Gdy każdy z moich pięciu wiejskich zmysłów przejrzy,
Palce utracą kciuków zieloną niezdarność I ujrzą przez roślinne oko półksiężyca, Przez młodych gwiazd łupinę i przez dłoń zodiaku, Jak ostrugana miłość zimuje wśród mrozu, Uszy szeptem dostrzegą miłość, odpychaną Poprzez bryzę i muszlę w dysonanse plaży, Uwiązany do sylab rysi język, który Krzyczy, że czułe rany gorzko jej zaszyto. Jej oddech, krzew płonący, widzą moje nozdrza.
W krajach miłości moje jedyne, cne serce
Ma świadków, co zbudzeni pójdą po omacku; A gdy ślepy sen spada na zwiadowcze zmysły, Serce staje się zmysłem, choć pięć źrenic pęka.