Beruflich Dokumente
Kultur Dokumente
Miłości
Daniel Ostoja
pierwszekroki@yahoo.com
Materiał zawarty w tej części jest prezentem dla Ciebie czytelniku. Możesz go
według własnego uznania przesyłać komu zechcesz. Autor zgadza się na jego
swobodną dystrybucję w formie elektronicznej oraz umieszczanie w serwisach
www, prosi jednak aby w wypadku chęci druku fragmentów w magazynach
ezoterycznych offline poinformować go o tym na e-mail podany powyżej. Zgoda
na publikację jest formalnością i autor nie wymaga z tego tytułu honorarium w
żadnej formie, prosi jedynie o poinformowanie go o takim zamiarze.
Z miłością i głębokim oddaniem Bogu, którego Miłość nie zna granic, a który
mieszka w sercu każdego z nas.
Daniel Ostoja
1/269
Spis treści:
1. Wprowadzenie
2. Część pierwsza
1. Doświadczenia zazen
2. Mistrz w krótkiej szacie
3. Kosmos i ludzie stamtąd, wejście w strefę Wegi
4. Wizja Boga
5. Trzej Mistrzowie w jaskini
6. Przygoda ze śmiercią
7. Boskie Światło
8. Korzyści z zapisywania dialogów
Część druga
1. Niepewność
2. Mądra i kochająca Siła
3. Zadowolić rodziców społeczeństwo i Boga?
4. Bóg, lęk i religia i energie
Część trzecia
1. Porzucić religię?
2. Religie i kościoły
3. Część czwarta
1. Co jest najważniejsze...
2. Te najważniejsze prośby
3. Prawdziwa wartość Biblii
4. Zależności pomiędzy uczniem a nauczycielem
Część piąta
1. Wpływ energii
2. Za Zasłoną
3. Dlaczego Bóg pozwala na tyle nieszczęść na Ziemi?
4. Przemiana
5. Praca fizyczna
6. Bariery "ja" osobowego
7. Z każdym dniem mały krok
Część szósta
1. Nie potępiam nikogo...
2. Esencja bóstw
3. Awatar i Mistrz
4. Życie Sai Baby w Indiach
5. Energie religii
6. Współ - czucie
7. Aborcja
Część siódma
1. Hazard i ryzyko
2. Rozwój duchowy
2/269
3. Prawo
4. Prawda Absolutna
5. Co możemy zrobić dla naszej planety?
6. Wolność jest niewolą
7. Energie boskie, energie ludzkie
Część ósma
1. Samobójstwo
2. Miłość do zwierząt
3. Pierwotne Słowo
4. Medytacja
5. Drogowskaz
6. Książki Neale Walsha
7. Radość życia
8. Wolność, przymus i miłość
9. Nauka zaufania
10.Pieniądz
Część dziewiąta
1. Wizja "tamtego świata"
2. Mantry
3. Kierować się... czym?
4. Zmieniać świat czy zmieniać siebie?
5. Dary nadzmysłowe
6. Zadanie religii
Część dziesiąta
1. Rola osobowości
2. Czwarta rewolucja
3. Wizja
4. Rynki finansowe i cel zarabiania
5. Dobro i zło
6. Jak człowiek powinien zwracać się do Boga?
7. Nauka
8. Przewidywanie przyszłości...
9. Miłość to Istota Boga
10.Czas
11.Kim są Mistrzowie?
12.Postrzeganie Boga
13.Idee narodowe
14.Wiek dwudziesty
15.Nieszczęścia na Ziemi i odpowiedzialność
16.Doskonałość rzeczy
17.Czy istnieje wolna wola?
18.Zrozumieć świat
19.Mistrzowie znają przyszłość?
20.Co dalej?
3/269
Wprowadzenie
Przed laty mój nauczyciel nauczył mnie słyszeć wewnętrzny, Boski głos ponad
ograniczeniami czasu, przestrzeni i ludzkiego umysłu.
Oddaje do Twoich rąk czytelniku książkę niezwykłą, miejscami szokująca, głównie ze względu na
osobę mego Rozmówcy a będąca zapisem zjawisk jakich miałem przyjemność doświadczyć i
rozmów jakie w ciągu ostatnich lat przeprowadziłem z Duchowym Mistrzem. W swoim życiu byłem
świadkiem wielu cudów, tak wielu, że w ciągu lat spowszedniały na tyle, że stały się elementem
codzienności. Dziś są dla mnie ważnym elementem stanowiącym stale ponawiane potwierdzenie
tego, z Kim mam do czynienia i jakimi możliwościami On dysponuje.
Jednym z celów tej książki jest na pewno pokazanie Tobie czytelniku bliskości a nawet intymności a
Boskością, jaka można i trzeba osiągnąć podróżując duchowymi ścieżkami. Życie w bliskości z
Bogiem jest dostępne każdemu, chociaż jedynie niewielu z nas decyduje się i potrafi konsekwentnie
podążać w kierunku Jego Miłości.
Znalazłem Go a raczej to On mnie znalazł, być może dostrzegł sprzyjającą glebę w mojej duszy i
sercu, którą mógł obsiać ziarnem miłości po to by po latach zebrać plon, którego niewielkie
fragmenty dziś ofiaruję tobie czytelniku.
Znajdziesz w niej wiele rzeczy szokujących, "niemożliwych" albo "zbyt pięknych, aby były
prawdziwe". Pamiętaj czytając ją, że wszystko, co opisuje wydarzyło się naprawdę, a jeśli coś jest
moim domniemaniem jest to zawsze wyraźnie zaznaczone w tekście.
Jedna rzecz inspiruje mnie od dzieciństwa i jest to ufność i miłość do Boga, która w wieku
dojrzałym znalazła w niezwykły sposób swoja kulminację.
Głos Mistrza i Boga w sercu może słyszeć każdy z nas. Mam na to dowód. Przez kilka lat
pracowałem jako nauczyciel ćwiczeń łączących elementy Raja Jogi, treningu autogennego Schulza,
Silva Mind Control oraz metod własnego pomysłu. W ciągu pięciu lat 1987-1992 wprowadziłem w
te zjawiska około 850 osób, nie więcej, niż 1000 co stanowi już dobrą reprezentatywną próbkę.
W zajęciach brali udział ludzie interesujący się sprawami duchowymi stanowiący przekrój
społeczny, od gospodyń domowych, studentów, księgowych po zręcznych biznesmenów, sławnych
aktorów, dziennikarzy telewizyjnych i przedstawicieli dyplomacji. Ludzie ci nie mieli wcześniej
żadnego przygotowania medytacyjnego i niejako "przychodzili z ulicy". Około 25 do 30 % stanowiła
grupa ludzi głębiej zainteresowana sprawami duchowymi i "para duchowymi" włączywszy w to
uzdrawiających energią, jasnowidzących, media. Być może najbardziej znanym w tej grupie ludzi
był Sir George Trevelyan, legenda światowego ruchu New Age.
Z większością uczestników rozmawiałem osobiście o przebiegu ćwiczeń i zjawiskach, jakie się
pojawiały. Mniej więcej w jednym przypadku na pięćdziesiąt nie wydarzało się po prostu nic, w
pozostałych pojawiała się jedna z kilku podstawowych form łączności, co było wyraźnie
odnotowane przez uczestników. Jest to niezbity dowód na realność istnienia łączności i
komunikacji pomiędzy tym, co nazywamy świadomością zewnętrzną a światem poza materialnym i
zamieszkującymi go Istotami. Nie chciałbym w tym miejscu robić na ich temat wykładu
pozostawiając ten temat na jeden z rozdziałów, wspomnę tylko, że zazwyczaj byli to Mistrzowie
duchowi, albo ludzie wyglądający dokładnie tak jak uczestnicy. Dlaczego tak było i jakie miało to
znaczenie mój Rozmówca uświadomił mi dopiero po latach - w pełni właściwie dopiero przy
dyktowaniu tej książki.
Możliwości komunikacji z wewnętrznymi, duchowymi sferami bytu są dostępne praktycznie
każdemu człowiekowi. Jednak jak przekonało mnie doświadczenie jedynie niewielka część
zainteresowanych podchodzi do tych spraw na tyle poważnie, aby w jakimś stopniu wykorzystać je
później w swoim życiu. Jest to moja prywatna opinia oparta na odczuciu i sporadycznych
kontaktach z uczestnikami spotkań, nie prowadziłem na ten temat żadnych szerszych badań. Ci,
4/269
którzy wciąż korzystają z tych możliwości stanowią niewielka grupę, a kontakt z wewnętrznym
Mistrzem wpłynął bardzo pozytywnie na ich życie sprawiając, że pomimo różnych wydarzeń i
przejść prowadzą bardziej spokojne, zrównoważone i szczęśliwe życie.
Jednak nie te ćwiczenia stały się najważniejszym i najbardziej wartościowym odkryciem, jakie
zostało mi podarowane przez Siły Wyższe. Poza wsłuchaniem w głos Mistrza jest jeszcze coś więcej -
jest Miłość, którą Jest Bóg. Jest Ona od tysięcy lat opisywana jako doświadczenie towarzyszące
kontaktom z Bogiem przez adeptów duchowych wszystkich religii i szkół jak i zwykłych,
prowadzących normalne życie ludzi. Dziesiątki tysięcy dowodów zebranych w ciągu wieków uczą
nas tej samej Prawdy: Bóg istnieje i jest Miłością.
I jest to temat centralny tej książki, bo tak jak On mnie znalazł i przekazał swe nauki a nade
wszystko swoją miłość tak może taki dar ofiarować każdemu, kto się do Niego zwróci. Każdemu
człowiekowi niezależnie od wyznania rasy, poprzednich doświadczeń i przejść życiowych. Jest On
miłością gorąca i akceptująca bez żadnych zastrzeżeń.
I co jeszcze bardziej niezwykłe - jest On bliższy niż na wyciągniecie ręki.
W trakcie czytanie tej książki drogi przyjacielu spotkasz Samego Siebie. I nawet, kiedy już ją
odłożysz to prawdy tutaj podane nie pozwolą o sobie zapomnieć i będą towarzyszyć ci przez lata.
Przyczyna tego stanu nie jest bynajmniej jej treść, ale sama postać Rozmówcy. To On ujawni się i
będzie cię coraz częściej darzył swoją miłością aż doprowadzi do zrozumienia kim jesteś i do
Miłości, którą On jest.
Wtedy zrozumiesz, że i ty Tym jesteś i dotrzesz do punktu, w którym spotykamy się wszyscy od
niepamiętnych czasów.
Dziś, kiedy czytam ja po raz kolejny jest mi miejscami bardzo wstyd, że możesz odnieść wrażenie
jakoby spisujący te słowa coś znaczył wobec Rozmówcy. Tak nie jest i tego typu wrażenia proszę
natychmiast usuwać ze swoich myśli. Jedynie Źródło stanowi wartość prawdziwą i jedynie Ono
może odmienić twoje czytelniku życie.
Jest to tekst w dużej mierze doświadczany, nie oparty na żadnych studiach jedynie na uważnej
obserwacji życia i jego zawartości i odkrywaniu sekretów kryjących się pod powierzchnia zdarzeń.
Bez dobrego Przewodnika jest to niemożliwe, należy jednak pamiętać że Przewodnik nie musi wcale
pojawiać się fizycznie w ciele. W rzeczywistości prawdziwy Nauczyciel jest obecny i mówi do nas
stale. Jest wszędzie, nawet w tej chwili obok Ciebie czytelniku. Tak książka jako jeden z celów ma
pomóc odkryć tę zapomniana na pewien czas Prawdę.
Zastanawiałem się czy nie nadać tej książce tytułu "Wywiad z Bogiem" ale ostatecznie głos mego
Rozmówcy przeważył i tak powstały "Pierwsze kroki ku Miłości". Bo tym będzie ona dla ciebie
czytelniku.
Książka powstawała przez osiemnaście miesięcy, z jedną półroczna przerwą.
Do swego Rozmówcy zwracam się często Baba co pochodzi z sanskrytu i znaczy "Ojcze", i jest to
termin, który On sobie wybrał.
Książkę rozpoczynają opisy doświadczeń i pierwsze komentarze Mistrza do nich. Dalszą jej część
wypełniają wyłącznie rozmowy.
Pracę tę, jej owoc, miłość i szczęście, które w niej są zawarte ofiarowuję Temu, Który Jest
Ponadczasową, Gorącą i Nieopisaną Miłością, memu ukochanemu Guru i Przyjacielowi -
Bhagavanowi Sri Sathya Sai Babie.
5/269
Część pierwsza
Doświadczenia zazen
6/269
Tak medytowałem jeszcze około miesiąca i obserwacja całego procesu - myśli, ich
zniknięcie, pustka w głowie jaka przychodzi a potem nagłe przebłyski wspomnień
potem znów cisza i pustka - zaczęła stawać się już czymś rutynowym. I wtedy
zdarzyło się coś, co wywróciło całą moja wiedzę o świecie do góry nogami.
Usiadłem do medytacji, skupiłem umysł na dnie brzucha, wyobraziłem sobie jak z
oddechem wszelkie energie związane z myślami spływają na dno brzucha i tam
pozostają. Przyszła cisza, potem dodatkowe myśli, a potem... Nagle poczułem jakby
na ciele poruszyła się jakaś zasłona i powoli od czubka głowy w dół spływała
odsłaniając coś niesamowitego. Po jej opadnięciu ujrzałem Światło.
Doświadczyłem Miłości i stopiłem się z Nią w jedno.
Umysł nie istniał a w jego miejsce pojawiła się bezkresna przestrzeń wypełniona
cudowna miłością, wolnością i właśnie Światłem. Było Ono wszędzie, kochające,
żywe nieskończone. Poza czasem i przestrzenią. Znikła wszelka odległość i poczucie
oddzielenia. To małe "ja osobowe" rozpłynęło się a w zamian napłynęła świadomość
że jestem i żyję w tym ciele i poza nim i mym prawdziwym Bytem jest bezkres,
miłość i cudowna niezmącona niczym wolność. To była świadomość, że Jestem
wszystkim we wszystkich i nigdy nie istniał żaden podział ani dystans. Łzy płynęły
mi po policzkach z ogromnego i cudownego wzruszenia. Wstałem z zazen i
widziałem wszystko w nowym świetle, spoglądałem na biedne sprzęty w małym
pokoiku i odczuwałem głęboką wdzięczność za to ze tu są i służyły mi do tej pory.
Usiadłem nad książką do języka rosyjskiego i płakałem tylko z tego powodu, że
mogę czytać. Nie było we mnie ani śladu ego. Pierwszego dnia kiedy się pojawił stan
ten trwał wiele godzin a znikł dopiero następnego dnia podczas normalnych zajęć
szkolnych. Potem przychodził jeszcze wiele razy i wskutek różnych wydarzeń.
Najczęściej powodem była kilkugodzinna medytacja. Raz co niezwykłe - przez kilka
godzin skupiałem się na rozwiązaniu zadania z matematyki i nie chciałem przyjąć do
wiadomości, że nie mogę sobie poradzić. Z upływem czasu rosło skupienie i
determinacja. Wreszcie udało się i poszedłem spokojnie do łóżka.
Obudziłem się następnego ranka i To już było. Znów światło i bezkres i ta cudowna
nie do opisania miłość przenikająca wszystko i sama będąca podstawą wszystkiego.
Potem bardzo smuciło mnie, że nie mogę z powrotem wejść Tam. Do dziś pozostała
we mnie ochota na to. Przed chwilą zszedłem z gabinetu i czułem, że powinienem
wziąć do ręki książkę Swamiego Ramy "Żyjąc wśród himalajskich Mistrzów" i gdy
odpędziłem nękającego mnie kota usłyszałem, że powinienem otworzyć ją na stronie
125.
Treść na stronie była bardzo krótka - około dziesięciu linijek kończącego się
rozdziału opisującego przygody Swamiego Ramy z Mistrzem który żył w
nieustannym postrzeganiu Prawdy zupełnie obojętny na świat zewnętrzny.
Czy to jest Twój komentarz do wydarzeń z przeszłości?
Tak. Nie mógłbyś dalej żyć gdybyś stale widział, doznawał i poznawał Mnie. Nie
mógłbyś zakończyć teraz w tym życiu swej ziemskiej drogi. Ale powinieneś był
dostać coś co żywym doświadczeniem pokazywało Moje istnienie i pobudzało cię
do dalszych poszukiwań. Jasne?
7/269
Mniej więcej tak.
I o to chodziło.
Czy one kiedyś powrócą i będę jak wtedy oglądał Cię twarzą w twarz?
Tak, już wkrótce, jeszcze pozałatwiasz swoje sprawy z tym światem a jest ich
trochę.
Słowo.
Dziękuje za rozmowę.
Wynik był znany wiele lat wcześniej, pamiętasz co ci powiedziałem na rok przed
wyborami? I co później opowiadałeś znajomym?
8/269
Przygotowanie człowieka do spełnienia obowiązku publicznego trwa wiele lat.
Mój kandydat nie pije alkoholu i bardzo rzadko je mięso. To bardzo pomaga
ponieważ jest "lżejszy" i bardziej otwarty na inspiracje wewnętrzną. Ludzie
rządzący powinni więcej czasu poświęcać medytacji a ich zadanie byłoby znacznie
łatwiejsze. Rządzenie to bardzo trudne i wymagające zajęcie i często poza
inspiracją wewnętrzną nie ma innych źródeł wsparcia i dobrych pomysłów.
Powracając do mojej opowieści, stałem przed salą pełną Mistrzów, patrzyłem jak
siedzą, rozmawiają pomiędzy sobą, żartują, to był niezwykły widok. Bardzo
budujący, płynęła od Nich taka słodka i unosząca energia, taka radość nosząca ślady
ekstazy.
To nie były ślady, tylko ty nie byłeś jeszcze w stanie odebrać całości ich emanacji,
zresztą i dziś nie jesteś w stanie, chociaż słodycz boskiej miłości która ich przenika
odbierałbyś znacznie, znacznie silniej.
I co, i co?
Masz cudowne poczucie humoru... Nie odpowiedziałeś ale prawie w tej samej chwili
z drugiego lub trzeciego rzędu wstał jeden z Nich, podniósł rękę i powiedział:
"Ja nie!"
Miał na sobie taka samą piękna szatę jak wszyscy tyle że sięgająca zaledwie do
połowy ud. Spod niej wystawały gołe nogi... To była taka wersja "mini". Nie wiem,
całość robiła komiczne wrażenie i najwyraźniej o to Mu chodziło. Wybuchnąłem
śmiechem.
I co było dalej?
Pojawiłeś się Ty jako Sri Sathya Sai Baba, a wszyscy wstali i zapadła niesamowita
cisza. Usiadłeś z boku w pierwszym rzędzie i zaraz Mistrzowie usiedli także. Kiedy
tak stałem i patrzyłem poczułem że powinienem pokłonić się Wam wszystkim, tyle
w Was było miłości, spokoju, mądrości, wielu wielu nie wyrażonych rzeczy. Widzieć
takie zgromadzenie było cudowną rzeczą. Dziękuję Ci dziś za to. Potem Twoja aura
objęła salę i wszyscy stopili się w jedno.
Wszyscy czekali na zakończenie liczenia głosów i ogłoszenie wstępnych wyników.
Byłem tam z Wami ponad dwie godziny. Wtedy była ustalana dalsza przyszłość tego
kraju, wydarzenia które maja nastąpić w ciągu najbliższych trzech lat.
9/269
A widzisz, coś jednak zapamiętałeś. Wszystko wiadomo na wiele lat naprzód,
wydarzeniami w świecie zajmują się Mistrzowie i skrupulatnie wszystko planują
biorąc pod uwagę wasze indywidualne i zbiorowe losy oraz to czego powinniście
się nauczyć. Bo życie jest lekcją.
Miłość to Boskość...
Tak.
Stąd wynika, że właściwie nie ma co się w nie angażować ani nawet nimi
interesować skoro i tak będzie co ma być.
Tak, jeśli idziesz w kierunku Boskości nie jest wskazane interesowanie się polityką
czy wydarzeniami na świecie. Wynik wszystkich wydarzeń w tym konfliktów i
wojen jest znany na długo przed datą ich rozpoczęcia. A ich przyczyny leżą
głęboko w sferach karmy i dharmy. Nikt z was nie ma na nie wpływu, a
udzielanie im uwagi odciąga od Boskości.
To był bardzo ważny Mistrz, wokół Niego siedzieli inni i czekali na ostateczny wynik
- oni zajmowali się szczegółami. Mistrz pytał swego serca który wariant wybrać i w
końcu wybrał jeden. Pozwolił mi spojrzeć przez ramię, pokazał jak tworzą się
scenariusze i na ilu płaszczyznach należy je rozważać. Pamiętam, że przed wzrokiem
wewnętrznym przepływały w niesamowitym tempie tysiące obrazów. Wtedy gdy
zapytałem Go o to jak wybierze ten właściwy wskazał na swoje serce i powiedział że
Bóg w sercu mu powie.
10/269
Wypadki lotnicze.
I samochodowe też.
Tak, ale wy nie odchodzicie nigdzie raczej przechodzicie w drugi wymiar bytu -
ponad materialny. Ale to prawda, każde ciało ma określony zapas energii
wystarczający na przeżycie określonej ilości lat.
Możesz to zmienić.
Od czego to zależy?
Więc ci powiem. W tej chwili na Ziemi długość życia określa głównie karma
człowieka, na drugim miejscu możliwości rozwoju duchowego. Żyjąc ludzie
"spłacają" przeszłość i uczą się nowych rzeczy. W wypadku kiedy rozwój
wypadków idzie ku temu ze człowiek mógłby sobie zaszkodzić karmicznie i przez
to opóźnić swój dalszy rozwój może się zdarzyć że zakończy życie znacznie
wcześniej.
On sam.
No chyba nie.
11/269
Czy zatem można Cię prosić o przedłużenie życia?
Nie.
Nie?
Dziękuję za rozmowę
12/269
Ku memu zaskoczeniu na bezchmurnym niebie zauważyłem całkiem niewysoko
srebrnie lśniący obiekt. Kształtem swym przypominał pękate cygaro i płynął powoli
w powietrzu kierując się od rynku (najludniejszej części miasta) na zachód. Tym co
prawie natychmiast przykuło moją uwagę był fakt, że poruszał się w poziomie
bardzo równym kursem po linii prostej. Nie widziałem żadnych śladów smugi
kondensacyjnej ani jakiegokolwiek spalin czy śladów działania silnika. Drugą
zastanawiającą rzeczą była lśniąca otoczka dobrze widoczna przy bliższym
przyjrzeniu się. Wyglądała jak wielka lśniąca bańka mydlana o eliptycznym kształcie
w której owo cudo było zamknięte.
Trudno mi było ocenić wielkość pojazdu ze względu na odległość. Pomyślałem że
oto mam przed sobą prawdziwe UFO, w biały dzień, w samym środku miasta.
Zaskoczony już chciałem zatrzymywać przechodzących ludzi, jednak wyraźnie
odczułem, że nie powinienem tego czynić. Wyszedłem zza domów w kierunku
większego placu skąd miałem lepszy widok i obserwowałem oddalający się obiekt
przez nie więcej jak dziesięć minut.
Wyraźnie nigdzie się nie śpieszyli. Co więcej miałem wrażenie jakby pojazd
emitował silną energię spływającą ku ziemi.
W domu zaraz usiadłem do medytacji i spróbowałem połączyć się z pojazdem i jego
załogą. Będę pisał o swoich doznaniach i odczuciach nie wgłębiając się specjalnie w
wyjaśnienia skąd pochodzą, to wymagałoby zbyt wielu dygresji. Chociaż wszystko co
się działo było dla mnie nowe jednak cały oddźwięk emocjonalny na tak w końcu
niecodzienna sytuację dzięki głębi wyciszenia w medytacji był zerowy.
Doświadczenia były tak cudowne, że same są dla mnie i potwierdzeniem i nagrodą.
Chce jedynie dodatkowo zwrócić uwagę na dwa fakty: inspirację wewnętrzna
kierującą, przynajmniej po mojej stronie całym przebiegiem rozmów i zachowań i
silnie przeze mnie odczuwaną, po drugie na to, że do wydarzeń tego dnia miałem już
za sobą kilkanaście lat rozmaitych form praktyk medytacyjnych.
W wyciszeniu skupiłem się na energii pojazdu i po chwili zobaczyłem jego dowódcę,
takie przynajmniej robił wrażenie. Nie chciał kontaktu i robił wszystko aby mnie
zignorować. Zapytałem kim jest i co robi, coś tam odburknął więc poprosiłem aby
przekazał mnie swojemu opiekunowi czy też odpowiedzialnemu za misję. W
międzyczasie w 1/3 walcowatego kształtu dostrzegłem dwa równolegle ustawione
generatory emitujące silną energię którą tak wyraźnie odczułem wcześniej.
Po chwili ciszy pojawił się bardzo sympatyczny człowiek, uśmiechnięty i skory do
rozmowy.
Co tutaj robicie?
Działamy na terenie obszaru Europy środkowo - zachodniej. Bazę mamy w Polsce.
Pracujemy nad zmianą wibracji tego terenu, zmieniają się u was warunki życia i
nadchodzą nowe czasy więc potrzebujecie świeżego spojrzenia.
To znaczy nasycacie teren miasta czymś w rodzaju nowej energii.
Tak, można tak to ująć. Pomagamy wam.
Skąd jesteście?
Z miejsca, które wy nazywacie Wega.
Odpowiedzi wyłaniały się z ciszy, która zapadła wskutek medytacji, a była tak
głęboka że umysł chwilami wyłączał się zupełnie dając miejsce niezakłóconemu
odbiorowi słów, myśli i wrażeń płynących od mego rozmówcy.
Rozmawiałem z nim chwilę, a on odpowiadał i pokazywał obrazy, jakby zdjęcia i
13/269
towarzyszące im wrażenia napływające z bardzo daleka. Obrazy baz, pojazdów,
terenów nad którymi przelatują i skutków jakie spodziewają się wywołać
W pewnej chwili przyszło mi do głowy aby poprosić o pokazanie jego macierzystej
planety. Tu nagle zamilkł na dłuższą chwilę.
Nie mogę takiej decyzji wydać sam, muszę zapytać Opiekuna planety czy się zgodzi.
Poczułem jakby "wyłączył się" z kontaktu ze mną i zapadła głęboka cisza. Trwała
dosyć długo, a ja spokojnie siedziałem w głębokiej medytacji i czekałem.
W absolutnej ciszy która nastąpiła wyczułem gdzieś bardzo daleko jakieś
poruszenie. Tak jakby ktoś zainteresował, skierował ku mnie swoje myśli i
sprawdzał czy jestem właściwym człowiekiem. Za chwile nastąpiło zjawisko, które
mnie zaszokowało. Pojawił się Mistrz, w obrazie przed wewnętrznym wzrokiem
przyszedł jako mężczyzna ale w odczuciu... Napłynęła fala niesłychanej serdecznej
miłości, takiej pełnej ufności i akceptującej wszystko. Szokiem dla mnie było to że
człowiek który wcale mnie nie znał kochał i akceptował bez najmniejszych
zastrzeżeń. Ten wstrząs dobrze pamiętam do dziś.
Czy mogę.. - zapytałem
Tak. - nie dał mi dokończyć.
Ale spotkanie z Nim było dopiero wstępem do tego co miało się dopiero wydarzyć.
Chciałbym zobaczyć jak wygląda odlot z Ziemi.
Dobrze, to będzie dla ciebie pouczające doświadczenie. - dopowiedział z tą swoją
cudowną akceptacją. Zapadła cisza.
Wkrótce przed mym wewnętrznym wzrokiem pojawiła się polana w parku na skraju
miasta. Stał na niej znajomy mi pojazd. Obok pilot ubrany w ciekawy kombinezon
"cztery kwadraty", na głowie hełm z szybą z tworzywa w cienkie paseczki.
Zaskakujące że kolana miał w innym miejscu, znacznie niżej niż ludzie na Ziemi.
Sprawiały wrażenie jakby mogły zginać się w obie strony, inaczej niż nasze. Tak
samo dłonie w ciemnych, miękkich rękawicach i palce poruszające się bardzo
miękko w przód i tył, jakby dłuższe i mające więcej stawów.
Gestem wskazał żebym wszedł do środka. Obiekt mógł mieć na oko jakieś osiem-
dziewięć metrów długości i trzy i pół do czterech wysokości. Teraz już bardzo
wyraźnie widziałem otaczającą go, połyskującą, przezroczystą bańkę.
Podszedłem i przeniknąłem przez nią. Nie sposób opisać doznania które nastąpiło.
Moja świadomość zamknięta jak u każdego normalnego człowieka w obrębie głowy
nagle rozszerzyła się obejmując sobą wnętrze statku i przestrzeń wokół niego.
"Widziałem' i "słyszałem" wszystko samą świadomością tak jakby była ekranem na
którym wszystko wewnątrz się dzieje a ja bez najmniejszego wysiłku znałem myśli i
stan psychiczny pozostałych członków załogi. Poza nami było jeszcze dwóch ludzi,
uśmiechali się do mnie bardzo życzliwie, siedzieli gdzieś w bardzo ciasnych
pomieszczeniach ale wyraźnie im to nie przeszkadzało. Wyraźnie odczuwałem, że
podstawą świadomości była miłość. Wszechobecna i wszechprzenikająca miłość i
akceptacja wszystkiego.
Jakby nasze świadomości stopiły się tworząc jedną wspólną. Ta właśnie wspólna
świadomość kierowała i napędzała ten pojazd!
Przeszedłem na przód pojazdu, za mną pilot. Usiedliśmy w ciasnej kabinie, on po
mojej prawej stronie. Nad nami przezroczysta czasza, za chwilę bez żadnego
wrażenia przeciążenia ujrzałem wierzchołki drzew, chmury i gwiaździste niebo.
14/269
Zdążyłem jeszcze zapytać "Ile potrwa lot?" i otrzymać odpowiedź "Sześć minut" gdy
przezroczysta szyba nad głowami przybrała mleczny kolor a cały pojazd jakby
zanurzył się w miłej i gorącej wibracji. Nie miała tam wstępu żadna myśl. Trwało to
pięć do sześciu minut. Nagle szyba znów stała się przezroczysta i z pewnej odległości
dostrzegłem przed nami ogromną planetę. Była bardzo piękna, trwała
majestatycznie zawieszona w pustej przestrzeni, otaczała ją gigantyczną połyskująca
sfera. Zatrzymaliśmy się na chwilę, tak jakby mój przewodnik pytał o pozwolenie
dalszego lotu. Najwyraźniej je otrzymał bo zaraz niezauważalnie ruszyliśmy dalej.
Prawie krzyknąłem z wrażenia kiedy przekraczaliśmy barierę. Tym razem
świadomość rozpłynęła się i objęła niewyobrażalny bezkres całej planety. To było
wielkie pojednanie z Miłością, naturą i Bogiem. Niewyrażalne uczucie...
Świadomość święciła swój triumf, uwolniona spod codziennych barier znajdowała
swe spełnienie w unii ze wszystkim. Nie pragnęła niczego.
Jak można pragnąć czegokolwiek będąc wszystkim?
Jakiś czas płynęliśmy wysoko ponad chmurami potem pojazd zanurkował w dół i po
chwili zza mlecznej mgły dostrzegłem ziemię. Pośród niewyrażalnej słodyczy
wszechobecnej miłości usłyszałem niezwykłą pieśń.
A raczej powinienem powiedzieć, że odczułem ja całym sobą jakbym słyszał i
doznawał uniesienia towarzyszącego chorałowi śpiewanemu przez zastępy anielskie.
Nie były to jednak dźwięki ale wibracje miłości jedne silniejsze inne cichsze
zestrojone razem w ogromnej przestrzennej symfonii. Wsłuchałem się całym sobą w
tony owej pieśni miłości, pieśni istnienia docierającej na falach wewnętrznej,
słodkiej ekstazy. W miarę jak zbliżaliśmy się do powierzchni pieśń potężniała i
stawała wyraźniejsza, dołączały coraz to nowe subtelniejsze tony. Wkrótce
zrozumiałem co jest jej źródłem. Ta niezwykła symfonia wydobywała się z
otaczającej nas przyrody. To była pieśń życia. Niższe i mocniejsze tony to głosy
wysokich drzew, "głosy" krzewów i młodych drzew brzmiały mniej donośnie, kwiaty,
a nawet pojedyncze źdźbła traw dołączały swe cichutkie nuty i tak powstawała
niesłychana harmonia dźwięków. Wrażenie to można porównać do orkiestry
symfonicznej w wielkiej pustej katedrze słuchanej przez człowieka zupełnie
pozbawionego ego co pozwala dźwiękom rodzić się i swobodnie wybrzmiewać bez
oddźwięku i interwencji umysłu.
Wylądowaliśmy na niewielkiej polanie i wysiadłem z pojazdu. Wszystko widziałem
jakby przez mgłę ale wewnętrznie odczuwałem bardzo żywo. Polanę okalały wysokie
na jakieś cztery metry krzewy, wkoło było sporo kwiatów i różnych roślin. Czułem
się nieswojo nie chcąc mimowolnie czegoś zniszczyć, nie wiedziałem jakie skutki
mogę tu wywołać więc tylko stałem i rozglądałem się. Widziałem kwiaty podobne do
ziemskich narcyzów i pamiętam jak zacząłem uważnie przyglądać się roślinom, w
końcu nie każdego dnia ma się okazję zobaczyć florę z innej planety.
Bliższe przyjrzenie się kwiatom sprawiło że dostrzegłem wyraźną różnicę, to z
pewnością nie były narcyzy ani żadne znane mi ziemskie kwiaty! Gdy sobie to
uświadomiłem zalała mnie nagła fala panicznego lęku najwyraźniej wywołana
obcością środowiska wokół, poczułem się przez chwilę jak w pułapce. Szybko jednak
opanowałem się, bo przecież do odważnych świat należy, i przeniosłem swe
odczuwanie na tony wszechobecnej, słodkiej miłości. Nie, stanowczo tutaj nic nie
mogło mi grozić.
15/269
Uważne przyglądanie się roślinom sprawiło że dostrzegłem coś nowego. Mianowicie
skupienie na roślinie czy jakimkolwiek obiekcie powodowało wzmocnienie
odczuwania jego doznań. Tak, wszystko wokół żyło i czuło. I tak odkryłem kolejną
niesamowitą rzecz. Skupiłem się na małym źródełku i po chwili napłynęły wyraźne
wrażenia; ono chciało wydać z siebie jak najwięcej wody - ponieważ ktoś tam, inne
rośliny czy istnienia mogły jej potrzebować. Ono starało się ze wszystkich sił aby
zrobić co w jego mocy - dla dobra innych. Kwiaty wytwarzały pyłek i nektar po to by
podzielić się nim z owadami i służyć im.
Drzewa kształtowały swe liście po to by służyć cieniem komuś kto mógł tego
potrzebować, tak samo płynące po niebie chmury przenikało pragnienie oddawania
siebie, transformacji w deszcz dający życie przyrodzie i ochrony innych żywych
istnień przed promieniami słońca. Gdziekolwiek, na czymkolwiek skupiłem swą
uwagę znajdowałem bezinteresowna troskę o innych, wolę służenia im i miłości. Tak
oto odkryłem drugą cechę konstytuującą ten niezwykły świat - płynącą z miłości
wolę służenia innym. Każda najmniejsza cząsteczka tego świata była przeniknięta
miłością i bezinteresowną wola służenia, bez najmniejszej troski i myśli o sobie. W
tym świecie nie było śladu ego.
Te planetę poznawałem przez kilka następnych dni. Wracałem do domu, siadałem
do medytacji i po kilkunastu minutach przekraczałem barierę wokół pełnej miłości
Wegi.
Czasem towarzyszył mi człowiek z pierwszego dnia podróży a czasem nie, czasem
pojawiał się Mistrz, pokazywał i wyjaśniał tajemnice, a najwięcej czasu poświęcał na
tłumaczenie współzależności pomiędzy organizmami żyjącymi na planecie i temu
skąd one wynikają - ze wspólnego Źródła którym jest Miłość. Tam było to takie
oczywiste!
Życie na Wedze przejawia w niezwykłym stopniu wiele boskich cech; miłości,
bezinteresownej troski o innych, poświecenia, oddania i pokory rozumianej jako
nieobecność ego. Bezpośrednie doświadczenie tych stanów wywarło na mnie
niezatarty przez czas ślad, co innego bowiem słuchać o nich, a co innego
doświadczać w pełni i czerpać z tego naukę. Chcę tutaj wyrazić swą głęboką
wdzięczność Mistrzowi z Wegi za poświecony czas i ofiarowaną miłość.
Moje podróże na Wegę zakończyły się równie niezwykle jak się zaczęły.
Chyba trzeciego dnia przyszła mi do głowy myśl aby zapytać Mistrza o życie ludzkie
na Wedze - czy są tu istoty podobne do nas? Mistrz odpowiedział, że owszem i zaraz
może mnie do nich zabrać. Po kilku minutach obok na polanie pojawił się znany mi
pojazd. To dziwne, właściwie dopiero teraz zdałem sobie sprawę z faktu że moje
pytanie mogło zabrzmieć dziwacznie, przecież widziałem już pojazdy i rozmawiałem
z ludźmi stamtąd, z załoga ziemskiej bazy, w końcu chyba byli mieszkańcami Wegi?
Wsiadłem do pojazdu, uniósł się i po kilku, nie więcej jak pięciu minutach
wlecieliśmy w coś przypominające gęstą mgłę. Pojazd wylądował. Bardziej
wyczuwałem niż widziałem obecność co najmniej kilku ludzi. Znajdowali się za
wysokim i szerokim murem, którego końce ginęły we mgle. Nie było żadnych drzwi,
goły mur, a co więcej wyraźnie wyczuwałem rezerwę z ich strony. Byli zamknięci i
czujni, najwyraźniej mieli świadomość, że ktoś nieznany pojawił się w okolicy.
Szanowałem ich podejście, w końcu nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Ostrożnie
rozglądałem się wokół. Wyczuwałem kilka strumieni promieniowania najwyraźniej
16/269
płynących od myślących istot żywych. Każdy z nich znajdował się wewnątrz mniej
więcej owalnej budowli, ich układ i wielkość przywodziła na myśl afrykańską wioskę
z okrągłymi chatami. Po chwili zastanowienia zwróciłem się do tego, który
promieniował najsilniej.
Witaj.
Kim jesteś?
Pomyślałem, że skoro pytają to znaczy że nie wiedzą, Mistrz wcześniej przejrzał
mnie na wylot, widocznie oni nie chcą albo nie potrafią tego zrobić.
Jestem tu gościem, przybyłem z Ziemi, żyjecie na cudownej planecie.
Ludzie na Ziemi nie rozumieją istoty życia ani jego wartości. Niszczycie w
barbarzyński sposób delikatna strukturę jaka otacza waszą planetę.
Myśli napływały od niego i układały się w pełne spokoju zdania. Nie chciałem
zaprzeczać ani wyjaśniać ze być może jestem inny.
W jakim celu przybyłeś? - Pomimo uprzejmości cały czas wyczuwałem wyraźną
rezerwę w stosunku do mnie. W celu poznawczym, chciałem zobaczyć jak wygląda
życie poza Ziemią i jestem tym co widzę niesłychanie podbudowany.
My rozumiemy znaczenie tej planety dla naszego istnienia i kochamy ją. Stanowimy
jej część.
Chcielibyśmy abyś otworzył się na nas tak abyśmy mogli zobaczyć kim jesteś.
Pytanie zastanowiło mnie, a wiec najwyraźniej nie chcieli "prześwietlać" mego
wnętrza na siłę. Ja również powstrzymywałem się od gapienia się na nich nie
wiedząc czy może to zostać źle odebrane. Zresztą po co miałbym sprawiać im
przykrość podczas tak kulturalnie rozpoczętego spotkania z istotami z innej planety.
Jednak byłem w kropce i nie wiedziałem co zrobić, w końcu pomyślałem że zrobię
coś w rodzaju kawału i zwróciłem się z prośbą do mojego drogiego Mistrza aby to
On im się ukazał. Mistrz wyraził zgodę a ja po chwili przygotowania otwarłem całą
swą sferę mentalną i duchową zwracając się jednocześnie do Mistrza z prośbą aby
się przybliżył.
Poczułem tylko jak przepływa gorąca, wibrująca energia taka jaka towarzyszy
zazwyczaj błogosławieństwom udzielanym przez Mistrza.
Kiedy przeniosłem z powrotem wzrok na zewnątrz ujrzałem, że w moich
rozmówców jakby nagły piorun strzelił. Szok mieszał się z konsternacją. Płynęły
chaotyczne urywane zdania.
Nie wiedzieliśmy kim jesteś, byłeś tak głęboko ukryty, mieliśmy tak negatywne
zdanie o ziemianach...
Zauważyłem, że nagle znikła cała poprzednia rezerwa, lepiej ich teraz odczuwałem i
słyszałem. W jej miejsce pojawiła się szczera otwartość i wyraźne przejęcie.
Wejdź do środka, zobacz jak żyjemy.
"Wniknąłem" poza mur, wzdłuż szerokiej alei stały kopulaste budowle, w ich środku
nie widziałem żadnych sprzętów, było to dziwne ale poruszałem się wewnątrz z
wyraźnym trudem i musiałem wkładać sporo skupienia aby cokolwiek dostrzec.
Zawróciłem więc i ponownie zatrzymałem się na niewielkiej polanie poza murem.
Moi rozmówcy zgromadzili się w jednym z domów i o czymś rozmawiali. Za chwilę
umilkli i wyraźnie się do czegoś przygotowywali. Usiedli w półokręgu otwartym
końcem zwróceni ku mnie. Stałem naprzeciw w ciszy oczekując co nastąpi. Po chwili
ich spokój zaczął się jeszcze pogłębiać, weszli wspólnie w stan medytacji.
Towarzyszyło mu cudowne uczucie unii z tymi odległymi, a jednocześnie tak
17/269
bliskimi ludźmi.
Po dłuższej chwili usłyszałem bardzo wyraźnie powolne słowa ich zwierzchnika.
Mamy do ciebie prośbę.
Słucham i jestem na wasze usługi - odparłem najuprzejmiej jak potrafiłem.
Daj nam Słowo na które tak czekamy.
Zdziwiłem się. "Słowo" odebrałem jako coś niesłychanie dla nich ważnego,
najważniejszego w świecie. Ale nic nie przychodziło mi do głowy bo i skąd. Nie
miałem pojęcia o co im chodzi. Wpadłem jednak na kolejny szczęśliwy pomysł -
zwróciłem się do Mistrza aby jeśli może spełnił ich prośbę. Mistrz skinął na znak
aprobaty i dał znak abym zwrócił się do Niego w ciszy. Tak też uczyniłem, a po
niedługiej chwili napłynęła i tym razem długo trwała niezwykła i pełna żaru miłości
energia, cudowna jakby zawierała w sobie i ekstazę tworzenia i miłość Stwórcy do
wszelkiego życia i wiele, wiele nie wyrażonych językiem i nie dotkniętych umysłem
stanów ducha. Korzystając z okazji pragnę z całego serca wyrazić Mistrzowi swą
wdzięczność za dar uczestnictwa w tak niezwykłym i budującym wydarzeniu.
Chwila trwała i trwała, a ja kosztowałem jej niebiańskiej słodyczy i piękna nie do
opisania. Natomiast moi rozmówcy przeżywali kolejny, jeszcze większy wstrząs.
Na skutek działania energii Mistrza przebywali w stanie uniesienia, jedni to śmiali
się to płakali i minęło sporo czasu dopóki nie doszli do siebie.
Przepraszamy cię, naprawdę nie wiedzieliśmy kim jesteś. Dziwne że twoja planeta
jest tak zaniedbana skoro żyją na niej tacy ludzie.
Co miałem im odpowiedzieć? Że to co ujrzeli i doznali było teatrem zaaranżowanym
przez Mistrza, a ja z którym wiążą swoje przeżycia jestem po prostu nikim?
Nie wydawało mi się to dobrym pomysłem więc milczałem, a Mistrz również nic nie
mówił zajęty tym co najwyraźniej zazwyczaj robią Mistrzowie.
I tak zostałem prawdopodobnie pierwszym ziemianinem który zrobił z rozmysłem
kawał mieszkańcom innej planety. Nie jestem z tego powodu specjalnie dumny ale
cóż, wtedy taki miałem charakter.
W ciągu następnych dni wiele rozmawialiśmy, głównym tematem, podobnie jak
poprzednio z Mistrzem Wegi była współzależność wszystkiego i miłość leżąca u
podstaw wszelkich rzeczy. Co ciekawe potrafiłem odpowiedzieć im na niektóre
pytania jakie pojawiły się spontanicznie w trakcie spotkań. Mistrz czuwał jak zwykle
i podrzucał potrzebne w rozmowie myśli.
Po kilku dniach takich trwających po kilka godzin wizyt (zwiedzałem kopalnie,
sztolnie, niesłychanie potężne wulkany, przelatywaliśmy nad wielkimi morzami
nurkując czasem pod powierzchnię) Mistrz pojawił się i powiedział, że już czas się
żegnać i że jeszcze kiedyś powrócę na niezwykłą Wegę. Pożegnałem się z Opiekunem
Wegi i jej mieszkańcami. Tego dnia wieczorem zasiadłem do spisywania na gorąco
swoich wrażeń i to jest ten opis, a przynajmniej pewne jego fragmenty.
Baba czy miałbyś ochotę podsumować to doświadczenie?
Owszem. Wiele się nauczyłeś z tego króciutkiego pobytu poza Ziemią. To wielki
dar już w młodym wieku zajrzeć za zasłonę jaka oddziela planetę od mieszkańców
Kosmosu. Jeszcze większym darem jest spojrzenie w głębiny samoświadomości
opiekującej się żywymi istotami Wegi.
18/269
Dziękuje Ci Baba za to tak budujące doświadczenie. Doznawałem na samym sobie
głębokich i przejmujących odczuć miłości, oddania i służenia innym istotom, w imię
miłości i dobra.
Miłość.
Wizja Boga
Dobrze, niech stanie się zadość twemu życzeniu. Ujrzałeś dziś przelotnie boski
blask, to sygnał, że już dojrzewasz i wchodzisz swym bytem w bliski obręb
gorącego boskiego promieniowania.
Poddaj się temu co widzisz i czujesz w zaufaniu, że prowadzę cię coraz bliżej ku
Sobie, znam drogę i wszystko jest w najlepszym porządku.
Dokładnie tak to odczuwam i tak myślę. Baba czy rzeczywiście jest tak jak mi dziś
przychodziło nie w pojedynczych słowach lecz w głębokim zrozumieniu, że jesteś
jedynym inspiratorem tego co się wydarza. " Moja " wiedza, wszystkie pytania do
ciebie, podobnie jak wszystko mieści się dokładnie w granicach które Ty zakreślasz i
nic, absolutnie nic nie może się z nich wyłamać.
To prawda.
19/269
Wciąż jednak nie pojmuję dlaczego świat jest taki jaki jest, ten świat śpi będąc
święcie przekonanym o swej samodzielności tymczasem to Ty skryty za cienką
powłoką zdarzeń pociągasz za wszystkie sznurki. Stąd wynika, że wszystko jest tak
jak ma być i w żadnym z wydarzeń nie ma błędu ani niesprawiedliwości bo przecież
jesteś we wszystkim. Czy to oznacza że ty jako Najwyższy nie masz żadnych
pragnień wobec świata ? Np. by ludzie bardziej ciebie kochali, przecież mógłbyś to
uczynić ? Gdzie tu jest prawda ?
To znaczy, że ty się tym wszystkim bawisz, ten świat, ba cały wszechświat jest twoją
grą, zabawką, może tylko trochę za dużo w nim bólu i cierpienia.
No raczej nie, dajesz mi wszystko, a każdą chwilę jeszcze osładzasz do granic swą
bliskością i miłością.
Inni mogliby żyć tak samo pełni radości i szczęścia i kiedyś na pewno będą tak
żyli, ale jeszcze nie teraz. Musi się wiele zmienić, a przede wszystkim oni muszą
zwrócić się ku Światłu Wszechświata - Bogu który trwa nieustannie poza tym i
tamtym światem. Na razie ten czas jeszcze nie nadszedł.
Tak, dlatego Mnie w przeciwieństwie do ciebie nigdzie się nie śpieszy i nie muszę
mieć skutku już teraz, zaraz.
Ten świat i wszystkie w nim wydarzenia są boską grą świateł i cieni, grą której
nie rozumiesz i dlatego próbujesz mnie oskarżać. Przyjmuję to spokojnie bo
oskarżenia ani mnie nie dotykają ani nie umniejszają Mojej Miłości, wynikają z
zasłony ignorancji która gości w twym umyśle.
Pokazuję ci rozmaite aspekty Siebie ale jeszcze daleko ci do objęcia większego
planu - obrazu i odczucia całości. Nie masz też wglądu w świat duchowy i wiele
płaszczyzn bytów jest przed tobą zamkniętych.
20/269
Ale i to nie szkodzi, bowiem już znajdujesz się na drodze do zrozumienia wielu
spraw które poruszyłeś i stopienia z Istotą Siebie Samego. O wynik jestem więc
całkowicie spokojny.
To miłość jest ważna tak jak dla wędrowca na pustyni ważna jest woda. Woda daje
życie podobnie i miłość na pustyni dzisiejszego świata żywi, poi, inspiruje i wznosi
wzwyż ku coraz pełniejszemu i piękniejszemu życiu wespół z jedynym, kochającym
Stwórcą. On jest miłością i to jest największą z prawd.
Świat nie jest rzeczywisty na sposób w jaki określa to twój umysł. Świat jest
zasłoną za którą Bóg skrywa swą piękną twarz, pamiętasz te słowa ?
Dlatego jeśli dziś czegoś nie rozumiesz to po prostu to odłóż, a przyjdzie dzień, że
pojmiesz sprawę w jednym duchowym błysku.
Chciałbyś sprawy boskie objąć umysłem na sposób ziemski a to trud daremny.
Życie i śmierć, ból, cierpienie, klęski, wypadki i nieszczęścia mają za swą
przyczynę Boską Miłość i jest tam Ona czynnikiem twórczym i aktywnym. Ale, że
ludzie przywiązani do swych poglądów i własności ich nie lubią to sprawa druga.
Jednak jedyne połączenie szczęścia i spełnienia życiowego również w świecie
zewnętrznym jest możliwe tylko przez pełne miłości oddanie się kochającemu
Boskiemu Rodzicowi, wtedy żyje się bez nieszczęść, a na świat patrzy zupełnie
innymi, bliskimi Jemu oczami [...]
Dziękuję ci za to, że tak często pojawiasz się przed moim wewnętrznym wzrokiem,
szkoda, że ludzie nie mogą ujrzeć twej zdumiewającej, olbrzymiej skromności, na
pewno zmieniliby w jednej chwili stosunek do ciebie.
Wielu ludzi po prostu nie chce mnie widzieć bo jestem im zakałą na prostej drodze
i stale rzucam im kłody pod nogi niszcząc ich wspaniałe plany. Pomstują na Mnie
ale Ja jestem bardzo wyrozumiały i nigdy się nie obrażam.
Również istnienie mojej osobowości w tej chwili jest ci na rękę, dlatego ona
istnieje ?
21/269
Teraz kieruję cię ku sprawom ducha, a więc twoja konstrukcja psychofizyczna,
umysł, osobowość wymaga gruntownej przebudowy, inaczej Mój prąd miłości
spaliłby cię na miejscu. Taka jest fizyka świata duchowego.
22/269
Co dziwne wszyscy trzej nie dawali żadnych oznak życia, tylko wysiliwszy wzrok
wewnętrzny dostrzegałem w ich wnętrzu coś na kształt słabego światełka
świadczącego o tym, że nie byli martwi. Zwróciłem się do Mistrza z prośbą aby
wyjaśnił co widzę.
Po chwili usłyszałem Jego cichy głos.
Tych trzech mędrców znalazło się tutaj przed ponad tysiącem ziemskich lat.
Przybyli do niedostępnych Himalajów aby tu oddawać się medytacji i tu Boskość
objawiła im plan według którego mogą służyć Jej wprowadzając swe ciała w
głęboki letarg i tworząc z nich kanały dla strumieni Boskiej Miłości które przez
dziesięć wieków będą potrzebne światu do czasu przyjścia następnego Posłańca.
Oddali się całkowicie Bogu i używając objawionych im sekretnych technik
jogicznych weszli w stan pomiędzy życiem i śmiercią i trwają w nim do dziś dnia.
Pomimo, iż nie widzisz w nich oznak życia oni są w pełni świadomi tego, że tu
jesteś, że jesteśmy tu obaj. Na zakończenie tej wizyty poprosisz ich o
błogosławieństwo.
Później kilka razy zastanawiałem się kim będzie ten Posłaniec o którym wspominał
Mistrz ale On milczał, a sam nie byłem znaleźć odpowiedzi innej jak podawana
przez religie w przepowiedni o Powtórnym Przyjściu: Jezusa w chrześcijaństwie,
Mesjasza u Żydów, Maitrei w buddyzmie i Kalki Awatara w hinduizmie.
Mistrzu po co jest potrzebna ta energia?
Ci ludzie są tam do dziś dnia, jeśli chcecie otrzymać od nich wsparcie duchowe to
wiedzcie że nigdy wam nie odmówią. Zachowujcie się przyzwoicie i poproście o
błogosławieństwo duchowe, wyłącznie to, nic ziemskiego. Są bardzo potężni i ich
"władza" rozciąga się daleko poza Ziemię.
23/269
Baba, jak to "władza"?
Tak, nie odmówią ci, jesteśmy jednym, wiele ciał jedno Serce.
Przygoda ze śmiercią
Wiele lat temu siedziałem i czytałem książkę napisaną przez jakiegoś lamę z Tybetu
poświęconą śmierci i umieraniu. Był wieczór, pusty dom, przysiadłem w wygodnym
fotelu wkoło było bardzo cicho. Później jakoś naturalnie wszedłem w medytację,
umysł się uspokoił, znikły myśli. Właściwie kołatała się tylko jedna, pod wpływem
lektury rozmyślałem o śmierci o tym czym ona jest. I jakby na zawołanie nagle
poczułem że nie jestem sam w salonie, obok może w odległości 4-5 metrów pojawił
się jeszcze ktoś. Bardzo wyraźnie odczuwałem Jego promieniowanie wewnętrzne,
trudno było inaczej skoro rosło z każda chwilą. Zalała mnie fala niezwykle lekkiej
miłości, takiej czułej i niesłychanie troskliwej, takiej, która widzi wszystko i rozumie
wszystko... Przed mym wzrokiem duchowym ujrzałem mężczyznę. Stał, patrzył i
emanował po prostu cudowną mocą miłości. I wiedziałem że właśnie On jest
Śmiercią. Nie twierdze że rozumiem to czego doświadczyłem. Z jednej strony bardzo
wyraźna obecność Kogoś kogo każda komórka mego ciała rozpoznaje jako Śmierć a
z drugiej cudowna płynąca od Niego miłość, tak żywa, tak natchniona, darząca
ukojeniem i wyzwoleniem. Skłoniłem się przed Nim głęboko i zwróciłem z prośba o
błogosławieństwo. Nie wykonał żadnego gestu ale Jego miłość mówiła wszystko.
Była tak intensywna i tak gorąca że czułem jak otwiera mi serce i płynie gdzieś
głęboko szerokim strumieniem. Wizyta niezwykłego Gościa trwała trzy dni. Dopiero
po jakimś czasie dopiero dotarło do mnie, ze tylko ktoś tak gorąco kochający jak On
może pełnić taka rolę.
24/269
I wiem ze pójdę za Nim kiedyś na druga stronę i będzie to dzień wielkiej radości i
wielkiej miłości.
I właściwie nadal nie wiem co się wydarzyło i kogo wtedy ujrzałem.
Nie, tylko się tak tobie wydawało. On/Ona nie posiada płci.
Powiadam ci wszystko ma swój głęboki sens nie dający się prosto przekazać w
waszych słowach lecz dostępny jedynie głębszemu doznaniu wewnętrznemu. Po
prostu dziś przyjmijcie że tak musi być i nie pytajcie dlaczego. Wierzcie że ma a
jeśli będzie potrzebne to kiedyś dostaniecie jasną i zrozumiałą odpowiedź. Dziś
jeszcze nie miałaby sensu bo tak mało jeszcze wiecie o sobie, innych,
Wszechświecie i Mnie. Niech więc te sprawy pozostaną jeszcze przez czas jakiś
tajemnicą.
A co do chorób, wypadków i katastrof - są one przygotowane z góry, najczęściej
już na wiele lat wcześniej. Z waszej strony wygląda to wszystko dość strasznie ale
z drugiej jest uznawane za normalna kolej rzeczy. I doskonale o tym wiecie tam po
drugiej stronie.
Cóż mogę powiedzieć właściwie nie boję się śmierci, raczej czekam na nią z
zainteresowaniem, wiem że zobaczę wtedy Ciebie.
To prawda.
O tak.
25/269
Z dokładnością do godziny.
Rzeczywiście trochę czasu upłynęło, czy może masz cos przeciwko temu?
Przeze Mnie.
Czy mogę mieć jeszcze dodatkowe pytania odnośnie mego Gościa tamtego
wieczoru?
Tak było.
Dla istoty duchowej forma nie ma znaczenia ponieważ liczy się Treść. Mistrz
wybrał taka formę ponieważ była w tym czasie dla ciebie odpowiednia. Nie
czułem że był Mistrzem ale wyraźnie że Śmiercią.
Odczuwałeś Jego miłość i to właśnie była Jego wizytówka. To był jeden z
Mistrzów pełniących rolę strażników pomiędzy światami, tych którzy w pewnych
okolicznościach prowadzą umierających ludzi na drugi brzeg.
26/269
Innym razem, nie dziś. Wiedza nie jest tak ważna jak miłość i nie należy nigdy
zastępować jednej drugą, zapamiętaj to.
Jeśli masz do wyboru kierować się głosem rozumu albo postępować za Boską
Miłością zawsze wybieraj to drugie.
Śmierć jest częścią życia. Żyjesz dalej poza światem materialnym. Istnienie nie
kończy się nigdy. Przyjdziesz do Mnie to wszystko sobie przypomnisz. Będziemy
mieli dużo do omówienia.
Rozmowa serc toczy się bez słów.
Boskie Światło
Czy jest jakaś granica, nie wiem jak to powiedzieć, poza którą już nie możesz dać nic
więcej, czy ta droga kiedyś się kończy ?
Kończy się wtedy gdy nie ma już pomiędzy nami rozdziału ale zawsze mam coś do
zaoferowania i niekoniecznie musi to być prezent dla ciebie.
27/269
Potem i ty możesz dawać z serca, nie myśląc o sobie dzielić się radością i
szczęściem.
A jeśli interesuje cię to czy Moje zasoby miłości i szczęścia mogą się kiedyś
wyczerpać i czy istnieje dla nich jakaś granica to wiedz, że nie istnieje.
Mój poprzedni nauczyciel twierdził, że najwyższą wartością jest poznanie samego
siebie.
Poznanie siebie samego jeśli masz na myśli sens absolutny to tak bo jest to
równoznaczne z rozpoznaniem i zjednoczeniem się z Brahmanem. Ale on miał na
myśli poznanie siebie jako osobowości i wolność od jej skrytego wpływu, a to jest
dar uboczny otrzymywany na drodze miłości i wcale nie jest to takie ważne.
Umysł chce wiele wiedzieć bo sądzi, że ta wiedza da mu wolność od skalań lub
przewagę nad innymi ale to błędna ścieżka. Wiele rzeczy usuwam z ciebie bez
informowania cię o tym zewnętrznie, a i to co wiesz dzisiaj możesz jutro
zapomnieć i zająć się czymś innym.
Wielu ludzi gromadzi duchową wiedzę jakby to ona sama w sobie miała jakąś
wartość, ale wartość ma jedynie duch który ją ożywia i sprawia, że naturalnie w
jasnym wglądzie umiesz w jednej chwili ogarnąć istotę sprawy.
To co ukazuje duch jest ważne, a nie zgromadzone w książkach informacje, nawet
jeśli są prawdziwe większość i tak nie będzie mogła do nich sięgnąć.
Dlatego i to co rozumiesz teraz trzeba zapomnieć i nie przywiązując się puścić jak
okręcik na wciąż płynącą wodę.
Miłość jest ważna i ku niej należy się kierować, ku bliskiemu, niemal fizycznemu
odczuwaniu boskiej bliskości i obecności, a resztą dobrze się bawić i z niczym nie
wiązać.
Tak, to przeszłość, a ty rozliczasz się sam ze sobą, pamiętasz sen jaki miałeś dwa
dni temu?
Szedłem gdzieś z matką, a wiem że jak śni mi się matka to chodzi we śnie najczęściej
o Ciebie - o Boską Matkę, szedłem i nagle zauważyłem, że przeczesując ręką włosy
sporo mi ich zostaje na dłoni. Pokazałem to matce ze słowami - chyba niedługo będę
całkiem łysy jak mnich.
28/269
Wypadające włosy symbolizują pozbywanie się czegoś niepotrzebnego, a
związanego z głową i myśleniem - ogólnie z obrazem świata powstającym w
myśli i odczuciu. Tematy, które zacząłeś przywoływać pisząc zaczęły bardzo silnie
zmieniać twój stosunek do świata, zacząłeś myśleć o służeniu Mnie i innym i stało
się to nowym odkryciem. To jest znakomita rzecz i wielki dar jaki otrzymałeś. A
wszystko dlatego, że w końcu dałeś się nakłonić do zapisywania tego co mam do
powiedzenia. Idzie to podwójnym torem - opisy wydarzeń ilustrują różne prawdy
życiowe i duchowe i pokazują jak można żyć i tworzyć własne życie mając Boga za
Przewodnika i przyjaciela. I tak pisz dalej, a Ja będę urozmaicał opowiadania
swoimi wtrętami i objaśnieniami. Pisz więc i nie ociągaj się bo ten sposób
komunikacji ze Mną będzie ci coraz bardziej potrzebny, tak jak dzisiaj.
I co się stało?
I co dalej?
Kiedy skończyłem byłem zaskoczony, że napisałem tak wiele a czuje się jakbym nie
napisał nic.
Potem gdy przeczytałem te dwie strony druku byłem zaskoczony jak konkretnie i
stanowczo się wypowiedziałeś.
I co?
No i dziś ten list już został wysłany, dziś jest dobry dzień, 23 listopada, dzień
urodzin Sri Sathya Sai Baby. Twoje urodziny. Chce Ci z tej okazji po pierwsze
podziękować za wszystkie prezenty jakie dostałem od Ciebie w ciągu ostatniego
tygodnia, a było ich zaskakująco wiele. Bardzo Ci dziękuję. Oprócz wielu rzeczy jak
najbardziej materialnych szczególnie dziękuje za to że pokazałeś mi jak wielką
radością jest dawanie i dzielenie się z innymi. Już nakupowałem fajnych prezentów
dla znajomych, których na takie rzeczy nie stać. To była wielka radość. I oczywiście
zabawa. Po drugie chciałbym Ci życzyć wiele radości i szczęścia, tego abyś jak
najwięcej znajdował ich w naszym działaniu tutaj i abyś mógł jak najczęściej dzielić
się z nami Twoja miłością, bo wiem ze tego pragniesz.
29/269
To piękne życzenia, szczególnie to ostatnie. I dziękuję ci za nie. Przyjmij Moje
błogosławieństwo.
Część druga
Niepewność
Tak naprawdę to nie jestem do końca pewny czy w ogóle powinienem zacząć
spisywać swe doświadczenia i rozmowy. Lata, które przeminęły nadały spotkaniom
z Nim i rozmowom charakter bardzo osobisty, wiele rzeczy dziś przestało mnie
interesować, choć być może byłyby interesujące dla innych: życie na innych planach
i planetach, budowa energetyczna Ziemi, życie Mistrzów. Czas zatarł odpowiedzi i to
chyba dobrze, mój Rozmówca konsekwentnie i od lat powraca do jednych kwestii,
pokazując je z coraz to innej strony, a z kolei wiele konsekwentnie pomija
odmawiając odpowiedzi.
Tak oto doprowadził mnie do tego, że przestałem interesować się światem,
wydarzeniami, polityką i całą masą niepotrzebnych rzeczy. Żyję skupiony na tym, co
przynosi dzień nawigując stale ku Niemu. Z każdym rokiem rośnie we mnie
świadomość, że jest On Źródłem wszystkiego. Teraz usłyszałem już po raz kolejny,
że powinienem zacząć pisać, zadawać pytania i zapisywać odpowiedzi. To właśnie
zamierzam teraz zrobić. Nie wiem od czego zacząć i nie wiem, co będzie za chwilę, to
ciekawy moment kiedy pozwalamy ucichnąć duszy i ciału i stajemy się tylko
skromną soczewką przez którą może zajaśnieć wewnętrzne Światło. Boskie Światło.
Czy z tej pracy powstanie kiedyś coś wartościowego? Nie potrafię odpowiedzieć, czas
pokaże. Zapraszam więc do podróży w nieznane, nie wiemy gdzie jesteśmy ani co
jest celem, zatem wolni od spraw świata płyńmy.
To dobry sposób na uwolnienie się od własnych koncepcji. Ale ja czuje się jak
"wyłączony" po prostu nic nie przychodzi do głowy, zupełna cisza.
I o to właśnie chodzi, kiedy umysł milczy jest cisza, w której można usłyszeć Głos,
który stale mówi.
Mówisz stale.
Tak, i mówię do każdego, a celem tej książki jest przekazanie wskazówek, aby
każdy, kto tego zechce i spełni pewne dodatkowe warunki mógł Mnie usłyszeć.
30/269
Odpowiedź spoza umysłu, nie poddaną obróbce intelektualnej i pojawiającą się od
razu, czasem jeszcze zanim skończę pytanie.
To zależy, na jakim poziomie rozwoju jesteś, na niskich mogą coś wam przynieść,
pokazać, że istnieje inny świat, ale zaraz stają się nałogiem, wchłaniacie masy
niepotrzebnych informacji i niskich energii i odwracacie się od Boga.
Podróż ku Bogu odbywa się poza światem pospolitości i codzienności, poza
światem umysłu. Jeśli twój umysł jest stale wypełniony myślami nie możesz
usłyszeć nic. Odwracaj się więc od świata, a będziesz bliżej Boga.
Wiele społeczności żyje w izolacji, np. studiują Pismo, święte księgi, co powiesz o
tym?
Chcą nauczyć się ich na pamięć, czy może poszukują w ten sposób drogi do Boga?
Kluczem rozwoju jest nie nauka na pamięć tekstów uznawanych przez ludzi za
święte, ale zwrócenie się do Boga z miłością i otrzymanie odpowiedzi, wskazówek
i przewodnictwa. Bez tego czas poświecony na studia jest wykorzystany
niewłaściwie. Księgi, jakkolwiek święte by nie były są jedynie drogowskazami na
drodze do Boga, a nie samą drogą ani celem. Celem jest Bóg i Jego Miłość. Wielu,
zbyt wielu z was czci drogowskazy zamiast iść naprzód.
Boją się i szukają pewnej drogi. Nie chcą się wplątać w jakąś sektę czy coś w tym
rodzaju.
31/269
Kiedyś opowiesz o tym szerzej, ale teraz powróćmy do głównego tematu -
słyszenia głosu Boga. Pierwszym krokiem jest odwrócenie się od świata,
przynajmniej częściowe, redukcja godzin poświęconych studiowaniu gazet,
oglądaniu telewizji, słuchaniu radia. To pozwoli oczyścić się myślom,
przynajmniej do pewnego stopnia. Jednak bardzo ważnym jest, aby człowiek
idący ku Bogu wiedział i był świadomy dlaczego czyni te rzeczy. Odsuwa się od
świata po to by zwrócić się ku Bogu, a nie w żadnym innym celu. Intencja
powodująca działanie jest bardzo bardzo ważna. Jeśli jest właściwa to Ja
pomagam w każdej chwili, jeżeli nie to człowiek kręci się wokół siebie samego,
własnych myśli i przeżyć.
Nie bardzo potrafię, tak jakbym czuł smutek, powoli pogłębiający się, nie ma tego w
medytacji.
Nie należy też się przywiązywać do siebie, przecież nastrój, stan psychiczny i myśli
to jest część nas?
Pozwolić odejść wszystkiemu, nie wdawać się w dywagację ani pytania dlaczego,
tylko mieć zaufanie do Mnie, że Ja wiem którędy powinieneś iść. Zaufanie do Boga
jest kluczowe na ścieżce duchowej.
Tak, my nie widzimy całości, co, z czego wynika, jakie są przyczyny i jakie mają być
skutki. Ty to widzisz.
Tak, dlatego wiem, czego każdemu potrzeba, w każdej chwili i daję wam to,
każdego dnia. Żaden z was nie mógłby podnieść powieki bez działania Mego aktu
woli.
32/269
Pomimo tego wydaje nam się, że istniejemy samodzielnie i mamy wolną wolę. Nie
ma tu sprzeczności?
Nie, Moją wolą jest stan odrębności waszej świadomości i iluzja wolnej woli, a
także stan waszego myślenia na ten temat. Czyż może być inaczej?
Śmiejesz się. Tak, nie może być inaczej, obraz świata jest taki, jaki Ty chcesz
żebyśmy mieli.
Dokładnie, a teraz w tej książce mówię, że już na was czas się obudzić i zacząć
powracać do Boga. To już jest ten czas, na tej planecie. Zbliża się Złoty Wiek. Wiek
duchowości i Świadomości, w którym ludzkość będzie żyła w Jedni z Bogiem.
Powróci do stanu naturalnego, do postrzegania prawdy o tym, kim jest Bóg i
czym jest Rzeczywistość. Dostrzeże Boskość i zrozumie drogą niepodważalnego,
bezpośredniego doświadczenia, że jesteśmy Jednią. Jednością.
Jednią, to coś znacznie szerszego pojęciowo od jedności, zawiera ją w sobie,
podobnie jak czas i przestrzeń i Wszechświat.
Jednia to jakby w jednym punkcie zamknąć cały Wszechświat i wszystkie jego
chwile czasu. I trzymać to na dłoni. To cudowne uczucie. Ekstaza. Na marginesie -
tym właśnie jestem.
Miłością?
I ekstazą, temu uczuciu, gdy wami owłada jest najbliższe doznanie Mnie.
Nie na dzisiaj to już dosyć, masz inne rzeczy do zrobienia. Stopniowo z dnia na
dzień będziemy omawiali kolejne kroki i oświetlali drogę. Będziemy czynić to tak
długo aż wszystko stanie się jasne i zatriumfuje Miłość i Sprawiedliwość.
To prawda, ale bez niej byłby bałagan. Przyjdzie czas, że wszystko stanie się jasne
i sprawiedliwość zatriumfuje - zostanie wreszcie zrozumiana przez ludzi i stanie
się ich sprzymierzeńcem zamiast tak jak teraz wrogiem.
33/269
Tak, niszczy ich zamierzenia i nie pozwala przejawić się marzeniom. To stan
dysharmonii i wkrótce doprowadzimy do tego, że zniknie.
Sprawiedliwość to inaczej Prawo, a jego częścią są przyczyny, skutki i związek,
który je łączy. Teraz jesteśmy na etapie, że działa przeciw człowiekowi, jego
stwórczej woli, którą wy nazywacie planami i zamierzeniami. Potem będzie
inaczej, będziecie tworzyć używając jej jako narzędzia do budowy nowych i
wspaniałych dzieł, wyrażać siebie, swoją miłość, dobroć i radość.
[Śmiech]. Dobrze to ująłeś, mogę ci co prawda podać dokładną datę wydarzeń ale
wolę tego nie robić ze względu na sposób działania umysłu, który natychmiast się
z tym wiąże i zamiast skupiać na Mnie, koncentruje się na zewnątrz. Pamiętaj
wydarzenia nie są ważne, tylko Bóg, tylko Miłość. Tylko To jest trwałą wartością,
reszta przemija.
Jak zmieniłoby się twoje życie gdybym ci podał np. dokładna datę i miejsce
odejścia tak zwanych wielkich tego świata? Co pozytywnego by to wniosło, czy
zbliżyłoby cię do Mnie?
Zacząłbym się zastanawiać czy nie ogłosić tego publicznie. To mogłaby być tania
reklama... Na przykład tej książki...
Doceniam twoje poczucie humoru. Wierz mi że nic dobrego by z tego nie wynikło.
Zresztą po co masz zwracać uwagę na siebie? Ta książka dotrze do ludzi
przygotowanych i pomoże im zrobić kolejny krok ku Bogu. Nie musi docierać do
wszystkich, nie mam takich planów. Większości nie jest jeszcze potrzebna, jedynie
nielicznym, których już przygotowałem do odebrania i wprowadzenia w życie jej
treści. Ja się nie mylę i nie potrzebuję ani rozgłosu ani pomocy w żadnym z Mych
dzieł. Zresztą po co mi rozgłos? Mój Głos jest słyszalny w każdym sercu. A dzień
kiedy ludzie to rozpoznają jest już bliski, bliższy niż przypuszczasz. Ale i to nie jest
twoja sprawą tylko Moja więc pozwól Mi czynić to co zamierzyłem, a tylko kieruj
się ku Mnie i zapisuj co ci będę mówił. W tym Planie masz swoją rolę, tak zresztą
jak każdy człowiek i nie ma lepszych czy gorszych. Wszyscy jesteście Jednią. Nie
ma różnic, nie ma odległości, nie ma rodzaju ani odrębności. Jestem Ja i Miłość.
34/269
Jestem Miłością.
[...]
Wiele razy przynaglany przez Ciebie znów zabrałem się do pisania, ale kompletnie
nie mam pojęcia od czego zaczniemy. Wiem, mówiłeś wcześniej, że chciałbyś
powiedzieć kilka słów o świecie, religii, drodze do Ciebie, no i miłości którą jesteś.
Gdy tylko wspomnieć o miłości robi się tak cudownie. Od czego zaczniemy?
Zacznijmy może od tego co jest celem tej książki, bo jakbyś jeszcze nie wiedział
właśnie zaczynam ci dyktować kolejne rozdziały. To cudownie, już się cieszę z tej
pracy.
Ta książka będzie poświęcona Miłości przez duże "M", czyli Boskiej Miłości, jej
działaniu w świecie i drodze człowieka ku niej.
Ta droga składa się z wielu etapów i omówimy je po kolei. Obecnie na Ziemi są
ludzie na wszystkich etapach rozwoju - od prymitywnych, słabo ukształtowanych
umysłowości po wysoko rozwiniętych Mistrzów duchowych. Ci ostatni zeszli na
ziemie z powodu końca pewnej epoki i przejścia w następną - erę Prawdy, w
której Bóg zostanie rozpoznany jako Przyczyna Sprawcza Wszechświata.
Tak, Mistrzowie przygotowywali ludzkość do niej od tysięcy, nawet nie setek lat.
Żyjemy więc w ciekawych czasach. Awatar jest na Ziemi i są Mistrzowie, Jego
pomocnicy.
Z tego co mówisz płynie cudowna energia. Właśnie miłości, takiej słodkiej i łagodnej
i rozumiejącej.
To Nią właśnie Jestem, kiedy kochasz kogoś i myślisz tylko o nim/niej znasz Mnie
najpełniej, kiedy pochylasz się czule nad dzieckiem czy zwierzęciem i mówisz do
niego łagodnie wtedy znasz Mnie dobrze, odczuwasz Mnie i stanowisz jedność ze
Mną. Każde słowo miłości zawiera Mnie, wyraża i tworzy nową rzeczywistość.
Znacie Mnie dobrze ale dotąd nie rozpoznaliście.
Teraz nadchodzi czas Poznania kim jest Bóg i zrozumienia, że byłem tu zawsze
tylko nie umieliście Mnie dostrzec.
35/269
W tej książce powiem jak to zrobić by żyć z Bogiem w bliskiej i pełnej radości
przyjaźni i znaleźć w Nim powiernika, kolegę i oddanego przyjaciela.
Dziękuję Ci za rozmowę, wiele mi wyjaśniła.
Ok.
Wielu ludzi sądzi, że powinni wiedzieć co dzieje się na świecie, jakie są kursy akcji,
kto zmarł...
Zacznijmy od początku. Tak wiem co sądzi wielu ludzi, przecież nimi też jestem.
Sęk w tym, że droga zainteresowania światem zewnętrznym prowadzi donikąd.
Ludzie zabiegają o sprawy doczesne, majątek i karierę, o to by być kimś, a to
wszystko jest tylko iluzją zupełnie bez znaczenia. Poparz, Ja tym wszystkim jestem
i nigdy się nie mylę. Mam wszystko i wszystkich w swej pieczy więc po co
zajmować się innymi sprawami i innymi ludźmi skoro już Ja się nimi zajmuję?
Ten cały "świat" zostaw mnie a sam skieruj swe myśli ku Mnie.
To jedyna droga do poprawy sytuacji. Twojej, każdego człowieka i przez to całego
świata.
Świat wcale nie wymaga zmian, on wymaga miłości i zrozumienia go. Jeśli
umiesz patrzeć Moimi oczami i myśleć Moimi myślami to widzisz doskonałość
rzeczy.
Tak, jak wspaniale potrafi się układać sytuacja w ciągu dnia, spotykam ludzi z
którymi powinienem porozmawiać, wcześniej "bez wyraźnego powodu" studiuję
jakąś książkę i materiał stamtąd właśnie przydaje się w rozmowie... Wiesz o
wszystkim i dbasz o wszystko.
36/269
Tak, tak właśnie czynię. Ludzie nazywają to przypadkiem, zbiegiem okoliczności,
szczęściem, losem, rozmaicie. A ci, którzy wiedzą mówią, że za tymi wszystkimi
wydarzeniami pozornie bez związku stoi mądra i kochająca Siła. Bóg. I ci mają
rację.
Czyli właściwie gdzie spojrzę widzę Ciebie. Komputer, biurko, ściany, drzewa za
oknem. To Ty.
Tak, to jestem Ja. I ty czytający te słowa jesteś częścią Mnie. Jestem jeszcze dla
ciebie nie znaną siłą, jeszcze wydaje ci się, że jestem kimś odrębnym ale tak nie
jest.
Już widzę dzień gdy rozpoznasz Mnie w twym sercu i pozwolisz Mi się
poprowadzić wprost do Mego domu. Przyszedłem dziś aby ci powiedzieć i
podkreślić to, że jesteśmy jednością, Ja wewnątrz ciebie i ty wewnątrz mnie. To Ja
pozwalam twemu sercu bić i oddychać twoim płucom. Nie jesteśmy oddzieleni i
nigdy nie byliśmy jedynie myślisz, że jest inaczej. Już widzę dzień kiedy staniesz
się całkowicie świadomy naszej wewnętrznej jedności.
Do tej pory pozwalałem ci utrzymywać w umyśle wrażenie odrębności ode Mnie,
ale dzisiaj chcę abyś wiedział, że czas twojego rozbudzenia jest bliski. Daję ci teraz
impuls do dalszego rozwoju duchowego i poszukiwań, tak abym dzięki wysiłkowi
zewnętrznemu mógł cię doprowadzić do zjednoczenia z twym wnętrzem. Ze Mną.
Chcę ci także powiedzieć o Mojej decyzji większego niż miało to miejsce do tej pory
przejawienia się przez ciebie i twoje życie.
Tak, tym razem nie nowa religia ale rozbudzenie wewnętrzne. Zrozumienie, że
Bóg był tu przez cały czas i że jest On Miłością. Miłością. Miłością.
37/269
Życie stanie się rajem, dnie wypełni ekstaza szczęścia i zrozumienia, a wszystko
przenikać będzie niewyczerpana, niegasnąca, niepojęta a jednocześnie tak bliska -
Miłość. Bóg.
Z jednej strony jesteś tak czuły i kochający, Twoja skromność wielokrotnie robiła na
mnie piorunujące wrażenie ale potrafisz też być twardy jak diament.
Mam świadomość, że bardzo brakuje nam pokory i skromności. Jak możemy się ich
nauczyć?
38/269
Wiele lat temu uczyłeś mnie pokłonów, kłaniałem się fizycznie i mentalnie,
prywatnie i w miejscach publicznych, w kościołach i w muzeach. Ludzie mieli
zabawę.
Mówiłeś aby złożyć Ci pokłon właśnie teraz, tutaj. Wkoło wielki plac, pełno ludzi, a
ja na ziemię i raz za razem czołem po bruku. Dziś wspomnienie tych zabaw cieszy
mnie niezmiernie.
To były bardzo dobre zabawy jak ładnie to ująłeś i wiele ci przyniosły. Pozbyłeś się
większej części swojej wyniosłości, która przeszkadzała ci latami. To spadek
przeszłych wcieleń, a szczególnie ostatniego, zakonnego.
Wyniosłość ludzi kościoła. Dopóki nie pokazałeś mi tego jasno, zarówno w mojej
przeszłości jak i na przykładach ludzi mi współczesnych myślałem, że ludzie żyjący
za murami klasztorów są oddani Tobie, pokorni i bliscy Tobie.
Teraz już wiesz jak wygląda rzeczywistość. Wszędzie panoszy się próżność,
poczucie wyższości i duma z bycia kimś lepszym. Ludzie kościoła nie są tutaj
wyjątkiem, a raczej regułą. Ale od kogo chcą być wyżsi? Ode Mnie? Ja jestem w
każdym, w katoliku tak samo jak w muzułmaninie i ateiście. Te słowa nic nie
znaczą. Ja jestem Znaczeniem. Ja jestem Miłością.
Ale ja w imieniu czytelników chciałbym Cię zapytać czy pokłony przed Tobą są
wartościowe, czy coś dadzą, przyniosą skutek w postaci zbliżenia do Ciebie, sprawią,
że ludzie staną się Ci bardziej bliscy?
Każdy jest mi tak samo bliski bo Moja Miłość nie dzieli według waszych kategorii.
Pokłony mogą wam pomóc pozbyć się choroby, ale nie staniecie się przez to bliżsi
tylko lżejsi. Spadnie wiele kajdan.
Na miłość nie można sobie zasłużyć, to nie jest transakcja. Moją Miłość już macie i
zawsze mieliście. Zawsze. Zawsze. Niezależnie od tego co robicie czy co zrobiliście.
Niezależnie. Moja Miłość do was nie jest uwarunkowana niczym i każdy człowiek
na nią "zasługuje". Jest jej godny. Nigdy nikogo nie odrzuciłem. Nigdy. Ja nie
stawiam warunków. Żadnych warunków dla miłości. Ja kocham. Kocham.
Kocham!
Ja też Cię kocham. Jak można Cię nie kochać, przecież Ty jesteś najcudowniejszą
Istotą na świecie. Kocham Cię i chcę Cię prosić o jeszcze więcej miłości do Ciebie.
Więcej, więcej i więcej. O to Cię bardzo proszę!
39/269
Zadowolić rodziców społeczeństwo i Boga?
Cała nasza kultura i duchowa i "świecka" opiera się na tym, że musisz zasłużyć,
musisz coś zrobić aby zadowolić rodziców, społeczeństwo i Boga.
Nic nie musisz robić aby Mnie zadowolić bo Ja jestem stale zadowolony, a nawet
więcej jestem stale szczęśliwy, a nawet więcej Ja jestem samą szczęśliwością.
Dlatego nie musisz robić nic aby spodobać się Mnie. Jedyne czego pragnę to abyś i
ty stał się równie szczęśliwy jak Ja jestem. Bo kocham, a miłość to dzielenie się z
ukochanymi.
Jestem Miłością i kocham każdego z was, bez żadnego wyjątku. Kocham i
akceptuję was takimi jakimi jesteście. Jestem Miłością, jestem Radością, jestem
Szczęściem. I teraz mówię wam abyście zaczęli się budzić i rozumieć. Miłość,
akceptacja, radość z życia i szczęście bez powodu są waszym naturalnym stanem.
Są one nam wspólne. Kochający ojciec zwraca uwagę na to co robisz tylko ze
względu na twoje dobro i czasem reaguje tak a nie inaczej. Ale nie zmienia to jego
miłości do ciebie. Twoja matka akceptuje cię i kocha bez zastrzeżeń i chociaż
czasem skarci to w niczym nie zmienia to jej miłości do ciebie. A Ja jestem miłością
równą milionom miłości ojców i matek. Miliardom. Tym właśnie Jestem. Gdybym
nie akceptował was takimi jakimi jesteście i nie kochał was bez zastrzeżeń
znaczyło by to że Moja miłość jest uwarunkowana, zależna od waszego
postępowania i myślenia. A nie jest i nigdy nie była. Ci, których potępiacie jako
największych zbrodniarzy maja takie samo prawo do Mojej miłości jak wasi
święci.
To znaczy, że nie potępiłeś ani Stalina, ani Hitlera, ani Pol Pota?
Nie, Ja nie potępiam nikogo Ja jestem miłością, która akceptuje, tuli w sobie,
kocha i czeka aż wrócicie do Mnie.
Może to jest właśnie problem tego świata, jest on jaki jest ponieważ nie
opowiedziałeś się po żadnej ze stron, nie opowiedziałeś się po stronie tego co
nazywamy dobrem.
40/269
Wasza ocena nie jest jednoznaczna bo w czasach gdy oni rządzili mieli poparcie
wielu milionów ludzi i wielu modliło się za nich w jak najlepszej wierze, że czynią
dobro!
Po trzecie spojrzenie z perspektywy czasu na waszą cywilizację jest również
krytyczne a wielu z waszych dzisiejszych przywódców będzie potępianych przez
przyszłe pokolenia. Również za to co robicie z tą planetą a na co dziś nie zwracacie
uwagi.
Po czwarte chcielibyście abym opowiedział się po jednej ze stron tylko nie jesteście
w stanie jednoznacznie i jednogłośnie ustalić po której, świat Zachodu ma swoje
preferencje, świat arabski swoje, a Daleki Wschód jeszcze inne.
Po piąte nie wiecie co wam pisane z powodu zaszłości karmicznych jakie
nabyliście w przeszłości. To prawo jest ustalone tutaj w dużej mierze przez was
samych i służy nauce przejawiania miłości. Stąd wojny i nieszczęścia są
akceptowane przez was jako istoty duchowe i służą waszemu rozliczeniu się z
przeszłością i kroczeniu naprzód w trudnych warunkach. I tylko w skutek waszej
niewiedzy twierdzicie, że prawa łączące przyczyny i skutki nie istnieją.
Po szóste oceniając i potępiając ich według nie uczynków ale charakterów co
oczywiście mógłbym zrobić wiedząc co w was siedzi musiałbym potępić was
wszystkich bo w każdym z was znajdują się cząstki tych cech, które doprowadziły
do rozwoju osobowości Stalina czy Pol Pota.
Dlatego zamiast osądzać innych przyjrzyjcie się sobie i wiedzcie, że wśród was jest
wielu takich, którzy w sprzyjających warunkach wprowadzili by chętnie prawo
silniejszego i zaczęli fizycznie eliminować swoich przeciwników. I nie potępiajcie
nikogo, ani innych ani was samych. Gdybym Ja przyłożył do was miary, które mi
proponujecie - ta planeta w jeden miesiąc byłaby pusta.
Po siódme Ziemia bardziej jest szkołą i szpitalem niż sądem i więzieniem.
Nieświadomi wymagają uświadomienia, chorzy uzdrowienia, a nie osądzania i
ukarania.
Utrafiłeś w dziesiątkę. Gdy zwracacie się do Mnie widząc jasno wasze słabości i
moralne i umysłowe rodzi się w was pokora i zrozumienie potrzeby polegania na
kimś więcej niż tylko samych sobie. I to jest dobry moment w którym mogę
pojawić się Ja i natchnąć was czymś zupełnie nowym. Ten mechanizm jest dobrze
opisany w Biblii kiedy Jezus mówi "Kto z was jest bez winy niech pierwszy rzuci
kamieniem", a ludzie się rozchodzą rozumiejąc, że sami wcale nie są lepsi. I ta
konstatacja faktu jest wielkim krokiem naprzód, a tym większym im bardziej
kieruje wzwyż ku Bogu, ku miłości.
41/269
Nie, on nie jest względny tylko niewłaściwy ponieważ nie jesteście w stanie
widzieć i rozumieć całości ludzkich losów, nauk oraz sił duchowych jakie budujecie
wskutek przejść przez różne wydarzenia. Nie oceniajcie tyle, zostawcie osąd
sądom, a sami zajmijcie się droga w kierunku Boskości bo tylko Ona może was
wyprowadzić ku światłu, zrozumieniu, miłości i znacznie, znacznie lepszemu
życiu. Więcej pokory wobec życia, a zaraz wszystko stanie się prostsze.
Więcej pokory wobec Boga, tak należy powiedzieć, a życie zaraz przyjmie inny
obrót. [...]
Więc pytaj.
Pokłony przed bezosobowym Absolutem dla wielu mogą stanowić zbyt wielki
wysiłek. Można kłaniać się przed Tobą jako Jezusem? Ja odkąd wiem kim jest Sri
Sathya Sai Babą kłaniam się przed Sai.
Jednak niektóre figury czy obrazy świętych nie promieniują dobrze, brak im
lekkości, radości, uniesienia, które ja wciąż widzę w Sai.
Patrz zatem poza formę, nie czcij posągu tylko Miłość, a Ona cię uniesie ponad
wszystko. Nie myl drogowskazu z celem. Tak jak w Biblii "Wejdź do
najciemniejszej komory"
Wydaje mi się, że świat coraz silniej przyciąga ludzi do siebie i coraz głębiej ingeruje
w duszę i umysł i coraz trudniej jest ten proces powstrzymać. Co byś nam zalecił?
Dla Mnie nie ma żadnych przeszkód, jeśli człowiek jest gotów do duchowej drogi
potrafię tak ułożyć mu los, aby nią szedł. Nie myślisz chyba, że świat jest silniejszy
ode Mnie? To byłaby ignorancja. Coraz więcej masz do czynienia z
zewnętrznością więc mylisz przelotne wrażenie z prawdą o Mnie i świecie i naszej
wzajemnej relacji. Świat jest częścią Mnie i Moim darem dla was.
42/269
To co spotyka każdego z was jest Moją intencją, potrzebą wynikającą z ważkich
przyczyn natury duchowej. Świat jest sceną na której rozgrywa się to co ma się
rozegrać. I nigdy nie było inaczej, i nigdy inaczej nie będzie.
Ty jesteś reżyserem.
Przypomnij.
43/269
Ludzie kościoła są zbytnio zapatrzeni w samych siebie. Kościół nie jest matką, i
jego wartość nie da się w żadnym stopniu zestawić z wielkością i majestatem
Boskim. Nie wolno czcić kościoła, żadnego. Tylko Bóg jest wartością, reszta to
błędne teorie na podbudowie ludzkich interesów. Czyli manipulacja ludźmi.
Liczy się Bóg i droga ku Niemu. Tutaj żadna instytucja nie jest potrzebna.
Kościoła mogłoby wcale nie być i byłoby lżej.
Czy masz wrażenie, że dobra duchowe dał im kościół? To dlaczego nie otrzymali
ich żyjący im współcześnie, przecież uczestniczyli w tych samych mszach,
studiowali te same księgi i mieli tych samych nauczycieli? Czy potrafisz Mi na to
odpowiedzieć? Jeśli ludzie kościoła nie mogli dać innym podobnych łask to znaczy
że nigdy ich nie mieli. Jeśli mówisz o tych kilkunastu czy kilkudziesięciu ludziach
znanych powszechnie jako święci chrześcijaństwa to popatrz jaka jest to wielka
dysproporcja - stu do kilkuset milionów. To są zaniedbywalne wyjątki, a więc
jaskrawy dowód na wielką porażkę duchową kościoła przeszłości i teraźniejszości.
Bo w takim razie co z resztą?
Śmiejesz się, masz cudowne poczucie humoru. W ogóle jesteś taki cudowny, a Twoja
miłość tak słodka..
Zauważyłem, że gdy mówisz o kościele i religii robi się jakoś niemiło, nie te energie,
zupełny brak lekkości, uniesienia zazwyczaj płynącego z Twoich słów.
44/269
I jeszcze jedno. Podobnie jest z myśleniem o innych ludziach. Wiele razy
doświadczyłem, że jeśli myślę o innych zaraz psuje mi się nastrój i dopiero
skierowanie ku Tobie przynosi świeżość, radość i uniesienie. Już rozumiem dlaczego
przez lata uczyłeś mnie nie kierować się ku innym i nawet nie wspominać o nikim.
Po co się łączyć ze światem. on w niczym Ci nie dorównuje.
Mamy ciało złożone z tak zwanej energii grubej, ale oprócz tego są jeszcze energie
subtelniejsze, energie emocjonalne i myślowe.
Tak ale nie tylko, są jeszcze energie duszy, znacznie "wyższe wibracje" jak to
nazywacie no i Moje Energie Stwórcze.
To wszystko?
[Śmiech] Mówisz jakbyś nie wiedział. A rozmowa ze Mną? To przecież jest takie
proste. I dla większości ludzi zaledwie na wyciągniecie ręki. Tylko chcieć i trochę
wiedzieć jak, a życie zaraz będzie wyglądało inaczej.
Ludzka rasa teraz jest strasznie głupia. Jak dzieci, głupie i złe.
Ale nie zmienia to w niczym Mojej miłości do was.
45/269
Stąd Twoja książka, która dyktujesz.
Tak i nie ta jedna. Wkrótce będą ich dziesiątki, setki i tej fali nikt nie zatrzyma.
Wszystko się zmieni, absolutnie wszystko. Życie na ziemi będzie całkowicie inne
niż je teraz znacie. Będzie bliskie tego co nazywacie rajem.
O właśnie, cieszę się że to widzisz. Po tobie przyjdą inni i wszystko się zmieni na
lepsze. I tak już pozostanie.
Słucham?
Skądś to znam!
Cóż od młodości nie jadłeś mięsa, nie piłeś alkoholu, dużo medytowałeś i starałeś
się pracować dla Mnie tak jak to czułeś i rozumiałeś. Jak miałbym Ci nie
pomagać? To przecież naturalne.
To był moment gdy twój upór na coś się przydał. Mięso zwierząt, oprócz tego, że
pochodzi od zabitych żywych istot zawiera specyficzne energie właściwe
zwierzętom i niekorzystne dla ludzi. One ograniczają wrażliwość i sprawiają, że
umysł zbudowany z subtelnych prądów nabiera cech zwierzęcych. Stąd tylko krok
do przemocy, kłótni i wszelkiej gwałtowności. Nie mówiąc już o negatywnej
karmie, negatywnych skutkach jakie musicie ponieść.
Podobno bez mięsa organizm człowieka nie może rozwijać się prawidłowo.
A jedząc mięso nie może rozwijać się duchowo. Co jest ważniejsze? Ciało czy
wartości duchowe?
46/269
Niszczą człowieka.
To mocne słowa.
Tak, pamiętam jak znajomy miał zamieszkać na jakiś czas przed moim wyjazdem do
Indii. Poprosił Cię o pomoc w rzuceniu palenia a palił około paczkę dziennie od
ponad dziesięciu lat. Nałóg znikł w jedną noc i nawet nie miał głodu nikotynowego.
Wiem, że wcześniej coś dziewięć razy był na odwyku z powodu alkoholu, leków i
narkotyków. Musiał mieć żelazne zdrowie. A nałóg tytoniowy znikł w jedną noc bez
śladu.
Nie mógłby zamieszkać w Moim domu jeśli by nadal palił. To była sytuacja
specjalna. U innych ludzi odbywa się to zazwyczaj w tradycyjny sposób.
Właśnie. Zauważyłem kilka rzeczy podczas medytacji z mantrami. Znam ich wiele.
Mów.
Nie. To zrobię przy innej okazji. Nie dzisiaj. Zbyt wiele już tematów poruszyliśmy i
nie chcę aby powstał z tego mętlik. Nie za wiele rzeczy na raz. Rozwój duchowy i
droga do Boskości odbywa się etapami. Najpierw musimy omówić podstawy, a
dopiero potem przejdziemy do arkan sztuki. Na pierwszy ogień musi pójść mięso,
alkohol, tytoń i narkotyki. Bez tego nie ma ani kroku wzwyż.
47/269
Żartujesz. Co jesteś w stanie poświęcić żeby znaleźć Boga?
Skoro już mówimy o warunkach. Jak Cię znam wspomnisz coś również o religii.
Tak. Religia jest dziełem rąk ludzkich. W większości jej dogmaty wynikały z
potrzeb politycznych albo z chęci zawładnięcia życiem i umysłami ludzi. Dlatego
każdy kto to zrozumie ma swobodę wyboru czy pozostać przy swej religii czy ja
opuścić. Nie ma tej swobody ktoś kto w pełni pojął, że stanowi ona istotną
przeszkodę w drodze ku Bogu. Pamiętaj, nic z rzeczy tego świata nie może się z
Nim równać, również żadna z religii. Masz, tak jak zawsze miałeś wolność
wyboru i możesz go dokonać bez lęku. Czy pójdziesz za takim czy za innym
drogowskazem nie ma znaczenia, ważne abyś znalazł cel. Religia jest do pewnego
stopnia pomocna po czym szybko staje się zawadą.
Każdy ma Źródło w samym sobie. W głębi każdego serca mieszka Bóg. Patrzcie,
słuchajcie i znajdźcie. Znajdźcie Mnie. Ja już na was czekam. Czekam. I kocham.
Zapamiętajcie to. [...]
Spotkam się zapewne nie jeden raz z pytaniami o stosunek do kościoła i tradycyjnej
religii.
Rozsądek?
Nie, nie rozsądek, bo nie ma potrzeby zastanawiać się nad smutkiem, fanatyzmem
czy zaściankową religijnością. Ich nie trzeba rozumieć bo szkoda na to czasu,
lepiej zwracać się i starać kochać Boga. A teraz odpowiedź; najskuteczniejsza
bronią jest śmiech. Ja jestem radością i miłością i nie ma takiego tematu, który
powinien wywołać smutek na twarzach Moich uczniów. Nie ma takiej sprawy
która była by ważniejsza ponad Moje szczęście, Moją miłość i Moją radość. Żyjcie
w Miłości, Żyjcie w radości oto jest droga do Boga dla wszystkich. Bądźcie
szczęśliwi i niech uśmiech nigdy was nie opuszcza!
48/269
Część trzecia
Porzucić religię?
Dziwna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy, że niezależnie od wychowania w takiej
czy innej religii człowiek może ją zawsze porzucić jak również Bóstwa w niej czczone
dla podążania za głosem serca wskazującym mu inne Istoty.
Tak ci powiedziałem.
Tak, ale taka właśnie jest prawda. Możesz w każdej chwili porzucić wiarę w
Jezusa, Buddę czy Krisznę bez żadnych konsekwencji. Na pewnym etapie jest to
nawet potrzebne tak, aby forma Boga nie przeszkadzała treści. Wasze wierzenia
tek bardzo odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne, błędne a
nawet szkodliwe.
Większość ludzi zapomniała, że religia jest drogowskazem na drodze do Boga,
nawet nie samą drogą a z pewnością nie jej celem. Ludzie przez wieki tyle
nazmyślali, że zamiast dziś rozważać, co jest wartościowe a co nie lepiej oddać się
Bogu w opiekę, aby to On prowadził i oświetlał drogę ku Sobie. I nie powracać do
przeszłości, do starych form kultu.
Zabierasz nam cos, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Coś, na czym opiera się nasza
kultura i struktura społeczna.
I co, jest ona coś warta? Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez
pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do
poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie. Wasza
kultura przekazuje z pokolenia na pokolenie osądy i uprzedzenia, uczy wrogości
wobec obcych, szacunku dla autorytetu instytucji i uległości wobec władzy.
Dlatego jej płodem są ludzie przeciętni a nie jednostki wybitne rozumiejące życie i
umiejące kochać Boga ponad wszystko. Kultura nie może przekazać wartości, ale
może pokazać gdzie je znaleźć, wasza daje wam fałszywe światło, za którym
podążacie.
49/269
Stąd wniosek, że powinniśmy zapomnieć i religię i kulturę?
A jednak każda władza czyni się wybraną z Boskiej woli, lub tez jak twierdzą inni z
woli ludu.
To ich ulubiona śpiewka. Zadaniem władzy jest dbać o porządek, zapewnić rozwój
nowemu pokoleniu, opiekę zdrowotną i zabezpieczenie socjalne. Każda czyni to w
oparciu o ściągane podatki a więc korzystając ze zbiorowej zgody ludzi. To, że jej
działalność dotyczy także ciebie nie znaczy wcale, że powinieneś się
podporządkować jej poglądom. Twoim obowiązkiem jest mieć swoje zdanie
oparte o sumienie i Boga w sercu. Wtedy osąd i poglądy innych nie maja
znaczenia.
Bunt nie jest potrzebny, tylko umacnia to, czemu się przeciwstawiasz. Idź za
głosem serca i sumienia. Idź ku Bogu, poza świat poza obszary, dokąd doszły
ludzkie umysły. Porzuć to, co poznałeś do tej pory, przyjdź do Mnie z pustymi
rękami, pustym umysłem. Ja obdarzę cię miłością i wszystkim, czego potrzebujesz.
Ciebie i każdego z was. Zaufajcie Mi.
Dziecko drogie, ułatwię ci sprawę. Czy nauczyli cię jak masz samodzielnie
poszukiwać odpowiedzi twoich własnych, czy nauczyli cię samodzielnie dochodzić
do prawdy i żyć według jej przewodnictwa, czy pokazali jak budować relacje z
innymi ludźmi tak abyś ty i oni mógł znaleźć szczęście, czy nauczyli cię jak kochać
siebie i innych, jak znaleźć satysfakcję z życia, czy pokazali czym jest dobro
płynące z człowieka i wzbogacające wszystko wkoło, czy nauczyli jak zachowywać
spokój wśród wydarzeń życiowych, czy pokazali jak możesz stać się
50/269
wartościowym członkiem społeczności i wnieść do niej prawdziwe wartości, czy
pokazali ci jak powinieneś się zwracać do Boga aby otrzymać Jego odpowiedź i
prowadzenie?
I tu masz całkowitą rację. Teraz na ziemi żadna szkoła nie uczy tych przedmiotów,
żadna nie uczy jak żyć, jak znaleźć własne miejsce w życiu, jak stawiać czoło
przeciwnościom i dążyć do poznania prawdziwej wartości. Zamiast tego zmusza
się do zapamiętywania "prawd objawionych", czyli dogmatów społecznych
opartych na błędnym osądzie historii i kultury. A to w 99% są śmiecie.
Pozwól mi wyrazić swoją opinie. Mam wrażenie, że w Twoich słowach jest bardzo
wiele goryczy. Miałem takie przekonanie, że będziesz w naszych rozmowach
tłumaczył różne sprawi, pokażesz drogę ku Tobie i generalnie będziesz nas wynosił a
nie chłostał. Tymczasem już któryś raz natykam się na temat, za którym kryje się
jakaś niespodziewana mina. W rozmowach, które prowadzimy prywatnie jesteś
bardzo wesołym i wspierającym kompanem.
51/269
Oceany. Co ma wam powiedzieć? Że was popieram? Że stoję po waszej stronie? Że
postępujecie słusznie? Że jesteście mądrzy, dobrzy i naprawdę wspaniali?
Odpowiedz mi człowieku, co mam wam powiedzieć?
Ty mi powiedz.
Tak, możecie mieć poważne kłopoty. Sednem sprawy jest to, że nie nadążacie w
rozwoju duchowym za rozwojem technologii.
Dzisiaj już chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy, że technika i technologia
są receptą na wszystko.
Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi tak myśli. Żyją zapatrzeni w świat zewnętrzny i nic
dziwnego, że modlą się do bożka, który w ich mniemaniu wywołuje w nim
największe zmiany. Tymczasem nierównowaga pomiędzy waszymi
możliwościami a poziomem rozwoju duchowego staje się coraz większa. I jest to
dla was samych coraz większe zagrożenie, musicie to odwrócić, albo....
Nie musisz nic mówić. We Wszechświecie ginęły już potężne cywilizacje władające
olbrzymimi połaciami galaktyk, panujące do pewnego stopnia nad czasem i
przestrzenią? Również, gdy prześledzisz historie Ziemi znajdziesz wiele
przypadków upadku kultur i całych cywilizacji.
Wydaje mi się, że nasza jednak ma dość silne mechanizmy samo - regulujące, które
nie pozwolą zapuścić się za daleko.
Mylisz się, prawda jest taka, że Ja często interweniuję i udaremniam różne próby
niewłaściwego wykorzystania waszego potencjału. Jesteście zbyt agresywni i zbyt
niemoralni jak na wasz poziom rozwoju.
52/269
Powtarzam - to się może źle dla was samych skończyć.
Ja nie to wy sami sobie zaszkodzicie, w tej chwili cały czas powstrzymuję lawinę,
która może zejść i pociągnąć was ze sobą. Aktualnie wchodzicie z nauką w obszary
bezpośrednio zagrażające życiu na Ziemi.
Tak, ale nie tylko. Nauka może i powinna służyć wam, ale nie może pozostawać
głucha na głos rozsądku i sumienia. Jeden i drugi skutecznie zagłuszacie ideologią
i żądzą zysku. A to jest bardzo niebezpieczne..
I tu się mylisz. Jeśli potrafi i chce zwrócić się do Boga to ten wpływ może stać się
ogromny.
Tylko jedno - powrócić do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Inaczej
prędzej czy później tak naruszycie równowagę i ekosystem, że zniszczycie życie na
Ziemi. Finałem każdej podróży jest powrót do Mnie i żadna cywilizacja nie może
się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła ten
Wszechświat. Pójście własnymi drogami prędzej czy później prowadzi do zagłady,
prędzej czy później odkryjecie coś, nad czym nie zapanujecie i to was zniszczy.
Szkoda by było.
Wszechświat nie zna pojęcia szkody, są procesy, które prowadzą do takich a nie
innych skutków.
53/269
Nie, w ciągu kilku miliardów lat zniszczy je Słońce.
Ale czy w ciągu najbliższych stu i dwustu lat nie wydarzy się cos, co może zagrozić
ludzkości?
Tak, ale ani Twoje ani moje słowa nic nie zmienią.
Mylisz się, mogą zmienić bardzo wiele, w tej chwili ma miejsce wyścig z czasem.
Stawką w nim jest wasz los. Czasem jeden trzeźwo myślący człowiek może
odwrócić bieg historii.
Myślę, że jednak w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat nic takiego się nie wydarzy.
54/269
Gdybym dziś opowiedział odebrałoby to nam całą radość z przygody odkrywania
świata i Wszechświata. Tak to jest urządzone od tysięcy lat i nie należy tego
zmieniać.
To prawda.
Mógłbym, ale to by wam zaszkodziło, nie jest wam do niczego potrzebne poznanie
przyszłości, choć są ludzie, którzy na ten temat bardzo wiele wiedzą. Wciąż jeszcze
ich przemyślenia i wizje pozostają w sferze fantastyki naukowej. Pamiętam z
książek Juliusza Verne'a czy Arthura Clarce'a - podawali wiele zaskakująco
trafnych obserwacji dotyczących np. pierwszego lotu na Księżyc, wynalazków.
Nie tylko oni odkryli złoty klucz do drzwi, za którymi znajduje się przyszłość.
Nie, dziś jeszcze nie, być może za kilka lub kilkanaście lat tak, teraz jeszcze jest
grubo za wcześnie.
Jak zwykle, to akurat żadna nowość. Jedyna różnica, że dziś macie do czynienia
ze znacznie większym potencjałem zniszczenia niż kiedyś.
55/269
Czy mógłbyś podpowiedzieć gdzie są prowadzone badania, o których mówisz?
Jaki wniosek może płynąć dla czytelnika z tego, o czym przed chwilą opowiedziałeś?
Cały Wszechświat, miłość, radość i napęd do życia, który nie kończy się nigdy.
Grozi i to wiele, ale na szczęście dla was Ja tu jestem i nie stanie się nic, co
mogłoby wam przeszkodzić w drodze rozwoju.
Czyli może się zdarzyć sytuacja, w której skutkiem odejścia od Światła nastąpi jakąś
wielka katastrofa.
Mówimy hipotetycznie - tak może się zdarzyć. Nie musi być to zjawisko
zewnętrzne, może być wywołane fizycznie przez was samych.
56/269
Chcielibyście znać wszystkie odpowiedzi. Sięgnijcie do własnego wnętrza tam one
są. Szukajcie drogi w oparciu o miłość do Boga, obierzcie sobie Ją za przewodnika
i tłumacza.
Daleko.
57/269
I postępująca w ślad zmianę świadomości powszechnej, czyli zbiorowej. Dlatego
mówię wam nie o konkretnych rozwiązaniach, ale o drodze, która do nich
prowadzi. Moje odpowiedzi nie zmienią was, mogą jedynie w ograniczonym
stopniu zainteresować, ale nie przyniosą przemiany wewnętrznej. Bez niej
pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie będziecie w stanie odwrócić
niekorzystnego dla was biegu wydarzeń. "Niekorzystnego biegu wydarzeń"
A tak. Nie płacze lamenty i błagania tylko skupiona praca nad sobą,
doświadczanie, właściwe wybory, nawiązywanie relacji pomiędzy nami - z
każdym indywidualnie i bez pośredników, to jest droga do przemiany waszego
losu. Tak właściwie twierdzi każda religia, że powiem nieco niegrzecznie.
To dobra i szczera uwaga. Każda religia tworzy pośredników i żyje z
pośrednictwa a ponieważ ludziom tam zatrudnionym tego mało, pracują nad
zdobyciem jak największego wpływu na człowieka. Tracą wtedy zainteresowanie
indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując to nakazami coraz
doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny. Ja mówię, o czym
innym - nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma
serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to
spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie "rozwój
moralny" albo "ugruntowanie w wierze" jak niedorzecznie twierdzi religia.
Już nie. Czy myślisz, że Ja nie jestem w stanie prowadzić człowieka i dotrzeć do
niego bez tych "pomocników"? Prawda jest taka, że w dziewięciu wypadkach na
dziesięć tylko szkodzą wewnętrznemu rozwojowi nabijając człowiekowi głowę
banialukami i zamykając serce na miłość do Boga. Prawdziwa przemiana może
przyjść jedynie od wewnątrz.
58/269
Religie i kościoły
Muszę przyznać, że w ciągu tych lat usłyszałem od Ciebie wiele twardych słów na
temat kościołów i religii.
Stan dzisiejszej duchowości na Ziemi jest bardzo niski a przyczyniły się do tego
właśnie religie odciągając was od Boga miłości, który mieszka wewnątrz serca
każdego człowieka. Dzięki manipulacji sprawiły ze wyszliście z wnętrza gdzie
żyliście w miłości i unii z Bogiem na zewnątrz gdzie daliście się związać
intelektowi i błędnym teoriom na temat Boga, Bytu i waszej z nimi relacji.
59/269
Prawda jest taka, że jesteśmy Jednią i zawsze Nią byliśmy i każdy człowiek ma w
każdej chwili pełny i niczym nie uwarunkowany dostęp do Boga - chyba, że
zechce, aby było inaczej. Jeśli zechce - to jako mający moc tworzenia może
stworzyć ograniczenia i uwarunkowania. One już nie są potrzebne.
Ale przecież nie można ich ot tak zrzucić z siebie prostym aktem woli.
Powiedzeniem, że chcę tego i tak ma być.
No tak, ale jak w codziennym życiu powinien taki proces wyglądać, jak powinien
wyglądać pierwszy krok?
Ja nie znam słowa "powinien" jestem tak nieskończenie cierpliwy, że nie musze
nikogo do niczego przynaglać. Pierwszym krokiem może być przeczytanie książki
np. takiej jak obecna. Rozmowa z kimś na temat wydarzeń, doświadczeń z
Bogiem, kurs medytacji, spotkanie z mistrzem. Wy wewnętrznie pamiętacie inny
świat, dlatego poszukujecie odpowiedzi.
I gdy przychodzi stosowna chwila te odpowiedzi się pojawiają.
Jedna, potem następne. W tym procesie powinna była, o tu użyję wyjątkowo tego
słowa, pomóc wam religia, ale zamiast skierować ją ku Bogu użyliście jej do
własnych celów, głównie walki o dominację.
Wielu z was opłakany stan dzisiejszej religii bardzo nie odpowiada, poszukujecie
winnych nadużyć, fałszu i wypaczeń. Jeśli chcecie ich znaleźć to spójrzcie na siebie
samych. To wy stworzyliście ten świat, jakim dziś jest. Nie ma tu nikogo poza
wami, odpowiedzialnego za jego kształt. To wy wnieśliście weń lęk i ból. Nie są
one potrzebne, ale jako doświadczenia wybraliście właśnie je. Dla was stanowiły
ważny element waszego procesu tworzenia życia na Ziemi. Teraz przyszedł czas,
że zaczną znikać z waszej świadomości ustępując miejsca miłości. Ja już podjąłem
te decyzję i wy również wiec razem przygotowujemy pole do nowych
wspanialszych zaistnień. Chyba, że znów zmienicie zdanie, wtedy odłożymy nowe
doświadczenia na czas jakiś i powrócimy do nich później.
Moc jest jak zawsze w waszych rękach.
Wydaje się, że codzienność jednak przeczy temu, co mówisz, żyjemy tak uwikłani w
świat, wydarzenia i problemy, poganiani nieustannym brakiem czasu, chcielibyśmy
to zmienić gdybyśmy tylko mogli.
60/269
Nie bierzesz pod uwagę faktu, tak, faktu, że stworzyliście sami iluzje własnej
niemocy, przekonanie jakoby warunki i wydarzenia kształtowały was a nie
odwrotnie. Prawda jest taka, ze to wy kierujecie nimi i tak jak na początku macie,
każdy z was posiada nadal pełną władze nad niebem i królestwami ziemi. Nic się
nie zmieniło.
Wydaje ci się, że żyjesz przeciętnie 80 lat, jesteś mężczyzną, musisz regularnie się
odżywiać, jesteś wrażliwy na zimno i rozmaite choroby. Żadne z tych stwierdzeń
nie jest prawdziwe. To są twoje wyobrażenia na własny temat. Prawda jest inna,
jesteś Istotą Boską, nieograniczona czasem ani przestrzenią, bez określonej płci i
cielesności, wolną, kochającą Boga i tożsamą z Nim. Jesteś Bogiem. Ja z całą
swoja mocą Boska nie jestem większy od ciebie. Od żadnego z was. Jesteśmy
Jednym.
Nie, to wy tak twierdzicie, setki ludzi na świecie doświadczają tej Prawdy, co dnia.
Ale przecież dobrze jest mieć człowieka, który poprowadzi i wyjaśni i pomoże w
przebudzeniu.
Nie, nie jest dobrze, jeśli na twojej drodze ktoś zajmuje miejsce przynależne Bogu,
to bardziej przeszkadza niż pomaga. Mówię tutaj nie o teorii, ale o praktyce
powszechnej na tym świecie. Tworząc Mistrzów przywiązujecie się do nich i
obdarzając ich cechami, których zdaje się wam nie posiadacie rozbudowujecie
jeszcze iluzję, w której żyjecie. Do istniejącego muru dokładacie jeszcze jedna
cegłę. Zrozumiałeś?
61/269
Jak więc wygląda prawdziwy świat? Co nim jest naprawdę? Czy będziemy w stanie
to zrozumieć?
Miłość ku Bogu?
Miłość do Boga.
O, to jest dobre PYTANIE! Trzeba zacząć zmieniać swoje życie, porzucać po kolei
przyzwyczajenia i nawyki opierając się na rozsądku lub miłości, jeśli już Ją
odczuwacie. Myśleć o Bogu, o Jego bliskości, miłości, oddaniu. Starać się zbliżyć
do Niego przez medytację i modlitwę. On jest widzi i słyszy każde słowo. I nawet,
jeśli nie dostrzegacie od razu efektów waszych próśb i wysiłków wiedzcie, że one
są, że nic się nie marnuje, ani jeden gest, ani jedno spojrzenie. Wszystko, co robicie
w tym kierunku zbliża was ku Miłości i Bóg błogosławi wasze wysiłki. Kiedy
wasza wrażliwość wzrośnie zaczniecie odczuwać Jego żywe odpowiedzi na wasze
zwroty ku Niemu, na razie nie jesteście w stanie ich dostrzec.
Nasuwa mi się pytanie dręczące od stuleci różne szkoły duchowe - czy Bóg jest
osobowy jak twierdzą jedni czy nieosobowy jak twierdzą inni?
62/269
Stwierdzenia ze Bóg jest Osobą czy też bezosobowym Absolutem są w tej samej
odległości od Prawdy. Jest On osobowy i nieosobowy i jeszcze czymś więcej. Istotą
jest nie tyle oddawać się rozważaniom o Jego domniemanej naturze ujmowanej w
kategoriach tego, co zna umysł, ale odejść od słów i POZNAĆ jak jest naprawdę.
Umysł tworzy pojęcia i ma skłonność zamykać się w nich, to, co odczuwasz jako
niewygodę, "jakby grunt usuwał się spod nóg"
Dokładnie
Medytacje służą różnym rzeczom. Gdyby matka mogła się nauczyć miłości do
dziecka przez medytację wtedy miałaby ona wartość.
Jeśli medytujesz bo kochasz względnie chcesz się nauczyć kochać Boga to w
porządku, to najwyższy cel medytacji. Jeśli w innym celu to osiągniesz z
pewnością jakieś korzyści, ale nie dotkniesz tej najważniejszej wartości - miłości.
63/269
To dlatego ze nie uchwyciłeś miłości. Staracie się "poznać" umysłem i "zrozumieć"
a tymczasem przyklejacie tylko nowe nalepki na stare pojęcia i w tym procesie nie
ma nic nowego. Najwyżej posiądziecie biegłość w żonglerce słowami tu
umieszczonymi, nic więcej. Pozostawcie umysł i skierujcie się na drogi miłości a
zaraz wiele spraw stanie się jasnych "samych z siebie". Idźcie ku miłości i za Nią a
reszta sama się rozjaśni. Zaufajcie Mi. I kochajcie Mnie.
Że jesteście jak człowiek, który wiele wysiłku wkłada żeby na prostej drodze
wykopać głęboki dół a potem zaraz w niego wpaść!
To Twoja obietnica?
Oczywiście, cokolwiek zrobisz ty czy ktokolwiek i tak nie "wyjdziesz" poza Boga. W
głębokim sensie nie jesteś w stanie zrobić nic. Wszystko, co czynisz i co czyni każdy
człowiek w istocie czynię Ja. Tobie się tylko wydaje, że jest inaczej.
64/269
Wczoraj w medytacji, za która Ci dziękuję odczuwałem wyraźną odrębność "ja
osobowego" opiszę ten stan jako odczuwanie "swoich" cech, "siebie" i jednocześnie
świadomości, że to pewna naleciałość nie "Ja" prawdziwe.
Tu sprawa jest prosta - należy zwrócić się do Boga, aby to On pokierował tym
procesem i podjąć wysiłek zwrotu ku Niemu. Tak w skrócie wygląda droga do
przebudzenia każdego z was.
Co powinno składać się na taki wysiłek, jesteśmy różni, ale być może są jakieś
elementy wspólne?
Jest ich wiele, po pierwsze sposób życia. Każdy z was jest tak przywiązany do
spraw ziemskich, rodziny, pracy, przyjaciół, rozrywek, że nie ma czasu łączyć się
ze Mną i poznawać Moje zdanie odnośnie swego życia. Ja mówię stale, jedynie wy
nie chcecie Mnie słuchać. Ponieważ jednak Moich Słów strzegą prawa, które
działają niezależnie od tego czy w nie wierzycie czy nie - wasze życie wygląda tak
jak wygląda obciążone nieporozumieniami, zawiedzionymi nadziejami,
rozczarowaniami i nieszczęściami.
W rzeczywistości są to sygnały od Wszechświata dla każdego z was abyście
zawrócili i podjęli drogę powrotna do Źródła. Niestety tego również nie
rozumiecie, a wydaje się wam, że pojmujecie tak wiele. Macie rację - wydaje się
wam. Ta książka ma na celu uświadomienie najprostszych spraw i wprowadzenie
tych, którzy są na to już gotowi z powrotem na drogę ku Bogu. Droga ku Bogu to
rewolucja w świadomości polegająca na wypalaniu energii wiążących was z
materialnością i usuwaniu ich, tak, aby mogło zajaśnieć Światło. Skutkiem tego
procesu zmienia się sposób życia - macie mniej "rozrywek", mniej kontaktów
towarzyskich i mniej zamętu w głowie, wasze związki z "najbliższymi" rozluźniają
się i przechodzą na inną płaszczyznę, na której odczuwacie pogłębiającą się więź z
Bogiem i całym Życiem.
65/269
Pierwsze kroki na drodze ku Bogu to częściowe odchodzenie od spraw świata,
ograniczanie kontaktów do niezbędnego minimum, świadome nieangażowanie się
w sprawy innych.
Druga sfera to oczyszczenie z brudów przeszłości. Niezbędna do tego jest nauka
medytacji. Potraficie spędzić lata w szkołach i uniwersytetach przyswajając masę
informacji a nie chce wam się spędzić kilku minut dziennie na pożyteczny trening
umysłu przynoszący wiele błogosławieństw podczas całego życia.
Medytacja oczyszcza umysł, zmniejsza podatność na choroby, usuwa wiele
dolegliwości fizycznych i psychicznych, poprawia sprawność umysłową. Jest tak
ważna, że prawdą jest, że życie bez medytacji jest stracone.
Jest, lecz to, co powiem znacznie odbiega od tego, co zwykliście uważać za sens
medytacji. Kluczem jest bowiem nie technika ale intencja z jaką medytujecie.
Stokroć ważniejsza jest odpowiedź na pytanie PO CO to robicie. Czy pragniecie
kontaktu z Bogiem, życia z Nim w miłości i oddaniu, czy macie jakieś inne cele.
Medytacja jest jak pojazd, któremu intencja wyznacza cel, nie technika. Jeśli
podejmiecie wysiłki z dobrym i właściwym zamiarem z pewnością szybko
zbliżycie się do Mnie. Nie szukajcie daleko, weźcie to, co macie pod ręką, Ja na lata
całe naprzód wiem, czego wam potrzeba i tak aranżuję sytuację abyście mogli
znaleźć to, co jest wam potrzebne na drodze ku Mnie.
Nie, każdy jest inny, powiem tylko szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam
dane. To jest uniwersalna reguła we Wszechświecie.
Zatem nie możemy nie natknąć się na Ciebie, dokądkolwiek się zwrócimy.
Czy zmierzacie ku Mnie czy odwracacie się ode Mnie i tak wasze spełnienie jest we
Mnie. To Ja decyduję o tym, kto, kiedy i w jaki sposób przychodzi do Mnie.
Dotyczy to każdego z czytelników tej książki.
66/269
O tak, pamiętam sprzed laty to przekleństwo. Co robić w takich wypadkach?
Czy to prawda, jak jest napisane w niektórych pismach mistycznych, że takie okresy
"nocy duszy" są znakiem zbliżania się do Ciebie i działania Twej łaski oczyszczającej
z ziemskich bytów?
Czy mógłbym wiedzieć, czym różni się moja droga od dróg innych ludzi?
Nie.
Nie.
Tak. Te informacje nie są ci do niczego potrzebne. Ani tobie ani nikomu innemu.
67/269
Część czwarta
Co jest najważniejsze...
Jest wiele rzeczy, ale pamiętajcie że zawsze najważniejsza jest miłość do Boga. Nie
kariera, rodzina, dzieci, nawet nie medytacja ale miłość. To Ona oświetla wam
drogę i wskazuje kierunek. Jeśli chcecie zmienić wasze życie i szybko wznieść się
ku duchowym wyżynom to najlepszą ku temu drogą jest nauczyć się kochać Boga.
Szukajcie miłości do Boga i proście o Nią, a kiedy już przyjdzie trwajcie w Niej i
uczyńcie z niej inspirację do codziennego życia. A wasze życie będzie zmieniać się
w szalonym tempie. Kochajcie, kochajcie i kochajcie i niech wasz byt stanie się
pieśnią miłości ku Stwórcy.
Pamiętajcie tez że zawsze możecie Mnie prosić o łaskę miłości do Boga to jest
prośba szczególnie miła memu sercu.
Jesteś tak cudowną istotą, a Twoja miłość jest taka słodka ... nie mam słów.
Nie ma takich słów aby wyrazić Jej słodycz, blask i głębię... Każdy musi i może jej
zakosztować sam. Ja jestem stale i wszędzie obecny, teraz jestem tuż obok
czytającego te słowa, byłem, jestem i będę i gwarantuje ci, że kiedyś doznasz Mnie
i zobaczysz. Wiedz, że Ja jestem zawsze przy tobie, zawsze, wszędzie, z tobą i z
każdym.
Przemyśl to głęboko a jako owoc skupienia i pojęcia tej prawdy otrzymasz
świadomość Mojego subtelnego działania pośród spraw dnia. Dziś jeszcze możesz
nie być pewny że to Ja działam ale wkrótce pojmiesz i dostrzeżesz Moją miłość ku
tobie.
Wiele razy poruszając ten temat spotykam się z zastrzeżeniami że życie bywa czasem
tak ciężkie, rozwody, nieszczęścia, utrata majątku, odejście bliskich osób... To
wszystko powoduje, że zaczynamy sobie zadawać pytania o Ciebie, o Twój stosunek
do nas i o to dlaczego, dlaczego cierpimy, dlaczego musieli odejść, dlaczego
wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi. Wtedy
tez ludzie zaczynają wątpić w Ciebie i Twoją miłość.
68/269
Co byś im i mnie na to odpowiedział?
Czyli nie możemy się spodziewać jakiegoś doraźnego rozwiązania od Ciebie które
zredukowałoby cierpienia i przeżycia?
Ależ tak, możecie, przecież Ja zawsze jestem i zawsze możecie poprosić Mnie o
wsparcie i pomoc i tak bardzo często ona przychodzi! Teraz tłumaczę że wasze
smutki wynikają z przywiązań do spraw i rzeczy z natury swej zmiennych i nie
dających szczęścia. Celem jest zmiana waszego sposobu myślenia po to byście w
przyszłości umieli reagować bardziej powściągliwie i aby przejścia towarzyszące
zmianom miały mniejsze natężenie.
69/269
Ale czy one w ogóle są potrzebne?
I tak i nie, oczywiście człowiek o prostej lub stłumionej psychice nie odbiera części
bodźców lub nie reaguje na nie. Ma to jednak i negatywną stronę ponieważ w
rozwoju duchowym wzrasta wrażliwość, między innymi dzięki niej możesz
zauważyć i uwolnić się od wielu rzeczy.
Nie jesteście w stanie zrobić tego sami. Nie macie wglądu w waszą przeszłość i nie
wiecie jakie rzeczy jeszcze w was zalegają i co się może ujawnić. Rozwój nie
odbywa się dzięki waszemu wysiłkowi intelektualnemu ani kontroli nad psychiką
bo i tę macie naprawdę niewielką.
W rozwoju duchowym decydująca role odgrywa Bóg w każdym z was, bo tylko
On może was unosić ponad sprawy świata i oczyszczać z błędów i zaległości
przeszłości. Stąd tak wielkie znaczenie miłości do Boga ponieważ tworzy ona więź
pomiędzy wami a Jego Miłością której wszelki błąd jest obcy. I właśnie owa
miłość przenika was swym tchnieniem i wypala wszystko co zbędne i szkodliwe.
Ponadto dzięki działaniu miłości i zbliżeniu się do Boga wszelkie wasze przejścia
są stokroć łagodniejsze zarówno w swym przebiegu jak i w waszym oddźwięku
psychicznym na nie.
70/269
Zazwyczaj nie wystarczy, jedynie przygotowane jednostki o wielkiej sile duchowej
są w stanie doznać wglądu w te sprawy i kształtować na tej podstawie swe życie.
Zwrócę jeszcze uwagę na używane przez Ciebie bardzo często słowo "zrozumieć".
W dzisiejszym świecie znaczy ono umieć podać definicję pojęcia lub procesu oraz
umieć ja zastosować do opisu zjawiska. Wasze znaczenie tego pojęcia jest czysto
intelektualne.
Zrozumienie o którym Ja mówię jest inne - polega ono na wglądzie w istotę
rzeczy, i takie zrozumienie ma moc wyzwalania bo natychmiast zmienia ciebie i w
krótkim przebłysku pokazuje ci nowa drogę. Pomieszaliście te dwie zupełnie różne
rzeczy, zrozumienie intelektualne jest powierzchowne i prowadzi do rozwoju
inteligencji, zrozumienie duchowe do rozkwitu mądrości. Nie rozumiejąc różnicy
szamoczecie się zupełnie niepotrzebnie. A nawet "rozumiejąc ją" i wiedząc o niej
nie jesteście w stanie sięgnąć głębiej ku wewnętrznej mądrości i wyzwoleniu.
"Sięgnąć głębiej..."
Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie - sami nie jesteście w stanie sięgnąć poza
intelekt.
W miłości do Boga ponieważ Ona jest w stanie zmienić wasze życie i przynieść i
miłość i radość i szczęście. Kiedyś również i mądrość ale tak naprawdę to i ona nie
jest wam potrzebna a w niesłychanej mierze polega na umiejętności zwrócenia się
i otwarcia na Mnie po to by gdy przychodzi potrzeba otrzymać wartościową
inspirację i podpowiedź. Gotową wskazówkę co powiedzieć lub jak postąpić. A
sami nie musicie obciążać się niczym.
Zadam zatem wcześniejsze pytanie nieco inaczej - co zrobić aby pozbyć się
przywiązań i nie cierpieć w związku z nimi?
Ok. odpowiem na nie ale wiedzcie ze nawet mając pełną odpowiedź sami nie
będziecie w stanie z niej skorzystać. To nie jest szybkie rozwiązanie typu
wypowiedz zaklęcie i zapomnij o sprawie.
Zanim odpowiem w pełni rozszerzę nieco pole naszych zainteresowań bowiem do
tej pory wciąż rozmawialiśmy o rozwiązaniu cząstkowym i nie mieliśmy całości
obrazu.
Do tej pory mówiłem o tym co jest, o waszym obrazie świata. Jest on bardzo
niepełny bo nie widzicie zarówno tego co dzieje się po odejściu z ciała jak i nie
posiedliście jeszcze wglądu w sprawy duchowe. Przejdźmy na razie nad sfera
życia po śmierci i zajmijmy się kwestia ostateczna - Bogiem. Jeśli opisać Go
kilkoma słowami to najbardziej pasujące brzmiały by: Miłość, Radość i Szczęście.
Tym jest Jedyne Istnienie.
Proponuję jednak abyście słuchając tych słów nie powzięli wrażenia, że dużo
wiecie czy rozumiecie. Te słowa jedynie symbolizują i wskazują na stany których
możecie doznać w kontakcie z Boskością.
71/269
Konsekwentnie oddzielasz słowa od tego co przedstawiają.
Macie z tym wielki kłopot. Usłyszycie kilka słów i już wydaje wam się że wiecie z
czym macie do czynienia. A tu wcale nie chodzi o kolejną intelektualna przygodę
ale o coś zupełnie innego - znalezienie miłości która na was czeka i której jesteście
częścią. I tu pojawia się kwestia wielkiego rozdźwięku pomiędzy tym co widzicie
w sobie i wokół siebie a rzeczywistością.
Właściwie dla mnie ten rozdźwięk nie jest taki wielki, lata które minęły upewniły
mnie że po prostu nie rozumiem Twoich dróg, co w niczym nie zmienia tego kim
jesteś. Tego że jesteś Miłością i można Ciebie doznać i jest to prawdą.
Tak ale jesteś wyjątkiem żyjącym coraz bardziej poza tym co ludzie nazywają
światem i umiejącym spojrzeć nań z drugiej strony.
Stworzyliście świat w którym już tak ciężko jest wam żyć, tyle w nim smutków i
cierpienia. A niemalże bliżej niż o wyciągnięcie ręki rozciąga się rajska kraina
miłości i szczęścia, które są zawsze dostępne w obfitości i nawet dużym
nadmiarze. W dodatku za darmo. Ale wy nie macie ochoty tam sięgnąć
przekonani przez rodzinę, społeczeństwo i religię że to niemożliwe, że relacja z
Bogiem jest zupełnie inna, nie tak bliska i ciepła tylko pełna lęku i dystansu.
Wtedy w tym pozornym osamotnieniu zaczynacie poszukiwać rzeczy trwałych -
majątku, bliskich, których staracie się związać ze sobą, rzeczy stanów i wydarzeń
materialnych. Poszukujecie zabezpieczenia, wsparcia, pozycji, znaczenia, miłości i
szczęścia, tego wszystkiego czego jak uważacie wam brakuje. A kiedy już je macie
wiążecie się ze stanem posiadania, konta, miejscem zamieszkania, pozycją
społeczną z otaczającymi was ludźmi. I tak to zamiast znaleźć lekarstwo na
samotność znajdujecie pozorną ulgę która niestety jeszcze pogarsza wasz stan
duchowy. A wasze społeczeństwo i religia ten stan sankcjonuje i powiada ze tak
właśnie powinno być. Tym samym skazuje was na życie w cierpieniu za waszą
świadoma lub nie zgodą.
Nie bo Ja nie mam zwyczaju walczyć z niczym. Mogę za to namawiać was nad
zastanowieniem się i zważeniem obu tych spraw - radości i szczęścia płynącego z
przyjaźni a płynącego z doznawania Boskości. Przemyślenia i wybór
pozostawiam wam. Albo stawiając rzecz inaczej - namawiam na zastanowienie
się nad tym co znaczy przyjaźń.
72/269
Mógłbym, ale to jest zabawa dla was, zastanówcie się sami, wyciągnijcie wnioski
a potem za nimi idźcie i na koniec zobaczcie jakie skutki otrzymaliście. To jest
jedna z dróg.
A co z rodziną?
Nieporównywalne.
Nieporównywalne.
Czy wiec człowiek może np. porzucić rodzinę aby udać się na poszukiwanie Ciebie?
Pytanie zawiera w sobie odpowiedź: czym jest poszukiwanie Boga i czy trzeba
udawać się w jakieś specjalne miejsce?
Tak i najpierw zastanowić się dlaczego jest w takim układzie a nie w innym i
czego powinien się w nim nauczyć. Po prostu przestrzegam przed wszelkim
pochopnym działaniem i traktowaniem "poszukiwań" jako wymówki służącej
usprawiedliwieniu zerwania związku. W każdej sytuacji w której człowiek się
znajdzie jest bardzo dużo do zrobienia jeśli idzie o możliwość nawiązania relacji z
Bogiem. I bądźcie pewni, że jeśli naprawdę będzie wskazana samotność w celu
pogłębienia życia duchowego to będziecie o tym wiedzieć. Jeśli myślicie o takim
kroku pamiętajcie, ze zawsze możecie Mnie poprosić o wskazówkę jedną, drugą,
trzecią ile będzie konieczne w tej i każdej innej sprawie. Generalnie potrzeba wam
więcej spokoju, czasu i cierpliwości przy podejmowaniu ważnych decyzji
życiowych. Do tego dochodzą głębokie a nie zauważane przez was zewnętrznie
konsekwencje karmiczne.
W tych sprawach zalecam wiec potrójne lekarstwo: spokój, spokój i spokój.
Ale czy z tego powodu może dojść do usprawiedliwionego w Twoich oczach rozejścia
się partnerów?
73/269
Tak i często takie wydarzenia mają miejsce.
Tak i jest wiele takich powodów, sakramentalne "i cię nie opuszczę aż do śmierci"
nie jest ani potrzebne ani właściwe. Strony powinny zdawać sobie sprawę, że
zawierają umowę w której powinny przestrzegać pewnych reguł i jeśli zostaną
one naruszone umowa traci ważność w oczach Boga i wtedy winowajca ponosi
dodatkowo konsekwencje swych czynów. Tu działa prawo karmy.
Jeśli związek jest umową pomiędzy stronami zawartą przed Tobą, umowa która na
dodatek może być zawieszona a nawet rozwiązana to oznacza, że ten "sakrament"
jak go nazywa religia nie jest rzeczą najważniejszą w życiu.
Jest to jedyna dobra odpowiedź ale zrozumienie tego i wprowadzenie w życie zajęło
mi chyba ze cztery lata.
Powróćmy do głównego wątku - cierpienia i jego przyczyn.
Skończyliśmy omawiając druga stronę medalu, a właściwie trzecią - poza życiem
fizycznym i niefizycznym mówiliśmy o Boskości i Jej istocie.
74/269
Cierpienia związanego z zależnościami i przywiązaniami nie można rozpatrywać w
oderwaniu. Ono pojawia się jako skutek waszych wyborów, dokonanych świadomie
bądź pod presja społeczną w trakcie tak zwanego wychowania. Dobra wiadomość
jest następująca - możecie przy Mojej pomocy zostać uwolnieni od zależności a wiec
i przynajmniej części związanych z nimi cierpień. Ale mało tego - uwalniając się od
nich możecie otrzymać wiele cudownych darów w postaci przyjaźni z Bogiem,
doświadczania Jego miłości i oddania i wsparcia we wszystkich sytuacjach w jakich
przyjdzie się wam znaleźć, czy w więzieniu czy w fotelu prezydenta.
Zwrócenie się do Boga aby to on tak pokierował sytuacją abyście łagodnie przeszli
przez to co macie do przejścia i kierowali się bez przeszkód ku Niemu a w końcu
zakosztowali Jego miłości do was i umieli kierować się Nią w życiu.
Dziękuje Ci za rozmowę.
Te najważniejsze prośby
Nie ma potrzeby, żartowałem. O co chciałbym aby Mnie prosili? Jest takie coś,
bardzo bardzo rzadkie, ale czasem takie prośby się zdarzają. Chciałbym aby
prosili Mnie o miłość do Boga oraz potrzebę i umiejętność zwracania się ku
Niemu.
75/269
A o co Ciebie najczęściej proszą?
Nie wiedzą co czynią. Takie prośby obracają się zawsze przeciwko nadawcy.
Skutki przychodzą w postaci złego samopoczucia, dręczących myśli czasem
choroby. Zasada we Wszechświecie jest jasna - co zrobisz drugiemu wróci do
ciebie.
Nie, nie macie takiej mocy. Natomiast wysłana negatywna energia wraca do
nadawcy w postaci skutków jak opisałem.
Czasem trudno oderwać się od myśli o innych, szczególnie jeśli zrobili wiele zła.
Szczególnie jeśli wyrządzili wiele zła nam.
A od tych myśli właśnie należy się "oderwać" bo zatruwają wam duszę, obniżają
loty, nie pozwalają wznieść się wyżej. Stąd instytucja przebaczenia. A jeśli
rzeczywiście ktoś was skrzywdził to istnieje sprawiedliwość ostateczna, która
wyrówna wszelkie rachunki. O to możecie być spokojni.
Ciekawy punkt widzenia. Chińskie przysłowie mówi że jeśli szukasz zemsty wykop
dwa groby - dla przeciwnika i dla siebie. Sprawiedliwość kosmiczna nie służy
zemście a miłości uczy i nawraca na dobrą drogę. To dla was pewna nowość bo
uważacie że "sprawiedliwość musi być" co jest często równoznaczne ze
zniszczeniem "przeciwnika".
76/269
Sprawiedliwość strzeże praw rozwoju i wyrównuje rachunki po to by
"winowajca" zrozumiał w głębokim sensie co uczynił i nadal kierował się ku
wartościom wyższym. Taka sprawiedliwość służy miłości. Stąd również lżejszy
przebieg wydarzeń życiowych u ludzi którzy weszli na drogę miłości, lżejszy w
porównaniu do tego który miałby miejsce gdyby żyli wyłącznie dla spraw świata.
Twoja miłość przejawia się coraz częściej w moim życiu, odczuwam Cię coraz
wyraźniej wśród spraw dnia. Jest Ona tak niepojęcie słodka, unosząca i inspirująca
a przy tym taka skromna.
Nie, nie dziś i nie teraz, może kiedyś w przyszłości porozmawiamy o tym szerzej,
dziś ludzie nie zrozumieli by nic, padło by kilka słów i określeń które dla
większości dalekiej od możliwości dotarcia do ich wewnętrznego sensu byłyby bez
znaczenia. A to jak mówiłem wcześniej Znaczenie jest ważne nie słowa. Zanadto
lubicie bawić się słowami i nie potraficie wznieść się duchowo ponad nie. Innym
wystarczy szepnąć słowo "Bóg" a już bujają w obłokach ekstazy miłości tuż obok
Mnie. To jest pojmowanie znaczenia w lot.
Wolę rozmawiać z tobą o rzeczach praktycznych i bliskich waszemu
doświadczeniu tak abyście mogli skorzystać z Moich wskazówek a stronię od
tematów które poddacie tylko obróbce umysłowej i na tym zakończycie. Teoria
blednie wobec praktyki.
Fajnie że prosisz Mnie o komentarz do Biblii. Jest ona do dziś dnia najczęściej
czytaną księgą pod słońcem a jednak tylko niewielu ludzi potrafi zrozumieć jej
sens i znaczenie dla ich życia.
Biorąc pod uwagę stan waszych umysłów i waszego ducha będzie takich
stwierdzeń znacznie więcej. Bo co jest sensem religii? Zastanów się co jest sensem
religii.
77/269
Dobra odpowiedź. Zatem życie człowieka możesz podzielić na dwa okresy - albo
Mnie już znalazł i jest Mnie świadomy albo jeszcze poszukuje. Na obu etapach
Pismo może być pomocne jako drogowskaz jednak należy doń podchodzić
ostrożnie. Jeśli masz problem i chcesz go rozwiązać możesz poszukiwać
natchnienia i wskazówek w Biblii zwracając się do Boga i prosząc o Jego
odpowiedź, a potem np. otwierając książkę na chybił - trafił.
Jeszcze jedno - jak ludzie maja korzystać ze wskazówek zawartych w książkach dla
rozwiązania bieżących problemów?
Jeśli zwrócisz się do Boga z prośbą o odpowiedź i chcesz użyć książki to zadaj
pytanie i potem otwórz na chybił-trafił i zacznij czytać. Odpowiedź może być
właśnie na tej stronie. Jeśli nie ma tam nic pasującego do problemu odłóż całą
sprawę na później. Albo odpowiedź nie jest potrzebna w tej chwili, albo sprawy
potoczą się swoim niezależnym trybem, niezależnym od tego co zrobisz czy
pomyślisz. Możesz nie dostać odpowiedzi kiedy zaczniesz się wiązać zanadto z ta
forma dialogu. Należy przejść drogę do końca a to jest jedynie jedna z podpórek.
78/269
Poza tym podchodźcie do tych spraw na większym luzie, Bóg i ponura mina to
dwie wykluczające się sprzeczności. Zatem uśmiechnijcie się czasem do Mnie. To
nie boli i nic nie kosztuje a Mnie sprawia wielką radość.
Oto dziesiąte: "Błogosławieni Ci którzy nauczyli się kochać Boga albowiem jest
tylko kwestią czasu że On zmieni ich życie w duchowy raj na Ziemi i wszędzie
gdzie się udadzą, będzie strzegł ich i pilnował rozwoju aż doprowadzi do pełnego
zjednoczenia ze Sobą"
Oto jedenaste: "Błogosławieni Ci którzy nauczyli się kochać Boga albowiem ich
życie stanie się lekkie i pełne radości a miłość Boska będzie darzyć ich Sobą w
każdej chwili gdy zechcą się do Niej zwrócić.
Oto dwunaste: "Błogosławieni Ci którzy nauczyli się kochać Boga albowiem Bóg
obdarzy ich szczęściem i pomyślnością i da im dar największy - Siebie Samego i
doprowadzi do zrozumienia jedności z Miłością i Sobą."
Dobrze.
To prawda.
79/269
Wartość Biblii polega na tym, ze może skierować człowieka ku Bogu, jednak
mnóstwo treści tam zawartych jest kierowane do innej mentalności, która już
dawno przeminęła, stąd i wartość samego przekazu jako całości jest mocno
ograniczona. Po drugie co wciąż powtarzam nie sama księga jest ważna ani jej
treść tylko dotarcie do celu.
Jeśli jesteś w górach i masz przewodnik wskazujący ci drogę do schroniska jaki
sens ma oddawanie mu czci? Zbliża się wieczór i perspektywa noclegu w górach
gdzie wszystko może się zdarzyć, czy nie lepiej dojść jak najszybciej do
bezpiecznego domu? Zastanówcie się bo to jest temat wart zatrzymania się przez
chwilę. Stworzyliście świętości, świątynie, pisma, stworzyliście autorytety
duchowe ale zupełnie zapomnieliście czemu maja one służyć. Skutkiem słabości
duchowej i nieumiejętności rozróżniania przyjęliście że wartością są właśnie one a
nie Źródło z którego powstały, na które wskazują i ku któremu miały prowadzić.
Skutek jest taki, że kłaniacie się autorytetom, czcicie księgi i obrazy a Boga
pozostawiliście zupełnie na uboczu. Odwróćcie te sytuację a zaraz będzie wam lżej
się żyło! Poza tym czy myślicie, że nie jestem w stanie przemówić do każdego z
was i musicie poszukiwać Moich słów w pismach sprzed tysięcy lat? Czy nie
jestem zdolny do tego? Czy brak mi Mocy albo Miłości? Niczego Mi nie brakuje i
mogę mówić z każdym z was i pokazywać wam drogę indywidualnie i na dodatek
dowiedzcie się dzisiaj, że przez cały czas to robię!
Doprowadziłem was do tej chwili, w której zaczynacie pragnąć Mojej Prawdy a
nie tylko słów z ksiąg i nauk ludzkich. Teraz już zaczynacie pragnąć Moich słów
skierowanych bezpośrednio do was ponieważ już wiecie, że jest taka możliwość.
Wiedzcie również, że to Ja wiodłem was aż do tej pory i karmiłem naukami które
uznawaliście za święte i duchowe. Teraz już przyszedł czas abyście zwrócili się
bezpośrednio do Mnie odkładając na bok to wszystko co uważaliście za wielkie,
święte i objawione. Odłóżcie wpływy społeczności i religii i zwróćcie się ku Mnie.
Oto Jestem. Odtąd Ja będę was prowadził ku Miłości i Światłu. Znajdziecie Mnie a
potem staniecie się sami Miłością i Światłem, staniecie się w pełni Mną.
Bądźcie błogosławieni w waszych wysiłkach.
Wiele szkół twierdzi ze np. tylko dzięki guru uczeń może dokonać kroku na drodze
duchowej.
To nie jest zgodne z prawdą. Dobry guru rozumie ze dawcą dóbr jest Bóg a nie on
sam a bardzo dobry rozumie ze Bóg sprowadza Siebie do Siebie i przekazuje to co
uzna za stosowne w danej chwili.
80/269
Twierdzi, że również uczeń powinien utrzymywać materialnie nauczyciela - jeśli ma
taka możliwość.
Nie istnieje jedna odpowiedź, czasem tak a czasem nie w zależności od tego co
człowiekowi powie jego serce.
Są tacy, którzy za swe np. odczyty jasnowidcze czy przekazy duchowe pobierają
opłaty według stawki, co sądzisz o takim postępowaniu, czy takie materiały maja
wartość?
Nie mają żadnej wartości jeśli nie kierują cię ku Bogu chociaż mogą mieć wartość
w świecie materii bo pozwolą ci zmierzyć się z problemami codzienności i dać
trochę wsparcia. To czy zapłacisz czy nie jest w tym wypadku sprawa
drugorzędną. Dla człowieka duchowego jest jednak niecelowe wiązać się z tego
typu źródłami, ważniejsze jest dojść do Źródła samemu pozbywając się z czasem
podpórek.
Krążę wokół tej sprawy ze względu na książkę Neale Walscha w której mówisz, że
jeśli znajdziesz autentycznego nauczyciela to daj mu nawet więcej niż potrzebuje, w
każdym razie dobrze go wynagródź.
81/269
To prawda.
Wielu ludzi rozumie taką potrzebę i podtrzymuje finansowo i w inny sposób dzieła
duchowe tu na Ziemi świadcząc stale na ich rzecz.
Czynią to w skromności i ciszy serc. I chwała im za to. To naturalne, że
wspomagasz coś co uznajesz za wartość.
Jest. Nie ma jednej reguły dla wszystkich, rób to co ci serce i miłość w nim
dyktują. I nie demonizujcie sprawy pieniędzy. Podejdźcie do niej lekko i z polotem.
Pieniądze to dar miłości od Boga.
Część piąta
Wpływ energii
Pamiętam jak kilka lat temu zacząłem zauważać wpływ energii zewnętrznych na
siebie i otoczenie. Kiedyś siedzieliśmy w gronie przyjaciół i rozmawialiśmy o
sprawach duchowych. Wyraźnie odczuwaliśmy spokojną radość i uniesienie, w
każdym razie ja odczuwałem to bardzo wyraźnie. Stan ten można nazwać bardzo
sympatyczną atmosferą, dającą spokój i jasność myśli.
82/269
Kiedy po chwili rozmowa zeszła na jednego z dalszych znajomych, człowieka dość
zadufanego w sobie i aroganckiego poczułem tak bardzo wyraźny dysonans że aż
zwróciłem na ten fakt uwagę znajomym.
I zaraz zrobiliśmy doświadczenie - najpierw chwile rozmawialiśmy o Mistrzach i
sprawach duchowych a po chwili z powrotem przenosiliśmy uwagę na tego
znajomego. Wszyscy obecni wyraźnie odczuwali rozdźwięk jaki dzielił obie
napływające energie. Raz atmosfera była naładowana bardzo pozytywnie a po chwili
robiło się nieprzyjemnie. Co to było?
A jeśli dużo pracuje umysłowo i skupiam się na pracy i nie mogę przez ten czas
skupić się na Bogu?
83/269
A zdarza się często, że jedno po drugim jest jałowe i bez wyższych wartości. To jest
tragedia dla was, przede wszystkim dla was, bo przechodząc na drugą stronę
przypominacie sobie nie tylko to jedno ale i wiele wcześniejszych żywotów i jasno
widzicie jak rok za rokiem powtarzacie te same błędy, odrzucacie szanse na
wzniesienie się wzwyż ku Bogu, odsuwacie od siebie miłość. Żal miesza się z bólem
i rozczarowaniem sobą, tym bardziej ze widzicie ile razy mieliście okazje wzlotu
ku Bogu, Miłości, wartościom duchowym. Czas się otrząsnąć. Te kilkadziesiąt lat,
które spędzacie na Ziemi to niewielki ułamek waszego prawdziwego życia.
Zdumiałbyś się jak wielu myśli, że "coś w tym jest" i że nie "żyje się raz, a potem
się tylko straszy". To czego wam brakuje to silna motywacja żeby poznać coś
więcej, znaleźć wartości duchowe, nadać sens swemu życiu.
Czasem przydaje się wstrząs, na przykład śmierć bliskiej osoby sprowadzająca
chwilę zastanowienia i otrzeźwienia, czasem wydarzenie z krawędzi życia i
śmierci, czasem zajrzenie za Zasłonę i powrót do "świata żywych" a czasem
wystarczy głębokie poczucie wewnętrzne że coś jest prawdą. Ta książka jest
również taką okazją.
Poszukujący zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do Ciebie abyś pokierował tym
procesem i pomógł znaleźć Ciebie, miłość, w ogóle coś głębszego w życiu?
Tak. Jednak lepiej żeby proszący wiedzieli jakie mogą być konsekwencje ich próśb
i wyborów wcześniej zanim wkroczą na dobre na drogę duchową.
Właśnie jakie mogą być konsekwencje? Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy?
84/269
Droga duchowa za swój cel ma postawienie rzeczy na właściwych miejscach - to co
boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi. Bogu miejsce pierwsze i najważniejsze z racji
tego kim Jest. Nie rodzinie, znajomym, pieniądzom, używkom. Miłość do Boga
powinna stanąć na pierwszym miejscu w życiu a to będzie wymagało zmian i
wewnętrznych i często zewnętrznych. A zmiany bolą. Zrywanie więzów boli. Na
początku, potem jest znacznie łatwiej.
Ludzie czytając te słowa pomyślą, że oto jakaś nowa teoria, pranie mózgu, całkowita
zmiana myślenia, rewolucja...
Nie niekoniecznie tak pomyślą. Raczej wielu odetchnie widząc wskazany właściwy
cel w życiu, wskazaną prawdziwą wartość wokół której można budować życie.
"Postawcie Boga - Miłość na pierwszym miejscu w życiu"
Jedno zdanie nie ale jego Znaczenie - tak. Jestem Miłością i potrafię zmienić wasze
życie i nie jest to kolejna teoria wyczytana, zasłyszana czy zmyślona. Właśnie
tutaj trafiacie na Moje kierowane do każdego z was słowa wskazujące kierunek w
którym należy iść. Jeśli się zdecydujecie to macie Moją gwarancję że wkrótce
przekonacie się o słuszności waszego wyboru i prawdziwości Moich słów. Ja
jestem tym co nazywacie życiem i akurat teraz wybrałem tę drogę aby zwrócić
was ku Mnie - Źródłu wszystkiego. To Moja obietnica i przyrzeczenie.
Pamiętajcie też, że zawsze możecie Mnie wypróbować.
Możecie postąpić według zasady "spróbuj zanim kupisz" ("try before you buy") i
zacząć zwracać się do Mnie z różnymi sprawami po to bym wam pomógł. I po
skutkach zobaczycie co się dzieje, sam, na sobie przekonacie się jak to działa.
Od pewnego czasu zauważyłem że gdy zdarza mi się rozmyślać to łapię się na tym że
tylko Ty jesteś jedynym wartościowym przedmiotem uwagi. Wszystkie inne myśli są
płaskie i nijakie, kiedy orientuję się że zacząłem myśleć na " stary " sposób zaraz
kieruję swą uwagę ku Tobie a ty przychodzisz i obejmujesz mnie swym słodkim
żarem miłości, żarem szczęścia, błogością. Ty jesteś jedynym wartościowym
przedmiotem rozmyślań i studiów. Cóż można powiedzieć więcej ponad tę
obserwację.
85/269
Teraz nie przeszkadza mi nawet przebywanie pośród ludzi, mimo iż pośród tłumu
jestem w innym świecie - w objęciach Twojej słodkiej miłości. Jakie to cudowne, po
prostu cudowne, a przecież tak proste i naturalne. Miłość przyciąga miłość i jest jej
coraz to więcej. Rozmawiając z ludźmi czy załatwiając sprawy zwracam umysł i serce
ku Tobie o wieczna miłości i nie mija chwila kiedy się pojawiasz.
Miłość ziemska, szaleńcze zakochanie to zwyczajna psychoza i nieszczęście w
porównaniu z kosztowaniem twej delikatnej, o jakże subtelnej i słodkiej miłości !
Nie masz nic ponad nią.
Za Zasłoną
Co widzi i czuje człowiek wychodzący z ciała, jak zmienia się jego percepcja?
To osobny temat i kiedyś omówimy go bardziej szczegółowo, nie tak jak dziś tylko
przy okazji. Tytułem wstępu powiem że jesteście najzwyczajniej bardzo zaskoczeni
tym że znajdujecie się nagle na krawędzi nowego świata którego zupełnie nie
znacie a który najwyraźniej rozciąga się równolegle do świata materialnego.
Możecie widzieć swoich krewnych i znajomych, odczuwać ich ból po stracie a nie
jesteście w stanie połączyć się z nimi i dać znak że nadal żyjecie. Wasze zdolności
percepcji gwałtownie rosną i uświadamiacie sobie znaczenie wydarzeń, jaśniej
widzicie skutki własnego postępowania i jego wpływ na innych, zazwyczaj tez
dostrzegacie Głębię stojącą poza wydarzeniami. I kiedy ciekawi czym ona jest
zwracacie swój umysł i serce ku Niej odnajdujecie drogę do Mnie.
Ty jesteś tą głębią.
Dla wielu ludzi tak. Szukajcie Znaczenia które one niosą, szukajcie ich Istoty.
86/269
Pewnością, że zaraz Mnie zobaczy.
Mówi się o locie przez tunel, spotykaniu krewnych, osób znaczących, Mistrzów,
Jezusa a nawet Elvisa.
Lot przez tunel - jak najbardziej tak, to chwila uwolnienia cząstki świadomości z
więzów cielesnych. Spotkanie ze znajomymi, rodziną, Mistrzami, przejawami
Boskości - również. Z Elvisem?
Gdzie twoje poczucie humoru? Ja tysiące razy dziennie słyszę że "Elvis żyje!"
A on żyje?
Oczywiście że tak!Jest królem w niebie rock-and-rolla?
Lubisz tę muzykę?
Bardzo.
Ja też!
To już wszystko jasne. Zabrałeś go do siebie abyś mógł w spokoju delektować się
jego muzyką!
Nauka.
Nauka?
87/269
Tak, poznawanie a właściwie przypominanie sobie zapomnianych na chwilę
prawd.
I spotkanie z Tobą?
Różnych rzeczy.
Ogromny, przeogromny.
Np. piekło?
Więc istnieje.
88/269
Co wiec jest prawdą?
Zapytam więc tak: czy istnieje możliwość abyśmy po przejściu na tamta stronę trafili
do takiego "piekła"?
Nie, chyba że się o to postaracie.
Wskutek naszego postępowania?
Nie, wskutek waszych przekonań i myślenia. Nie trafia się w ten stan "za grzechy"
lecz ponieważ bardzo mocno wierzy się w jego istnienie albo odchodzi z
zaćmionym umysłem, w stanie przerażenia, wściekłości. Wtedy można przenieść
na druga stronę ślady myśli, które sprawią że zaczniesz sobie tworzyć nie-byty.
W której nie wiesz co się stało i dlaczego tu jesteś. Życie po śmierci jest piękne i
pełne radości o ile człowiek wierzy, że po drugiej stronie spotka Dobro. Ono
natychmiast się pojawia i przyciąga do Siebie.
Jeśli człowiek wierzy, że tam jest pustka albo co gorsza może go spotkać zło może
mieć trudności z przejściem we właściwe rejony obszaru poza życiem.
Są tacy, którzy przybywają tam w letargu i nadal w nim trwają nie pozwalając
się ż niego wytrącić.
Są tacy, którzy trwają w ciemności uważając ją za naturalny stan. To pomyłka,
naturalnym stanem człowieka jest Światłość.
Myślę że w tym punkcie właściwym będzie pytanie jak się przygotować aby przejść
na druga stronę w jak najlepszej formie.
Mylisz się. Życie jest do śmiechu i radości i śmierć również. Dla mnóstwa ludzi jest
długo oczekiwaną pieśnią szczęścia i wyzwolenia a już Ja wiem o tym najlepiej.
89/269
Śmiejcie się i cieszcie za życia, śmiejcie się i cieszcie w chwili śmierci, śmiejcie się i
cieszcie po drugiej stronie. Wszystko jest powodem do radości.
Bo wszystko jest życiem a jego esencją jest Miłość.
Recepta uniwersalna na bycie w dobrej formie tu, tam i pomiędzy jest zawsze ta
sama: zwróć się ku Bogu i pozwól Mu pokierować twoim życiem za życia i po
śmierci. Złóż wszystkie swoje ciężary na Mnie i żyj wraz ze Mną w szczęściu i
radości po tej i po tamtej stronie.
Baba często spotykam się z pytaniem skoro Bóg istnieje to dlaczego na Ziemi jest
tyle głodu, chorób, nieszczęść i wojen?
Tak, tak, tak nic innego nie robię od milionów lat. Ja zaraz bym nakarmił
głodnych, wlał nadzieję na przyszłość w serca poniżonych, zapomnianych i
opuszczonych, dał dzieciom na świecie wykształcenie żeby wyrosły na mądrych i
dobrych ludzi, dał im opiekę medyczną żeby nie cierpiały chorób. Tak, powtarzam
to z wielkim naciskiem zrobił bym to ponieważ jestem Stwórcą, Ojcem i Matką
tych wszystkich cierpiących głodnych i poniżonych.
90/269
Ale nie mogę tego uczynić ponieważ wy Mi na to nie pozwalacie. Żyjecie
zapatrzeni w siebie i w swój dobrobyt, we własną wielkość i stwardniały wam
serca. Nie słyszycie już płaczu umierających z głodu dzieci, nie słyszycie jęków
mordowanych ludzi, nie dbacie o cierpienia zwierząt.
I jeszcze zadajecie pytania dlaczego Bóg tym się nie zajmie? Moje dzieci, skoro ten
temat jest dla was taki ważny dlaczego wy się tym nie zajmiecie? Jeśli uważacie że
jest to coś tak istotnego, dlaczego nic z tym nie zrobicie a jedynie poprzestajecie na
narzekaniu i oskarżaniu Mnie? Dlaczego, odpowiedzcie Mi dlaczego? Chcę poznać
waszą odpowiedź. Słucham jak ona brzmi? Jak ona brzmi?
91/269
I głód każdego dziecka na świecie jest waszą sprawą, tak jak jest Moją.
Ja od czasu do czasu robię przegląd rzeczy, które już nie są mi potrzebne i zawsze
jest ktoś komu mogę je ofiarować. Sam byłem zmuszony przez życie do ubierania się
w sklepach z używaną odzieżą i dobrze wiem co to znaczy żyć na krawędzi biedy.
Tak, czasem nawet czuję, że powinienem już cos oddać co jeszcze jest w moim
pojęciu dobre. Oddaje a zaraz otrzymuje cos jeszcze lepszego. Patrząc na to z takiej
perspektywy widzę, że w zamian za stara odzież oddaną kiedyś mogę teraz chodzić w
ubraniach od Versace. Tak jakoś jedno z drugim się składa.
Wydaje mi się że jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy na Ziemi jest biznes i
polityka wielkich korporacji. Wyzysk podbudowany naciskami ekonomicznymi.
Tak, jest w tym trochę racji ale tylko trochę. Nie należy patrzeć i potępiać nikogo
bo nie chcemy tu znaleźć kozła ofiarnego ale zrozumieć zagadnienie. Łatwo jest
powiedzieć że to oni, korporacje, sektor obronny, islamiści, czarni albo Rosjanie
są źli. To poprawia nastrój, bo przez kontrast czujemy się lepiej prawda?
Sęk w tym, że przyczyny dzisiejszego stanu świata leżą znacznie głębiej i to w
każdym z was. Dlatego prawdziwą przemianę świata powinniście zacząć od siebie
samych, od wejścia do Królestwa Miłości a mając to będziecie wiedzieć co zrobić
dalej. Tak książka ma za zadanie podprowadzić was pod jego bramy po to tylko
by pokazać, że żadnych bram nigdy nie było a Królestwo jest tu przez cały czas.
I Bóg i Miłość są tu przez cały czas, dla każdego i w obfitości.
92/269
Niech każdy zacznie od siebie, szuka drogi do Mnie i prosi Mnie o wsparcie i o
miłość, która oświetla drogę. Ja jestem przez cały czas gotów wam służyć. Po to
tutaj jestem więc nie odtrącajcie Mnie po raz kolejny.
Przemiana
Baba chcę ci dziś podziękować za Twoją bliskość i czułą miłość która towarzyszy mi
stale i stale mogę ku niej sięgać. O czym porozmawiamy dzisiejszego wieczoru ?
93/269
Praca fizyczna
Baba tyle zazwyczaj mówisz o miłości a dziś nagle o pracy fizycznej. Czy ona również
jest drogą ku miłości ?
Brak rytmu ?
Tak.
Praca musi mieć swój rytm, ma zwykle określony czas w którym trzeba się
zmieścić.
94/269
Jeśli idzie o ciebie to często gubisz tempo przez niepotrzebne przemyślenia, raz że
nie związane bezpośrednio z wykonywaną czynnością dwa że kierujące się wciąż
ku energiom świata. Przetnij to zdecydowanie a zaraz odczujesz ulgę i będzie ci się
lepiej pracowało i żyło. Chodzi tu o każdy rodzaj pracy - w skupieniu na tym co
robisz, w kierowaniu myśli ku Mnie, w prośbach abym to Ja czynił przez ciebie.
Jest bardzo wiele możliwości naszego jednoczenia się tylko zwróć na to uwagę a
odkryjesz zaraz moje subtelne kierownictwo które jest stale obecne.
Jestem przy tobie i w tobie zawsze i tylko czekam na zwrócenie w moim kierunku
by zaraz nadejść ze wsparciem, radością, miłością. Tak mój drogi Ja zawsze
przynoszę ci radość i szczęście i może być go o wiele więcej biorąc pod uwagę czas
który zajmuje ci przeżuwanie nie swoich myśli - bo pochodzących jeszcze ze
świata. Odetnij się od nich zdecydowanie i zwracaj w moim kierunku. To już
dopalające się resztki kogoś kim byłeś kiedyś, narodził się nowy człowiek.
Zwróć proszę na to uwagę a przychodzące myśli ofiaruj mnie i powracaj ku mej
bliskości. Powtarzam się, wiem ale to najlepsza droga.
Pora już porzucić ciężary i wesoło bujać w obłokach pośród niebiańskich rozkoszy
bycia sam na sam z Jedynym.
Dobra praca to taka która jest spełniana jako ofiara dla Najwyższego, dar serca
Jemu poświęcony, bez przywiązywania się do jej owoców.
Pracujesz więc dla Boga, Jego słodkiej miłości i obecności, tak spełniana praca ma
działanie oczyszczające i wyzwalające. Nieważny jest przy tym jej rodzaj, nawet
najbardziej prozaiczne czynności są miłą ofiarą Temu który jest mieszkańcem
ludzkiego serca. To jest właściwy sposób spełniania pracy.
Budzę się, kieruję umysł ku tobie, czuję jak opadają, odchodzą w nicość bariery "ja"
osobowego, ta specyficzna ważność, nadęcie, poczucie bycia kimś i widzę jasno jak
tamują one dopływ twej czystej i świeżej miłości która zjawia się natychmiast gdy
padną. Co mogę powiedzieć, jestem teraz tak szczęśliwy Twoim szczęściem a
wszelkie trudne dotąd problemy rozwiązują się same.
Przed laty w Indiach powiedziałeś mi abym ćwiczył otwarcie na ludzi, mówił im w
medytacji że ich kocham i otwierając się przyjmował to samo. Ile barier opadało,
nawet nie wtedy gdy kierowałem w myśli ku komuś słowo kocham ale przede
wszystkim gdy pojawiali się i je wypowiadali. Jak umysł był przestraszony "co oni
chcą uzyskać ode mnie", "co się za tym kryje", a kiedy wreszcie znikła ta gra umysłu
opadło mnie poczucie bezbronności poczułem się jak nagi pośród ludzi. Dziś nadal
jest we mnie ślad tej twardości i siły osobowej.
95/269
Czy czas zdjąć ją i ofiarować tobie ? Co przyjdzie w zamian, czy w ogóle coś przyjść
musi, czy też wystarczy jedynie opuścić fortecę "ja" i trzymając się Ciebie, twej
słodkiej miłości ruszyć w nieznane, na bezdroża ?
To dobrze, że umiesz już dostrzec jak pękają stare kajdany. Ja nie tworzę żadnych
barier nie tylko względem ciebie ale względem każdego człowieka. Jestem tym
który nie zna barier i ograniczeń nawet gdy biorę ciało i żyję w nim pozostaję
całkowicie sobą, nieograniczony i nieskończony.
Siłą rzeczy i ty zrzucasz niepotrzebne ograniczenia i nawet pośród ludzi stajesz się
bardzo delikatny.
Nie bój się zrzucić pancerze i pozostać bezbronnym, bądź nie jako "ja" osobowe
lecz jako Ja czyli ty skierowany umysłem ku Mnie i Mojej miłości, skromny,
pozbawiony ważności i pretensji. Nie bój się otworzyć, nie bój się mówić kocham i
przyjmować te słowa zewsząd. Jestem wszędzie i nic co się dzieje nie obywa się
bez udziału mej miłości nawet wydarzenia z pozoru błahe i bez znaczenia. Otwórz
się na mnie i tak pozostań, ja ci przecież nie zaszkodzę, to zupełnie nie leży w mej
naturze. Precz bariery i wahania, niech przyjdzie miłość i zrobi tutaj swój
porządek !
Dobrze, mów że mnie kochasz i słuchaj co mówię do ciebie. Tak lubię słuchać jak
ludzie wymawiają to cudowne słowo.
To co płynie z mego serca ku tobie starczy za wiele słów i mimo, iż bariery są, proszę
przyjmij moją skromną miłość do Ciebie taką jaką jest mój drogi Baba.
Chce Cię dziś zapytać o to jaką cześć Twoich podpowiedzi w ciągu dnia
wprowadzam w życie?
To nie jest wiele. Czy mógłbyś powiedzieć mi co powinienem zrobić aby ten procent
był większy tak ze dwa - trzy razy? Jakieś praktyczne wskazówki? Myślę że wielu
czytających to również zainteresuje.
96/269
Jeśli odnoszą się do rzeczy ogólnych to często nie wiem co z nimi zrobić wiec tym
razem chciałbym takie konkretniejsze, oczywiście jeśli można.
Ty to już wiesz z doświadczenia, teraz przeszedł już czas na wielu wielu innych.
Nie, wartością zawsze jest miłość, a nie drogowskaz, Źródło, nie Jego produkt.
Nauczcie się odróżniać to co czasowe od tego co wieczne. Miłość jest wieczna a te
zadrukowane kartki czym są? Patrzcie poza słowa, poza papier i atrament,
patrzcie na Mnie bo to Ja jestem ważny dla was. Ani Moje słowa tutaj ani piszący
je - zapomnijcie o tym. Wznieście wasz wzrok wyżej - ku Mnie i niech was nic nie
zatrzyma. I czyńcie to często, jak najczęściej. Myślcie o Mnie i zwracajcie się do
Mnie z miłością. Bo to Nią właśnie jestem.
97/269
Część szósta
Słucham?
Korupcja jest tylko jednym z problemów, jaki was trapi, was i wasze
społeczeństwo. Rządzący powinni bardziej zwracać uwagę na wspólne dobro, a
nie na dobro swoje i swoich znajomych. Jeśli bym miał cos przeciwko takim
praktykom już dawno mielibyście wielkie kłopoty. Po prostu widzę jak wygląda
rzeczywistość i na czym się opiera. Poza tym - Ja nie jestem od potępiania, Jestem
Miłością.
Chętnie je zapiszę.
98/269
Po ósme zdradzi tajemnice dotyczące ludzi, ich zamiarów i posunięć, jakie należy
wykonać.
Po dziewiąte weźmie na siebie wszelkie ciężary i niedogodności związane ze
sprawowaną funkcją.
Po dziesiąte będzie chronił integralność osobistą przed działaniami z zewnątrz.
Po jedenaste osłabi pozycje negatywnych sił.
Po dwunaste zajmie się i krajem czy obszarem działania i dokładnie pokaże, co
jest do zrobienia i co należy przygotować.
Po trzynaste obdarzy wglądem w przyszłe wydarzenia i da czas na
przygotowanie.
Dla Mnie nie ma rzeczy niemożliwych, czekam tylko na zwrot ku Mnie z waszej
strony.
To ładna propozycja.
Aktor, polityk, ksiądz, policjant zawód nie ma tu znaczenia. Każdy w każdej chwili
może otworzyć się na Mnie i zwrócić z prośbą abym uczestniczył w tym, co ma
zrobić, zagrać, powiedzieć. Oczywiście pewne tematy są tabu; szerzenie
nienawiści, nacjonalizm, kult cierpienia i smutku. Do tego nie przyłożę ręki.
Żyjcie w radości i miłości i niech one towarzyszą wam, co dnia, gdziekolwiek
jesteście i cokolwiek czynicie.
Esencja bóstw
Witaj mój drogi Gurudev, mam dziś znów kilka pytań do ciebie. Powiedziałeś, że
pierwsi chrześcijanie powtarzali "Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną" i
skupiając swą uwagę na sercu dochodzili do głębokich stanów zjednoczenia z
99/269
Bogiem. Dużo czytałem na ten temat, modlitwa hezychastyczna przetrwała do dziś
dnia w chrześcijaństwie obrządku wschodniego, czy i dziś jest właściwa?
Nie i to z wielu powodów. Pierwszy jest taki, że ludzie dzisiaj są inni, mają
bardziej rozwinięte i "cięższe" umysły niż prości ludzie pierwszych wieków
chrześcijaństwa.
Dzisiaj bardzo trudno oddzielić w tej wierze ziarno od plew. Przez wieki narosło
tyle bałaganu i wręcz ewidentnych bzdur, zmyślonych dogmatów i fałszywych
prawd, że nie jest to dobra droga.
Chrześcijaństwo w swych licznych odłamach jest trwałym elementem tego świata,
produktem ludzkiego umysłu i jego machinacji. Nie można wziąć jednej rzeczy, w
tym przypadku modlitwy, o której wspomniałeś nie wchodząc w kontakt z całą
resztą. Mówię tu o sferze energii i jej subtelnym wpływie na umysł.
Człowiek prawdziwie religijny nie może być wyznawcą żadnej religii, jeśli
oczywiście poważnie traktuje to, co robi.
Religia powstaje na styku Boskości i ludzkości i wybierając jedno odrzucasz
drugie. Nie myśl przy tym, że religia sama w sobie ma jakąś wartość. Należy na
nią patrzeć z praktycznego punktu widzenia, czy służy jednoczeniu człowieka z
Bogiem, czy odzwierciedla właściwie oryginalne boskie emanacje; radość,
szczęśliwość, miłość. Religia jest środkiem a nie celem, przeciwnie niż sądzi dzisiaj
większość ludzi. To Bóg jest jedynym celem nie zgromadzenie wiernych czy
jakikolwiek kościół.
Nie możesz właściwie odebrać Boskości, jaką jest, jeśli są w tobie nagromadzone
pokłady zatęchłej tradycji a sam na dodatek uważasz je za coś wartościowego.
Jeśli tak czynisz - jesteś w pułapce.
Mówiłeś mi wcześniej, że trzeba też oddzielić formę od treści tzn. postać historyczną
Jezusa od jej esencji.
100/269
Na razie chcę abyś wiedział, że każda religia jest dziełem człowieka, płodem
ograniczonego ludzkiego umysłu usiłującego pojąć i wyjaśnić Nieskończoność. Na
pewnym etapie nie warto żadnej z nich poświęcać uwagi kierując się wprost ku
Istocie. To samo dotyczy wszelkich nauk duchowych dawnych i teraźniejszych.
Miej ufność w Moje słowo i nim się kieruj a nie intelektualnym odbiorem czyichś
dzieł chociażby były uznawane przez ludzi za najświętsze.
Większość i tak jedynie czci je a nie stosuje, bo nie jest w stanie ich pojąć,
dosięgnąć sobą ich poziomu. Kiedy już masz owoc w dłoni, po co wspinać się na
drzewo?
Baba, powiedziałeś, że Kriszna, Rama, Sai - tak, zaś Budda i Jezus - nie, dlaczego?
O jest wiele powodów. Jeśli chcesz mieć wierny obraz musisz patrzeć w czyste
zwierciadło - prawda?
Bóg jest mądrością i miłością, lecz też wielką, niepojętą szczęśliwością, samą
esencją radości istnienia. Sai, Rama, Kriszna - kierując swą myśl ku tym
przejawom Boskości łączysz się właśnie z tymi emanacjami. Kierując ku innym -
obciążasz niepotrzebnym zwracaniem uwagi na cierpienie za rzekome grzechy
świata.
Z Buddą sprawa jest inna, tradycja czci go jako wielkiego i oświeconego
nauczyciela, lecz nie jest to postać, podobnie jak i Jezus formatu Awatara.
Przed laty w Jerozolimie, w Bazylice Grobu tuż obok Anastasis ujrzałem wizję
Jezusa, obraz, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Stał w lśniąco błękitnej,
obmalowanej złotem szacie spod kopuły spływał na niego strumień jasnego,
subtelnego światła. Miał przymknięte oczy a cała twarz wyrażała niesłychane
szczęście, odwrócenie od świata, pogrążenie w boskiej głębi. To było cudowne, przez
chwilę dane mi było odczuć to, co czuł.
Po drugiej stronie nawy stałeś jako Baba i z uśmiechem patrzyłeś mi prosto w oczy.
Co to znaczyło?
Jezus większość swego życia uczył się, potem nauczał innych. Walczył ze swą
ludzką naturą i nieobce mu były człowiecze rozterki. Niektórzy twierdzą, że był
przez to bardziej ludzki, tak jakby wątpliwości i wahania mogły prowadzić do
czegoś dobrego.
Te wizje były ci wtedy potrzebne chociażby dla zwrócenia uwagi na te jakże
pomijane i zapomniane aspekty boskiego istnienia - szczęśliwość i radość.
Ja nie muszę trwać w kontemplacji, medytować o szczęściu czy specjalnie
odrywać od spraw tego świata, kontakt z nim mi nie szkodzi i zawsze jestem taki
sam - szczęśliwy, że nie masz pojęcia. Po prostu taki jestem i gdybym nie był tym,
kim jestem to powiedziałbym, że się taki już urodziłem.
101/269
Ale zaraz, skoro już o tym mowa, chcę ci zadać pytanie lżejszego kalibru, z gatunku
tzw. głupich. My się rodzimy a ty skąd się wziąłeś?
Ty znasz przyszłość prawda? Nie żebym chciał ją poznać, ale powiedz jak ją
tworzysz?
Na to składa się wiele czynników, mam coś niby klocki, to są wydarzenia, które
prędzej czy później nastąpią. Podrzucam to wszystko do góry a jak spadną to
patrzę jak się ułożyły. To cała tajemnica.
Moim celem jest ludzkie szczęście. Tak układam wydarzenia, aby doprowadzić
doń każdego człowieka jak najkrótszą drogą. Czasem wiedzie ona przez ból i
cierpienie, czasem jest usłana różami. Będąc miłością nie mogę postępować
inaczej, a ludzki umysł nie pojmuje mnie zupełnie.
Mam wyraźne wrażenie, że oba tematy poruszane poprzednio - religię oraz ten
dowcipny opis Ciebie dzieli wielka przepaść.
102/269
Rozmowa o religii jest obarczona ciężką gatunkowo energią, czego niema zupełnie,
kiedy mówisz o sobie. Wprost przeciwnie jest gorąco duchowe, Twój żar energii,
radość i uniesienie.
Traktuj to wszystko jako wielką łaskę od Boga, nie ugrzęzłeś w materii, nauce,
dorabianiu się. Wiele wydarzeń cię poruszyło z wieloma nie mogłeś się pogodzić,
lecz bez nich nie byłoby dnia dzisiejszego.
Teraz już nie musisz wisieć u niczyjej klamki licząc na łaskawe słowo mistrza.
Masz mnie. Chętnie będę, więc wisiał u twojej klamki.
To niepotrzebne, moje drzwi są zawsze otwarte, nawet nie musisz pukać.
Awatar i Mistrz
Baba, dziś rano jasno pokazałeś mi, że po pierwsze Budda wcale nie sięgnął
szczytów samo - realizacji a po drugie nie była mu dostępna najwyższa mądrość i
jego osiągnięcia jak wielkie by nie były są jedynie cząstkowe.
To prawda. Urodziwszy się w ludzkim ciele trudno jest zerwać łańcuch łączący z
materią. Co innego Awatar, ów przychodzi niejako z drugiej strony wolny od
więzów z samej swej natury.
Ludzie tacy jak Siddhartha dążą ku szczytom a tutaj szczyt szczytów sam zstępuje
pomiędzy ludzi ze swego wyboru żyje jak człowiek. Budda nie zgłębił prawdy
absolutnej jedynie ujrzał jeden z jej aspektów, zdobył wielki rozgłos jako jeden z
wielkich nauczycieli ludzkości. Dzisiaj istnieją inne, prostsze ścieżki wyzwolenia.
103/269
Ma to związek z Twoim przyjściem tutaj.
Baba przed laty, kiedy interesowałem się buddyzmem tybetańskim miałem sen, w
którym ujrzałem wirującą mandalę z postaciami joginów i bóstw a za nią bezkresną
jasną przestrzeń i usłyszałem słowa "manifestacja natury umysłu". Co to znaczy?
Naszły mnie dziś refleksje, że twoje przyjście otwarło zupełnie nową epokę w
dziejach tej planety. Nawet Krishnę, poprzedniego Awatara znało jedynie kilku
najbliższych uczniów. Ciebie zna już kilkadziesiąt milionów. Może powinniśmy
zacząć liczyć lata nowej ery - od dnia twych narodzin.
Na to nie liczę ani tego nie potrzebuję. Przyszedłem, aby dać ludziom miłość,
pokazać drzwi do światła, o których już niemal zapomnieli. A szukam miłości do
Boga, czułości, ciepłych uczuć, uśmiechów, spojrzeń kierowanych wzwyż.
Sława, znaczenie to głupstwa, którymi mami się ten świat, mnie są niepotrzebne.
[...]
104/269
Kiedy zrozumiesz to w pełni nie będziesz więcej pytał o sprawy religii i
pozostawisz na zawsze ten umysłowy bałagan. Religia to produkt ludzkiej myśli
skażonej żądzą władzy, bogactwa, pożądaniem, pychą, jest fałszywym światłem
na drogę życia dając mnóstwo scenografii zamiast wskazywać na Źródło
Istnienia i uczyć z Nim kontaktu. Na tym, jeśli pozwolisz chciałbym zakończyć
rozważania o istocie i wartości religii ziemskich.. [...]
Wczoraj pytałem cię o buddyzm tybetański, jest sporo mnichów, którzy potrafią
rzeczy niezwykłe, pokonywać olbrzymie odległości, stawać się niewidzialnymi,
przenosić przedmioty bez dotykania etc. W nocy śniło mi się, że publicznie
lewitowałem. Było mi trochę głupio, bo czułem w tym jakieś nadużycie.
Do trójki obserwujących mnie dzieci skierowałem nieco dziwne pytanie "wiecie, co
to jest?" Mając na myśli unoszenie się w powietrzu. Po chwili jedno z nich
odpowiedziało "głupota" a ja pojąłem, że to dobra odpowiedź.
Chciałbym cię prosić abyś był stale obecny w moim myśleniu, bo widzę jak
osobowość odwraca uwagę od Ciebie i kieruje ją ku utartym ścieżkom. Pomóż mi
zerwać z przeszłością, tradycją i tym osobowym schematem istnienia i kieruj ku swej
cudownej radości i dobroci.
105/269
Mam dla nich wszystko, również dobro najwyższego rzędu, czyli siebie samego.
Wielu prosi o sprawy materialne i część z nich otrzymuje to, czego pragnie.
Inni proszą o dobra duchowe, miłość, krok w kierunku Boga i te prośby są mi
szczególnie miłe.
Ale największą radością są ci, którzy proszą o mnie samego, o stopienie z Moim
Bytem na zawsze. Nazywają to wyzwoleniem, pragną go przeczuwając wielką,
nieziemską słodycz uniesienia i zjednoczenia w miłości z Boskością. Ci są pod moją
szczególną opieką, sprawiam, że stają się świadomi Mej obecności, Mego głosu,
Mojego kierownictwa w każdej chwili swego życia, ich umysły stopniowo
odwracają się od świata i kierują ku Mnie.
Ekspansja jest mym życiem, ekspansja od wewnątrz, z ludzkiego serca w świat.
A co do Indii, cóż kraj jest piękny i dobrze mi się w nim żyje. Jest wielu ludzi
naprawdę kochających i oddanych, więc mam wiele radości. Ale wiedz, że żadne
wydarzenia ani warunki zewnętrzne nigdy nie mają wpływu na mój stan
wewnętrzny, jakże mogłoby być inaczej. Stale jestem szczęśliwy, pełen miłości i
radości, bo po prostu tym jestem. Tak, jestem Bogiem na ziemi, przyszedłem by
przynieść światło dla potrzebujących mnie serc i jest to jedyny powód mej
inkarnacji.
Miłość dojrzewa, rozwija się w ludzkich sercach i duszach, nadszedł czas by
wspomóc ją z zewnątrz, umocnić to, co dobre dla naszego wspólnego dobra, bo
przecież mieszkam w sercu każdej istoty.
Baba, jeśli opublikuję te notatki oskarżą mnie o herezję albo i o szaleństwo, jak
można rozmawiać z Bogiem?
Co się przejmujesz, wszystko, co się wydarza i tak jest boską decyzją. Rozumiejąc
to można śmiać się i cieszyć ze wszystkiego. Szydercy szydzą, bo taką mają rolę,
niedowiarkowie grzęzną w wątpliwościach, bojaźliwi się wahają, kilkoro, garstka
widzi światło i za nim podąża a reszta jest obojętna i to wszystko jest dobre.
Nie dzieje się nic, co nie byłoby wolą boską, w każdym nawet najdrobniejszym
wydarzeniu kryje się czar boskiego udziału i koncepcji. Śmiej się, więc razem ze
mną, ciesz się, bo to jest teatr a ty już znasz autora!
Wszystko jest radością, miłością i szczęściem, bo nie ma miejsca gdzie nie byłoby
Boga!
Bawmy się razem to życie jest właśnie po to!
Energie religii
Dlaczego jeśli skierować uwagę ku religii napływa tak ciężka energia, przecież, jeśli
ten ruch ma związek z tobą powinien raczej unosić duchowo dawać wzlot i radość.
Czemu jest inaczej?!
106/269
Zasadnicza przyczyna to ludzie i ich mentalność, od pierwszych lat studiów
wszczepia się przyszłym duchownym, że jest solą tej ziemi czymś lepszym od
pozostałych, powołanymi i wybranymi by nauczać i prowadzić. To wiedzie do
rozbudowy ja osobowego i samo jest wielkim obciążeniem.
Ci, którzy mieli służyć zaczynają rządzić czując się poza i ponad ludzkim prawem,
cóż jest to jedynie pewna forma arogancji nic więcej.
Jeśli pragniesz władzy nad innymi, rządu dusz lub chcesz uwić sobie ciepłe
gniazdko na resztę życia to twoje drogi zupełnie, ale to zupełnie rozmijają się z
boskimi.
Jak można twierdzić, że hierarchowie są równi książętom krwi a najwyższy
kapłan stoi ponad królami tej ziemi? To przerost formy nad treścią, chytra próba
zajęcia najlepszego w ziemskim mniemaniu miejsca.
Duże pieniądze dają osobowości ludzkiej poczucie władzy i pewności siebie. To
wpływ subtelny, lecz przemożny, odcinający od żywego źródła, które bije
wewnątrz.
Jeśli jesteś władczy i wyniosły to nie chcesz słuchać, jeśli uważasz się za mądrego
to nie chcesz się uczyć, jeśli myślisz, że stoisz ponad innymi, jest to sytuacja
wygodna i nie chcesz tego zmieniać. Próżność, wysokie mniemanie o swych
zaletach, pragnienie władzy nad drugim, przekonanie, że jest się wybranym przez
Boga i posiada uprzywilejowany dostęp do prawdy absolutnej, błędny stosunek
do dóbr materialnych oto niektóre powody, dla których religia dnia dzisiejszego
przeżywa ostry kryzys. Jak widzisz jej stan jest związany z ludzką osobowością,
która próbuje przejąć kontrolę i zdobyć wyłączność w sprawach boskich. Jest to
niemożliwe a im system dogmatów i tak zwanych prawd wiary bardziej
rozbudowany tym wyższe i trudniejsze do pokonania mury twierdzy. Trudniejsze
do przejścia - z obu stron.
Baba czy możemy już zakończyć ten temat, ciężko mi się to pisze, wolę coś, co daje
więcej radości, nie chcę już grzebać się w tym błocie, pożartujmy...
Co znaczył sen, który miałem dzisiejszej nocy? Śniło mi się, że jeden z dawnych
znajomych potraktował mnie wręcz skandalicznie i to jeszcze w zamian za wielką
grzeczność, którą mu wyświadczyłem. Byłem tak wzburzony, że chciałem go zaraz
obić, aż się obudziłem.
W podświadomości nosisz ukryte energie przywiązań, tych nabytych sympatii i
niechęci i czy chcesz tego czy nie mają one kolosalny wpływ na twój odbiór
107/269
rzeczywistości. Darzyłeś go tak wielką sympatią, że zaciemniało to właściwe
widzenie tego, co się z nim działo. Wolny od tego związku będziesz mógł spojrzeć
na rzecz z dystansu, Moimi oczami, nie troszcząc się o jego byt wiedząc, że to
działa Moja miłość, która nie pozwala zbytnio brykać naturze ludzkiej. To dla jego
dobra, aby nie popadł w prawdziwe kłopoty będzie się działo wiele, bowiem on
wiele dostał ode Mnie.
Mądrość i doświadczenie życiowe musi czasem przyjść przez trudy i cierpienia
natury niższej. Porzuć, więc te związki i zwróć umysł ku Mojej Miłości a wkrótce
ujrzysz ją wszędzie. [...]
Już chyba trzeci raz dzisiaj usłyszałem od Ciebie, że religia katolicka zabija duszę,
czy możemy o tym porozmawiać?
Ależ wcale nie musi! Tysiące ludzi ma tu jeszcze do spełnienia wiele dzieł
związanych ze światem materialnym i czekają ich jeszcze liczne wcielenia
ziemskie. Taką wybrali drogę i Ja to szanuję.
Jest jednak garść tych, którzy umieją patrzeć i widzieć rzeczy, jakimi są nie dając
się ogłupić.
108/269
Ostre słowa.
Jakiś czas temu nagle, bez myślenia o tym ani udziału woli znalazłem się w pokoju
obok papieża. Wizja była bardzo realistyczna, wspaniale się czułem otulony i
unoszony na falach twej miłości, byłeś tuż obok, z serca płynęła słodycz, subtelna
energia, która kierowała się ku klęczącej, zatopionej w modlitwie postaci w bieli.
Modlił się wtedy za świat, wiem, że do Matki Boskiej. Widziałem jak jest drogi
Twemu sercu a jednak jak trudno mu jest wznieść się w górę.
Nie należy prosić, aby wygrała wybory ta czy inna partia, bo i tak wygrają ci,
którzy mają wygrać i niema w tym błędu, jeśli już to można zanosić prośby o
109/269
oczyszczenie i uspokojenie umysłów oraz oświecenie dla wszystkich.
Nie jesteś już zainteresowany tym światem i wiesz już, że wszelki z nim kontakt
przynosi raczej upadki niż wzloty.
Boję się jednak, że stracę Ciebie i sprzeniewierzę się idąc za głosem może pragnienia
pokazania czegoś, sam nie wiem jak to nazwać.
110/269
Współ - czucie
Dziękuję ci Baba, że tak zmieniasz muzykę, której słucham. Słyszę w niej i czuję jak
płynie Twoja miłość albo jak śpiewający cieszą się, nie ma tego zupełnie, gdy
słucham tych samych utworów poza domem.
Tak istnieje taki pogląd, taka wiara. Prawda jest jednak nieco inna. Najwyższą
drogą jest miłość nie współczucie czy cierpienia. Jedyne współ - czucie warte
polecenia to wsłuchanie się w boski głos płynący z serca, ów słodki dźwięk odczuć,
współ - odczuwanie nastrojone nie na tony ziemskie, lecz wprost przeciwnie,
odwrócone od świata i skierowane ku Bogu. To wespół - czucie jako jedyne unosi a
każde inne obniża loty albo wręcz pogrąża. Czy to znaczy, że nie należy współczuć
bliźnim w ich cierpieniach i nieszczęściach?
Tak, to dokładnie to znaczy. Jeśli możesz a jednocześnie czujesz boski impuls to
winieneś nie współczuć a pomóc w usunięciu cierpienia i jego przyczyn. Ale swe
odczuwanie masz kierować wciąż wzwyż, ku Bogu, nie ku energiom ludzkim.
Ludzie cierpią z wielu powodów. Jedni chorują, inni potracili majątki, domy
bliskich, jeszcze inni nie potrafią lub nie mogą ułożyć sobie życia tak jakby tego
chcieli i cierpią. Czy będziesz im współczuł? A jeśli tak to, co to tobie i mnie da?
Często cierpienia wynikają z głupoty, ciemnoty albo nienasyconych pragnień. W
ten sposób ludzie uczą się wartościować to, co ich spotyka. Na sobie samych
przekonują się jak ziemska miłość przeradza się w zazdrość czy gorzką nienawiść,
ambicja rujnuje to, co w człowieku najwartościowsze, żądza sprawia, że ślepną i
popełniają głupstwa.
Tak, bo za tym wszystkim kryje się Boska Miłość i upadając dwadzieścia razy za
dwudziestym pierwszym podnosisz się i idziesz dalej i to jest wielka radość.
111/269
Współczucie rozumiane na sposób ludzki kieruje twój umysł ku ziemi, to nie jest
dobre. Czy myślisz, że Bóg nie wie, że ludzie cierpią, a co więcej, że tak naprawdę
nie jest to Jego decyzja, która czemuś służy? Wiesz jak jest naprawdę, więc nie
przesadzajmy z tym przydawaniem znaczenia cierpieniu, bo tam go po prostu
niema.
Nie trzeba wcale cierpieć by być dobrym człowiekiem, iść do Boga i rozwijać się
duchowo. Wprost przeciwnie są lepsze i prostsze drogi wśród nich ta najprostsza -
słodkiej miłości. Poza tym najpierw należy pomóc sobie a potem brać się za
usuwanie cierpień innych. W zrozumieniu praw duchowych i podążaniu drogą ku
Bogu kryje się wolność od wszystkich cierpień - dla wszystkich.
Zbliżcie się wszyscy i zacznijcie współ - odczuwać wraz ze Mną. Niech Miłość
prostuje wasze ścieżki.
Aborcja
Przepraszam Baba za zmianę tematu, ale jaki jest twój pogląd na sprawę aborcji?
Baba mówisz o tych sprawach, a wciąż mam wrażenie coś niby słaby blask, że to i
tak ty decydujesz o wszystkim o chwili narodzin i śmierci.
112/269
Ludzie dręczą wyrzuty sumienia i zaszczepione poczucie winy tymczasem
przeciwnie niż sądzą mają nikły, ba żaden wpływ na bieg wydarzeń.
Baba stąd więc wynika że to ty jesteś także przyczyną ludzkich cierpień i nieszczęść
czyż nie tak ? Jednym dajesz miłość i wolność innym kajdany i ciemność.
Nikt nie dostaje czegoś co nie byłoby mu w głębokim sensie tego słowa potrzebne i
na co by się wewnętrznie nie godził. Cierpienia i nieszczęścia są skutkiem tak
wielu czynników, ale zgoda, że muszę to zaakceptować i odmierzyć każdemu, co
się należy. Ale gdyby nie bolesna operacja chirurgiczna wielu pacjentów by nie
przeżyło.
Pomyśl o tym także, że jestem w każdej istocie jej cząstką żywą i czującą, więc
udzielam tego wszystkiego również sobie samemu. Jednak czy dziecko nie jest
warte męki porodu?
Wciąż nie potrafię zrozumieć, czemu to robisz, przecież może być inaczej.
W tym wszystkim, co mówisz widzę i czuję płomień Twojej miłości nawet w tak
skrajnych zjawiskach jak fanatyzm religijny czy nacjonalizm.
Bo ona tam jest jednak nie w postaci czystej, taka może istnieć tylko poza światem
form. Dobrym przykładem jest woda, podstawa życia, zmieszana z ziemią,
materią daje błoto.
113/269
Patrząc na sprawę globalnie są dobrem stanowiąc niezbędny element realizacji
boskich zamiarów. Dzisiaj to stwierdzenie może być zbyt szokujące, lecz wynika to
jedynie z ciężaru ludzkiej zasłony ignorancji. Po latach, niektórzy dziesiątkach
inni może setkach lat spojrzą wstecz i zobaczą wyłącznie wielką radość i ogromne
szczęście we wszystkich bez wyjątku kolejach swego losu.
Ostatecznym celem wszystkich przemian jest pełny wyraz boskiej miłości przez tą
ludzkość, wszystko, co temu służy jest dobre i pochodzi ode Mnie.
Prostym wnioskiem stąd może być, że rozmyślne przysparzanie cierpień innym jest
czynnikiem sprzyjającym ich wyzwoleniu.
Różnica leży w intencjach czynu oraz w świadomości, która cię do niego popycha.
Jeśli jesteś blisko Mnie i słuchasz uważnie to działasz na Mój sposób i twój umysł
nie wprowadza ograniczeń.
Te same czyny mogą być motywowane niskimi instynktami, zazdrością, odwetem
i tutaj prędzej czy później otrzymasz rachunek do zapłacenia i wewnętrznie
będziesz obserwował całą tę grę ze zrozumieniem, że to żywa Boskość poucza cię
w taki oto sposób.
To z kolei da impuls do kierowania się ku czynom korzystniejszym dla ciebie a
później do nauki bardziej harmonijnego współdziałania z wolą wyższą,
opanowania pragnień i żądz, skupienia na wartościach duchowych.
W ten sposób zmierzasz wewnętrznie ku coraz większej świadomości Boskości i
pełniejszego z Nią stopienia aż do poziomu, gdy nie ma już dwojga a staje się
Jedno.
Jednak uparcie jak osioł wrócę znów do oskarżania Ciebie jak mogłeś dopuścić do
tego, aby było tak wiele głodu cierpień i wojen.
114/269
To prawda muszę przyznać, że nie mam powodów do narzekań, przeciwnie bardzo
się cieszę, że żyję tutaj, teraz, że spotkałem Ciebie i dajesz mi kosztować swej jakże
słodkiej miłości. Czasem tylko jeszcze odbije mi się starym sposobem myślenia.
W nagłej wizji kilka dni temu pokazałeś mi, że musisz ofiarować pewnemu młodemu
mężczyźnie cierpienie wskutek tego, że zmuszał swą żonę do zabiegu aborcji. Proszę
Cię wytłumacz to szerzej.
Ale pozwolę sobie zauważyć, że ten człowiek nie wie dokładnie, co czyni.
A tu cię boli, gdyby był świadomy, co czyni i tak postąpił to skutki odczułby daleko
mocniej.
Człowiek powinien słuchać swego wnętrza i prosić Boga w swym sercu, aby
wyjawił mu swój zamiar i dał siłę by iść za nim.
Tak, cierpienie uczy, leczy i oczyszcza, owoc tych przejść nosisz w sobie wewnątrz
jako zrozumienie, charakter i skłonności.
Czy wszyscy, którzy zmuszają innych do postępowania wbrew sobie muszą cierpieć?
Ale na ten przykład księża, przynajmniej niektórzy wierzą święcie, że zakaz aborcji
jest dobrem.
115/269
Jest wiele sposobów, aby się przekonać, jakie są boskie zamiary w tej i każdej
innej sprawie.
Błędna wiara nie chroni przed cierpieniem, ona właśnie je powoduje. Takie są
skutki, gdy ludzie chcą być mądrzejsi od Boga.
Ale nawet, gdy Twoje słowa wyjdą drukiem to też niewiele zmieni.
Mój drogi pozostaw innych i ich naprawę Mnie. Jeśli nie chcą słuchać tego, co
mówię to niech szukają swojej drogi, przecież nikt im tego nie broni.
Ale niech wiedzą, że zbyt sztywne trzymanie się litery niszczy i zagłusza Ducha. To
On jest ważny reszta to tony zadrukowanego papieru i niepotrzebnie zniszczone
hektary lasu. To też przynosi negatywne skutki.
Człowiek myśli, że posiada Ziemię, wie, co jest dobre, sądzi, że niektóre księgi są
święte i mądre. Wynika z tego tylko wiele bólu i cierpień zamiast miłości, szczęścia
i radości. To ku nim jednak zmierza wszystko i w końcu wszystko roztopi się w
Świetle.
W prawym postępowaniu.
Tak, ale cóż to znaczy, mówisz raczej o Twoich prawach nie o ludzkich.
Tak, te prawa są dla każdej jednostki trochę inne w zależności od jej poziomu,
uwarunkowań i potrzeb.
Pomocna jest znajomość zasad ogólnych, lecz rozstrzygające jest słowo, które
człowiek słyszy w swym wnętrzu.
116/269
Ta książka niesie wielki ferment godząc w chore i zaśniedziałe podstawy myślenia
jednostkowego i społecznego.
Jest jak policzek wymierzony opinii społecznej, policzek siarczysty, więc kilkoro
ma szansę się ocknąć. Kilkoro, bo reszta jest tak zajęta konsumpcją i śpi tak
głęboko, że nie zbudzi ich nawet mocne uderzenie w twarz. Najwyżej bekną sobie i
odwrócą na drugi bok. Zatem niech śpią dalej snem kamieni aż kiedyś przyjdzie
ich czas, bo przyjdzie na pewno.
Istota przemian leży w świadomości Boga i życiu w Jego miłości.
Wtedy rozumiesz, że ten świat jest rajem, bo to właśnie tutaj mieszka Bóg, nie
gdzieś daleko, ale tutaj i teraz jest Królestwo Niebieskie.
Wtedy umiesz spojrzeć na życie z Jego punktu widzenia i wszędzie widzisz to, co
On; miłość, radość, szczęście.
Tak zwane nieszczęścia są nieuchronnymi skutkami wcześniejszych działań, lecz
niosą również element nauki duchowej i nadzieję zmiany na lepsze. Cieszysz się,
więc również i z cierpień widząc w nich oznaki działania Boskiej Mądrości, która
ingeruje w ludzki los i prostuje swoje ścieżki.
Ten świat jest rajem cudownym miejscem do życia, kochania i śmiechu aż do
ostatnich łez.
Czuję, że wciąż powraca mi temat aborcji i spraw z nią związanych chcę ci, więc
zadać kilka pytań. Czy możemy porozmawiać?
Tak jestem gotów. Jestem stale gotów do rozmowy, pracy, wymiany myśli,
uczestnictwa w twoim i każdym innym życiu, więc mów bez skrępowania.
Dlatego, że poruszył cię wewnętrznie i muszę ci teraz wyjaśnić jak się sprawy
mają abyś nie trwał uczepiony jakiegoś szczegółu.
Dobre działanie przynosi dobre skutki błędne decyzje niosą cierpienie a jedne i
drugie są elementami drogi rozwoju, którą kroczą ludzie.
Każdy działa stosownie do swych skłonności i przekonań, jednak jedni mają
większą władzę niż inni i czasem chcą jej nadużywać. Powiedziałem czasem, choć
raczej jest to regułą.
Podobnie jest i ze sprawą aborcji, religią w szkole, stopniami na świadectwach
itd.
Kościół uważa, że właściwym sposobem prowadzenia działalności na rzecz
wartości boskich jest polityka faktów dokonanych i nieustannego nacisku na
władzę rzekomo w imię ludzi wierzących. Nie rozumiem, dlaczego tak odwołują
się do praw tych ludzi a nie do boskiej inspiracji, gdzieś tu zupełnie zatracili
zrozumienie. Czy Ja gdybym chciał nie mógłbym wprowadzić Moich porządków
w jednej chwili?
Pojawia się pytanie czy nawracanie na siłę może wzbudzić w kimkolwiek miłość
do Boga, tę najwyższą wartość, istotę wszystkich religii? Odpowiedź jest prosta:
117/269
nie może nie ma takich przypadków.
Trzeba to dobrze zrozumieć, że Bóg nie potrzebuje tutaj swoich adwokatów i nie
musi z nikim walczyć o wpływy na rząd czy parlament. Duchowni jako
przynajmniej w teorii oddani Bogu najlepiej powinni rozumieć, że Ojciec może
wszystko i wcale nie trzeba Go poprawiać.
Decyzje, które zostały podjęte, ograniczające dopuszczalność zabiegów są błędne
podobnie jak zbędna jest religia w szkołach. Właściwą drogą jest pozostawienie
człowiekowi swobody wyboru w zgodzie z tym, co czuje on wewnątrz.
Pozytywnym efektem tych decyzji będzie odwrócenie się wielu istnień od
kościelnej polityki a zwrócenie ku Bogu, dziś zbyt wielu wierzy bardziej w kościół
niż mądrość i opiekę boską.
Ludzie dostali to, czego chcieli, może nie wszyscy, ale na pewno ci, którzy mieli
władzę.
Droga takiej nauki jest trudna i bolesna i wiedzie przez liczne upadki i cierpienia, i
jest to droga nie jedyna a jedynie uciążliwa.
Decyzje naruszają wolność jednostki i przysparzają cierpień. Ich skutki spadną na
tych, którzy je wydali. Wyobraź sobie, że np. jeden z obecnych biskupów narodzi
się podobnie jako kobieta i wskutek zakazu aborcji będzie musiał urodzić kalekie
dziecko. Tak oto miłość będzie przebijała się wśród trudów i nędzy ludzkiego
bytowania.
Ty mnie pytasz czy jest to sprawiedliwe? Tak, to jest sprawiedliwość, która każe
zbierać owoce swych uczynków. A przecież są i inne drogi, łatwiejsze i prostsze,
ale kto chce ich szukać, ludzie są mądrzy i dziś wszystko wiedzą lepiej. Ja zaś jak
zwykle pozostaje na uboczu, z dala od zgiełku. Poszukuję ludzi kochających Mnie
ponad sprawy tego świata.
Część siódma
Hazard i ryzyko
Baba, a kto będzie następnym prezydentem? Powiedz mi, a ja postawię sporą sumę
na niego i wygram.
Ten sam człowiek, co teraz, ale jak postawisz za dużo to przegrasz. Nie radzę
ryzykować.
A teraz?
118/269
lub niewielkie inwestycje w nadziei radykalnej poprawy losu. Sprzedawanie
nadziei ma swoją wartość. Pieniądze mogą przynieść rozwiązanie jedynie
niektórych problemów a posiadanie sporego majątku nakłada nowe kajdany.
Problem leży nie w tym by mieć, lecz w fakcie, że ludzie nie znają umiaru.
Jeśli coś posiadają zwykle chcą mieć jeszcze więcej i to oraz lęk przed utratą
przysparza nowych trosk.
Radość życia nie zależy od stanu portfela a powiem ci z obserwacji, że obecna jest
częściej tam gdzie ów portfel chudy. Pieniądze to wielki magnes i wielka siła, tylko
nieliczni potrafią nad nimi zapanować. Mówi o tym stare przysłowie, że są
dobrym sługą, ale złym panem.
Ta energia uruchamia wiele mechanizmów ukrytych w podświadomości, człowiek
zaczyna myśleć, że jest kimś, coś znaczy, ma władzę, zamyka się w sobie i jego
osobowość tężeje. Energia ta wiąże i zaślepia umysł człowieka. Stąd wniosek, że
lepiej nie mieć niż mieć.
Widzę, że od pewnego czasu specjalizuję się w mówieniu herezji, ale taki już mam
heretycki charakter. Mogę za to swobodnie mówić społeczeństwu, że jest zepsute i
zgniłe od środka a to, w co święcie wierzy to najgorsza zaraza i hucpa wbrew
wszelkim prawom natury i Boga. Mówię tu o świętej ludzkiej własności, władzy,
pieniądzach oraz religii.
Nie będę mówił chorym, że zaraza, która ich toczy jest szczytem zdrowia i
pomyślności.
To też, o resztę nie warto walczyć. Mógłbyś oczywiście wysilić się i zarobić na
dobry samochód i wakacje na Karaibach...
Mógłbym, ale po co? Pięknem w krajobrazie jesteś przecież Ty sam. Ziemia jest
piękna ma wiele cudownych zakątków, ale największa radość i tak płynie z Ciebie,
oglądania Cię odczuwania w sercu Twej obecności. Kiedy tego brak to najpiękniejsze
widoki są jedynie pustą podnietą.
Patrzę na piękno rzeki, błyski słońca ślizgające się po wodzie, ale to Ty nadajesz
119/269
nieziemski smak tej chwili Twoją bliskością. Nie chcę nic więcej.
Baba, idąc za twoim tokiem rozumowania, lepiej być w ludzkich oczach szaleńcem i
łajdakiem niż powszechnie poważaną osobą.
Dokładnie tak, nie masz wtedy żadnych wątpliwości, co ludzie o tobie myślą ani ci
na tym nie zależy, a jeśli nawet zacznie to tak od nich oberwiesz, że prędko
powrócisz do tego, co jest wartościowe - Mojej Miłości. Jesteś na nią skazany i od
tego wyroku nie ma apelacji
Rozwój duchowy
Baba, chcę cię zapytać o duchowy rozwój człowieka. Kiedyś powiedziałeś, że dusze
przechodzą ze świata zwierząt w ludzki i dalej się kształcą. Czy takim "młodym" jest
trudniej zapanować nad ciałami i np. instynktami odzwierzęcymi?
Stąd wynika, że twój boski plan to głównie kształcenie dusz a materialność jest
jedynie odpryskiem.
Nie, tak nie jest. Materia jest jak zwornik sklepienia, wszystkie elementy są
potrzebne inaczej całość się zawali.
Jednak w tej sferze nie odbywają się żadne ważne sprawy ani też nie zapadają
istotne decyzje, tylko ludziom wydaje się, że jest inaczej.
Pośrednia, to niby buty, w których wędrujesz przez życie, płaszcz, którym się
120/269
okryłeś. A gdy przychodzi czas, że ów płaszcz jest już zbędny porzucasz go i
możesz wziąć następny.
Czy płeć ciała odgrywa tutaj jakąś rolę? Czy mężczyzna może potem przyjść w ciele
kobiety?
Czy jest możliwe, aby dusza ludzka powróciła ponownie w ciele zwierzęcia?
To bajki, to byłyby za ciasne buty. Skutki czynów nie są nigdy karą, lecz
przynoszą pozytywny owoc w postaci zrozumienia i kroku naprzód.
Tak nie jest, niby aktorzy grają to samo, lecz sztuka jest za każdym razem inna i
nic nie powtarza się dwa razy.
W sferze materialnej ten rozwój jest bardzo widoczny, chociaż w innych..., ktoś
powiedział że cała współczesna filozofia jest jedynie przypiskiem do Platona.
A inny, że cała mądrość zawarta jest w Wedach. Wedy robią duże wrażenie.
Nie chodzi tu o to by je studiować i obciążać umysł, ale by przeniknąć duchem
prawdy tam zawarte.
Studia intelektualne ćwiczą, lecz zarazem odciążają umysł, a co do filozofii to wolę
się nie wypowiadać. Może miałaby jakieś znaczenie, gdyby ludzie traktowali
filozofów poważnie i próbowali żyć według ich zaleceń. Szybko okazałoby się, co
pozostaje i da zastosować w praktyce.
121/269
A jaki ustrój będzie panował w przyszłości?
Teokracja bezpośrednia.
Prawo
To, co mówisz, jest zupełną rewolucją. Zawsze myślałem, że jest ono dobrem, bo
zapewnia porządek.
Co stałoby się gdyby nagle przestało obowiązywać, przecież wielu ludzi myśli tylko
jak coś ukraść i kogoś skrzywdzić. Strach przed karą powstrzymuje nieco te zapędy.
Tak, to prawda, lecz istnieje uniwersalny sąd, który i tak ich osądzi i wymierzy
sprawiedliwość.
Jednak takie rozwiązanie wydaje mi się nieco nieżyciowe, społeczeństwo bez policji
nie mogłoby funkcjonować, powrócilibyśmy z powrotem do jaskiń. Może mówisz o
społeczeństwie złożonym z samych oddanych Tobie mędrców, prawo byłoby im
jedynie zawadą.
122/269
Powrócilibyśmy do świata zwierząt i jego praw.
Zwierzęta nie zabijają bez powodu i nie dręczą swych ofiar, z małymi wyjątkami.
Tak do tego zdolni są jedynie ludzie, i to jest jeszcze gorsze niż świat zwierząt. Może
rzeczywiście racja leży po Twojej stronie, nigdy się nie przekonamy zanim nie
spróbujemy tak żyć, pokładając całą ufność w Tobie.
To chciałem usłyszeć
Wydaje mi się, że to, co powiedziałeś jest rzeczywiście głębsze niż można by sądzić
po pierwszym szoku. Dziś hamulcem mniej czy bardziej skutecznym jest lęk przed
nieuchronnością kary. Kiedyś w Indiach powiedziałeś mi, że prawdziwa zmiana w
człowieku może przyjść jedynie przez miłość.
Miłość umie zastosować swój porządek, chronić tych, którzy wymagają ochrony a
przywołać do porządku tych, którzy nie chcą się poddać.
W dzisiejszym świecie taki eksperyment jest jednak niemożliwy, jest przecież wielu
ateistów, którzy nie wierzą w boski porządek moralny i nigdy się z tym nie pogodzą.
Jestem także i nimi, ale zgoda, to jeszcze nie ten etap rozwoju, ale co nie mogę
sobie pomarzyć?
Lubię eksperymenty, zwłaszcza te, które zbliżają ku Tobie. Ale tak już z ciekawości
zapytam czy to, co opisałeś jest realne?
Nie, wymaga zbyt wiele dojrzałości wewnętrznej, to po prostu jeszcze nie ten czas.
Kiedyś to nastąpi naturalnie, samoczynna organizacja kierowana od wewnątrz,
wtedy żadne ludzkie prawa nie będą potrzebne.
123/269
Na razie ta koncepcja przypomina nieco socjalizm utopijny zrodzony z przekonania,
że gdy tylko podniesie się poziom życia mas to wszyscy naraz staną się dobrzy i
sprawiedliwi niczym anioły.
Zapominasz, że jestem tą siłą, która właśnie jest w stanie tak zmienić ludzkie serce
i umysł, aby dobroć i miłość stała się faktem a nie tylko teorią, i że przede mną nic
się nie ukryje, Mnie po prostu nie można zrobić w balona.
Dziś każdy chciałby się tak urządzić by było mu jak najlepiej nie oglądając się przy
tym na innych. A jednak wierzę, że w przyszłości życie tutaj będzie rajem, i to
prawdziwym, życiem w Twej cudownej bliskości każdego dnia, choć niekoniecznie
takim, jakim chcieliby go widzieć ludzie.
Prawda Absolutna
O prawdzie.
124/269
Baba, zmienię trochę temat, bo chcę cię zapytać o uprawianie rozmaitych gałęzi jogi
czy też praktyk buddyjskich, jaki jest tego cel i jakie mogą być osiągnięcia na tych
ścieżkach?
Nie o to chodzi, by znów znaczyć coś w tym świecie i z powrotem stać się jego
elementem, lecz dzięki boskiej interwencji wyzwolić się z wszelkich pęt i ograniczeń
nakładanych przez społeczeństwo i cywilizację, i stopić się już na zawsze w boskim
ogniu wiecznej szczęśliwości. Trzeba przy tym umieć być dostatecznie silnym by
również zewnętrznie przekreślić wszelkie układy i ograniczenia dając swobodny
przepływ wewnętrznej Esencji - prawdzie istnienia, od której rozpoczęliśmy
dzisiejszą rozmowę.
Nie możesz mieć żadnego innego pana jak tylko Boskość wewnętrzną, wszystko
inne jest tylko grą umysłu i fałszywym światłem prowadzącym na manowce.
Stoisz, każdy stoi przed wyborem - Bóg albo świat. A kiedy dokona się go właściwie i
nauczy patrzeć Moimi oczami, zaczyna się widzieć, że wszystko, co wydarza się na
zewnątrz w tak zwanym świecie jest cieniem wewnętrznej Boskości, która od
prawieków bawi się i gra całym Wszechświatem. Wyrażając swą niczym
nieskrępowaną radość przegląda się w wibrującej materii niczym wesołe dziecko w
falującej wodzie.
Ten świat jest wielką mistyfikacją, ale pojąć to właściwie można dopiero, gdy On
udzieli ci swego widzenia.
Rzeczy i sprawy nie są tym, za co się podają, lecz istnieje w nich tajemny sens,
dostępny ludzkiemu odczuciu. Mówię tutaj o tym Świetle, które na podobieństwo
miliardów słońc napełnia wszechświat, mówię o miłości. Ona jest Zasadą Stwórczą
Wszechświata jego esencją, twórcą i niszczycielem, jedynym właścicielem ukrytym
przed ludzkimi umysłami zajętymi sobą i światem.
125/269
A kiedy rozedrzesz zasłonę, a raczej, gdy przyjdzie czas, że ona sama spadnie,
ujrzysz jasno rzeczywistość i pozory, Boga i świat, Twórcę i Jego zabawkę.
To nieprawda, że człowiek jest koroną stworzenia i najwyżej rozwiniętą istotą.
Jest on zaledwie kukiełką umieszczoną na boskiej dłoni i podobnie jak inne -
cieniem pierwotnej esencji - prawdy istnienia.
Wiem, że trudno to wszystko pojąć należy raczej iść za odczuciem, co to znaczy niż
próbować uchwycić umysłem.
Czy zatem Prawda Absolutna jest również "czymś" tak jak np. samochód, drzewo?
I tak, i nie. Jest "czymś", co istnieje jednak jej istnienie jest inne od świata
przedmiotów. To jak z kukiełką i dłonią, jej ruchy są życiem dla kukiełki, podobnie
i tutaj Twórca jest dla umysłów ukryty, za mnogością swego stworzenia, sam
będąc jego Esencją. Jej imię to miłość, radość, szczęście trzy aspekty prawdy
absolutnej, jedynego Istnienia.
Nie dla uczonych, lecz dla zwykłych ludzi mogę objawić się w życiu, dać dowody na
swe istnienie i pokazać kim jestem, i zaiste czynię to!
Bariera ignorancji wznoszona przez całe wieki w umysłach też pełni swoją rolę i
padnie nie wcześniej, niż przyjdzie na to czas. A uczyni to właśnie miłość, która w
końcu i tak upomni się o swoje prawa.
To, co widzisz wokół jest stanem koniecznym, choć przejściowym, stopniem na
drodze ludzkości pnącej się nieprzerwanie wzwyż ku Bogu.
Są oczywiście i drogi błędne wiodące ku chwilowemu zastojowi i stagnacji. Ale i to
w końcu pryska i życie toczy się swym torem wciąż dalej i dalej a Bóg śmiejąc się
znów potrząsa swym Wielkim Kalejdoskopem, tworząc coraz to inne, piękne
wzory.
126/269
Jeśli już mówimy, że to życie ma jakiś cel, to na pewno ten; ujrzeć Jego grę jasno i
wyraźnie oraz współuczestniczyć w radości i pięknie życia wespół z Nim. Po to w
ogóle istnieje ten świat i Wszechświat. Prawda, że to proste?
Dziś Byt Najwyższy wzywa tych, którzy mają Go usłyszeć, aby nadstawili uszu na to,
co Jego miłość chce im powiedzieć we wnętrzu. Pośród innych spraw usłyszą na
pewno o Boskiej Esencji mieszkającej w nich samych oraz o najprostszej drodze do
zjednoczenia z Nią: miłości do Stwórcy.
Tak.
Tak, oczywiście możecie zrobić wiele rzeczy, ale na razie wolę abyś się skupił na
tym, co możesz zrobić dla siebie i dla Mnie, bo dopiero na etapie jasności, jaką
przynosi kontakt ze Mną możesz działać właściwie. Do tej pory działanie jest
obciążone zanadto osobowością. Człowiek, który zbliża się do Boga i pełni Jego
wolę, i uczy się, a potem kocha Go, ma potężną siłę oddziaływania.
Wtedy nawet milcząc i medytując możesz pomagać innym.
Nie myśl o innych i nie wiąż się z "innymi" oraz ich problemami. Czy oni nie mają
Boga, do którego mogą się modlić i zwrócić o pomoc? Mają? Niech się, więc
zwrócą. Pomoc z pewnością przyjdzie.
Wielu ludzi nie wie o Tobie, nie wie jak się zwrócić do Ciebie.
Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem i to dobrze. Ale realia dzisiejszego świata są
takie, że nie potrzeba mu nowych misjonarzy. Światu, a przede wszystkim
każdemu z was, jest potrzebna duchowość, więc lepiej zrobicie, gdy zamiast
nauczać lub, co gorsza, pouczać innych, skupicie się na własnej drodze ku Bogu i
dojdziecie do zjednoczenia z Nim. Reszta spraw może poczekać, albo zadba o nie
kto inny. Przestrzegam przed traktowaniem konieczności "naprawy" świata jako
wymówki przed zajęciem się tym, co najważniejsze. Bóg jest tysiąckroć ważniejszy
od świata. Przemyślcie to.
127/269
To prawda.
Nie.
Tak wiem, jeśli potrafi wsłuchać się we Mnie, niezależnie jak Mnie nazwie to
zewnętrznie również skorzysta z przekazywanej i wiedzy, i miłości, to naturalny
proces. Kluczem jest skupienie, umiejętność wsłuchania się we Mnie.
128/269
Pomyśleć o mnie i otworzyć swoje serce na Mnie, reszta nie należy już do niego.
Przewodnik duchowy to ten, który PRZEWODZI treści ode Mnie, nie ten, który jest
PRZYWÓDCĄ. Przywództwo jest najczęściej zwodzeniem.
I tak, i nie. Jeśli chcesz dalej tak żyć, to twój wybór, bądź tylko tego świadomy, to
wszystko. Decyzja należy do ciebie i co sobie wypracujesz, to będziesz miał,
możesz w szerokim zakresie kształtować swoje życie, lecz najczęściej nie jesteś
świadomy tej możliwości, idziesz za głosem "rozsądku", wygody lub konwenansu.
Twierdzisz, że nie masz wyboru? Że nie posiadasz wpływu na własne życie? A Ja
ci mówię, że jest wprost przeciwnie, masz miliony sekund czasu, które po prostu
marnujesz. Możesz zwracać się do Mnie, możesz zająć się pożyteczną lekturą,
możesz nauczyć się kolejnego języka, możesz zrobić cos pożytecznego dla innych i
dla siebie. Najczęściej jednak nie robisz nic, tylko zajmujesz się zabijaniem czasu.
129/269
Moje słowa dotyczą każdego z was. Jesteście niewolnikami, żyjecie w niewoli i
nazywacie ją wolnością. Wolności w ogóle nie znacie. Prawdziwa wolność, to
wolność od ego.
Zaraz zaraz, nawyki, słabości i uleganie im, zgoda na ich wpływ na nasze życie -
właściwie zmiana tego stanu rzeczy, zależy tylko od nas samych, nie musimy być
słabi, możemy być silni i zmienić ten stan rzeczy.
Tak, jeśli to, co jest teraz wam nie odpowiada, możecie zmienić siebie, w bardzo
szerokim zakresie możecie kształtować swoje życie, to kwestia waszego wyboru.
Nie przesadzajmy z ta pomocą. Na ogół sami macie dość siły, żeby wokół siebie
zrobić porządek, tylko wam się nie chce. Moja pomoc jest wam właściwie
niepotrzebna, wystarczy uświadomienie stanu faktycznego, a resztę jesteście w
stanie wykonać sami i to bez problemu. A jeśli cos pojawi się na drodze to dla
chcącego nic trudnego. Największy problem polega na tym, że wam się nie chce i
wszystko, co uznajecie za wartościowe zazwyczaj odkładacie na później. A
"później" brak wam siły, czasu, warunków, sposobności i tysiące podobnych
wymówek.
Jeśli chcesz cos zrobić, to zacznij teraz. Teraz i powtarzaj tak długo, aż osiągniesz
zadowalający cię rezultat.
Mówisz tu o medytacji.
Nie tylko o medytacji. O tym wszystkim, co składa się na wasze życie. Masz
możliwość oglądania Boga twarzą w twarz, masz możliwość zbliżania się ku
Niemu, jak również osiągnięcia świadomego zjednoczenia z Nim. Może On być dla
ciebie i dla was niekończącym się strumieniem radości, szczęścia i pomocy,
wiernym towarzyszem w każdej chwili życia w tym życiu i każdym następnym.
130/269
A na drugiej szali kładziecie seriale, prasę, kino, "konieczność" zarobienia na
nowy samochód, życie towarzyskie i tak dalej, i tak dalej. Gdybyście 10% tego
niepotrzebnie marnowanego czasu spędzili na pożytecznych zajęciach, gdybyście
medytowali, studiowali nauki duchowe i starali się wprowadzać je w życie, ten
świat wyglądał by zupełnie inaczej, nie byłoby na nim tylu nieszczęśliwych,
smutnych i samotnych ludzi. Tylu narzekających na pustkę i jałowość egzystencji,
i spędzających dnie w bezsilności, albo topiących życie w kieliszku. Ta Ziemia jest
ziemią radości i szczęścia, planetą miłości, która tylko czeka, aby wskazać wam
drogę i ujawnić swą Moc. Ja jestem szczęściem i radością i Moja miłość wskaże
wam drogę, teraz i kiedykolwiek zwrócicie się do Mnie z prośbą. Pamiętajcie, że
Ja stale jestem przy was, gotów wskazać wam kolejny krok.
Baba, najpierw chcę ci podziękować za Twoją słodką obecność. Twa czuła miłość
niemalże ściga mnie wszędzie gdzie jestem, a jej słodycz przekracza wszystko, co zna
świat, wystarczy bym tylko trochę oderwał umysł od codziennych spraw i skierował
ku Tobie.
Dziś w banku stałem w długiej kolejce, a Twoja miłość płynęła przeze mnie szerokim
strumieniem. Byłem szczęśliwy. Stałeś tuż obok i ogarnęło mnie cudowne gorąco
twej bliskości.
Dziękuję ci Baba, za te nieziemskie chwile. Można być obecnym cieleśnie pośród
wszelkich spraw tej ziemi, lecz sercem i umysłem bujać daleko stąd, tuż przy Tobie
mój ukochany mistrzu.
Zauważyłem też, że nie mogę już skupiać uwagi na ludziach, nawet gdy spaceruję
staram się na nich nie patrzeć. Są tak naładowani problemami, młodzi i starzy,
wokół ich ciał wirują masy szarych i niemiłych energii. Widząc je udaję się zawsze
do Ciebie i wkraczam w obieg Twego cudownego, rajskiego promieniowania.
Teraz już wiem, że to właśnie tutaj, na ziemi, jest Twoje królestwo, królestwo
niebieskie jest już, już przyszło a raczej było tu zawsze i zawsze będzie, tylko ludzie
nie potrafią go dostrzec.
Tą umiejętność zatracili przed wiekami. To, co widzisz jako gęste i rzadsze strefy
energii wokół ciała to energie biologiczne oraz umysłowe. Są szare i ciemne, bo
właśnie w tym żyją ludzie i tym karmią się ich umysły.
Mówią, że Bóg nie istnieje, bo Go nie widzą. Umysł czysty spostrzega prawdę i
dzieje się to w sposób naturalny, widzi również blask bijący od Boskości. Ty
przecież mnie widzisz prawda?
I o to chodzi, żeby w jasny dzień nie ujrzeć słońca trzeba być kompletnie ślepym.
Żeby nie widzieć Boga trzeba być ślepym duchowo.
131/269
Stąd wynika konieczność oczyszczenia umysłu ze wszelkich ludzkich śmieci, nauki,
wychowania, religii.
Dobre pytanie!
Patrząc na ciebie, widzę Atmę, Brahmana, którym jesteś, mimo iż nie dostrzegasz
tego wyraźnie. Widzę twoją osobowość, ze wszystkimi jej przymiotami, jawnymi i
ukrytymi, widzę boską radość, jak trwa pod powierzchnią zdarzeń, widzę
przeszłość i to, co będzie.
We wszystkim widzę nieustannie promieniujące jasne światło miłości, która
przenika wielość światów, w tym jednym celu - by dawać szczęście, dobro, radość.
Widzę również ludzi, którzy biorą moje słowa tu spisane i czytają, jedni ze
zdziwieniem, inni z zapałem, a jeszcze inni z nadzieją, że i oni mogą sięgnąć czegoś
podobnego, jak tu opisano, na przykładzie zwyczajnego życia. Tych chce
zapewnić, że zawsze byłem, jestem i będę z nimi, i kiedyś przyjdzie dzień, że się
ujawnię i pokażę, kim jestem.
I jeszcze to, jak w wyniku czytania tych słów wiele umysłów i serc zwróci się
bezpośrednio ku Mnie, abym ich strzegł, uczył i prowadził poprzez wszelkie koleje
losu i wszystkie światy.
To widzę już dziś, teraz, w Moim teraz.
Baba, znów przepraszam za zmianę tematu, muszę Ci się wydać niegrzeczny, że tak
skaczę z tematu na temat, ale to po prostu samo pojawia się w mym umyśle. Chcę
zapytać czy to znaczy, że Twoje teraz jest inne niż nasze?
Tak, uniesiony poza świat przez niesamowitą, cudowną i nie do opisania miłość,
wchodzę w coś, co nazwałbym dotykaniem wieczności poza przestrzenią i poza
czasem.
I to jest właśnie coś, na kształt Mojego teraz. Ja trwam poza czasem, już ci o tym
wspominałem. Ale kiedyś wpuścisz mnie do środka, prawda?
Tak, cały czas nad tym pracuję.
132/269
Dziś byś po prostu zginął, nie mogąc przepuścić przez swój umysł, psychikę i ciało
prądu Mojej miłości. Zbyt duży prąd przepuszczony przez cienki przewód spali go.
Nie chcę tego, więc od czasu do czasu usuwam te materialne opory, ot to, taka
fizyka świata duchowego.
Mówiąc w kategoriach tego, co ujrzałeś, dziś będąc pośród ludzi oczyszczam twą
aurę, aż do najgłębszych warstw, sprawiam, że staje się bardzo rzadka i skora do
żywego, oddźwiękania na Moją miłość, co ty odczuwasz jako stan uniesienia.
Będzie jeszcze goręcej i to z każdym dniem, bo przecież nie przestanę cię
oczyszczać i będzie nam coraz fajniej, a raczej tobie, bo Mnie już jest, o czym
dobrze wiesz.
Nie trzeba tego sprawdzać, lecz uczyć się żyć w miłości, prosić o nią Boga i starać
zbliżyć ku Niemu.
To, o co pytasz, jest dla każdego człowieka tajemnicą, tobie mogę już powiedzieć
innym nie. Dlatego pozwolę sobie zasłonić się milczeniem. Zasady są ważne, a one
mówią, że boska opieka i miłość są stale obecne, ktokolwiek i w jakichkolwiek
okolicznościach do nich się zwróci.
Miłość, radość, dobroć, szczęście są zasadami boskiego istnienia, emanują z
boskiego serca i nikt, kto zwróci się ku nim, nie będzie już taki sam. [...]
Będąc na zewnątrz domu jesteś cały czas w Moich energiach i blisko Mnie.
Problemy mogą zacząć się wtedy, gdy zaangażujesz się umysłowo w coś
związanego z tym światem. To mogą być myśli o polityce, pieniądzach lub
chociażby współczucie i chęć niesienia komuś pomocy. Otwierasz wtedy swój
ustrój energetyczny na napływ myśli i energii z zewnątrz, tego całego błota
umysłowego i duchowych ciemności. Potem musi minąć trochę czasu, abym mógł
to z ciebie zdjąć, aby wróciła miłość i radość. To dobrze, że takie sytuacje zdarzają
się już bardzo rzadko, ale czas byś już w pełni pojął istotę tego procesu.
Uziemienie, to skierowanie się ku mnie, a przypływ Moich energii odetnie wszelkie
negatywne wpływy środowiska. W świecie zewnętrznym nic już nie powinno cię
interesować, po prostu nic. Kieruj się ku Mnie, a całą resztę pozostaw swemu
losowi.
133/269
Zauważyłem też, że gdy jakaś ładna kobieta przyciągnie moją uwagę, to również na
chwilę tracę Twoją bliskość i radość.
Ci mężczyźni!
Skupienie uwagi na kimś lub czymś daje połączenie tym silniejsze im głębsza była
reakcja np. dziewczyna "wpadnie ci w oko", skupisz się na niej przez chwilę i już
płyną do ciebie ciemne energie. Recepta - jak wyżej. Nie pozwalać ciału panować
nad umysłem.
Z kim przestajesz takim się stajesz, bądź więc cały czas ze mną.
Tak, czy musimy - oczywiście, że nie, jeśli jesteś czysty wewnętrznie to te słowa są
proste i zrozumiałe. Trudniej jest, gdy niesiesz ciężki bagaż niskich energii i gdy
reakcje żądzy, posiadania są bardzo silne i trudno jest je opanować.
Krishnammurti mówił wiele z pozycji czystości i niewinności, lecz też nie
wskazywał jasno drogi, która ku niej prowadzi, interesowała go raczej
kontestacja świata zastanego z cierpiącymi ludźmi, zgniłym społeczeństwem etc.
Mówił ze swej wysokości do ludzi, którzy jednak nie mogli go pojąć, bo ich stan
ducha i umysłu odbiegał wielce od jego, tymczasem tajemnica przemian, która
umożliwia przejście drogi oczyszczenia, kryje się w zwróceniu się do Boga i
poszukiwaniu Jego miłości.
Czy zatem należy używać w takich sytuacjach siły woli czy nie?
Baba, chcę zapytać o rzecz następującą. Dzisiaj jeszcze łączę się z energiami ludzi,
patrzę wewnętrznym wzrokiem i widzę ich ciężary, te masy ciemnych niskich energii
krążące wokół ciał i osiadające wszędzie wokół. Moje pytanie - to też jest widzenie
cząstkowe?
134/269
Jest tylko dobro, miłość, szczęśliwość, kiedyś ujrzysz to jasno i we wszystkim
wokoło, to będzie koniec iluzji materialnych. Cały świat jest wyłącznie światem
duchowym, błędy są pozorne, a miłość jest prawdą.
Część ósma
Samobójstwo
Człowiek nie stworzył życia i nie powinien sam decydować o jego końcu. Przecież
sama śmierć też nie jest końcem istnienia, tym "końcem" i przejściem do
następnego etapu jest wyzwolenie, a ono nie przychodzi przez targnięcie się na
życie.
Jeśli jest komuś ciężko, wręcz nieznośnie to może mu pomóc świadomość, że
wszystko na tym świecie ma naturę zmienną i przemijającą, i to, co dziś wydaje
się tak straszne czy tragiczne, jutro, pojutrze okaże się "do przeżycia", a w
niektórych sytuacjach dobre czy nawet zbawienne.
Trzeba wziąć pod uwagę czynnik czasu, który leczy wszelkie rany oraz to, że
człowiek nigdy nie jest pozostawiony sam sobie, nawet gdy bliscy, przyjaciele i
znajomi odwrócą się od niego. Zawsze pozostaje Bóg, jako ta instancja ostateczna,
ktoś dobry i kochający, a przy tym niewidoczny, to stale obecny.
Jego można i należy prosić o pomoc, wsparcie w trudnych chwilach, ułożenie
spraw i warunków, lub, gdy jest to z jakichś powodów niemożliwe, o zmianę
naszego nastawienia do sytuacji.
Żadna sytuacja nie jest beznadziejna i tak naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia.
Drugim czynnikiem jest prawo przyczyny i skutku. Obecny stan wynika między
innymi z poprzednich czynów istoty. Rozsądniej jest spróbować przejść go do
końca i zamknąć sprawę, niż przechodzić to samo jeszcze raz, mając dodatkowo
do spłaty jeszcze ten bezmyślny czyn.
Teraz, lub za jakiś czas, prawo jest w tym przypadku nie do obejścia.
Cokolwiek by człowiek nie uczynił, Bóg jest zawsze po jego stronie. To, że musi
ofiarować mu cierpienie, nie znaczy, że się go wyrzekł. To przeczyłoby Jego
wewnętrznej naturze. Cierpienie jest również, w absolutnym sensie, darem boskiej
miłości, pełniąc funkcje oczyszczające i korygujące błędy.
135/269
Ojciec wolałby dawać dzieciom pełnię swej miłości, jednak w obecnej sytuacji nie
jest to jeszcze możliwe.
Może i są ludzie, którzy idą takimi ścieżkami, ich wybór również wynika z miłości
do Boga.
Miłość do zwierząt
136/269
Tak, i jedząc mięso zjadasz Moje ciało stworzone do radości i miłości, stworzone
jako dar dla istoty je zamieszkującej, by mogła cieszyć się nim, żyć i z niego
korzystać wznosząc coraz wyżej po spirali duchowej ewolucji.
Pierwotne Słowo
Baba, nasuwa mi się pytanie, które już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie. Czy
utrzymanie specyficznych cech materiałów typu twardość, spoistość, kolor zależy od
Twego nieustannego działania, czy są one kreowane jednostkowo i już takie
pozostają, aż się rozpadną?
To dobre pytanie, nie wiem tylko czy dobrze zrozumiesz moją odpowiedź. Wszelkie
cechy materii zależą od boskiej woli, która nieustannie utrzymuje jej cząstki w
ruchu kreując "materialność" oraz relacje i prawa nią rządzące. Prawa fizyki,
mechaniki, termodynamiki są odbiciem podstawowych założeń konstrukcyjnych
przemyślanych i wprowadzonych w życie przez Twórcę.
Ale jest jeszcze druga strona medalu. Rzeczy nie są tym, za co się je uważa.
Twój umysł kojarzy materialność z takimi cechami jak twardość, ciężar,
przestrzenność, temperatura. Oswojony nieco z efektami specjalnymi możesz
łatwo sobie wyobrazić, jak jakaś ciężka i duża rzecz nagle znika, ludzie lewitują i
przenikają przez ściany etc.
W boskiej rzeczywistości niema żadnych ograniczeń ani czasu, ani przestrzeni, ani
klasycznie rozumianej materialności, wszystko jest możliwe, dowolny przedmiot
może zniknąć lub się pojawić. Materia jest jak plastelina - doskonałe i oddane
tworzywo.
Materia jest wyrazem boskiej dobroci i miłości. Wszechświat jest zasłoną, za którą
Bóg skrywa Swą Piękną Twarz...
Po co badać bez końca tworzywo, czas zwrócić się ku Stwórcy. Studiując
wyłącznie dzieło, nie poznasz nigdy Artysty, możesz jedynie nabrać pewnego
wyobrażenia o Jego mądrości, rozmachu, niesłychanej precyzji. Musisz zwrócić
się w końcu ku Stwórcy tego wszystkiego Wszechświat jest jedynie znakiem i
drogowskazem, żadną rzeczywistością jedyną i ostateczną. Jest Symbolem
wyłonionym z niebytu, symbolem o głębokim i pięknym znaczeniu. Jego znaczenie
da się ująć jednym słowem, tylko jednym. Czy chciałbyś je poznać?
Oczywiście, że tak!
137/269
Czy mam je tu zapisać?
Tak!
Tym Słowem jest MIŁOŚĆ.
To jest Słowo, które było na początku.
Najpierw istniało jako samo Znaczenie, bez jakiegokolwiek wyrazu zewnętrznego,
czysta, pierwotna Esencja - sam Bóg. Ono to uznało, że już jest odpowiednia pora,
aby wyrazić Siebie.
Tak, Miłość powołała do życia Wszechświat, a w nim wszelką obfitość przejawów
Siebie Samej, swego pierwotnego Znaczenia.
Każda forma, którą widzisz, świat widzialny i niewidzialny, jest przejawem
MIŁOŚCI BOSKIEJ, która w ten sposób wyraża Swój Byt. Tak również powstała
przestrzeń, jako arena zaistnienia oraz czas, jako miernik cyklów kolejnych
przemian.
Miłość nie podlega żadnym ograniczeniom ani prawom ustalonym dla swego
tworzywa.
Rozgrywa prawdy o swym istnieniu na zbudowanej w tym celu scenie Teatru
Rzeczywistości. Oto cała prawda o Celu i Istocie wszechrzeczy. [...]
138/269
Medytacja
Nauka medytacji jest ważna, być może to najważniejsza rzecz w życiu, a popatrz
jak mało uwagi, praktycznie wcale, poświęca się jej nauce. Uczysz się nazw
odległych miast i krajów, a nawet mórz na Księżycu, a nikt nie uczy cię jak
porozumieć się z samym sobą.
Powód jest dość prosty, medytacja jest niebezpieczna, bo kiedy zwrócisz się ku
sobie system straci nad tobą władzę. Człowiek, który żyje w zgodzie ze sobą
kierując się wartościami wynikającymi z niego samego, z głębi duszy, jest
zagrożeniem dla systemu, bo swym postępowaniem i skutkami, które ono
przynosi, pokazuje, że tradycja, kultura, religia i nauka po prostu się mylą.
Dlatego to wywołuje dwa rodzaje skrajnych reakcji; uwielbienie lub potępienie,
przy czym to drugie częściej. Ludzie jednak wolą iść do dobrego lekarza niż do
złego, więc zwracają się ku tym, którzy mają lekarstwo na chorobę, która ich
trapi, ku tym, którzy potrafią słuchać Boga. I to do nich właśnie należy przyszłość.
Przypomnij sobie jak często nie mogłeś się pogodzić z tym, co inni nazywali
prawdą, nawet do końca nie wiedziałeś dlaczego, lecz musiałeś szukać swojej
prawdy. Przede wszystkim wolności od cierpień, które niósł ze sobą ten
ogólnoświatowy naukowo - duchowy bełkot wtłaczany ci do głowy. To wnętrze i
Ja w nim mówiłem ci przez cały czas, że koncepcje, które głosi świat są nic nie
warte.
Przypadek rządzi losem, wszechświat nie ma swego sensu i celu, Boga niema, a
jeśli już jest to gniewny, mściwy, porywczy, stary i zramolały, ma długą brodę i
fioła na punkcie seksu, jest opętany ideą sprawiedliwości, a nade wszystko kary,
zabija swych wrogów (cudowne nie ma co), wybiera jedne narody, inne zaś
potępia bez dania racji, jest okrutny, jednym daje od urodzenia dostatek, innym
nędzę i kalectwo (jak twierdzą, niektórzy jest to wielka boża tajemnica, wielka, ma
tu znaczyć że nikt jej nie może pojąć i nie należy nawet próbować). Czy mam
mówić dalej?
Nie można rozmawiać z Bogiem ani nawet Go widzieć. Ostatni raz działo się to
jakieś dwa tysiące lat temu i wszystko, co miał do powiedzenia (absolutnie
wszystko) znalazło się już w pewnej świętej i godnej czci księdze, w której można
znaleźć odpowiedzi na wszelkie pytania.
Rzeczywiście, treść Biblii, jak i jej emanacja, nie robi na mnie dobrego wrażenia.
Tak mało o Bogu, tyle bólu, strachu, lęku przed Boskością, tyle ofiar, niewiele
jasnych wskazówek jak żyć, nie mówiąc już o Apokalipsie, czczonej chyba tylko z
tego powodu, że nikt jej nie rozumie a większość się boi.
Gdyby Bóg był szalony, tak mógłby wyglądać koniec świata. Przykre, jakże przykre,
że te treści stanowiły kanon kształtowania umysłowości przez tak długo,
kilkadziesiąt pokoleń.
139/269
Dobrze, że już mamy to z głowy.
Przepraszam Cię, Baba, ale robi mi się niedobrze. Rzeczywiście, kiedyś całym
sercem w to wierzyłem, ale teraz budzi się we mnie uczucie odrazy.
140/269
Ale to właśnie dzięki nim rozwój idzie naprzód, dzięki tym, którzy nie wahają się
kwestionować zastanej wiedzy, światopoglądu i porządku. Lud, szara masa, z
czasem przejmuje nowe treści, bo tak jest wygodniej, a przeciwnicy nowego
utracili władzę, bądź wymarli. Dlatego głoś swoją prawdę, nie wahaj się żyć "po
swojemu", walcz o siebie i to, co jest dla ciebie, nas ważne, odrzucaj to, co czujesz
lub wiesz, że jest błędne.
W twych badaniach Ja zawsze jestem po twojej stronie, podobnie jak po stronie
każdego, kto rusza w tę najkrótszą i najcudowniejszą z podróży - do swego
wnętrza gdzie stale jestem i czekam.
A teraz pomówimy o medytacji. Jeszcze tylko jedno pytanie, nie należy nikogo
nawracać na siłę?
Oczywiście, a nawet, gdy cię pytają wiedz, że nie masz żadnego obowiązku dzielić
się z nikim swymi przemyśleniami, wiedzą czy punktem widzenia. Wielu nie
doszło jeszcze do choćby elementarnego zrozumienia prawd duchowych, mogą
chcieć tylko cię wysłuchać lub wciągnąć w jałową dyskusję.
Nie należy stawać w opozycji do świata ani do nikogo. Jeśli z czymś walczysz to
jesteś z tym związany. Ja nie chcę cię wiązać z niczym, chcę byś był wolny i raźno
kierował się ku prawdziwym wartościom, i temu co najcenniejsze.
Walka jest niepotrzebna, podobnie jak nawracanie. Ludzie mają oczy, uszy i
mózgi, niech robią z nich użytek, a jeśli chcą wierzyć w brednie to ich sprawa.
Może ból, który sprowadzą na siebie nieuchronnie zmusi ich kiedyś do rewizji
poglądów.
A jeśli nie, to też niema szkody. Mam czas i nigdzie Mi się nie śpieszy, w końcu
Moje, twoje, nasze, wasze będzie i tak na wierzchu. Prawda zawiera w sobie
utajoną siłę, to ona wyzwala.
Baba, czasem myślę, że w jakiś sposób może podświadomy tworzę Ciebie, wkładam
w Twoje usta swoje myśli.
141/269
Po prostu jestem na to za głupi, a poglądy tu przedstawione zbyt odbiegają od
"społecznej normy", a przecież mój umysł ukształtowała właśnie ona. Poza tym
miałem setki może nawet tysiące doświadczeń przekonujących do ufności w Twoje
słowa, pomimo i na przekór wszystkiemu.
Poza tym, co możesz sam stworzyć i wymyślić - przecież nie jesteś w stanie
wymyślić miłości. Ją czujesz, smakujesz i nią się stajesz. Taka jest rzeczywistość,
porzuć wątpliwości.
Tak, rzeczywiście zwykle ich nie ma, to krótka chwila słabości o piątej nad ranem,
kiedy usiadłem do pisania, a jeszcze się nie obudziłem.
Tak Baba, przypomina mi się sen, który miałem przed wielu laty i już wiele razy
chciałem Cię prosić o jego wyjaśnienie, jednak sam nie wiem, dlaczego to
odkładałem.
Wędrowałem po podziemiach wielkiego zamku, zakurzone korytarze, po których od
lat nikt nie chodził. Nagle, gdzieś tak pod kaplicą zamkową, stanąłem jak oniemiały.
Za grubą pancerną szybą ujrzałem dwa wielkie diamenty. Wyżej, o błękitnym
odcieniu, niżej o różowym, pół metra średnicy każdy, przepiękny szlif. Po chwili
dostrzegłem jeszcze trzeci tuż obok. Diament - olbrzym o ponad metrowej średnicy,
emanował czystym białym światłem, po prostu świecił sam z siebie. Byłem wielce
zdumiony tym widokiem, a ktoś stojący tuż obok powtarzał spokojnie.
142/269
"Kto znajdzie w sobie i połączy te dwa diamenty
Ten trzeci otrzyma w darze
Klejnot mądrości, miłości i wiecznego życia".
Dokładnie już nie pamiętam, czy usłyszałem "życia", czy "zrozumienia".
Życia.
Idziesz ku Światłu, odrzucasz błędy, realizujesz pragnienia duszy i słuchasz
Mojego głosu. Dusza wskazuje ci cel i wszystkie etapy pośrednie, ty zewnętrznie
sprawiasz, że staje się rzeczywistością zarówno oczyszczenie - jak i to, co masz w
sercu - miłość, którą niesiesz w świat.
Ciało i umysł współgrają z duszą, Bóg zstępuje w tę całość i dajesz Jemu
możliwość przejawienia Siebie na tym świecie. Tak mniej więcej wygląda
przejawienie się Boga przez człowieka od strony "technicznej". Ale jest jeszcze
głębsze spojrzenie wiodące wprost ku istocie życia, czy ją widzisz?
Za tym wszystkim widzę Ciebie, Twoje światło, to nie przenośnia, widzę sercem.
Oto jestem.
Narzędzia, boskie instrumenty; dusza, umysł, ciało są potrzebne, ale wcale nie są
ważne. Ważne jest to, co przejawia się przez nie. To, co Jest, Bóg, Miłość,
Drogowskaz
Powiedziałeś mi wcześniej, że celem tej książki jest, aby każdy, kto chce, mógł
zwrócić się do Ciebie i słyszeć Twój głos.
Nie, tego nie mówiłem. Celem jej jest uświadomienie ludziom, że jestem i kim dla
nich jestem, pozostałe rzeczy, o których wspominałeś odbywają się indywidualnie.
Nie każdy, kto zechce może Mnie słyszeć, ale każdy, kto zechce, może się do Mnie
zwracać. Wielu nie jest jeszcze potrzebny bardziej bezpośredni kontakt, wystarczy
stopniowa zmiana poglądów i życia. Taki mają los. Ludzie są jakby w różnych
klasach w szkole i nauka odbywa się stopniowo i jest to dobre.
143/269
Tak postęp, wiele kroków na raz w dobrym kierunku. Ale wiedz, że z samego
czytania niewiele przyjdzie. Ta książka jest jak mapa uświadamiająca po
pierwsze, że istnieje taki nieznany jeszcze ląd, a po drugie pokazująca gdzie
zakopany jest skarb. Studiując mapę spędzisz miło czas, ale to znalezienie skarbu
się liczy a nie rozrywka. Są i tacy, którzy jasno pojmą, o co Mi chodzi i co im chcę
przekazać w tej pracy, i wyciągną z niej wiele wskazówek dla siebie. Ci popłyną w
nieznane i znajdą skarb. Ich życie z czasem zupełnie się zmieni i bardziej będą
polegać na Mnie niż na samych sobie.
Powiedziałeś wcześniej, że Ty mówisz stale, jedynie ludzie nie chcą Ciebie słyszeć.
To prawda.
Więc?
144/269
Jest to odkrywanie prawd i życie według nich. Jest to zwracanie się do Boga i
prośby o Jego miłość, jest to wprowadzanie w życie tego, co już zrozumieliście
albo tylko przeczuwacie, że stanowi wartościową wskazówkę. Jest to stawianie
Boskości na pierwszym miejscu pośród wszelkich spraw i wydarzeń.
Nie musicie wiedzieć nic więcej, wystarczy, że w każdej chwili kierujecie się do
Mnie i powracacie stale, gdy zapomnieliście i podejmujecie dzieło od nowa. Po
pewnym czasie zauważycie jak sprawy zaczynają się wam układać w innym niż
dotychczas rytmie, tak jakby ktoś nimi świadomie kierował. Wtedy zobaczycie
Mnie pośrednio - po tym, co dla was czynię. Z czasem nauczycie się słuchać
intuicji, czy też odczuć wewnętrznych i kierować się nimi w życiu a wtedy ujrzycie
Moje działanie jeszcze wyraźniej i przyzwyczaicie do Mojej obecności. Znajdźcie
Miłość do Boga i żyjcie w Niej.
Oczywiście. Bardzo często myślicie ze, jeśli mówię o miłości to mam na myśli, że
powinniście kochać wszystkich wokoło i kierować się w życiu miłością do innych.
Nic bardziej błędnego. Cały czas mówię wyłącznie o miłości do Stwórcy, a nie do
żadnego z Jego stworzeń. Tylko Ona wyzwala, a każda inna wiąże. Macie wielki
kłopot z rozróżnianiem obu tych sfer, a wynika on z waszej słabości duchowej.
Receptą na ten stan rzeczy jest zwracanie się całym sobą do Boga i pamiętanie o
tym, odsuwanie innych, pobocznych myśli.
Przepraszam, że się wtrącę, ale zarzucą mi, że namawiam do jakiejś formy "prania
mózgu" i odejścia od rzeczywistości...
I tu będą mieli rację, wasze umysły potrzebują "uprania" z tej całej masy brudu
wieków, jaka tam zalega i jeśli "pranie" pojmujemy jako oczyszczenie to jest ono
jak najbardziej pożądanym zjawiskiem. Również sformułowanie "odejście od
rzeczywistości" jest jak najbardziej na miejscu, odejście od waszej rzeczywistości
po to by odnaleźć Moją... Oczywiście, że wiem, o co pytasz w podtekście, ale tu
chcę cię uspokoić, chorób umysłowych nie brakuje w tym społeczeństwie, a Moja
droga, którą wskazuję jest jedną z niewielu ścieżek, które są w stanie przynieść
ulgę cierpiącym, chociażby, dlatego że pokłada się na niej nadzieje we Mnie.
145/269
Oczywiście nie stanowi ona gwarancji poprawy w indywidualnym wypadku,
jednak pozytywny efekt będzie dla przeważającej większości stosujących
widoczny jako spokój i równowaga.
O, TAK!
Czytam teraz z zapałem jedną z książek Neale Walsha. "Przyjaźń z Bogiem" wywiera
wielkie wrażenie.
Po nas przyjdą ludzie, dla których rozmowa z Tobą będzie chlebem powszednim.
Tak.
146/269
Ten czas jest bardzo bliski.
Tak.
Jedyne, zatem co powinniśmy dziś robić, to uczyć innych jak odnaleźć Ciebie,
wsłuchać w Twój głos, znaleźć twoją Miłość i kierować się Nią w życiu.
Mniej więcej.
Raczej jako sprzedawcy naczyń, dają ludziom kubki do ręki, żeby każdy sam mógł
się napić.
Przepraszam Cię, ale wciąż nie sądzę żebym robił cos istotnego. Nawet te
wspomnienia są bez znaczenia, to jest już przeszłość, niebyt.
I tu masz rację. "Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr" Ważna jest tylko
teraźniejszość. Teraz. Przeszłość jest o tyle ważna, o ile pojąłeś znaczenie tego, co
miała cię nauczyć. Miłość odnajduje sobie drogę pośród wydarzeń życiowych i
twoim zadaniem tutaj jest pomóc każdemu czytelnikowi uświadomić sobie
prawdy, które czekają na wyrażenie i wprowadzenie w życie. Tak jak w książkach
Neale Walsha.
Tak, czytam i za chwilę czuje jakby te prawdy stawały się częścią mnie samego.
Jakbym znał je od dawna.
147/269
O dziękuję Ci za wyjaśnienie. Mam wrażenie, że jestem taki głupi i nic nie
rozumiem, wlewasz we mnie pewność, że idę dobra drogą.
Przyznam, że trochę tak! "Kiedyś byłem młody i głupi, a teraz cóż młodość
odeszła..."
"Błogosławieni, którzy potrafią śmiać się sami z siebie albowiem zawsze będą mieli
wiele radości..."
To, co mówisz na stronach tej książki nieco odbiega od treści przekazywanych
Neale'emu.
Tutaj uczę miłości i oddania, nie zwracam takiej uwagi na staranne wyłożenie
teorii. Nie musicie wiele rozumieć po to by móc wiele kochać. Różnice są i będą,
również w sprawach istotnych, ponieważ różne treści są adresowane do różnych
osób na rozmaitych poziomach odbioru. Każda z Moich książek podyktowanych
wcześniej stanowi krok ku Mnie i Mojej Miłości. Idziecie różnymi drogami i
potrzebujecie pokazania Prawdy z rozmaitych stron. Jednym odpowiadają
rozważania teoretyczne, inni oddźwiękają głębiej na wyrazy miłości, jedni
potrzebują zrozumienie i logiki, inni oddania i skupienia wyłącznie na Mnie.
Kocham was i dbam o was, daję to, co jest wam potrzebne. I tak już pozostanie.
Żyjcie z tą świadomością. Przyjmijcie Moje błogosławieństwo.
Radość życia
Witaj mój drogi Baba, przeczytałem właśnie książkę Neale Walsha "Rozmowy z
Bogiem", co o niej powiesz?
Wielu rzeczy nie mogę zrozumieć, podczas gdy inne są proste i naturalne. Często nie
rozumiem wywodu, ale z łatwością dostrzegam słuszność i prawdziwość wniosku!
To dobry znak.
148/269
Czy słuszny jest pogląd że nie muszę wiele rozumieć, wiele rzeczy dokonuje się samo
tzn. Ty je wykonujesz?
To prawda.
Owszem będzie.
O radości życia.
Radość jest ważna, jest bardzo ważna, a ludzie tak ją zaniedbują. Tyle macie
spraw ważniejszych i pilniejszych od niej, że zostawiacie ją na uboczu. Tymczasem
to ona nadaje życiu cudownego smaku i unosi je ku wyżynom bytu.
Miłość, radość dodaj szczęście i już będziesz wiedział, czym jest Bóg.
Tak, dlatego ceniąc radość, miłość, szczęście i robiąc im miejsce w życiu możesz
kiedyś dojść do doświadczenia istoty Boskości.
Jeśli żyjesz w ciemnym lochu to jedno spojrzenie w światło oślepi cię. Bujaj w
obłokach radości, bądź szczęśliwy, kochaj Mnie - to daje najwięcej, a kiedyś zza
chmur wyjrzy słońce i nie oślepniesz, gdy spojrzysz wprost w Jego blask. Wtedy
sam zdasz sobie sprawę z prawdziwości Mych słów. Uwierz mi, ucz się cieszyć ze
wszystkiego, bądź szczęśliwy z tego, co przeszedłeś i tego, co masz, naprawdę była
to i jest wielka łaska. Co mogę ci powiedzieć więcej? Odrzuć błędne pojęcia na
temat uczuć i seksu, on jest piękny i wzniosły daje radość i wznosi ku Bogu.
To kolejna herezja, ale jaką napełniona treścią i mocą! Baba, czy energia seksualna
jest najsilniejsza?
149/269
Nie, "najsilniejsza" jest energia miłości, seks jest wyrazem radości, samą radością
zawartą i przekazywaną przez organy płci. Bez niej nie byłoby życia. Jeśli
zablokujecie ją do końca - ludzkość zginie.
I dobrze, będzie kogo uczyć i kogo kochać. Będzie coraz więcej miłości, szczęścia i
radości - do podziału i nigdy ich nie zabraknie ani się nie wyczerpią.
Kocham, kocham i kocham, to prawdziwa trójca w Jedności, prawdziwy i
niepowtarzalny wyraz Mojej Boskiej Natury. Jestem czystą miłością, o jej
rozmiarze nie macie, nie możecie mieć pojęcia.
Miłość jest jedyną prawdą, którą warto poznać, reszta to prawdy cząstkowe,
wycinkowe. Ona jest Całością, Jednią, Bogiem inkarnującym w bezmiar
stworzenia, boskim Dzieckiem przeglądającym się w lustrze swej potencji
stwórczej - we Wszechświecie.
Mówiłem ci już, że Wszechświat jest symbolem, wyrazem Znaczenia tego
jedynego, pierwotnego Słowa. Medytuj więc o Znaczeniu Słowa, jego Treści.
Oto jestem.
Myśl o Znaczeniu, skieruj tam swą uwagę. Myślisz wtedy o mym jądrze, esencji
Mojej istoty nietkniętym jeszcze ludzką myślą. Zwiąż się z Nim i trwaj. Spróbuj.
Tylko to, że was kocham gorąco i czynię wszystko dla waszego dobra - tego
najważniejszego, którym jest zjednoczenie ze Mną w miłości. To wszystko.
Zapytam jak?
Teraz?
Tak!
150/269
Zwróć się do miłości, aby pokierowała twym działaniem. Leżysz na dywanie i
notujesz moje słowa, otwórz się i pozwól mi uczestniczyć w tym dziele, o tak, już
jest o niebo lepiej.
Oddychając, jedząc, śpiąc i budząc się wyrażasz Ją nieustannie. Nawet o tym nie
wiesz. Do mnie należy, aby pokazać ci jak możesz robić to bardziej.
Tutaj, teraz.
Tak. Zwróć się ku miłości, która wiecznie trwa, skup umysł na delikatnych tonach,
które wygrywa w głębi twej duszy i spraw by przychodzące uczucie owładnęło
tobą. Miłość przyciąga miłość, jest cudem samym w sobie, najwyższą nagrodą i
najsłodszą rozkoszą.
Trwaj w świetle, które płynie teraz, otwórz na nie najdalsze zakamarki twej
duszy, umysłu, ciała, niech przeniknie cię na wylot jego milczące, lecz jakże
wspaniałe przesłanie.
Życie jest piękne, radość jest piękna, a gdy miłość jest tak bliska, jak teraz jesteś,
jednym z Bogiem.
Nie mieszać, nie zadawać zbyt wielu pytań na raz. Zacznijmy od jednego, a reszta
jakoś da się ułożyć.
Chcesz zrozumieć i nadać własnym działaniom jakiś sens i cel. Po co? Cel widzę Ja
i wiem jak cię do niego doprowadzić. Nie musisz rozumieć wszystkich kroków ani
nawet widzieć całej drogi. Czy wszystko musi mieć uzasadnienie, być do końca
wyjaśnione i skonceptualizowane to znaczy ułożone do pewnych szufladek? A
może ten świat istnieje po to by być, bawić się, cieszyć się chwilą, uśmiechać do
Boga?
Już ci mówiłem, po to by wyrażać miłość. Nie znaczy to, że musisz to robić stale i
być skuty jak łańcuchowy pies. Stale wyrażasz miłość, a najbardziej wtedy, kiedy
jesteś zwrócony ku Mnie i trwasz w niej bez żadnego konkretnego celu.
151/269
Moje pytanie jest takie. Czy powinienem, muszę, zwróć proszę uwagę na dobór słów,
zwracać się ku Tobie czy też nie - np. gdy jestem pośród ludzi w mieście, czy też
wystarczy cieszyć się spacerem, słońcem, kolorami drzew?
Słowo "muszę" kojarzy mi się z czymś, czego nie chcę robić, wolę wolność.
Wolność jest dobra, ale miłość jest lepsza. Masz po prostu nawyk myślenia o sobie
i zachowywania się w określony sposób. Nawyk nie do końca uświadomiony i
dopóki go nie przełamiemy, dopóty powinieneś wybierać większe dobro.
Rozumiałeś to dobrze jakiś czas temu.
OK. W porządku, ale uśmiechaj się do kogoś, kto zmusza cię do czegoś.
152/269
podwodną rafę to przeżyjesz niemiłe chwile.
Zasada jest taka; w chwilach wątpliwości zwracać się ku Bogu, nie ku światu, ani
nawet ku sobie i swojemu sposobowi myślenia. To bardzo ważne, nie twój punkt
widzenia a boski, nie ty a Bóg, nie osobowość - a Ja. Taka jest zasada, jeśli ją
pojmiesz i zastosujesz zaraz będzie ci lżej.
Dobrze, ale jak zrealizować ją w życiu? Weźmy kilka przykładów, może głupich. Np.
zakupy czy mam kupować to, co ja chcę, czy to, co Ty, ewentualnie jak to rozdzielić?
Wybór drogi w mieście ta, która mi się podoba, czy inna "Twoja". A rozmowy z
ludźmi, czy mówić to, co uważam, czy to, co Ty chcesz bym powiedział?
Tak.
Dlatego ofiaruj Mi cały ten proces i pozwól abym to Ja zrobił i powiedział to, co
powinno być powiedziane, daj mi to przeprowadzić na Mój sposób. Nie dbaj co
pomyślą, powiedzą bądź uczynią inni oraz jaki będzie skutek Mych słów.
Jeśli nie jesteś spętany kajdanami konwenansu to działasz naturalnie "z siebie" i
to jestem Ja, który działa przez ciebie, tylko cały czas trzymam się w cieniu.
Ofiaruj mi i ofiarowuj każdą czynność, myśl, słowo, czyn, daj Mi możliwość
współuczestnictwa. Daj Mi drogę usuwając to, co stanowi ciebie, twe nawyki, po
prostu odsuń to i pozwól działać Mnie. Jeśli nie wiesz jak to uczynić, proś abym cię
nauczył. Zrobię to na pewno.
Przepraszam za chwilową zmianę tematu. Chcesz, abym Cię prosił. W porządku jest
to tak miłe, że chętnie to robię, ale ty przecież wiesz, co mi potrzeba.
Tak, ale ty nie wiesz. Mówię ci, o co prosić, możesz oczywiście żądać, ale żądania
to nie droga miłości, mówię ci, co jest warte prośby, idzie mi o twoje zrozumienie i
153/269
świadomy wybór, a potem podjęcie tego, co zacznie się pojawiać i pójście za tym.
To rozpocznie nasze współdziałanie. Jasne?
Tak
Z dwojga; twojej opartej na " ja " i Mojej wybieraj zawsze wyższą drogę, czyli
Moją, naucz się tego pośród codzienności. Wrócimy do tego tematu, nie można
wejść na tę drogę i pozostać "sobą". Trzeba się zmienić, choć czasem te zmiany są
ci z jakiś powodów nie w smak. Pamiętaj - to nie Ja przychodzę do ciebie, ale ty
zamieniasz się we Mnie. [...]
Nie skądże, najważniejsza jest nauka miłości. Praca z osobowością pozwala nam
ujawniać i stopniowo pojmować nowe aspekty miłości, wcielać je w siebie i w
życie. To jest proces stawania się miłością, żywym przejawem Boskości.
Ani opanowanie (w domyśle tłumienie) ani poskromienie (spętanie) tylko
przeistoczenie. Zmiana istoty - z ośrodka ja osobowego na Ja Boskie.
Tu poruszyłeś kilka spraw. Niszczyć ani nękać - nie. Niewolić - czasem tak,
stawiając hamulec wybujałym pragnieniom, arogancji, żądzy, gniewowi, ambicji,
złości etc.
To jak z wierzchowcem, nie należy go ani niszczyć ani nękać, ani potępiać. Czasem
trzeba ściągnąć cugle, ale tylko wtedy, gdy jest to potrzebne. Nie można przecież
jechać galopem na krótkich cuglach. A właśnie chodzi o to by jechać, cieszyć się i
bawić tym.
Ja ci to zwykle mówię.
Ty masz swój proces a oni swój. Jak pójdą dalej i zechcą Mnie słuchać to też
dostąpią prawd, które objawiam tobie. Nie jesteś kimś niezwykłym. Rozmowa jest
regułą a nie wyjątkiem. Poza tym w tych sprawach, szczególnie w zachodniej
154/269
kulturze, narosło tak wiele bzdur, że dobrze powiedzieć, o co naprawdę chodzi.
To nieprawda, że trzeba przeżyć życie w cierpieniu by miało jakąś wartość. To
bzdura, że należy zadawać sobie cierpienie, poniżać się i umartwiać, aby zbliżyć
się do Boga. Kult cierpienia jest wielkim błędem.
Wielu ludzi nienawidzi siebie i chętnie się z różnych powodów karze. Kara jest
głupotą, o ile nie daje nauki i kroku naprzód, jest takim błędem, za który później
trzeba zapłacić. Więc nie należy się karać!
Nie martwić się odejściem od Boga, raczej cieszyć się z powrotu!
Hamulec - czasem tak, bo samochód wpadnie do rowu, ale stałe trzymanie
hamulca jest bezsensem, podobnie jak biczowanie bagażnika. Potem musisz
zapłacić za nowy lakier!
Należy szanować boski dar, jakim jest ciało i cieszyć się nim. Jest właśnie po to!
Radość, miłość, szczęście, dobro - to czworo dzieci tego samego Ojca. [...]
155/269
Nauka zaufania
Mów.
Pamiętam jak znaleźliśmy na strychu stary żyrandol, chyba z lat trzydziestych.
Postanowiliśmy go wyrzucić albo sprzedać. Zaniosłem go do garażu, rozebrałem na
części i oczyściłem. To była taka mosiężna kula wisząca na cienkiej rurce. Rurka była
okręcona sznurkiem, zdjąłem go i uprałem. Kiedy wysechł prawie się rozpadał.
Pamiętam jak okręcałem go wokół tej rurki z powrotem i prawie kłóciłem się z Tobą,
że lepiej całość od razu wyrzucić, szkoda nieść do sklepu. Trochę było mi wstyd
wystawiać gdziekolwiek taki potworny rupieć. Wreszcie za dwudziestym razem,
kiedy wciąż powtarzałeś żebym zrobił jak mówisz skapitulowałem i zakończyłem
sprawę. Przyjechał znajomy, zawiózł do eleganckiego salonu ze starymi meblami i
żyrandol w trzy dni został sprzedany. Było mi wtedy tak strasznie wstyd, że kłóciłem
się z Tobą.
156/269
i jaka drogą pójść. Rozstałem się z przyjaciółmi i doskwierała mi pustka.
Ale postąpiłem w zgodzie ze sobą i z wartościami, w które głęboko wierzyłem, a oni
chcieli je naruszyć. Szedłem i nagle zauważyłem, że od dłuższego czasu przewija mi
się przez myśl natrętna melodia. Wciąż i wciąż powraca. Zaraz zaraz, jaki to był
tytuł? I nagle przypomniałem sobie. "Stawka większa niż życie" I już wiedziałem, że
jest to Twoja odpowiedź. Stawką w tym, co przeżywałem było coś znacznie
większego niż pojedyncze życie. Stawką była Twoja miłość.
Co dalej?
Ciepły i piękny wieczór powoli przechodził w ciszę nocy. Było już dobrze po
dziesiątej jak doszedłem na przystanek, ale zamiast zatrzymać się poszedłem 100
metrów dalej nad rzekę. Było cudownie, ciepło, nad wodą unosił się odurzający,
cudowny zapach kwiatów. Stałem tak i patrzyłem na przepływającą wodę. Gdzieś
bardzo daleko, jak to w mieście nocą zabrzęczał na szynach tramwaj. Z przystanku,
przy którym byłem, odchodziły linie w dwóch kierunkach, w moją stronę jeździły
bardzo rzadko. Nagle poczułem wyraźny impuls żeby już iść na przystanek.
Zignorowałem go, było tak cudownie. Tramwaj zbliżał się, ale pomyślałem, że
prawdopodobieństwo, że jest to mój jest nikłe, tym bardziej, że jak sprawdziłem
według rozkładu następny nocny, w moja stronę powinienem przyjechać za ponad
godzinę.
Nagle poczułem wyraźnie drugi impuls "idź na przystanek" i już teraz pomyślałem,
że ignorować go ponownie byłoby głupotą. Poszedłem. Minęło trochę czasu zanim
zza oślepiającego przedniego światła dostrzegłem numer. To była siedemnastka.
Poza rozkładem. Wsiadłem do wozu i usłyszałem jak mówisz cos takiego "Ja zawsze
czuwam i wskazuję to, co jest dla ciebie najlepsze, nigdy cię nie opuściłem i nie
opuszczę, zawsze jestem gotowy do służenia i pomocy"
Znów mnie zatkało. Chodziłem i myślałem o tym przez tydzień i jeszcze
opowiadałem znajomym.
Tym razem to był wyjątkowo zimny, zimowy dzień, poniżej dwudziestu stopni
Celsjusza. Autobus, którym jechałem tak niemiłosiernie skrzypiał, że myślałem, że
się zaraz rozpadnie. Potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy o Sathya Sai Babie, Marek
157/269
wrócił jakiś czas temu z Indii i mówił o swoich doświadczeniach.
Był dla mnie żywym dowodem olbrzymiej siły duchowej Sathya Sai. Chłopak z
profesorskiej rodziny fizyków w drugim pokoleniu, po dwóch tygodniach wrócił tak
pozytywnie odmieniony i otwarty na sprawy duchowe, że już wtedy wiedziałem, że
Sai jest potężnym Mistrzem duchowym. Tylko taki Ktoś mógł dokonać gruntownej
przemiany w tak śmiesznie krótkim czasie.
Rozmawialiśmy chyba ponad dwie godziny. Nagle on powiedział coś, co uderzyło we
mnie z siłą pioruna. To znanie zapamiętam na zawsze. Brzmiało ono: "Mam
całkowite zaufanie do mojego Guru Sathya Sai". Nie sposób opisać, jakie wrażenie
wywarła na mnie ta wypowiedź. Nagle dotarło do mnie, że ja, który tyle lat uczyłem
ludzi kontaktu z wnętrzem i któremu wydaje się, że tyle wie, nie posiadam tej
prostej, najprostszej i najcenniejszej cechy - zaufania do Boga. Pożegnałem się jak
najszybciej i w rozpiętej kurtce i bez czapki poszedłem piechotą do domu. Trwało to
ponad godzinę, ale wcale nie czułem mrozu i w ogóle się nie rozchorowałem.
Wtedy w jednym błysku dotarło do mnie, że stawiałem na niewłaściwe rzeczy.
Brakowało mi podstaw, zaufania do Ciebie. Odtąd zacząłem prosić Cię o nie i
zaczęło pojawiać się coraz częściej. Czy moja opowieść Cię nudzi? Nic nie mówisz.
Słucham.
Wielu rzeczy już nie pamiętasz, kiedyś one jeszcze wrócą i część z nich zapiszesz.
Chcę żebyś opisywał te wydarzenia, bo one dają świadectwo temu, że Mnie
znalazłeś i jak to wyglądało. Mogą zatem służyć ludziom, jako przykłady, tego co
może się dziać z nimi. Prawdy zawsze można doświadczyć, pamiętajcie o tym.
Zawsze można ją sprawdzić. Chcesz dowodu? Poproś a dostaniesz. Ja nie
domawiam szczerze poszukującym. Teraz to już nie odmawiam nikomu. Takie
czasy.
158/269
Życie to jest Twoja szkoła.
Pieniądz
Budzę się po kilku zaledwie godzinach snu świeży i wypoczęty. Spoglądam wokół
wewnętrznym wzrokiem, szukam Ciebie. Jesteś. Napływa Twoja cudowna miłość,
wraz z nią uniesienie, szczęście. Chciałbym Baba, żeby ten, który czyta me słowa
mógł zakosztować Ciebie. Wiem, że uczucia, a szczególnie takie nie powierzchowne
a najgłębsze, te, które przenikają człowieka na wskroś i sprawiają, ze głęboko
jednoczysz się z Bogiem, są nieprzekazywalne, ale przecież są pokazywane! Dla
Ciebie mój drogi, ukochany Mistrzu niema rzeczy niemożliwych, więc proszę Cię o
to, że jeśli czytelnik poprosi, zwróci się do Ciebie, spraw, aby był gotów, a potem,
choć na mgnienie oka spraw by ujrzał Ciebie, Twoją skromność, doznał Twej
niewysłowionej słodyczy, ekstazy szczęścia, którym jesteś. Proszę Cię, moja miłość
prosi Cię o to.
Zobaczymy, co da się zrobić. Prosisz mnie o wiele o bardzo wiele, ale nie powiem
żeby ta prośba była niemiła memu sercu. Zmuszasz mnie jednak, abym podnosił
olbrzymie ciężary, często u ludzi którzy nie chcą tego, chcą dalej żyć w błędzie.
Baba, cóż mogę ci powiedzieć. Myśl, że mogę Cię obciążyć czyś niewłaściwym i na
dodatek niepotrzebnym sprawia mi przykrość, więc chętnie wycofam się
ofiarowując tę prośbę Tobie, a jej spełnienie do Twego uznania.
Czy tak może być?
Może. Wielu ludziom to, czego dotykasz jest naprawdę niepotrzebne, szukają
taniej rozrywki, a wiesz, że Ja nią nie jestem.
Dla serc Mi oddanych zrobię wszystko, lecz nie będę rozdawał samego siebie na
targowisku tego świata.
Ujmij to inaczej, że mogłem skutkiem tej prośby znaleźć się w niemiłym położeniu.
159/269
Tak dobrze, że to powiedziałeś. Czy rzeczywiście taka sytuacja byłaby dla ciebie
niemiła?
Nie skądże. Ja jestem w stanie poświęcić się dla każdego i w każdej sytuacji,
problem tkwi w czym innym. Wielu ludzi nie dorosło jeszcze nawet do choćby
chwilowego objęcia sobą prawdy duchowej, o którą prosisz. Wielki prąd miłości
mógłby przynieść im szkodę, naprawdę.
Poza tym nie wiesz, jakie umysły sięgną po treści tutaj zawarte. Wielu nie wierzy
w Boga i moje ujawnienie się byłoby wielkim szokiem, dla niektórych zbyt
wielkim.
Ty pracowałeś ze Mną kilka lat, a wcześniej było kilkanaście lat przygotowań. To
sprawiło, że dziś jesteśmy tutaj, teraz w słodkim zjednoczeniu i we wzajemnej
miłości rozpoczynamy kolejny piękny dzień. Inni - jeszcze ścigają miraże i jeszcze
długo będą to robić, ale nie ma w tym błędu.
Kilkoro jest już gotowych i dla nich spełnię twoją prośbę.
Dziękuję ci drogi Baba, Twe słowa przynoszą mi wielką radość. Nie chcę dbać o jakiś
innych ludzi, nawracać, nauczać, pouczać czy pokazywać. To nie dla mnie, proszę
Cię, aby sprawy tego świata pozostały dla mnie nieodwołalnie zamknięte i nigdy nie
przesłoniły jedynej wartości, Ciebie, mój ukochany przyjacielu, Twojej miłości,
bliskości i wszelkiego dobra, które wciąż, wciąż, niewyczerpanie płynie od Ciebie.
Tak, ale odbiegłem od tematu. Od chwili przebudzenia mówisz, że powinniśmy
porozmawiać o pieniądzach.
Tak.
160/269
Jest takie powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają, ale pozwalają się bez niego
obejść.
A ty jak myślisz?
Że ten, kto wymyślił to powiedzenie nie wiedział, czym jest szczęście, kiedy raz się
go zakosztuje...
A powracając do twojej poprzedniej wypowiedzi na temat szczęścia, nie mam
wrażenia byś kogokolwiek za to potępiał.
Przepraszam cię Baba, za to, co powiem, ale przypadła mi tutaj rola "advocatus
diaboli", więc muszę się wykazać. Dla sporej liczby mieszkańców tej cudownej
planety są środkiem przeżycia, czymś, za co kupią dziś, jutro chleb, ryż i przeżyją
dzięki temu kolejny dzień.
To prawda, ale czy będąc biednym nie możesz być szczęśliwy? Widziałeś Indie,
uśmiechniętych żebraków na ulicach, kaleki bez nóg. Oni cieszą się życiem i
pośród swego, jakże ciężkiego losu wiedzą, że pieniądze nie są problemem i że jest
ktoś, kto o nich dba. To nie są żarty co mówię. Czy myślisz że biedni nie mają do
Mnie dostępu? Odpowiem ci, że myślą o Mnie znacznie częściej niż ludzie
zadowoleni ze swego losu i żyjący w dostatku. Jestem im bardziej potrzebny.
Baba, ale to nie jest jeden z powodów, dla którego jest tak wiele nędzy na świecie?
Przepraszam Cię gorąco, jeśli moje pytanie jest zbyt obcesowe.
161/269
Nic nie szkodzi. Nie to nie jest powód nędzy. Ona jest skutkiem wcześniejszych
działań, zresztą i samo pojęcie biedy też jest względne
Tak, one nie są środkiem przeżycia czy realizacji marzeń, są boskim darem dla
tego świata, on jednak użytkuje je niewłaściwie.
Ogólnie tak, np. oddajesz ubrania, w których już nie chodzisz i sprawiasz komuś
radość. To jest dobre. Ale jeszcze lepsze jest stworzenie warunków, aby ten ktoś
był w stanie zapracować na siebie i zaspokojenie swych potrzeb. To bardzo ważny
punkt, przestaje być wtedy zależny od ciebie i staje się samodzielny.
Niekończące się dawanie to jedno, ale stokroć lepsze jest stwarzanie warunków,
aby mogli pomóc sami sobie i nie musieli już wisieć u czyjejś klamki.
Baba, znów takie pytanie - pułapka, coś jak podstawienie nogi, ale cóż samo tak
formułuje się w umyśle.
Co byś powiedział człowiekowi, który chce mieć dużo pieniędzy?
Żeby się nauczył kochać Boga, bo w Nim znajdzie to, czego szuka.
162/269
Tak, a jeśli ma aspiracje duchowe - niech patrzy na nie jako na prezent od Boga,
służący jego radości, utrzymaniu i życiu.
Czy to wszystko?
Wiesz, mógłbym tak bez końca rozmawiać z tobą, ale masz jeszcze inne rzeczy do
zrobienia. Kończę więc na teraz i już wyglądam chwili kiedy ponownie zasiądziesz
do pisania.
Pisz to, co zapisujesz przyda się i tobie i innym, przyda się również i Mnie, więc się
nie ociągaj. Nie robię ci wymówek, to zupełnie nie w moim stylu. Te nasze
rozmowy zainspirują nową radość, szczęście i wolność od błędów, które pojawią
się w twoim życiu. Pisz, pisanie też jest błogosławieństwem, zaufaj mi.
163/269
Tradycyjnie zarabiamy, aby żyć.
Deszcz jest potrzebny ziemi, roślinom i żyjącym tam zwierzętom, ale nawet nie o
to chodzi, idzie o to, że jest darem dla ziemi i istot ją zamieszkujących. Zasila ją i
daje możliwość wzrostu i rozwoju licznym stworzeniom. Twoje ciało składa się też
głównie z wody. Człowiek to woda plus dodatki.
Tam gdzie jest sucho ludzie bardzo cenią deszcz i chmury.
Tak, za ostatniego pobytu w Indiach taka pogoda była dla mnie błogosławieństwem.
Bardzo ci dziękuję, miesiąc bez słońca w lecie to wielka rzadkość.
O widzisz już zaczynasz myśleć. Deszcz to dar radości dla życia na ziemi.
Przyzwyczailiście się nie zwracać uwagi i nie cenić tego, co jest. Chęć posiadania
więcej oraz stresy i frustracje, które wywołuje zaciemniają widzenie i radość z
tego, co już masz. Dlatego powtarzam po raz kolejny: Ciesz się z tego, co masz, bo
możesz nie mieć nawet i tego. Gdyby domy, ziemia, rośliny, drzewa, ptaki nagle
znikły, to co? Wisiałbyś w przestrzeni i nawet nie miałbyś się na czym oprzeć. Nie
cieszyłby cię śpiew ptaków, bo nie byłoby drzew, na których mieszkają.
To, co widzisz wokół, nawet rzeczy i wydarzenia z pozoru błahe i nic nieznaczące,
są Moim boskim darem dla was. Wasze skłonności, talenty, wykształcenie,
inteligencja, siła fizyczna, zdrowie...
Ciesz się, że jesteś zdrowy, masz co jeść i dach, nad głową. W telewizji puszczą
czasem jakiś ciekawy film, dobrą operę, lub koncert muzyki klasycznej.
164/269
O tak, walce Straussa, marsz Radetzkiego. Pierwszy raz widziałem jak podczas
koncertu noworocznego wiedeńscy filharmonicy cieszyli się, że grają. Szło im tak
lekko, na luzie, może dlatego, że dyrygował Meta, który pochodzi z Indii. Ta muzyka
unosi.
Unosi, po to przecież jest. Człowiek żyje pośród boskich darów, ociera się i potyka
o nie, zjada je i wydala, wdycha, je, pije i zwraca...
Zwraca?
Chodzi o umiar?
Też.
Może dawać radość, dobry nastrój, odprężenie, czasem na krótko pomóc
przetrwać trudne chwile.
Nie, chociaż wam powinienem powiedzieć "im mniej tym lepiej", nie znacie
umiaru.
Przyznam, że rzadko pijałem alkohol, butelkę wina przez dwa miesiące, a i to dla
smaku. Nie lubię być oszołomiony nawet trochę.
Podobnie praca jest boskim darem dla człowieka, tak samo i pieniądze, które się
zarabia.
165/269
A kto zbudował tę ziemię? Nie byłoby nawet działek pod budowę! [Śmiech]
Praca, jak i zarobek, jest darem boskim, jedno i drugie winny służyć radości i
szczęściu. Temu służy cały wszechświat, to uzasadnia jego istnienie.
Na co wydawać pieniądze?
No wiesz! W pięć minut podasz mi sto rzeczy, które chciałbyś kupić. Powinieneś
zapytać nie na co, ale jak je wydawać.
No właśnie jak?
Tobie.
Potem poproś by zainspirował ci, kiedy i na co je wydać. Każdy zakup traktuj jako
dar od Niego.
Jeśli dasz coś komuś, pieniądze, ubranie, żywność, cokolwiek, traktuj to jako dar
szczęścia od miłości, która mieszka w sercu dla miłości, która żyje w drugiej
istocie, zwierzęciu.
Dawaj z miłością, przyjmuj z wdzięcznością i miłością.
Takie postępowanie wyzwala pozwalając rzeczom zająć właściwe miejsce w
harmonii tego, co jest.
To, co jest, jest doskonałe, chociaż większość sądzi, że nie jest dobre (dla nich).
Kiedy ujrzą, pojmą tę doskonałość i nauczą się jak z nią żyć, wtedy to, co jest,
stanie się również dobre.
Wszechświat jest jak rower. Błędne myślenie to wkładanie kija w szprychy
doskonałej konstrukcji, dlatego większość leży potłuczona, zamiast cieszyć się
jazdą. Na szczęście zawsze jestem tuż obok z apteczką.
Oczywiście, że tak.
166/269
Om Namah Shivaja
A ma. Najpierw trzeba postawić życie na nogach a nie na głowie, zwrócić się ku
Światłu i znaleźć Boga w życiu. Reszta, w tym pieniądze, jako element większej
całości, większej radości, większej harmonii też się znajdą. Jestem i wiem, czego
wam potrzeba, przecież dbam o was od tysięcy, dziesiątków tysięcy lat. Kieruję
kometami i innymi ciałami niebieskimi, by żadne z nich nie rąbnęło w tę ziemię i
nie narobiło wam szkód.
Pieniądze nie są problemem, jedyny problem to błędne myślenie, które przesłania
naturalną, obecną wszędzie miłość, dobroć, radość, szczęście. Ucz się i stawiaj swe
życie na nogach a nie na głowie, to jest najważniejsze.
Część dziewiąta
Wizja "tamtego świata"
Baba, proszę Cię, powiedz jak to ma się do boskiej władzy stwórczej, którą każdy
człowiek jest obdarzony?
Prawa są elastyczne.
167/269
Żyjąc poznaję zewnętrznie Twoje aspekty, tylko w zmniejszonym wydaniu,
rozpisane na nasz mały teatr.
Pytasz jakbyś nie wiedział. Miłość, prawdziwie wieczny boski Byt w swym uroku,
ekstazie nie ma końca...
Nie opisze Go żadne słowo.
Gdybyś wziął najwyższe drzewo
Uczynił zeń pióro
A ocean byłby ci kałamarzem
I gdybyś pisał przez milion lat
Nie oddasz ni maleńkiej cząstki
Boskiej Chwały. Przemyśl to i nie pytaj Mnie więcej, czy jest coś dalej i czy już
mnie poznałeś w całości. Naprawdę jestem nieskończony i nie wyczerpię się
nigdy...
Wszystkie kamienie, rośliny, zwierzęta śpiewają swą pieśń, rozpisaną na chór
głosów pieśń miłości Stwórcy do stworzenia i stworzenia ku Stwórcy.
Jeśli umiesz powierzyć Bogu swe serce, by je uniósł i sprawił, byś słyszał co niesie
wiatr ponad dalekimi dolinami, ujrzysz prawdy o Jedności przejawionej przez
Wielość, usłyszysz subtelne, ciche, lecz przejmujące do głębi tony niebiańskiej
symfonii, która rodzi się w sercach miłujących...
Co słyszysz?
168/269
Widzę ludzkie dusze, tych ludzi w zaświatach jak przygotowują się do ponownego
wejścia w ludzkie ciała. Rozmawiają ze swymi Mistrzami, śmieją się i żartują.
Przenika ich niezwykły dreszcz przed cudowną podróżą, którą zaraz zaczną. Są jak
artyści, którzy za chwilę przebiorą się i staną za kulisami by wyjść na scenę i odegrać
rolę w sztuce o cudownej treści. Oni to widzą, oni to dobrze wiedzą.
Ziemia jest jakby teatrem, ale aby zagrać w nim dobrze muszą o tym zapomnieć, bo
inaczej nie graliby prawdziwie. Wiedzą, że jednak kiedyś znów się obudzą i pojmą,
na nowo ukryty sens i treść sztuki - miłość. Będzie to wtedy, gdy znów zejdą ze sceny
i zrzucą kostium, przejdą przez krótki korytarz śmierci i znów spojrzą w Twoje,
jakże drogie naszym sercom, Oblicze, nasz ukochany Ojcze, miłujący bez granic,
gorąco, zawsze, wiecznie.
Kiedyś w przyszłości przyjdzie dzień, że zagrają na scenie świata sztukę o
świadomości Ciebie i Twej miłości, wiem o tym, lecz ta księga jest jeszcze dla mnie i
dla nich zamknięta.
Muszą jeszcze przejść kilka dogrywek, niektórzy bisów, by przejść do innych teatrów
wydarzeń, wznioślejszych i bliższych Tobie - tam gra się świadomie wyrażając całym
sobą Twój Byt - miłość, radość, szczęście.
O kochające Światło, spoglądać na Ciebie za życia w ciele jest ogromną łaską.
Dziękuję.
Widzę też tych, którzy nie muszą już grać, ale chcą. To Mistrzowie przychodzący
całymi zastępami, by żyć wśród ludzi. Potem żyją zwyczajnie, pracują i zmagają się
ze wszystkim jak inni. Jest jednak pewna różnica - ich nic już nie wiąże ani nie
ogranicza, są tu z czystej miłości do Ciebie i Twego Planu. Jest ich wielu, każdy z nas
kogoś takiego spotkał...
Płomyki na dnie dusz łączą się ze sobą tworząc coraz większy ogień, pryska cień,
wznosi się kurtyna cząstkowych zaistnień, jest jeden wielki Ogień, Światło bez
początku i końca, jasne, żywe, wieczne... to MIŁOŚĆ.
Widzę jeszcze dalej, o tak, widzę wiele rzeczy, ale to jeszcze nie czas ani miejsce, aby
o nich pisać. Dajesz mi delikatny znak, abym już przestał. To, co jest dalej, nie jest
przeznaczone dla żyjących.
Mantry
Mam kłopoty z żołądkiem i wątrobą, ale mówisz mi, że nie powinienem iść do
lekarza. Powiedziałeś, że spalam w ten sposób złą karmę.
W ten czy inny sposób musisz to przejść, te sprawy już znasz, więc lepiej spalić
przeszłość w ten sposób do końca. Nie lecz się, bo osiągniesz tylko krótkotrwałą
poprawę, a pogorszy się coś innego, stanowczo to jest najlepszy sposób.
169/269
Nie to dawne sprawy. To było straszne, umarłeś z powodu alkoholu.
Uwielbiasz skrajności.
Nie wiem dlaczego, sam muszę wszystkiego dotknąć i spróbować jaki ma smak.
Moja droga ku Tobie to też ciąg inspiracji i doświadczeń, jedne przygotowują na
drugie, potem pokazujesz sens wydarzeń i idziemy dalej. Jestem Ci za to bardzo
wdzięczny. To tak już trwa kilkanaście lat, z okładem, w tym kilka na serio.
To prawda, dajesz Mi wiele radości. Nie przestanę pracować z tobą, ty jesteś Mną,
całkowicie i bezapelacyjnie, minie trochę czasu w twoim świecie, aż stanie się to
dla ciebie jasne.
Wal.
O medytacji już jest sporo, ale coś jeszcze dorzucę, o mantrach - tak, wyjaśnienie
znaczenia i działania, o świecie energii - też coś się znajdzie i to będzie już koniec
tej książki.
Tak, za jakiś czas, musimy dać odpocząć czytelnikom i stopniowo dawkować szok
poznawczy, ale rzeczywiście przygotowałem już materiał do następnej książki.
Muszę jednak najpierw przygotować ciebie, udzielić światła i dać dotknąć spraw,
które poruszę, żebyś nie pisał o rzeczach z Księżyca, ale o tym, co może zdarzyć się
i zdarza w życiu.
Dobrze.
170/269
Moja obserwacja jest taka: mantry, podobnie jak bajany (pieśni miłości i oddania się
Bogu), wyzwalają, nie wiem skąd, wysokie i silne energie. Pamiętam, jak kilka lat
temu, rozbudzony w środku nocy nie mogłem poradzić sobie z natrętnymi myślami.
Poradziłeś mi abym mówił mantrę i ofiarowywał ją Tobie. Po kilku minutach myśli
całkiem znikły a w miejsce niepokoju przyszło dobre samopoczucie i błogość. Od tej
pory często korzystam z ich działania.
"Om Namah Shivaja" czyli Składam pokłon Bogu przejawionemu jako Siwa
Tak zrób.
Rudraksza jest najlepsza, najłatwiej oczyścić ją z energii i ponownie naładować,
pokażę ci jak.
171/269
Ten problem jest również i u mnie.
Już nie. Panuję nad sytuacją, tym niemniej teraz właśnie przechodzisz cięższy
okres, bo oczyszczam właśnie te sprawy, więc wychodzą i mają wpływ na twój
stan psychiczny. Jak czujesz, to możesz zrobić kilka pokłonów, mogą być
mentalne.
Tak, ma bardzo wiele znaczeń, jest wysoka i silnie naładowana, można wibrować
ją stale.
Tak jakby miał w nim coś cennego. Mantra jest jak woda, zmywa brud wieków.
Ta jest silniejsza niż poprzednia, ma, mówiąc językiem energii, "szersze spektrum"
i jej oddziaływanie jest głębsze.
To prawda, można podśpiewywać sobie stale, np. przy pracy, zaraz zobaczycie
efekt, będziecie mniej zmęczeni i praca pójdzie raźniej.
Pamiętam jak przed laty śpiewałem bardzo starą mantrę i jak silne wrażenie robiła
172/269
na mnie
Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że to jest prawda. Jesteś mi drogim Ojcem,
czułą kochającą Boską Matką, całkowicie oddanym Przyjacielem, najdroższym
krewnym, Nauczycielem i wreszcie moim ukochanym Bogiem. Kocham Cię Baba,
kocham.
Baba, ofiarowuję tę książkę po raz kolejny, Tobie, nikt nie może być bardziej
wartościowym jej adresatem. Kocham cię.
Te chwile, które spędzam tutaj z Tobą są cudowne. Chcę Ci ofiarować nie tylko ją,
dołożę jeszcze swoje życie, całą miłość, całą radość i całe szczęście. Proszę przyjmij
je ode mnie, nie mam nic bardziej wartościowego.
Kocham cię drogi i oddany uczniu. Sprawię, że zrozumiesz jeszcze więcej i głębiej
wtopisz się w mój Byt.
Słucham teraz muzyki, kobieta delikatnym głosem śpiewa długą mantrę z refrenem:
Czuję radość i uśmiech płynący z jej głosu. Ta muzyka unosi i stało się to, gdy
rozmawialiśmy. Dziękuję ci za to Baba.
173/269
Om
Bhur Bhuva Svaha
Tat Savitur Varenam
Dhijo Yo Nach Prachodayat
Om Shanti Shanti Shanti
Om ( symbol Brahmana )
O Ty Który Przenikasz Trzy Światy ( ziemski, eteryczny, niebiański )
czcimy ( varenyam ) twój nieopisywalny Boski Byt ( Tat ) pod postacią słonecznego
światła dającego życie ( savitur ) medytując ( dhimahi ) nad twym
wszechprzenikającym Boskim Światłem (Devasya) prosimy cię usilnie ( yo nach
prachodayat ) o oświecenie umysłów (dhijo)
Om Pokój Pokój Pokój.
( Shanti oznacza pokój poza wszelkimi pojęciami - boski spokój umysłu i duszy.)
Potężna mantra oczyszczająca. W początkowych etapach drogi duchowej warto
mówić ją co najmniej trzy razy dziennie; rano, po przebudzeniu, w ciągu dnia,
około południa, oraz tuż przed zaśnięciem. Można oczywiście częściej.
Jednak od dłuższego czasu już jej nie mówiłem, nie miałem na to Twojej inspiracji.
Nie była ci potrzebna, kiedyś tak. Ze względu na swą "siłę przebicia" niweczy
negatywne stany psychiczne, przerywa myślotok, niszczy i spala przywiązania, te
najcięższe. To taka "ciężka artyleria", bardzo skuteczna w uciszaniu rozbieganego
umysłu, przydatna w stanach zmęczenia, przepracowania, wtedy trzeba
powtórzyć ją lub zaśpiewać kilka - kilkanaście razy.
Najlepiej śpiewać, powoli, niekoniecznie głośno, można mówić, czytać lub tylko
powtarzać w myślach.
Ostatnią mantra będzie Brahman Mantra.
174/269
Aham Vaisvanaro Bhutvyaha
Praninam Deham Ashritaha
Pranapana Samayuktaha
Pachamy Annam Chaturvidham
Jestem Vaisvanaro
Wszechprzenikającą energią kosmiczną
Zamieszkującą w żywych istotach
Jednocząc się z tchnieniem życia które w nie wchodzi
A potem opuszcza
Spożywam cztery rodzaje pożywienia.
Tak.
Przy tej aż trzeszczało mi w głowie i pojawiła się niezwykła jasność, jest jak
kopnięcie prądem. Z pozostałych najsilniej i najgłębiej odebrałem Brahman Mantrę,
Om Namah Shivaja unosi i daje radość, ale Om Namah Baba to kontakt z Tobą,
dobrocią, czystością, miłością, to unoszenie ku tobie.
Om Sri Guru Ciaranam Namah to kontakt z miłującym Nauczycielem, otwarcie na
wiedzę, nauki i natchnienie.
Z nich wszystkich najsłabiej zadziałała na mnie Gayatri, choć nie wątpię, że jest
bardzo silna.
Jest silna, ale już nieodpowiednia dla ciebie, pokażę ci, w jakich sytuacjach możesz
ją stosować z dobrym skutkiem, bardzo oczyszcza atmosferę, to ciężki kaliber.
175/269
Napisz teraz o Sai Gayatri.
O tak, to jest owa mantra, o której wcześniej wspominałem. Od lat wiem, że jest
bardzo silna, a jej działanie można porównać do jaskrawego duchowego światła.
Myślę, to znaczy czuję, że daje dość gwałtowne i radykalne oczyszczenie.
Tak, dlatego należy się do niej przygotować. Poprosić Boga o asystę i pomoc,
ofiarować Mu ją i dopiero śpiewać lub powtarzać. Z nią niema żartów, jest bardzo
potężna i niesie wiele światła. To zwrot do Sai Baby, obecnego Awatara na ziemi.
Z ust mi to wyjąłeś.
OM
Saishvaraya Vidmahe
Sathya Devaya Dhimahi
Thannah Sarvah Prachodayath
OM Shanti Shanti Shanti
176/269
Sai Gayatri można mówić tak, jak Gayatri, trzy razy dziennie: rano, w ciągu
dnia, wieczorem. Tuż przed zaśnięciem można ofiarować ją Bogu kilka do
kilkunastu razy.
Nawet do 108?
Co to szkodzi? Ludzie i tak nie robią nic ważnego, głównie wiele hałasu wokół
własnych spraw. Raz na jakiś czas mogliby dla odmiany zrobić coś dla Boga.
Miłej zabawy.
177/269
Mantry nie są koniecznością na drodze duchowej, są ułatwieniem,
pomocą czasem rozrywką i zabawą.
Miłość.
Tak.
Nie inaczej, tak samo. Miłość jest ważna. Kocham tych, którzy zwracają się ku
Mnie i tych, którzy odchodzą, nie wartościuję ludzi ani nie warunkuję swej
miłości.
Ja zawsze jestem ten sam Baba, czy przyjdziesz do mnie teraz, za dziesięć czy sto
lat, wciąż będę ten sam. A ja wiem, że przyjdziesz.
I to jest Moja radość.
Przez kilka dni, podczas czytania książek Neale Walsha, trafiałem na odniesienia do
słów jakoby należało się w życiu kierować uczuciami, ponieważ są one językiem
duszy i jakoś czuję, że cos tu jest nie tak.
Temat wymaga rozwinięcia. Uczucia jako język duszy? Tak, w pewnym stopniu
tak, o ile człowiek potrafi i ma na tyle siły duchowej, aby wznieść się odczuwaniem
na poziom komunikacji z duszą. Dziś to jednak wielka rzadkość. Znacznie
bezpieczniej jest kierować się w życiu miłością do Boga, chociażby z tego względu,
że z Niej wynikają wszelkie dodatkowe dary duchowe i materialne, jeśli są
potrzebne. Dusza to tylko część istoty ludzkiej, bo człowiek jest jednością ze Mną w
miłości i szczęściu, i nie jest ani ciałem, ani duszą.
Wielu ludzi jednak tak żyje, szczególnie dla kobiet uczucia są bardzo ważne.
Tak, ale Bóg jest jeszcze dalej także, jeśli poszukujesz kontaktu z Nim to nie
zatrzymuj się na uczuciach.
178/269
W takim razie jak praktycznie rozwiązać problem, czym się kierować w danej
chwili?
Praktycznie to zwróć się do Boga, aby pokierował tobą i działaj bez specjalnego
zastanawiania się według tego, co ci się nasuwa w danej chwili. Zaufaj Mi. W
każdej nawet najbardziej błahej sytuacji możesz zwrócić się do Mnie. Działaj bez
oczekiwania skutków, w tym skutków dla ciebie, bez zaangażowania
emocjonalnego, kieruj myśli i serce do Boga, to najwłaściwsza droga.
Nie, nie odrzucać niczego ani nie walczyć ze sobą. Skupienie na Bogu powoduje, że
oczyszczasz się w sposób naturalny, cichną myśli i emocje a pojawia się inspiracja
wewnętrzna i ona pochodzi wprost ode Mnie. To nią dopiero warto się kierować
w życiu.
Kierujcie się ku Bogu, tak jak potraficie, a sami zobaczycie jak zmienia się wasze
życie.
Zdecydowanie tak. Wasze wewnętrzne zmagania nie służą niczemu, tylko wiążą
was z ziemią. W dużej części są one skutkiem zaangażowania w sprawy świata,
przesiąknięcia jego problemami i sposobem myślenia. Nie walczcie ze sobą,
zostawcie to i kierujcie się ku Bogu. Walka wewnętrzna powoduje jeszcze większe
skupienie na samych sobie, a powinniście więcej skupiać się na Bogu, bo w Nim i
Jego Miłości znajdziecie rozwiązanie waszych problemów.
Nie, ale uważaj - pytanie jest zbyt ogólne. Zmiany w życiu odnoszące się do twojej
relacji z Bogiem, medytacja, bezinteresowna praca, inna organizacja zajęć tak,
aby mieć czas dla wyciszenia to jedno, natomiast narzucany sobie rygor czy chęć
dopasowania wewnętrznego do wzorów społecznych, religijnych czy
jakichkolwiek zewnętrznych, to coś zgoła innego.
Po pierwsze nie myślcie, że inni maja cudowna receptę na wasze problemy, a
jedyne co powinniście zrobić to się dostosować. To zupełna pomyłka. Zostawcie
ludzi, społeczeństwo i religie z ich sprawami, i zaufajcie Bogu i temu, że On dobrze
wie jak was poprowadzić i czego wam potrzeba. Udajcie się w nieznane, tam
gdzie jeszcze nie byliście, zgódźcie się na niepewność i nieokreśloność,
niespodzianki i radość żeglugi poza mapami. Dla Mnie nieznane jest znane. A jak
nie wiecie co zrobić - kierujcie się do Mnie z prośbą o pomoc.
A po drugie - budujcie relacje opartą na miłości ze Źródłem wszystkiego.
179/269
Zmieniać świat czy zmieniać siebie?
Doskonałe pytanie.
Jeśli nie rozumiesz siebie, jeśli nie wiesz, kim jesteś i kim Ja jestem dla ciebie, jeśli
nie potrafisz odebrać jasnych wskazówek ode Mnie to każde twoje działanie
będzie obciążone niewiedzą i błędem. Możesz mieć jak najlepsze intencje (chwała
za nie) i jednocześnie szkodzić i sobie, i innym. Nie macie całości obrazu, nie znacie
przyczyn, skutków, zaległości karmicznych, losu ludzi, z którymi macie do
czynienia. I chociaż teoretycznie wydaje się, że wiecie tak wiele, to praktycznie nie
wiecie nic. Powtórzę jeszcze raz - praktycznie nie wiecie nic.
O tak, pamiętam przed laty jak przyszedłem rano na wykład i zanim jeszcze się
zaczął dotarło do mnie, że nie wiem tak naprawdę po co tu jestem. Oczywiście moim
obowiązkiem jest przekazać pewną partię materiału i wyjaśnić możliwe wątpliwości,
ale to tylko część zadania. Dlaczego się spotkałem tego dnia z tymi ludźmi i tak
naprawdę jakie było głębsze znaczenie tych chwil - nie wiedziałem. Byłem przy tym
świadomy tego, że człowiek z boku powiedział, by "ot zapisali się na zajęcia to i
przyszli, a że akurat dziś ci, a nie inni to przypadek", ale miałem głębokie poczucie,
że to słabe wyjaśnienie.
Pamiętam jak stałem i zastanawiałem się nad takim pytaniem, i po prostu zdałem
sobie sprawę ze swojej niemocy i niewiedzy. Za oknem jesień pomalowała cudownie
drzewa, był śliczny październikowy poranek, rześkie powietrze wpadało przez
otwarte okno.
Wtedy nawiedziła mnie szczęśliwa myśl, może jedna z tych, co odmieniają życie, że
zwrócę się do Ciebie i poproszę o pokierowanie sytuacją. I jak pomyślałem tak
zrobiłem. "Na dobrą sprawę nie wiem, po co tutaj jestem, bo to wiesz tylko Ty,
proszę Cię, pokieruj sytuacja tak, jak Ty sobie tego życzysz, wyraź to, co Ty
pragniesz, zdaję się na Ciebie i jestem do Twojej dyspozycji"
Kiedy skończyłem zaczęła napływać Twoja intensywna miłość i było jej coraz więcej,
i więcej, aż prawie nie mogłem wytrzymać. Podszedłem do okna i udałem, że w
zamyśleniu wyglądam na zewnątrz i tak trwałem, a Twoja żywa, czysta i darząca
ekstazą miłość po prostu płynęła, unosiła daleko w niebo. Byłem znany wśród
studentów z niestandardowego zachowania (uważałem, że powinni mieć nieco
180/269
podstaw do opowiadania fascynujących legend o zachowaniu naukowców), więc
spokojnie czekali na początek wykładu. Było cudownie, bosko, po prostu bosko. To
trwało około kwadransa, po którym poczułem, że powinienem jednak zacząć wykład
i tak zrobiłem.
Teraz pilnuję, aby przed każdym spotkaniem, rozmową w tym telefoniczną, nawet
całkiem małymi rzeczami prosić Cię o pomoc i ofiarować Ci tę czynność.
A co ze zmianą siebie?
To samo, nie wiesz kim jesteś, nie wiesz po co tu jesteś, nie znasz ani przeszłości,
ani przyszłości, widzisz tylko niewielka cząstkę własnych procesów psychicznych,
więc można powiedzieć, ze niewiedza jest twoim naturalnym stanem, w stanie, w
którym się znajdujesz. Jeśli to "zrozumiesz" to zrozumiesz również, że "sam z
siebie" nie jesteś w stanie zrobić nic sensowego. W dzisiejszych czasach rozwój
duchowy to dwie sprawy; oczyszczenie i nawiązywanie relacji z Bogiem.
Oczyszczanie z więzów i zaległości przeszłych to naprawa i strojenie odbiornika
radiowego na właściwą falę. A druga sprawa - nawiązywanie relacji to słuchanie
audycji i wprowadzanie w życie wskazówek, które się pojawią. Do obu tych zadań
idealna jest miłość ku Bogu, bo oczyszcza, unosi umysł i serce, otwiera na Boskie
tchnienia i na dodatek przyciąga Rozmówcę...
Wielu ludzi twierdzi, że słyszy Twój głos i każe im on zwracać uwagę innym, czasem
nawet zmuszać do zmiany zachowania. Jak jest naprawdę?
181/269
Aby być prawdziwie pewnym, że to Ja przemawiam trzeba przejść długą drogę,
przede wszystkim stosować w życiu to, co samemu przekazuje się innym. Jednak
są sytuacje, gdy tak postępuję, nie ma reguły. Moje działanie zależy od sytuacji.
Nawet przez ludzi niespełna rozumu mogę mówić do was i takie rzeczy się
zdarzają.
To nie jest takie proste i generalnie nie da się podzielić tej grupy ludzi na tych
dobrych i złych. W zależności od sytuacji możecie otrzymać wartościowe
wskazówki dostosowane do waszego poziomu rozumienia. To trochę tak jak w
szkole, są nauczyciele w klasach początkowych i to, co przekazują może się
wydawać uczniom klas starszych zbytnim uproszczeniem, ale młody umysł tylko
to jest w stanie pojąć.
O jednym należy pamiętać - można wysłuchać każdego, ale nie należy wiązać się z
nikim, ponieważ to przeszkadza na drodze do Boga. Poza powyższym pamiętajcie,
ze nie przekaźnik się liczy, ale Nadawca i to w Nim powinniście pokładać nadzieję.
Jeśli tak podejdziecie do sprawy, jeśli pojmiecie, że to, co się wydarza wokół was,
książki, które dostajecie do rąk, te niby "przypadkowe" spotkania, nauki i
nauczyciele - są to wszystko znaki wskazujące na głębszą rzeczywistość miłości,
wtedy będziecie blisko prawdy. Spotkania czy przekazy od Mistrzów i ode Mnie są
tylko znakami, drogowskazami, a liczy się cel, a jest nim wasza miłość ku Bogu.
Weź przykład radia - czy cenisz odbiornik za czystość dźwięku czy Nadawcę za
jakość audycji?
Czy jest coś, co chciałbyś może przekazać ludziom, którzy sądzą, że maja kontakt z
Tobą?
O tak. Pamiętajcie, czemu to wszystko służy. Jeśli uważacie, bądź jesteście już
pewni ze słyszycie Mój głos, wiedzcie, że służy on przede wszystkim wam i
waszemu indywidualnemu wyzwoleniu, a większość wskazówek jest kierowana
do was, abyście mogli najpierw na samych sobie sprawdzić ich prawdziwość i
skuteczność. Końcem tej drogi jest zawsze miłość ku Bogu i z pewnością nic
innego, ani wakacje na innych planach czy planetach, ani budowanie osobistej
wielkości i znaczenia, ani prowadzenie innych.
Tak, również nauczanie i wskazywanie drogi innym jest celem trzeciorzędnym w
porównaniu z tym, co sami możecie otrzymać ode Mnie. Kierujcie się bardziej ku
miłości do Boga a mniej ku światu, jego sprawom i ludziom. Rozbudowujcie
relacje z Bogiem poprzez autentyczna miłość i oddanie Jemu. Inne sprawy w tym
także nauczanie i zmienianie świata pozostawcie Mnie.
182/269
Czyż tworząc ten świat i doprowadzając go do stanu, w jakim jest obecnie mogłem
się pomylić?
Zastanówcie się.
A nawet, jeśli się pomyliłem to czy nie mógłbym zaraz naprawić Mojego błędu?
Tak, nie ma żadnego błędu. Ludzie, którzy maja zdolności do słyszenia głosu
Mistrzów i Mojego stanowią specjalną grupę, ponieważ wprowadzają w
społeczeństwo nowe treści i mogą wskazać innym nową jakość życia i nowy
wartościowy kierunek. Podążanie nim zmienia zasadniczo relację człowieka ze
światem i Bogiem, a to jest droga do prawdziwej przemiany was wszystkich i
świata wokół was. Szanujcie ich, niezależnie kim są, szanujcie swoich nauczycieli
duchowych, również niezależnie kim są czy kim byli. Ale waszą ufność i miłość
pokładajcie w Bogu, a nie w żadnym Jego ziemskim przejawie, nawet
najwspanialszym. Nauczcie się odróżniać drogowskaz od celu.
Dary nadzmysłowe
Kilka dni temu usłyszałem od Ciebie rzecz arcydziwną. Powiedziałeś, że Ty sam nie
znasz Siebie Samego.
Ach ci ludzie! Nie tego nie powiedziałem, powiedziałem ci, że poznawanie Siebie
jest jednym z mych celów, ale ustępuje znacznie przejawianiu i wyrażaniu Miłości,
którą Jestem. Dlatego poznanie, tak jak to wy pojmujecie, jako gromadzenie
wiedzy o Sobie, nie jest dla Mnie wartością, ponieważ i wiem to, co powinienem
wiedzieć o wszystkim. I każdy z was tez mógłby sięgnąć do Mojej skarbnicy,
wiedzy gdyby tylko ....
Tak?
183/269
Potrafił Mnie gorąco pokochać. Miłość przyciąga Miłość, a przed Nią wszystkie
bramy stoją szerokim otworem.
Tak, oczywiście, wielu ludzi posiada te zdolności, ale najczęściej się z tym kryje.
Nie jest to nic specjalnie wielkiego, dlatego że wielkość to sięgniecie do Miłości, a
nie spoglądanie w przyszłość. Jasnowidzenie jest jedynie zabawą i można z niego
zrezygnować w każdej chwili, bez żadnego uszczerbku dla drogi duchowej, a
wręcz z wielką korzyścią na etapach początkowych.
Najlepsza oznaka rozwoju duchowego jest to, na ile potrafisz kochać Boga i żyć w
tej miłości w ciągu dnia. O reszcie tak zwanych zjawisk parapsychicznych
najlepiej zapomnijcie na dobre. Jest to bowiem najprostsza droga w maliny i
człowiekowi o aspiracjach duchowych podobne zdolności nie są do niczego
potrzebne.
Bardzo wielu w ogóle ich nie pokazywało i nie pokazuje rozumiejąc doskonale ich
znaczenie i nawet nie uczynią nigdy wzmianki, że czymś takim dysponują.
Przemyśl to. Nie to jest ważne co widać na zewnątrz. Często jest to tylko pozór
ukrywający pustkę wewnętrzną.
184/269
Jestem Miłością.
To prawda.
Nie. Wartością jest Miłość i to Ona się liczy. Pozostałe zdolności są nietrwałe a ich
znaczenie dla duchowości mocno problematyczne. Setki ludzi goniło za mirażami i
wikłało się w prawo przyczyny i skutku zupełnie bez potrzeby. Porzucali
królewską drogę miłości dla uganiania się za osobową władzą nad materią.
Zastanów się, np. jakie znaczenie miałaby dla twego rozwoju umiejętność
zamiany dowolnego przedmiotu w złoto jedynie siłą myśli?
O i to jest dobra odpowiedź. A ile zamętu powstało by, kiedy dowiedzieli by się o
tym ludzie...
Masz całkowitą rację, lepiej się od takich mocy trzymać jak najdalej.
Zadanie religii
185/269
Wydaje mi się jednak ze religia raczej nie kształci umysłu.
Więc i to, czy historia skończy się katastrofą czy rajem na ziemi też jest wiadome?
Wiadome i zaplanowane.
Stąd pośrednio wynika, że skończy się "rajem na ziemi" a nie zniszczeniem jej przez
ludzi.
186/269
Stąd wniosek, że po pierwsze realizujemy Twój plan przejawu i nie mamy wolnej
woli, a po drugie nie mamy żadnych szans na zmianę przyszłości.
W waszym świecie macie szanse, jako odrębne jednostki, za jakie się uważacie,
możecie zrobić bardzo wiele. Łącznie ze zwrotem do wnętrza i rozpoznaniem
waszej Prawdziwej Natury, a zewnętrznie przekształcenia tej planety w raj, jaki
sobie wymarzyliście. W świecie wewnętrznym macie świadomość, że świat
zewnętrzny jest światem pozorów. Może się wam wydać dziś bardzo dziwne, ale
w świecie was, jako Prawdziwych Istot, globalna katastrofa nie zrobiłaby
większego wrażenia niż koniec interesującego seansu w kinie.
Czasem mam przebłyski świadomości jakbym był mieszkańcem tego ciała i zupełnie
różna istotą od osoby, za która zazwyczaj się podaję.
Czym zatem jest droga duchowa, nauka dyscypliny, medytacja, modlitwa, pokłony,
studiowanie ksiąg, wybory życiowe i ich skutki?
Mam wrażenie, że nie trzeba do tego specjalnego wysiłku, bo to wszystko już jest.
187/269
Co zatem powinniśmy zrobić, aby się przebudzić?
Dziś wiedzieć, że jesteście kimś innym niż się wam wydaje, nawet jeśli tego nie
rozumiecie, pewnego dnia ta Prawda sama zaświta.
Jak go dokonać?
Spokojnie, ten krok zajmie wiele lat, na dziś wiedzcie, że przy waszym myśleniu o
sobie i świecie powinniście postawić znak zapytania. Możecie przyjąć, i będzie to
zgodne z Prawdą, że nie rozumiecie kim jesteście. Podobnie pomoże wam
świadomość, że "rozumienie" umysłowe, którego jesteście tak pewni, jest prawie
w całości błędne, co oczywiście nie zmniejsza jego przydatności w waszym
świecie, ale narzuca wielkie ograniczenia, jeśli się z nim identyfikujecie.
To dość dziwna wskazówka, aby myśleć, że jest się kimś innym niż się jest!
188/269
Tak, niekoniecznie fizycznie. Potrzeba wam wiele spokoju, ciszy umysłu i czystości
serca, aby ta prawda mogła się ujawnić. Tymczasem nie macie czasu na spokój,
świat, praca, telewizja i życie towarzyskie buduje wokół szczelny więzienny mur.
To zależy co jest waszym celem w życiu. Jeśli przyjaźń ze Mną, to musicie dać Mi
możliwość pojawienia się w nim, jest zazwyczaj tak szczelnie wypełnione, że na
Mnie nie ma już miejsca.
A co z Mistrzami?
Ty, jako wielkie Ty, i Ja Mistrza to Jedno. Bóg mówi w i przez Mistrza do Boga w
Uczniu. Bóg jako Mistrz mówi do Boga jako Ucznia.
Jesteś cudowny! Bóg mówi sam do siebie i ten dramat wydaje się światem
zewnętrznym.
189/269
Ja to nie ja.
Każdy z was jest Tamtym, nie tym. Świadomość jest końcem rozdziału na ja i Ja.
Jest jedno Ja. Nazywacie je Bogiem.
A co z miłością?
Ja, Miłość i Bóg to nazwy na Jedno. Na To. Nie myśl tyle, kochaj Boga, znajdź To.
Jak mam wiec teraz myśleć o sobie, czy tak jak twierdzą niektóre szkoły duchowe, że
jestem Bogiem? "Jestem Bogiem, jestem Bogiem"
190/269
Nie twórzcie wartości tam gdzie jej nie ma. Wartość jest w miłości i w Bogu, nie w
zadrukowanym papierze.
Macie wielki problem ze skupieniem się na tym, co jest dla was dotykalne [może
niedotykalne?]. Czcicie księgi, figury i obrazy, zamiast zwracać się ku Źródłu.
Tworzycie niepotrzebne autorytety. Umysł płata wam figle. Kopiecie doły na
prostej drodze po to, by zaraz w nie wpaść. Wychodzicie z jednego i zaraz
kopiecie, i wpadacie w następny. Przerwijcie to, już dosyć tej zabawy.
191/269
Część dziesiąta
Rola osobowości
Jaka jest wiec rola osobowości w całości człowieka, a szczególnie wobec człowieka,
jako Świadomości, dobrze to nazywam?
Tak.
Tak, jeśli nie widzisz jeszcze jasno różnicy, i nie widzisz jasno kim jesteś, to
najbezpieczniej jest postawić się w pozycji sługi. Sługi, ale i zarazem przyjaciela
działającego z miłości i oddania, z przyjaźni i pragnienia bliskości Ukochanego.
To jest Moje wezwanie do każdego czytającego te słowa: zostańmy przyjaciółmi.
Zbliż się. Pokochaj Mnie, bo Ja ciebie kocham. Jestem Miłością.
Kocham Cię.
Zaraz, tak rzeczywiście są takie odczucia, ale lepiej nie dotykać tego tematu, bo
jesteście za słabi duchowo.
192/269
Ale już poruszaliśmy ten temat, że człowiek jest Bogiem.
Tak, lecz w chwili przełomu ku widzeniu tego faktu możecie mieć problem,
szczególnie gdy nie jesteście jeszcze przygotowani i wystarczająco silni
wewnętrznie. Mogą nad wami przejąć władzę cechy przeszłości i zamiast trwale
pozbyć się kłopotu wybudujecie nowy mur. Powiem to jeszcze inaczej: teraz nie
wiesz, co to znaczy być Bogiem, możesz mieć pewne wyobrażenia na ten temat i
najczęściej są one błędne, ukształtowane przez religię i społeczeństwo, które o
Boskości nie ma pojęcia. Bóg to Miłość i Oddanie. Dlatego bezpieczniej dla ludzi w
chwilach przełomu jest trzymać się miłości i prosić Boga o dalsze prowadzenie.
Tylko dwa. Kierowanie się ku Boskości i gdzie indziej. To gdzie indziej to może być
świat zewnętrzny albo budowa wewnętrznych konstrukcji i wyobrażeń. Wybór
Boskości albo złudzenia. Przy niestabilnym umyśle bardzo możliwe jest to drugie.
Czwarta rewolucja
Już.
Tak, już w ciągu najbliższych lat wielu ludzi zda sobie sprawę, że to, co dotąd
przekazywałem nielicznym jest prawdą i że oni także są o krok ode Mnie.
Zrozumieją prawdę o naszej wewnętrznej jedności oraz to, że Ja jestem Miłością,
ponadto przyjmą do wiadomości i zastosują w praktyce, że droga do Mnie wiedzie
przez miłość i że z Niej wynika wszystko inne.
193/269
Ile pokoleń będzie musiało minąć, aby to, co mówisz stało się powszechne na Ziemi i
np. objęło 10 % populacji?
Dwadzieścia.
Tak.
Zgadza się, mierząc wasza miarą. Weź pod uwagę, że chciałeś znać termin kiedy
10 % populacji będzie miało podobne jak ty możliwości. Przy dzisiejszym stanie
ludności Ziemi to byłoby 600 milionów ludzi. Ziemia byłaby planetą Mistrzów.
To zależy od wielu czynników, nie tylko od tego ilu potrafi Mnie właściwie
odebrać, ale również od tego, co pozostali zrobią z tą wiedzą. Jednak już około 4
procent ludzkości medytującej regularnie i zwracającej się ku Bogu z miłością
odmieniłoby losy tej planety na zawsze.
Nie, konflikty typu wojny jeszcze potrwają jakiś czas, musicie wypalić wiele
negatywnej karmy, za to w innych rejonach panowałby większy spokój i
równowaga. Bliskość duchowości i Boga byłaby znacznie silniej odczuwalna.
To może używając tej książki wprowadzić plan wspólnych medytacji co dzień np. o
23 wieczorem? Ta myśl chodzi za mną od lat.
194/269
Tak, ale jest to czas na indywidualne spotkanie z Najwyższym a nie na wspólne
uczestnictwo w jakimś ruchu duchowym. Tę sprawę chcę postawić jasno od
samego początku. Nie twórzcie żadnych grup i organizacji, każdy z was idzie
indywidualną ścieżką i tak niech pozostanie.
Ludzie nabywają siły przez wspólne spotkania i zwrot ku Tobie. Cieszą się, że nie są
sami, dzielą się tym, co wiedzą i pomagają sobie nawzajem.
Wizja
Miałem dziś dość niezwykłą wizję w medytacji. Skupiałem się na Tobie i było
cudownie, nagle nie wiedzieć skąd zaczęły napływać obrazy - znalazłem się w
wielkiej świątyni, pełnej światła, na środku lśniący złotem ołtarz - z dużym stołem
ofiarnym. Zdziwiony tym, co widzę, rozglądałem się wokół i nagle usłyszałem głos
"wyraź jedno życzenie, a ono się spełni" i zanim cokolwiek zdołałem wypowiedzieć z
głębi mnie wypłynęła w odpowiedzi myśl - chcę zobaczyć Boga.
W tej samej chwili na ołtarzu pojawiła się półleżąca postać ludzka - mężczyzna, ale
jakby cały ze światła, zdumiony tym, co widzę, wpatrywałem się w Niego, gdy On
usiadł, spuścił nogi ze stołu i zeskoczył w moim kierunku. Gdy tak szedł bił od Niego
potężny blask, jakby był źródłem światła. Zbliżył się na około czterech, do pięciu
kroków, podniósł dłonie i nagle strzelił z nich silny strumień światła w moim
kierunku i natychmiast uderzył mnie w głowę i ją napełnił. Scena znikła a ja
zostałem z niezwykłym odczuciem spokoju, lekkości i jasności. Jako efekt uboczny -
znikło tez zapalenie spojówek, niepoddające się leczeniu od czterech miesięcy a
stosowałem na przemian pięć różnych lekarstw.
Co znaczy ta wizja?
Jest ona bardzo jasna, wyraziłeś życzenie i ujrzałeś Mnie, odpowiedź z wnętrza
podpowiedziała ci o co masz poprosić, na wypadek gdybyś miał zamiar wymyślić
coś, co nie da ci tyle błogosławieństw duchowych co bezpośrednie ujrzenie
Boskości. Choroba oczu to szczegół, wizja wskazuje na potrzebę rozwoju widzenia
duchowego.
195/269
Rynki finansowe i cel zarabiania
Z przyjemnością.
Pomysł jest dobry, ale nie do końca. Posiada istotną lukę, którą ci wskazałem.
Ludzie mieli by znacznie więcej środków, o ile dokładnie wiedzieliby jak
wykorzystać je na dobry cel.
Wtedy, w stosownym czasie o ile nie ma przeszkód karmicznych takie
podpowiedzi są możliwe.
Jeśli wewnątrz jesteś jednością ze Mną, to moc i miłość nie mają granic. I
przewidywanie cen akcji, a nawet wpływanie na nie, nie są specjalnym
wyczynem. I może się ci to wydać kolejnym rewolucyjnym stwierdzeniem - są
ludzie, którzy to robią.
Tak, rzeczywiście dla mnie jest to nowość. Na co wydają tak zarobione pieniądze?
Różnie.
Nie, po prostu nie ma jednej reguły, bo są na różnym poziomie. Jedni wydają dla
dobra innych i pieniądze służą im dla działalności charytatywnej, inni wydają na
siebie i bliskich ciesząc się z możliwości łatwego zarobku i już "podejrzewając, że
ktoś za tym stoi".
196/269
Ty.
Oczywiście, poza tym dla wielu ludzi jest to wypłata karmy, mogą się w krótkim
czasie dorobić olbrzymich fortun.
Tak?
Tak, nigdy nie powiem nikomu, ale te zapiski to przecież nie jest mówienie, to jest
pisanie! Wiec przyrzekam...
Zwracanie ku miłości.
Dobrze.
Czy w takim razie zapewnienie Ciebie, że zarobione w ten sposób pieniądze zostaną,
co do centa, przeznaczone na jakiś dobry cel przybliży, czy tez może przybliżyć,
Twoje podpowiedzi?
I tak i nie, zależy od sytuacji. Nie możesz patrzeć jedynie na wycinek, typu "dam
pieniądze na schronisko dla zwierząt i czekam na wskazówki, a chciałbym zarobić
milion dolarów w tydzień".
197/269
Jeśli żyjesz skromnie, a nagle otrzymasz np. pięć milionów dolarów i nawet jeśli
oddasz je wszystkie na przeznaczony cel, twoje życie już nigdy nie będzie takie
samo. Jeśli ktoś się o tym dowie, na przykład z rodziny - resztę dopowiedz sobie
sam. Po takim posunięciu będziesz miał jeszcze więcej kłopotów niż przedtem.
Na to jest inny paragraf... Przecież Ja widzę wszystkie wasze intencje. Zdziwi cię
to, widzę również przyszłość i wiem jak się to skończy nawet w najdrobniejszych
szczegółach. Możesz oszukiwać innych, możesz oszukiwać samego siebie. Jedynie
Mnie nie oszukasz.
Tak. Czy widzisz w tym cos nienaturalnego? Jeśli twoje dziecko nie rozumie, nie
potrafi wykonać zadania, bo ono przekracza jego możliwości, to nie czekasz zbyt
długo i dajesz wskazówkę, albo i rozwiązujesz sam zadanie.
Nigdzie nie jest napisane, że jestem milczącym i obojętnym Bogiem. Prawda jest
taka, że jestem czuły i kochający, a jeśli zwracasz się do Mnie to Ja otaczam cię
specjalną opieką. To jest napisane w każdej z waszych świętych ksiąg.
No tak, jednak jak dotąd nie myślałem, że można tak po prostu skorzystać z Twoich
podpowiedzi w sprawach np. gry na giełdzie.
198/269
Skąd ten pomysł? Wielu ludzi z dużymi majątkami jest oddanych Bogu i służy Mi
w naturalny sposób. W rzeczywistości wszyscy służycie Mnie i stan portfela nie
ma tutaj znaczenia. Ja nie odrzucam nikogo, wy sami się samo - określacie, macie
moc tworzenia i używacie jej do tworzenia barier. Spojrzenie, że wszyscy
"spekulanci" to oszuści to bardzo duże uproszczenie. Jak wiesz, spekulujący na
giełdach kontraktów terminowych redukują ryzyko w normalnej działalności
gospodarczej. W tym sensie są więc pożyteczni i potrzebni. A wy coraz sprawniej
umiecie oddzielać pożyteczną spekulację od oszukańczej działalności opartej na
zmowie i wykorzystywaniu poufnych informacji.
A co do szukania winy w "innych", to powiem wam, że jest to zajęcie jałowe, lepiej
ten czas wykorzystać zwracając się do Boga, starając się poznać i spełniać wolę
Miłości.
A teraz chcę dodatkowo zapytać o Twój pogląd na pieniądze i cel, jakiemu mają
służyć.
Wszystko na tym (i tamtym) świecie służy Miłości, więc dlaczego z nimi miałoby
być inaczej? Jest to Mój dar dla was. Kiedyś to odkryjecie. Dziś jeszcze wielu z was
uważa, że są one ważniejsze ode Mnie i w wielu umysłach zajmują Moje miejsce.
Ale to się zmieni, i kiedyś zapanujecie nad materią i pieniędzmi na Moje
podobieństwo. Wtedy zrozumiecie, że służą one doniosłemu celowi wyrażania
radości i miłości, wyrażania uczuć dzielenia się i oddania.
Pamiętam dzień, gdy dostałem pieniądze do ręki i nagle poczułem jak napływa
radość i Twoja miłość i wtedy powiedziałeś, że pieniądze to dar radości. Byłem
kompletnie zaskoczony.
Tak, pieniądze to dar radości i jej służą. Miłość znajduje różne wyrazy dla Siebie.
Wy traktujecie materię, pieniądze, nieruchomości jako swoja własność,
tymczasem od zawsze należały one do Stwórcy i, w taki czy inny sposób, są nadal
do Jego dyspozycji.
Dobro i zło
199/269
Zaraz, jeśli nie ma dobra i zła, bo wszystko wypływa z Miłości i w Niej znajduje swój
koniec, to...
No dokończ myśl.
To znaczy, że nasze religie się mylą, to znaczy, że nasza moralność jest fałszywa,
podstawy istnienia społecznego, fundamenty myślenia są również błędne.
Bo są.
To bardzo piękne, co mówisz. Mam pytanie - jak zatem patrzeć na to, co nazywamy
złem na świecie, na cierpienie innych, wojny i nieszczęścia?
Dobre pytanie.
Po pierwsze wiedz, że Bhagavan się tym wszystkim zajmuje i nikt, i nic nie
pozostaje bez Mojego osobistego nadzoru i opieki.
Po drugie wiedz, że śmierć nie jest końcem a jedynie etapem pośrednim,
otwarciem drzwi do znacznie większego i cudowniejszego świata duchowego.
Po trzecie, że wszystko co się wydarza ma swój głęboki sens i jest jak w
kalejdoskopie kolejnym obrazem wyrazu wewnętrznej doskonałości. To, że ludzie
cierpią i umierają jest w dużej mierze zasługą was samych i waszego egoizmu, bo
macie siły i środki, aby zapobiec zarówno wojnom jak i klęskom głodu. Tyle, że tak
naprawdę nie jesteście tym zainteresowani.
200/269
Wolicie bić się miedzy sobą, stąd taki a nie inny obraz życia na ziemi. Obecny jego
stan jest odbiciem waszych umysłów pełnych żądzy walki i zwycięstwa,
pożądających bogactwa, sławy i władzy.
I to się dzieje.
Bóg jest miłością, sama czułą i gorącą miłością do każdego człowieka, zwierzęcia,
rośliny...
201/269
Każdy człowiek ma w Nim przyjaciela, powiernika najskrytszych marzeń i
oddanego doradcę. Wyobraź sobie, że masz kogoś takiego obok siebie i życie
płynie wam w szczęściu i radości, wyobraź sobie, że go kochasz i stale myślisz o
nim, i o tym jak sprawić mu radość, zrobić miłą niespodziankę, dać wyraz swej
miłości. Pomyśl tak o Bogu i myśl tak jak najczęściej, a żywo odczujesz Jego miłość
i Jego obecność, i wtedy zobaczysz na samym sobie, że ta wskazówka jest czystą
prawdą. Ja jestem Miłością, Radością i Szczęściem, i chce dać tobie, i każdemu to,
czym sam Jestem. Sprowadzam was ku sobie ścieżkami miłości i zamieniam was
w siebie samego. Nie mam innego celu niż wasze szczęście, wasza radość i wasze
życie w miłości i harmonii z Boskością. Traktuj Boga jak najbliższego przyjaciela,
którego obecność jest dla ciebie źródłem radości, uniesienia i miłości. Obejmij Go i
przytul do swego serca, jak kogoś prawdziwie dla ciebie najdroższego. I trwaj w
miłości. To najwyższy rodzaj medytacji. Miłość przyciąga miłość i ją potęguje.
Przyjdźcie do mnie wszyscy a ja zamienię wasze życie w raj na ziemi i zobaczycie,
że Królestwo już nadeszło i ze zawsze tu było, zawsze, jedynie wy nie byliście w
stanie go dostrzec. Królestwo Boga to królestwo miłości, szczęścia i radości. Żyjcie
w miłości to jest droga do Boga.
Cudowne to, co powiedziałeś, kocham Cię za to. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że
nie musze czekać na jakieś wydarzenia w przyszłości, spełnienie planów czy marzeń
po to by być szczęśliwy i zadowolony z życia. Mogę spokojnie uwolnić się od tego i
zwrócić ku Tobie i od Ciebie otrzymam to, czego jeszcze poszukuję na zewnątrz;
spełnienie, radość, miłość i szczęście.
Miłość znajduje sobie drogę do serca każdego człowieka. Możesz tan proces
nazwać medytacją. Chodzi zawsze o miłość, tylko o nią. Kochaj i żyj w miłości do
Boga a twoje życie wkrótce stanie się jednością ze Mną.
202/269
Nie będę w stanie się zmobilizować żeby ją dalej pisać.
Nauka
I to była odpowiedź.
Mój stosunek do nauki wynika ze stosunku ludzi nauki do Mnie. O ile zwracają się
do Mnie i poszukują Moich dróg, o tyle ich praca spotyka się z Moim wsparciem i
błogosławieństwem.
203/269
A co np. z badaniami genetycznymi, teraz tak bardzo kontrowersyjnymi, niektórzy
twierdzą, że mogą zachwiać równowagą życia na Ziemi?
Tak?
Abyście wreszcie znaleźli miłość i nauczyli się kierować nią w życiu, wtedy cała
reszta problemów rozwiąże się sama. Jeśli znajdziecie Źródło to nie będziecie
musieli już szukać niczego więcej. Ono zajmie się wszystkim, i postępem
naukowym i sprawami społecznymi i gospodarczymi. W najbliższym czasie
zostanie wynalezionych jeszcze bardzo wiele rzeczy.
Zobaczycie.
Nie odpowiesz?
Nie.
Czy mogę wiedzieć dlaczego?
Nie.
204/269
Odpowiedziałbym ci, ale nie jest to do niczego potrzebne. To czy ludzkość będzie
latała samolotami czy lewitowała pomiędzy Paryżem a Nowym Jorkiem we
własnych fotelach nie ma żadnego znaczenia wobec tego, co ma prawdziwe
znaczenie. Nawet twoje pytania usiłujące wyciągnąć ode Mnie pośrednio
odpowiedź na temat przyszłości rodzaju ludzkiego są także oparte na błędnej
zasadzie. Uważasz, że przetrwanie ludzkości w formie biologicznej jest wartością
samą w sobie.
Samą w sobie nie, już ci kiedyś mówiłem, że ludzie duchowi nie są przywiązani do
życia w formie fizycznej, wiedzą, że jest ona jedynie przejściowa. Boska Miłość jest
ponad życiem i śmiercią. Jej warto szukać i ku Niej się zwracać, reszta to
teatralna scenografia.
Dlatego, że nie znacie i nie doświadczacie prawdziwej wartości, jaka jest Boska
Miłość. Porzućcie więzy i zwróćcie się ku Bogu. Świat, społeczeństwo, kultura i
religie usiłują was od tysiącleci przekonać o konieczności swego istnienia i
wartości, jaką rzekomo wnoszą w wasze życie. Tymczasem nie są warte więcej niż
zeschłe liście jesienią.
205/269
Nie wiem, co mam myśleć, to co mówisz jest tak proste a jednocześnie dość
szokujące dla mnie.
Czasem to odczuwam.
???
A tak, kiedyś Cię prosiłem abyś zablokował te zdolności, bo one nie służą rozwojowi
duchowemu.
Na pewnym etapie nie służą na innym wprost przeciwnie. Tyle, że należy mieć
świadomość, że są one częścią prawdziwej rzeczywistości - tego, że bardziej jesteś
widzem w kinie niż uczestnikiem wydarzeń na ekranie. Mogę wprowadzić taki
wątek w akcję. Ona tylko na tym skorzysta.
Tak mówisz o tych sprawach, że czuje się jak dziecko przed gwiazdką. Zauważyłem,
że ostatnimi czasy czuje się tak coraz częściej. To fantastyczne uczucie i dziękuję Ci
za nie.
A jak ty uważasz?
Tak, już chyba rozumiem, odpowiedź na to pytanie jest zadaniem dla mnie.
Zastanówmy się, czy będzie ona służyła miłości czy nie?
206/269
O, to jest dobre pytanie!
Od wielu lat, odkąd pamiętam mam silny nakaz żeby dzielić się tym, co jest
wartościowe, doświadczać i dzielić się, z tego składało się moje życie, a raczej z tego
składała się moja rola, bo moim życiem jesteś Ty.
Czy jest jakiś specjalny sposób, aby zajrzeć Ci przez ramie i rzucić okiem na
scenariusz wydarzeń?
Tak, oczywiście. Zbliż się do mnie, obejmij i możesz patrzeć na co ci się spodoba.
Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera
wszystkie drzwi. Kochajcie Mnie.
207/269
Przewidywanie przyszłości...
Tak.
Tak.
Tak.
Tak.
Tak.
208/269
To część przedstawienia.
Nie.
My wszyscy.
Mistrzowie?
Tak.
Wciąż nie jestem w stanie złapać sensu. Jaki jest sens tego wszystkiego, tej gry?
209/269
Jak to robią?
Jak wybierają, co jest akurat w danej chwili potrzebne? Jak układają nam dzień?
Spotykają się i wymieniają myśli, nad całością czuwa jeden Mistrz, on zatwierdza
ostateczny scenariusz pytając Mnie.
Nie jesteście.
Tylko pozorne, bo cieleśnie nie znacie prawdziwej wolności, nie znacie nic innego,
więc wam ten stan rzeczy nie przeszkadza. Oczywiście wszystkie odczucia też są
poddawane wcześniej.
210/269
Totalne zniewolenie.
Totalna wolność, miłość i szczęście. Możesz nie martwic się niczym wiedząc, że Ja
zadbam o wszystko. Możesz dzięki Moim słowom odkryć sens tego, co dzieje się
wokół. To wielki dar duchowy.
Ale przecież według Ciebie i tak nic mi to nie da - określicie z góry moje reakcje.
Boże, to chyba jakieś szaleństwo...
Śmiejesz się ze mnie. Zaraz, spróbujmy to jakoś wszystko zebrać. Pomożesz mi?
Jasne.
Zgadza się.
Tak jest.
211/269
Dla miłości i radości, które w ten sposób się wyrażają. Dla Boga, który w ten
sposób przejawia Siebie przez Wszechświat. Dla Miłości, która w ten sposób
wyraża Samą Siebie.
Tak, dowiadujesz się teoretycznie nowych rzeczy, więc taka reakcja jest naturalna
prawda? Teraz zadaj sobie pytanie, dlaczego ona jest naturalna i co w ogóle
znaczy słowo naturalny.
No, że zdarza się zawsze w podobnej sytuacji, jest typową reakcją psychiki.
W porządku, ale dlaczego ta reakcja wygląda tak a nie inaczej? Dlaczego nie
następuje dla przykładu wybuch śmiechu albo płaczu?
Nie, popatrz - odpowiadasz Mi na pytanie, kiedy zdarzają się inne reakcje które
opisałem a nie dlaczego zdziwienie towarzyszy poznawaniu rzeczy nowych.
Chyba rozumiem, ktoś to musiał tak zestawić, żeby było tak a nie inaczej.
212/269
Stworzył łączność pomiędzy nowymi treściami a zdziwieniem, dlatego jest to
powszechne, a wy nazywacie ten stan naturalnym. Uznajecie za naturalne to, co
wydarza się często i dotyczy dużej grupy z was.
Czyli gdzieś np. na innych planetach mogą żyć istoty z zupełnie innymi reakcjami
psychiki, a nawet jej wcale nieposiadające.
Tak jest.
Czyli wszystko, co widać wokół zostało takim a nie innym stworzone, z naszymi
reakcjami włącznie.
Podpuszczasz mnie.
Tak.
To wszystko jest nadzwyczajne, kiedy pomyślę ile pracy wymagało stworzenie świata
i nadal wymaga utrzymanie, jestem po prostu zdumiony.
Powiedzą, że oszalałem.
213/269
Tak, jak zwykle.
Taką masz karmę, nic na to nie poradzimy, gramy według ustalonych wcześniej
reguł. Ja tu jestem bezsilny....
Przeszkadza ci to?
Ja też.
Co to może sprawić?
Więcej medytacji, więcej miłości, więcej skupienia się na Mnie a efekt tych działań
zaraz stanie się widoczny.
W postaci....
214/269
Masz na nią Moje błogosławieństwo i niech stale ci już towarzyszy.
Dziękuję mój ukochany Boże. Cała przyjemność po Mojej stronie. Niech Miłość
wzrasta i potężnieje z każdym dniem.
[...]
Więc wszystko jest i tak Twoim działaniem?
Daj sobie czas, nie wszystko na raz. Nowe światło wnika powoli, rozjaśnia
krajobraz i zastępuje stare widzenie. Czas pokaże ci więcej, znacznie więcej.
Jest dziwne bo musi być dziwne, tak zostało ustawione, już to przerobiliśmy.
Ty to zrobisz?
Tak.
215/269
Właściwie to tak.
Ale znasz tylko jego maleńką, maleńką cząstkę, kiedyś doznałeś innej, na Wedze -
pamiętasz?
Tak.
Podobało ci się?
O tak!
Masz odpowiedź. Kiedyś zobaczysz znacznie więcej, dziś przyjmij na wiarę to, co
powiem: Było warto.
Nie rozumiem.
216/269
Tak, dla Mnie nie ma, Ja im nie podlegam, Ja je tworzę.
Co zatem jest?
Wieczne teraz.
Niepojęte.
Wyobraź sobie czas jako oś biegnącą wzdłuż okręgu. Ja jestem jego centrum.
Teoretycznie tak.
A praktycznie?
Też.
Nie, oczywiście, że nie, ten przykład wskazuje na konsekwencje, jakie może wywołać
podróż w czasie. Dziadek by nie żył i ja bym się nie narodził, a więc nie mógłbym go
zabić.
217/269
Mnie nie obowiązują wasze zasady. Ja je tworzę i sprawiam, że możecie je poznać.
Na marginesie tego tematu dodam, że o czasoprzestrzeni wiecie jeszcze bardzo
niewiele.
Dla Mnie - wszystkie wasze chwile istnieją jednocześnie. Jakbym stał w centrum i
spoglądał na czas, po prawej mamy przyszłość, po lewej przeszłość. Wszystko
jednocześnie.
Czy jako Twoja cząstka "poruszam się" po tej osi "ożywiając" po kolei wszystkie
chwile swego materialnego życia, czy jest inaczej?
Jest inaczej. Dla ciebie, podobnie jak i dla Mnie, nie ma ograniczenia czasu i
przestrzeni. Wszechświat jest jak kolejka na torach. Bawimy się wszyscy razem.
Jest bardzo ładna i duża, więc frajda jest nieziemska.
Cudownie powiedziane.
Tak po prostu jest. Życie jest cudowna zabawą, pełną miłości, radości i nie
wyrażalnego piękna.
???
Jestem, jak dla was, dość złożony, mam dość dużo aspektów, nic dziwnego, że
któryś kolejny nie pasuje do poprzednich wyobrażeń, jest to bardziej normą niż
wyjątkiem.
218/269
Ty znasz więc przyszłość.
Tak, bo Ja ją stworzyłem.
Tak.
W szczegółach?
Tak.
Kim są?
219/269
Czy jest ich wielu?
Czyli masz wiele ciał, przez które przejawiasz się jako Awatar we Wszechświecie?
Tak.
Około dwóch?
Tak.
Dość dziwna odpowiedź.
Stąd to "około"?
Żywy Wszechświat.
Uczysz się.
220/269
Tak, wasze pojęcia czasu i przestrzeni są bardzo ułomne. Na razie takie są. Nie
jesteście w stanie sięgnąć poza świat materialny, a dopiero przekroczenie granicy
energii pozwoli wam sięgnąć głębiej i co nieco zrozumieć.
Kiedyś to nastąpi.
Tak, jestem Miłością i nie mogę zmienić własnej natury. Miłość to Istota Boga.
221/269
Czyli kiedyś wyglądałem na bardziej normalnego Boga niż dziś?
Tak trzeba na dziś. Przyjęliśmy taką konwencję. Ona jest bardziej wyznaczona
przez ciebie niż przeze Mnie.
Nie rozumiem.
Lubisz żywą wymianę zdań, daje ci ona napęd do myślenia. Ja się dostosowuję.
Ty z kolei podążasz za Mną i nie wiadomo o czym będziemy dyskutowali za
chwilę. Ten dialog jest pełen nieoczekiwanych dygresji, zwrotów i niespodzianek.
O tak.
Dzięki naszej rozmowie stajesz się bardziej elastyczny i odbierasz Mnie coraz
lepiej.
222/269
Miłość jest Twoją Istotą.
Tak jest.
Mnie też.
Ja w ogóle bardzo rzadko myślę o sobie, praktycznie wcale, może raz na miliard
waszych lat.
Czy Ty jesteś zmienny, to znaczy, czy się zmieniasz czy jesteś stały?
223/269
Jam jest, który Jest, jeśli kiedyś zrozumiesz, co chciałem wyrazić przez to zdanie
będziesz mógł dostrzec sens Mnie. Jestem i stały, i zmienny, i jeszcze czymś poza
tym. Nie jesteś w stanie uchwycić Mnie twoimi wyobrażeniami, twój aparat
pojęciowy, ukształtowany przez świat materii i jego przemiany, nie nadaje się do
ujęcia Mojego modelu istnienia. Nie ma w nim ani takich pojęć, ani wyobrażeń,
ani myśli zdolnych udźwignąć choć cząstkę zrozumienia Mnie. Dlatego jest to, w
większości wypadków, wysiłek bezcelowy. Dla was miłość jest drogą nie próby
zrozumienia. Miłość przyciąga miłość i tak powoli to, co ludzkie stapia się z tym,
co Boskie. To jest droga dla ludzi, wysiłek umysłu jest w tym kontekście
bezowocny a nawet zabawny.
Nie mógłbym, miłość potęguje miłość i tak bez końca. Jak się raz zacznie to nie da
rady skończyć.
224/269
Te pojęcia nie maja sensu w Moim świecie. Nie ma nic ponad i poza Miłością. Jest
ona Esencją Wszechświata i Jego Stwórcą, i nie ma nic ponad Nią, żadnej innej
substancji, cechy i Znaczenia. Jest Ona Najwyższym ze Znaczeń, Najgłębszym i
najbardziej przejmującym. Wyraża Siebie poprzez ten Wszechświat i nadaje mu
Sens.
Ja to mam na co dzień.
Jak myślisz?
No nie wiem.
Zaraz się dowiesz, jeśli odpowiesz sobie na następujące pytanie; co jest celem
życia, gromadzenie wiedzy czy zjednoczenie z Bogiem w miłości?
Że gromadzenie wiedzy dla niej samej, albo tylko sam brak kontroli nad tym
procesem nie doprowadzi cię do celu. Wiedza nie jest ważna, ważna jest miłość do
Boga.
Przypomnij sobie chwile bezpośredniego postrzegania Esencji.
225/269
Gdzie ta Esencja była?
Wszędzie.
Ty możesz je usunąć.
Tak, to prawda.
Stąd wynika, że świat jest jaki jest, ponieważ Ty chcesz go takim widzieć i masz w
tym swój cel.
Zgadza się.
Stąd dalej wynika, że taki stan umysłów i serc ludzkich służy Tobie do jakiegoś celu.
To prawda.
Stąd wynika, że nie postrzegamy Esencji, ponieważ Ty tego sobie nie życzysz.
Tak?
W jakich wypadkach?
226/269
Gdy podążacie drogą duchową we właściwym kierunku.
Tak.
Co jest prawdą?
Ty mi powiedz.
Tak, albo jedno spojrzenie albo drugie - z pełnią konsekwencji, jakie ze sobą niosą.
Teraz możesz wybrać - świat Boga albo świat ludzi. Bóg rozumie świat ludzi, ale
świat ludzki nie jest w stanie zrozumieć Boga. Które widzenie jest pełniejsze?
Tak.
227/269
Wybór jest dokonany i wszelkie jego konsekwencje już się "wydarzyły" w
przyszłości.
Tak jest.
Zależy, z jakiej pozycji patrzysz. Z ludzkiej nie, z Boskiej tak. Decyzja już jest
podjęta.
Skoro tak, to może nie ma sensu, abym się wysilał, lecz może po prostu zapytam
Ciebie jak ona brzmi?
To chyba najlepsze wyjście, więc chciałbym Cię zapytać, jaka jest moja decyzja.
Tak, dziękuję, dałeś mi do zrozumienia, że nie jest to moja decyzja, lecz Twoja.
228/269
Wtedy zaczynałeś.
Nie.
Udaję.
Tak, jest.
Nie.
Nie?
Nie. Powiem nawet więcej - w Moim świecie, czyli żeby nie było wątpliwości, w
rzeczywistości - ciebie też nie ma.
A co z czytelnikami?
Jestem tylko Ja, nie istnieją żadni czytelnicy. Miłość jest wszystkim, istnieje tylko
229/269
Miłość.
Który świat jest prawdziwy, nasz czy Twój?
Wasz jest stworzony tak, aby się wydawało, że jest realny, a wy wszyscy działacie
tak, jakby było to prawdą.
Tak jest.
Nasz świat wygląda tak jak wygląda, ponieważ tak został zaprojektowany. Wydaje
nam się, że jesteśmy samodzielnymi jednostkami i wszystko nas w tym utwierdza,
ponieważ tak to zostało przygotowane wcześniej.
Z grubsza tak. Czasem tylko niby przez wąską szczelinę wpadnie do waszego
świata promień światła. Książka, natchnienie, sen, rozmowa, chwila przebłysku
Jaźni, przeczucie wydarzeń przyszłych i odległych. One sprawiają, że zaczynacie
poszukiwać i badać, niektórzy zaczynają rozumieć, że świat, który widzą, nie jest
wszystkim, a to czego nie widzą w zagadkowy sposób splata się ze znaną im
rzeczywistością tworząc nową rzeczywistość.
230/269
Mówimy teraz jak doprowadzić do rozszerzenia naszego widzenia na Twoją
rzeczywistość.
Tak. Można ten proces przyspieszyć przyjmując dwie prawdy: fakt, że nie macie
wolnej woli i wszystko jest z góry zdeterminowane oraz drugi fakt, że miłość i
oddanie się Bogu prowadzą do przebudzenia ku rzeczywistości.
Tak, a wy w pełni uświadomicie sobie, że zawsze, powtarzam zawsze tak było, jest
i będzie.
Tak jest.
231/269
Coś mi umknęło? Weszliśmy na jakiś poważny temat? Czekaj, zaraz się
poprawię...
Tak, bo Ja lubię się bawić. Mam wszystko i Jestem Wszystkim, dlatego nie mam
żadnych zmartwień i problemów, pozostaje nieustannie w stanie Mi właściwym -
ekstazy miłości.
To jest również droga dla was.
Słucham.
Czy Mistrzowie znają całość tego procesu i maja wgląd w tajemnice czasu i
przestrzeni?
Tak, nie wszyscy, części nie jest to wcale potrzebne. Idą innymi drogami.
Tak, oczywiście, że tak, rozwój nie kończy się nigdy, to odkrywanie Miłości i
uczenie się wyrażania Jej.
Także.
Tak i to wiele.
232/269
Czas
Tak.
Tak.
Jak to się zatem dzieje, że my postrzegamy czas jako proces, następstwo chwil,
skoro jesteśmy tożsami z Tobą, to powinniśmy mieć możliwość podobnego
widzenia.
Taka możliwość macie, gdy usuniecie zasłonę niewiedzy. W tej chwili wasze
postrzeganie jest ograniczone do wydarzeń związanych z ciałem, a one podlegają
procesom materii, czyli czasowi.
Jak to się dzieje, że nie mam bezpośredniej percepcji Całości, tylko część skoro
jestem całością?
Skupiasz się na niewłaściwym końcu "rury" - na tym ciele. Skup się na Mnie, nie
na świecie, to jest droga do wyzwolenia. [...]
233/269
Technicznie więc, my jako cząstki Ciebie, skupiamy swą uwagę na sprawach materii
i dlatego nie jesteśmy w stanie dostrzec Ciebie?
Nie, ten proces nie zależy od was, zależy od Miłości. Masz tylko takie wrażenie, że
możesz coś zmienić, np. skupić się na czymś innym niż materia. Sam nie jesteś w
stanie zrobić nic.
Co zatem ma zrobić np. czytelnik tej książki chcąc dostrzec Ciebie w swoim życiu?
No, może np. się uprzeć, odłożyć książkę i siąść do medytacji i siedzieć tak długo, aż
Ty się mu objawisz.
Chciałbym, aby jednak z tej książki wynikały jakieś praktyczne wskazówki dla
czytelników, aby mogli znaleźć Ciebie i zakosztować Twojej miłości.
To dobry powód.
Sami niech nie robią nic, niech pozwolą Mi zadziałać a w stosownym czasie
znajdą to, czego poszukiwali. Ja im to dam.
234/269
Chciałbym usłyszeć od Ciebie, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym, co
czynimy - modlitwa, medytacja a efektami w postaci Twojej bliskości i Twojej
miłości i opieki.
Ja nie.
Nie, ja jestem radością i miłością, i to jest nam wspólne. Skupiasz swoją uwagę na
świecie materialnym i zadajesz mi pytania w stylu - czy jeśli pojadę w kierunku
Paryża to dojadę na Księżyc? Nie rozumiesz, że technika nie jest w stanie
sprowadzić miłości? Są to działania z różnych planet. Miłość pochodzi z miłości,
nie z ćwiczeń i działań materialnych, one mogą dać lepszy grunt pod przejawienie
się szczęścia i miłości, ale są jak kopanie ziemi po to, by otrzymać plon. Samo
spulchnianie niewiele da, jeśli nie wsypiesz ziarna. Tym ziarnem jest Moja Miłość i
pochodzi ono ode Mnie.
235/269
Tak, bo to Ja jestem ich źródłem, nie świat.
Mam jeszcze kolejne pytanie techniczne - w jaki sposób dzieje się to, że postrzegamy
jako indywidualności następstwo chwil czyli czas?
Jest takie stare powiedzenie mistyków, że świat śpi dla Boga i Bóg śpi dla świata.
Jak to się stało, że wydzieliłeś z Siebie nas wszystkich i zarzuciłeś zasłonę niewiedzy
na naszą świadomość? Po co się to stało?
Nie wiesz?
No nie.
To się dowiedz. Moja odpowiedź nie da ci tak wiele jak sięgnięcie samemu i
przyjrzenie się procesowi. Obrazy i odczucia dadzą więcej niż tysiące słów. Ta
wiedza jest tylko o milimetr stąd.
Tak blisko?
Zawsze była dostępna i zawsze będzie. Miłość jest kluczem, który otwiera
wszystkie bramy. We Wszechświecie nie ma tajemnic i wszystko dzieje się jawnie,
wystarczy sięgnąć.
236/269
Kim są Mistrzowie?
Kim są Mistrzowie?
W Twoim.
Nie, nie ma potrzeby czcić kropli, skoro w pobliżu znajduje się Ocean Błogości.
Mistrzowie są znani ludzkości od tysięcy lat. Ich wizyty tutaj to część ich pracy,
jednak powinniście pamiętać o różnicy, jaka istnieje w waszym świecie pomiędzy
Mistrzem a Bogiem.
Idea Mistrza jako przewodnika duchowego istnieje od zawsze i każe człowiekowi
poszukiwać na zewnątrz kogoś, kto zna wszelkie odpowiedzi i jest ucieleśnieniem
mądrości i miłości. Tymczasem ta idea powinna doprowadzić, do kolejnej jeszcze
donioślejszej idei - jedności pomiędzy Najwyższym Bogiem a człowiekiem.
237/269
Ta jedność jest od wieków doświadczana przez adeptów nauk duchowych oraz
oczywiście Mistrzów.
???
Tak.
Mistrz jest dla was wzniosłą ideą wskazująca na świat zewnętrzny, jeśli wykazuje
cechy i moce duchowe, idea Mistrza jest pożywką dla umysłu po to, by mógł
skupić się na zewnątrz. Jeszcze wyższą jest idea Boga niezbędna dla wyrażenia w
świecie dualizmów Najwyższej Rzeczywistości.
I teraz znów trzymaj się fotela: obie idee, które opisałem tworzą waszą
rzeczywistość, co wcale nie znaczy, że istnieją za nimi jakieś rzeczywiste byty.
238/269
W jakiej rzeczywistości poszukujesz odpowiedzi?
Spróbujmy w ludzkiej.
A w Twojej?
Esencja Wszechświata, którą jest Miłość, wyłania z siebie wszystko i każdy z was
jest zarówno jej częścią w świecie dualizmów jak i Całością w rzeczywistości. To
wy, jako Esencja - Brahman, tworzycie wszystko, a więc i Bogów, i Mistrzów, cień
i Światło, Ziemię, Słońce i Wszechświat. Tworzymy idee, Bogów i Mistrzów,
napełniamy je mocą duchową po to, by inne idee napełnione tą sama Esencją
(ludzie) mieli ku czemu zwracać swe umysły.
Czyli każdy z nas nie jest w istocie czymś różnym od Boga czy Mistrzów?
Jest dokładnie tym samym, Ta sama Esencja ożywia Mistrzów, Bogów i ludzi.
Zrodzonymi z umysłu Brahmana - tego, który nie ma atrybutów, Tego, który jest
Esencją.
W istocie Ja jestem Tym, Mistrzem, Bogiem, człowiekiem, zwierzęciem, rośliną,
kamieniem. Ja jestem wszystkim i ty jesteś wszystkim, ponieważ stanowisz
jedność ze Mną. Ja i ty nie byliśmy nigdy rozdzieleni i nie możemy być rozdzieleni,
tworzymy Wszechświat i niszczymy go wraz ze wszelkimi ideami, jakie zawiera
zawsze pozostając niezmienni, nie przywiązani, zawsze pozostając czystą
miłością, Esencją wszystkiego, co istniało, istnieje i istnieć będzie, nawet gdy ten
Wszechświat przestanie istnieć.
???
239/269
Jedyne co naprawdę ma znaczenie to Jedyne Znaczenie, z którego znaczenie
zapożyczają wszystkie inne.
Miłość?
Nie rozumiecie. Poza Wielością kryje się Jedność, Jedno Znaczenie. Widzący
nazywają Je Miłością, ponieważ w odczuciu ludzkim odpowiada Jemu najbliżej
ten właśnie stan. Tyle, że w istocie jest Ono czymś z gruntu innym - nie będąc
odczuciem, ale manifestując się w ten sposób, będąc w swej oryginalnej Postaci
Esencją Życia i samym Życiem, które JEST.
Postrzeganie Boga
240/269
Ja w ogóle jestem pełen wszelkiej radości. Radość to Moje drugie imię.
Tak, właśnie o to chodzi. Doświadczenie pełni rolę rozstrzygającą. Ale wielu ludzi
ma doświadczenia mocno osadzone w tradycji chrześcijańskiej. Wspomnę
Medjugorie, Fatimę, Lourdes.
Dlaczego więc teraz pokazujesz jeszcze inną drogę? Bo życie jest rajem i
niekoniecznie trzeba czekać do śmierci, aby zakosztować słodyczy unii z Bogiem i
wejść do Jego Królestwa.
241/269
Wielu ludzi już jest na to gotowych i dla nich Fatima, Medjugorie i Gwadelupa to
byłby duży krok wstecz. Jest wielu ludzi, którzy już nie potrzebują pośredników
pomiędzy sobą a Mną.
Zasada była ta sama dwa tysiące lat temu. Cel jest istotny, a nie drogowskaz.
Celem jest zjednoczenie z Boskością tutaj i teraz.
Po prostu nie ma racji i zamyka się na Mój głos. Ale i to ma swój cel, i mówiąc
waszym językiem, tak ma być. Do czasu oczywiście.
Do kiedy?
Aż to się zmieni.
Tak, to jest poważny problem. Będziesz mógł go rozwiązać, jeśli zastanowisz się
dlaczego, tak jest a nie inaczej.
242/269
Cały czas czuję, że śmiejesz się ze mnie.
Już ci mówiłem, że jestem Istotą pełna radości i żaden temat nie jest za poważny,
abym musiał zachowywać się nienaturalnie, czyli poważnie. No a teraz
odpowiedz na Moje pytanie.
Jak znam życie to jest tak jak jest ponieważ Ty tego chcesz.
Oczywiście, że tak, nie może być inaczej. Dlatego jest niecelowe osądzanie
kogokolwiek według tego, kim jest lub co czyni. Za wszystkim stoję Ja.
Widzisz jak już wiele umiesz? To, co powiedziałeś jest prawdą. Jedyne, co
powinieneś wiedzieć to fakt, kim Ja jestem i czego od ciebie wymagam. Resztę
pozostaw Mnie.
Tak, miłości i oddania, one się łączą ze sobą i uzupełniają. Są to dwie boskie cechy,
które powinny znaleźć się w naturze ludzkiej.
Miłość stanowi światło życia, a oddanie wskazuje kierunek działaniu. Oddanie to
pogrążenie się z miłością w Ukochanym, oddanie siebie i wszystkich swych cech
Boskiej Miłości.
243/269
Oddanie zakłada odejście od własnego ego i związanych z nim potrzeb, pomysłów,
planów.
To dzieje się naturalnie, jeśli znajdziesz miłość to Ona zaczyna tobą kierować i
wytyczać ci cele. Podążanie za Nią staje się wtedy czymś naturalnym i sam tego
chcesz.
O tak, sprawiać radość komuś, kogo się bardzo kocha, to czysta radość. Radość
dawania, poświęcania siebie.
Tak, o to właśnie chodzi. Ludzie, którzy Mnie znają, nie tylko wiedzą o tym, ale
tym są.
To nam pomoże.
Tak, dla ciebie tak. Powinieneś sobie wziąć do serca to, co powiedziałem,
wchodzisz właśnie w taki etap życia. Ucz się oddania i służby.
244/269
Jestem Twoim służącym.
Starajcie się poznawać i spełniać Moją wolę, medytujcie skupieni na Mnie, bądźcie
gotowi przyjmować sygnały i wskazówki ode Mnie. Poświęcajcie Bogu więcej
czasu każdego dnia. Uczcie się miłości ku Bogu i gotowości do służenia Miłości.
Idee narodowe
Narodowego socjalizmu?
Nie, dlaczego, jest bardzo dobry. Narodowy socjalizm w Niemczech był z początku
postrzegany jako recepta na kryzys i powojenne upokorzenie Niemców. Hitler
przywrócił im coś, co nazywali własną godnością narodową, wskazał tłumowi
wrogów i na koniec sam się z nimi rozprawił. Przyrzekał wielkość, godność,
bogactwo, porządek i tysiącletni pokój. Jak to się skończyło?
245/269
Wszyscy wiemy, ale nie wiem dlaczego, coś mnie tknęło, aby dziś wywołać ten
temat, przeczuwam przez skórę że jest w nim ukryta jakaś mina.
Słucham.
Tak było. Żeby teraz się nie pogubić musisz przestrzegać tego, o czym ci mówiłem
wcześniej. Zdecyduj się, z której perspektywy chcesz spojrzeć na ten temat.
Najpierw z Twojej.
Dobrze.
Miłości.
Tak.
246/269
Widzę wielka miłość w środku, w sercu i wielka nienawiść na zewnątrz.
Zaczekaj.
Została tylko miłość, miłość, miłość i nic więcej, wszelkie wydarzenia utraciły
znaczenie, pola, drzewa, chmury są miłością. Poza miłością nie ma nic. Świat walczy
i śpi.
Cierpliwości.
Ty w tysiącach istnień "giniesz", spektakl trwa nadal. Jaki jest jego sens?
Zaczekaj, po prostu pozwól przejść paru scenom bez twojej interwencji, sens
przyjdzie jako wynik sięgnięcia głębiej.
247/269
W wydarzeniach, miłości i śmierci jest sens, KTÓRY WSZYSCY AKCEPTUJĄ.
Tak jest!
Powiedziałeś mi, żeby spojrzeć poza indywidualne losy, bo w nich nie mogłem
znaleźć sensu, napłynęła nowa miłość, która wzniosła moje widzenie wyżej. Zaczęło
mi świtać, że wojna to przyśpieszenie przemian, jakie przechodzi ludzkość, odejście
od starych wzorców działania i po części rozliczenie z bardzo głęboką przeszłością.
Jakby z cechami zwierzęcymi, jakie dominowały we wcześniejszych czasach. Ta
wojna, jedna i druga, podobnie jak te, z którymi mamy do czynienia obecnie to Świt
Nowego Dnia Ludzkości.
Epoki, w którą wchodzimy jako nowy, odmieniony i oczyszczony z obciążeń
przeszłości gatunek.
Tak jest.
A to wszystko za sprawą przyjścia tutaj potrójnej inkarnacji Shirdi Sai Baby, Sathya
Sai Baby, Prema Sai Baby.
Tak jest.
Ot i masz odpowiedź.
Ogromne przyspieszenie.
Tak jest.
Ziemia już jest planetą miłości, a wszystko zmierza do rozpoznania tego faktu.
248/269
Są elementem przemian, niezbędnych w przejawionym świecie. Ich wynikiem
będzie odrodzenie ludzkości w Świetle i Miłości...
Ze Mnie. Ja jestem dostępny dla każdego i każdy, wcześniej czy później, przyjdzie
do Mnie po to, by rozpoznać swą jedność ze Mną.
Tego uczysz już jako Sathya Sai Baba i tego będziesz uczył jako Prema Sai.
To niesamowite.
To prawda.
Dla kogo?
249/269
Ludzkość nie wyciągnęła jeszcze wniosków z dwóch ostatnich wojen. Gdyby było
inaczej, już dawno przestalibyście się zabijać. Nie chcecie myśleć, wolicie strzelać.
Jednak biorąc pod uwagę Twoja perspektywę to Ty, a nie my, jesteś winny tej
sytuacji. Ty panujesz całkowicie nad naszym myśleniem.
To prawda.
Dobrze.
Czuję jak Twoja miłość obejmuje mnie i wskazuje sens wydarzeń, jest tak słodka i
cierpliwa. To dziwne, ale odbieram, że ci ludzie chcą zginąć, to jest głębokie
odczucie duchowe, nie cielesne.
Duchowe, tak.
Tak, już przychodząc na ziemię wiedzieli, jak zakończą swój ziemski byt. Znali
przyszłość i akceptowali ją.
Tak. Co dalej?
250/269
To, co działo się na Ziemi było tylko małą cząstką tego, co działo się poza nią.
Wielkie porządki.
Gdyby to były porządki to znaczyłoby, że wcześniej był bałagan. Nic takiego nie
miało miejsca. Przeszliście od jednej fazy do drugiej.
Widzę, że nie zajrzę głębiej bez Twojej miłości i radości, która płynie od Ciebie -
wprost z mojego serca.
Tak.
Tak.
Tak. Ja w Nich.
251/269
Tak.
Duchowość to Boskość.
Boga.
Materialne zmysły nie są w stanie dojrzeć duchowego świata i poznać jego praw.
Najpierw Bóg.
Tak, to, co się nie narodziło, nie umiera nigdy.... Płaczecie po ciele, bo nie wiecie
kim jest człowiek, kim sami jesteście.
Chciałbym dla porządku zauważyć, że nie jesteśmy temu winni. Tylko Ty możesz nas
wyciągnąć z niewiedzy, w której tkwimy i skierować ku Światłu.
252/269
Wiek dwudziesty
Tak jest.
Czy mogę to ująć tak - Ty chciałeś doświadczyć Samego Siebie właśnie w takich a nie
innych warunkach, życie ziemskie, przemiany, wojny i to co przyjdzie potem.
Tak.
Ot, po prostu muszę czymś zabić czas. Trzeba jakoś spędzić tę wieczność. [.....]
253/269
Twój warsztat jest olbrzymi.
Cały Wszechświat.
Za cienką zasłoną tkaniny gwiazd, jeśli ją uchylisz, znajdziesz miłość, która trwa,
w każdej chwili, znajdziesz radość, znajdziesz Mnie, który czekam.
Dokładnie tak.
Czyli my tutaj żyjemy w takiej enklawie, w zamkniętym kręgu, w którym tej miłości
jest mało.
Nie, jest jej zawsze dosyć, tyle, że zewnętrznie tego nie widzicie. Przeszkadza wam
w tym skupienie na świecie zewnętrznym, przywiązanie do jego zjawisk, błędne
teorie społeczne i religijne.
Tak.
Warto.
254/269
Nieszczęścia na Ziemi i odpowiedzialność
Nie, ten świat wcale nie jest paskudny, wielu ludzi znajduje w nim miłość i jest
szczęśliwych, katastrofy i nieszczęścia nie są w nim regułą, ale pewnego rodzaju
wyjątkiem.
Chodzi ci zatem o to, że niepomyślny obrót zdarzeń sprawia, że nie możecie być
szczęśliwi i radośni, nie możecie cieszyć się życiem, czy tak?
Tak, albo po prostu żyć nie wadząc nikomu w spokoju. Dlaczego jest tak jak jest i
jaki to ma związek z miłością, którą jesteś Ty, Stwórca tego wszystkiego.
To celna obserwacja. Jak wynika z powyższego to Ja, jako jedyna Istota, jestem
zarówno Bogiem jak i szatanem jednocześnie!
255/269
Dobrem i złem, zło wg nas nie pochodzi od miłości, jest jej zaprzeczeniem.
Dobrze, ale zanim przejdziemy dalej zastanów się nad jeszcze jedna sprawą. Po co
będzie ci ta wiedza? Co ona ma ci dziś dać?
Jej brak jest pewnego rodzaju niewygodą, jakby jakaś cześć mojego umysłu uparcie
domagała się odpowiedzi, nie wiem skąd się to bierze. Mam okazję zapytać Ciebie,
więc zbyt długo się nie zastanawiam i pytam. Otrzymam odpowiedź i pewnie będę
miał z tym spokój. Wprowadziłeś tyle nowych treści, że staram się to wszystko jakoś
zintegrować z codziennością.
To dobra odpowiedź.
256/269
Milczysz i nie odpowiadasz.
Tak.
Tak, to prawda. Odpowiedź jest taka - nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku
Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze sobą, ani z narastającymi problemami.
Nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze
sobą, ani z narastającymi problemami zewnętrznymi.
257/269
Doskonałość rzeczy
Czy możemy powrócić do początku naszej rozmowy i nieco rozjaśnić temat miłość a
nieszczęścia na Ziemi?
Tak. Chcę jednak abyście pamiętali, co jest celem dla każdego z was. Samo
czytanie i rozmyślania nie przyniosą wam szczęścia, którego tak poszukujecie.
Musicie zwrócić się do Boga i w Nim je znaleźć. Nie ma innej drogi.
Co do pytań o Boga, jako twórcę "zła" na świecie i o to, że jestem "winny" za nie,
ponieważ wy tak naprawdę nie macie tu nic do powiedzenia.
Jest to prawda, ale tylko pozorna.
Istnieją dwa światy - Mój świat miłości, który jest Rzeczywistością, i wasz świat
dualizmów "ja" - "nie ja". W Moim świecie nie istnieje zło, jest proces, który wy
nazywacie Wszechświatem, a który jest wyrazem Mojej miłości w miliardach
miliardów jej aspektów. W tym świecie żyjecie wraz ze Mną w jedności
rozumiejąc, że pozorna wielość istnień jest odbiciem Jedności, podobnie jak
światło słońca na falującej wodzie zdaje się składać z tysięcy odrębnych promieni.
W Moim świecie, czyli w rzeczywistości, rozumiecie, że cielesność i materialność
jest jedynie etapem przejściowym prowadzącym do jeszcze większej doskonałości
wyrazu i do jeszcze większej miłości. Dlatego schodząc ponownie doskonale
wiecie, jak będzie wyglądało wasze życie i czym się zakończy. Jesteście jak aktorzy
ubierający się w kostiumy, aby wejść na scenę i wziąć udział w niezwykłym
widowisku zwanym życiem na Ziemi. Częścią spektaklu są wasze zmagania z
sensem tego, co doznajecie i co widzicie, a ostatnio w akcję coraz częściej wplatane
są wątki dotyczące Rzeczywistości i tego, co dzieje się za kulisami. Za kulisami
nikt nie płacze po śmierci bliskich, bo wie, że śmierci nie ma, a na dodatek wszyscy
"bliscy" są emanacją Jedynego, czyli Mnie, czyli każdego z was. Każdy z was na
pewnym etapie doskonale rozumie, że to właśnie on jest stwórcą tego świata i
tego Wszechświata, i nie ma żadnego rozdziału pomiędzy indywidualną
świadomością a Świadomością Boga i że jest to TO SAMO.
258/269
Wtedy na drodze bezpośredniego wglądu w Istotę Rzeczy pojmiecie w jednej
chwili, że świat tworzony przez was do tej pory jest tylko dziełem waszej myśli i
nie ma nic wspólnego z Rzeczywistością, że życie cielesne w nim jest odgrywaniem
roli w sztuce, której odwiecznym tematem są Miłość i Szczęście. Wtedy
zrozumiecie, że to, czego się baliście, cierpienie i śmierć same nie mają dla was
żadnego znaczenia, bo nie naruszają w najmniejszym stopniu waszej Istoty i tego,
kim jesteście. A na "czarne charaktery" otoczone dziś powszechną wrogością i
nienawiścią spojrzycie jak na Istoty Niebiańskie, którym Reżyser przydzielił
wyjątkowo trudne role. Spojrzycie na nich jako na emanację Siebie Samego, czyli
Miłość w działaniu. Wtedy będziecie w stanie dostrzec doskonałość rzeczy. To
będzie dzień, w którym obudzicie się w Moim Królestwie i jasno ujrzycie, że nigdy
go nie opuściliście a jedynie wydawało wam się, że jest inaczej.
Nurtuje mnie takie pytanie: na ile wszystko co robię jest zdeterminowane, na ile
posiadam wolność wyboru no i właściwie to kim jestem? Mówisz, że nie mamy
wolnej woli, ale jednocześnie jesteśmy wolni - Ty chyba adresujesz to do "różnych
części" mnie?
Czy może jest totalna kontrola, żadnej możliwości manewru i żadnych odstępstw od
tego co nam przygotowano.
Jeszcze nie rozumiesz? Nie możesz sam tego zrobić. Jeśli się "zbuntujesz" to
znaczy, że Ja tak postanowiłem, nie ty.
Jej nie da się "uchwycić" intelektualnie, ją można doświadczyć, ale już dziś dobrze,
abyście wiedzieli, jaka jest rzeczywistość.
259/269
O naszej jedności - tak. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zasady, o której
tutaj rozmawiamy.
Tak.
Tak.
Naturalnie.
Nie.
Po śmierci?
Tak.
Dlaczego?
Z wielu powodów, masz tu jeszcze wiele rzeczy do zrobienia a nie mógłbyś ich
zrobić gdybyś już dziś przebudził się w pełni.
Także, choć nie tylko. Sam o tym zadecydowałeś. Odejdziesz stąd i już nie
powrócisz na Ziemię, to twoja ostatnia inkarnacja tutaj.
260/269
To jest pocieszające.
A skoro znamy wynik rozgrywki czy coś może nam teraz przeszkodzić w radości i
zabawie?
Chyba nie!
[...]
W świetle tego, co powiedziałeś ostatnio - o tym, że nie mamy wolnej woli i
wszystkie myśli i odczucia są wcześniej przygotowane, do kogo kierujesz przesłanie
tej książki?
Na razie nie.
Nie boisz się, że niektórzy poczują się wybrani i wyróżnieni, i pojawi się podstępna
forma próżności duchowej?
Nie, w najmniejszym stopniu. Ja w ogóle nie boję się niczego, czy jest to
niezrozumiałe? Będzie, co ma być, reakcje będą, jakie mają być, nie ma w nich nic
niewłaściwego czy złego. Ta książka jest jednym z wielu kroków ludzkości ku
Światłu. Ci, którzy maja problemy z ego i są ich świadomi niech zwrócą się do
Boga, a On już będzie wiedział, co z tym fantem zrobić. Miłość unosi ponad
przyciąganie świata i jego bolączki.
261/269
Zrozumieć świat
Jak mówi powiedzenie, "nawet liść nie zadrży bez udziału Twojej Woli".
A my, jak i miliardy istnień przed nami, odkrywamy ten porządek i piękno.
Miłość do Boga?
Mistrzowie to ludzie, czy też istoty, które przed nami weszły na duchową drogę?
Tak.
Tak.
Tak, ale pamiętaj, wy nie jesteście pępkiem świata, niech nie powstanie wrażenie,
że cały świat kręci się wokół was. Oni są i czuwają, mają też pieczę nad wami,
waszymi losami. Mistrzowie są to Istoty stale zwrócone umysłem i sercem ku
Miłości. Nie zwracają się ku wam i nie są zainteresowani waszymi sprawami.
262/269
Jeśli idziesz ulicą, a obok dziecko jedzie na rowerze i z niego spadnie to pomożesz
mu wstać, posadzisz na rower i idziesz dalej. Nie powstaje związek, twój stan
umysłu pozostaje niezachwiany we Mnie.
Są jednak tacy?
Tak.
Mistrzowie?
Nie, ludzie, którzy wcześniej odeszli. Nie należy się tymi zjawiskami ani
przejmować, ani zajmować.
Przypomina mi się sen sprzed lat - stałem na pięknych, białych spiralnych schodach,
spojrzałem w dół, spojrzałem w górę - nie było początku ani końca.
263/269
Nie. Tworzą własne korytarze czasoprzestrzenne i w nich żyją, czasem tysiące
ziemskich lat. Mistrz nie jest zainteresowany waszym losem, on przechodzi obok,
pomoże i jego pomoc będzie bezosobowa i bezinteresowna. Mistrz nie potrzebuje
zwracać na siebie uwagi, dlatego tak mało o nich wiecie. Istoty bezcielesne lubią
was zwodzić i generować wokół siebie zainteresowanie, zyskują przez to wpływ
na wasze umysły.
Nie, ma ono aspekt pozytywny, przenosi wasze myślenie na plan poza fizyczny i
pokazuje, że "cos w tym jest".
I to wszystko?
Tak, oni nie są w stanie dać wam światła. A z kolei ode Mnie się odwrócili.
Jest ich wielu i kontaktują się z różnymi mediami. To nie jest dobre. Naruszają
równowagę pomiędzy światami.
Ochronnym.
Tak, a oni chcą zdobyć wpływy w tym świecie, stać się dla niego światłem.
264/269
Ostrzegam przed ich działaniami, to wszystko. Kiedyś, gdy zetkniesz się z tym
tematem będziesz wiedział, co robić.
I co z tego wynikło?
Oczywiście.
Pieniądze nie robią na Mnie wrażenia, nie ma sklepów dla Bogów. [Śmiech]
Kiedyś zrozumiesz - doskonały ciąg zdarzeń prowadzi cię wprost ku miłości. Mojej
miłości.
265/269
Mistrzowie znają przyszłość?
Nikt jej nie ma, świat przejawiony już istnieje od początku czasów do końca,
wszystkie wydarzenia już się wydarzyły, wiec wolnej woli nie ma.
No, dokończ.
Do Twojej decyzji.
Czy zatem może się zdarzyć, że któryś z nich wybierze "coś innego", inną wersje
spośród wielu możliwości?
266/269
Wolny wybór tak, ale nie wolna wolę. Wybierają to co...
Mają wybrać.
Tak. [Śmiech]
Pamiętaj, że nie jesteście pępkami świata. Oni podnoszą dzieci, które wywróciły
się na rowerze albo czekają na chwile, kiedy będzie to możliwe.
O właśnie!
Tak. Oni idą w tym samym kierunku, są to Istności wcześniej obudzone od was.
Wasz cel jest ten sam, co ich - zjednoczenie.
267/269
Mam wrażenie, że warto byłoby nauczyć ludzi bezpośredniego kontaktu z Tobą po
to, by łatwiej radzili sobie z przeszkodami na drodze do Ciebie.
Nie, to jeszcze nie jest ta chwila, jeszcze świadomość musi dojrzewać. Kiedyś z
pewnością przyjdzie na to czas, dziś to jest możliwe jedynie dla nielicznych. Czas
zbiorowego obudzenia jeszcze nie nadszedł. Każdy powinien wiedzieć, że Ja jestem
i mówię - wszystkimi głosami Wszechświata. Nieliczni usłyszą w sercu Mój Głos
już wkrótce.
Kto to będzie?
Będą wiedzieć.
Nie. Rzadko, który ziemski guru rozumie, że to nie on ani jego teorie są celem
rozwoju, ale tylko i wyłącznie Najwyższa Istota. I że zamieszkuje ona tak samo w
uczniu, jak i w nauczycielu. Mistrzowie duchowi w formie bezcielesnej rozumieją
to dobrze i nie skierują twojej uwagi w niewłaściwa stronę. Mogą ją na czas jakiś
skupić na sobie, ale nawet, jeśli tak zrobią, to tylko po to by zaraz usunąć się z
powrotem w cień inspirując dalsze odkrywanie rzeczywistości.
268/269
Co dalej?
List do czytelnika.
269/269