Jeszcze 7 dni dzieli nas od historycznej chwili w dziejach Złotoryi. Po ponad roku prac, długich godzinach na planie, problemach i ogromnych wyzwaniach, s
T o nie pierwszy artykuł opisują-
cy trudne do zrealizowania dla amatorów ze stowarzyszenia Nasze Rio przedsięwzięcie. Niezliczona liczba godziny spędzonych na pla- nie, ponad 200 osób pracujących nad produkcją i mnóstwo nagra- nych scen – o tym powiedziano i napisano już wiele, ale nie od dziś widomo, że produkcje filmowe za kulisami żyją swoim własnym ży- ciem. Właśnie o nich warto wspo- mnieć. Bo końcowa praca filmow- ców to tylko szczyt góry lodowej, pod którym rozgrywało się wiele ciekawych wydarzeń i momentów przepełnionych doskonałą zabawą i wspomnieniami na całe życie. Rozpłacz się! – Nie ma sprawy… Aktorów do filmu wybierano w dwóch castingach, na które przy- szło 98 osób. Zjeżdżali do Złotoryi z różnych zakątków naszego regio- nu, jedna osoba była nawet z Gło- gowa. Mimo to selekcja gwiazd nie była taka oczywista. Przed ko- misją powołaną do wyboru obsady „Opowieści złotoryjskiej” przewi- jały się te bardziej i mniej utalen- towane osoby. Bywało różnie, ale kiedy pojawił się Łukasz Kurjata, wszyscy wiedzieli, że to właśnie ta osoba, której szukali. Potwierdził Nam nie pomagały cebule, a jemu spóźnienia na plan (dość często) to z wielkim entuzjazmem młody powiedziało się „płacz” i on już pła- lub nieoczekiwane nieobecności, o reżyser Maksymilian Pawłowski, kał – opowiada o umiejętnościach których zapomnieli poinformować który głośnym okrzykiem „Ja cię kolegi z planu Angelika Naporow- ekipę. – Pewnego razu mieliśmy widzę w filmie, przechodzisz, bie- ska, odtwórczyni roli Helgi. kręcić jedną ze scen, do której rzemy go” wybrał aktora do jednej wszystko było już przygotowane. z głównych ról. I chyba miał nosa, Kręcimy? Ale ja jestem we Nie było jednak aktora. Po długich bo wybierając swoją gwiazdę, Włoszech... oczekiwaniach udało się w końcu strzelił w dziesiątkę. Jedną z trudniejszych rzeczy, z dodzwonić do niego. Niestety, – Łukasz bardzo dobrze gra, minął jakimi musieli zmierzyć się twórcy dowiedzieliśmy się, że akurat się chyba z powołaniem. On nawet filmu, byli… sami grający. Jak jest na wakacjach we Włoszech, na zawołanie potrafi się rozpłakać. to z aktorami bywa, zdarzały się więc zdjęć w tym dniu nie będzie – wspomina z uśmiechem Maks, który nie tylko w takich sytuacjach musiał uzbroić się w cierpliwość i spokój. Uwaga, powtarzamy! Klaps 45… Powtórki scen to chleb powszedni na planie. Tutaj gdzieś przejedzie samochód, tam ktoś inny krzyczy na ulicy... Zdarza się i tak, że aktorzy zapominają, przekręcają tekst lub nie mogą zapamiętać swoich ról – nawet po ponad 40 dublach. – Przy jednej scenie nie mogłem powiedzieć dobrze tekstu. Ciągle coś zapominałem i reszta ekipy stwierdziła, że po 20. dublu napisze mi to na planszach, abym mógł czytać. Jednak niewiele to dało, ponieważ powtarzaliśmy tę scenę jeszcze wiele razy – mówi ze śmiechem Oskar Ostręga, który zagrał kamieniarza. Na błędach człowiek się uczy i od tej pory takie ściągawki były na planie „Opowieści” na porządku dziennym, tym bardziej, że wiele osób do filmu trafiało z tzw. „ła-