si Sierczyk. Nic o tym nie wiem. Jeeli sam nie ukrad, wiesz kto to zrobi. Fajka ma by tu! Chcc uatwi zodziejasz- kowi spenienie zawstydzajcego rozkazu, wyszedem na podwrze. Gdym wrci, fajka le- aa na stoliku, ale Sierczyk napastowa mego ssiada. Wmieszaem si w spraw. Opryszek zwymyla i mnie, gdy nagle u bokw jego wyonili si panowie Kuakowski i Osiecki. Czego pyskujesz, ptaku? Bo oni si ze mnie miali. Obrazili ci? pytanie powinno byo zastanowi Sierczyka. Nie... ale... Nie dokoczy, gdy dosta w gb, a potem raz drugi i dziesity, a run na ziemi zalany krwi. Bjcie si Boga! zwrciem si do Osieckiego. Takie lanie za takie gupstwo? Tote i way byy lekkie. Koci ma cae. Tak oto dowiadczyem po raz pierwszy, jak przejawia si poczucie sprawiedliwoci rz- dzcej przestpczym wiatem. Wrd urkw rosyjskich panoway zapewne ju wtedy gor- sze obyczaje. Dla winia z Pawiaka czy Mokotowa, osoba i wasno towarzysza wiziennej niedoli byy nienaruszalne. Zasada druga: nie wolno zdradza. Na tle tym rozegra si rycho zabawny wypadek. W pierwszych dniach grudnia wywoano nas na podwrze. Stanlimy w dwu rzdach. Po jednej stronie nieduy ju oddzia jecw, po drugiej my, cywile. Przybywa trzech oficerw. Dwch w mundurach rosyjskich, trzeci w nijakim. Czech chyba. Czytaj nam odezw Miko- aja Mikoajewicza, po czym wygaszaj grne przemwienia o braterstwie Sowian i nawo- uj do wstpienia w szeregi armii ochotniczej, ktra, rami w rami z Rosjanami, przywrci wolno narodom ucinionym przez Germaca. Ochotnicy... wystp! Z szeregu jecw wojennych wysuwaj si ze trzy dziesitki chtnych. Wrd naszych ja- kie poszepty, jaka wymiana spojrze... i nagle przed front wystpuje dwunastka zodziejska na czele z panem Osieckim. Zesp to co lepszych zabijakw. Za par godzin przybywa or- kiestra wojskowa i wyprowadza gerojw w triumfalnym pochodzie. Jake to? pytam pana Jzefa wyamali si panu? Rozprawiacie tak duo o zdradzie... Niech pan poczeka. Zobaczy pan, co bdzie. Jako, trzeciego dnia bram koszar otwarto ponownie i batalion Osieckiego, z wodzem na czele, powrci pod stra uzbrojonych po zby onierzy. Wdz mia rk na temblaku, ten i w utyka. Co si stao? pytam tatuowanego Kazika. No, bo my poszli tylko tak, eby tym draniom da wywik. Pierwszy dzie siedzielimy cicho, a drugiego wzilimy si za tych Sowianw. Poszo o arcie niby to. Oni do nas z ku- akami, a my za awy i co tam byo pod rk. Oberwao si i nam, ale piciu tamtych zabrali do szpitala. Ja u Moskali ani u Austriakw nie suyem; ale jakbym raz przysig na wierno to amen. 100 Wystp niedoszych ochotnikw sprawi niezawodnie; e pewnego dnia kazano nam zabie- ra si w drog. Cel niewiadomy. Gdy wic znalelimy si za miastem, powraca dawna po- goska o pieszej, etapowej wdrwce a w gb Siedmiorzecza. Nie mija jednak kilka godzin, a zawijamy pod mur zaopatrzony wymownym napisem: Dyscyplinarna Rota. Karne miejsce otacza tym razem wysoki mur, a rzdy w zakratowanych barakach spra- wowali surowy oficer, pop o faszywych oczkach i olbrzymi wsaty sierant. Budynek, do ktrego nas po rewizji wpuszczaj, zamyka si za nami na gucho. Sale s, mimo tego, ob- szerniejsze i janiejsze ni w porzuconych koszarach. Jak si dowiadujemy, pustujca rota bya do wybuchu wojny pena. Winiowie poszli na front odrabia winy bagnetem. Sierant, jak i jego podkomendni, s raczej zadowoleni z naszego przybycia. Myl, e i oni musieliby walczy za cara przestaje ich na jaki czas nka. Kazamata skada si z dwch sal. Ma to swoje zalety, gdy szajka usadawia si w jednej, a my w drugiej. Porzdki w rocie byy nieco inne ni w Taszkiencie. yciowo niele. Dwa, trzy razy w ty- godniu wywoywano chtnych na roboty. Zgaszali si wycznie jecy cywilni. Tamci woleli gra w warcaby, opowiada wizienne historyjki, urzdza mieszne gry. Na robotach jak i wewntrz wiziennego muru dyscyplina byle jaka. Podpaceni przez nas stranicy biegaj do pobliskich sklepw na posyki. Na podwrzu za, atleta Pokj urzdza szkk zapanicz i poucza stranikw, jak zakada podwjnego nelsona. Wiemy ju, e nasz arec (zapanik) jest ulubiecem stray, lecz trudno nam poj, dlaczego od pewnego czasu Pokj znika co wieczr i pojawia si dopiero po pnocy. Nie mija tydzie, a zagadka wyjania si. Wystpowaem w taszkienckim cyrku jako czarna maska opowiada chluba kazamat. Chadzaem tam co wieczr z sierantem, nacigaem na eb czarn poczoch i kadem tych bykw jednego po drugim. Zdemaskowae si w kocu? Nie. Musielimy przerwa t zabaw. Pop nasz widocznie co zwszy i zagrozi sier- antowi donosem. Araner zapasw owiadczy publicznoci, e mistrz walczcy pod czarn mask zosta zaproszony do Bombaju na mistrzostwa wiata. Ale pan chyba niele zarobi? Co oni tam pacili to ja nie wiem, bo pienidze zabiera sierant. Mnie odpala pi rubli za wystp. wita Boego Narodzenia wedug naszego kalendarza przeszy niezauwaone, gdy prze- niesiono nas do roty w przeddzie Wigilii. Batiuszka, e to chcia okaza nam askawo, zaprasza nas na naboestwa do kaplicy wiziennej otwartej w dni wit prawosawnych. Polskie koldy sysza w Warszawie. Bardzo mu si podobay. Nie mielimy ochoty popisy- wa si przed popem polskimi piewami. Batut obj jednak pan Osiecki, zapalony koldnik. Do chru stana jego wataha. piewali z przejciem, niekamanym chyba; bo kt si ode- rwie od swego dziecistwa. Jaka faszywa nuta odzywaa si tylko, gdy Osiecki, ze szcze- glnym zapaem, wyciga Chodmy wszyscy do stajenki. Oczy starego koniokrada bysz- czay wtedy przyziemnym bardzo blaskiem. Czy przesyane przez nas wiadomoci dochodziy do Warszawy nie moglimy stwierdzi, gdy odpowiedzi nie otrzymywalimy. Wytrzymao nasza bya wystawiona na cik pr- b. Co myleli o swym pooeniu tamci, nieatwo byo dociec; to jedno pewne, e za wizie- nie odpacali but, ktra staje si drug natur opryszka. Niezapomniany popis takiej buty da pewnego dnia pan Jzef. Byo to w dniu inspekcji genera-gubematora Martsona. Wie o przybyciu tak wanej osoby poruszya cay obz. Mymy upatrywali w tym zapowied zmiany; c bowiem mogo skoni wysokiego dygnitarza do odwiedzin setki ludzi osadzonych bezpiecznie za murem wiziennym? Pomidzy Warszaw a Taszkientem powinna bya przecie nastpi jaka wy- 101 miana urzdowych listw w naszej sprawie. Par godzin musztry i poucze poprzedzio po- jawienie si generaa: Sta smirno, zaale nie zgasza, odpowiada tylko na pytania. Wadca kraju przewyszajcego obszarem Niemcy i Francj razem wzite przyby w towa- rzystwie adiutantw. Smirno zarycza sierant. Stanlimy, kady u swego legowiska, mniej wicej sztywno. W obliczu przewidywanej zmiany nie chcielimy si naraa zwierzchnikom. Krpy, brodaty dzierymorda zacz przegld od tamtej sali. Szed od ka do ka z krtkimi tylko przystankami. Zdawa si zwraca przede wszystkim uwag na postaw i wyraz twarzy aresztanta. Lekcewaenie bijce z postaci Kuakowskiego zwrcio jego uwag. Ty kto takoj? Imiejtie w widu: ja bandit recidiwist wycedzi mronie pan Jzef. Zdrtwielimy. Martson zakrci si na picie, przegld przerwa i odjecha. Spodziewali- my si teraz najgorszego; do wieczora nie zaszo jednak nic. Pop przyby na przeszpiegi, jak zwykle, i z daleka obchodzi Kuakowskiego. Zuchway wystp zacienia stosunki moje z tamt stron. Organizuj wraz z Jaraczem co w rodzaju kka samoksztacenia. Suchaczami s wyczeni towarzysze spod ciemnej gwiaz- dy. Mwimy im o wszystkim, comy poznali w dociekliwym yciu. O gwiazdach, o dziejach ziemi i czowieka, o ksikach, sztuce, teatrze. Otacza nas zwykle grupa niedua, lecz jake ciekawa nowiny, ktra ich mina! Barak cichnie i przysuchuje si z daleka. Po pogadance pytaniom nie ma koca. Zdawaoby si, e chc nagle odrobi wszystkie swe zaniedbania. W lutym 1915 nastpuje oczekiwany zwrot. Z Warszawy przybywa delegat Czerwonego Krzya, hrabia Mycielski Trojanowski. Rodem z Aleksandrowa Kujawskiego. Trudno byo doprawdy o wybr lepszego czowieka na tak zawie zadanie. Uprzejmy a prosty, wielkopa- skoci rozbraja wojskowych i urzdnikw rosyjskich, a serdecznoci nas. Przyby do ro- boty pewny swego i w ostrych sowach gani komendanta za brak opieki sanitarnej, niedosta- teczn ywno i tym podobne. Nam, obcym poddanym, przyznano prawo przebywania na obszarze Turkiestanu. Tamci bd std odprawieni do Rosji. Za par dni oznajmiono towa- rzyszom spod ciemnej gwiazdy, by si zbierali w drog. Piosenek, jak tam u startu na Pradze, nie sycha. Przygnbienia te nie dojrze. Pognbiona buta nie okazuje troski. Milczy. Przy rozstaniu, pan Jzef daje mi wyraz swoistej wdzicznoci. Panie Ferdynandzie, nie wiem, co tam ze mn bdzie, ale ja si chyba urw z tego trans- portu. Gdyby pan po tej wojnie mia w Warszawie z kim na pieku, to niech si pan do mnie zwrci, a ja faceta unieszkodliwi. Przypumy. Ale jak pana znale? Przyjdzie pan na Wol, koo tych Gore, zawoa pierwszego lepszego obuziaka i powi mu: prowad do pana Jzefa. Moe tak przecie zrobi i kto niekoniecznie panu miy. Ech, chopiec tak pana podprowadzi, e ja wczeniej pana zobacz ni pan mnie. Szczera na pewno oferta nie bya pozbawiona przechwaki. O dalszych losach pana Jzefa i jego druyny nic mi nie wiadomo. Romantyczny herszt pozostawi jednak tak silny lad w mej pamici, e po latach omiu miaem go cigle na oczach, gdy pisaem opowie Samson i Dalila. Gdym z walizk w rku mija rogatk Taszkientu, zdawao mi si, raz ostatni w yciu, e wiat do mnie naley. Otwarte przede mn dni okazay si jednak trudniejsze od wiziennych. Losem swym musiaem odtd kierowa sam. 102 Sam wrd obcych Na starych i nowych tropach Kuszcy obraz wschodu, ktrym nas powitay piaski i stepy Kara Kum, zosta brutalnie rozwiany za murem koszar wiziennych. Teraz, gdymy si poczuli wolni i to w atmosferze poudniowego przedwionia, zamarzya nam si znowu przygoda z tysica i jednej nocy. Prawda, e tym, ktry nam poda rk, nie by barwny szejk z Szecherezady, a rodak wysany z Warszawy, lecz w Taszkiencie, miecie nie podobnym do adnego z poznanych, mielimy prawo spodziewa si jakiej wielkiej nowiny. U rogatek miasta ujrzelimy senne czajchany i karawansaraje, dalej za zieleniy si wzdu ulic topole i akacje, a doem szumiay bystre aryki. Wysiedlimy jednak z doroek, nie na bazarze wschodnim, a na podwrku Domu Polskie- go, w ktrym urzdowa Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. Przewodniczcy Komitetu, pan Wyganowski osadzi przyjanie i agodnie nasze bujne spodziewania. Jednych skierowa tym- czasowo do wsplnego noclegowiska, innych rozmieci po domach prywatnych. Staranno przyjcia mile wiadczya o rodakach tutejszych, lecz i uprzytomnia nam, e i tutaj nie unik- niemy utartego szablonu ycia. Spory Dom Polski, niezwyky przez to, e w ogle by na tak dalekiej obczynie, ku oczy banalnoci, e to nie rni si wiele od podobnych na caym wiecie. Swojszczyzna, nowa czy stara, miaa dla nas jedno i to samo oblicze. Tu pachnie parafiaszczyzn pokpiwa Jaracz, nieodczny mj towarzysz. Ale to przecie nie wszystko pocieszam. Na razie jest wcale przyjemnie. Zamieszkujemy na prawach goci u panw Baraskiego i Oberbeka. Pierwszy jest referendarzem tutejszego urzdu skarbowego, drugi handlowcem. Wynajmuj dom parterowy, jak wikszo taszkienckich budynkw mieszkalnych, ze sporym ogrodem, jak niemal u wszystkich. Pokoi jest kilka, wic mieszcz si tu jeszcze dwie bie- enki z Krlestwa. Pisz o tym, gdy tak jak we wspomnianym domu przy ulicy Kuilugskiej znalazo si nagle szeciu, a nie dwch Polakw, tak z biegiem lat wojny rosa w liczbie ko- lonia polska w Taszkiencie, a w roku 1917 osigna szczyt nasilenia, jak i punkt przeomu. Po paru tygodniach wywczasw u przygodnych opiekunw, wynajmujemy z Jaraczem pokj u rosyjskiej rodziny. Przyjmuj nas chtnie. Do Taszkientu dotara przecie wie, e guber- nator ssiedniego, orenburskiego okrgu zwrci si do Rosjan, aby serdecznie przyjli zesa- nych braci Polakw. Niezapomniany emisariusz z Warszawy te zrobi swoje. Zoy wizyt w redakcji tutejszego dziennika, dziki czemu ukaza si w Turkiestaskich Izwiestiach obszerny artyku zapowiadajcy, e oto miasto skorzysta teraz z dobrych polskich fachow- cw, a take z ludzi inteligentnych, gdy jeden z przybyszw jest nawet literatem. Literatem samozwac byem ja. Uliczka nasza jest cicha, w ogrodzie zakwity ju bzy, po nocach dzwoni sowiki, obok w gbokim parowie szumi rzeczka. Wszystko to usposabia do marze. Kiedy wic suca Lie- noczka wypiewuje sprztajc: biedna ja biedna, biedna ja bywaju... mnogich ja lubia, mnogich pozabya, adnawo ja zaby nie magu...
gryzmol wiersze i sklecam uspakajajcy artyku do Kuriera Warszawskiego. Doszy nas przecie wieci, e w Warszawie opowia- dano cuda o naszych cierpieniach i przeprawach. Doprowadzeni do ostatecznoci, mielimy zbuntowa si w wizieniu; ja za byem tym, ktry podpali wizienn kazamat. Czas jednak obejrze miasto. Ju pierwsze wypady pozwalaj zauway pewien zasadni- czy podzia Taszkientu. Z jednej strony gniedzi si, wzdu brzegu wielkiego aryka, zwa- 103 nego Saar, miasto rosyjskie. Punktem jego centralnym jest zieleniec dokoa pomnika gene- raa Kaufmana, zdobywcy Turkiestanu. Tu skupiy si co lepsze sklepy, co wiksze urzdy, co bogatsi Rosjanie. Biedniejsza kolonia rosyjska osiada dokoa kolejowego dworca. U pou- dniowego kraca rosyjskiej dzielnicy rozoy si wielki bazar, linia styczna midzy zabor- cami, a ludnoci tubylcz. Dalej za na poudnie przywaro, barwne, nasike wschodnim obyczajem stare miasto. Liczniejsze od siedemdziesiciotysicznej dzielnicy rosyjskiej, ma podobno sto dziesi tysicy mieszkacw. Tak powiadaj. Ilu jest naprawd, nie wie nikt, bo kt tam przeprowadzi dokadny spis. W karawansarajach starego miasta obozuj cae watahy koczownikw. adna z linii tramwajowych nie przecina odosobnionej dzielnicy. Jest tu cia- sno i duszno. Pachnie baranim ojem i zioami. Sklepy tutejsze nie wykadaj towaru na ze- wntrz. Pami o rabunkach, dokonanych w czasie rosyjskiego podboju, nauczya tubylcw strzec swego dobra przed okiem czowieka z pnocy. Nikt te nie wie, ile towaru kryje si w gbokich i mrocznych schowkach starego miasta. Jeli co rozbraja nieufno ludzi tutej- szych, to sowo Polani. Suchaj no pytam raz jednookiego Taliba, co to ma antykwariat u brzegu sartowskiej starwki czy ty wiesz, kim s d Polani? Gdybym nie wiedzia ypn chytrym oczkiem oszukiwabym tak samo Polakw, jak oszukuj Rosjan. Talib, miaem si o tym sam przekona, by wzorem uczciwoci w stosunku do polskich klientw. Jake jednak bawi si w studia poznawcze zawiego Turkiestanu, gdy coraz to ciekawsze odkrycia czekay nas w krgu polskiej swojszczyzny, przeniesionej na turkiestask gleb. Pierwsi nasi gospodarze byli to ludzie zacni, lecz stanowili may tylko fragment tutejszej Po- lonii. Poznajemy j powoli. Stara i zya parafia jest zawsze zamknitym koem. Tak i Polo- nia taszkiencka opornie godzi si z wyrw, dokonan w jej szacu przez burz wojenn. Najczynniejszym, najbardziej bezporednim, jest sekretarz Komitetu Pomocy, pan Emil Kociszewski. W rzeczywistoci nazywa si Kaczmarek. Osiad tu stosunkowo niedawno, kie- dy go, gronego bojowca PPS, wygna z Krlestwa list goczy. Nie sposb przepuci, aby kolonia tutejsza nie wiedziaa, czym kiedy by, nim znalaz si wrd niej pod obcym ju nazwiskiem. Umiaa widocznie zachowa tajemnic, skoro eks-bojowiec sta si z czasem pracownikiem w firmie Baranowski i Witkowicz, a w kocu praw rk Wyganowskiego, w filii Widzewskiej Manufaktury. By ju pewny siebie, gdymy go poznali. Z wadzami rosyj- skimi postpuje bez ceremonii, nie baczc na ostroniejszy o wiele zarzd Domu Polskiego. A ci inni? Jest ich legion cay. Przewaa element przedsibiorczy, zdobywczy, oywiony tym samym pionierskim duchem, co to kiedy postawi Polakw w pierwszym rzdzie procesu zagospodarowania i poznania Syberii. Wiele wanych stanowisk znalazo si tu w ich rku. Nazwiska ich nieraz historyczne: Madaliski, Poniatowski, Raczyski, Radziejowski. Szla- checkie: Andrzejkowicz, Baraski, Baranowski, Dbrowski, Jaowicki, Lekiewicz, Ol- szewski, widerski, Tymieniecki, Witkowicz, Wrblewski, Wyganowski. Chopskie: jak Ka- czor, i Madej. Niemieckie wreszcie Bendinger, Oberbek i Spranger. Litewskie jak Rutenis, i Sanktas. Tatarskie jak Jermoliski czy Zarako-Zarakowski. Prawdziwy to przekrj rnople- miennej Polski. Osobliwoci Polonii by weteran z 1863 roku, Bukraba, sprawujcy godno prezesa rady miejskiej w rosyjskiej dzielnicy. Ten by relikwi tylko. Wygasy wewntrznie, od spraw Domu Polskiego trzyma si z daleka. Nie odtworzy historii tego niezwykego ro- dowiska! Proste na oko, wewntrz miao gbokie nieraz zawioci. Gdy bowiem w Domu Polskim skupiao si ycie polskiej gromady, duchow piecz nad ni sprawowa zawzity Litwin, ksidz kanonik Pronajtis, znawca Tory i Talmudu, wsawiony w procesie Bejlisa. Pa- rafia taszkiencka obsugiwaa znaczn cz Turkiestanu, gdy tylko w Aschabadzie miecio si drugie samodzielne probostwo. Pronajtis udziela si niewiele. wiadom niechci, jak budzi, kazania powierza wikarym. Wygodne i adne sale przykocielne wieciy za czasw 104 jego pustk. Mniemania o sobie by jednak proboszcz duego, wiadczyy o tym roboty do- koa budowy nowego, duego kocioa. W porodku nawy gwnej zastrzeg sobie Pronajtis miejsce na swj grobowiec. Rewolucja uniemoliwia wykonanie ostatniej woli. Jeeli wic czym zasuy si Polakom narzucony im proboszcz, to chyba tym, e skoni ich do budowy w pobliu probostwa wasnego domu. Czy wadze kocielne nie byy wiadome powstaego rozdwiku? Czy nie wiedziay, e Litwinw w Taszkiencie i w caym Turkiestanie tak jak nie byo? O drugiej grupie polskiej, gniedcej si koo dworca i warsztatw kolejowych, trudno si byo co dowiedzie, gdy Dom Polski zdawa si jej nie zauwaa. Znaczn jej cz stano- wili kolejarze i mechanicy zwabieni tu tanioci ycia, a wikszym ni gdzie indziej zarob- kiem. rodowisko to, cho jeszcze nie zorganizowane, utrzymywao sw narodow odrbno niegorzej od zrzeszonych w rdmieciu rodakw. Ruch rewolucyjny, w Rosji wwczas ju narastajcy, wywiera na nich duy ju wpyw, a kiedy przyszy lata komunistycznego prze- wrotu, niejeden z nich da si wcign w obc mu spraw i niejeden przypaci to yciem. Lecz oto przeleciaa krtka wiosna stepowa. Soce wieci nieprzerwanie, w miecie dusz- no od zapachu kwitncych akacji. Z komitetu otrzymuj skromne zapomogi, w kieszeni mam jeszcze par dziesitkw rubli, ten i w rodak pyta, czy nie zechciabym dawa lekcje pol- skiego jego dzieciom. W ostatecznoci mona by tak i przewasa ca wojn. Zajcia ofia- rowane wychodcom nie s zachcajce. Pukownik Tymieniecki, szef intendentury, zatrud- nia wielu naszych przy szyciu koszul i paszczy dla wojska. Gdzie mi tam do igy! Architekt pewien potrzebuje robotnikw do mieszania cementu i noszenia go na budow. Tydzie czy dziesi dni miotamy si tam z Jaraczem. Z roboty spdza nas pierwszy atak malarii. *** Wic znw bezczynny miesic czy dwa. Nuda nie zatruwa mi ycia, gdy pociga mnie niezwyke zjawisko, jakim by Polak, rzucony w gb Rosji takim czy innym zrzdzeniem losu. C za zawzito! Urzdnik, kupiec czy czowiek wolnego zawodu, waruje tu sw od- rbno polsk z dum i stanowczoci, ktra nieraz godzi w jego interesa. Nikt nie bierze powanie odezwy Mikoaja Mikoajewicza. I stano wanie na tym jak pogodzi d...z batem Taki by pogld pana Baranowskiego na wytworzon w Krlestwie sytuacj. W zwyci- stwo po Rosji nie wierzy nikt, lecz o dziwo, nikt te nie sdzi, aby musia opuci Turkiestan po wojnie. Wyjeda std? Po co... tumaczy mi pewien kupiec. Mymy w tym kraju zdobyli due zaufanie, nie jako urzdnicy rosyjscy czy kupcy z prywislanskowo kraja, lecz jako Polacy. Wprowadzilimy tu przedstawicielstwa caego szeregu polskich firm, pobudowalimy koleje i domy, przez rce nasze przepywa towar polski i do Persji. Jeeli Polska po tej wojnie powstanie, spotka w nas ludzi obznajmionych z terenem, znajdzie gotowy rynek zbytu. A e z Rosjanami utrzymujemy konieczne tylko stosunki, tym wiksz cieszymy si sympati u tu- bylcw. Program ten by niejako powtrzeniem panujcych w Warszawie pogldw. Wojowni- czo swoista ludziom kresowym, dodawaa mu barwy. Wypada tu nadmieni, e owo przy- wizanie do Turkiestanu byo uwarunkowane nie tylko szerokoci stepowych perspektyw, ale i urokiem turkiestaskich oaz. Kiedy si tak letnim wieczorem zasiadao na tarasie w bo- gosawiestwie darw yznej ziemi i bezchmurnego nieba, w odlegoci od niepokoju cywili- zowanego wiata, cenio si spokj myli i dalekosino marze. Trudno doprawdy chcie czego wicej. 105 W gromadzie tej znaleli si, rzecz prosta, oportunici i nawet renegaci, lecz zliczy ich byo mona na palcach rki. Rola mile widzianego azika dokuczaa mi jednak coraz bardziej. Z Moskwy dochodziy co prawda wieci, e czyni tam starania, aby inteligentniejszych zesacw polskich skupi tam czy te w Kijowie, lecz czekaj babka latka... Przypominam sobie, e niedawno jeszcze pod- uczyem si tego i owego w politechnice. Kto doradza mi, bym sprbowa szczcia w od- dziale budowy drg i mostw urzdu kolonizacyjnego, ktrego prezesem gwnym jest rodak Poniatowski. Ni urzd, ni pan prezes nie pocigaj mnie. Chodzi przecie o osiedlanie w Tur- kiestanie przybyych z Rosji chopw, Poniatowski za nie cieszy si dobrym mniemaniem tutejszych Polakw. Pan prezes wita mnie a nadto powcigliwie. Po polsku rozmawia nie chce, a przyjcie mnie jako kontraktowego pracownika uzalenia od zezwolenia gubernatora taszkienckiego obwodu. Pan gubernator, u ktrego stawiam si osobicie, paln par krzep- kich frazesw o bratnich narodach sowiaskich i obieca zawiadomi Poniatowskiego o po- zytywnym wyniku posuchania. Biuro budowy drg, do ktrego si z kolei zgaszam, wieci pustkami, gdy technicy prze- bywaj na robotach. Jest natomiast kierownik biura, nerwowy, a wesoy, pan Emanuiow. Wiem, wszystko wiem uprzedza mnie. Zatrudni pana chtnie, bo mi co chwil za- bieraj kogo do wojska. Ale co pan umie? Przypatruje mi si domylnie, jakby chcia za- chci do przechwaek. Nic odpowiadam. Jak to zdumia si Syszaem, e pan co studiowa. Tak. Architektur na Politechnice wiedeskiej... Teori gwnie i pocztki konstrukcji. I pan mwi, e to nic! W tym kraju, drogi panie, jest to bardzo duo... trudno, wyl pana prbnie do Dunusz Kaa. Miejsce paskudne... chyba, eby pan poczeka do jesieni. Pojad. Choby jutro. 106 W Dunusz Kaa Obz w Dunusz Kaa by z pewnoci najgorszym ze wszystkich, ktrymi Emanuiow dysponowa. Osady kolonistw miay tam powsta dopiero na osuszonych przez nas bagnach. Z chwil gdy rozkadam swe skromne manatki w na p otwartym szaasie, pojmuj, e czeka mnie cika prba si. Rozgrzane za dnia bagna paruj i znieruchamiaj nocne powiewy. W powietrzu wiruj supy komarw; rankiem licz na rce siedemdziesit uksze. Widocznie wysunem j we nie spod moskitery. W obozie oywienie. Wrd zatrudnionych tu jecw rozesza si ju wie, e roboty b- dzie dozorowa kto znajcy jzyk niemiecki. Przegldam szybko ich szeregi. Przewaaj Tyrolczycy wzici po kapitulacji Przemyla. Chopy to silne, kociste; lecz do spojrze na ich twarze, aby zrozumie, jak bardzo dokucza im bagienna nizina. Zagldam do izby chorych, jeli mona tak nazwa barak bez okien i drzwi, bez ek i sa- nitarnego sprztu. Trzy dziesitki jecw miota si w gorczce malarycznej. Przydzielony im lekarz wojskowy, Niemiec z Siedmiogrodu, rozkada bezradnie ramiona. Ci grale to najmniej odporny element w tych warunkach! Robi, co moliwe, lecz nie mog si dowojowa koniecznej iloci chininy. Czy nie lepiej odprawi ich do miasta i poprosi o innych? Sprbuj im pan to powiedzie. W obozach przejciowych szaleje tyfus plamisty. A tu, jak dotd, nie ma wszy. Po Dunusz Kaa nie spodziewaem si wiele dobrego, lecz nie przypuszczaem, e gwn moj trosk stanie si w tych bagnach niedola zagnanych tam ludzi. Uj si za nimi ener- gicznie nie mogem jeszcze, nie wiedzc, jaki waciwie jest zakres mych kompetencji. Na- zywano mnie dziesitnikiem; poruczano zadania o wiele wysze. Bywao, e dwigao mnie w gr niedostwo, czy te zbyt bezczelna ch dorobienia si niektrych rosyjskich kolegw. Zwierzchnikiem mym bezporednim by niejaki Paceujew, technik niby to, a specjalista od mtnych sprawek. W pewnym miejscu wytyczonej drogi trzeba byo zrobi do zoone skrzyowanie dwu przepyww wody. Sporzdziem odnony rysunek z uyciem drzewa. Paceujew upar si jednake na przepywek z betonu. Zrobiem wic projekt betonowy i rycho zajechay do obozu dwie arby zaadowane po brzegi czym, co miao by cementem. tawy kolor tego pyu wyda mi si podejrzany. Jedna i druga pr- ba, uczyniona przeze mnie pod wod, wykazaa, e domniemany cement, owszem, cina si, lecz nie dostatecznie krzepnie. Z tym spostrzeeniem nie omieszkaem podzieli si zarwno z Paceujewem, jak i przybyym na ogldziny robt Emanuiowym. Po krtkiej naradzie orze- kli dziea. Po paru tygodniach cementowy przepywek by gotw. Gdym kaza zdj oszalowanie, cianki jego wyglday gadko i zdaway si szydzi z mych obaw. Przepuci- em na prb wod. Przesza. Za par dni Paceujew w towarzystwie Emanuiowa poszli obejrze betonowe arcydzieo. Stanli na mostku. A mocne to? spyta wysoki go. Jak kamie zawoa Paceujew, zeskoczy z mostku na przepawek, wyci na nim ho- ubca i ...zawali si razem z nim. Nie min tydzie, odwoano go z robt, a ja przejem automatycznie jego obowizki. Za- bawnych epizodw nie brako wic i w tym przegniym odludziu. Zreszt jednak dawao mi si ciko we znaki. Dziwna to rzecz, ale malaria chwycona w Taszkiencie tu mnie oszcz- dzia. Wytyczajc drog i kanay lazem wic w boto po pas, pod wieczr zmywaem ciao w chodnych arykach, nocami dusiem si pod siatk. Chr szakali, ktre nieraz podchodziy a pod obz, urozmaica bezsenne godziny. Po matach szaasw aziy pajki korsarze na prze- 107 mian ze skorpionami. Najbardziej jednak dokuczao mi nieustanne przebywanie na ludzkich oczach. W drzwiach mego szaasiku nie byo zamku ani nawet klamki, w oknie nie byo szyb. Jecy, zmiarkowawszy, e wziem sobie do serca ich dol, zabierali kad woln chwil susznymi lub urojonymi troskami. W pierwszym roku wojny niewol odczuwao si ostro i bolenie, a tsknota za domem ojczystym zaprawiaa gorycz chleb a melancholi chwile wytchnienia. Poczta z domu, nim zrobia okrn drog via szwedzki Czerwony Krzy, uty- kaa w obozach przejciowych. Maa spoeczno nasza obrzmiewaa przeto stu blami, a wszystkie trafiay, koniec kocw, do mnie. Rozdygotany, nie znajcy dnia ani godziny, szukaem wic samotnoci. W pobliu obozu bieg szeroki trakt na pnocny wschd. Za topolami traktu szerzy si zeschy gszcz krzeww i trzciny. Tam ywej duszy. Idc w gszcz po tropie wydeptanym przez dzikiego zwierza, wypatrzyem sobie ma i szczeln ysink. Brzegiem jej bieg bystry potoczek. Pusta t polubiy widocznie zimorodki, gdy zawsze zasta tam mona byo liczn ptaszyn, zapatrzon w wod z wysokoci gazki. Kiedy ponadto od traktu docho- dziy odgosy miarowych uderze dzwonw u szyi wielbdziej, gdy wtrowa im przypiew prowadzcego karawan syrdara nazwaem uroczysko wityni marze i chowaem si w nim coraz czciej na samotne posiady. Technikiem rejonowym caego taszkienckiego okrgu by sympatyczny Omarokow, z Tatarw chyba. Ludzki i wyrozumiay, szed mi na rk we wszystkich sprawach, dotycz- cych poprawy bytu podlegych nam jecw. Po zwolnieniu Paceujewa poruczy mi dodatko- wo zadanie sprawdzenia, teodolitem i niwelatorem pocztkowych pomiarw. Wyrniony ponownie, poczynam sobie mielej, i otrzymawszy do rozliczenia pienidze na usprawnienie robt, kupuj w Taszkiencie za kilkadziesit rubli mulinu. Powrciwszy ka nim obi dziurawe baraki jecw, co wieczora wypdza dymem komary... Ilo cho- rych spada w krtkim czasie z dwudziestu na pi procent zatrudnionych. W taszkienckiej izbie kontroli awantura. Czterdzieci rubli! I to jeszcze na jecw! Przyjeda komisja, a z ni wystraszony mj Emanuiow. Mam na szczcie materia przygotowany wesp z doktorem. Dowodz rzeczowo: tylu a tylu chorych kosztuje miesicznie nie czterdzieci, a dwiecie pidziesit rubli. Cyfry nie s zmylone. Tu ksika naszej izby chorych, a tu kosztw wy- ywienia. Kontrolerzy spogldaj po sobie. Emanuiow promieniuje. Skoczyo si na dzie- siciorublowej karze za samowolne rozporzdzanie si pienidzmi pastwowymi. Po paru dniach Emanuiow wynagradza mi krzywd przysaniem dwudziestu rubli dodatku za zmniej- szenie kosztw budowy. Sawa mego inynierskiego imienia rozniosa si widocznie do szybko po okolicy, gdy mj dienszczyk
Cwiek dotar a do mojej samotni z wiadomoci, e szuka mnie jaki czowiek przybyy ze stepu. Wychodz na trakt. Widz dwukonn linijk, a na niej wsacza, e lepszego nie znale wrd podlaskich szlagonw. Pan jest ten inynier z Warszawy? podjeda. Dziesitnik, chcia pan powiedzie. Jaki tam dziesitnik! Wszyscy wiedz, kim pan jest. O c chodzi? widz, e nie ma si co spiera o tytuy. Mam tu na stepowych bugrach
dwiecie dziesicin ziemi. Zoto nie ziemia. Trzeba j tylko nawodni. Niech mi pan zrobi projekt. Przyjad jutro po pana. Obejrzy pan, umwimy si, i sprawa skoczona. O ruchach wd miaem ju niejakie pojcie, gdy prowadzenie drogi przez topiel nauczyo mnie operowa kanaami. Ogldziny wypady zachcajco. Pola Kranickiego, dotd bezpa- skie, zalegay brzeg strumienia, wcitego gboko w step. Zakupiem w Taszkiencie niemiec- ki podrcznik o technice nawadniania i, studiujc go, wyjedaem raz po raz do Kranickiego na pomiary. 108 Przypadek chcia, e w tym samym czasie trzej tubylcy prowadzili kana powyej chutoru Kranickiego. Jedynym ich mierniczym narzdziem byy cztery trzcinki, z ktrych jedna zgita w pak. Zaciekawiony, zawizaem z nimi znajomo i przekonaem si, e sowo polani miao i w stepach due znaczenie. Najstarszy wyjani, e wytyczaj kilkunastokilo- metrowy kana o niewielkim spadku. Chcc sprawdzi dokadno ich sposobu, przeszedem cz trasy z niwelatorem. ciso pomiaru zdumiaa mnie. Z czasem miaem si dowiedzie, e w Turkiestanie dziaaj nadal kanay nawadniajce, zbudowane przed tysicem lat. Gdy projekt mj by gotw, a wynajci mardakiery, czyli robotnicy ziemni, wykopali sie kanaw, musiaem jeszcze Kranickiemu dopomc w zmontowaniu pompy toczcej wod na jego pagry. Gdyby niejeden z Tyrolczykw, doskonay mechanik, nie podjbym si tego zadania. Na uroczyste uruchomienie caego urzdzenia pojechaem z dusz na ramie- niu. Kranicki zdy zabi ju i przyprawi barana i zakupi baryk wina oraz gsior wdki. Madam upieka pierogi. Stoy ustawiono pod goym niebem w pobliu gwnego kanau. Gdy mj Tyrolczyk zapuci silnik pompy, do ma dzierca kielich zadraa. Lecz oto za- bulgotao i... woda ja wypenia kanay. W panu Kranickim zagraa widocznie krew przodkw, zaporoskich Kozakw, gdy wy- gosi przemwienie na chwa stepu, a na pohybel caemu wiatu. Potem za potoczyy si pierogi, szaszyki i butelki, piewy, tace z prysiudami. Rozpalone by chodzi wietrzyk, bu- jajcy po otwartej przestrzeni. Grone kundle miadyy w zbach nie dogryzione koci bara- nie. Gboki namiot nieba iskrzy si migotliwymi gwiazdami. Nad ranem pan Kranicki by tak pijany, e wypaci mi tylko poow obiecanego wynagrodzenia. W roku nastpnym mia wspaniay zbir baweny. Obrobi dalsze sto dziesicin i... poszed z torbami, gdy wszystko pooya mu szaracza. Cho wic zaszyty w bagnach, i nawet na p w nich utopiony, przecie rozgldaem si po nowym, a nieuytym wiecie. Znajomo z tubylcami zawarta na pomiarach, przesuwajce si traktem karawany, sama wreszcie nazwa Dunusz Kaa, przypominay, e prcz nas rz- dzi si w tym kraju kto trzeci. Kim by? Jakie jego obyczaje? Dzielca nas kurtyna miaa si jednego dnia uchyli. Obz nasz jak wiele innych zaopatrywa niejaki Witiajew, ni to urzdnik, ni to dostawca niezbdnych nam towarw. W miar uczciwy, a ponad miar rozmiowany w osobliwociach Turkiestanu, umia o nim opowiada mdrzej ni inni Rosjanie. Przybywa do nas raz na par tygodni, a w biecych dostawach wyrcza si modym sympatycznym Sartem, rodem z Taszkientu. O Sartach dzisiaj nie sycha. Naley wic przypomnie, e etnologia wczesne- go Turkiestanu trzymaa si trzech zasadniczych linii podziau ludnoci. Grupa jedna obej- mowaa nomadw Kirgizw, u ktrych przewaaa krew mongolska; druga, nieliczna, to aryj- scy Tadykowie, osiedli wzdu zboczy Pamiru oraz acucha gr Gissaru i Turkiestanu. Trzeci, najliczniejsz grup zwano Turkmenami. Skadali si na ni spokojni rolnicy i kupcy. Sartowie oraz Tekini, spadkobiercy dziedzictwa Wielkiej Hordy Tameriana. U Turkmenw przewaaa krew turaska. Dzi Turkmenw nazywaj Uzbekami, od sutana Uzbeka, ktry panowa nad obszarem Turkiestanu w wieku XIII. Znika te z obiegu nazwa Turkiestan. Komunistycznej Rosji chodzio przecie o to, aby zatrze lady wiadczce, e ziemie Turkie- stanu znajdoway si w krgu tureckiej krwi, mowy, religii i obyczaju. Lecz wrmy do Dunusz Kaa. Ot, mj sartowski padriadczyk
wypatrzy sobie crk bogatego kupca z Kujlugu. Kujlug w byo to niejako dawne gospodarcze przedpole Tasz- kientu. Rozsiady szeroko nad rzek Czyr u jedynego na niej mostu, skupowa towar od pod- ajcych ku miastu karawan i w zamian zaopatrywa stepowe osiedla w odzie i narzdzia. Std bogactwo i wynioso tamtejszych kupcw. Dziewczyna odwzajemniaa mio naszego chopaka, lecz rodzice jej nie chcieli sysze o zwizku z dorabiajcym si modzikiem. Strapiony ulubieniec gowi si co pocz, gdy oto jednej nocy panna przekrada si przez most, przybya pieszo do naszego obozu i zniewolia 109 swego wybraca, jak i nas, do zajcia si jej losem. Sprawa atw nie bya. Kto zna wczesny obyczaj tubylcw, wiedzia jak miaym, szalonym wrcz, by postpek dziewczyny. Nie zapomn tych kilku dni, kiedy to odrtwiay obz oy nagle, jak gdyby spotkaa go niezwyka, radosna wie. Ludzie, ktrzy nie znaczyli nic, mogli si naraz uj za kim innym i moe nawet zaway na jego losach. Tote jecy, jak jeden m, stanli po stronie kochan- kw. Po nocach wystawiali strae, aby dziewczyny nie porwaa rodzina. Tymczasem wiado- moci zza rzeki przychodziy ze. Kujlug ze swej strony obstawi most i brody rzeczne, a wy- sannicy jego docierali do ssiednich nam wsi. Pooenie zarzdu obozu stawao si kopotli- we, bo ostatecznie nie byo powodu wtrca si w prywatne ycie Sartw. Odda dziewczyn rodzinie znaczyo skaza j na doywotni udrk. Najlepiej byoby moe odstawi kochan- kw do starego miasta w Taszkiencie, gdzie pewien muta obieca podobno da im lub. Ale jak to zrobi? Spraw rozwika nasz sierant Sybirak. To powiada wysyamy raz po raz chorych do taszkienckiego szpitala. Ubierzmy modych w austriackie mundury, dodajmy paru zdechlakw jenieckich, ja sid na kole z karabinem w rku i... niech ktry do nas podejdzie! Przejechali. Padriadczyk mj przybieg rycho uszczliwiony z wiadomoci o zawar- tym maestwie. Po paru tygodniach podzikowa nam za prac, gdy rodzice dziewczyny musieli uchyli czoa przed powag muy i przyj modych do spoecznoci dumnego Kuj- lugu. Gdym w miesic pniej przejeda przez to osiedle, z duej Czajchany wybieg nasz podopieczny i zaprosi mnie na kumys, szaszyk i lepioszki. Uliczna jego gospoda nale- aa do najwikszych i najzdobniejszych. Zdarzenia tego nie zapisano chyba w dziejach emancypacji kobiety wschodniej. A jednak, miaej dziewczynie z Kujlugu, ktra postawia wszystko na kart, aby zdoby prawo, przy- sugujce wolnemu czowiekowi, naley si tam miejsce honorowe. Kiedym, w kilka lat p- niej pisa Kar Chat i zastanawiaem si, jak waciwie powinna by Kumre, na trop napro- wadzio mnie wspomnienie bohaterki z Kujugu. Zbliaa si jesie 1915. W wodach, spywajcych z ryowych pl, kbi si tysiczny za- rybek karpi. Setki ptakw rybooww uwijao si nad polami i kanaami. Na pewnym odcinku drogi zion z trzcinowiska tak okropny smrd, e musiaem przerwa prac. To obniony przez nas poziom wody spowodowa, e w paru gbokich kiedy bagniskach stoczyo si i zdecho mnstwo ryb. Gdymy tam wreszcie dotarli, w wodzie sa si ty kouch tranu i zgniych rybich kadubw. W obozie komary przestaway ci. Zgodniae szakale podchodziy do kuchni i zmykay z porwan koci. Gdym nieopatrznie wznieci ogie w swym szaasie, by spali miecie, na gow m posypa si grad pajkw, a w trzcinowej strzesze zaszeleciy we. Z pierwszym przymrozkiem opuciem Dunusz Kaa, miejsce mej najciszej prby. Wy- niosem z niej gotowo stawienia czoa kademu obrotowi losu, a take i przejcie si upo- ledzonym przez los czowiekiem, ktrego sprawa pjdzie odtd za mn jak cie. 110 Zacisze przed burz Podczas wojny ycie na dalekim zapleczu bitew staje si podobne do bajki. Swoisty mu popiech i haso carpe diem skania do poczyna, ktre mona by nazwa nierealnymi, gdyby nie to, e realizmem w takich okolicznociach jest wanie fantastyka. Sugestia tego splotu jest silna, a sia wspomnie nieprzemijajca. Tak wic i w egzotycznym Turkiestanie, odle- gym od wojennych zdarze o tysice wiorst, wszystko co fantastyczne zdawao si by lo- giczne. Czas w chwilach przeomowych biey szybko i z dnia na dzie zmienia si wiat. Gdym przeto wrci z ponurych kamyszy
Dunusz Kaa, musiaem na nowo uczy si Taszkientu. Jaracza ju nie zastaem. W licie wysanym z Moskwy chwali sobie Poloni tamtejsz, e to niby co na podobiestwo porzuconej Warszawy. Jest teatr, s wydawnictwa, fundusze i za- pomogi <bdziesz mg sobie pisa >. Nie pojechaem. Instynkt, jak si okazao trafny, podszeptywa mi, e najlepsz szko dla pisarza jest trudne ycie; a tego, po dowiadcze- niach w Dunusz Kaa, spodziewaem si w Turkiestanie wicej ni w przelotnym gniazdku literackim w Moskwie. Zima, dla pracujcych w polu tak jak ja, bya okresem wypoczynku tym bardziej przyjem- nego, e wieo przybyli Polacy oraz jecy wyszych stopni rozpanoszyli si w miecie jak u siebie. Pewne opory ludnoci z roku 1914 przeamaa uprzejmo i ogada przybyszw, a przeama je ostatecznie zgon doktora Walslebena. Lekarz w, rodem z Krosna, przyby do Taszkentu jako jeniec wojenny. Zatrudniony w miejskim szpitalu zwalcza nieustraszenie epidemi tyfusu plamistego, a pad jej ofiar. Tumy ludnoci wziy udzia w uroczystym jego pogrzebie. Zwokom towarzyszya asysta wojskowa, a za trumn szed genera- gubemator Martson. Rygory stosowane wobec jecw osaby przeto. Prawda, e onierzy uywano do rozma- itych robt po stepach, wszake i tam pacono im jakie takie dniwki a utrzymanie polepszao si z roku na rok. Oficerowie, o ile nie penili nadzoru przy pracach onierzy, powinni byli przebywa w koszarach. Gdy jednak pacono im miesicznie 50 do 80 rubli, zrzucali szybko mundur i ruszali na miasto w ubraniach cywilnych. Ten i w wynosi si cichcem z koszar i przemienia si w uchodc na podobiestwo nasze. Fachowcy otrzymywali dobrze nieraz patne posady w biurach. Znany mi z dawnych lat inynier Adam Czeowski zamieszka po prostu w biurze budowy kolei siemirieczyskiej wraz z dwu innymi Polakami. Wpywo- wym ich patronem by inynier Piotr Maszmajer, dyrektor naczelny, Rosjanin holenderskiego bodaj pochodzenia. Wikszo elegantw, ktrzy zdyli sprawi sobie cywilne ubrania, stanowili Polacy. Gwn arteri rosyjskiego Taszkentu by Kaufmanski Prospekt. Tam cukiernie i sklepy, tam co lepsze mieszkania. Rosjanin nie lubi kawiarnianych posiadw, skoro wyrcza go w domu samowar i przyniesione z cukierni ciastka. Kult kawiarni, swoisty Austriakom i Galicjanom, cign jednak do stolikw kawiar nie tyle obywateli miejscowych, ile ich ony i crki. Ciekawo, jak w kobiecie budzi cudzoziemiec, nie oszczdzia take egzotycznego Tasz- kientu. Romansw na tym tle powstao wiele, skandali nie byo, a maestwa mona byo zliczy na palcach. Latem wojenne zaloty przenosiy si z <prospektu> na zieleniec dokoa pomnika generaa Kaufmana, zdobywcy Turkiestanu. cieki i chodniki nieduego skweru upodobniy si ry- cho do deptakw uzdrowiskowych. Gdy si tam, przy kwanym mleczku z cynamonem i cukrem, rozsiedli przeobraeni oficerowie czarujc damulki wytwornymi ukonami, a impo- nujc mczyznom nienagannie odprasowanymi spodniami i piknie zawizanym krawatem 111 mogo si zdawa, e to nie miejsce zesania, a jaki Meran, Karlsbad czy Krynica. Problemy, ktrych wyrazem by wsparty na szabli genera Kaufman nie kopotay jeszcze umysw. Galicjanie nie byliby jednak Galicjanami, gdyby nie korcia ich sprawa narodowa i owie- cenie. Liczna Polonia miejscowa zdawaa si prosi o dziaanie. Bdzie to pole popisu dla zawodw wojennie upoledzonych. I tak, kilku nauczycieli ludowych z niezapomnianym Ztotnickim na czele, znajdzie ostoj w Domu Polskim. Poprowadz tam szko dla polskich dzieci i zawi druyny harcerskie. Nastanie dzie, e z zieleca Domu Polskiego popynie po zaciszach dzielnicy Sadowej bojowa piosenka nucona dziecicymi gosami. Siedziaem raz w ogrodzie wspomnianego ju inyniera Maszmajera. Wieczr by agodny, pachniao rami i godzikami, dobre wino miejscowe chodzio wysche podniebienie. W bliskim pokoju brzdka na fortepianie Ada Czeowski. Rozprawialimy o sztuce bizantyjskiej i jej powi- zaniach ze starodawn Grecj. Nagle zabrzmia zza nieruchomych drzew ostry, dziecicy chr: Hej strzelcy wraz, nad nami orze biay A przeciw nam miertelny stoi wrg... i znw: Do Azji precz ! Tyranie, tam siej mordy ! Przycichlimy jako. Zamylony gospodarz spyta: Dlaczego uczycie wasze dzieci takich piosenek? Tak nam kae historia nasza odrzekem. Gospodarz zamkn album z rycinami wity bizantyjskich. Akademia helleska nie udaa si. Im duej przeciga si wojna, tym bardziej dojrzewaj prdy, ktre maj sta si kierun- kowymi liniami w rewolucyjnym przewrocie. Gdzie, w starym miecie, kiekuje spisek tu- bylczy. Polakw przenika i czy coraz to silniej wiadomo narodu dnego wyzwolenia. Spoeczno rosyjska nie jest im w stanie przeciwstawi swej racji istnienia, gdy ogarnia j bezwad i lk. Taszkient w owe czasy nie by miastem uniwersyteckim. Zrodzona tu modzie ksztacia si w Rosji, brako wic nawet w Turkiestanie rewolucyjnego nurtu, ktry tam, nad Wog i New, rokowa jakie historyczne spodziewania. Batut, nazwijmy to tak, ideali- styczn objli przeto przybysze wojenni. Repertuar ich bdzie rnorodny. Niekiedy tak niewinny, jak utworzona przez jecw or- kiestra symfoniczna. Niekiedy tak zamaskowany, jak przedstawienia polskiego teatru amator- skiego. Ten z czasem pokae zby. Po Fredrze i Bauckim pjdzie przecie Warszawianka. Rosjanie z rzadka tylko zagldaj do polskiego teatrzyku, lecz na koncerty chodz tumnie; a kiedy orkiestra wytnie mazura z Halki owacjom nie ma koca. Urosa w znaczenie i liczb kolonia polska zmusza i proboszcza Pronajtisa do odrabiania swych zalegoci wobec polskich parafian. Porednikami pomidzy Domem Polskim a probo- stwem staj si jecy, adwokat Osip z Przemyla i doktor Jan Stock, docent fizyki Politechni- ki Lwowskiej. Ochronka parafialna zmienia program nauczania i zabaw a wiecka piosenka i taniec narodowy zaczyna growa nad piewami religijnymi i procesjami. W salach parafii odbywaj si zebrania coraz to burzliwsze, a bibli zastpuj na nich Ksigi Pielgrzymstwa. Lojalny wobec Rosji starzec przyglda si milczco nieprzewidzianemu obrotowi zdarze. Na kazalnicy zastpuje go wikary, ksidz Rutenis. Nim nadejdzie rok 1917, ktry obrci wni- wecz yciowe starania ksidza Pronajtisa, zgon oszczdzi mu ostatecznej klski. 112 Niedostpne poblie Gdym tak odnalaz si ju niejako w rodowisku taszkienckim, raz po raz napominaa mnie wiadomo, em jednak znalaz si na Wschodzie. W Dunusz Kaa objawi mi si z najgor- szej, rzec mona, strony, jeli pomin zdarzenie z odwan Sarciank. W Taszkiencie mona by o nim zapomnie..., gdyby nie barwne stroje tubylcw, ich kwieciste tibitejki, wspaniae zapachy owocw i kwiatw, odr baraniny, skrzypice osie dwukoowych arb. No i niebo pogodne przez trzy czwarte roku, a noc roziskrzone jak nigdzie. Tak, turkmeski Wschd muska mnie i wabi nieustannie; gdzie jednak mona si byo o nim czego dowiedzie? Prasa i wydawnictwa miejscowe oddzieliy si od niego hermetycz- nie. Zdawao by si, e historia tego kraju zacza si od generaa Kaufmana. Gdzie w bi- bliotekach czy archiwach przechowywano moe ksiki i sprawozdania gbiej sigajce. W czytelniach publicznych i biblioteczkach prywatnych nie znale ich. Instytutu jakiego, pra- cowni naukowej ani ladu. Pamitajc postpowanie Niemcw i Rosjan wobec podbitej Polski, miaem ju nieze pojcie, w jaki sposb zaciera si czno narodu z jego gleb i jego dziejami. To, co zastaem w Turkiestanie, urgao nawet i tamtym dowiadczeniom. Za osiedli tu z dawna Polacy? Gdzie im do rodakw na Syberii! Gdzie do Sieroszewskie- go i jego prac o Jakutach, gdzie do Dybowskiego, Bohdanowicza choby, niechby i Przewal- skiego! Jedyny polski odkrywca, ktry si pojawi na pograniczu Turkiestanu by to podr- nik Grbczewski. W pamitnikach jego z Kaszgarii o Polakach nic. Wic moe naley tu za- notowa, e w latach osiemdziesitych przebywa w Turkiestanie geometra i kartograf, Za- wadzki . Ten zada sobie trud sfotografowania na kliszach duego rozmiaru wielu budowli Samarkandy i Szachreziabska. W wietnym jego cyklu mona byo ujrze znakomite budowle Tamerlana i Timurydw w stanie za pierwszej wojny ju nie znanym. Zbir ten, starannie przechowany, odziedziczya crka Zawadzkiego, pniejsza pani Raczyska, ktra z kolei oddaa cenny materia wspomnianemu inynierowi Czeowskiemu. Klisze znalazy si potem w Polsce, a odbitki z niektrych w ksice mej pod tytuem Poncy Wschd. Czy miaby to by dzi, po katastrofie drugiej wojny, jedyny lad zapobiegliwej myli polskiej na stepach Turkiestanu? C mi wic zostao? Juci, e myszkowa po zaukach Starego Miasta, podpatrzy to i owo i odskoczy w kocu od milczcego muy, ktry zdaje si by jedynym czowiekiem przechowujcym w duszy przekazania pokole. Inteligencja tubylcza moe i istnieje, moe by i chtnie podzielia si swymi spodziewaniami z naszym bratem. Rodacy jednak moi nie bo- cz si co prawda na mieszkacw Starego Miasta, ale zaj si ich spraw nie maj ochoty. Zostaje wic to, co najatwiej dostpne: dywany i hafty, czuwaa i paasy, kumgany wreszcie, czyli brzowe czy srebrne dzbany do polewania rk. Bywa, e wpadnie do rk i talizman z pokutujcym w nim zaklciem. Wraliwo Polakw na strj, tkanin i bro ze wschodu dochowaa si wrd czonkw miejscowej Polonii, gdy kady niemal z nich upiksza mieszkanie dywanami, a niejeden posiada pikny zbir tubylczych dzie sztuki. Przoduje tu nie kupiec ni wyszy urzdnik, a telegrafista pan Chr. Gdym go tak ujrza zapatrzonego w giule, czyli stylizowane re na znakomitych czuwaach, zdawao mi si, e urzeczony poczciarz klknie za chwil na mo- dlitewniku i uderzy czoem przed duchem tej krainy zamknitym w doskonaym wzorze. Mwi, e starych, tradycyjnych wzorw trzymaj si najmocniej koczownicy. Ratuj w ten sposb kultur sw, przenoszon z miejsca na miejsce i raz po raz atakowan obcym wpywem. W Turkiestanie nie brak byo koczownikw, lecz przewaajca liczb ludno osiada okazaa na caym obszarze kraju nie mniejsz od nich zawzito w pilnowaniu wa- snego krgu. Motywy uywane przez Turkmenw w dywanach s nieliczne i powcignite 113 do ksztatu tak nieraz rygorystycznego, e mona by przyoy do nich lini. Zarys wyobra- ajcy wityni na klczniku z grupy teke pende, to na p abstrakcyjna wizja artystyczna. O rysunku dywanw rozstrzygali mczyni; w haftach rzdziy si kobiety. Std wiksza ich swoboda, kolory i rysunki nieraz ywioowe. Taki to wanie haft nabyem u Taliba, jeden z pierwszych mojego pniejszego zbioru. Barwno tkaniny oszoomia mnie, cho by to caun podobno. Kto to robi? pytam, zdumiony iloci i gstoci wzw. Kobiety odpowiada od niechcenia. Dwie albo trzy. Par lat chyba. Cae ycie. Sztuka rodzi si z potrzeby twrcy. Tak te i te kobieciny, zamknite w haremie, przeka- zay tkaninie swej wszystko, co byo marzeniem i treci ich yda. Co si z ich dzieem stanie, kto si nim zachwyci nie dbay. Haft by czym podobnym do piewu w samotne godziny. Nadszed dzie, ju u koca mego pobytu w Turkiestanie, gdym dostpi rzeczy najtrud- niejszej. Zaprzyjaniony ze mn kupiec, Russul Muhamed, zaprosi mnie do siebie na herbat. Dom sta w parowie dobrze osonity przed ludzkim okiem. Zboczem strumienia spada ogrd peen r. Izby urzdzone bez skazy, ciszone dywanami, yskajce brzami. Klejnotem byy tu jednak nie re, ni dziea sztuki, crka Russula, dziewczyna tak skromna, a tak pewna sie- bie, e tylko dzieci starej kultury moe mie tak osobowo. Czy wiele pozostao dzi z tego wiata? Mode pokolenie Turkmenw ksztaci si ju we wasnych uniwersytetach i szuka z pewnoci arliwie tropu wiodcego ku wielkiej przeszo- ci swego kraju. Wwozy grskie i parowy stepowe s gbokie, wic moe przechowa si w nich niejeden dom, taki jak Russula. Trudniej o budowle Szachrebzjabska, Samarkandy, Bu- chary i Merwu, rozgromione przez karn nagonk Budionnego. Jest wszake i nienaruszony pomnik sztuki budowlanej zrodzonej w Turkiestanie. S to wietne miasta i meczety wznie- sione w Indiach przez dynasti Wielkich Mongow, potomkw Timura Kulawca. Wrd stepw Zim 1915 i na przedwioniu 1916 roku zadomawiam si po trochu w Taszkiencie. Miesz- kam wygodnie u rodziny rosyjskiej, w miar inteligentnej i w miar przyjaznej. Na serdecz- no liczy mi trudno, bo jestem przybyszem i yj sobie beztrosko, podczas gdy gowa do- mu przebywa na froncie. Przedwionie jest wyjtkowo ciepe, zajcia w biurze bahe, sporo czasu spdzam wic przy otwartym oknie nad zacztymi i nigdy nie dokoczonymi wiersza- mi. Czym bd, wiem teraz mniej ni kiedykolwiek. Z rozmazanego do bogostanu budzi mnie pewnego wieczoru rzucona przez okno wizanka kwiatw. Mie na pozr posanie nie wry nic dobrego. Z ulicy przesya mi causy okropne babsko. Jest to synna w tej dzielnicy generalsza X polujca notorycznie na co przystojniejszych jecw. Dzielny jej m, jak powiadaj, siedzi w niewoli u Niemcw. Manewry pod oknem powtarzaj si raz i drugi, przekadam swe papiery i siadam tyem do ulicy. O marzeniach nie ma ju mowy. Lepiej czuj si w biurze. A tam zapowiadaj mi rycho nowy wyjazd na roboty polowe. Chodzi tym razem o przebicie drogi przez wielkie rozlewisko rzeki Czyr Czyk. Rozoony tam obz je- cw znalaz si tym razem nie na bagnach, a w ssiedztwie sporej wsi rosyjskiej Nowo Mi- chajowsk. Wyjazd prbny wypada zachcajco. Wie odraa co prawda zaniedbaniem, a ludno jej ponuroci zawiedzionych marze, ru jednak midzyrzeczna jest widna, prze- wiewna, koryto rzeki wartkie. Step dokoa nieprzebyty. W trzcinowiskach przyrzecznych bez liku baantw, na niebie nieustanny ruch cigncych kaczek i gsi. Najblisza stacja kolejowa zwie si Kaufmanskaja. Narzucon nazw posuguj si tylko obsugujcy stacj Rosjanie. Dalej bowiem gniedzi si Kaun Czi, ruchliwe i barwne miasteczko tubylcze. 114 Zbudujemy tam nowy prom owiadcza mi Emanuiow na tydzie przed mym wyjaz- dem. Niech pan zrobi projekt. Wykrcam si jak mog, gdy wiem, e pontony trzeba by zrobi z klepek jesionowych, a o tych w Turkiestanie nie marzy. Naczalstwo nalega jednak, e prom musi by. Zdrowy rozsdek podszptuje, e lepiej poprzesta na starym promie; tene jednak rozsdek poucza, e spiera si z nimi nie ma sensu. Projektuj olbrzymie pontonida z desek sosnowych. Obz nad rzek Czyr Czyk, zaoony przed moim tam przyjazdem, wyraa ju pewne po- godzenie si z losem jenieckich dusz. Potrzeba posiadania czego, co wasne spowodowaa, e wikszo jecw wzgardzia niezymi wcale barakami. Dokoa kuchni powstao wic kretowisko przytulnych lepianek. Chaupinki przypominay wie a zatem i jak ludzk wsplnot. Co jednak byo wsplne dla Niemcw, Wgrw i Rusinw, nie pocigao Serbw, ktrzy pozostali w baraku. Tam co wieczora rozlegay si przejmujce pieni, a niekiedy i co w rodzaju monotonnie deklamowanych ballad. Kada lepianka, czasem na spk z drug, przygarna bezpaskiego psa. Kundle te od- paciy za doznan w obozie gocinno wrogoci wobec chopw z Nowo Michajowska. Czyby w wygnanej na step psiej gromadzie pokutowaa pami o doznanej krzywdzie? Chy- ba tak. By w sforze zabijaka szczeglnie zowrogi. Nazw mia dziwn: Schmerzenreich. Najbar- dziej upodoba go sobie kucharz. Kt nazwa tak to psisko? pytam ciel Stuhlhofera. My odpowiada z niejak tkliwoci. Bo byo tak. Dunka, ta wielka suka, przybiega jednego mronego dnia ze stepu i przyniosa w pysku szczeni. Zzibnita, strwoona, rozej- rzaa si, a gdy jej nikt nie pdzi, podczogaa si do kuchni i zoya malestwo w ciepym popiele. Je nie chciaa, pobiega w step a my za ni. I c... znalelimy tam pod wykrotem pi nieywych szczenit. Zabralimy suk z powrotem, a pniej byo o tym w kuchni wiel- kie gadanie. Jak nazwa naszego mizeraka? Ktremu przypomniaa si legenda o witej Genowefie, e to wygnana z domu urodzia w grocie synka i nazwaa go Schmerzenreich. Rzewna opowie zmusia mnie do wybaczenia podrosemu Schmerzenreichowi wielu je- go ajdactw. Za niektre musiaem drogo paci. Raz dopad g, drugi raz rozdar kota, a zda- rzyo si nawet, e na spk z drugim oprychem Waletem zadawili wsiowego barana. Sprawki psiej zgrai zociy wie, a pan starosta niejedn skarg na obz wysa do Taszkien- tu. Gdy jednak zniechci ju wadze tamtejsze innymi pretensjami, sprawa speza na niczym. Kopot powsta z innego powodu. Rozwydrzona i bezczynna sfora urzdzia sobie zabaw na sposb ludzki. Wypatrzya mianowicie, e w jarmarczny dzie przecigaj przed obozem okoliczni Sartowie. Wyprawa na jarmark nadawaa korowodom tym uroczysty charakter. Kady z przejezdnych wiz co na sprzeda, konie szy lekkim truchcikiem, jedcy drze- mali. Zaczajona w trzcinowisku psiarnia wypadaa nagle z haasem i wieszaa si u koskich ogonw. Szkapy ruszay z miejsca galopem, wierzgay, by pozby si natrtw, a niejeden dostojny wdrownik spada z konia razem z toboami. Towaru psy nie szarpay. Zabawiwszy si, wracay uradowane do obozu. Niejeden oberwa kopytem, ale szkody nie ponis, gdy konie w stepach nie podkute. Skargi poszkodowanych skoniy tym razem wadze do wyst- pienia. Obz odwiedzi Emanuiow w towarzystwie jakiego urzdnika. Psy obozowe naley wystrzela zawyrokowa urzdnik. Dlaczego? pytam. Napadaj na ludno miejscow. Jest to okrg lojalny, a obz nie powinien sia w nim niepokoju. Wiecie panowie co? wpadam na szczliw myl. Jutro jest wanie bazarny dzie. Zapolujemy dzi na baanty, przeksimy, wypijemy to i owo, a jutro przekonacie si naocz- nie, jak wygldaj te psie awantury. 115 Nazajutrz igrzysko powtrzyo si. aden z kundli nie pohabi si rabunkiem, procesje kupcw zamieniy si w karuzel, a wysannicy taszkienccy popakali si ze miechu. Psiarnia ocalaa. W obozie Nowo Michajowsk pyny teraz dni spkojne i wolne od udrk Dunusz Kaa. Zwierzchnik mj, starszy technik Titow, wpada do obozu raz na dwa tygodnie, skadajc na moje barki ca odpowiedzialno za roboty i ludzi. Jecy pracowali uczciwie a nawet z za- miowaniem, gdy zadania byy zajmujce. Raz trzeba byo osadzi rkaw rzeczny, ktry na- gle zmieni kierunek; drugi podtrzyma podmyy brzeg faszyna; tam wbi pale pod most, tu zrobi pomysowy przepawek. Dwch przydzielonych mi wartownikw skracao sobie nudy owieniem ryb i tropieniem dzikw. Bywao, e do spiarni zakrad si dziki kot i wwczas szczulimy go psami. Po zaprowadzeniu przeze mnie pracy na akord, zarobki jecw po- dwoiy si i potroiy, a kiedy nadesza niedziela w lepiankach dymiy kominy, a ludzie moi gwarzyli o kocu wojny. Prace szy rano, przebijany przez rozlewisko trakt dociera ju do gbi stepu. Pontony pod nowy prom namakay w jednym z rkaww rzeki. ad i poczucie bezpieczestwa nie zawsze sprzyjaj rozwojowi wewntrznego ycia. Opa- dajc mnie gnuno przepdza sam step, a take i... pierwsza od dugiego czasu lektura ksiek. We wsi bya mianowicie szkka rosyjska a w niej nauczycielka. Niegupia i ywa dziewczyna, czua si w ponurej wsi na takime wygnaniu, jak i my. Czytywaa duo, a z obfitej zgoa biblioteczki jej korzystaem i ja. Wypoczty mzg chon z t sam arliwoci dziea klasykw rosyjskich, jak kiedy za krakowskich czasw syci si literatur polsk. Wszystko co wiem o pisarzach rosyjskich, poczwszy od Dierawina i Bieliskiego po Do- stojewskiego i Czechowa, zawdziczam dniom, kiedy to siedziaem nad ksigami wrd ste- pw Turkiestanu. No i ywioy. Raz po raz zadziwiay mnie przypomnieniem, e jednak tkwi porodku wielkiego i na p dziewiczego obszaru. Wic spy. Nie wida ich tu byo przez cay rok. Najblisze gniedziy si podobno na zboczach gr Czym Gan, a do tych dalej ni dwiecie wiorst. Jednego dnia zdech mi na robotach ko. Wlaz niefortunnie w brd, zaplta si w uzd, nayka wody, wypez na gli- niany brzeg i zdech. Gdy mnie o tym powiadomiono, pojechaem wierzchem na miejsce wy- padku. Zaledwiem opuci wie, dostrzegem wysoko na niebie trzy punkciki. Sdziem z po- cztku, e to moe urawie, cho ptak ten cignie do nisko. Za chwil ze strony innej nad- szyboway dwa nowe widma. Gdy zniyy lot i jy koowa nad rzek, wiedziaem ju ... spy! W jaki sposb wyczuy padlin, nie usiowaem nawet docieka. Ko by maci buanej, lea na tawym ile. Wzrok, choby jak bystry, nie mg wchodzi tu w gr. Nigdy te wi- cej nie widziaem na tym obszarze spa. Szaracza... Wiosn 1917, w przededniu przewrotu kwietniowego a zarazem okresu straszliwej suszy, jecy donieli mi, e w trzcinowisku przyrzecznym wyroio si jakie czar- ne robactwo. Przeprawiam si na jedn i drug wysp oblan rkawami rzeki i spostrzegam, e mode, zielone jeszcze pdy trzcin s dosownie poerane przez ciemne pdraki. Przegl- dam u nauczycielki leksykon. Jest to szaracza w pierwszej fazie przed oskrzydleniem. Wie- dzc, e w Taszkiencie znajduje si urzd zwalczania szaraczy, posyam tam goca z da- niem, aby natychmiast przysano ludzi zaprawionych do walki z plag. Mija jednak dzie za dniem, wylg ronie niesamowicie, a stamtd sowa odpowiedzi. Przystpuj wic do walki na wasn rk. Wikszo obszaru za wsi porasta wyscha i gsta trzcina. Najprostsze byo- by podpali j w kilku miejscach, lecz wywoany poar mgby zagrozi wsi. Poprzestaj zatem na podoeniu ognia w trzech wyspach oblanych rzecznymi rkawami. Zaczynam od najdalszej. Obawy moje byy uzasadnione, gdy sup ognia bije noc w niebo i trwoy wie. Ostatni wysp podpalamy za dnia, a ja spiesz nad wod, by ujrze skutki poaru. I oto wi- dz dziwne zjawisko. Robactwo uchodzce przed ogniem gromadzi si na cyplu wyspy i two- rzc ywy most przez wod, usiuje przeprawi si na bezpieczny brzeg. Czarna wstga nie 116 moe jednak dotrze do zbawczego celu, gdy woda dokoa ywego mostu kipi po prostu od ryb. Najwikszym przecie ich przysmakiem jest szaracza, uskrzydlona czy te nie. Ocalae robactwo po tygodniu znika. Uskrzydlio si w jedn noc i poleciao chmur sia zniszczenie gdzie indziej. Teraz dopiero przybywaj fachowcy z Taszkientu. Wasaj si po pogorzeliskach, gani to i owo, pouczaj, e naleao okopa rowami zaraony obszar, spdzi do nich szaracz i zasypa j ziemi. Kto miaby to zrobi nie wiedz. Z dziennikw dowiadujemy si, e nie- pamitny od wielu lat wylg szaraczy obj cay wschodni Turkiestan. Przechodzi tydzie i dwa i ju si zdaje, e uskrzydlona szaracza ominie nasz kotlin. Tymczasem, jednego wie- czoru pojawia si na zachodzie niezwyky obok. Raz niemale go nie wida, raz jest zwarty i czarny. ...Leci!... woaj ze wsi. Kto yw wybiega na swoje pole uzbrojony w blaszany czy drewniany gar, pokryw i pa- k. Dudni dugo i oguszajco. Dzieciaki wsiowe dmuchaj w gwizdki i fujary. Szaracza, jak wiadomo, boi si haasu. Chmura zatacza koo nad wsi, opada na trawniki i krzaki gw- nego koryta rzeki. Siadam na konia i pdz. Po drodze dobiega mnie omot skrzyde. Patrz w gr... bociany. Nie zliczy ich. Parset chyba. Ju siadaj na rojowisku i mc pracowicie dziobami oblizg mas. Za nimi szpaki, caymi kupami. Przebiega ptaszyna nie zera cae- go owada, jak czyni to wrbel, wysysa mdek tylko. Tu pracuje tym skuteczniej, e w po- bliu ma wod i moe przepuka sobie gardzioko. Zdarza si przecie, e w miejscach su- chych kleista ciecz zalepia gardo szpaka i owca pada uduszony. Przygldam si tym morderczym biesiadom a do gbokiego mroku. W rodek rojowiska dosta si nie mog, gdy ko odmawia posuszestwa. Wracajc do obozu rozmylam nad tak zwanymi przesdami ludu. Bocian i szpak jest zali- czany przez wocian caego chyba wiata do ptakw sakralnych. W Persji do niedawna gro- zia kara mierci za zabicie szpaka. Zowrbna szaracza bya tylko zwiastunem katastrof, ktre si miay rozpta nad tur- kiestaskim stepem. W lad za ni nastaa susza caoroczna. Po niej pomr godowy. Przynie- siona z Rosji rewolucja trafia na kraj obezwadniony klskami i odniosa tym atwiejsze zwy- cistwo. Przeczucie zbliajcego si niebezpieczestwa obudzio jednak czujno pognbio- nych tubylcw. Przez kraj przebiega skra powstaczego buntu. Pierwszy raz od chwili przy- bycia do Turkiestanu usyszaem wtedy, e kraj pldruj jacy basmacze. U Rosjan zna- czyo to rozbjnicy, u tubylcw powstacy. Przywdca ich, Jergasz Baj, by dla jednych hersztem, dla drugich atamanem. Zasig oddziaw Jergasza by zrazu niewielki. Basmacze jego napadali najczciej na pojedyncze wrd stepu chutory rosyjskich osadnikw. Poczynali nieraz okrutnie skoro wymordowanym znaczyli na piersiach noem znak krzya. Rozbjnicze dze i chaotyczne napady mia z czasem powcign grony Madamin Bek, nastpca Jerga- sza. yjca w popochu wie Nowo Michajowsk przyja panicznie wieci o budzcym si ru- chu. Na sumieniu miaa tyle co inni, skoro nie okazaa adnej ochoty do wspycia z tubyl- cami. Kada wie o spisku czy o pogromach znajdowaa chtny posuch w Nowo Michaj- owsku. Pierwszy raz zaczto si wic zastanawia, co te si dzieje w tym zakazanym Kaun- czi. Jeeli gdzie mogo by gniazdo Jergasza, to przede wszystkim tam. De byo w tym praw- dy nie mogem doj i ja, cho w Kaunczi witano mnie chtnie i dawano otwarcie wyraz nie- nawici do Rosjan. Jedno co zauwayem, to znaczcy bysk w oczach zaufanego Sarta, gdym przynosi plotki, e wytropiony Jergasz Baj musia si skry w grach przed pocigiem. W stepach co jednak si dziao. Pobliskie nam auy odgradzay si coraz to bardziej od obcych ludzi. Otwarte kiedy wioszczyny wyday mi si teraz wymare. Tyle, e mnie nie szczuto psami, jak si to zdarzao Rosjanom. A ujrzelimy un na dalekim horyzoncie. Za par dni gruchna wie, e banda basmaczy grasuje po odlegych chutorach i wycina osad- 117 nikw. Do wsi zawita karatielny otriad
w postaci p sotni Kozakw. Przejechali przez wie raz i drugi, krzepic chopw buczuczn pieni, po czym rozoyli si biwakiem. o- nierze rozmiecili si u chopw; w obozie naszym stan oficer i dwu jego podkomendnych. Byem ciekaw tych goci, gdy tron cara ju si chwia, a druyna Kozacza, cho pozornie dziarska, penia sub od niechcenia. Jako goszczona przeze mnie starszyzna bya wyranie upojona postojem z dala od rozru- chu, ktry ju ogarn i garnizon taszkiencki. Wojacy zjedli kocio pilawu, wypili p beczki zakwaszonego przeze mnie wina, popiewali, poszli spa i dopiero trzeciego dnia ruszyli za rzek, a ja z nimi. Dzie by upalny, a wzdu szlaku, ktrym przeleciaa waacha Jergasza, panowaa mrona cisza. Z jednego i drugiego chutoru, a osady byy tu nieliczne, wyglday przeraone twarze osadnikw. Pod wieczr dotarlimy do pogorzeliska, ktre nam kiedy noc bysno un. Trupw ni pogorzelcw nie byo. Rozoylimy biwak w nie dopalonej stodole, oficer rozstawi pikiety, lecz nic nie mcio nocnej ciszy podwjnie teraz guchej. Czort znajet, czto eto takoje sumowa si dowdca. Ni pospa, ni co wypi. O wicie przybieg jeden ze stranikw z wiadomoci, e z kamy-szy wyszo jakich dwch Austriakw. Wybiegem szybo ku nim, bojc si, by ich nie spotkao co zego. Cocie za jedni? spytaem po niemiecku. Jecy. Polacy z Austrii. Przysano nas na roboty do tego chutoru. Mwcie po polsku, co tu si dziao? Nim nadbiega ta banda, ludzie z chutoru uciekli. Pewno si gdzie bkaj. Nas zosta- wili, bymy pilnowali dobytku. Kiedy te Tatary obstawiy chutor, wlaz do domu jaki ich starszy. Spyta, gdzie s mieszkacy, a potem, co my tu robimy. Powiedzielimy, emy nie tutejsi, Polacy. Kaza nam wtedy wyj z domu i wraca do Taszkientu. Pucili z dymem wszystko i znikli tak cicho, jak si pojawili. Posiedzielimy par dni w tych zgliszczach, a zobaczylimy, jak przyjedaj ci Kozacy. Czy nas teraz nie zabij? Tumaczyem dowdcy dugo i wykrtnie, co si stao, lecz by to ju czas rozprenia. Kozak machn rk, kaza mi wzi tych dwch ze sob i odjecha do obozu. Karny oddzia nie pokaza si ju w Nowo Michajowsku ani na trakcie wiodcym do Kaunczi. Gdyby Orenburg nie by tak daleko, przysigbym, e Kozacy przyczyli si do armii, ktr pod Uralem gromadzi biay genera Dutow. Jest takie prawo, e czowiek wyrzucony na mielizn zrzdzeniem losu, stwarza sobie na niej uszczuplone gniazdo i poczuwszy si bezpiecznie przywizuje si do niego, jakby do nowej ojczyzny. Chmury, ktre zbieray si nad Turkiestanem nie biy jeszcze gromami w nasz obz; wryy jednak zawieruch o wiele bardziej zawi i gron od prostego bd co bd kataklizmu wojny. Kiedym opuszcza Taszkient wysany nad rzek Czyr Czyk, zdawao mi si, e znowu czeka mnie udrka dziczy. Teraz, gdy wzywano mnie z powrotem do biura, z prawdziwym alem chodziem od lepianki do lepianki, egnajc si z dobrymi towarzysza- mi. W przeddzie wyjazdu zwoaem obozowe psy i ruszyem wierzchem w step na poegnal- n z nimi wypraw. Bywao nieraz, e zapdziwszy si daleko zsiadywaem z konia nad ja- kim jarem, aby pomarzy. Myl biega tu dalej ni kiedy w schowku opodal Dunusz Kaa. Otwarta szeroko rw przydawaa jej lotu. W przejrzyste wieczory wyania si na poudniu ogromny acuch gr Gissaru. Szczyty byskay wiecznymi niegami i przenosiy myl do utsknionych Tatr. Zziajane psy pokaday si z pyskami przy ziemi a oczy ich, wbite we mnie, zdaway si docieka nad czym te tak dumam. Postoje te zamknem w nastpujcym wierszu: 118 W stepach Z wyyn Gissaru zotymi blaski jara W drgajcy dal wtopiona jak w podne A szczytny grzbiet oparszy na lazurze Przyzywa mnie wieczorna stepu mara. I ju mi nie tal, em tak konia spieni Ni po kamyszach straszna mi azga Gdy wiat przede mn otwarty jak ksiga I znowu czuwam z nog na strzemieniu. Lecz idzie noc... Minione pacz, dzionki, Nawoywuj. od progu rozki: Wracaj wdrowcze!.... Tu twj chleb i oe! Wic piercie stary zawieszam jak votum Nad zagubion cieyn powrotu I bdz znw... Przede mn gusz, bezdroe. 119 Z pnocy nadciga burza W obliczu nowych zada Pierwsze wieci o zamcie powstaym w Rosji doszy mnie jeszcze w Nowo Michajow- sku. Zwierzchnik mj Titow umia tchn w nie optymizm lojalnego Rosjanina. Jawna ju przegrana wojsk rosyjskich zdawaa mu si by bahostk wobec wiewu wolnoci i pojawie- nia si jej proroka w osobie Kiereskiego. W biurze nastroje byy nieco odmienne. Koledzy powitali mnie z niejakim roztargnieniem; o nowych zadaniach ani sowa. W warunkach tych, gdy grupki kolegw szeptay o czym po ktach, przyjem chtnie propozycj Emanuiowa, by uda si z nim do rejonu Gaodnyj Step. Ferdynand Walentynowicz tumaczy cel podry mamy powany kopot z tym wod- nym koowrotem... pamita pan moe. Pamitaem. Pracujcy ze mn inynier z Wiednia zrobi projekt wielkiego koowrotu wodnego na dwu pontonach. Chodzio o nawodnienie pl jakiego osiedla nad rzek Syr Da- ria. Spawiony na miejsce koowrt podobno nie dziaa. Chopi tamtejsi wysali delegacj ze skarg wprost do gubernatorstwa. Pady zarzuty niedostwa, zodziejstwa, nawet i zdrady, skoro urzdzenie wykona Awstryjec. Jake to dziwi si inynier X jest znakomitym fachow-cem. To prawda. C, kiedy niedawno zbieg do Persji. W gubernatorstwie mwi wobec tego o przeoczonym przez nas sabotau. We wsi formalny bunt. Musi pan ze mn pojecha i zba- da rzecz na miejscu. Spotkanie z rozsierdzonymi chopami mogo by nieprzyjemne; z drugiej jednak strony ncia mnie ostatnia ju chyba sposobno zapoznania si z rejonem pustujcych stepw, jak i z Syr Dari, najwiksz rzek Turkiestanu. Gdy ruszylimy od stacji szerok kolein traktu w dalek drog ku rzece, dowiadczyem, czym moe by podr w rozgrzanej kurzawie pyu. Mielimy przeby bryczk szedziesit wiorst. Kurz oblepia spocon twarz, obmy si nie byo gdzie. Okropno! dysza mj towarzysz. Lecz patrz pan, jak miaki ten py. Ten step to skarb. Tak. Jechalimy przez ziemi obiecan. Glina lessowa w tej okolicy uchodzia za najbar- dziej urodzajn; a tu zgorzel mila za mil, w ustach sono i lepko. Nareszcie upragniona kpa zieleni. Tam, w poowie naszej drogi, wioska maoruska i gocinna w niej gosposia. Gorzej u celu, gdzie czekaj nas chopi chmurni i groni. Bliski zmierzch pozwala na krtkie tylko ogldziny nieruchomego koowrotu. Wyglda sprawnie. Dlaczego stoi, trzeba bdzie zbada za dnia. No, ale Syr Daria. Szeroka i roztoczysta pynie wzdu szerokiego pasa zieleni wci- tego w lessowy wwz. Gdzie spojrze rozlega i bujna ziele, jake oywcza skoro za ple- cami spalony step. Obszerne polany zdaj si by idealnym miejscem dla wypasu byda. Tymczasem ledwie uowi tu wzrokiem krowin. Czemu to chopi tutejsi dziel si mylami z Emanuiowem zawracaj sobie gowy koowrotami, a nie hoduj byda w tak wietnych warunkach? Wytumacz im pan to zamia si mj towarzysz. Obszar ten ma saw bawenianego Klondike. Przybyy tu osadnik otrzymuje wysoki kredyt bankowy na upraw przydzielonych mu pl. Jeden i drugi urodzaj, a staje si zamonym czowiekiem. Przy wieczerzy nastrj wyczekujcy. Przybycie dwu wanych osb wznawia nadzieje o rychym wzbogaceniu si wsi. Niemniej dowiadujemy si, e chopi wysali ju w par stron 120 chodakw, aby znaleli lepsze miejsce osiedlenia. Odwieczny niepokj duszy rosyjskiej i mit o niezmierzonych bogactwach <matuszki Rosji> nie wygas wida i pod arem azjatyckiego soca. Nazajutrz idziemy nad rzek w duej gromadzie. Wchodz z Emanuiowem na pontony, spuszczamy dwigi... koo nie rusza. Woam chopw i polecam poruszy szprychy. Koo obraca si swobodnie. C u licha! Wychodz na brzeg, id w d z prdem, badam szybko nurtu... Mam! Koowrt zakotwiczono w niewaciwym miejscu. Niej ostry zakrt i woda przyspiesza tam biegu. Spuszczamy koowrt w d rzeki. Nim dobi zakrtu, cae wodospady lej si nam z koryt na gowy. Wic uczta gwarniejsza jeszcze ni ta u Kranickiego. Padaj pytania. Ile bdzie wody? Kto zapaci za sporzdzenie sieci kanaw? I zaraz kiekuje wa... ktremu, ile i dlaczego? Wracamy zadowoleni z szczliwego wyniku wyprawy, a zwaeni ponuroci zjawiska, jakim jest ta odlega wie uwikana w niekoczce si wanie i niezaspokojone marzenia. yj sobie jak gdyby nic si nie dziao, a kto wie, co Rosji przyniesie jutro mwi oso- wiay Emanuiow. I o co si im bi? Tam bliej stacji Goodnaja Step ujrzy pan dziwniejsze jeszcze widowisko: opuszczone chutory. Przetrway zaledwie dwa lata. Mimo zbiorw baweny? I to dobrych. S wszake i tacy, ktrym si nie chce przepuka pl po dokonanym zbio- rze. Less zawiera sporo soli. Na nie pukanej roli zostaj bagienka, a kiedy wyschn, powstaje soonczak, liszaj soli. Pole jest wtedy zepsute na dugi czas. W osadzie dokoa stacji zdaj si te nie wiedzie, co si wici i co si stao na zasolo- nych polach. Std wielki ruch. W budowie nowy kana, a take szosa przez wie. Wyjazdem w pustujcy step zamknem okres swej dziaalnoci w subie starego ustroju. Pozostawiem za sob kilkanacie kilometrw drg, tuzin mostw i dobr chyba pami u ludzi, z ktrymi pracowaem. Nie wiem, kto dzi korzysta z moich dokona. Nie wiem, jacy ludzie jed zbudowanymi przeze mnie drogami. Niewany to i przypadkowy epizod w moim yciu. A jednak wracaem nieraz do tamtych stron i dni. Nieraz te zadawaem sobie pytanie, czy zrobiem co bardziej trwaego ni droga przebita przez bagna Dunusz Kaa. *** Zrwnanie zayej Polonii taszkienckiej z przybyszami byo w roku 1916 pozornie cako- wite. Rne byy jednak pogldy na dzie jutrzejszy. Pierwsi odkadali powrt do kraju na bliej nieokrelon przyszo; drugim obca ziemia palia si pod nogami. Zbliajcy si przewrt kruszy dzielce nas okopy. Wsplnota wykazywana dotd w wypowiedzi domagaa si realnych dowodw. Najlepszym jej sprawdzianem mogy sta si maestwa przybyszw z miejscowymi pannami. Zwizek taki zawarem jeden z pierwszych. Wybrana moja, Jadwiga Madaliska, bya co prawda sierot czasu wojny, lecz mimo tego turkiestank co si zowie zasiedzia. Urodzia si w miecie Turkiestan, gdzie ojciec jej, Jan lekarz wojskowy w stopniu pukownika, by inspektorem sanitarnym duego garnizonu. Wnuk generaa Madaliskiego czasw Kociuszki musia opuci rodowy majtek Brzozy pod Wieluniem i ukoczy akademi lekarsk w Pe- tersburgu. Gorliwy katolik i zacity mimo wszystko Polak obj sub a w Turkiestanie. Oeniony z Polk nazwiskiem Adamowicz potomstwo mia liczne: trzech synw i trzy crki. Najstarsz wiekiem Jadwig ksztaci w instytucie bago-rodnych diewic w odlegym Oren- burgu; synw umieci w kadeckiej szkole w Taszkiencie. Dwie modsze crki choway si do wojny w domu. Pisz tak szczegowo o rodzinie Madaliskich, gdy zagadk mogo si zdawa, dlaczego cae rodzestwo mwio bezbdnie po polsku. Dzieci, rzecz prosta, przy- jeday na wakacje i wita do rodzinnego domu. A jednak wysiek rodzicw, choby jak duy, nie sprostaby wpywom obcej szkoy i rodowiska, gdyby nie polska diaspora. Ta za- 121 rzucia sie i na miasto Turkiestan. Dzieci pukownika znalazy towarzyszy zabaw wrd dziatwy kolejarskiej. W wita kocielne i narodowe dom ich otwiera si nie tylko dla osia- dych w miecie kolejarzy polskich, lecz i dla onierzy Polakw, ktrych w garnizonie nie brako. Ojciec zawieruszonej w stepach gromady zamyla niezawodnie o powrocie wraz z rodzin do Polski. Najstarszego syna Edwarda zdy wysa przed wybuchem wojny do rodzinnych stron. Wezwany na front pozostawi reszt dzieci nie w Turkiestanie ju, a w Taszkiencie. Fundusz zoony w rce przyjaciela domu Raczyskiego mia im zapewni skromne bytowa- nie. Jadwiga bya zatem te pewnego rodzaju ofiar wojny, gdym si do niej zbliy. Szybki bieg wypadkw przyspieszy maestwo. Nie obeszo si bez oporu tak z mej, jak i z jej strony. C bowiem mogem zapewni dziewczynie, co przedstawi, prcz przypadkowej kariery technicznej i nieuchwytnych zamysw literackich? Zdrowy rozsdek niewiele jednak way przy zawieraniu maestw wojennych. C bardziej wzgldnego jak rzeczywisto w czasie burzy. Poczyo nas zatem pogotowie; zbliyo koleestwo w coraz to ywszym kr- gu polskich de. Przybda rodem z Galicji, radyka, i eks-cygan, nie trafibym do przeko- nania turkiestaskiej panience z dobrego domu, gdyby nie szczeglne okolicznoci chwili. Pod koniec roku 1916 napicie wrd spoecznoci polskiej wzrasta. Pobudk do czynnych ju wystpie daje nieoczekiwanie parafia. Opuszczone przez zgon ksidza Pronajtisa probo- stwo obejmuje ksidz Tokarzewski. Trudno o bardziej radykaln zmian. Nowy duszpasterz, wysannik metropolity Roppa, staje si z miejsca czym w rodzaju kapelana zwartych szere- gw Polonii. Car abdykowa... Przewrt kwietniowy... Polacy, ktrzy wstpny okres rewolucji przebyli w rodkowej Rosji mieli ju niejakie przeczucie zowrogiego rozwoju wypadkw. W Turkie- stanie odczuto rewolucj jako zapowied radosnych dni wolnoci. Wspominaem o dziwnej, jak na rosyjskie stosunki, swobodzie zamieszkaych w Turkiestanie Polakw. Dziaaa tu prawdopodobnie nie tylko wielka odlego od stolicy carskiej, lecz take i wolnomylno urzdnikw rosyjskich, ktrzy przekonania swe mogli skuteczniej przejawia na dalekich rubieach pastwa. Postawa ta miaa z czasem zaway ciko na ich losie. Bolszewizm, wiadomo, tpi z wiksz gorliwoci liberaw ni carskich stupajkw. W Taszkiencie, gdzie proletariatu rosyjskiego tak jak nie byo, z trudem tylko doszedby do wadzy, gdyby nie wspdziaali z nim w pierwszym okresie naiwni wolnomyliciele. Rozbroiwszy kruche ostoje caratu, dawnych sprzymierzecw zniszczy. W warunkach tych, gdy Rosjan zajmowaa walka wewntrzna, Polacy mogli rozwin dziaalno z najwiksz swobod. Krewki proboszcz zuchwale, a nieraz brutalnie rozprawia si z przedstawicielami wadzy przechodzcej z rk do rk. Czerwoni jeszcze, a biali ju nie byli pewni swego. W szpitalu, gdzie pojawia si raz po raz jako duszpasterz katolicki, gromi niedbalstwo obsugi i nieporadno lekarzy. W cytadeli organizowa kka polskich onierzy, z rygorami wobec jecw nie liczy si zupenie. Podwoje probostwa otwary si teraz dla zebra niczym nie pohamowanych. Z ambony grzmiay kazania godne biskupa Bandurskiego. Siarczysty proboszcz patronowa rzecz prosta maestwom jecw z dziewcztami z daw- niejszej Polonii, jako e nie cierpia partykularza. Radykalnych nut w przemwieniach nie zwalcza, byle tylko suyy sprawie polskiej. Z pnocy nadchodziy tymczasem niepokojce wieci. Co si tam jednak szykowao, skoro kolej czca Taszkient z Moskw dziaaa coraz sabiej. Klin Kozakw orenburskich dowodzonych przez na p samozwaczego generaa Dutowa wdziera si midzy Europ i Azj. Na Uralu opowiadano w Taszkiencie ju si bij. O co nie umiano jeszcze powie- dzie. I kiedy niektrzy wojskowi owili chciwie wieci o swobodach Kozaczyzny, innym marzyo si niezwycione pastwo rosyjskie i genera Komiow, co to na wezwanie Kiere- skiego wszcz na poudniu now ofensyw. 122 Zblia si Trzeci Maj 1917. Nie pamitam, kto pierwszy rzuci myl, aby w wito naro- dowe zwoa zjazd Polakw z caego Turkiestanu. Zaciekawiony obrotem niezwykej narady znalazem si w komitecie organizacyjnym. Pierwszy ju oddwik na nasz apel wykaza, jak potrzebnym byo spotkanie, i jak mylnymi byy nasze przypuszczenia, e na zjedzie ujrzymy przede wszystkim przedstawicieli dawnej Polonii i przybyych jecw. Tymczasem do komi- tetu zgosio si wielu oficerw i onierzy zabiegajcych o rad, jak przedosta si na pnoc do polskich wojsk, ktre gdzie na Ukrainie czy Syberii gotoway si do walki o niepodle- go. Zjazd, pomylany zrazu jako przegld i manifestacja polskiego dorobku w stepowej obczynie, stan od razu pod znakiem pytania: dy do Polski, czy pozosta? Stanowcza postawa onierzy przesdzia spraw i zamkna usta tym, ktrym roio si utrzymanie pol- skiej placwki na gbokim wschodzie. Obchodw trzeciomajowych widziaem wiele; zapamitaem jeden tylko ten z roku 1917. Cechowao go prawdziwe uniesienie, tym bardziej szczeglne, e czasy nie wryy nic dobrego. Rosjanie zamieszkali w Taszkiencie czytali z pewn zazdroci ogoszenia, e oto Polacy urzdzaj wielk akademi nawizujc do minionych, a drogich im wydarze. Wielu z nich przybyo na uroczysto szukajc pociechy i dla siebie. Popis orkiestry symfonicznej, chru i kwartetu piewakw wypeni szczelnie najwiksz w miecie sal. W muzyce dominowa Moniuszko. Do bohaterw wieczoru nalea mody tenor nazwiskiem Cicho, a po czci i ja, jako autor okolicznociowego poematu. Po koncer- cie okna polskich domw byszczay wiatem do pnej nocy. By to ostatni bodaj pogodny dzie taszkienckiej Polonii. Nazajutrz trzeba si byo otrzsn z upojenia i zastanowi si: co dalej? Odbyty w parafialnej sali zjazd ujawni ludzi nowych i uprzytomni zebranym dramat wewntrzny starej i nowej Polonii. Kolejarze z kolonii warsztatowej trzymani dotychczas na uboczu przez zarzd Domu Polskiego dopominali si z pewn gorycz o naleny im gos; inni ostrzegali przed radykalnymi uchwaami w obawie, by nie ugodziy w Dom Polski, ochronk i szko. Przeczucie wiszcego nad gowami niebezpieczestwa przejmowao wszystkich, lecz nawet najbystrzejsi nie zdawali sobie sprawy z jego ogromu. Jako mwca generalny komitetu organizacyjnego wygosiem krewkie a szumne przemwienie. Rola Polakw utrzymywa- em jest w kraju tym skoczona. Powstajca z gruzw Polska woa o ludzi. Niech kady przygotowuje si do rychego wyjazdu, bo moemy znale si w puapce. Przemwienie nie odniosoby skutku, gdyby nie poparli mnie oficerowie i onierze z wojska rosyjskiego. Mun- dur dziaa zawsze magicznie na Polakw. Prawda, e tym razem by obcy, lecz may biao- czerwony sznureczek wok czapki, taka naszywka na ramieniu kasowaa nienawistn tre. Bya taka chwila, gdy zapatrzony w nieoczekiwanych delegatw zjazd oderwa si myl od stepowego gniazda i uleg legendzie walki o niepodlego. Rezolucj wzywajc do powrotu uchwalono jednomylnie. Organem zjazdu sta si wybrany na miejscu komitet wykonawczy. Wojskowi, ktrzy, jak sdz, mieli jednak jak czno z kolegami w gbi Rosji, zorgani- zowali si osobno. Dramatyczna prba stworzenia zespou oywionego jedn myl nie moga uda si w ob- liczu wzrastajcego chaosu. W miecie powstaway ju rady robotnikw i onierzy. Samo- zwacze oddziay do walki z kontrrewolucj myszkoway po domach za upem. W kilka mie- sicy po zjedzie nie znany nikomu marynarz zwoa wiec i ogosi wyjtkowy, rewolucyjny stan. W lad za tym pierwszy zjazd rad robotnikw i onierzy powoa do ycia rad komisa- ryczn Turkiestaskiej Socjalistycznej Republiki. Przewodniczcym jej zosta bolszewik pol- ski nazwiskiem Figielski, za jednym z zastpcw stary pepeesowiec, mechanik Piaskowski. Jake si to stao? Ot tak zwana rewolucja padziernikowa zostaa dokonana w Tasz- kiencie bez cznoci z partyjnymi orodkami na pnocy. Przez dzikie pola orenburskie przedar si by moe niejeden emisariusz, lecz aden z przybyych nie by do wpywowym partyjniakiem, by stan na czele turkiestaskiego rzdu. Od padziernika a do roku 1919 republika turkiestaska wystpuje jako osobna i samodzielna jednostka pastwowa. 123 Figielski, dawny czonek SDKPiL, obkuty marksista i czowiek wyksztacony (ostatnio by nauczycielem matematyki w Bucharze), zawdzicza karier polityczn wspomnianemu wa- nie brakowi odpowiednich przywdcw. Poparty przez bolszewikw miejscowych Kaczu- rinera i Kamylina sta si gwn osob bolszewickiej czci rady komisarzy. Piaskowski, przyjaciel jego z dawniejszych lat, pozosta mu wierny i teraz. Rozdwiku, jaki wytworzy si w pospiesznie wybranej radzie komisarzy, nie doceniali ani Rosjanie, ani tym mniej Polacy. Tak czy owak obecno dwu Polakw w komisarycznym rzdzie Turkiestanu podwaaa dalsz dziaalno w duchu uchwa zjazdu. To, co miao by nam nadrzdne dostawao si teraz pod wpyw obcy i wrogi. Figielski, ktry do rewolucji nie utrzymywa adnych stosunkw z Poloni, nie stanowi jeszcze wielkiego wyomu w solidar- nym froncie. Gorzej byo z Piaskowskim. Ten mia wpywowe stanowisko w osiedlu przy- dworcowym. Trudno si wic dziwi, e towarzysz Piaskowski sta si sol w oku Polakw zgrupowanych dokoa Domu Polskiego. Im mniej o nim dotychczas wiedziano, tym wiksze pole do popisu mieli teraz zoliwi plotkarze. W ten oto czas obrzmiay niebezpieczestwami kto rozumny i troskliwy o los Polakw, moe i sam Piaskowski, zwoa publiczne zebranie w biedniejszej dzielnicy miasta. Porzdku obrad nie podano. Poszeptywano za to, jakoby Piaskowskiemu i jego zwolennikom chodzio o powoanie do ycia takiego zrzeszenia Polakw, ktre by si stao narzdziem polityki rewo- lucyjnej doby. Mao kto zrozumia gest Piaskowskiego jako wycignicie rki. Zarzd Domu Polskiego zebranie zbojkotowa i nawet czowiek tak bystry, jak Kociszewski przestrzega mnie, bym si nie da wzi na komunistyczn przynt. Przekonany, e chodzi o akt dobrej woli, poszedem posucha, co te powie domniemany renegat. Zastaem pen sal, a w niej tylko paru znajomych. Gdy jednak Piaskowski, poznany na zjedzie, powita mnie yczliwie i przypomnia zebranym me wystpienia, uczuem e nie mog by tylko obserwatorem i e musz wzi pewn odpowiedzialno za to, co si tu sta- nie. Programowe przemwienie Piaskowskiego zawierao rzecz prosta obowizujce hasa dnia; brzmiao jednak trosk o los polskich tuaczy. W pewnej chwili kto wspomnia o Sybe- rii i zesanych tam bojownikach o wolno Polski. Rzucona mimochodem wzmianka pobu- dzia mnie do owego spicia myli, ktre w okolicznociach zdawaoby si beznadziejnych znajduje drog wyjcia. Przemwienie moje, cho nie przygotowane, byo chyba najszcz- liwszym mym wystpem publicznym. Czy byo szczere? Tak, jeli chodzi o poryw; nie, gdy wniosek kocowy, aby natychmiast powoa do ycia PPS-Frakcj Rewolucyjn by chwytem taktycznym. Nikt przecie na sali nie wiedzia, e Frakcja za gwne zadanie gosia zbrojn walk o niepodlego Polski, za przywdc jej by Komendant Pisudski. Zaskoczone wnio- skiem zebranie wayo si w niepewnoci, gdy w prostych sowach popar mnie Stanisaw Piesiewicz, przybyy z frontu onierz, a pniejszy towarzysz doli i niedoli. Zbawcze pomy- sy nie przechodz bez nastpstw, nieraz uciliwych. Zebrani nie tylko wpisuj si na list czonkw nowej organizacji, ale wybieraj mnie jednomylnie jej prezesem. Piaskowski oznajmia mi, e tym samym staem si automatycznie czonkiem taszkienckiej rady robotni- kw i onierzy. Opuszczam zebranie oszoomiony i wiadom kopotw, ktre woyem so- bie na barki. W domu mam on spodziewajc si dziecka. 124 Zamt Marzycielstwo komunistyczne Trudno dzi wyobrazi sobie zaciankowe bytowanie w pastwie prowadzcym wojn. Turkiestan wojny tak jak nie odczuwa. Potrzebn mu ywno wytwarza sam. Bogosa- wiestwo niektrych darw ziemi sycio ludno w nadmiarze, skoro wywozi je na pnoc nie byo potrzeby ani chci. Z dowozem pszennej mki bywao za to kuso, co zreszt odczu- wali jedynie Rosjanie i przybysze czasu wojny. Gwnym poywieniem tubylcw by ry a pszenna lepioszka, czyli przany placek, stanowia tylko dopenienie szaszyku czy pilawu. Na wypasach stepowych baranw raczej przybywao. Na niebie spokj. Pomruku samolotw nie zaznano, a kwilenie licznych jastrzbi brzmiao ludziom rwnie swojsko jak gdzie indziej kwilenie jaskek. Tak wic i taszkiencki bazar nie uroni nic ze swej obfitoci, nawet w pierwszych miesi- cach przewrotu. Pniej, gdy jy si wyczerpywa zapasy towarw, dostarczycielami ich stali si grabiecy ogaacajcy mieszkania i urzdy. W miecie powiadano co prawda, e g- biej w stepach, zwaszcza na pogrzu Wielkiego Ataju szerzy si klska godu, lecz urodzaj- na rwnina wok Taszkientu od suszy nie ucierpiaa. Po powrocie mym do Taszkientu prowadziem wic stateczny ywot, jak przystao ojcu rodziny. Kurs rubla to spada to szed znw w gr, lecz zarobki, rzec mona uprzedzay spa- dek. Po oenku wynajem mieszkanko na zapleczu bazaru. Dzielnica bya to nijaka. Ot, ma- omieszczaski grajdoek. Wacicielem parterowego domu podzielonego na trzy mieszkania by dobrotliwy a czcigodny bucharski yd; ssiadem stary szewc, zakamieniay zwolennik caratu z bem zakutym w prawosawie. Ten nie ukrywa swej ku nam nienawici. Raz, em si omieli poj za on tutejsz pann; drugie, e zjawiali si u mnie podejrzani, nie znani mu ludzie. Po paru miesicach warkliwego wspycia uwaa mnie wprost za bolszewika nasanego Bg wie skd, ku zgubie Rosji. Gdyby nie krewkie pouczenie, jakie mu da odwie- dzajcy mnie komisarz Piaskowski, byoby i doszo do awantury. W biurze oddziau budowy drg urzdu kolonizacyjnego nie pobyem ju dugo. Likwida- cja urzdu przesza gadko. Kolonizacja Turkiestanu przez Rosjan nie zostaa, wiadomo, skre- lona z programu partii komunistycznej, lecz rewolucyjny rzd mia na razie inne kopoty. Technikom naszym zaproponowano dobrowolne wstpienie do oddziau kwaterunkowego Czerwonej Armii, co zreszt nie oznaczao, bymy mieli przej przeszkolenie wojskowe. Oddzia kwaterunkowy zosta bowiem podporzdkowany komisariatowi pracy, a ten ogosi, e oto wszystkie koszary wojskowe bd przebudowane na przytuki dla starcw, ochronki oraz mieszkania dla pracujcych. Fantastyczny ten projekt powsta, jak sdz, w marzyciel- skiej gowie komisarza Kaczurinera. Gdy w pamici mej szukam dzi komunistycznego humanisty o postawie humanitarnej, to by nim wanie w mody yd rodem z Moskwy. Odwiedza mnie nieraz na robotach. Widok przeobraeczych prac rozjania jego twarz, a nie koczcym si pytaniom, kiedy i jak za- koczymy przebudow, przywiecaa wizja spoecznego raju. Gdym si stawi u towarzysza Kamylina, komisarza pracy, zmrozi mnie nieco jego dyk- tatorski sposb i ciasne rozumowanie. Ze zwierzchnikiem bezporednim, porucznikiem Rab- czyskim, byo zgoa inaczej. Oficer zawodowy niskiego stopnia sta si, prawem rewolucyj- nego kaduka, komendantem wielkiego a dziwacznego urzdu. Polak nie-Polak, manifestacyj- nie rewolucyjny, a wic zapewne biaogwardiejec, miota si zabawnie midzy modn ww- 125 czas czupurnoci a wylewami serdecznoci. W okresie rewolucji naczalstwo poprzestawao na krtkich zleceniach i rozkazach. Podziau kompetencji nie uznawano. Id i rb, co ci kaza- no. Tytu prowadzcy roboty i podpisany przez komisarza wistek wystarcza, aby poczyna jak dyktator na wyznaczonym terenie. Pierwszym takim obszarem byy dla mnie opustoszae koszary puku saperw. Niech si pan tam rozejrzy owiadczy Rabczyski i niech si pan ostro bierze do ro- boty. Dobrze, dobrze, ale chciabym zobaczy wprzd plany tych zabudowa. Trzeba przecie co zaprojektowa, zrobi kosztorys, sprawdzi czy w miecie mona dosta cement, deski i co tam trzeba. Panie, panie! Czy pan nie widzi, co si dzieje? Przydziel panu padriadczyka i jecw. Austriacy na robocie si znaj. Mia suszno. O nawykach starej daty naleao zapomnie. Rysuj na kolanie szkic prze- budowy dwu barakw na mieszkania dla maych rodzin, skupuj i grabi, gdzie popado de- ski, cegy i zamki i tumacz zamylonym filozoficznie majsterkom austriackim, jakie mamy zadanie. Mandat komisariatu pracy zapewnia mi bezpieczestwo przed apaczami na ulicach miasta. Tytu przewodniczcego PP SF[Frakcja]R[rewolucyjna] wci jeszcze osania przed rad komisarzy. W celowo powierzonego mi zadania nie wierz. Przed wizj spoecznego raju przestrzega burzliwa i niepokojca rzeczywisto; tu w pustoszejcych koszarach lepiej widoczna ni za stoami komunistycznych marzycieli. Po podwrzu koszar wasa si porucznik Szmid przeoczony widocznie przy rozpdzeniu komendy puku. Znajomo z Rabczyskim zapewnia mu niejakie bezpieczestwo i mono przeinaczenia si na nowej pozycji. Koszary zna dobrze i mgby by mi bardzo pomocnym, gdyby myl jego nie krya uparcie koo jakiej wyprawy polarnej, w ktrej bra udzia jako mody czowiek. Ach, panie! wzdycha gdyby mi si udao wrci znw do tamtych stron! Kime jednak s dziwni i haaliwi towarzysze, ktrzy zasaniajc si brudnym wistkiem zajli komendantur puku, przyswoili sobie konie i powz byego dowdcy i wyjedaj raz po raz na bazar kipicy teraz czarnym handlem? Jest ich trzech. Cywile niby to. Gdy jednak starszy z nich wydaje polecenie, pr si na baczno. Co wy za jedni? pytam sympatycznego dryblasa o dobrodusznej, cho zawadiackiej twarzy. Wiem, e mog ju postawi mu takie pytanie. Jestem Polakiem, czowiekiem bez- stronnym, a oni o tym ju wiedz. My... z pnocy odpowiada z wymownym umiechem. Gdy w par dni pniej wskoczy na konia nie tykajc strzemion, nie miaem wtpliwoci, e jest oficerem kozackim zbiegym z orenburskich stepw. Nieoczekiwane zaufanie okazuje mi te towarzysz Woronow, przydzielony mi do pomocy technik. Jest bezspornym ju synem zbuntowanego ludu. W oczach skrzy mu si rado ze zwycistwa rewolucji, cho take i zachanno puszczonego luzem biedaka. Po arliwych wywodach o zdobytej wolnoci i bo- gich perspektywach przewrotu oko Woronowa znajduje bliszy up dla bardziej realistycz- nych upragnie. Suchajcie towarzyszu zwierza mi si pewnego dnia. Zauwaylicie chyba ten opie- cztowany magazyn. Jak piecz to piecz. Wic co? A kt tam wie, kto j przyoy? Zagldaem do rodka przez szpar w deskach. S tam dwa nowiusiekie furgony saperskie. Moglibymy je przez naszego podriatczyka spuci na Starym Miecie. Rbcie sobie, co si wam podoba odpowiadam. Nie wiem, jak si uwin towarzysz Woronow, ale po paru dniach furgonw w magazynie nie byo, cho pieczcie owszem zostay. 126 Zajcie w taszkienckich koszarach skoczyo si po kilku miesicach. Napoczte baraki obj kto inny, ja za zostaem przeniesiony do Troicka odlegego czterdzieci wiorst od Taszkientu. By to awans, jeeli mona mwi o awansach w czasach zamtu. Korpusny agier w pobliu wsi Troick by chyba najwikszym obozem wojskowym w ca- ym Turkiestanie. Kiedy mieciy si tu dwa puki konnicy, cztery piechoty, puk artylerii i batalion saperw. Budynkw ponad sto. Rozlego wzdu okoo piciu kilometrw. Pa- mitaem z saw tego miejsca i widmo ssiadujcego z nim pogrobowiska. Miaem teraz ujrze je na wasne oczy. Zapowied przebudowy gronego obozu na przytuki i kolonie let- nie zagodzia nieco odraz, jak ywiem do Troicka. Namawiany gorliwie przez Kaczurine- ra do objcia robt wyjedam na miejsce ze zmiennymi uczuciami. W miar jak oddalam si od miasta ogarnia mnie zacisze ubocza podajcego ociale z duchem czasu. Auy sartowskie zdaj si sprawowa nieodmiennie swe codzienne zabiegi, wzdu traktu cign niespieszne karawany, w przydronych czajchanach wdrowni bajowie rozwaaj, co te przyniesie im najbliszy jarmarczny dzie. Tu, wdzie, wiatr igra jakim transparentem z partyjnymi hasami. Troick. Osady o rosyjskich nazwach s tu dwudzielne. Wie osadnikw rosyjskich, jedna z najstarszych, zagwodzia si na gucho w zadrzewionym parowie. Poniej, nad poogim brzegiem rzeki Czyr Czyk, rozsiane z rzadka domy tubylcw s jak gdyby obramowaniem sporego majdanu, gdzie ruchliwy bazar i myn. Obz stoi na grzbiecie rozlegego pagra, wy- ej siedz podgrskie wsie Najyk, Sajyk i Czymbajyk. Nie step to ju, a co jak turkiesta- skie Podhale. Jest i co na podobiestwo Giewontu. To wielki Czym Gan, wysoki ponad trzy tysice metrw. Stary wczgowski nawyk oywa. W kraju, gdzie szanujcy si nomada siada na konia, by odwiedzi on w ssiedniej jurcie, o wierzchowca nietrudno. Dostan si wic, gdzie dusza zapragnie. Mam przecie zupen, rewolucyjn swobod dziaania. W obozie zastaj setk jecw na przedroboczych wywczasach. Jeniecki cmentarz pors chwastem i upodobni si do rozlegego kurhanu. Z barakw piechoty zieje jednak wspo- mnienie pomoru. Drzwi i okna wywalone, nary rozkradzione, gliniane dachy dziurawe. a od jednej do drugiej trupiarni i w kocu postanawiam nie tyka wymarych bud. Opodal wdzicz si cztery dobrze zachowane baraki konnicy. W czasie pomoru mieci si tu lazaret sporzdzony od rki na wie o przybyciu Wielkiej Ksiny Tatiany z komisj Czerwonego Krzya. Miejsce jest widne, weselsze od reszty obozu. Zajmuj mieszkanko w porzdnym domku nad kanaem Zach Aryk, w ktrym jak mwi tubylcy toczy si woda od omiuset lat. Poprowadzony wyej Chan Aryk ma by jeszcze starszy. Jeden i drugi pyn wartko na podo- biestwo grskich strumieni. Woda w nich chodna i czysta. Pora zaznajomi si z zastanymi tu ludmi, ktrych, jak mnie, wyrzucia na mielizn re- wolucja. Jest ich dwch: Francuz i Rosjanin. Jeden i drugi przypomina mi, e nie wszystko pynie tu tak odwiecznym torem jak ycie w auach i Zach Aryk. Monsieur Adrien Pietrowicz Dupre znalaz si w Troicku sposobem jemu tylko wiadomym. W kadym razie zaopatrzy si w mocny mandat, z ktrego wynika, e sprawuje w poudniowej czci obozu nieokrelone funkcje gospodarcze. Do rewolucji by nauczycielem jzyka francuskiego w taszkienckim gimnazjum. Z przewrotu kpi jawnie i bezczelnie wznoszc szklanic wina, wygasza za- miast toastu: daoj sowieckuju Rassiju. Raz w dzie objeda na dwukce obz, po czym szwenda si po bazarach i auach. W wino zaopatruje si u zaprzyjanionego Modawana. Ledwiem si pojawi w obozie, powiz mnie do swego dostawcy. To, co ujrzaem byo naj- szczeglniejszym eremem w tych stronach i tego czasu. Modawan byt wacicielem winnicy zakrzewionej w rozlegym jarze. Uprawia wino, nie tyle jako zamiowany ogrodnik i prze- mysowiec, ile jako zawodowy opj. Gdymy stanli w dobrze przesklepionym i chodnym baraku, ujrzelimy szereg ogromnych kadzi. Modawan wasa si po winnicy nucc rumu- skie dajny. Dobrze ju podchmielony zmusi nas do wypicia z nim gsioru wina, po czym 127 dopiero usczy askawie trunek z najstarszej podobno kadzi. Kto nie zna tego wstpnego obyczaju, wyjeda z sikaczem. Widzia pan co rwnie czarownego? zachystywa si Monsieur Adrien w powrotnej drodze. S jeszcze dobre schowki w tych okropnych czasach. Rosjanin nie zdradza ochoty wyjani, kim jest i skd si wzi. Mieszka w odlegym bara- ku, towarzystwa unika, zaprosinami na wypitk u Adriena Pietrowicza gardzi. Pytanie: kto zacz? narzucao si silniej w te czasy przy poznaniu nowego czowieka. Zachowanie si i wy- gld samotnika wskazywa na byego oficera carskiej armii. W obozie umieci go Rabczy- ski. Nie byo tu zatem tak sielankowo, jak sdziem, lecz grzsko bezpiecznego pozornie gruntu daa mi si dopiero pniej we znaki. Na razie czuj si niezgorzej. Samotno nie dokucza mi zbytnio, mimo i on pozosta- wiem w Taszkiencie. Odwiedzam j co tydzie, u boku za mam poznanego w Taszkiencie Piesiewicza. Prosty i dzielny modzik staje si mi wiernym towarzyszem w pniejsze zwaszcza a burzliwe dni. Wrd jecw paru tylko zna mnie z dawniejszych robt. Dugotrwaa niewola, a take i rozprzenie rewolucyjne zdemilitaryzowao i tych onierzy. Zachowuj si jak wdrowny zesp najemnikw. Na przydzia do Troicka nie narzekaj. Jedno ich tylko niepokoi: dlacze- go nie pozwalaj nam wrci do domu? Wojna jest przecie tak jak skoczona. Rewolucja gosi, e ludom wszystkich krajw naley si wolno. Odpowiadam po czci szczerze, a po czci wykrtnie: Turkiestan jest wci odcity od Rosji, a mono masowego przewozu znikoma. Fachowcw nie byo tu nigdy wielu, po rewolucji mniej ni przedtem. Projekty no- wego rzdu s ogromne, ludzie wani zbaamuceni. Nic dziwnego, e w tych okolicznociach rzd stara si wykorzysta jecw. Roboty dzisiejsze s tylko w pewnej mierze przymusowe. Nie ma w obozie nadzoru wojskowego, paca jest niezgorsza, kady mieszka sobie gdzie chce. Perswazja odnosi skutek. Bezwzgldno polityki sowieckiej, ktra przetrzymaa jecw dugo ponad palce potrze- by, poznaem dopiero pniej. Poaowaem wtedy mych ogldnych sw i staraem si wy- rwna mj bd zabierajc ze sob kilku czonkw troickiej druyny do Persji i dalej w drog powrotn do rodzimych stron. yo si wic jako tako. Wyprawy konne w stron Czym Ganu zapoznay mnie ze zdra- dzieckimi nieraz brodami burzliwego Czyr Czyku i dzikimi ustroniami pogrza. Rozmowny i niegupi Russul Mohamed, co to wypasa wielkie stada baranw na przylegych do obozu kach, wtajemnicza mnie w zawie prawa stepowych serwitutw. Roboty szy z t jak nie- frasobliwoci, ktra cechuje na p realne zadanie. Raz i drugi odwiedzi nas Kaczuriner i goci przywiezionymi owocami. Pooone w paru barakach podogi wieciy jasnym drze- wem. W oknach bysny szyby... Kto wie... rozmylaem, moe rzeczywicie zamieje si tu kiedy bezdomna dzieciarnia. Alici, niepojta niespodzianka. Pewnego dnia wpada do obozu naburmuszony Rabczyski w towarzystwie komisarza Kamylina. Przesana mu do zatwierdzenia lista pac, powiada, bu- dzi podejrzenia. Zgniewany zwouj robotnikw i prosz Rabczyskiego, aby z list w rku sprawdzi, ile dniwek kto otrzyma. Wszystko si zgadza. Kamylin spoglda z namysem to na mnie, to na Rabczyskiego, zdaje si co przeczuwa, ale odjeda bez sowa. Po tygodniu zjawia si nowa komisja. Rabczyskiemu towarzyszy jaki inny dostojnik partyjny. Przyzy- waj samotnego Rosjanina i razem z nim przeprowadzaj przegld prac. Obecno naszego Rosjanina zastanawia mnie. Zagadka wyjania si rycho. W pewnej chwili Rabczyski za- daje mi pytanie, w jakiej odlegoci od komina moe, zgodnie z przepisami, przebiega belka drewniana. Odpowiadam do lekcewaco, e to zaley od pieca i od belki. Tamten wylicza za to z miejsca, co przewiduj przepisy. Po paru dniach odwouj mnie z powrotem do Tasz- kientu, bez sowa nagany i bez uzasadnienia. Kierownictwo robt oddaj Rosjaninowi. Przy poegnaniu sysz od niego sowa usprawiedliwiania si: tylko okolicznoci, tylko okoliczno- 128 ci zmusiy go do tego postpku. Puszczam to mimo uszu i wracam do miasta z chmur w duszy. Przypuszczam przecie, e s to ciemne sprawki, a dokonanej zmianie przywieca na- dzieja niezmconego ju niczym rabunku. Po kilku miesicach wrciem jednak do Troicka. O Rabczyskiego ni o jego towarzysza nie byo co i pyta. Znikli bez ladu. 129 Zamt (cig dalszy) Jak odda obraz zamtu, jaki si wytworzy w Turkiestanie po padzierniku 1917 r.? Przewrt spowodowaa niedua stosunkowo grupa Rosjan skconych wewntrznie. Jedynym orodkiem rewolucji, ktry co way, by Taszkient. Ludno tubylcza zalegajca ogromne obszary kraju odniosa si do przewrotu obojtnie, a w pewnej mierze i wrogo, skoro rozkad aparatu policyjnego i wojskowego obudzi drzemice w stepach nadzieje wyzwolenia spod obcego jarzma. Na pnocy grasoway nieustannie buntownicze oddziay Kozakw, do Persji wtargna okupacyjna armia angielska pod dowdztwem generaa Mallsona i zagraaa wy- ranie Turkiestanowi. Na przeomie lat 1918 i 1919 wojska angielskie weszy do zachodniego Turkiestanu i zajy jego stolic Aschabad. Przypomnijmy wreszcie, e na czele rady komi- sarzy, czyli rzdu modej socjalistycznej republiki, stan Polak Figielski. Pytanie: w jaki spo- sb bolszewizm utrzyma si w Turkiestanie? staje si w tych warunkach amigwk. Pewne okolicznoci naleaoby jednak wyjani. O biernoci znacznej czci spoeczestwa rosyjskiego wspomniaem. wyej. Rosjanie nie byli jednak gospodarzami kraju. Podbili go orem, zorganizowali policyjnie, lecz wadza ich nie sigaa nigdy do wszyst- kich zaktkw tej ziemi. Nie wszyscy Turkmeni pamitali dzieje Uzbek Chana czy Tamerlana i jego nastpcw, lecz wszyscy chyba nienawidzili Rosjan. Prawda, e tacy Tadykowie sta- nowili grup obyczajowo i rasowo odrbn; prawda, e i Kirgizi stanowili bierny raczej y- wio, ludno jednak skupiona dokoa gwnych orodkw kraju jak Kokand, Taszkient, Sa- markanda, Buchara i Aschabad bya pooenia swego wiadoma, z usposobienia bitna i w deniach zwarta. Zdawaoby si wic, e powstanie tubylcw miao w okresie tym wszelkie widoki powodzenia. Przywdcw nie brako. Jergasz Baj wszcz ruchy buntownicze ju z pocztkiem roku 1918. Gdy przytaczam wersj rosyjsk pad w walce ze cigajcym go oddziaem rosyjskim, dowdztwo basmaczy przej Madamin Bek, czowiek elaznego hartu i fantastycznej odwagi. Nie moja rzecz ocenia tak nieuchwytnych bohaterw jak atamani basmaczy. W czasach, o ktrych pisz Madamin by jednak na ustach ludu. Wspomnienie o nim dziaao jak skra. Sabe i naprdce tworzone oddziay Czerwonej Armii turkiestaskiej republiki nie upora- yby si z Madaminem, gdyby nie przyszed im z pomoc gd. Ten, na przeomie wspomnia- nych lat, uderzy przede wszystkim w najbardziej odlege i niedostpne osady. W dalekich stepach i na pogrzu wymieray cae wsie. Kto ocala, poda ku miastom i dolinom rzek; nis ze sob rozpacz, panik i obezwadnia tych, ktrych klska oszczdzia. W okresie za- mtu statystyka niewiele moe uchwyci, nikt wic nie ustali, ile tysicy Turkmenw zgino w owe dni. Pamitam taki obraz z wasnych przey. W Troicku i Taszkiencie gd nie zabra chyba adnej ofiary spord ludnoci tam osiadej. W kramach trudniej byo tylko o lepioszk czy czark ryu. Marli natomiast przybysze. I tak, w p drogi midzy Troickiem a Taszkientem, ujrzaem pewnego dnia ca rodzin tubylcw koczujc pod przydronym kurhanem. Byo ich picioro: dwch mczyzn, trzy kobiety. Wydubali sobie nor w glinie kurhanu, rozoyli przed ni trzcinow mat i siedzieli bd to leeli na niej, wychudli, obojtni, bliscy mierci. Ironia losu chciaa, e tu obok rozsiad si w sporym budynku powiatowy komitet komuni- styczny. Na drzewach upi transparenty o zwykej banalnej treci. Jeden gosi: Proletariusze wszystkich krajw czcie si! Raz lub dwa razy w tygodniu jedziem z Troicka do Tasz- kientu. Tragicznej rodziny nie mogem przeoczy i za pierwszym razem obdarowaem ich posiadanymi pienidzmi. Po tygodniu jedna z godujcych maa dziewczynka leaa martwa. Wszedem wwczas do biura komunistw i zastaem w nim dwu wypasionych rosyj- 130 skich drabw. Doszo do burzliwego starcia. Rzecznikom nowej sprawiedliwoci spoecznej zadaem pytanie, czy nie widz proletariuszy gincych z godu pod ich okiem. Wzburzony w najwyszym stopniu, wziem gr. Gdym wraca z Taszkientu, rodziny ju nie byo. Moe spowodowa to komisarz Kaczuriner, ktremu w miecie nie omieszkaem wymwi bezsens prowadzonych przeze mnie robt. Bo jake to? Znakomite ochronki i przytuki, a tu nie ma komu pochowa umarego z godu czowieka. Bywao, e i na podwrze przed mym taszkienckim mieszkaniem przychodzi czowiek opuchy i blady i sta bez sowa, proszc oczami o lito. Nie wychodzi rzecz prosta bez dat- ku ni ode mnie, ni od ssiadw. Jednego spytaem, skd przyby. Okazao si, e a spod Pamiru. Dokd zanis otrzyman straw? Co znaczya dla niego, gdy jego grska siedziba opustoszaa i wymara... Coraz to inny wstrzs porusza wic sumienie, coraz to inne niebezpieczestwo zagldao do okna. Godno nazwijmy to tak prezesa PPS-FR nakadaa przecie obowizki. Gw- ne co mogem uczyni to wystawianie powiadcze onierzom-Polakom przedzierajcym si na pnoc. Czy byy wiele warte za Orenburgiem wtpi w granicach turkiestaskiej repu- bliki dziaay jednak skutecznie. Ruszajcy w trudn i niebezpieczn drog nie mieli adnych niemal rodkw pieninych, mogli za to z atwoci wynosi z wojskowych arsenaw bro i sprzedawa j chtnym. Ceny byy wysokie i stae. Bro skupowa bowiem dla swych od- dziaw Madamin Bek. Waciwoci czasw zamtu jest, e pracujcy podziemnie ludzie trafiaj do siebie na p cudownym sposobem. Tak wic i Madamin, czy te jego taszkiencki sztab, musia skd wy- niucha, e Polacy pozbywaj si broni, a jednym z nich jestem ja. Kim by czowiek, ktry pewnego dnia odszuka mnie, aby si dowiedzie czego bliszego o mnie, o Polakach, o bro- ni? Prno podsuwaa mi nieraz myl, e by to sam Madamin Bek. Skupiony i zwarty, o przenikliwym spojrzeniu i zastanawiajcych niedopowiedzeniach, nie by z pewnoci pierw- szym z brzega. cznik za to, ktrego mi przysa, mg si przyni w niedobr godzin. Rosy, z krtka przystrzyony, o spojrzeniu przebiegym a zbjeckim, przypomina Azerbej- danina, Osetyca moe. Podniszczony ubir polowy, wysokie buty, zdradzay, e przebywa czciej w polu ni w miecie. Dowiadczyem rycho jak zrczny i zuchway by agent Ma- damina. Pewnego dnia zjawi si u mnie dzielny kapitan nazwiskiem Dusza. Owiadczy krtko, e musi jak najprdzej przedosta si na pnoc do polskich wojsk, a nie wie, komu sprzeda za gotwk dwa karabiny, nagan i nieco amunicji. Wypaciem z gry naleno, nabyty arsena schowaem w szafie i czekaem. Wysannik basmaczy pojawi si jak zwykle, bro dokadnie obejrza, cen ustali i oznajmi, e przybdzie drugiego dnia rankiem odebra zakup i nale- no zapaci. Czas by najwyszy, gdy po miecie kryo mnstwo apaczy, w domu za miaem ciarn on i jej siostr. O umwionej porze furtka podwrza otwara si i grony go pojawi si w towarzystwie milicjanta. Prowokator... zmrozio mnie. Dawajtie aruje usyszaem. Zapiera si nie byo sposobu. Fachowiec mj bro ode- bra, jeden karabin zarzuci na rami, drugim karabinem i naganem obdarzy milicjanta, po czym wyliczy mi skrupulatnie naleno w niezmiernie brudnych i cuchncych, ale praw- dziwych banknotach. Widzc zrozumia gr kolorw na mojej twarzy, umiechn si i do- rzuci: Zlke si, co? Przepaciem milicjanta, bo przecie nie bd azi po miecie z dwoma karabinami i walizk amunicji. Spokojnych nocy, mimo tego, nie miaem. Raz jeden tylko braem udzia w posiedzeniu rady onierzy i robotnikw. Chodzio mi nie tyle o widowisko, ile o poznanie komisarza Fi- gielskiego. Ten umiechn si znaczco usyszawszy, e stoj na czele PPS-FR. Nie baczc na posiedzenie, poprosi mnie do swego gabinetu. Po kilku minutach zauwayem, e jest 131 znuony odpowiedzialnoci i jak gdyby zniechcony wysokim a nieoczekiwanym stanowi- skiem. Ja prosz pana nie myl dugo tego piastowa. Nim ustpi, chciabym jednak skreli zarys konstytucji turkiestaskiej republiki. Nie widz niestety ludzi, ktrzy mogliby to za mnie uczyni. Fantastyczne czasy... Czy pan wie, e w pracy nad konstytucj pomaga mi paru waszych jecw, prawnikw z Galicji? Kim byli doradcy Figielskiego, nie pytaem. Przypuszczam, e jednym by znany mi ad- wokat Drozdowski, ktry w czasie rewolucji sprawowa funkcje sdziego kryminalnego. Za- pytany przeze mnie, na jakim kodeksie si wzoruje, odpowiedzia, e na jedynym, ktry zna, to jest na austriackim. Figielskiego spotykaem jeszcze parokrotnie i to w coraz wikszej rozterce. Huragan re- wolucyjny miota nim z miejsca na miejsce, z zadania na zadanie. Tak wic spotkaem go jednego dnia na troickim trakcie. Wypoczywaem wanie w czajchanie, gdy od miasta podje- cha oddzia zbrojnych z Figielskim na czele. Kiedy mnie ujrza, zsiad z konia i spocz obok. Dokd to? pytaem. Ach, panie! cigamy tego Madamina. Mia si tu gdzie pojawi. mieszne to przedsiwzicie, pomylaem, gdy matematyk usiuje schwyta syna stepu. Czy, drogi panie, nie zabrn pan za daleko? spytaem. Moe i tak. Ale wycofa si nie sposb. Byo to ostatnie nasze spotkanie. Figielski, owszem, spisa konstytucj nowej republiki, rada j uchwalia, lecz nie zdoaa wprowadzi w ycie, gdy odnony akt znalaz si rycho na bruku Taszkientu wraz z ciaem jej autora. 132
Józef Łęgowski Aka. DR Nadmorski - "Kaszuby I Kociewie. Język, Zwyczaje, Przesądy, Podania, Zagadki I Pieśni Ludowe W Północnej Części Prus Zachodnich" (1892)