Sie sind auf Seite 1von 8

wilek aleksandrowicz na wydmach holonu, 1935 wilek aleksandrowicz in the holon sand dunes, 1935

Wilek

Wilek

Wilek - tak go nazywali. Jego hebrajskie imi wybrane przez rodzicw brzmiao Ze'ev. Nadano mu je na cze dziadka. Ze'ev - tak zwyka nazywa go ona i pod tym imieniem sta si znany pomiertnie - jako fotograf. Jego oficjalne imi, Wilhelm, take wybrane przez rodzicw, zgodne byo z duchem wczesnego Krakowa, wchodzcego wtedy w skad Monarchii Austro-Wgierskiej. Imieniem Wilhelm podpisywa take swoje reportae fotograficzne publikowane w ydowskich gazetach w Polsce i Stanach Zjednoczonych na przestrzeni lat 30. XX wieku. Ale dla rodziny, przyjaci i licznych znajomych pozostawa Wilkiem. Prawd mwic, wanie to imi o wiele bardziej pasowao do tego redniej budowy, penego energii, piegowatego faceta, jakim by. Pasowao take do jego spoecznego rodowiska, nawet w Erec Israel (heb. Ziemia Izraela). Z dziecistwa pamitam to nieustanne brzczenie imion o podobnym brzmieniu: Edek i Julek, Stefek i Jzek, Witek i Szmerek, Olek i Janek. eskie imiona take miay wasny, identyczny rytm: Hela i Gusta, Renia i Marysia, Lorcia i Dorcia, Ra i Rka. Ten niekoczcy si wist rozbrzmiewajcy w domu, unoszcy si ponad liniami telefonicznymi i biegncy w d ulicy, zdawa si by naturaln czci naszego otoczenia. Ale rwnoczenie mia dla nas, ydowskich dzieci, sabrw, pewien szczeglny rodzaj miesznoci. Nie mielimy nic wsplnego z tymi imionami. Znalimy tych mczyzn i kobiety, osobicie lub z zasyszanych historii. Lubilimy ich mniej lub bardziej. Ale oni wszyscy nieli ze sob aur innoci, miejsca pooonego daleko std. Pochodzili stamtd - z dalekiego miasta na brzegach rzeki Wisy, ktra naszym oczom jawia si jako rwnie odlega jak legendarna rzeka Sambation. Wilek pozosta tam. Z nami, dziemi, tak jak i z innymi ludmi na ulicy rozmawia pynnie po hebrajsku. Ale kiedy woa swoich przyjaci lub przypadkowo spotka kogo ze

Wilek, thats what they called him. His Hebrew name, which was chosen by his parents, was Zeev, after his grandfather. Zeev was what his wife used to call him, as well as the name under which he became known posthumously as a photographer. His official name - given to him by his parents - was Wilhelm, following the spirit of Krakw, then a part of the Austro-Hungarian Empire. Wilhelm was also the name that he used to sign his photo reports that were published in Jewish newspapers in Poland and the US in the 1930s. But his family, friends and many acquaintances called him Wilek. To be honest, this name was much well suited for the freckled, average-statured, energetic guy that he was. The name suited his social milieu as well, even in Eretz Israel. As a child I remember a constant humming of names in a similar pitch: Edek and Julek, Stefek and Jzek, Witek and Szmerek, Olek and Janek. The feminine versions had also their own identical rhyme: Hela and Gusta, Renia and Marysia, Lorcia and Dorcia, Ra and Rka. This everlasting hissing at home, over telephone lines and on the street seemed a natural part of our surroundings, but at the same time invoked a certain kind of ridicule among us, the Israeli-born children, the Sabras. We had nothing in common with those names. We knew the men and women, in person or from stories we heard. We liked them, more or less. But they all carried with them a scent of otherness, of a far off place. They came from there - from a distant city on the banks of the Vistula River, which, through our own eyes, seemed as far as the legendary river of Sambation. Wilek remained there. With us children, as well as with people on the street, he spoke fluent Hebrew. But when he called his friends or met unexpected acquaintances, he would instantly switch to Polish, a funny, strange language, full of whistling sounds like CZ and SZ. This lingual melody gained prominence when Olek, Witek, Levi or Shlomo, just

swoich znajomych, natychmiast przeskakiwa na polski zabawny, dziwny jzyk, peen wiszczcych dzwikw jak cz lub sz. Ta jzykowa melodia nasilaa si, kiedy Olek, Witek, Lewi czy Szlomo, ktrzy wanie byli w pobliu, wpadali z poudniow wizyt, wiedzc, e na obiad serwowane bd zawsze wspaniae dania Mamy. Wilek pozosta tam nie tylko poprzez sowa, ktre wypowiada, ale i dziki niezliczonym zwyczajom, takim jak rytualne i wyszukane parzenie herbacianych lici po kadym obiedzie i kolacji. Rytuaem byo take codzienne ubieranie si: garnitur, wze krawata, chusteczka do nosa w kieszeni marynarki, kapelusz filcowy i kocowy akord, gdy - niczym wielki maestro - wpina godzik w klap. My, dzieci, nawet gdy bylimy ju troch starsi, nie pojmowalimy wewntrznego smutku tego wesoego na og pana, ktry czasami traci cierpliwo i zachowywa si impulsywnie, ale zwykle by wesoy, peen ycia i sypicy byskotliwymi anegdotami. Myl, e my, urodzeni w Erec Izrael, ktrzy atwo chonlimy jzyk, kultur, naturalnie przyjmowalimy wita narodowe i istnienie pastwa, na terenie ktrego dorastalimy, nie moglimy naprawd zrozumie czowieka, ktry wiadomie i dobrowolnie wykorzeni si ze swojej ojczyzny, ale nigdy nie zdoa odnale swojego miejsca na tej ziemi, o ktrej przecie marzy. Pod koniec 1932 roku, przed ukoczeniem 28 roku ycia, Wilek odwiedzi Ziemi Izraela po raz pierwszy. Jako dziecko by czonkiem modzieowego ruchu syjonistycznego, pisa opowieci o odrodzeniu Syjonu i wzi nawet udzia (jeszcze jako chopiec) w obronie ydw krakowskich, kiedy po pierwszej wojnie wiatowej weterani wojenni zaplanowali w miecie pogrom. Bdc pod wraeniem osobowoci i idei Ze'eva abotyskiego sta si entuzjast rewizjonistycznego syjonizmu i zadecydowa si odkry ziemi obiecan - jej gwne miasta Tel Awiw, Jerozolim i Hajf oraz mniejsze osady, w ktrych spotka przyjaci z Krakowa: Beit Zera, Kwucat Schiller i Hader, gdzie jego ojciec i wujek zasadzili 25 akrw gaju pomaraczowego. Jego wszechogarniajcy zapa w obliczu tego, co zobaczy, objawi si w penych

happened to come over for a midday visit, knowing that Mom's excellent cooking is served, as always, for lunch. Wilek remained there, not only in the words that he spoke, but also in his numerous habits, as, for example, the ceremonial and elaborate brewing of tea leaves following each and every lunch and dinner. Ceremonial was also his daily dressing routine: the suit, the bow tie, the handkerchief tucked into the jacket pocket, the fedora hat and, as a closing chord, like a great maestro, the punctual pinning of a carnation to the jacket lapel. We, the kids, even at a later age, did not grasp the inner sadness of this happy man, who at times lost his temper and acted impulsively, but was usually cheerful, outgoing, vital and full of witty anecdotes. I guess that we, natives of Israel, who easily and naturally absorbed the language, the culture, the national holidays and the existence of the state in which we grew up, could not have really understood the man who consciously and willingly uprooted himself from his homeland but never managed to find his place in the land of his dreams. Near the end of 1932, before he was 28, Wilek visited Eretz Israel for the first time. As a child he was a member of a Zionist youth movement, wrote tales about the revival of Zion, and even took part (while still a young boy) in defending the Jews of Krakw when war veterans were planning a pogrom in the city after the First World War. Being impressed by the personality and ideas of Zeev Jabotinsky, he embraced Revisionist Zionism and decided to explore the Promised Land - its major cities Tel Aviv, Jerusalem and Haifa, and smaller settlements like Beit Zera, Kvutzat Schiller and Hadera (where his father and uncle planted a 25-acre orange grove). His overwhelming fervor following what he had seen - the plowed soil, the oranges, the wilderness and the changing landscapes being slowly covered by planted trees and new houses, and, above all, the people of the land (pioneers and city dwellers, Jews and Arabs) - manifested itself in the empathic photos he took. His first journey to Eretz Israel left him dazzled. From the port of Trieste he went to Vienna, where he heard that Hitler

wyrazu zdjciach, ktre wykona: zaorane gleby, pomaracze, dziko i powoli przeksztacane wraz z sadzonymi drzewami i nowymi domami krajobrazy, a nade wszystko ludzie pionierzy i mieszkacy miast, w jednakowym stopniu ydzi i Arabowie. Pierwsza podr do Ziemi Izraela wprawia go w oszoomienie. Z portu w Triecie wyruszy do Wiednia, gdzie dowiedzia si, e Hitler zosta kanclerzem Rzeszy Niemieckiej (30 stycznia 1933 r.). Natychmiast zdecydowa si zmieni plany i opuci Krakw, gdzie zebra swoj rodzin. Powinnicie zacz likwidowa sprawy papierkowe i wyemigrowa do Izraela, - powiedzia, pamitajc sowa znajomego rodziny o nazwisku Goldberg, ktrego podczas swojej ostatniej podry spotka w Karkur: Pi lat zajo nam zlikwidowanie rodzinnego biznesu i emigracja, wy firma Aleksandrowiczw - bdziecie potrzebowa dziesiciu. Jego krewni wybuchnli miechem, odpowiadajc: Wanie wybudowalimy duy skad papieru przy dworcu kolejowym. Mamy wicej planw inwestycyjnych do zrealizowania. Rodzina nie potrafia go zrozumie. Zamiowanie do fotografii postrzegano jako niewaciwe zajcie dla czonka szanowanej, mieszczaskiej rodziny. Jego zbytnia ekscytacja syjonizmem take nie spotykaa si z przychylnym przyjciem: mgby by dobrym syjonist pozostajc w Polsce lub jak czynia wikszo, przyjedajc do Syjonu na okazjonalne, letnie wycieczki. Tak te zwykli postpowa jego rodzice, ktrzy rwnie okazjonalnie wyjedali do Marienbadu, Karlsbadu, Zakopanego czy Krynicy. Zbuntowany, niepokorny, nieprzejednany Wilek uchodzi w swojej rodzinie za enfant terrible. Po podry dookoa wiata (1934-1935), ktr rozpocz w Southampton, a w czasie ktrej odwiedzi Nowy Jork, Zachodnie Wybrzee USA, Los Angeles, Hawaje, Japoni, Cejlon, Aden, Egipt i na zakoczenie Erec Izrael, zdecydowa si stworzy tam swj nowy dom, rozpocz tam wasne ycie. W 1936 roku, kiedy polubi nasz matk Le, pochodzc z miejscowej, dobrze sytuowanej rodziny, ktra przybya do Erec Izraela w latach 40. XIX wieku, umocni wieczyst wi z jedynym miejscem na wiecie, gdzie yd nie jest postrzegany jako osoba z

had been appointed chancellor in Germany (30.1.1933). He instantly decided to change his plans and left immediately for Krakw, where he gathered the family. You should begin liquidating the paper business and immigrate to Eretz Israel, he said, remembering the words of a family acquaintance named Goldberg whom he met in Karkur during his journey (it took us five years to liquidate our family business and immigrate, you - the Aleksandrowicz firm - will need ten.). His relatives, bursting with laughter, replied: We have just built large paper depots at the train station. More investment plans are to follow. His family failed to understand him. His passion for photography was looked upon as an improper occupation for a member of a dignified bourgeois family. His overexcitement with Zionism was disfavored. You could be a good Zionist while remaining in Poland or, at most, while taking occasional summer trips to Zion (as his parents used to do). The parents were occasional summer-travelers to Marienbad, Carlsbad, Zakopane and Krynica too. Wilek was the familys enfant terrible, rebelling, pertinacious and invincible. After a world tour (1934-5) that started in Southampton, went through New York, the West Coast, Los Angeles, Hawaii, Japan, Ceylon, Aden, Egypt and ended in Eretz Israel, he decided to make it his new home and to build his own life there. By 1936, when he married our mother Lea - from a well-established local family that came to Eretz Israel in the 1840s - he solidified an eternal bond with the only place in the world where a Jew is not regarded as an outsider. Here, in the place he had taken to be his homeland, he raised his family. In this, Wilek was not one of a kind. Two of his childhood friends - Shlomo Erlik and Witek Horowitz - immigrated before him; the first went to study at the Haifa Technion (the Hebrew technological institute) and the latter planned to work as an agronomist and to cultivate a small farm in a moshava (a form of Zionist rural settlement). Another friend, Szmerek Goldberg, who was not allowed to study medicine at Jagiellonian University, swore not to return to Poland, became a doctor after studying in Brno, immigrated to Eretz

zewntrz. Tu, w miejscu, ktre wybra na swoj ojczyzn, stworzy rodzin. Wilek nie by odosobniony w swojej decyzji. Jego szkolny przyjaciel, Witek Horowitz, przybyy przed nim, ktry najpierw uda si na studia na Technion w Hajfie (Hebrajski Instytut Technologiczny), a nastpnie planowa pracowa jako agronom i prowadzi mae gospodarstwo w moszawie (rodzaju syjonistycznej osady wiejskiej). Kolejny przyjaciel, Szmerek Goldberg, nie zosta przyjty na studia medyczne na Uniwersytecie Jagielloskim i poprzysig nie wraca do Polski. Ukoczy studia w Brnie i wyjecha do Erec Izrael. Zmieni nazwisko na hebrajskie (Galili - od regionu Galilea) i zyska renom doskonaego pediatry. Niemniej jednak Wilek nie potrafi cakowicie odrzuci swojej przeszoci. Na pewno zdecydowa si odwrci od Polski na dugo przed Holokaustem i odmwi powrotu do swojego rodzinnego miasta Krakowa nawet po upadku elaznej kurtyny. Ale rwnoczenie trudno mu byo zaadaptowa si w nowym kraju. Mona by nieco zmodyfikowa stwierdzenie, ktre pado wczeniej: przez cay czas pozostawa w zawieszeniu pomidzy tu i tam, nigdy nie odnajdujc ostatecznego celu podry. Tel Awiw lat 30. XX wieku (a take wielu nastpnych lat), ten sam Tel Awiw, ktry tak piknie zosta uchwycony na jego fotografiach, by niemoliw do wyobraenia mieszank kulturowego oywienia i prowincjonalnoci rodem ze sztetla. Artur Rubinstein i Jascha Heifetz obok zakurzonego pasterza kz i strojnych Beduinw, gromada tubylcw, Arabw i ydw obok tumu mczyzn i kobiet, przybyych z caego wiata, posugujcych si siedemdziesicioma dialektami i jzykami. Wilek lubi ich wszystkich, co wida na niezliczonych portretach nieznajomych, przypadkowo spotkanych na ulicy. Ale jego wasny wiat by inny. Jego przeznaczeniem byo pozosta czowiekiem spoza. Wilek nie potrafi nawet odnale swojego miejsca pord spoecznoci Maego Krakowa mieszkajcej na wybrzeach Morza rdziemnego. By to taki Krakw, w ktrym ludzie przez cae swoje ycie nie wypowiedzieli sowa w jzyku hebrajskim. Na ulicy, w sklepie spoywczym

Israel, changed his surname to a Hebrew one (Galili, after the Galilee region) and earned a reputation as a renowned pediatrician. Nevertheless, Wilek could not fully leave his past behind. On one hand, he turned his back on Poland well before the Holocaust and refused to return to the land of his birth even after the fall of the Iron Curtain. At the same time, he found it hard to adapt himself to his new land. We should rephrase what have been said above: Wilek did not remain there; he was constantly floating between here and there, never making it to a final destination. Tel Aviv of the 1930s (and for many years after), the same Tel Aviv that his photos so vividly captured, was an unthinkable assemblage of a cultural effervescence and a shtetl-style provinciality, Artur Rubinstein and Jascha Heifetz next to a dusty goat herd and colorful Bedouins, a mishmash of natives (Arabs and Jews) and crowds of men and women from all over the world, speaking seventy languages and dialects. Wilek liked them all, as can be seen in his numerous portraits of strangers he met by chance on the street, but his own world was different. He was destined to be an outsider. Wilek could not even find his place among the citizens of Little Krakw on the shores of the Mediterranean. There was such a place, where people spent a whole lifetime without uttering a single Hebrew word. On the street, in the grocery shop or at the greengrocer, you could hear the whistling sound of the SzCzPszCze tongue. Indeed, many of the newcomers from Poland managed to find their own place among the political, financial and commercial elites of Israel. Prominent Knesset members were Cracovians, or at least Galicianers, as were the mayor of Tel Aviv, the first governor of the Bank of Israel, renowned lawyers and distinguished university rectors. As I grew up, I continually made the surprising discovery that he too came from Krakw But many of the newcomers preferred to shut themselves in their own cultural ghetto: to continue reading the local Nowiny Kurier and to meet each other at the Dalia Caf near the beach. For twenty years, Ra Aleksandrowiczs tiny flat on Sirkin Street was home to a daily cultural salon

lub warzywniaku mona byo usysze wiszczce dwiki jzyka szczpszcz. W rzeczywistoci, wielu spord nowoprzybyych z Polski ludzi potrafio odnale swoje miejsce w szeregach politycznej, finansowej i kupieckiej elity Izraela. Prominentni czonkowie Knesetu byli krakowianami lub co najmniej mieszkacami Galicji, tak jak burmistrz Tel Awiwu, pierwszy prezes Banku Izraela, znamienici prawnicy i powaani rektorzy uniwersytetw. Kiedy dorosem, z zaskoczeniem odkrywaem, e on te jest z Krakowa. Jednake wielu spord nowoprzybyych wolao zamkn si w swym wasnym kulturowym getcie: nadal czytajc lokalny Nowiny Kurier i spotykajc si w pooonej przy play Caf Dalia. Przez dwadziecia lat niewielkie mieszkanie Ry Aleksandrowicz na ulicy Sirkin gocio codzienny kulturalny salon krakowian, ktrzy dyskutowali po polsku i wypoyczali ksiki w tym jzyku z jej ogromnej prywatnej kolekcji. Wilek nie by jednym z nich. Nie tylko dlatego, e od zawsze by samotnym wilkiem, ale rwnie dlatego, e jego wiat by rozdarty. Z jednej strony, w swoich zwyczajach i opiniach nalea do dawnego wiata (kultywowa nostalgiczne przywizanie do cesarza Franciszka Jzefa). Z drugiej za - nie tskni choby przez moment za wiatem, ktry opuci, wsiadajc na statek pyncy do Ziemi Izraela. By obywatelem wiata (waciciel ksigarni Steimatzky wyrzuci go pewnego razu za drzwi, poniewa czytywa New York Times nie kupujc egzemplarza) i poda za tradycjami swoich przodkw podrujc zagranic, gdy nadcigao lato, uciekajc od straszliwych izraelskich upaw. Niemniej jednak, zawsze wraca do Izraela po zakoczeniu skwaru: tam by jego dom, rodzina, dzieci, wnuki - i przyszo narodu ydowskiego. Wilek wczy si po swojej nowej ziemi czujc si nieco odosobniony. Ten szczliwy czowiek by tak naprawd troch smutny: wiat, w ktry wierzy - wolny nard ydowski w Erec Izrael - nie sta si rzeczywistoci, odkd rzdzcy krajem socjalistyczny reim zacz uderza w swoich przeciwnikw nie tylko politycznie, ale i na gruncie spoecznym, ekonomicznym oraz kulturalnym. Dla niego

of Cracovians, who used Polish in their discussions and who borrowed Polish books from her vast private collection. Wilek was not one of them. Not only because he had always been a lone wolf, but because his world was divided. On one hand, in his habits and views he belonged to the world of yesteryear (he held a nostalgic affection to Kaiser Franz Joseph). On the other hand, he did not for a single moment miss the world that he had left behind when he took ship to Eretz Israel. He was a world citizen (the owner of the Steimatzky bookstore once kicked him out because of his habit of reading the New York Times without buying a single copy) and followed his ancestors tradition of traveling abroad when summer drew nearer, fleeing from the horrid Israeli summers. Nevertheless, he always returned to Israel when the heat was gone: his home, his family, his children, grandchildren - and the future of the Jewish people - were all there. Wilek roamed his new home feeling somewhat detached. The happy man was actually a bit sad: the world in which he believed - a free Jewish nation in the land of Israel - did not become a reality, since the socialist regime that ruled the country pestered its opponents not only politically but also socially, economically and culturally. For him, resisting the socialists was a daily routine; his bitter remarks were heard at the family table every breakfast, lunch and dinner; products of the Histadrut (the leftist trade union organization) factories were boycotted and the old High Holidays prayer Thou shalt sweep away the Kingdom of Evil from the face of earth was interpreted as a wish for an overthrow of socialist rule. Finally, after almost thirty years, his prayers were answered when the right-wing Likud party won a landslide victory in the 1977 elections. Although an old man, he was pleased and commented: I was thinking that the socialists will rule Israel for 300 years, like the Manchu [who were outside conquerors] ruled China. Wilek passed away after a long life of excitement and struggles. Some of his friends were gone before him, and he mourned the decreasing number of people with whom he could share his memories from the world of his photos. The

przeciwstawianie si socjalistom byo codzienn rutyn, przy rodzinnym stole podczas kadego niadania, obiadu i kolacji rzuca gorzkie uwagi, produkty fabryk Histadrutu (lewicowej organizacji zwizkw handlowych) byy w domu bojkotowane, a stare modlitwy wit Jom Kipur i Rosz Haszana Ty zmieciesz Krlestwo Za z powierzchni ziemi rozumiane jako zrzucenie jarzma socjalistycznego reimu. W kocu, po prawie trzydziestu latach, jego modlitwy zostay wysuchane, kiedy prawicowa partia Likud odniosa przygniatajce zwycistwo w wyborach 1977 roku. Cho by ju starszym czowiekiem, szczliwy skomentowa to: Mylaem, e socjalici bd rzdzi Izraelem przez kolejne 300 lat, podobnie jak pochodzcy z zewntrz Mandurowie panowali nad Chinami. Wilek odszed po dugim, ekscytujcym i penym zmaga yciu. Niektrzy z jego przyjaci odeszli wczeniej, a on ubolewa nad zmniejszajc si liczb osb, z ktrymi mg dzieli wspomnienia ze wiata swoich fotografii. Ci nieliczni, ktrzy go przeyli, ubolewali nad nieobecnoci gadatliwego, przyjaznego czowieka, ktry tak wyrazicie portretowa tamte miejsca i tamtych ludzi. Niech ta kolekcja zdj stanie si przypomnieniem wszystkiego, w czym bra udzia podczas dwudziestowiecznej sagi narodu ydowskiego odbywajcego swoj podr na wschd, powracajcego do domu.

few who outlived him mourned the absence of a talkative, amiable person who so vividly portrayed past places and figures. May this collection of photos be a living reminder to all who took part in the great 20th century saga of the Jewish people in its journey to the east, back to its home.

Sinai Aleksandrowicz January 2012

Sinai Aleksandrowicz Stycze 2012

rodzina aleksandrowiczw z przyjacimi na wakacjach w miejscowoci letniskowej prawdopodobnie w Marienbadzie, 1934 the aleksandrowicz family and friends vacationing at a summer resort, probably Marienbad, 1934 wakacje w tel awiwie - rodzina aleksandrowiczw z przyjacimi, 1934 the aleksandrowicz family and friends vacationing in tel aviv, 1934

10

11

Das könnte Ihnen auch gefallen