Sie sind auf Seite 1von 1

Beata Obertyńska

Witold Pruszkowski - Nimfy wodne - 1877


Bagnica

Wychynęła u brzegu do młodego księżyca


skośnooka, obmokła, obła panna – bagnica.

Topiel szła już w oparach, oddal mgłami mętniała,


kiedy grzbietu połyskiem rozgarnęła tatarak,

kiedy w chrapy muliste, do ust bladych roztworu


naciągnęła oddali i nabrała wieczoru...

Muł u brzegu był ciepły, muł u brzegu był grząski,


wierzba stała pochyło z nowiem wpiętym w gałązki,

zaś od łąk, co je wieczór mgłami poprzeinaczał,


krzyk się głosił – krzyk w rosy zapadłego derkacza...

Zagapiła się w sierpik, pół wodniście, pół szklanie,


zimna panna, co cierpi na niczyje kochanie,

smutna panna, co wiosną, kiedy trzciny ją przyprą,


w ciepłej wodzie na chłodno srebrną kurzy się ikrą...

Ni to swoja, ni czyja... Ni to taka, ni żadna,


półwieczą nijakość pławi ślisko wśród bagna,

głucha jak ten skrzek żabi, nie ma jak te szczeżuje,


ani myśli, że myśli – ani czuje, że czuje,

tylko kiedy ją swędy od wsi najdą nagrzane,


zimnokrwistą w niej pustką cierpnie serce wodniane

bagnicy...

Das könnte Ihnen auch gefallen