Sie sind auf Seite 1von 17

Ludwig WITTGENSTEIN

WYKADY O WIERZE
Z angielskiego przeoy Wojciech Sady W klamrach numery stron wg wydania Ludwig Wittgenstein, Wykady o religii i etyce, Wydawnictwo Znak, Krakw 1995, s. 86-107.
Notatki te podczas wykadw Wittgensteina, wygoszonych w Cambridge w 1938 r., sporzdzi Yorick Smythies. W nawiasach kwadratowych uzupenienia wydawcy, po czci na podstawie notatek innych suchaczy. I

Pewien austriacki genera powiedzia do kogo: "Bd o tobie myla po swojej mierci, jeli okae si to moliwe". Moemy sobie wyobrazi ludzi, ktrym wydaoby si to absurdalne, i takich, ktrym by si to absurdalne nie wydao. (Podczas wojny Wittgenstein zobaczy hosti przenoszon w chromowanej stali. Uderzya go absurdalno tej sytuacji.) Przypumy, e kto wierzy w Sd Ostateczny, a ja nie; czy to oznacza, i wierz w co przeciwnego, a mianowicie, e nic takiego si nie zdarzy? Powiedziabym: "wcale nie, lub nie zawsze". Przypumy, e powiadam, i ciao rozoy si, a na to kto inny "Nie. Czsteczki pocz si znw za tysic lat i zmartwychwstaniesz". Gdyby kto rzek: "Wittgenstein, czy ty w to wierzysz?", powiedziabym: "Nie". "Czy przeczysz temu czowiekowi?", powiedziabym: "Nie". Jeli to mwisz, to ju tkwi w tym sprzeczno. Czy powiedziaby: "Wierz w co przeciwnego", lub "Nie ma podstaw, by co takiego przyjmowa"? Nie powiedziabym ani tego, ani tego. Przypumy, e kto wierzcy powiedzia: "Wierz w Sd Ostateczny", a ja na to: "C, nie jestem taki pewien. By moe". Stwierdzilibycie, i midzy nami rozwiera si ogromna przepa. Gdyby on rzek "Przelatuje {87} nad nami niemiecki samolot", a ja na to "By moe. Nie jestem pewien", stwierdzilibycie, e wiele nas czy. Wasze stwierdzenie: "Masz co zupenie innego na myli, Wittgenstein", wyraaoby, i nie chodzi o to, co nas czy, ale e znajdujemy si na cakiem rnych paszczyznach. adne wyjanianie znacze mogoby w ogle tej rnicy nie ujawni. Dlaczego w tym przypadku wydaj si gubi sedno sprawy? Przypumy, e, kto uczyni z tego drogowskaz w tym yciu: z wiary w Sd Ostateczny. Ilekro co czyni, myli o tym. Skd waciwie wiemy, czy mamy powiedzie, i wierzy on, e to nastpi, czy nie?

Nie wystarczy go zapyta. Prawdopodobnie odpowie, e ma dowd. Ale ma on co, co nazwa by mona niewzruszon wiar. Ujawni si ona nie w rozumowaniu lub przez odwoywanie si do zwykych racji na rzecz wiary, ale raczej przez to, i kieruje caym jego yciem. To jest fakt o wiele silniejszy - wyrzekanie si przyjemnoci, nieustanne odwoywanie si do tego obrazu. W pewnym sensie musimy to nazwa najsilniejszym ze wszystkich wierze, poniewa ten czowiek podejmuje z jego powodu ryzyko, jakiego by nie podj z powodu rzeczy, ktre z jego punktu widzenia s o wiele lepiej ustalone. A przecie odrnia rzeczy dobrze ustalone od takich, ktre dobrze ustalone nie s. LEWY: Ale on na pewno by stwierdzi, e to jest nadzwyczaj dobrze ustalone. Po pierwsze, moe uyje on "dobrze ustalone", a moe nie. Potraktuje to wierzenie jako nadzwyczaj dobrze ustalone, a w innym sensie jako wcale nie ustalone. Jeli w co wierzymy, to w pewnych przypadkach odwoujemy si nieustannie do pewnych racji, a jednoczenie bardzo niewiele bymy zaryzykowali - gdyby przyszo ryzykowa ycie z racji tej wiary. S przypadki, gdy si w co wierzy - kiedy mwi si "Wierz" - a z drugiej strony ta wiara nie opiera si na takich faktach, na jakich normalnie opieraj si nasze zwyczajne, codzienne wierzenia. {88} Jak powinno si porwnywa ze sob wierzenia? C by to znaczyo: porwnywa je? Mona by powiedzie: "Porwnujemy stany umysu". W jaki sposb porwnujemy stany umysu? Oczywicie w wielu przypadkach na nic to si nie zda. Po pierwsze to, co powiesz, nie zostanie uznane za miar siy wiary. Ale, na przykad, jakie ryzyko by ponis? Nie da si porwna siy wiary z nateniem blu. Zupenie inny sposb porwnywania wierze polega na ledzeniu, jakiego rodzaju racje kto poda. Wiara nie jest czym w rodzaju chwilowego stanu umysu. "O godzinie pitej bardzo bola go zb". Wyobramy sobie dwch ludzi; jeden z nich, kiedy musia obra jaki kierunek postpowania, myla o odpacie, drugi nie. Kto mgby, na przykad, przejawia skonno do przyjmowania wszystkiego, co mu si przydarza, jako nagrody lub kary, a kto inny w ogle o tym nie myli. Gdy jest chory, myli moe: "C uczyniem, by na to zasuy?" To jest jeden sposb mylenia o odpacie. Drugi polega na tym, e myli w sposb oglny, kiedy jest mu wstyd za siebie: "To zostanie ukarane". 2

Wemy dwch ludzi, z ktrych jeden mwi o swym zachowaniu i o tym, co mu si przydarza, w kategoriach odpaty, a drugi nie. Ci ludzie myl zupenie inaczej. A jednak nie wolno jeszcze twierdzi, e wierz w co innego. Przypumy, e kto choruje i powiada: "To jest kara", a ja na to: "Kiedy jestem chory, wcale nie myl o karze". Jeli powiesz: "Czy wierzysz w co przeciwnego?" -moesz to tak nazwa, ale to wcale nie przypomina czego, co normalnie nazwalibymy wiar w co przeciwnego. Myl inaczej, w inny sposb. Co innego do siebie mwi. Mam inne obrazy. To jest tak: gdyby kto rzek: "Wittgenstein, nie uwaasz, e choroba jest kar, a wic w co wierzysz?" - odpowiedziabym: "W ogle nie myl o karze". Przede wszystkim istniej, na przykad, te zupenie inne sposoby mylenia - ktre nie musz wyraa si w taki sposb, e kto mwi jedno, a kto inny drugie. To, co nazywamy wiar w Dzie Sdu lub niewiar {89} w Dzie Sdu - wyraz wiary moe odgrywa rol absolutnie podrzdn. Gdybycie mnie spytali, czy wierz w Dzie Sdu czy nie, w tym sensie, w jakim wierz w niego ludzie religijni, nie powiedziabym: "Nie. Nie wierz, e co takiego nastpi". Takie powiedzenie wydaoby mi si cakowicie idiotyczne. A potem wyjaniam: "Nie wierz w...", ale osoba religijna nie wierzy w to, co ja opisuj. Nie mog mwi. Nie mog zaprzeczy tej osobie. W pewnym sensie rozumiem wszystko, co on mwi - polskie sowa "Bg", "oddzieli" itd. Rozumiem. Mgbym powiedzie: "Nie wierz w to", i byoby to prawd, znaczyoby, e nie miaem tych myli lub czego, co si z nimi wie. A jednak nie mog temu zaprzeczy. Moglibycie powiedzie: "C, jeli nie moesz mu zaprzeczy, to znaczy, e go nie rozumiesz. Gdyby go zrozumia, to mgby". To znw jest dla mnie chiszczyzna. Zawodzi mnie moja normalna technika jzykowa. Nie wiem, czy powiedzie, e rozumiej si oni wzajemnie, czy nie. Te kontrowersje wcale nie przypominaj adnych normalnych kontrowersji. Racje wcale nie przypominaj normalnych racji. S one, niejako, cakowicie niekonkluzywne. Rzecz w tym, e gdyby istniay wiadectwa, faktycznie rozwalioby to ca t spraw. Nic, co normalnie nazywam wiadectwem, nie wywaroby na mnie najmniejszego wpywu.

Przypumy, na przykad, e znalimy ludzi przewidujcych przyszo; dokonali przewidywa na cae lata naprzd; opisali te pewnego rodzaju Dzie Sdu. To dziwne, ale gdyby nawet co takiego miao miejsce i nawet gdyby byo bardziej przekonujce, ni to opisaem, wiara w to wydarzenie w ogle nie byaby wiar religijn. Przypumy, e miabym z powodu takiej przepowiedni wyrzec si wszelkich przyjemnoci. Jeli to a to uczyni, to kto za tysic lat wrzuci mnie w ogie itd. Ani bym drgn. Najlepsze naukowe wiadectwo nie znaczy nic. Wiara religijna mogaby faktycznie sprzeciwi si takiej przepowiedni i stwierdzi "Nie. Tam ona zawiedzie". {90} Wiara taka, jak formuuje si w obliczu wiadectw, moe niejako by jedynie rezultatem kocowym - w ktrym pewna liczba sposobw mylenia i dziaania krystalizuje si i czy. Czowiek walczy ze wszystkich si, by nie zawleczono go w ogie. adnych indukcji. Groza. To jest niejako cz substancji wiary. Po czci dlatego kontrowersje religijne nie przybieraj tej postaci, w ktrej jedna osoba jest czego pewna, a druga powiada: "C, by moe". Zdziwi was moe, e ludziom wierzcym w Zmartwychwstanie nie sprzeciwiali si ci, ktrzy powiadaj "C, by moe". Tutaj oczywicie wiara odgrywa w o wiele wikszym stopniu rol nastpujc: przypumy, e pewien obraz odgrywa rol czego, co nieustannie mnie napomina, lub e stale o nim myl. Zachodziaby tu ogromna rnica midzy tymi ludmi, ktrzy stale maj w obraz przed oczami, a innymi, ktrzy po prostu w ogle go nie uywali. Ci, ktrzy by mwili: "C, moe to si zdarzy, a moe nie", znajdowaliby si na zupenie innej paszczynie. Po czci dlatego trudno byoby rzec: "Ci ludzie uparcie trwaj przy pogldzie (lub opinii), e nastpi Sd Ostateczny". "Pogld" brzmi dziwnie. Z tej racji uywa si innych sw: "dogmat", "wiara". Nie mwimy o hipotezie lub o wysokim prawdopodobiestwie. Ani o wiedzy. W dyskursie religijnym uywamy wyrae w rodzaju: "Wierz, e to a to nastpi", i uywamy ich w inny sposb ni ten, w jaki uywamy ich w nauce. Chocia odczuwamy ogromn pokus, by myle, e uywamy ich podobnie. Mwimy bowiem o wiadectwach i o wiadectwach dowiadczalnych. Moglibymy nawet mwi o wydarzeniach historycznych.

Powiedziano, e chrzecijastwo spoczywa na podstawach historycznych. Inteligentni ludzie tysice razy stwierdzili, e niepowtpiewalno w tym przypadku nie wystarczy. Nawet gdyby {91} istniao tyle wiadectw, co w przypadku Napoleona. Albowiem niepowtpiewalno nie wystarczyaby, aby skoni mnie do zmiany caego mojego ycia. Nie opiera si ono na podstawach historycznych w tym sensie, e zwyka wiara w fakty historyczne suyaby za podstaw. Tutaj mamy wiar w fakty historyczne odmienn od wiary w zwyke fakty historyczne. Nawet nie traktuje si ich jako historycznych, empirycznych twierdze. Ci ludzie, ktrzy mieli wiar, nie przejawiali tych wtpliwoci, jakie zwykle przejawialiby w stosunku do wszelkich twierdze historycznych. Zwaszcza twierdze o czasie dawno minionym itd. Co stanowi kryterium wiarygodnoci, niezawodnoci? Przypumy, e w oglny sposb opisujecie to, mwic, i twierdzenie ma rozsdnie wysoki stopie prawdopodobiestwa. Kiedy nazywacie go rozsdnie wysokim, czy znaczy to jedynie, e macie na jego poparcie takie a takie wiadectwa, jakich brak na rzecz innych? Na przykad, nie ufamy doniesieniu, jakie o zdarzeniu zoy czowiek pijany. Ojciec O'Hara [wystpienie na sympozjum Science and Religion, London: Gerald Howe 1931, s. 107-116] jest jednym z tych ludzi, ktrzy przeksztacaj to w pytanie naukowe. Mamy tu ludzi, ktrzy traktuj to wiadectwo na rne sposoby. Opieraj si na wiadectwach, ktre potraktowane w pewien sposb wydawayby si niesychanie marne. Opieraj na tym wiadectwie rzeczy ogromnie wane. Czy mam rzec, e s nierozumni? Nie nazwabym ich nierozumnymi. Powiedziabym, e z pewnoci nie s rozumni, to oczywiste. "Nierozumni" zazwyczaj sugeruje nagan. Chc powiedzie: oni nie traktuj tego jako kwestii rozumnoci. Kady, kto czyta Listy Apostolskie, znajdzie stwierdzenie: to nie tylko nie jest rozumne, to jest szalestwo. {92} To nie tylko nie jest rozumne, ale i nie udaje, e jest. Absurdalne wydaje mi si, e O'Hara przedstawia to tak, aby wygldao na rozumne. Dlaczego kulminacj pewnego sposobu ycia nie miaoby by wyraenie wiary w Sd Ostateczny? Ale nie odpowiedziabym ani "Tak", ani "Nie" na stwierdzenie, e co takiego nastpi. Ani "By moe", ani "Nie jestem pewien". 5

Jest to stwierdzenie, ktre chyba nie zezwala na adn tak odpowied. Jeli p. Lewy jest czowiekiem religijnym i powie, e wierzy w Dzie Sdu, to nie bd nawet wiedzia, czy powiedzie, e go rozumiem, czy nie. Czytaem te same rzeczy, ktre on czyta. W pewnym wanym sensie wiem, o co mu chodzi. Jeli ateista powiada: "Nie bdzie Dnia Sdu", a kto inny twierdzi, e bdzie, to czy chodzi im o to samo? - Nie jest jasne, jakie jest kryterium tego, i chodzi im o to samo. By moe to samo by opisali. Moglibycie powiedzie, e std ju wida, i chodzi im o to samo. Przybywamy na pewn wysp i natrafiamy tam na wierzenia, z ktrych pewne skonni jestemy nazwa religijnymi. Chodzi mi o to, e te wierzenia religijne nie bd... Wypowiadaj oni zdania i s wrd nich twierdzenia religijne. Te twierdzenia nie bd po prostu wyrnia si tym, czego dotycz. Cakowicie inne zwizki przeksztacaj je w wierzenia religijne i atwo jest wyobrazi sobie formy przejciowe, w ktrych przypadku w aden sposb nie rozstrzygniemy, czy nazwa je wierzeniami religijnymi czy naukowymi. Powiecie moe, e oni bdnie rozumuj. W pewnych przypadkach powiedzielibycie, e oni bdnie rozumuj, a chodzioby wam o to, i oni nam przecz. W innych przypadkach powiedzielibycie, e oni nie rozumuj w ogle, lub e "To jest cakiem odmienny sposb rozumowania". To pierwsze powiedzielibycie w przypadku, w ktrym rozumuj oni w sposb podobny do naszego i popeniaj co odpowiadajcego naszym bdom. {93} Jeli co jest lub nie jest bdem - to jest bdem w ramach danego systemu. Tak jak co jest bdem w danej grze, ale nie w innej. Moglibycie te rzec, e tam, gdzie my jestemy rozumni, oni rozumni nie s - a chodzioby wam o to, e oni nie uywaj tu rozumu. Jeli robi co podobnego do naszych bdw, to powiedziabym, e nie wiem. To zaley od dalszych okolicznoci. Trudno si w tym rozezna w przypadkach, w ktrych wszystko przemawia za tym, e usiowano by rozumnym. Stanowczo nazwabym O'Har nierozumnym. Powiedziabym, e jeli to jest wiara religijna, to wszystko to jest przesdem. Ale kpic z tego, nie mwibym, e jest to oparte na niewystarczajcych wiadectwach. Powiedziabym: oto jest czowiek, ktry oszukuje sam siebie. Mona rzec: ten czowiek jest mieszny, poniewa wierzy, a opiera to na sabych racjach. II

Sowo "Bg" naley do tych, ktrych uczymy si najwczeniej - obrazki, katechizmy itd. Ale nie ma to tych samych konsekwencji, co w przypadku portretw ciotek. Nie pokazano mi [tego, co obrazy przedstawiaj]. Uywa si tego sowa niczym sowa oznaczajcego osob. Bg widzi, nagradza itd. "Skoro pokazano ci te wszystkie rzeczy, czy zrozumiae, co to sowo znaczy?" Powiedziabym: "I tak, i nie. Nauczyem si, czego ono nie znaczy. Wytumaczyem sobie. Mgbym odpowiada na pytania, rozumie pytania formuowane na rne sposoby - i w tym sensie mona by powiedzie, e zrozumiaem". Jeli powstaje pytanie o istnienie bstwa lub Boga, to odgrywa ono zupenie inn rol ni pytanie o istnienie jakiej osoby lub przedmiotu, o jakich kiedy syszaem. Mwiono, musiano mwi, e wierzy si w to istnienie, {94} a jeli kto nie wierzy, to uwaano to za co zego. Normalnie gdybym nie wierzy w istnienie czego, nikt by nie pomyla, e jest w tym co zego. Istnieje te to nadzwyczajne uycie sowa "wierzy". Mwi si o wierze, a jednoczenie nie uywa si "wierzy" w zwyczajny sposb. Mona by rzec (normalnie uywajc sw): "Ty tylko wierzysz - no c..." Tutaj uywa si tego zupenie inaczej; z drugiej strony nie uywa si tego tak, jak zazwyczaj uywamy sowa "wiedzie". Jeli choby mglisto pamitam, czego uczono mnie o Bogu, to powiem zapewne: "Czymkolwiek byaby wiara w Boga, to nie moe to by wiara w co sprawdzalnego, nie moemy te znale sposobw, by to sprawdzi". Mona by rzec: "To jest nonsens, ludzie przecie mwi, i wierz na podstawie wiadectw, lub te e wierz na podstawie dowiadcze religijnych". Odparbym: "Sam fakt, i kto uwaa, e wierz oni na podstawie wiadectw, nie mwi mi jeszcze tyle, bym mg stwierdzi, czy w zwizku ze zdaniem Bg istnieje powiedziabym, i te wiadectwa s niezadowalajce czy e s niedostateczne". Przypumy, e znam pewnego Smitha. Syszaem, e zabito go na wojnie podczas bitwy. Pewnego dnia przychodzisz do mnie i mwisz: "Smith jest w Cambridge". Pytam i dowiaduj si, i stae w Guildhall, ujrzae na drugim kocu pewnego czowieka i stwierdzie: "To jest Smith". Powiedziabym: "Suchaj. To wiadectwo nie jest wystarczajce". Gdybymy dysponowali wystarczajco licznymi danymi wiadczcymi o jego mierci, prbowabym skoni ci do przyznania, e jeste atwowierny. Przypumy, i nigdy wicej o nim nie syszano. Nie trzeba dodawa, e zupenie nie sposb jest dociec: "Kto o 12:05 przechodzi przez Market Place w kierunku Rose Crescent?" Przypumy, i powiadasz: "On tam by". Zupenie bym nie wiedzia, co z tym pocz. Przypumy, e podczas Mid-Summer Common odbywa si festyn. Mnstwo ludzi utworzyo krg. Przypumy, i powtarza si to co roku, a potem kady z uczestnikw twierdzi, e po drugiej stronie krgu widzia jednego ze swych zmarych krewnych. W takim przypadku moglibymy {95} zada kademu z nich pytanie "Kogo trzymae za rk?" A mimo to wszyscy bymy twierdzili, i tego dnia widzimy naszych zmarych krewnych. Mgby w takim przypadku powiedzie: "Miaem niezwyke doznanie. Miaem doznanie, ktre mona wyrazi sowami: Widziaem

swego zmarego kuzyna". Czy stwierdzilibymy, e mwisz to na podstawie niewystarczajcych wiadectw? W pewnych okolicznociach tak bym powiedzia, w innych nie. Tam, gdzie te sowa brzmi nieco absurdalnie, powiedziabym: "Tak, w tym przypadku wiadectwa s niewystarczajce". Jeli zupenie absurdalnie, to bym tego nie powiedzia. Przypumy, e zawdrowaem do miejsca w rodzaju Lourdes we Francji. Przypumy, i towarzyszy mi kto bardzo atwowierny. Widzimy tam pync skd krew. On powiada: "No, Wittgenstein, jak moesz wtpi?" Odparbym: "Czy to jest wyjanialne w jeden tylko sposb? Czy nie moe to by to lub tamto?" Prbowabym go przekona, e z tego, co widzia, nic nie wynika. Zastanawiam si, czy prbowabym w kadych okolicznociach. Z pewnoci wiem, i prbowabym w okolicznociach normalnych. "Czy nie powinno si mimo wszystko rozway tego?" Odparbym: "C, sprbuj". Traktowabym w tym przypadku to zjawisko tak, jak traktowabym eksperyment laboratoryjny, o ktrym bym sdzi, e zosta le przeprowadzony. "Waga porusza si, gdy chc, aby si poruszya". Wskazuj na to, e nie jest przykryta, e by moe porusza j przecig itd. Mgbym sobie wyobrazi, i kto niesychanie arliwie wierzy w takie zjawisko i w ogle nie jestem w stanie podway jego wiary sowami: "To rwnie dobrze mogoby by wywoane tym a tym", poniewa on mgby to uzna za blunierstwo z mojej strony. Mgby te rzec: "By moe ci ksia kami, niemniej jednak w innym sensie zachodzi tam cudowne zjawisko". Mam figurk, z ktrej pewnego dnia w roku pynie krew. Mam czerwony atrament itd. "Jeste oszustem, a jednak {96} Bg posuguje si tob. W pewnym sensie czerwony atrament, ale w innym sensie nie czerwony atrament". Por. Kwiaty z etykiet podczas seansu spirytystycznego. Ludzie powiadaj: "Tak, kwiaty zmaterializoway si wraz z etykiet". W jakiego rodzaju okolicznociach tego typu historia nie byaby mieszna? Mam typowe wyksztacenie, podobnie jak wy wszyscy, a zatem wiem, co znaczy, e przewidywanie oparte jest na niewystarczajcym wiadectwie. Przypumy, i komu przyni si Sd Ostateczny i teraz powiada, e wie, jak to bdzie wygldao. Przypumy, i kto rzek: "To jest marne wiadectwo". Odparbym: "W porwnaniu z danymi wiadczcymi, e jutro bdzie pada, to adne wiadectwo nie jest". On moe prbowa na tyle rozcign sens, by mona to byo nazwa wiadectwem. Ale jako wiadectwo byoby to bardziej ni mieszne. A czy bybym tu gotw powiedzie: "Opierasz swoj wiar, mwic agodnie, na niesychanie sabym wiadectwie"? Dlaczego miabym uwaa ten sen za wiadectwo - i ocenia jego prawomocno tak, jak gdybym ocenia prawomocno wiadectw odnoszcych si do zjawisk meteorologicznych? Gdyby porwna to z czymkolwiek, co nazywamy wiadectwem w nauce, to nie uznaby, by kto mia prawo trzewo argumentowa: "C, miaem ten sen..., a zatem... Sd Ostateczny". Powiedziaby moe: "Jak na bd, to jest zbyt powane".

Gdyby nagle zacz pisa liczby na tablicy i powiedzia: "Teraz bd dodawa", po czym by stwierdzi: "2 plus 21 rwna si 13" itd., to ja bym rzek: "To nie jest bd". S przypadki, w ktrych bym stwierdzi, e on jest szalony lub e artuje. Bywaj te przypadki, w ktrych szukam zupenie innej interpretacji. Aby znale wyjanienie, musz widzie sum, widzie, w jaki sposb j otrzymano, jakie wnioski on z tego wyciga, jakie s inne okolicznoci, w jakich on liczy itd. Chodzi mi o to, e gdyby pewien czowiek powiedzia mi po przebudzeniu, e wierzy w Sd Ostateczny, starabym si stwierdzi, jakiego rodzaju wraenie to na nim wywaro. Jeden sposb podejcia: "Nastpi to za jakie 2000 lat. {97} Bdzie to przykre dla tych i tych, i tych itd." Albo moe to by dzie grozy. W przypadku, gdy mowa o nadziei, grozie itd., czy na jego sowa "Wierz..." odpowiedziabym, i wiadectwo jest niewystarczajce? Nie potraktowabym tych sw tak, jak normalnie traktuj "Wierz w to a to". Byoby to zupenie nie na miejscu; i podobnie byoby zupenie nie na miejscu, gdyby powiedzia, e jego taki a taki przyjaciel i jego dziadek mieli sen i wierzyli. Nie powiedziabym: "Gdyby pewien czowiek rzek, e nio mu si, i to nastpi jutro, to czy zabraby swj paszcz?" itd. Przypadek, gdy Lewy ma wizj swego zmarego przyjaciela. Przypadki, w ktrych nie prbuje si go zlokalizowa. I przypadek, w ktrym prbuje si dokadnie okreli jego pooenie. I inny przypadek, w ktrym bym stwierdzi: "Moemy zaoy, e zgadzamy si co do wielu kwestii podstawowych". Oglnie rzecz biorc, gdy powiadasz: "On jest martwy", a ja twierdz: "On nie jest martwy", nikt by nie powiedzia: "Czy oni przez martwy rozumiej to samo?" W przypadku, gdy pewien czowiek ma wizj, nie stwierdzibym tak od razu: "On rozumie przez to co innego". Por. Czowiek z mani przeladowcz. Co stanowi kryterium tego, e on co innego przez to rozumie? Nie tylko to, co uznaje on za wiadectwo na rzecz tego czego, ale te to, jak reaguje, e jest przeraony itd. Jak mog stwierdzi, czy to zdanie naley uwaa za zdanie empiryczne - "Znw ujrzysz swego zmarego przyjaciela"? Czy powiedziabym "On jest nieco przesdny"? Wcale nie. By moe usprawiedliwia si. (Czowiek, ktry to stwierdzi w sposb kategoryczny, by inteligentniejszy od tego, ktry si w zwizku z tym usprawiedliwia.) "Ujrze zmarego przyjaciela" znw niewiele dla mnie znaczy. Nie myl w tych kategoriach. Nie mwi nigdy do siebie: "Znw ujrz tego a tego". On zawsze tak mwi, ale nie podejmuje adnych poszukiwa. Dziwnie si umiecha. "Jego opowie miaa w {98} charakter marzenia sennego". W tym przypadku odparbym: "Tak", i poda okrelone wyjanienie.

Rozwamy "Bg stworzy czowieka". Obrazy Michaa Anioa ukazujce stworzenie wiata. W oglnym przypadku nie ma niczego, co wyjania znaczenia sw lepiej ni obraz, i uznaj, i Micha Anio dorwnywa najlepszym z ludzi i e stara si, jak mg, i oto mamy obraz Boga stwarzajcego Adama. Gdybymy to kiedy ujrzeli, to z pewnoci nie pomylelibymy, e to jest Bg. Musimy uy tego obrazu w zupenie inny sposb, jeli mamy nazwa czowieka zakrytego tym dziwnym zwaem chmur "Bogiem", i tak dalej. Mona sobie wyobrazi, e uczono by religii za pomoc tych obrazw. "Oczywicie jestemy w stanie da temu wyraz jedynie za pomoc obrazu". To brzmi do dziwnie... Mgbym pokaza Moore'owi obrazy tropikalnej roliny. Istnieje technika porwnywania obrazu i roliny. Gdybym pokaza mu obraz Michaa Anioa i powiedzia: "Oczywicie nie mog pokaza ci tego, co rzeczywiste, a jedynie obraz..." Absurdalno polega na tym, e nigdy nie uczyem go techniki posugiwania si tym obrazem. Jest cakiem jasne, e rola obrazw przedstawiajcych tematy biblijne i rola obrazu Boga stwarzajcego Adama s zupenie inne. Mona zapyta: "Czy Micha Anio sdzi, e Noe w arce wyglda w taki sposb i e Bg stwarzajcy Adama wyglda w taki sposb?" Nie odpowiedziaby, e Bg lub Adam wygldali tak, jak wygldaj na obrazie. Mogoby si wydawa, e kiedy zadajemy pytanie w rodzaju: "Czy Lewy naprawd ma na myli to, co znaczy ten a ten, kiedy powiada, e ten a ten yje?" - mogoby si wydawa, e istniej dwa zupenie odrbne przypadki, a w jednym z nich on by rzek, i nie rozumia tego dosownie. Nie zgadzam si z tym. Pojawi si przypadki, w ktrych bdziemy si rni i w ktrych uzgodnienie naszych pogldw w ogle nie bdzie kwesti wikszej lub mniejszej wiedzy. Czasem bdzie to kwestia dowiadczenia, tak e mona powiedzie: "Poczekaj jeszcze 10 lat". Ja bym powiedzia: "Odradzabym tego rodzaju rozumowanie", {99} Moore za by rzek: "Ja bym tego nie odradza". Czyli co by si robio. Opowiadalibymy si po ktrej ze stron, a wreszcie doszoby do tego, i powstayby midzy nami wielkie rnice, tak e p. Lewy stwierdziby wreszcie: "Wittgenstein prbuje podway rozum", a to nie byaby nieprawda. Tu wanie powstaj takie pytania. III Widziaem dzi plakat ze sowami "Zmary student mwi". Cudzysw znaczy: "On naprawd nie umar". "On nie jest tym, co ludzie nazywaj zmarym. Nazywaj go zmarym nie cakiem poprawnie". Nie mwimy o "drzwiach" w cudzysowie. Nagle przyszo mi na myl: Gdyby kto rzek "On naprawd nie umar, cho na mocy zwykych kryteriw jest martwy" - to czy nie mgbym odpowiedzie "On nie tylko jest martwy na mocy zwykych kryteriw; on jest tym, co wszyscy nazywamy zmarym". Jeli wic nazywasz go "ywym", to uywasz jzyka w dziwny sposb, poniewa niemal rozmylnie wywoujesz nieporozumienia. Dlaczego nie uyjesz jakiego

10

innego sowa, a sowu "zmary" nie pozostawisz tego znaczenia, jakie ono ju posiada? Przypumy, e kto powiedzia: "Nie zawsze miao ono to znaczenie. On nie zmar zgodnie z dawnym znaczeniem", lub "On nie zmar zgodnie z niegdysiejsz koncepcj". Jak mona mie rne koncepcje mierci? Kto moe powie: "Wyobraam sobie, e po mierci bd krzesem", lub "Wyobraam sobie, e bd krzesem za p godziny" - wszyscy wiemy, w jakich okolicznociach powiadamy o czym, i stao si krzesem. Por. (l) "Ten cie przestanie istnie". (2) "To krzeso przestanie istnie". Twierdzisz, i wiesz, na czym polegaoby to, e to krzeso przestaje istnie. Ale pomyl. By moe stwierdzisz, i to zdanie jest bezuyteczne. Pomyl o jego uyciu. {100} Wyobraam sobie siebie na ou mierci. Wyobraam sobie, e wszyscy patrzycie w powietrze nade mn. Powiadacie: "Ma si pewn koncepcj". Czy wyraasz si jasno, gdy powiadasz, e przestae istnie? Masz sze rnych koncepcji [tego, e "przestae istnie"] w rnych okresach czasu. Jeli powiadasz: "Mog sobie wyobrazi, i jestem bezcielesnym duchem. A czy ty, Wittgenstein, moesz sobie wyobrazi, e jeste bezcielesnym duchem?" Powiedziabym: "Przykro mi. [Jak dotd] niczego z tymi sowami nie wi". Wi z tymi sowami wiele rodzajw skomplikowanych spraw. Myl o tym, co ludzie mwili o cierpieniu po mierci itd. "Mam dwie rne koncepcje, jedn, e po mierci przestan istnie, i drug, i jestem bezcielesnym duchem". Na czym to polega, e ma si dwie rne koncepcje? Co stanowi kryterium tego, i jeden czowiek ma tak koncepcj, a drugi inn? Podae mi dwa zwroty, "przesta istnie", "by bezcielesnym duchem". "Gdy to powiadam, myl o sobie majcym pewien zbir dozna". Na czym polega mylenie o tym? Kiedy rozmylasz o swym bracie w Ameryce, to skd wiesz, e to, o czym mylisz, i ta myl w tobie, dotyczy twego mieszkajcego w Ameryce brata? Czy to jest kwestia dozna? Por. Skd wiesz, e chcesz akurat jabko? [Russell]. Skd wiesz, e wierzysz, i twj brat jest w Ameryce? A moe zadowoliaby ci gruszka? Ale nie powiedziaby: "Chciaem akurat jabko". 11

Przypumy, e twierdzimy, i ta myl jest pewnego rodzaju procesem w jego umyle, a moe wypowiadanymi przez niego sowami itd. - tak wic mgbym powiedzie: "W porzdku, ty to nazywasz myl o swym bracie w Ameryce; co w takim razie czy to i twego mieszkajcego w Ameryce brata?" LEWY: Mona by stwierdzi, e jest to sprawa konwencji. {101} A dlaczego nie wtpisz, i ta myl dotyczy twego brata w Ameryce? Pewien proces [myl] wydaje si cieniem lub obrazem czego innego. Skd wiem, e pewien obraz jest obrazem Lewy'ego? - Normalnie na podstawie podobiestwa, ale w pewnych okolicznociach obraz Lewy'ego bdzie podobny nie do niego, a do Smitha. Jeli odrzuc kategori podobiestwa [jako kryterium], popadn w straszliwe tarapaty, albowiem, jeli tylko dysponujemy odpowiedni metod projekcji, wszystko moe stanowi jego portret. Jeli powiada si, e ta myl bya w pewien sposb obrazem jego brata w Ameryce Tak, ale na podstawie jakiej metody projekcji to jest obrazem tego? To dziwne, e nie powstaj tu wtpliwoci, co ten obraz przedstawia. Jeli zapytaj was: "Skd wiesz, e to jest myl o tym i o tym?", to natychmiast pomylicie o cieniu, obrazie. Nie przychodzi wam do gowy myl o zwizku przyczynowym. Ten rodzaj relacji, o jakiej mylicie, najlepiej okreli mianem "obrazu", "cienia" itd. Sowo "obraz" jest nawet zupenie nieze - w wielu przypadkach jest to obraz nawet w najzwyklejszym sensie. Same moje sowa s przekadanie na obraz. Ale chodzi tu o rzecz nastpujc: przypumy, ecie to narysowali, to skd ja mam wiedzie, i to jest mj brat w Ameryce? Kto powie, e to on - o ile nie zachodzi tu zwyke podobiestwo? Co czy te sowa lub co, co mona za nie podstawi, z moim bratem w Ameryce? Wyjciowa idea jest taka, e spoglda si na wasn myl i zyskuje si cakowit pewno, i jest to myl o tym i o tym. Spoglda si na pewne zjawisko psychiczne i mwi si do siebie "to oczywicie jest myl o moim bracie mieszkajcym w Ameryce". To wyglda na jaki super-obraz. Wydaje si, e w przypadku myli nie powstaj adne wtpliwoci. W przypadku obrazu nadal zaley to od metody projekcji, podczas gdy tutaj wydaje si, i obywasz si bez relacji projekcji i masz absolutn pewno, e to jest myl o tym. {102} Zamt, w jaki popad Smythies, oparty jest na idei super-obrazu. Mwilimy niegdy o tym, jak to zrodzia si w Logice idea pewnych superlatyww. Idea super-koniecznoci itd. "Skd wiem, e to jest myl o moim bracie w Ameryce?" - e czym jest ta myl?

12

Przypumy, e na moj myl skadaj si sowa "Mj brat jest w Ameryce" - skd wiem, i powiedziao m, e mj brat jest w Ameryce? W jaki sposb zawizuje si ten zwizek? - Zrazu wyobraamy sobie powizanie w rodzaju strun. LEWY: Ten zwizek jest konwencj. Sowo oznacza. Musisz objani "oznacza" za pomoc przykadw. Opanowalimy pewn regu, pewn praktyk itd. Czy mylenie jest czym w rodzaju malowania lub celowania do czego? To wyglda na zwizek projekcyjny, ktry wydaje si usuwa wszelkie wtpliwoci, cho adna relacja projekcji nie zachodzi. Gdybym rzek: "Mj brat jest w Ameryce" - mgbym wyobrazi sobie, i istniej promienie rzutujce moje sowa na mojego mieszkajcego w Ameryce brata. Ale co bdzie, jeli mojego brata w Ameryce nie ma? - wtedy promienie w nic nie trafiaj. [Jeli twierdzisz, e te sowa odnosz si do mojego brata dziki temu, i wyraaj sd, e mj brat jest w Ameryce - w sd jest ogniwem porednim midzy tymi sowami a tym, do czego si one odnosz] - C sd, ogniwo porednie, ma wsplnego z Ameryk? Kluczowa kwestia jest nastpujca - jeli mwi si o malowaniu itd., to chodzi o to, i ten zwizek istnieje w tej chwili, tak e wyglda na to, jak gdyby istnia on tak dugo, jak dugo o tym myl. Tymczasem jeli twierdzimy, e jest to zwizek konwencjonalny, to nie bdzie miao sensu powiedzenie, i istnieje on w trakcie mylenia. Zachodzi zwizek konwencjonalny. - O co nam chodzi? - Ten zwizek odnosi si do zdarze zachodzcych w rnych okresach czasu. A przede wszystkim odnosi si do pewnej techniki. {103} ["Czy mylenie nastpuje w okrelonej chwili czasu, czy te toczy si wraz ze sowami?" "Pojawia si w jednej chwili". "Czy zawsze? - czasem naprawd przychodzi w jednej chwili, cho to moe oznacza bardzo wiele rnych rzeczy".] Jeli to odnosi si do techniki, to w pewnych przypadkach nie wystarczy, by w paru sowach wyjani, o co ci chodzi; albowiem istnieje co, co chyba kci si z tym, by wyobraenie trwao od 7:00 do 7:05, a mianowicie praktyka uywania [zwrotu]. Kiedy mwilimy o: "Ten a ten jest automatem", trwao tego pogldu bya [zwizana z ide], i moglicie stwierdzi: "Tak, wiem, o co mi chodzi...", tak jak gdybycie patrzyli na co odbywajcego si w trakcie mwienia tych sw, najzupeniej niezalenie od tego, co dziao si wczeniej i pniej, od zastosowania [tego zwrotu]. Wygldao to tak, jak gdyby mona byo mwi o rozumieniu sowa bez adnych odniesie do techniki jego uycia. Wygldao to tak, jakby Smythies rzek, i rozumie to zdanie, a my ju niczego nie mielibymy do dodania. 13

Na czym polega to, e ma si rne koncepcje mierci? - Chodzi mi o rzecz nastpujc. - Czy posiadanie jakiej koncepcji mierci jest czym takim, jak posiadanie pewnego obrazu, tak e mona stwierdzi: "Mam koncepcj mierci od 5:00 do 5:01"? "W jakikolwiek sposb uyto by tego sowa, mam teraz pewn koncepcj" - jeli to nazywasz "posiadaniem koncepcji", to nie jest to tym, co potocznie okrela si tymi sowami, poniewa to, co potocznie nazywa si "posiadaniem koncepcji", odnosi si do techniki uycia sowa itd. Wszyscy uywamy tu sowa "mier", ktre jest instrumentem publicznym, ktre ma ca technik [uycia]. A potem kto powiada, e ma koncepcj mierci. Co dziwnego; albowiem mona by rzec "Uywasz sowa mier, ktre jest instrumentem funkcjonujcym w pewien sposb". Jeli traktujesz [swoj koncepcj] jako co prywatnego, to jakim prawem nazywasz j koncepcj mierci? - Mwi {104} tak dlatego, e my rwnie mamy prawo wypowiada si na temat koncepcji mierci. On mgby rzec: "Mam swoj wasn, prywatn koncepcj mierci" - po co nazywa to "koncepcj mierci", jeli nie jest to co, co ty ze mierci wiesz. Aczkolwiek [twoja "koncepcja"] moe nas wcale nie interesowa. [W tym przypadku] nie naley ona do gry ze sowem "mier", ktr wszyscy znamy i rozumiemy. Jeli to, co nazywa on swoj "koncepcj mierci", ma zyska znaczenie, to musi si sta czci naszej gry. "Moja koncepcja mierci polega na oddzieleniu duszy od ciaa" - gdybymy wiedzieli, co zrobi z tymi sowami. Moe on rwnie rzec: "Ze sowem mier wi pewien obraz - kobiety lecej w ku" - to moe by interesujce, ale nie musi. Jeli czy on

ze mierci i to wanie jest jego koncepcja, to moe to by interesujce psychologicznie. "Oddzielenie duszy od ciaa" [byo interesujce jedynie jako koncepcja publiczna]. To moe bdzie niczym mroczny kres, a moe nie bdzie. Musiabym stwierdzi, jakie s konsekwencje [tych twoich sw]. W tej chwili w ogle nie potrafi si rozezna. [Twierdzisz tak] - "I co z tego?" - znam te sowa, mam pewne obrazy. Najprzerniejsze rzeczy towarzysz tym sowom. Jeli tak stwierdzi, to ja nadal nie bd wiedzia, jakie wnioski on z tego wycignie. Nie wiem, czemu on to przeciwstawia. LEWY: Przeciwstawia si to temu, e przestajemy istnie. Gdyby mnie zapytano - "Czy przestajesz istnie?" - nie umiabym si w tym poapa, nie wiedziabym, o co tu dokadnie chodzi. "Jeli nie przestaniesz istnie, to bdziesz

14

cierpia po mierci", z tym zaczynam wiza pewne idee, zapewne etyczne idee odpowiedzialnoci. Chodzi o to, e cho s to dobrze znane sowa i cho potrafi przechodzi {105} od jednego zdania do drugiego lub do obrazu [to nie wiem, jakie wnioski z tego twierdzenia wycigasz]. Przypumy, e kto rzek: "W co wierzysz, Wittgenstein? Czy jeste sceptykiem? Moe wiesz, czy bdziesz trwa po mierci?" Naprawd, i to jest fakt, powiedziabym: "Nie umiem na to odpowiedzie. Nie wiem", albowiem nie mam adnej jasnej koncepcji tego, o czym mwi powiadajc: "Nie przestan istnie" itd. Spirytyci ustanawiaj pewien rodzaj zwizku. Spirytysta powiada "Zjawa" itd. Chocia oferuje mi obraz, jakiego nie lubi, to jasno pojmuj, o co chodzi. Wiem tyle, e pewni ludzie cz ten zwrot ze szczeglnego rodzaju weryfikacj. Wiem, i pewni ludzie tego nie czyni - np. ludzie religijni - oni nie odwouj si do weryfikacji, ale do koncepcji zupenie odmiennych. Wielki pisarz powiedzia, e kiedy by chopcem, jego ojciec postawi mu zadanie, a on nagle poczu, i nic, nawet mier, nie zdejmie z niego odpowiedzialnoci [za jego wykonanie]; jego obowizkiem byo tego dokona i nawet mier nie moga sprawi, by przestao to by jego obowizkiem. Stwierdzi, e w pewien sposb dowodzi to niemiertelnoci duszy - poniewa jeli dusza nadal yje [to odpowiedzialno nie umiera]. T koncepcj wyraa to, co nazywamy dowodem. Tak, jeli to jest ta koncepcja [to w porzdku]. Jeli spirytysta chce mi przekaza jakie wyobraenie o tym, co rozumie lub czego nie rozumie przez "przetrwanie", to moe powiedzie rzeczy najprzerniejsze [Jeli zapytam, jak on ma koncepcj, to by moe przedstawione mi zostanie to, co mwi spirytyci, lub to, co powiedzia cytowany przeze mnie czowiek itd., itd.] [W przypadku spirytysty] miabym przynajmniej jakie wyobraenie o tym, z czym on to zdanie wie, a w miar, jak stwierdzabym, jak on si nim posuguje, pojmowabym t koncepcj coraz lepiej i lepiej. Na razie trudno mi w ogle cokolwiek z ni powiza. Przypumy, e kto, przed wyjazdem do Chin, a kto moe ju mnie wicej nie zobaczy, mwi do mnie: "By {106} moe zobaczymy si po mierci" - czy koniecznie musiabym stwierdzi, i go nie rozumiem? Mgbym powiedzie [chcie powiedzie] po prostu "Tak, rozumiem go w peni". LEWY: W tym przypadku mogoby chodzi tylko o to, e wyrazi on pewne nastawienie. Powiedziabym "Nie, to nie to samo, co powiedzie Bardzo ci lubi" - i by moe nie to samo, co daoby si powiedzie w jaki inny sposb. To mwi to, co mwi. Dlaczego miaoby si to da czym zastpi? Przypumy, e powiadam: "Ten czowiek uy obrazu". 15

"By moe teraz pojmuje, e si myli". Jakiego rodzaju jest ta uwaga? "Oko Boga widzi wszystko" - chc stwierdzi, e uywa si tu obrazu. Nie chc go nie docenia [czowieka, ktry to powiedzia]. Przypumy, e powiedziaem do niego: "Uywae obrazu", on za na to: "Nie, to nie wszystko" - czy nie mg mnie le zrozumie? Co chc osign [mwic to]? Jak wygldaaby rzeczywista oznaka niezgody? Co stanowioby rzeczywiste kryterium tego, e on si ze mn nie zgadza? LEWY: Gdyby powiedzia: "Poczyniem przygotowania [do mierci]". Tak, to byaby moe rnica pogldw - gdyby on sam mia uy tego sowa w sposb, jakiego nie oczekiwaem, lub gdyby wycign wnioski, jakich bym si po nim nie spodziewa. Chciaem tylko zwrci uwag na szczegln technik uycia. Nie zgadzalibymy si, gdyby on uywa techniki, jakiej ja bym nie oczekiwa. Kojarzymy z obrazem pewne szczeglne uycie. SMYTHIES: Kojarzenie uycia z obrazem - to nie wszystko, co on robi. Gupstwa. Rozumiem przez to: jakie wnioski zamierza si wyciga? itd. Czy w zwizku z Okiem Boga ma si zamiar mwi o brwiach? "On rwnie dobrze mgby powiedzie to i to" - t [uwag] zapowiada sowo "nastawienie". Nie mgby on rwnie dobrze powiedzie czego innego. {107} Jeli powiadam, e uy obrazu, to nie chc powiedzie czego, czego on sam by nie rzek. Chc powiedzie, i wyciga on te wnioski. Czy to, jakiego obrazu on uywa, nie jest rwnie wane jak wszystko inne? O pewnych obrazach mwimy, e z rwnym skutkiem zastpiyby je inne - np. moglibymy, w pewnych okolicznociach, narysowa jeden rzut elipsy zamiast innego. [On mgby rzec]: "Bybym przygotowany na uycie innego obrazu, wywarby on ten sam skutek..." Cay ciar moe zawiera si w obrazie. Powiemy moe, e w grze w szachy dokadny ksztat figur nie gra roli. Przypumy, e gwna przyjemno polega na tym, by patrze na konie; wobec tego gra korespondencyjna nie byaby t sam gr. Kto mgby rzec: "On zmieni jedynie ksztat gowy" - a c wicej mgby zrobi? Gdy powiadam, e uywa obrazu, wypowiadam po prostu uwag gramatyczn: [To, co mwi,] jest weryfikowanie jedynie na podstawie wnioskw, jakie on wyciga lub nie. 16

Jeli Smythies si z tym nie zgadza, zignoruj jego sprzeciw. Chciaem scharakteryzowa jedynie wnioski, jakie on chciaby wycign. Gdybym chcia powiedzie co wicej, bybym filozoficznym arogantem. Zazwyczaj, jeli powiada si: "On jest automatem", to wycignie si z tego wnioski, jeli pchnie si go noem [on nie poczuje blu]. Z drugiej strony mona nie chcie wyciga adnych takich wnioskw. I niczego wicej w tym nie ma - prcz dalszego zamtu.

17

Das könnte Ihnen auch gefallen